Ilustracja muzyczna: Max Raabe & Palast Orchester - Around the World
"W eskorcie oddziału SS, Führer dojechał do Wiesse i na miejscu zapukał delikatnie do drzwi Röhma. „Wiadomość z Monachium” – powiedział zmienionym głosem. „Dobrze, proszę wejść” – odpowiedział Röhm – „drzwi są otwarte”. Hitler z impetem otworzył drzwi, dopadł leżącego w łóżku Röhma, złapał go za gardło i wrzasnął: „Jesteś aresztowany, ty świnio!”. Wtedy przekazał zdrajcę SS. Z początku Röhm odmówił ubrania się, ale wtedy SS-mann rzucił mu w twarz ubrania, aż ten zgodził się je nałożyć. W pokoju obok znaleźli młodych mężczyzn, którzy oddawali się aktom homoseksualnym. „I to są ci, którzy chcą być przywódcami Niemiec” – powiedział Hitler trzęsąc się." - w ten sposób Alfred Rosenberg relacjonował wydarzenia z nocy 29 na 30 czerwca 1934 r., czyli tzw. Noc Długich Noży. Nie był ich naocznym świadkiem a relację na ten temat słyszał zapewne bezpośrednio od Hitlera. Znakomity aktor Hitler mocno ją udramatyzował. Owszem wszedł eskortowany przez dwóch uzbrojonych SS-manów do pokoju hotelowego Roehma. Ale nie złapał go za gardło. Szef SA spał tej nocy sam. Z młodym kochankiem w łóżku nakryto wówczas tylko Edmunda Heinesa, szefa SA na Dolnym Śląsku. Jeśli nawet Hitler wyraził gniew podczas aresztowania dowódców SA, to był to gniew wyreżyserowany. W 1931 r., gdy dochodziły do niego skargi na homoseksualne ekscesy bojówkarzy z tej formacji, stwierdził, że SA to przecież nie miejsce dla grzecznych panienek. (W 1933 r. bojówkarze z SA urządzili wielkie palenie akt kliniki zaburzeń seksualnych, w której wielu z nich przymusowo się leczyło. W oczach opinii publicznej przylgnął do nich wizerunek turbogejów. Tak więc, gdy Jan Karski wraz z grupą polskich studentów wybrał się na zjazd NSDAP do Norymbergii i jeden z Polaków został pobity, miejscowym było głupio z tego powodu i mówili, że winowajcami były "niedobitki tych pedałów od Roehma".) Z dzisiejszej perspektywy Noc Długich Noży mogłaby zostać uznana za "homofobiczną zbrodnię nienawiści", ale oczywiście jej przyczyną nie była hitlerowska "niechęć do inności". A turbogej Roehm i jego Hufiec Tebański nie byli wówczas głównymi celami.
Mainstreamowi historycy często podkreślają, że kierownictwo SA zostało wymordowane, bo organizacja ta stanowiła konkurencję dla armii. Mają w tym dużo racji. Reichswehra liczyła w 1933 r. 100 tyś. żołnierzy i oficerów a SA 2,5 mln ludzi, z których spora część była otrzaskanymi z zabijaniem weteranami I wojny światowej i freikorpsów. Dowodzili nią jednak ludzie oddelegowani przez armię na front wewnętrznej wojny hybrydowej. Dowódca SA, Ernst Roehm był żołnierzem od 1906 r., który doszedł do stopnia kapitana i zdobył Krzyż Żelazny za Verdun. W początkowych latach NSDAP robił również za "opiekuna" Hitlera z ramienia Reichswehry. Na początku rządów nowego reżimu był już potężnym graczem, który mógł zagrozić pozycji generałów. I generałowie ci, z obawy o własne kariery, zgodzili się na likwidację Roehma (wcześniej wydalając go z honorowej ligii oficerów).
Nade wszystko zazdrośni o jego pozycje byli Himmler i Heydrich, dla których wyeliminowanie Roehma i SA oznaczało otwarcie drogi do ekspansji SS. Heydrich sfałszował więc dokumenty mające pokazać, że Roehm jest francuskim agentem mającym przygotować pucz przeciwko Hitlerowi. Papiery te były podobnym szajsem jak niesławne "rosyjskie dossier" Christophera Steela, ale zrobiły swoje. W 1937 r. za pośrednictwem znanego masońskiego śmiecia Edwarda Benesza Heydrich przekazał Stalinowi podobnie nieudolnie sfałszowane kwity na marszałka Tuchaczewskiego.
Historykom udało się jak dotąd ustalić nazwiska 85 osób zabitych w trakcie Nocy Długich Noży. Znaczną większość z nich stanowili działacze SA. Obok nich znalazł się również Gregor Strasser rozłamowiec z NSDAP, który uważał, że partia ma profil za mało komunizujący. Stąd też ogólne przekonanie, że czystka ta była wymierzona niemal wyłącznie w SA i lewe skrzydło partii. To błędne przekonanie. Ci ludzie nie byli najważniejszymi ofiarami Nocy Długich Noży. A kto wobec tego był?
Moim zdaniem, głównym celem czystki był gen. Kurt von Schleicher. To człowiek z samego serca niemieckiego Głębokiego Państwa. Niemal całą I wojnę światową spędził jako oficer w Naczelnym Dowództwie. Na przełomie 1918 i 1919 r. organizował freikorpsy dla socjaldemokratycznego rządu. Od wczesnych lat 20. kierował tajnym programem współpracy Reichswehry i Armii Czerwonej. Uważał, że Niemcy i ZSRR wspólnie powinny przygotowywać się do kolejnej wojny światowej przeciwko Polsce i zachodnim demokracjom. Kierował też tzw. Czarną Reischswehrą i wewnętrzną wojną hybrydową realizowaną m.in. przez NSDAP. Był bliskim doradcą prezydenta von Hidenburga, którego namówił w 1930 r. do obalenia socjaldemokratycznego rządu Muellera i zastąpienia go pozaparlamentarnym gabinetem Bruninga. W latach 1932-1933 był ministrem obrony a na początku 1933 r. na krótko został kanclerzem. Był jednym z ludzi, którzy stali za karierą Hitlera. Można nawet powiedzieć, że przez pewien czas jego szefem. Dlaczego więc został zabity?
We wrześniu 1930 r. w restauracji berlińskiego hotelu Adlon z gen. von Schleicherem spotkał się niemiecki przedsiębiorca Arnold von Rechberg. Rozmawiali o wynikach ostatnich wyborów, w których NSDAP powiększyła swój stan posiadania. Rechberg wyraził swój niepokój wobec dyktatorskich ciągotek Hitlera. Von Schleicher wybuchnął wówczas śmiechem. Stwierdził, że poradzi sobie z Hitlerem, bo "trzymam go powodów sięgających 1919 r.". Przyznał, że finansował jego kampanię wyborczą z funduszów Reichswehry. Wyjaśnił, że Hitler ma przygotować Niemców do okresu intensywnych zbrojeń, ale to nie on będzie zbierał profity z tej kampanii. Gdy NSDAP będzie chciała się usamodzielnić, zostanie rozbita przez rozłamy. Gdy von Rechberg spytał "społecznego generała", czy niemieckie zbrojenia nie zaniepokoją ZSRR, von Schleicher spojrzał na niego z politowaniem i wyjaśnił: "To Stalin osobiście kazał pchnąć mi do przodu Hitlera i nasze zbrojenia". Dodał, że Niemcy i Sowiety mają to samo stanowisko, co do Europy Środkowo-Wschodniej i razem podzielą między sobą Europę.
Dwa lata później von Schleicher rzeczywiście próbował dokonać rozłamu w NSDAP za pomocą grupy Strasera. Hitler okazał się jednak o wiele lepszym politycznym graczem niż można było oczekiwać i szybko zdusił wewnątrzpartyjną rebelię. W 1934 r., Fuehrer wiedział że prezydent Hindenburg długo nie pożyje, więc postanowił się zabezpieczyć przed podobnymi zagrywkami pozbywając się wszelkich ewentualnych narzędzi rozłamu (SA) jak i samego sprawcy potencjalnych zaburzeń:
Dla starego intryganta nie było litości. Grupa kolesi w ciemnych płaszczach wpadła do jego domu i bez zbędnych ceregieli wpakowała mu kilka kulek. Później zastrzelili jego żonę.
Zginął również gen. Ferdinand von Bredow, były szef Abwehry i zarazem najbliższy współpracownik von Schleichera.
Na pogrzebie von Schleichera SS skonfiskowało generałom wieńce pogrzebowe. Hitler nazwał w Reichstagu zastrzelonego byłego kanclerza francuskim agentem. Po dwóch latach stwierdził jednak, że Schleicher i Bredow nie pracowali dla Francuzów a ich zabicie było "pomyłką". No cóż, nie dało się ich już "odzabić" a armia była skutecznie zastraszona. Ci pruscy generałowie w następnych latach straszliwie się cykali w kwestii zamachu na Hitlera. Bali się, że w razie najdrobniejszego potknięcia skończą jak von Schleicher. Hitler zaś zerwał im się z łańcucha.
Podczas Nocy Długich Noży uderzono również w ludzi związanych z wicekanclerzem von Papenem. Papen, był szef rezydentury kajzerowskich służb w Nowym Jorku, były kanclerz, który utorował Hitlerowi drogę do władzy kosztem von Schleichera, negocjator konkordatu III Rzeszy z Watykanem, a przy tym człowiek bardzo blisko związany z Wall Street (i prawdopodobnie amerykański szpieg) wygłosił 17 czerwca 1934 r. na uniwersytecie w Marburgu transmitowaną przez radio mowę, w której krytykował rząd Hitlera z pozycji konserwatywnych. Mowę tę napisał mu konserwatywno-monarchistyczny
Likwidowano też niewygodnych świadków wczesnych lat kariery politycznej Hitlera i dawnych wrogów. Zginął więc były bawarski premier Gustav Ritter von Kahr, który najpierw sprzyjał działalności nacjonalistycznych organizacji paramilitarnych, ale potem stłumił pucz monachijski. Zabito Otto Ballerstedta, bawarskiego polityka, który w 1922 r. wpakował Hitlera na kilkanaście dni do aresztu. Przy okazji dokonano puczu w Wolnym Landzie Bawarii, usuwając jego niezależne, katolickie władze.
Z niewyjaśnionych powodów zabito w Noc Długich Noży Bernharda Stempfle, byłego katolickiego księdza, który pomagał Hitlerowi napisać "Mein Kampf" i służył mu jako doradca ds. religii. Czy zbyt dużo wiedział o przeszłości Hitlera i o jego planach? Z nieznanych powodów zginął też Eugen von Kessel, niemiecki oficer, bojownik freikorpsów i zarazem właściciel prywatnej agencji wywiadowczej.
Czystka przeprowadzona przez Hitlera bardzo zaimponowała Stalinowi, który uznał, że w ten sam sposób może się pozbyć partyjnych towarzyszy. Po kilku miesiącach doszło więc do zabójstwa szefa leningradzkiej organizacji partyjnej Siergieja Kirowa, które rozpoczęło cykl uderzeń we wrogów wewnątrzpartyjnych.
Przebywający na emigracji Kajzer Wilhelm II zareagował zaś na Noc Długich Noży mówiąc: "Przestaliśmy żyć pod rządami prawa i musimy być przygotowani na ewentualność, że każdy z nas zostanie postawiony przez nazistów pod murem i rozstrzelany".
I pomyśleć, że w tak widowiskowy, radykalny i sprawny sposób zerwał się swoim kontrolerom z łańcucha człowiek, który 20 lat wcześniej był NEETem i bezdomnym. Pokonał generałów, asów wywiadu i najlepszych politycznych strategów w swoim kraju. Zdobył władzę absolutną i zyskał możliwość wywołania nowej wojny światowej. Widać terapia hipnotyczna w Pasewelku zrobiła swoje.
A teraz wyobraźcie sobie, że podobną drogę do dyktatury przechodzi Ronald Robiący Laseczki, czerwony hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Heliogabal etc. Jabolowy czy Mirosław Salwowski... Nieprawdopodobne? A widzicie, Hitlerowi się to udało!
***
Następny odcinek serii Dies Irae będzie dotyczył kluczowej kwestii: dlaczego Hitler postanowił rozpocząć wojnę? Pokażemy jak przewidział globalizację i próbował bronić przed nią Niemcy. A także wyjaśnimy dlaczego postulowany przez Cata-Mackiewicza, Studnickiego i Zychowicza sojusz polsko-niemiecki był z góry skazany na klęskę.
Everybody clap your hands!
***
Obejrzałem niedawno "Zimną wojnę" i muszę stwierdzić, że jest nieco przereklamowana. Plusy to: piękne operowanie obrazem, muzyka, doskonała gra Joanny Kulig i parę klimatycznych momentów (np. jugosłowiańska bezpieka). Minusy: niedostatki scenariusza i mimo wszystko słabo zrobione wątki erotyczne. Tak jakby to jakiś pisał koleś, dla którego seks nie zabawa, tylko "odbębnienie" wszystkiego na tapczanie obok mebli z Ikei. A szkoda, bo Kulig świetnie się w rolę wczuwała (a jak widzieliśmy na filmie "Sponsoring" ma całkiem niezłe cyce). Porównanie atmosfery tego filmu z "Różyczką" moim zdaniem wypada zdecydowanie na korzyść "Różyczki" (gdzie dobrze zagrała Boczarska). W sumie za robienie takich romansów historycznych powinni się nie brać jacyś przeintelektualizowani marcowi emigranci i inni przedstawiciele frakcji Puławian, tylko ktoś w stylu Eszterhasa, Verhoevena czy Anga Lee. "1956. Miłość i wolność", "Czarna księga" oraz "Ostrożnie! Pożądanie" świetnie im wyszły. I można by w ten sam sposób zrobić "Idę" - Helena Wolińska jako tłumok z wielkim biustem, seksualnie upokarzana przez prokuratora Zarako-Zarakowskiego.... I profesor Brus pokazany jako "cuck" i totalna pierdoła...
Ostatni komentarz o Idzie. Ten sarkazm sprawil ze jeblem smiechem...
OdpowiedzUsuńMy hands clap clap clap https://www.youtube.com/watch?v=sWESkO_uqVo
OdpowiedzUsuńObawiam się, że w przypadku Mirosława Salwowskiego (zwanego "Savanorollą") najlepsi spece z Pasewalku nie daliby rady. Pewnie polegliby na próbie nakłonienia go do mycia się raz w tygodniu (wszak mycie wystawia na pokusę samogwałtu - jego słowa, sam słyszałem).
OdpowiedzUsuńTo mi się skojarzyło z tym:
Usuńhttps://krajski.wordpress.com/2017/10/04/savoir-vivre-kapieli/
"problem zgłosił Pan Konrad Janduła: Frapuje mnie od jakiegoś czasu pewna kwestia. Otóż, ciekaw jestem, czy savoir vivre przewiduje zasady odnośnie kąpieli w wannie lub pod prysznicem. Zastanawiam się, czy myć należy się w jakimś określonym stroju kąpielowym, aby nie gorszyć samego siebie oraz czy należy myć się w jakiś konkretny sposób. Przykładowo zaczynając od stóp, a kończąc dopiero na strefie intymnej."
Na przeciwnym biegunie mamy takiego Krzysia [ jak sam o sobie mówi ] Pacewicza, syna redaktora ''wyborczej'' i zdeklarowanego pedała lansowanego na ''gwiazdę nowej lewicy'', który postuluje utopię ''wspólnoty płynów ustrojowych'' - z recenzji jego pracy ''naukawej'' pod znamiennym tytułem ''Wykąp się z kolegą'' :
Usuń''W kolejnych esejach Pacewicz na przemian prezentuje (obrazoburcze) przykłady takich wspólnot płynów ustrojowych oraz krytykuje filozofów „twardego ciała” i „nowożytnej higieny”. Na szczególną uwagę zasługuje świetna krytyka „osuszania ciała” w Lewiatanie Hobbesa, a w oczy najbardziej rzuca się opowieść o „barebackerach”, czyli wspólnocie gejów uprawiających seks bez zabezpieczeń, których łączy szczególny rodzaj komunii: zarażenie wirusem HIV. Tym, co ich wiąże jest wirus, płynący we krwi i spermie. Pacewicz przekonuje, że wsparci siłą współczesnej medycyny (terapia antyretrowirusowa) przekraczają oni kulturowe tabu i lęk przed AIDS, powracając w ten sposób do idei wspólnoty płynów. Na przekór współczesnym higienistom i całkowicie świadomie zawiązują oni wspólnotę chorych (już wcale nie śmiertelnie), lecz wolnych od lęku (przed śmiercionośnym płynem). Tak, metaforą komunii dla nadchodzącej wspólnoty jest – zdaniem Pacewicza – seks analny i zakażenie wirusem HIV. Receptą na mieszczańskie osuszenie i oddalenie jednostek musi być bowiem „zlanie się” ciał w miłosnych, przyjacielskich, przypadkowych, pijanych itd. uściskach. To płyny, a nie pieniądze, idee, kontrakty, prawa czy przedmioty mogą gwarantować realną communitas. Jakkolwiek nie byłoby to niebezpieczne. „Lepki skandal” wymiany płynów jest wart ryzyka, gdyż „może zwiększać, a nie zmniejszać naszą odporność” przy okazji dostarczając nam jedynej realnej „wspólnoty życia”. Pacewicz nieustępliwie i na przekór wszystkiemu broni życiodajnego fluksu, nie zważając na obsceniczność tej wymarzonej wspólnoty i ryzyka związanego z jej funkcjonowaniem.''
http://publica.pl/teksty/wykap-sie-z-kolega-recenzja-fluksu-krzysztofa-pacewicza-61069.htm
- jak dla mnie skandalem nie są wysrywy tego zjeba, ale fakt że wydał je w zeszłym roku PWN - !!! :
https://ksiegarnia.pwn.pl/Fluks.-Wspolnota-plynow-ustrojowych,710005288,p.html
...ale co się dziwić, skoro inne szacowne wydawałoby się oficyny naukowe publikują takie coś :
''LEO BERSANI
8. Czy odbytnica jest grobem ?''
http://czytio.pl/ksiegarnia/ebook/160253/teorie-wywrotowe-antologia-przekladow
- hmm, ważne, egzystencjalne rzekłbym pytanie : byt czy odbyt ? A to jak dla mnie prawdziwa zgniła wisienka na zarzyganym torcie :
''Gombrowicz od tyłu. Projekt krytyki analnej''
https://www.ceeol.com/search/article-detail?id=537641
O żesz...
UsuńMłody Pacewicz mógłby napisać pracę "Odbyt Adama Michnika jako grób Czesława Kiszczaka."
Stary tego Pacanewicza to też tolerancyjny świr. Oni i ta cała wspólnota zapitych nie-do-abortowanych homo gwałcicieli powinni być leczeni (taka forma eutanazji społecznej) przez jakiegoś dr. Frankensteina oraz powinni być poddani infamii. Przy okazji powielaną bzdurą jest jakoby III Rzesza zwalczała takie zwyrodniałe jednostki i grupy przykładowo na miliony zarejestrowanych (a ile było nie zarejestrowanych?) homoseksualistów w Niemczech ubili "aż 6 000" (gdyby stosowali podobne proporcje wobec Żydów to o żadnym Holokauście mowy by nie było), a łączna liczba ubitych homo wynosiła 20 000. A co do wspólnoty to naziści byli właśnie taką wspólnotą którą jednoczył właśnie ich homoseksualizm o czym wspomniał Samuel Iger: "It
Usuńcame from Hitler as the condottiere of a band of evil men who were united together by a common vice (homosexuality)." Wśród obozowych kapo i strażników także homoseksualizm był wysoko ceniony sam komendant obozu Auschwitz Rudolf Hoess miał być homo. Przy okazji nazi homo-sadyści produkowali pederastyczne-sadystyczne filmy (z torturami, gwałtami i śmiercią włącznie) dla nazistowskiej wierchuszki, które po wojnie były wyświetlane wśród zamkniętych kręgów homo-degeneratów. Neopogański ruch Wandervoegel opierał się na pederastii a jego następcą był Hitler-Jugend nazywany słusznie Homo-Jugend. Nazi-homo Hans Blüher twierdził, że Żydzi stracili swoje państwo przez to, że zamiast na homoseksualistach to postawili państwo kobietach, co jest bzdurą, ponieważ stracili państwo przez to, że mieli zniewieściałych (homo, niby kobiecych) władców.
Wracając do wspólnot pierwotnych płynów to różni wojownicy sadystycznie pederaści na świecie mieli i mają takie rytuały, które
G homo-aktywista i badacz prymitywnych kultur homo-wojowników Gilbert Herdt opisał: Rytualny homoseksualizm został
zgłaszane przez antropologów w rozproszonych obszarach na całym świecie )ujawniając) wszechobecne ogniwo między rytualnym homoseksualizmem a etosem wojownika. Znaleźliśmy podobne formy wojownik homoseksualizm w tak różnych miejscach jak Nowa Gwinea, Amazonka, Starożytna Grecja i
historyczna Japonia. Proces homoseksualnej inicjacji chłopca w tych społeczeństwach jest przerażający: jest on pozbawiony snu, głodzony, bity i gwałcony przez kilka dni, dopóki nie jest całkowicie "resocjalizowany" jako homoseksualista.
Przy okazji Fryderyk Nikt tzn. Nitsche zdechł na kiłę którą się zaraził w homo-burdelu w Genui. A sam termin gej pochodzić ma od imienia Ganymede greckiego symbolu pederastii (chłopca porwanego, zgwałconego przez Zeusa).
Przy okazji pastor z Lublina twierdzi, że Polska upadła (dawniej jak i dzisiaj) jako kara boża za katolicyzm, a ja uważam (w sensie odpowiedź czemu Bóg na to pozwala), że za niechlubną tolerancję wobec homoseksualistów.
Odkrywca
Postać von Schleichera przypomniała mi o Carlu Schmitt'cie, onże przygotował dla generała prawną ekspertyzę legitymizującą zamach stanu wymierzony nie tylko w komunistów co może nade wszystko NSDAP w imię głoszonej przezeń szlachetnej, arcywolnościowej instytucji republikańskiego dyktatora. Widzę zresztą, że ktoś pod poprzednim wpisem o tym już wspominał - a propos tegoż posta, który niestety przegapiłem pogrążony w furiach globalizmu : w świetle tego co mówi Grzegorz Kucharczyk w wywiadzie przeprowadzonym z nim przez Coryllusa armia de facto zdetronizowała kajzera wraz z wybuchem I wojny, której ten ponoć szczerze chciał zapobiec mimo buńczucznych, dupkowatych deklaracji z których zasłynął, ale generałowie grzecznie uświadomili mu, iż g... ma tu za przeproszeniem do gadania i jedyne co mu pozostało to udanie się na front jako legitymizująca swoją obecnością rzeź pacynka, biedny Wilhelm II miał z tego tytułu wpaść w stupor, reszty dopełniła wojenna sława Hindenburga i Ludendorffa, mniejsza na ile realnie uzasadnione, która go dobiła - w pruskiej tradycji osobiste dowództwo i zwycięstwa Kronprinza odgrywały niesłychanie ważną rolę dla budowy jego autorytetu wśród poddanych - więc likwidacja monarchii wskutek rewolucji 1918 była właściwie tylko formalnością a nie żadnym gwałtownym przewrotem, reżim podobnie jak w carskiej Rosji stracił rację bytu już wcześniej i bynajmniej nie siły ''oddolnej rewolty'' jak głoszą oficjalne podręczniki go niej pozbawiły. A wracając jeszcze do Carla dziwię się czemu go nie zarżnięto wraz z protektorem, być może zaważył tu jego ''decyzjonizm'', który mógł przypaść do gustu fuhrerowi i jego przydupasom, choć w takim razie niezbyt wiele zeń pojęli. Nie bronię Schmitta, swoje miał później za uszami, trudno powiedzieć czy dlatego, że zwyczajnie bał się czy też podporządkował ''mniejszemu złu'' w imię zachowania ''ordnungu'', tyle że po wojnie wielu stokroć bardziej utytłanych odeń prawników III Rzeszy robiło bez większych problemów kariery po obu stronach zimnowojennego konfliktu.
OdpowiedzUsuńDobra uwaga z Carlem Schittem. Ja się akurat tym prawnikiem nie podniecam, bo z reguły nie lubię prawniczej dupoprawicy.
UsuńCiekawym kogo konkretnie masz na myśli - ? Co do Schmitta jego niezaprzeczalną zasługą jak dla mnie jest przywrócenie pierwotnego sensu dyktatury mylonej dziś powszechnie z jej zwyrodniałymi postaciami ''cezaryzmu'' czy totalitaryzmu.
Usuń"iekawym kogo konkretnie masz na myśli - ?" - a tej dupoprawicy co mówi "ojej jak nieładnie jest demolować TK i SN, prezes Strzembosz dostanie przez to sraczki, a to taki zasłużony człowiek".
UsuńCała historia komunizmu aż prosi się o poststrukturalistyczną krytyczną wielce ''analnizę'', ale żaden z nowolewicowych dupków rzecz jasna tego nie uczyni bo wówczas narobiłby sobie na łeb [ z drugiej w sumie dlaczegóż by nie skoro jak widać na przykładzie Krzysia niektórzy przynajmniej z nich to wręcz postulują ] a tu proszę co za pole do popisu - psychopata Lenin dymający Inessę Armand niemal na oczach upokorzonej Krupskiej, podszyta homoseksualnym sado-masochizmem rywalizacja między Trockim a Stalinem, stary oblech Mao zabawiający się w obszernym łożu z kilkoma towarzyszkami na raz w przerwach między lekturami [ eh, klawe miał cysorz życie, przyznaję ] itd. Kiedyś ''przypadkiem'' natrafiłem na ruskiego pornosa pt. ''Wielka seksualna rewolucja październikowa'', niestety kompletnie położono tam koncept o dużym potencjale bo historia bolszewickiego przewrotu to właściwie gotowy scenariusz pornosa : gwałt na batalionie kobiecym po czym chlańsko w carskich piwnicach, Zinaida Gippius wspomina o zamarzniętych strugach wina z potłuczonych butelek na schodach Pałacu Zimowego, czyż to nie scena godna wielkiego kina, niechby erotycznego ? Na całą rewolucję rosyjską można patrzeć jako krwawe bachanalia, kontrkulturowy karnawał ciągłego chlania, ruchania, wciągania koksu itd. przeplatanego masakrami, najbliżej chyba do oddania tego był zapoznany dziś sowiecki pisarz Artiom Wiesioły w powieści ''Rosja we krwi skąpana'', mimo iż nierówna, nieukończona i pisana z bolszewickiego punktu widzenia zawierająca dość niepoprawny politycznie na owe czasy obraz tamtych wydarzeń, stąd nie dziwota że autor dostał kulę podczas Wielkiego Terroru. W którymś ze wspomnień polskiego świadka komunistycznej rewolty, teraz nie pomnę jego nazwiska, mowa o żołnierzach celowo przerabiających kołnierze swych koszul i rozszerzających spodnie w ''dzwony'' na modłę marynarzy z Kronsztadu bo ci mieli lepsze rwanie, z kolei w sławetnej ''Drzazdze'' Zazubrina pojawia się motyw bab zasypujących czekistów miłosnymi listami zawierających ich erotyczne fantazje o ''bestiach w skórzanych kurtkach'' itd. Jak mówię potencjał ''Wielkiej...'' został kompletnie zmarnowany, natomiast godnym polecenia jest inne dzieło tej samej wytwórni pt. ''Czapajew'' - jest to jedyny znany mi pornos, a ''trochę'' ich w życiu widziałem, gdzie użyto karabinu Maxim w scenie, gdy bohater rewolucji musi salwować się ucieczką przez rzekę bo wraży reakcjoniści przerwali mu ruchanie hożej dziewoi na drewutni, koneserzy docenią też specjalnie skomponowaną na potrzeby obrazu ścieżkę dźwiękową nagraną wprawdzie na jakimś ch...wym Casio za to specjalnie zsynchronizowaną z ''akcją'', przyśpieszającą w wiadomych momentach i zwalniającą odpowiednio po ''kulminacji'', wreszcie na uznanie zasługują kompletnie nietypowe w takowych filmach urocze wstawki typu robaczek popierniczający po piasku czy wygrzewający się na parapecie wiejskiej chatki kot. Nie linkuję bo do znalezienia w sieci NA WŁASNĄ RĘKĘ.
OdpowiedzUsuńDzięki za polecanki.
UsuńJa chciałbym zobaczyć film o Stalinie, w którym pokazaliby go jako Borata.
...albo maczo-pedała tak jak w tym dokumencie ''kremlowskije gomoseksualisty'', gdzie jednym z wątków jest mordercza dosłownie rywalizacja o jego względy dwóch ciot - ''żony'' Josifa Karla Paukera z Jeżowem :
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=L6SdqGtgzwA
Zresztą komu to mówię, przecież sam pisałeś o tym parę lat temu :
http://foxmulder3.blogspot.com/2014/04/najwieksze-sekrety-rosja-z-katechonem-w.html
Wszystkie te filmy, są przereklamowane. Nie ma już nic dobrego, co naprawdę by się opierało na prawdziwej historii.
OdpowiedzUsuńA którą prawdziwą historię byś chciał? Jest parę do wyboru ...:-)
OdpowiedzUsuńz
Mułła Salwowski może się jeszcze wyrobi i będzie publicznie ścinał cudzołożników na Placu Zbawiciela, w Alla..., tzn. w Chrystusie Królu nadzieja. XD
OdpowiedzUsuńhttp://salwowski.net/2018/06/21/kamienowanie-cudzoloznikow-i-cudzoloznic-bylo-dobre-madre-oraz-sprawiedliwe/
UsuńNie znam się zbytnio na historii, ale artykuł naprawdę jest ciekawy.
OdpowiedzUsuń@ Fox Mulder, to konserwa czy liberał nie popierający podporządkowywania sądownictwa Partii i rzadowi jest dupo-prawicą? A J. Kaczyński, wprost odwołujący się w tym do marksisty prawnika, Stanisława Ehrlicha, jest dupo-lewicą, mam nadzieję?
OdpowiedzUsuńOjoj, to chyba większość sensownych ekonomistów była też dupo-prawicą :D
S. Ehrlich, m.in:
"Grupy nacisku" w społecznej strukturze kapitalizmu (1962)
Władza i interesy: studium struktury politycznej kapitalizmu (1967)
"nie popierający podporządkowywania sądownictwa Partii i rzadowi " - czyli przeciwnik poddania sądownictwa demokratycznej kontroli a zwolennik zostawienia go w rękach mafii. Partie i rządy się zmieniają a osobniki typu sędziego porucznika Iwulskiego pozostają na stanowiskach.
UsuńUważałbym z krytykowaniem prof. Erlicha, bo ten marksista szkolił też całe zastępy niezależnych sędziów, w tym Marka Safjana :)
@ Fox / Hubert, no to popatrz na obecny TK, mężulek pani prezes i sędzia Muszyński z ubecką wysługą, czym to ich różni od sędziego Iwulskiego?
UsuńWięc w takie cuda jak "demokratyczna kontrola" sądownictwa nie wierzę, muszą istnieć formalne gwarancje niezależności sądownictwa.
To paradoks ale coś co było jasne w warunkach monarchii (uniezależnienie sądownictwa gwarancją uczciwego procesu dla jednostki), przestaje być oczywiste przy demokratycznej fasadzie :/
W czasach monarchii król był też sędzią.
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/S%C4%85d_kr%C3%B3lewski
Odkrywca
Uniezależnienie sądownictwa gwarancją uczciwego procesu? Uniezależenienie od CZEGO? W praktyce III RP jest to uniezależnienie od rozumu, moralności i przepisów prawa dokonywane w interesie "nadzwyczajnej kasty". Zwykły obywatel nie miał w tym systemie szans na uczciwy proces. Dlatego, że sądy były opanowane przez jedną opcję: mafijno-ubecką. Teraz wchodzi do nich druga opcja - i jest pluralizm. Później wejdzie trzecia opcja, czwarta, piąta itd. i pluralizm się pogłębi.
UsuńZresztą moim zdaniem obecny rząd i tak poszedł do sędziów bardzo liberalnie - zasłużyli na to, by co dziesiątego z nich zatłuc na oczach kolegów i koleżanek.
Nie masz foksie zupełnie racji co do działań Niemiec w okresie I wojny. Niemcy dobrze zdefiniowali wrogów i ich słabe strony. Np. UK kontynentalne to kwestia Irlandii, Francja to tradycje rewolucyjnej anarchi, Rosja podatność na rewolucję, USA a latynoameryka, imperia kolonialne i przebudzenie narodoeo-religijne. Problem ich jest tego samego rodzaju co Polski. Uwierzyli, że są w stanie wstać z kolan i pokonać wszystkich. Paper oczywiście nie był żadnym agentem amerykańskim. Robił to co miał robić czyli przedmieścic bolszewików do Rosji, wzmacniać w USA elementy izolacjonistyczne i próbować skierować latynoameryke na usa. Wykorzystując do tego tych, którzy mogli w tym pomóc bo mieli w tym wspólny interes np WS.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Anonimem.
UsuńFranz von Papen amerykańskim agentem, to zbyt duża fantazja, choć oczywiście jak można było wysłać drugą "depeszę emską", jest różnica prowokować do wojny samą Francję, a USA.
To dlaczego tragikomiczna działalność szpiegowska von Pappena była finansowana przez instytucje finansowe z samego serca powstającego amerykańskiego Głębokiego Państwa?
Usuń"Niemcy dobrze zdefiniowali wrogów i ich słabe strony. " - po wojnie uznali, że jednak źle zdefiniowali.
Usuń"UK kontynentalne to kwestia Irlandii, " - i co? Irlandia odciągnęła brytyskie dywizje z frontu?
"Francja to tradycje rewolucyjnej anarchi," - ale też tradycje nacjonalizmu i militaryzmu.
"USA a latynoameryka, imperia kolonialne i przebudzenie narodoeo-religijne" - no to znali USA jedynie z paru broszurek...
To samo działanie czyli chęć wywołania wojny USA z Meksykiem mogło być w interesie zarówno Niemiec ( jako osłabiające czy też odciagajace stany od wojny w Europie) jak i w interesie USA czy też części ich elit ( napaść ze strony Meksyku dawała pretekst do włączenia kolejnych terenów meksykańskich). Zresztą ta współpraca z papenem dotyczyła bardziej przerzutu komuch ów do Rosji, poza tym przed I wojna wpływy niemieckie w USA były naprawdę duże i to kolejny punkt zaczepienia do tej współpracy.
OdpowiedzUsuń