sobota, 14 września 2024

Koty jedzą Haitańczyków, a Biden kibicuje Trumpowi

 



Trump ogólnie przerżnął debatę. Nie twierdzę tego na podstawie sondażu CNN czy opinii "ekspertów". Sam po prostu odniosłem wrażenie, że ją przerżnął, bo nie zdołał rozjechać Kamali. Owszem, miał przeciwko sobie dwójkę prowadzących debatę, a Kamala zapewne znała wcześniej pytania (jeśli nie miała innego wsparcia), ale przecież sam zgodził się wcześniej na takie warunki starcia. Powinien się do nich przygotować, a tego nie zrobił. Co więcej, można było odnieść wrażenie, że jest podczas debaty zastraszony. Kamala może jest niekompetentna, ale przez pięć dni przed debatą pracował nad nią sztab specjalistów, który zabronił jej się histerycznie śmiać (ale min już nie potrafiła kontrolować) i kazał odstawić wódkę.


Według Generała SWR debata zmieniła postrzeganie amerykańskiej kampanii prezydenckiej przez członków rosyjskiej Federalnej Rady Bezpieczeństwa. Uznali oni, że Kamala ma zwycięstwo w kieszeni, że należy przerwać wszelkie kontakty z ludźmi z orbity Trumpa i że należy wyświadczyć przysługę Harris. Pojawiają się głosy, że jej zwycięstwo będzie dobre dla Rosji. Ta zmiana nastrojów może być jednak zdecydowanie przedwczesna. 

Ann Coulter, w artykule "Debata o debacie" przypomina, że w 2016 r. powszechnie twierdzono, że Trump przegrał debatę z Hillary. Tymczasem okazało się, że jego argumenty zrobiły wówczas pozytywne wrażenie na elektoracie. Oczywiście, wówczas Trump był w lepszej formie. Jednakże podczas ostatniej debaty mieliśmy również do czynienia z czymś zaskakującym. Monitorowano na żywo grupy focusowe i gdy Trump mówił o imigracji oraz jej związku z przestępczością, grupa focusowa wyborców niezależnych reagowała na to równie pozytywnie jak republikanie. 

Liberalno-lewicowe media śmiały się z tego, że Trump powiedział, że w mieście Springfield w Ohio, hordy Haitaińczyków jedzą psy i koty. "Jak mógł coś takiego powiedzieć! Ale się skompromitował! To już koniec!". Twierdzą, że ta historia o zjadaniu zwierząt domowych to fake news. Ma to być fałszywką, bo tak stwierdziło kilku sojowych cucków, factcheckersów i przedstawicieli miejscowych władz. Tyle, że o zjadaniu kotów i kaczek w parku przez Haitańczyków mówią miejscowi. Zarówno Biali jak i Czarni.  Są przerażeni zachowaniami haitańskich nachodźców. Jest ich tam 20 tys. I nie ograniczają się do zjadania kotów. W zeszłym roku Haitańczyk spowodował tam wypadek autobusu szkolnego. Zginął 11-latek, którego ojciec-cuck stwierdził, że wolałby gdyby jego syn został zabity przez 60-letniego Białego. 

Nie ważne, co mówi sojowe cucki będące factcheckersami. Amerykanie naprawdę są przekonani, że Haitańczycy jedzą psy i koty. Net został zalany memami na ten temat. Białe panienki tańczą na Tik-Toku do kawałka ze zmiksowanym cytatem z Trumpa "Oni jedzą psy, oni jedzą koty". (Twórca tego utworu płacze, że jest socjalistą, że zrobił ten kawałek, by wyśmiewać Trumpa, a źli Trumpowcy uspołecznili jego własność intelektualną i zrobili z niej pro-Trumpowy hit.) Czegoś takiego nie było od 2016 r.










Są też filmiki, gdzie koty pilotujące śmigłowce zrzucają napalm na haitańskie slumsy :) Naprawdę szkoda, że doktor Targalski tego nie dożył...

Sztabowcy demokratów planowali, że ta kampania wyborcza będzie koncentrowała się na aborcji. Wyznaczenie JD Vance'a na kandydata na wiceprezydenta sprzyjało ich zamiarom. Trump jednak złagodził stanowisko dotyczące aborcji. Jego memiczna wypowiedź o Haitańczykach jedzących psy i koty sprawiła natomiast, że głównym tematem w kampanii wyborczej stała się polityka imigracyjna, czyli coś bardzo niewygodnego dla demokratów.












Powyżej: Tak AI widzi przyszłą eksepedycję pacyfikującą Haiti

Nie ulega bowiem wątpliwości, że politykę tę demokraci totalnie schrzanili. Czemu nawpuszczali Haitańczyków na masową skalę? Haiti to najbardziej zjebany cywilizacyjnie kraj zachodniej hemisfery. Średnie IQ jego mieszkańców to 67 (70 było kiedyś uważane za granicę upośledzenia umysłowego), a na ulicach grasuja tam gangi kanibali. Sąsiednia Dominikana odgrodziła się od Haitańczyków murem, a demokraci szeroko otworzyli dla nich granicę. 

W amerykańskich miastach zaczęli też ostatnio grasować kryminaliści z wenezuelskiego gangu Tren de Araguua. Taki prezent dla gringo od Maduro.

Nielegalna imigracja z krajów "shitholów" jest więc naprawdę gorącym tematem, który może mocno namieszać w kampanii wyborczej.

Demokraci cieszą się, że Kamalę w końcu poparła Taylor Swift.   Sporym ciężarem może być jednak dla nich to, że poparł ją też Dick Cheney. Nie tylko dlatego, że demokraci przedstawiali go przez wiele lat jako diabła wcielonego. Poparcie Cheneya do pocałunek śmierci dla Kamali w muzułmańskim elektoracie skoncentrowanym w Michigan i Wisconsin, czyli w dwóch kluczowych stanach. Kamala ma już tam mniejsze poparcie niż Trump czy Jill Stein.  Republikanie sprytnie zagrali plasując w tych stanach reklamy pokazujące proizraelskie wypowiedzi Kamali. 


Niezły numer wykręcił kampanii Kamali również Joe Biden. 11 września, podczas wizyty w Shanksville w Pensylwanii, przyjął od jednego ze strażaków czapkę z napisem "Trump 2024", z wiele mówiącym uśmiechem założył ją na głowę i dał się w niej sfotografować. Zażartował sobie przy tym mówiąc: "Nie jedzcie psów i kotów". Później, gdy wchodził do prezydenckiego samolotu trzymał tę czapkę w dłoni, tak by wszyscy to widzieli. 

Sądzę, że po tym, co mu zrobili demokraci, Biden kibicuje w tych wyborach Trumpowi.

***

Wasz Ulubiony Autor miał pierwszy wieczorek autorski. Poniżej możecie obejrzeć zapis tego spotkania. Zachęcam do kupowania książek. Ktoś pytał się w komentarzu pod poprzednim wpisem, gdzie można zdobyć książkę z autografem. Albo na wieczorze autorskim (będą pewnie kolejne), albo należy zwrócić się do autora poprzez maila/media społecznościowe i próbować łapać go w Warszawie. Na pewno będzie podpisywał książki na Targach Książki Historycznej w Warszawie, które odbędą się na przełomie listopada i grudnia.



piątek, 6 września 2024

Komu kibicuje Pekin?


 Profesor Allan Lichtman przewiduje co prawda zwycięstwo Harris, ale Nate Silver daje większe szanse na wygraną Trumpowi.  Choć w wielu sondażach obecna wiceprezydent prowadzi na poziomie ogólnokrajowym, to w kluczowych stanach albo sytuacja jest wyrównana, albo lekko prowadzi Trump. Sondaże oczywiście mogą być złudne, a niektórzy zwracają uwagę na to, że w próbach badawczych nadreprezentowany jest elektorat demokratów.  Czy więc okażą się podobnie lipne jak w 2016 i 2020 r.? Jak na razie Kamala wypada w nich nieco gorzej niż Hillary i Biden w podobnym momencie poprzednich kampanii prezydenckich. Walka będzie więc znów dużo bardziej wyrównana niż sugerują mainstreamowe media. Każdy głos się liczy i każde poparcie. Trwa więc szukanie poparcia u wrogich mocarstw.

Jake Sullivan - Dureń Patentowany będący doradcą Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego - niedawno odwiedził Pekin. Zapewnił, że Kamala będzie "odpowiedzialnie" zarządzała relacjami amerykańsko-chińskimi. Można to przetłumaczyć jako: "błagam! pomóżcie nam wygrać wybory, a w następnej kadencji znów wam realnie nie zaszkodzimy!".

Przypomnę, że Sullivan - członek resetowej ekipy Hillary - to koleś, który najpierw przekonał Bidena, że Rosję można przekupić (zatwierdzając Nord Stream II), by nie atakowała Ukrainy. Potem jego polityka się zawaliła, ale cały czas przekonywał administrację, by powoli dozowała Ukrainie broń i zabraniała jej używać tak, by Rosji realnie zaszkodzić. Powrót do pomysłu powierzenia europejskiego bezpieczeństwa Niemcom Olafa Scholza to też jego "genialny" pomysł, podobnie jak związana z nim zmiana reżimu w Polsce. Przypominam też, że według Generała SWR Sullivan cały czas utrzymuje "relacje robocze" z Nikołajem Patruszewem. Nawet libki z NAFO# się zorientowały w tym, że Sullivan to arcyszkodnik i nazywaj go otwarcie "russian asset" (wywołując płacz trolli powiązanych z administracją Bidena).

Słowa "Putina" o oficjalnym poparciu dla Harris nie muszą więc być żartem. W interesie Rosji jest bowiem administracja, która nadal będzie bała się zwycięstwa Ukrainy i destabilizacji Moskowii.

W ewentualnej przyszłej administracji Harris będzie człowiek dbający o interesy ChRL - obecny kandydat na wiceprezydenta Tim Walz. Koleś w latach 90-tych odwiedził Chiny 30 razy, organizując wycieczki dla młodzieży licealno-studenckiej. Część z tych wycieczek opłaciły władze ChRL.  Nie bez powodu na zaprzysiężeniu Walza jako gubernatora Minnesoty był obecny p.o. konsula generalnego ChRL, a organizacja biznesowa blisko związana z Walzem współpracuje z chińską grupą, która udostępniła swoją siedzibę na tajny posterunek chińskiej bezpieki.  Przypominam, że zamieszki BLM zaczęły się w stanie zarządzanym przez Walza, w mieście Minneapolis, od tego, że czarny kryminalista George Floyd nawalił się chińskim fentanylem i miał kłopoty z oddychaniem.

Mieliśmy już ostatnio małą chińską aferę szpiegowską wśród demokratów. Linda Sun, zastępczyni szefa sztabu gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul, okazała się być szpiegiem ChRL. I kto by pomyślał...

***

Ciekawy wykład wygłosił generał Leon Komornicki. Przedstawił wiele porażających informacji o rozkładzie systemu obronnego Polski po 1989 r. Na samym początku wspomniał jednak o amerykańskiej doktrynie mówiącej, że Ukraina nie może wygrać tej wojny. Może jej tylko mocno nie przegrać.


 

***

Wasz Ulubiony Autor udzielił natomiast dwóch wywiadów dotyczących książki "Mroczne sekrety drugiej wojny światowej". Jednego dla RMF FM, drugiego dla Radia Opole. Zachęcam do ich wysłuchania i do przeczytania książki, zwłaszcza, że zbiera ona dobre recenzje czytelników:

"Nie dla idiotów - jak reklamuje się jedna znana sieciówka. W nowym niemiecko-polskim podręczniku do historii na pewno o tym nie przeczytacie. Kupujcie póki jeszcze nie jest zakazane."

"Złudną nadzieją był rozwój literatury z nurtu historii alternatywnej, która za sprawą Zychowicza stałą się ordynarną pornografią intelektualną, godzącą w interesy naszego państwa. Hubert Kozieł swoją elokwencją, szerokimi horyzontami, rozmachem i swoistym literackim sexapilem wywraca stolik uginający się pod ciężarem literatury historycznej. Pozwala spojrzeć na rzeczywistość z innego miejsca, niż te, które chcą od nas ci, którzy ustawiają lustra i mgłę. Hubert Kozieł w tej książce jawi się jako prorok patrzący wstecz."