sobota, 20 czerwca 2020

Niepodległość: Podwójnie Wyklęci


Ilustracja muzyczna: Lukasyno - Kto sieje wiatr

Ucieczka na Zachód podpułkownika LWP, komendanta warszawskiego Szpitala Ministerstwa Obrony Narodowej (czyli placówki leczącej prominentów) była dla towarzyszy z Infromacji Wojskowej już wystarczającą kompromitacją. Gdy jednak wojskowi ubecy pogrzebali bardziej w życiorysie uciekiniera, czuli pewnie, że dali d... po całości. Uciekinier, który na przełomie lutego i marca 1946 r. wydostał się na Zachód był bowiem asem sanacyjnego wywiadu! Jako komendant szpitala MON używał fałszywej tożsamości - i nie miał żadnego wykształcenia medycznego. Zawodu medyka nauczył się z książek, a znajomego lekarza poprosił, by go nauczył medycznego żargonu i zwyczajów. Jako doktor medycyny był na tyle przekonujący, że szybko awansował i występował nawet na międzynarodowych konferencjach. Aleksander Klotz - bo o nim mowa - koncertowo zagrał komunistom na nosie.



By uświadomić sobie skalę kompromitacji peerelowskiej i sowieckiej bezpieki, przyjrzyjmy się biografii Aleksandra Klotza. To żołnierz I Brygady Legionów i POW, oficer wywiadu podczas negocjacji pokojowych w Rydze, który budował polskie siatki wywiadowcze na Łotwie i w Rosji Sowieckiej. To również starosta lwowski w latach 1928-1932, który mocno zalazł za skórę młodej endecji, po tym jak stłumił antysemickie zamieszki. Później był m.in. starostą w Płocku, Radomiu, Wadowicach i Poznaniu. Był też konsulem w Ostrawie, co łączył ze służbą w wywiadzie na odcinku czechosłowackim. To oficer przy sztabie Armii "Poznań" i uczestnik obrony Warszawy w 1939 r. To jeden z założycieli Służby Zwycięstwu Polski - wysłany na samobójczą misję do Lwowa, jako szef sztabu tamtejszej konspiracji. Klotz zostaje wrogo przyjęty przez tamtejsze podziemie - politycznie niechętne sanacji i totalnie zinfiltrowane przez Sowietów. Postanawia więc minimalizować tam kontakty - i w ten sposób udaje mu się przetrwać. W 1940 r ze swoją łączniczką Eleonorą Wandą Ptaszek udaje się  na poszukiwania aresztowanego gen. Karaszewicza-Tokarzewskiego. Przemierzają razem 28 tys. km, docierając m.in. do Ałma-Aty, Irkucka, nad Morze Kaspijskie i do Republiki Komi. Sporządzają potem raport o sytuacji Polaków w ZSRR. Po 1941 r. Klotz zostaje wywiadowcą jednego z odcinków "Wachlarza" na Ukrainie. W 1944 r., w odróżnieniu od prominentów z lwowskiej AK, nie ujawnia się i w sierpniu wstępuje do LWP jako dr Jan Baranowski. Zaczyna karierę jako chirurg w II Armii WP...

Po ucieczce na Zachód płk Klotz służy w Polskich Siłach Zbrojnych, uczy też rosyjskiego w armii brytyjskiej i jest ekspertem ds. ZSRR w brytyjskich służbach specjalnych. Ginie w 1976 r. w Australii - dostaje zawału serca za kierownicą. W tym "wypadku" umiera też jego żona.


Płk Klotz, to nie jedyny oficer polskiego podziemia, który skutecznie zwodził bezpiekę. Spektakularny był również przypadek kapitana Jana Kosowicza.

Zacytujmy artykuł z "Naszego Dziennika" z 1 marca 2012 r.:


"Kosowicz był człowiekiem o bogatym życiorysie konspiracyjnym, znanym z nieszablonowych metod działania i ułańskiej fantazji. Przed wojną ukończył szkołę podchorążych broni pancernej w Modlinie. We wrześniu 1939 r. walczył na odcinku Prusy Wschodnie, jego czołg został rozbity, a on sam ranny. Po kilku miesiącach rekonwalescencji powrócił w rodzinne strony na Wileńszczyznę - okupowaną już przez Sowietów. Nie dał się aresztować ani wywieźć na Sybir. Włączył się w działania podziemne, w kolejnych latach zasłynął jako niezwykle sprawny organizator i oficer wywiadu ZWZ-AK. Po agresji III Rzeszy na Związek Sowiecki był jedną z najważniejszych postaci tworzących sieć wywiadowczą Ekspozytury "Białoruś" Dalekosiężnego Wywiadu Komendy Głównej AK. Posługiwał się wówczas nazwiskiem Jan Ciborski oraz pseudonimami "Ciborski", "Janek", "Szeryf Janek". Gdy w 1944 r. Sowieci przekroczyli przedwojenną granicę Rzeczypospolitej i rozpoczęła się akcja "Burza", Kosowicz został odkomenderowany do elitarnej Ekipy Wschód, liczącej kilka osób komórki, która miała zapewnić przetrwanie sieci wywiadowczej AK na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną. Z zadania tego się wywiązał, a wkrótce w związku z sowiecką okupacją tych ziem Ekipę Wschód przekształcono w samodzielną ekspozyturę wywiadowczą o kryptonimie "Pralnia II".

W kwietniu 1945 r. por. Kosowiczowi powierzono zadanie zorganizowania oddziału, którego głównym zadaniem miało być zapewnienie bezpieczeństwa delegatowi Sił Zbrojnych na Kraj płk. Janowi Rzepeckiemu. Jak wspominał Franciszek Kosowicz "Małecki", młodszy brat Jana, a zarazem jego podwładny, oddział: "Stopniowo się rozrastał, osiągając ostatecznie stan dwudziestu kilku osób. Grupa działała, posługując się sfałszowanymi dokumentami, stwierdzającymi, że jest to oddział do zadań specjalnych Sztabu Generalnego "ludowego" Wojska Polskiego".


"Ciborski" zalegendował swój oddział w warsztatach naprawczych przy ul. Karolkowej w Warszawie. Dzięki temu osłona płk. Rzepeckiego mogła poruszać się po Warszawie i "ludowej" Polsce w pełnym uzbrojeniu - nie niepokojona przez patrole sowieckiej i rodzimej bezpieki. Co więcej, dzięki świadczeniu usług naprawczych dla "ludowego" Wojska Polskiego żołnierze podziemia zdobywali fundusze na własną działalność. Kosowicz, dysponujący wyjątkowym talentem aktorskim, z łatwością nawiązywał znajomości. Między innymi "zaprzyjaźnił" się z Teodorem Dudą, dyrektorem Departamentu Więziennictwa MBP. Dzięki temu żołnierze Oddziału Osłony codziennie wchodzili z bronią na teren więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie i wyprowadzali stamtąd niemieckich więźniów, którzy pracowali przy rozbudowie warsztatów z ul. Karolkowej.
Systematycznie poszerzali też park samochodowy - zróżnicowane akcje, które im zlecano, wymagały bowiem odmiennych pojazdów. W lipcu 1945 r. grupa Kosowicza - miesiąc wcześniej awansowanego na kapitana - dysponowała już trzema autami osobowymi, trzema ciężarowymi i jedną terenową półciężarówką. Po każdej ważniejszej akcji samochody były przemalowywane, zmieniano im też numery rejestracyjne. Były dowódca Kosowicza z Ekipy Wschód kpt. Henryk Żuk "Onufry" wspominał: "Warszawa w drugiej połowie 1945 roku była penetrowana przez tysiące szpicli ubowskich, liczne patrole milicyjne i wojskowe bez przerwy przeczesywały miasto, na drogach rozmieszczano "punkty regulacji ruchu" polskie i sowieckie dla kontrolowania wszelkich pojazdów i wyłapywania podejrzanych. (...) A pod ich bokiem "Ciborski" budował dla swej komórki kurierskiej obsługującej I zarząd WiN-u (prawie nie kryjąc się!) duże warsztaty samochodowe i to przy pomocy więźniów niemieckich, wypożyczanych z Rakowieckiej! "Ciborski" paradujący w dość fantazyjnym mundurze kapitana, z kordzikiem lotniczym u boku, pewny siebie, z ironicznym uśmieszkiem, błąkającym się stale na jego ustach, wywierał duże wrażenie na rozmówcach sowieckich i rodzimych, nawet ruda komendantka punktu kontrolnego "R" na Pradze, której wszyscy kierowcy unikali jak diabeł święconej wody, dla Janka była wyjątkowo łaskawa: On ją poklepywał, a ona wdzięczyła się do Niego, zapominając o kontroli jego samochodów".


(koniec cytatu)

I jeszcze inne świadectwo o Janie Kosowiczu:



"Jedną z najbardziej brawurowych akcji przeprowadził we wrześniu 1945 r. Komuniści dowiedzieli się wówczas, że prezes I Zarządu Głównego WiN przebywa w Podkowie Leśnej - nie wiedzieli jednak gdzie. Wojsko i bezpieka otoczyły Podkowę Leśną, szczelnie zamknięty kordon nie przepuszczał nikogo do miasteczka, nie wypuszczał też nikogo na zewnątrz. Czekano na specjalną grupę poszukiwawczą z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, która miała sprawdzić każdy dom i aresztować Rzepeckiego.
Poinformowany o tym Kosowicz błyskawicznie podrobił dla siebie i swych podkomendnych dokumenty i wjechał do Podkowy Leśnej jako "kpt. Chmielewski" - dowódca specjalnego oddziału poszukiwawczego MBP. Uczestniczący w akcji Franciszek Kosowicz wspominał: po dojechaniu do upatrzonego miejsca wysiedliśmy z samochodów. Dwójkami utworzyliśmy luźną kolumnę marszową. Prowadził nas Janek. Dróżka wiodła przez lasek do osiedla. Szliśmy normalnym krokiem, bez ociągania się, na pewniaka. W pewnym momencie z przodu usłyszeliśmy komendę: "Stój! Kto idzie?". Janek spokojnym, ale stanowczym głosem przedstawił się jako kpt. Jan Chmielewski, dowódca oddziału do zadań specjalnych i ruszył do przodu, ale zza drzewa ponownie odezwał się głos "Stój!". Janek ostrym głosem powiedział: "Zawezwać tu waszego dowódcę, bezzwłocznie, mam pilne rozkazy". Po chwili zjawił się jakiś porucznik. Janek ponownie się przedstawił i powiedział w jakim celu przyszliśmy. Z torby oficerskiej wyjął zalakowaną i ostemplowaną odpowiednimi pieczęciami
kopertę. "Tu jest specjalny rozkaz dokonania rewizji i aresztowania" - dodał. Porucznik przyjrzał się kopercie przyświecając sobie latarką, mówił przy tym, że kompania miała przyjechać o 10, na co Janek odpowiedział: "Tak, ale zmieniono rozkazy, gdy ustalono miejsce gdzie przebywa, o czym mieliście być powiadomieni. Komuś porządnie się oberwie, możecie zwijać ubezpieczenia. Kolumna naprzód!". Porucznik jeszcze coś zaczął mówić, ale nie dokończył. Janek odburknął: "Wyjaśnimy później to niedbalstwo!".

Szybko odnaleźli dom, w którym zatrzymał się Rzepecki. Z budynku pułkownika wyprowadzili Kosowicz z por. Andrzejem Serkiesem. Do samochodu wracali szybkim krokiem przekonani, że lada moment wejdą na lufy automatów - jednak przez nikogo nie niepokojeni dotarli na miejsce. Franciszek Kosowicz wspominał: Ruszyliśmy przy wyłączonych reflektorach. Po chwili na drodze ukazał się sznur świateł, nadjeżdżały specjalne oddziały w celu znalezienia i aresztowania płk. Rzepeckiego. Po wykonaniu akcji bezpiecznie odstawiono prezesa do Łodzi.

Płk. Rzepecki został aresztowany dopiero w listopadzie 1945 r. w Łodzi. Za jego bezpieczeństwo odpowiadali wówczas lokalni konspiratorzy. (...)

Kosowicz dotarł następnie do płk. Rzepeckiego w więzieniu przy ul. Rakowieckiej, proponując mu odbicie z niewoli. Jednak "Ożóg" nie zgodził się na akcję, uznając ją za nierealną. W tym czasie toczył już zresztą z władzami bezpieczeństwa pertraktacje zmierzające do ujawnienia struktur WiN. Zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem oddział osłonowy otrzymał od ppłk. Tadeusza Jachimka "Ninki" - szefa sztabu I Zarządu Głównego WiN - rozkaz opuszczenia kraju. Kosowicz starannie przygotowywał się do wyjazdu. W końcu listopada 1945 r. wraz z sześcioma innymi żołnierzami oddziału osłonowego dotarł pociągiem z Warszawy do Berlina. Poruszali się uzbrojeni, w umundurowaniu "ludowego" Wojska Polskiego, posługując się sfałszowanymi dokumentami kierującymi ich do Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie. (...)


Jan Kosowicz został wcielony do komórki prowadzącej łączność i działalność na kraj w sztabie 2. Korpusu z siedzibą w Porto Recanti. Wraz z 2. Korpusem został następnie przerzucony do Anglii i zdemobilizowany. Ukończył studia ekonomiczne w Londynie i podjął pracę w dużym przedsiębiorstwie. W czasie studiów utworzył organizację Polska Akademicka Młodzież Ludowa, dysponującą własnym pismem "Ziarno".
W styczniu 1953 roku Radio BBC nadało jego wspomnienia z czasów AK. Kosowicz wystąpił wtedy pod pseudonimem Janek Chmielewski. "Ciborski" zginął w wypadku samochodowym niedaleko Londynu, latem 1962 roku."

(koniec cytatu)



Niezwykłym przypadkiem była również sprawa porucznika Tadeusza Ośki "Sępa". Ten oficer AK wstąpił pod fałszywym nazwiskiem do LWP, skąd zdezerterował zagrożony aresztowaniem. Przeniósł się do Bydgoszczy, gdzie w mundurze oficera UB szpiegował tamtejszą bezpiekę. Uratował jedną polską kobietę przed gwałtem zabijając dwóch sowieckich żołnierzy. Zastrzelił też trzech milicjantów eskortujących siedmiu akowców na rozstrzelanie. Zdekonspirowany przeszedł do partyzantki. Niestety w 1946 r. został schwytany, skazany na śmierć i rozstrzelany. Ubecja do końca nie poznała jego prawdziwego nazwiska.



O ile Tadeusz Ośko udawał oficera UB, to major Antoni Żubryd wstąpił do bezpieki, by ją infiltrować. Był on obrońcą Warszawy w 1939 r. a potem żołnierzem SZP-ZWZ. W 1940 r. wpadł w ręce sowieckich pograniczników, podczas przekraczania Sanu. Zgodził się na współpracę z NKWD - miał dostarczać jej informacji o niemieckich umocnieniach nad Sanem. Współpraca została przerwana w 1941 r. a Żubryd trafił w ręce Niemców,  którzy znaleźli jego nazwisko w przechwyconych aktach NKWD. Zdołał uciec z miejsca egzekucji i wrócić do konspiracji w ZWZ-AK. W 1944 r. zgłosił się do pracy w UB. Zwalczał volksdeutschów, konfidentów Gestapo i członków UPA a polskim niepodległościowcom pomagał, wynosząc z UB informacje, ostrzegając ich przed aresztowaniami czy symulując bicie podczas przesłuchań. W czerwcu 1945 r. zdezerterował z UB, zabierając dwóch więźniów. Ubecy aresztowali wówczas jego teściową i czteroletniego synka. Zrewanżował się zabijając szefa UB w Sanoku  a także biorąc grupę milicjantów na zakładników. Teściową i syna wówczas wypuszczono. Żubryd założył oddział partyzancki, który podporządkował NSZ. W jego oddziale służyli m.in. dezerterzy z LWP, MO i UB. Żubrydowcy przeprowadzili ponad 200 akcji zbrojnych, w tym zabili 15 funkcjonariuszy UB i ppłka Fiodora Iwanowicza Rajewskiego, szefa sztabu 8 Drezdeńskiej Dywizji Piechoty. Bezpiece udało się jednak rozbić w 1946 r. oddział Żubryda za pomocą agentury a jeden z tych agentów Jerzy Vaulin skrytobójczo zabił śpiącego majora Żubryda i jego ciężarną żonę Janinę.



Służbę w UB wypomina się też bohaterowi Podhala majorowi Józefowi Kurasiowi "Ogniowi". Kuraś był żołnierzem KOP i 1 pułku strzelców podhalańskich. W czasie okupacji kierował oddziałem podległym AK, Konfederacji Tatrzańskiej i Batalionom Chłopskim. W 1944 r. jego oddział zaczął współpracować z partyzantami AL. Jak to się stało? Kuraś był działaczem Stronnictwa Ludowego i robił to na polecenie zwierzchników politycznych. Z rekomendacji ludowców trafił też do UB gdzie doszedł do stanowiska szefa PUBP w Nowym Targu. W czerwcu 1945 r. zdezerterował z Resortu wraz ze swoimi ludźmi - i z listą konfidentów, których sukcesywnie likwidował. Jego ludzie zabili później ponad 60 funkcjonariuszy UB, ponad 40 milicjantów i 27 funkcjonariuszy NKWD. Uwolnili także kilkudziesięciu więźniów z krakowskiego więzienia św. Michała. Jak podają popularne źródła: "14 listopada 1946 Józef Kuraś wysłał list do Bolesława Bieruta, w którym wypunktował m.in. cele swojej walki: Oddział Partyzancki «Błyskawica» walczy o Wolną, Niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć będziemy tak o granice wschodnie, jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewnętrzne polityki państwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę, musi zostać zniszczony[2]. Według współczesnego polskiego historyka, Macieja Korkucia, w swoich odezwach „Ogień” ostrzegał wszystkich konfidentów i ludzi pełniących w UB kierownicze stanowiska, że będą na każdym kroku wieszani i strzelani, nie patrząc na ich pochodzenie, a ich dobytek zostanie skonfiskowany na rzecz oddziałów partyzanckich[2]. Z tego powodu działalność jego oddziałów wymierzona była zarówno w osoby narodowości polskiej, jak i pochodzenia niemieckiego, słowackiego i żydowskiego".

Wiadomo, że WiN a także PSL miały swoich agentów/informatorów wewnątrz UB, LWP  i MO.  Co zrozumiałe, ustalanie ich losów jest bardzo trudne jeśli nie niemożliwe. Dariusz Baliszewski opowiadał mi natomiast o tym, że w latach 40-tych wielu funkcjonariuszy UB popełniło samobójstwa skacząc z dachu i okien siedziby Resortu przy Koszykowej. Byli to ludzie, którzy poszli tam służyć w dobrej wierze - niewykształceni, prości chłopi, często biorący za dobrą monetę udział Mikołajczyka w komunistycznym rządzie. To co zobaczyli w Bezpiece przerosło ich jednak psychicznie i przeraziło. Nie mogli się wycofać, więc wybierali śmierć samobójczą...



Chyba wszyscy znamy historię wachmistrza Józefa Franczaka "Lalka", żołnierza II RP walczącego nieprzerwanie od 1939 r. do 1963 r. Był on ostatnim żołnierzem wyklętym, który zginął w walce z komuną z bronią w ręku. Niewielu ludzi sobie zdaję sprawę, że przed śmiercią zdołał postrzelić jednego z zomowców biorących udział w obławie. Wcześniej kilkakrotnie wyrywał się śmierci - m.in. zabijając pijanych ubeków wiozących go na egzekucję.



Franczak nie był jednak, tym który najdłużej uciekał bezpiece. Do 1982 r., czyli do swojej śmierci ukrywał się chorąży Antoni Dołęga "Znicz" - żołnierz Września '39, konspiracji i II Armii WP, który po dezercji z LWP był w partyzantce do 1955 r. SB nie mogła wpaść na jego trop, choć Dołęga stracił nogę po wypadku z bronią. Jak czytamy: "W miejscowości Zembry ukrywał się u kościelnego i w tejże miejscowości jeszcze w latach 70-tych XX w. organizowane były dla niego konspiracyjne msze święte. Z dotychczasowych badań wynika, że korzystał z siatki konspiracyjnej złożonej co najmniej z dwustu osób. Został pochowany w konspiracyjnych warunkach przez współtowarzyszy broni najprawdopodobniej w 1982 roku w nieznanym miejscu. " Jego trumna została znaleziona w 2017 r. przez IPN, po czy odbył się ponowny pochówek z honorami wojskowymi. 



Najdłużej ukrywającym się żołnierzem Polskiego Państwa Podziemnego był jednak prawdopodobnie ppłk Walerian Tewzadze - żołnierz niepodległej Republiki Gruzji, zastępca szefa gruzińskiego wywiadu (!), oficer kontraktowy WP, dowódca północno-zachodniego odcinka obrony Warszawy w 1939 r. (!), szef sztabu częstochowskiej 7 Dywizji AK. Tewzadze po wojnie ukrywał się pod fałszywym polskim nazwiskiem. Bezpieka nigdy nie wpadła na jego trop. Dopiero w 1985 r., na łożu śmierci, ujawnił swoją prawdziwą tożsamość.

Czytając biografie wielu polskich oficerów w Września 1939 r. często napotykamy na adnotację: "dalsze losy nieznane". Ilu z nich ukrywało się pod zmienionymi tożsamościami tak jak ppłk Tewzadze? Ilu z nich mogło infiltrować struktury komunistycznego wojska i państwa tak jak płk Klotz? Skoro bezpieka nie była w stanie wyśledzić, że dobrze rozpoznawalnego byłego starostę lwowskiego, to czy np. była w stanie dowiedzieć się, co się naprawdę stało z marszałkiem Śmigłym-Rydzem? Wielu z tych ludzi z cienia, takich jak zmarły w 1982 r. "łudząco podobny do Śmigłego-Rydza" płk Zygmunt Polak (posługujący się tak jak marszałek konspiracyjnym pseudonimem Adam Zawisza, mieszkający w tej samej kamienicy i chorujący na angina pectoris) nie ma nigdzie nawet krótkiego biogramu...

***

A w kolejnym odcinku serii "Niepodległość" będziemy próbować znaleźć granicę między infiltracją a kolaboracją. Wchodzimy głębiej w struktury LWP.

***

Czy zauważyliście, by w polskich mediach pojawił się temat starć na granicy indyjsko-chińskiej? Jeśli tak, to pewnie był gdzieś głęboko zagrzebany. A mamy przecież do czynienia ze zdarzeniem iście z horroru: walka w Himalajach, toczona bez strzałów, a jedynie nożami, saperkami, pięściami i kamieniami. Indyjskie media piszą o egzekucji dokonanej przez chińskie szwadrony śmierci. Mowa o konflikcie dwóch mocarstw nuklearnych, krajów w których żyje po ponad miliard ludzi. Równolegle trwały incydenty zbrojne na linii rozejmowej pakistańsko-indyjskiej. Chiny biorą Indie w dwa ognie za pomocą, tradycyjnie przyjaznego Pekinowi - i mocno zadłużonego w Pekinie - Pakistanu. Zebrało się im na projekcję siły i zastraszanie sąsiadów.  Ale Chińczyków może teraz nieco uspokoić pojawienie się nowego ogniska wirusa wuhan w Pekinie. Dotychczas Chińczycy udawali, że wirus niemal nie dotarł do Pekinu. Skoro się teraz przyznają do nowego ogniska i zamykają kawał miasta, to znaczy, że szaleje im on tam od tygodni a został przywleczony przy okazji sesji parlamentu.

***

Profesor Peter Turchin, który przewidział 2020 rok jako rok niebywałych zaburzeń społecznych i kryzysu, twierdzi, że następna może być wojna domowa w USA. W jednym z sondażów 34 proc. Amerykanów twierdzi, że wojna domowa jest prawdopodobna.  Secesję już mamy - tragikomiczną/idiokratyczną "wolną strefę" Chaz w Seatle. 

Jeden z moich starych przyjaciół zwrócił mi uwagę na pewną teorię. Teorię zmian pokoleniowych Straussa-Howe'a mówiącą, że mniej więcej raz na 80 lat USA przechodzą przez okres zmian kryzysowych. Albo kryzys wewnętrzny/ gospodarczy albo wojna. Za każdym razem wychodzą z takiego wstrząsu wzmocnione, ze zmodyfikowanym ustrojem. Widzieliśmy coś takiego choćby po Wielkim Kryzysie czy wojnie secesyjnej. W tej dekadzie powinien nastąpić "czwarty zwrot". A więc kryzys wewnętrzny lub wojna zewnętrzna.

Przyjrzyjmy się w tym świetle obecnej sytuacji w USA. Trump jest moim zdaniem poważnie chory. Książka Boltona, w której pisze on tym, że prezydent chwalił Xi Jinpinga za obozy koncentracyjne dla Ujgurów i nie wiedział, że Finlandia nie jest częścią Rosji jest (o ile to nie konfabulacje kolesia, który wyleciał a administracji) dowodem na problemy poznawcze Trumpa. Podczas przemówienia w West Point prezydent miał problemy ze szklanką wody. Donald Trump ma 74 lata i jest otoczony ludźmi, którzy źle mu życzą. Wcześniej donosiłem o podejrzeniach, że mógł być podtruwany.  Zresztą mogło się obyć bez trucizny. Wystarczyło picie galonów Diet Coke z aspartamem.

Joe Biden ma 77 lat. I o wiele bardziej zaawansowaną demencję. Niemal wszystko, co mówi jest nonsensem. Publicznie wącha dzieci i kobiety. Jego strategia na kampanię to siedzenie w piwnicy i unikanie kompromitacji.



I wyobraźcie sobie, że na jesieni dochodzi do kolejnej fali Covid-19. Wirus rozprzestrzenia się m.in. w zakładach mięsnych. Nie ma mięsa w marketach. Zaczynają się zamieszki. Policjant zabija naćpanego Czarnego. Zamieszki nabierają na sile. Demokratyczni burmistrzowie obcięli wcześniej fundusze policji, więc duże obszary wielkich miast wymykają się spod kontroli. Widząc to, rednecy na prowincji się zbroją i organizują. Demokratyczni gubernatorzy narzucają kwarantannę na prowincji. Milicje nie pozwalają jej egzekwować. Przyłącza się do nich lokalna policja. Zaczynają się strzelać z antifiarzami i bandziorami. Prezydent Joe Biden ślini się przed kamerą, gada głupoty i nie może podjąć decyzji. Chaos totalny.

I wówczas uruchomione zostają plany ewentualnościowe. Wojsko i FEMA wchodzą do akcji. Pierwszy lockdown i obecne zamieszki to był tylko test. Wcześniejszym testem był huragan Katrina. Ale to nie jest już takie wojsko jak za czasów pułkownika Corso czy generała Pattona. Ono jest gwarancją lewicowego autorytaryzmu - czy też technologicznego autorytaryzmu. Następuje konwergencja pomiędzy ustrojem amerykańskim a chińskim. No bo, przecież USA musiały zmodyfikować swój ustrój, by skutecznie konkurować z Chinami. Czy też budować znów Chimerykę.

Pamiętacie film "Joker"? On tak jakby przygotowywał nas na scenariusz załamania ładu publicznego w USA. Niestety z powodu wirusa nie pokazali, co dalej...

32 komentarze:

  1. Foxie, podobne procesy mają chyba miejsce i u nas. Polaryzacja ideologiczna społeczeństwa, covidowe wycinanie małego biznesu, zatykanie ust socjalem, przekupywanie służb siłowych. Sądzisz że u nas za przykładem amerykańskim też dojdzie do konwergencji z ustrojem wiądących globalnych sił?
    Czy raczej w interesie zagranicznych patronów będzie się utrzymywać sztuczny chaos, po to żebyśmy byli bezwładnym towarem w handlu pomiędzy w/w patronami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "zatykanie ust socjalem" - komu te usta zostały zatknięte socjałem?

      "przekupywanie służb siłowych" - ???

      "Sądzisz że u nas za przykładem amerykańskim też dojdzie do konwergencji z ustrojem wiądących globalnych sił?" - jeśli będziemy mieć prezydenturę Rafalali i wielką koalicję jedności narodowej od Wilka po Klimasarę, to tak - tyle, że to będzie ustrój we wersji unijno-niemieckiej.

      Usuń
    2. Poprzednocy gnoili służby. Za Tuska moje uposażenie zostało w liczbach bezwzględnych zmniejszone o 200 złotych plus 1500 z tytułu zajebanej waloryzacji o wskaźnik inflacji.

      Usuń
    3. "zatykanie ust socjalem" - powiem to znajomej, która mimo iż niedawno dostała 500+ będzie głosować na Bosaka choćby nie wiem co, pewnie się uśmieje. Jakoś to świadczenie nie zatkało ust nierobowi Kurwinowi pobierającemu je na swe liczne bachory, podobnie jak całej masie przeciwników PiS. Gdyby tak było, iż rzekomy ''socjal'' posiada takowe magiczne właściwości Dudex miałby wygraną w kieszeni, wybory zaś stałyby się formalnością, a tak niestety nie jest. Poza tym 500+ podobnie jak i inne świadczenia serwowane przez obecny rząd to nie żaden ''socjal'', a przyszłościowa inwestycja w dzietność, na ile skuteczna to osobny temat, w każdym razie nie jest uzależniona od stanu majątkowego rodziców, dostają je również ludzie zamożni i to bardzo, a mimo to pierdoli się jakoby mnożyła się przez to jedynie ''patologia''. Nie znam ani jednego na to przykładu, za to mnóstwo takich, gdzie porządni ludzie mogą dzięki temu przeznaczyć nieco więcej na utrzymanie dzieci i ulżyć nieco swym domowym budżetom -tak wiem, ''wolny rynek'' sprawi, że zaradni i przedsiębiorczy będą mogli odłożyć więcej dzięki niskim podatkom ble ble, już widzę możliwość zaprowadzenia takowego, zwłaszcza przy obecnym stanie ekonomii światowej i uwarunkowaniach politycznych [ cóż, głupie ludzie nie dorośli do geniuszu Baal-cerowicza i Ozjasza:) ]. Problem jedynie w tym, iż zwolennikami rzekomego ''socjalistycznego rozdawnictwa'' byli klasycy myśli liberalnej - John Locke i Thomas Paine, bo wyrasta ono właśnie z założenia o niemożności równości majątkowej wśród ludzi i wprowadzenia powszechnego uwłaszczenia, kapitalizm [ realny a nie we wziętej z doopy wersji ''wolnorynkowej'' jakiej świat nie widział, nawet w rzekomo ''dzikim'' XIX-ym stuleciu, co uczciwsi libertarianie przyznają ] siłą rzeczy prowadzi do koncentracji bogactwa w rękach stosunkowo ograniczonej oligarchii burżuazyjnej, i to niezależnie od monopoli państwowych co najwyżej utwierdzających naturalny dla tego typu gospodarki mechanizm. Należy stąd całej reszcie wyzutej z własności dać choćby nędzną rekompensatę, no chyba że wprowadzamy niewolnictwo i zamordyzm, ale pomijając całą ohydę moralną takowego systemu grozi on permanentnymi buntami społecznymi i wymaga kosztownego w utrzymaniu aparatu represji, a po co skoro można dać ludziskom przysłowiowy ''chleb i igrzyska'', oraz rządzić nimi tak, by wydawało im się, że rządzą sobą sami? Z traktowanym serio socjalizmem nie ma to nic wspólnego, bowiem ten ma oznaczać utopijną ''społeczną WŁASNOŚĆ środków produkcji'', a więc niemożliwe z zasady kolektywne zarządzanie majątkiem przez jakoweś anioły w ludzkiej skórze wyzute z prywaty, egoizmu, pazerności, zawiści i kunktatorstwa etc., boć przecież własność, ale tylko prywatna, to wedle Marksa przejaw ''samoalienacji ludzkiego ducha'', podobnie jak religia, państwo itd.

      Usuń
  2. Pierwszy bohater tego odcinka to niezły wirażka, ale to tłumienie antysemickich zamieszek, odejmuje mu sporo punktów.
    Ten drugi to jeszcze lepszy kozak. Jak widać, w takich działaniach trzeba mieć luz i ułańską fantazję :P .
    A ta akcja uwolnienia z obławy płk. Rzepeckiego to już materiał na film, pokroju CK Dezerterzy.
    Wszyscy niestety zginęli z rąk ubecji. Ubecy w jednym mieli rację. Wrogów trzeba eksterminować, nawet jeśli zbiegną na emigrację.
    Dlatego dekomunizacja aby była skuteczna musi być krwawa, bo inaczej to walka z wiatrakami.
    O starciu na granicy chińsko-indyjskiej słyszałem tylko od dr Targalskiego. To w sumie bardzo ciekawy news. Nietrudno zgadnąć, że USA będzie teraz szkolić i dozbrajać Indie, jako naturalnego wroga i liczebnie podobnego antagonistę. Gorące ziemniaki lepiej wyjmować rękami innych.
    Co do sytuacji w USA, to liczyłem, żüe mnie uspokoisz, a tu raczej na odwrót.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do antysemickich zamieszek we Lwowie to zwróciłem uwagę na ciekawy fragment na wiki:

      "Lwowskie zamieszki zbiegły się w czasie z posiedzeniem Ligii Narodów poświęconym sprawom mniejszości narodowych. Sowiecka i niemiecka prasa wykorzystały ten fakt do przeprowadzenia ataków na Polskę."

      Kto wie czy te zamieszki nie zostały sprowokowane na przykład przez sowieckich agentów, podobnie jak zajścia w Kielcach w 1946.
      Zamieszki mogły mieć na celu dorobienie Polakom antysemickiej gęby w opinii międzynarodowej. I to w czasie trwania ważnego międzynarodowego wydarzenia.
      Nasi narodowcy, prawie jak zwykle, robili przy tym za użytecznych idiotów.

      Taka ciekawostka: Emil Macieliński, stryj Adama Macielińskiego - jednego z przywódców zamieszek, został w 1941 odstrzelony przez polskie podziemie jako agent NKWD.

      Usuń
  3. W ten weekend wiec Trumpa w Tulsie. Spokojnie raczej nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. 1.Ubecy.A teraz potomkowie prawdziwych ubekow i TW siedza na stanowiskach,prowadza "biznesy" a nawet kandyduja na prezydentow-co z tymzrobiono przez ostatnie 30 lat?-g...no a czas sie konczy(bo ustawy daly na to wlasnie 30 lat).

    2.Starcia indyjsko-chinskie.To jest akurat korzystne dla USA bo otwiera Chinczykom kolejny i juz chyba nieco zapomniany front.I akurat armia indyjska patrzac na ich resume(kilka wygranych wojen z Pakistanem)zdaje sie byc bardziej skuteczna niz chinska(pare wygranych starc tu i tam ale takze i pare kompromitacji(jak chocby w wojnie z Wietnamem).

    3.Turchin/wojna domowa.Coz juz danwo nauczylem sie ze skrajne scenariusze rzadko sie spelniaja(i dlatego nie zyjemy w raju ale tez i nie w piekle)jednak co jakis czas cos tam jednak sie zdarza i USA zdecydowanie zmierza w zlym kierunku.Kiedys mi sie zdarzylo prognozowac rozpad USA na rok bodaj 2033(poczatek)-czyzby to mialo zaczac sie wczesniej?Ale chyba jednak nie-sadze ze rednecki i prawica(takze ta w armii)sa za silne a lewactwo i globalisci w tych strukturach za slabi.

    4.Anownimowy-u nas socjal jest zdecydownaie za maly zeby komus nim zatykac usta-ntomiast narod trzeba podkarmic(no przeciez przez dobra dekade bezrobocie bylo po 20% i ludzie zarli obiekri ze smietnika).Natomiast ostatnie 2 lata w PL rzeczywiscie wygladaja niepokojaco-ewidentnie PL ma byc dojona prowincja...choc zdaje sie ze "dojarze" z USA chca doic latami podczas gdy ci z UE chyba chca rozwiazac swoje problemy zarzynajac wschodnioeuropejska "krowe" i Trzaskowski to ich czlowiek-to juz nawet nie jest kandydat PO-to kandydat globalistow i wrog cywilizacji,problem w tym ze Gowin,Szumowski czy sam Morawiecki z Duda wcale nie prezentuja sie znaczaco lepiej.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
  5. Biorąc pod uwagę naszą historię i historię Rosji to nikogo nie dziwi że podziemi niepodległościowe zostało wyrżnięte w pień. Generał Bor jeszcze w 1951 roku bredził coś o powstaniu.
    https://www.youtube.com/watch?v=qM9QW3EF8Kg.
    Szkoda było tej krwi przelanej na daremno. Po 90 roku jakby oni żyli było by dzisiaj inaczej.
    Fox opisz jak sowieci postępowali w Czechach, na Węgrzech, w Rumuni?

    W stanach widzimy że globaliści są w ofensywie przeciwko Trampowi (Covid-19, zamieszki). Zabawne jest, że monument brata lożowego A. Pike został zniszczony. Przecież to on prorokował o "niszczycielach cywilizacja" którzy ujawnią się trakcie III wojny światowej.
    Notabene wykształconych za grubą kasę z kredytu studenckiego na zachodnich uniwersytetach.
    Teraz wiem po co studiowano feminizm, afro-amerykańskie kulturoznawstwo i inne bzdury po których nie można znaleźć żadnej normalnej pracy, chyba że się zostanie zawodowym rewolucjonistom w Antifie.
    Traktat TTIP ( kto go pamięta) miał być ukoronowaniem globalizmu, a tu im Trump po łapach dał. Teraz się mszczą.
    USA Armii była urabiana od czasów przedwojennych ( nominowanie oficerów przez prezydenta z pominięciem drogi służbowej) wprowadzono już za F.D. Roosevelta. Wiec czy można na nich liczyć? Zgodzili się na zaszczepienie żołnierzy gównianą szczepionką w czasie pierwszej wojny irackiej ( 200 tys ludzi chorował na słynny syndrom z zatoki perskiej).
    Może też to prowadzić do wprowadzenia stanu wojennego, który zdyscyplinuje ludzi przed nadchodząca wojną z Chinami. Sojboy pójdą w kamasze?! Mam nadzieje że feministki też!

    Chiny dały znać Indiom, że ścisła współpraca z USA nie jest mile widziana.

    https://radar.rp.pl/swiat/16499-indie-zakupia-sprzet-wojskowy-w-usa-za-miliardy-dolarow

    Chociaż może dać im ogromny skok cywilizacyjny. Indie nie mają wyjścia, chyba że chcą zostać skolonizowane przez Chiny w następnych 100 latach. Teraz są w takiej pozycji że mogą doić Amerykę na wszystkim. ( nowe technologie, przeniesienie produkcji, rozbudowa floty) i to po małych pieniądzach. Ciekawy jest ten 2020.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z perspektywy czasu widać, że podziemie na terenie PRL miało wybór pomiędzy kulą niemiecką a katownią UB. Znacznie większe szanse na przeżycie mieli ci, którzy otrzymali wieloletnie wyroki w Sowietach i udało im się wrócić po roku 1956.
      A o ile wiem, w Rumunii i Czechosłowacji było podobnie, o ile nie gorzej.

      Usuń
    2. W Rumunii i na Węgrzech było bez porównania gorzej w czasach stalinowskich. W Czechosłowacji też bardzo źle - no, ale tam stalinizm zaczął się dopiero w 1948 r.

      A co do naszego podziemia, to sama jego obecność i duże poparcie jakie miało wśród chłopów, opóźniło u nas proces kolektywizacji. A także opóźniło kampanię antykościelne. Najpierw musieli rozbić podziemie, a dopiero później brać się za walkę z Kościołem czy tworzenie kołchozów.

      Usuń
  6. Trump powiedział (w nagraniu zamieszczonym na swoim oficjalnym kanale na YT) synowi, że rozważy ujawnienie tego co wie ale nie mówi o Roswell.

    Ciekawostka ci nihilistycznie tęczowo-czerwoni/różowi obalacze wódki i pomników, obalili już kilka pomników ważniaków z głębokiego chlewu w tym tych homo oraz zbrodniarzy, których dotąd przedstawiano na rzeźbach niczym antycznych bożków/herosów dla ogłupiałego ludu, więc sami się zaorali wspierając najpierw tych vipów-bandytów a później komuno-libertyno-anarchistów.
    Oczywiście sami naćpani burzyciele cywilizacji to też barahło i źle się dzieje, że niszczą też pomniki zasłużonych postaci. Teraz pewnie jedne patafiany będą obalać wszystkie pomniki białych jak lecie nie patrząc na ich uczynki (w tym zasługi dla sprawy czarnoskórych) czy pochodzenie, a drudzy mądrale będą z kolei bronić wszystkich tych gości postawionych na cokole - w tym szumowin - przedstawiając to jako obronę prawa, porządku i białej cywilizacji, a w praktyce wychodzi jeden diabeł.
    Odkrywca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzystając z okazji zapytam - pomnik Alberta Pike'a też obalili? Tobie akurat i co bardziej kumatym czytelnikom tego bloga nie muszę tłumaczyć kim on zacz był, a już od jakiegoś czasu działacze BLM i biali lewacy protestowali przed poświęconym jego pamięci monumentem, bo zdarzyło mu się onegdaj skrobnąć coś otwarcie o ''murzyńskim trądzie'' w amerykańskiej masonerii jakiej w swoim czasie szefował, i tym podobne. Prawdą jest też, że jak słyszałem obalili pomnik Gandhiego jako ''rasisty''? Były już pomnę takowe pomysły parę lat temu, cóż znaczyłoby to, że rewolucja jak zwykle pożera własne bękarty - czekam więc kiedy przyjdzie kolej na bożyszcza współczesnej lewicy, czyli Marksa, Freuda i Nietzschego, przecież to sami ''martwi biali heteroseksualni mężczyźni'':) - nieważne, że dwóch z nich było Żydami, w nomenklaturze czarnych rasistów to ''aszkenaziści''.

      Usuń
    2. pomnik Alberta Pike'a też obalili? - tak, obalili. I do tego pomazali

      Usuń
    3. Nawet o tym napisano i co ciekawe wspomniano też o jego spiskologicznej twórczości(!):

      https://tvn24.pl/swiat/protesty-w-usa-przeciwko-rasizmowi-pomnik-generala-konfederacji-alberta-pikea-obalony-w-waszyngtonie-4615604

      Ten długowłosy-okultysta był też jednym z pierwszych i głównych działaczu KK Klanu w Arkansas - zresztą jego poparcie dla tej organizacji jest znaną tajemnicą poliszynela.

      "przecież to sami ''martwi biali heteroseksualni mężczyźni' - nieważne, że dwóch z nich (poza Marksem) było nie-hetero, podobnie jak inni już obaleni Gandhi, Churchill, Pike etc.
      Sam Pułaski miał mieć jakieś poważne zaburzenia rozwoju płciowo-hormonalnego, przez co przedstawia się go teraz jako kobietę z częściowo męskimi cechami fizycznymi +wychowanie, oczywiście szkoda, że zadymiarze zbrukali pamięć i szacunek do tejże postaci, bo akurat w porównaniu do wcześniej wymienionych kreatur tutaj mówimy o kimś pozytywnym i zasłużonym.
      Tak więc owszem "biali, martwi" ale nie hetero, i w jednym przypadku nawet nie mężczyźni (no tak w 100%), a w dodatku część osób które lewica (w szczególności czarna) chciała usunąć od dawna są też postacie pochodzenia sefardyjskiego więc nawet nie aszkenazi.
      Odkrywca

      Usuń
  7. Co do zasadniczej części wpisu - b.ciekawe, przyznam większości opisanych historii nie znałem. Wprawdzie można by to skontrować tezą, iż byli to sowieccy agenci zalegendowani jako rzekomi ''konspiracjoniści'', a później likwidowani po ich użyciu, tyle że takowe założenie utwierdza mit komunistycznych służb jako rzekomo wszechwiedzących i nieomylnych. Z tych właśnie powodów mam problem z operacją ''Trust'', nie chce mi się wierzyć bowiem, iż doświadczeni nieraz agenci zachodnich wywiadów dawali się aż tak wodzić za nos sowieckim, mimo wielu popełnionym przez nich ordynarnym wręcz błędom.

    Natomiast jeśli idzie o konflikt między Chinami a Indiami - cóż, to objaw swoistego 'orientalizmu'' i ''eurocentryzmu'' jaki nadal panuje w naszych mediach obojętnie której to opcji politycznej, choć monopol ten kruszeje ku mojej uciesze w ostatnich latach przez tureckie czy ukraińskie seriale, niemniej działy informacyjne od prawa do lewa nadal pozostały bastionem ''okcydentalnej'' skamieliny. Sądzę więc, że to świetna okazja, byś w następnym wpisie przypomniał pokrótce choćby poprzednią wojnę między tymi azjatyckimi imperiami, a może nawet sięgnął nieco głębiej w historię wzajemnych starć jak i kontaktów, do czego oczywiście namawiam.

    O Ameryce skrobnę co za tydzień na blogu, więc nie będę się tu rozpisywał, teraz powiem jedynie tyle, iż niestety kreślona przez Ciebie wizja rozwoju wypadków wygląda niestety całkiem realnie... Ku-mać, przyszło nam żyć w jakimś połączeniu dystopijnej gry komputerowej z ordynarnym [anty]politycznym pornolem, więc podobne scenariusze nie można już ot tak zbywać machnięciem ręki, jako rzekomą domenę 'szurów'' jedynie o ''teorii spiskowych''.

    OdpowiedzUsuń
  8. W USA obalają pomniki jak leci, a w Niemczech stawiają. Wczoraj (w sobotę) odsłonięto w Gelsenkirchen pomnik Lenina. Taka sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zeby zakonczyc temat przepychanek chinsko-indyjskich:Chiny na GIGNATYCZNA skale buduja tamy na praktycznie wszystkich rzekach ktore maja zrodla w Tybecie(i po to im ten Tybet)-to nie tylko daje im ogromne zrodla energii ale tez i kontrole nad nad znaczna czescia Indi i calymi indochinami-wystarczy "zakrecic kurek" i uprawy rolne na tych terenach umieraja z braku wody.
    To nie jest jakas tam przepychanka o przesymyk suwalski ktora moze trwac i sto lat bez zadnej szkody dla stron-tamy w Tybecie to glodne Indie i Bangladesz(conajmniej)raptem w ciagu paru miesiecy-i to jest sprawa o ktora moze rozpoczac sie IIIWS.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazlem cos na ten temat na Youtubie(kanal caspianreport-czasami ogladam choc ostatnio zapomnialem).

      https://www.youtube.com/watch?v=CEo4NNo7oaM

      Piotr34

      Usuń
  10. Jeśli Stany skończą w lewicowo-technologicznym totalitaryzmie to Polska jako "kraj sprzężony" ma niestety duże szanse aby również pójść tą drogą.
    Co ciekawe nasi "nowi ewangeliści" już nas do tego przygotowują.
    abc

    OdpowiedzUsuń
  11. Tęczowi anarcho-rebelianci (jak w carskiej Rosji) kontrolują już Seattle, i przeszkadzają skutecznie policji w sprawach kryminalnych dotyczących morderstw:
    https://tvn24.pl/najnowsze/cdn-zdjecie-f41x9g-uzbrojony-straznik-dzielnicy-przejetej-przez-protestujacych-4616273/alternates/FREE_840

    https://tvn24.pl/swiat/strzaly-i-ofiary-w-dzielnicy-okupowanej-przez-protestujacych-tlum-zablokowal-dostep-policji-4616281

    Agitprop: "głównie o charakterze lewicowym i liberalnym. Nie brakuje też mówców o poglądach komunistycznych czy anarchistycznych." - a o satanistach czy islamistach to nikt tam jakoś nie pamięta?
    Oczywiście burmistrz miasta sama jest demokratyczną lesbijką, której niezamężna (z powodu chęci ukrycia wspólnego majątku) bogata baba jest córką magnata medialnego(!), więc efekty są jakie są, sama czerwona majora jest prawniczką z administracji ŁObamy.
    https://en.wikipedia.org/wiki/Jenny_Durkan

    Jeśli wojsko/policja nie chce zrobić z nimi porządku (bo się boi, lub jest opanowane przez tęczowo-różowo-czerwonych) to może dać to impuls nie tylko do dalszego bałaganienia, ale też w końcu do robotyzacji/cyborgizacji (drony, systemu automatyczne, itp) służb siłowych na dużo większą skalę niż obecnie ma to miejsce...
    Odkrywca

    OdpowiedzUsuń
  12. Martin Armostrong na swoim blog od dawna prognozuje ze Zachod si zapadnie i centom finansowe przeniesie sie do Chin.

    https://www.armstrongeconomics.com/world-news/climate/the-future-safe-havens/

    Tak jak bylo to w Rzymie skorumpowane elity doprowadza do upadku majac na wzgledzie tylko wlasny interes.

    Niosacy Swiatlo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No akurat wielu internetowych "mędrców" głosi takie przepowiednie od lat. Nie ma więc nic, ale to absolutnie nic, nowego w wynurzeniach Armstronga.

      Usuń
  13. Foxie, podziemnie niepodległościowe chciało powrotu tego:
    "Fryzjer płacze: – stoję przy krześle 10 godzin na dobę i w najlepszych miesiącach wyciągam 100 zł. Być urzędnikiem państwowym – tym to dobrze…
    Szewc stęka: – siedzę 12 godzin nad butami i zarobię raptem 80 zł. Ach, to nie państwowa posada…
    Maszynistka w dobrze prosperującej, prywatnej firmie otrzymuje 100 zł. pensji. Narzeka, ale po cichu. Szefowie nie będą się patyczkować. Przepędza ją, wezmą inną za 90 zł. Jej siostra stuka na państwowym Remingtonie i ma 220 zł.
    Nauczyciel wzdycha: – wykładam w prywatnej szkole, płacą 50 proc. norm; dostać się do państwówki – za tę samą ilość godzin miałbym o 120 zł więcej…
    Inżynier ubolewa: – wlazłem do prywatnej fabryki, dostaję grosze, w państwowej dostawałby 1000 zł. minimum…
    Taksówkarz kwiczy: – 24 godziny na mieście i 3 zł. dochodu, a mój kolega szoferuje na państwowej maszynie, nic nie robi, i ma 250 zł miesięcznie….
    Wszyscy powtarzają to samo i wszyscy mają rację. Jeden skromny dziennikarz otrzymywał w redakcji 250 zł miesięcznie (z półrocznymi zaległościami), nagle MSZ proponuje mu wyjazd na zagraniczną placówkę, jako referentowi prasowemu poselstwa. 500 fr. szwajcarskich pensji (800 zł.!), plus 200 – 300 od Pata (będzie naturalnie korespondentem). Ten dziennikarz nie zmądrzał gwałtownie, poszczęściło mu się przejść na państwową służbę – pobory od razu czterokrotnie większe, a roboty z pewnością trzy razy mniej.
    Gdzie zagranicą współpracownik wielkiego dziennika rzuci swą gazetę dla państwowej posady? Nigdy, nigdzie się to nie opłaci. Ale u nas – wśród lamentów, utyskiwań i biadoleń urzędników państwowych – każdy pcha się na państwową służbę, najlepiej mimo wszystko dziś płatną.
    Karol."
    .
    No i dostawali czapę absolutnie słusznie.
    Nieśmiało przypominam, że 10% wzrosty gospodarcze za Stalina nie były niczym niezwykłym.
    Chińczycy są tylko nieudolnymi naśladowcami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolega domaga się czapy dla polityków, którzy wysłali Polaków na śmieciówki? Paradne!

      Usuń
    2. Podziemie niepodległościowe chciało dobrych płac w budżetówce? Świetnie!

      A tak na poważnie: podziemie było bardzo różnorodne. I Zarząd WiN był socjalistyczno-ludowy. II Zarząd piłsudczykowski. III Zarząd umiarkowanie endecki. IV zarząd chrześcijańsko-ludowy. A poza tym było podziemie narodowe (też różnych odcieni) i różne grupy lokalne.

      W każdym bądź razie Podziemie było przeciwne takiemu wyzyskowi jaki mieliśmy za Bieruta.



      Usuń
  14. Dzięki za wpis, teraz wiem skąd się wziął scenariusz filmu "Płk. Kwiatkowski", jest lekarz i jest warsztat od samochodów oddziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważ, że mjr Ośko bardzo przypomina "Kwiatkowskiego"

      Usuń
  15. Za chwile cisza przedwyborcza, więc o wyborach już ani słowa.
    Posłuchajmy piosenki :

    https://www.youtube.com/watch?v=7v2GDbEmjGE

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja sie caly czas zastanawiam po co im byla ta zmiana Kidawy na Trzaskowskiego.Widze to tak-jesli wygra Trzaskowski(mozliwe ale mniej prawdopodobne)to oczywiscie "wszystko bylo zgodnie z prawem" itp,jesli Trzaskowski przegra(scenariusz bardziej prawdopodobny)to wtedy narzekania "konstytucjonalistow" iz "czas na kampanie wyborcza byl za krotki","termin niekonstytucyjny","glosy korespondencyjne prawdopodobnie sfalszowane" itp itd.To wszytsko da paliwo totalnym na kolejny rok albo i dwa protestow,demonstracji oraz skarg do UE.Generalnie kolejna proba obalenia rzadu PIS(i jesli Trump przegra w USA to nawet mozliwe ze udana bo PIS caly czas nie wyczyscil sluzb i mediow podleglych obcym mocarstwom i ubeckiej mafii)-dodajcie do tego "kolejna fale koronawirusa" i jesien bedzie....goraca,bardzo goraca.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń