piątek, 18 sierpnia 2023

Oto jest głowa Szoguna

 


Ilustracja muzyczna: Chodź Shogunie!

W cieniu wielkiej defilady, która przejechała przez Warszawę i przeleciała nad nią, prezydent Duda wygłosił ciekawą deklarację. Zapowiedział zmianę systemu dowodzenia Wojskiem Polskim. Sprecyzował, że dotychczasowy system dowodzenia wykazał poważne wady podczas manewrów prowadzonych na dużą skalę. Przypomnijmy więc, że obecnie obowiązujący system dowodzenia siłami zbrojnymi został stworzony przez szkodnika, który obecnie często dzieli się w mediach swoimi "dobrymi radami" dotyczącymi funkcjonowania systemu bezpieczeństwa państwa - przez generała Stanisława Kozieja, zwanego Szogunem. 

Obecnie 80-letni gen. Koziej, zaczynający karierę w LWP w 1962 r., był szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego od 13 kwietnia 2010 r. do 6 sierpnia 2015 r. Podczas pełnienia tej funkcji nawiązał bardzo ciepłe relacje z rosyjskim odpowiednikiem BBN i jego szefem Nikołajem Patruszewem (byłym szefem FSB i zarazem terrorystą odpowiedzialnym m.in. za wysadzanie w powietrze bloków mieszkalnych w Rosji w 1999 r.). Za opus magnum Kozieja z okresu pracy w BBN można uznać tzw. reformę dowodzenia. Dobrze opisał ją Romuald Szeremietiew, były minister obrony, doktor nauk o wojskowości. Przytoczę jego wpis w całości (mam nadzieję, że się nie obrazi na takie piractwo):

"W grudniu 2012 r. ówczesny minister obrony Tomasz Siemoniak z PO zaprezentował opracowane pod wpływem gen. Stanisława Kozieja szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie Komorowskim założenia „reformy systemu kierowania i dowodzenia”. W 2013 r. uchwalono ustawę, a w styczniu 2014 r. nowy system został wdrożony. Szef Sztabu Generalnego WP stracił kompetencje najwyższego dowódcy, uległy likwidacji dowództwa rodzajów sił zbrojnych, utworzono w ich miejsce „dwa dowództwa strategiczne” odpowiedzialne za dowodzenie „bieżące” oraz za dowodzenie „operacyjne”. Nie wiadomo było jak ustalono, gdzie kończy się dowodzenie „bieżące”, a zaczyna dowodzenie „operacyjne”.
Na szczeblu najwyższym rozdzielono dowodzenie pomiędzy szefa SG WP, Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, wszystkich bezpośrednio podporządkowując ministrowi obrony narodowej. Rodzajami sił zbrojnych zaczęli dowodzić dwaj równi pozycją dowódcy, generalny i operacyjny. Zrezygnowano z zasady jednoosobowego dowodzenia na szczeblu strategicznym.
W dziwnej roli został obsadzony szef SG WP, który stał się „doradcą” ministra obrony w kierowaniu całokształtem sił zbrojnych. Ministrem jest polityk cywilny, jak wiadomo z praktyki obsadzania tych stanowisk, nieposiadający szerszej wiedzy wojskowej więc szef SG WP mógł odtąd „dowodzić” doradzając ministrowi i nie ponosząc przy tym żadnej odpowiedzialności za rozkazodawstwo.
System dowodzenia siłami zbrojnymi w okresie pokoju powinien mieć zdolność przechodzenia na dowodzenie w warunkach wojennych. Po przeprowadzonej reformie nie było wiadome czy dowodzenie w czasie wojny podejmie dowództwo generalne „bieżące”, czy raczej dowództwo „operacyjne”, które w okresie pokoju zajmuje się działaniami ekspedycyjnymi poza krajem.
Zależności dowódcze dodatkowo skomplikowało rozwiązanie przyjęte w związku z art. 134 Konstytucji RP stanowiącym, że: "Na czas wojny Prezydent Rzeczypospolitej, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, mianuje Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych”.
Postanowiono, że prezydent będzie, zanim dojdzie do wojny, wskazywał kandydata na naczelnego dowódcę. Okazało się jednak, będzie to tylko „kandydat na kandydata”, bowiem w momencie wybuchu wojny premier może wnioskować, a prezydent mianować na to stanowisko każdego innego wojskowego.
Założono, że kandydat powinien przygotować się do sprawowania funkcji dowódczych w czasie wojny „biorąc udział” w przygotowaniach do wojny, ale nie wyposażono go w odpowiednie kompetencje np. wydawania rozkazów innym dowódcom.
Nieszczęsna „reforma” systemu dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi RP została wprowadzona 1 stycznia 2014 r., a w lutym 2014 r. wybuchł konflikt na Ukrainie. Ministerstwo Obrony Narodowej przyznało się wówczas, że nie zakończono prac nad przygotowaniem systemu dowodzenia w warunkach wojny."

(koniec cytatu)

Skutki tej deformy dowodzenia wciąż nam się odbijają czkawką. Choćby podczas epizodów ze zgubionymi rosyjskimi rakietami oraz incydentu z białoruskimi śmigłowcami. O niesprawnym systemie dowodzenia mówił choćby niedawno gen. Roman Polko: 


"Gen. Polko w rozmowie z wp.pl stwierdził, że wine za zamieszanie ponosi dowódca operacyjny, który o zdarzeniu nie poinformował ministra obrony. Ministra z kolei "trudno winić".

- Minister nie jest fachowcem od obrony powietrznej, on jest od polityki. Od rzemiosła jest żołnierz, dowódca, który to wszystko organizuje - mówił generał.

I dlatego, jak dodał, zwolniłby dowódcę operacyjnego, i to już po aferze ze znalezioną przez turystkę, a zgubioną przez wojsko rosyjską rakietą pod Bydgoszczą.

- Nie może być tak, że wszyscy znów się śmieją. Nie interesuje mnie minister obrony, polityk, bo jestem żołnierzem, mnie interesuje brak profesjonalizmu tych dowódców, którzy za obronę przestrzeni powietrznej odpowiadają, a nie potrafią jej zorganizować - mówił Polko.

Tym bardziej, że, jak podkreślał, Polska dysponuje odpowiednim systemem radarowym, który należało po prostu szybko przemieścić, a nie tłumaczyć niewiedzę o naruszeniu przestrzeni powietrznej niskim pułapem lotu śmigłowców, których nie wyłapał radar."

(koniec cytatu)

Ministrowi Antoniemu Macierowiczowi zarzucano głównie to, że za jego rządów ciepłe posadki w wojsku straciło "wielu doświadczonych oficerów, w tym generałów". Wśród owych "doświadczonych oficerów" wskazywano takie karykaturalne postacie jak gejnerał Różański (ten, który pisał "po co nam Abramsy"). Ja mam za złe Macierewiczowi, że nie wypierdolił na zbity pysk dużo większej ilości tych szkodników. Wcześniej bowiem wdrażali oni koncepcje, które w przypadku wojny prowadziłby do totalnej katastrofy.

Generał Jarosław Kraszewski wspomina:

"Generalnie zakładano, że oddajemy ziemię do Wisły. Wisła to jest ostateczna rubież obronna. I od tej rubieży zaczynamy, wspólnie z siłami wzmocnienia Sojuszu, w którejś tam dobie walki odzyskiwać teren.

To znaczy, że Warszawa jest na linii frontu, czyli generalnie zakładamy jej zniszczenie?

Tak. Znaczy to nie było wprost powiedziane, ale per analogia należy tak przyjąć, że Białystok jest zrównany z ziemią, Suwałki, Przesmyk Suwalski, Brama Brzeska i Brama Przemyska, czyli Przemyśl, Lublin, Rzeszów narażone są na największe straty. (...)

Chodziło o to, żeby wpuszczając przeciwnika na własne terytorium, wykrwawić go maksymalnie, dać czas na przyjście sił wzmocnienia Sojuszu i stworzyć im warunki do tego, żeby rozwinęli się do przeciwuderzenia.

Czyli, by przy braku planów ewentualnościowych NATO, w którym dniu wojny miały się te wojska pojawić? 180?

No jakoś tak wychodzi."

(koniec cytatu)

Szeremietiew:

"Brygady, które ostały się po procesach „restrukturyzacji” przeprowadzanych przez ministrów obrony z PO prezentowały w większości niski poziom tzw. ukompletowania, były wyposażone w większości w przestarzały sprzęt bojowy.

W czasie pokoju nie utrzymuje się wojska w gotowości do natychmiastowego użycia. W razie zagrożenia można wcześniej rozpoznać jakie siły zebrał przeciwnik i doprowadzić własne wojska do odpowiedniej gotowości bojowej. Nie powinno to jednak trwać zbyt długo. A tymczasem spośród kilkunastu brygad wojsk lądowych przeznaczonych do odpierania agresji tylko trzy mogły wejść do walki w ciągu 1-2 tygodni. Osiem brygad potrzebowałyby na to 2-3 miesiące, dwie brygady mogły by ruszyć do walki po 4-5 miesiącach.

Na najbardziej zagrożonym kierunku królewieckim Polska miała trzy brygady; dwie zmechanizowane z czasem uruchomienia 2-3 miesiące i jedną pancerną zdolną do walki po upływie 4-5 miesięcy (sic!) Od strony Białorusi w zasadzie nie było niczego, dopiero w Warszawie brygada pancerna zdolna do działań po upływie 2-3 miesięcy. Widać wyraźnie, że ministrowie obrony z PO mocno wierzyli, że wojny nie będzie!"

(koniec cytatu)

I znów Szeremietiew: 

"Sierpień 2010 r.

Prezydent Bronisław Komorowski

Premier Donald Tusk

Minister ON Bogdan Klich

Szef BBN Stanisław Koziej

......................................

Gen. Wiesław Michnowicz szef Zarządu P–7 w Sztabie Generalnym odpowiedzialny za szkolenie wojska podał się do dymisji. Odszedł w połowie kadencji i, wszyscy się dziwili czemu to zrobił. Minister obrony nie przejął się tym, że był to protest z powodu braku środków na szkolenie wojska, w tym na szkolenie pilotów. Generał Michnowicz po prostu nie chciał ponosić odpowiedzialności za coś, czego nie miał szans realizować.

Podobne pretensje zgłaszał wielokrotnie szef szkolenia sił powietrznych gen. Anatol Czaban (w tym czasie odwołany). Protestował śp. generał Andrzej Błasik dowódca sił powietrznych i inni wyżsi oficerowie lotnictwa. Minister obrony nie reagował, a minister finansów zaczął nawet „oszczędzać” na wojsku.

Lotnicy wojskowi zostali postawieni w sytuacji bez wyjścia. Musieli wykonywać rozkazy swego przełożonego, czyli ministra, którego zupełnie nie interesowało jakie były warunki ich wykonania."

(koniec cytatu)

 Fragmenty wywiadu generała Sławomira Petelickiego dla "Wprost" z października 2010 r.: ". Minister Klich zapytany przeze mnie, dlaczego bierze pod uwagę bezsensowne – moim zdaniem – rady gen. Mieczysława Bieńka, który rekomenduje mu przeniesienie dowództwa wojsk lądowych do Wrocławia w trakcie operacji bojowej, odpowiedział mi, że… Bieniek to jego Wieniawa-Długoszewski. A jeszcze wtedy Klich był trzeźwy. (...) Dziś nie mamy poboru, ale nie mamy jednocześnie zawodowej armii wyszkolonych żołnierzy. Za to wszystko odpowiada Bogdan Klich.

Może jest tak, że skoro nasze granice są dziś bezpieczne, to mamy czas na transformację armii?

W warunkach pokoju straciliśmy całe dowództwo. Co nam jeszcze może grozić, kogo jeszcze możemy stracić? Poza tym czy jesteśmy pewni, że sytuacja na Białorusi jest na tyle stabilna, abyśmy mogli spać spokojnie? A muszę z przykrością powiedzieć, że armia białoruska jest lepiej zorganizowana od naszej – mimo że to my od 10 lat jesteśmy w NATO. Gdybyśmy musieli zmierzyć się z Białorusią – byłoby ciężko. Należałoby wrócić do planu ministra Romualda Szeremietiewa i zacząć tworzyć obronę terytorialną. Młodzi ludzie powinni być szkoleni tak, by byli w stanie bronić swoich małych ojczyzn. Taki system chroniłby nas też w przypadku katastrof naturalnych. Tymczasem jednak z MON odchodzą dobrzy żołnierze, którzy chcą coś zrobić dla wojska i kraju. Szanuje się lizusów.

(koniec cytatu)

Wnioski wyciągnijcie sami. Wygląda jednak na to, że gdyby ta polityka została ciągnięta po 2015 r., to w przypadku rosyjskiej inwazji najwyżej rzucalibyśmy kamieni w dinozaury pod wodzą Kopaczowej i Macieja Giertycha. Historia jednak potoczyła się inaczej - m.in. dzięki kretyńskiemu epizodowi z udziałem Komorowskiego w japońskim parlamencie ("Chodź Szogunie!"). Główni szkodnicy wylecieli z MON i wojska. Siły zbrojne są wciąż dalekie od stanu optymalnego, ale biorąc pod uwagę katastrofalny poziom z 2015 r., dokonano ogromnego postępu. Znakiem czasu jest to, że mamy mnóstwo idiotów narzekających na zakupy Abramsów, K2 i Himarsów itp. Słyszeliście takie jojczenie 10 lat temu? Wówczas o Abramsach mogliśmy sobie jedynie pomarzyć. 


28 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniasz dzień publikacji ? Czemu nie ? W weekend to człowiek zwłaszcza latem zajmuje się czym innym, więc w piątek jeszcze można wpisać komentarz.
      Co do wojska za rządów PO to wiedziałem, że było źle, ale nie, że aż tak. Poszczególne brygady przygotowywały by się do gotowości bojowej 2-3 miesiące lub dłużej ? To jakiś absurd. Przecież gdyby Rosja nas zaatakowała to przy braku jakiegokolwiek oporu po wschodniej stronie Wisły w ciągu tygodnia ich wojska przeszłyby przez Wisłę na zachodnią część. Zanim brygady weszłyby w tryb bojowy, to wojska radzieckie byłyby już za Berlinem.
      Oby nigdy ta zaprzana banda folksdojczów nie doszła do władzy w Polsce. Zastanawia mnie co za sz***y na nich głosują ?
      PS Pierwszy!!!

      Usuń
    2. Nie zmieniam jeszcze dat publikacji - dzisiaj wyjątkowo wcześniej. Po prostu będę jutro zajęty (m.in. polowaniem na książki), a dzisiaj miałem mało roboty

      Usuń
    3. Wkleję ciekawostkę bez związku z tematem, ale szalenie ważną.

      https://kopalniawiedzy.pl/Neptun-chmury-cykl-sloneczny,36563

      W skrócie : chmury na Neptunie po raz pierwszy od 30 lat zniknęły niemal całkowicie i naukowcy twierdzą, że ma to związek z cyklem słonecznym.
      Ocieplenie na Ziemi najwyraźniej nie ma żadnego związku z tym cyklem, bo przecież to tylko i wyłącznie wina ludzi.

      Usuń
    4. Nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem śmierć Prigożina. W tydzień po puczu pisałem, że tak się to skończy. Zaskoczeniem jest to, że tak długo to trwało. Tak na marginesie to różnica wynosi równo dwa miesiące. Psipadek ?

      Usuń
  2. Dobrze o tych bezmyślnych planach obrony Polski na linii Wisły pisał i mówił Wojczal: Białystok zostałby poddany albo zmasakrowany jak Mariupol, Warszawę może i udałoby się obronić, ale ewentualny kontratak mógłby spotkać się z niechęcią sojuszników. Jak to? Przecież oddaliście bez walki tyle terenu to teraz wspólnie mamy go odbijać? Zresztą Rosjanie wysłaliby propozycję pokojową bo osiągnęli cele (odblokowanie Królewca, opanowanie Przesmyku Suwalskiego, szachowanie W-wy i państw bałtyckich) i Polska znowu byłaby tym złym, który nie chce pokoju za wszelką cenę.
    Osobną kwestią jest rola Niemiec w tych planach. Polska miała niezłe siły pancerne, ale większość na zachód od Wisły. Oczywiście tłumaczono to rezerwą strategiczną i podobnyni bzdurami. Czernihów 2022 raz na zawsze przekreślił te plany.

    Bruck

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do tej obrony na linii Wisly - kto by przyszedl z pomoca?
    Niemiec.
    W ramach NATO oczywiscie.
    I tez by sie zatrzymal na linii Wisly.

    To byl wariant rozbiorowy.
    Makabra, ze ludzie tego nie widza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. To był wariant rozbiorowy. Niestety mało kto to dostrzega, a elektorat folksdojczy wręcz ma to gdzieś.

      Usuń
    2. @Mariusz
      Przeraza mnie postawa tego elektoratu. Zauwazylem, ze nawet z progenitura komuchow mozna jakos rozmawiac mimo, ze sie maja skrajnie rozne poglady. Oni trzymaja sie swojej narracji/pogladow z wiadomych wzgledow. A elektorat PeŁo to sekta. Oni nie maja zadnych pogladow. Jedynie osiem gwiazdek...

      Co do wariantu robiorowego. Na wschod od Wisly mialyby zastosowanie przepisy
      ГОСТ Р 42.7.01-2021
      (Fox o tym pisal tu na blogu 9.04.2022)

      W temacie wpuszczania wroga swoj teren - warto wspomniec w tym miejscu opinie K.Wojczala na temat bredni Bartosiaka o tzw. "strefach nekania" (kolejny, ktory rozwazal walke z Kacapem na wlasnym terenie):
      https://www.krzysztofwojczal.pl/video/wpuszczenie-rosjan-140-km-w-glab-polski-strefa-nekania-skonczyloby-sie-rzezia-video/

      Usuń
    3. Tak sobie pomyślałem, że to referendum powinno być jawne. Jeśli ktoś nie chce wziąć w nim udziału lub udziela na nim odpowiedzi "TAK", to z miejsca powinno mu się podnieść wiek emerytalny do 75 lat. Jeśli już jest na emeryturze to należy wstrzymać mu wypłacanie emerytury na tyle lat ile brakuje mu do wymiaru 75 lat. W sensie, że jeśli przeszedł 5 lat temu i obecnie ma 70, to niech teraz pracuje do 80 lat.
      Dodatkowo jeśli popiera przyjmowanie nielegalnych imigrantów z Afryki czy Azji to przydzielić mu co najmniej dwóch i od tej pory ma ich utrzymywać oraz odpowiada za nich prawnie. Problem z elektoratem folksdojczów skończyłby się w mig.

      Usuń
    4. @Anonimowy

      Kiedys sketa nazywano elektorat PIS.Bylem ostatnio w Polsce i ramach malego eksperymentu rozmawialem z ludzmi popierajacymi rozne partie i zgodze sie iz wlasnie elektorat PO to sekta.Literalnie sekta(i wiem co mowie bo sie kiedys tym tematem zajmowalem).Elektorat Konfy,Lewicy czy nawet PIS od czasu do czasu nawet zaglada na strony konkurencji aby poczytac przeciwne opinie i potrafi czasem z niechecia przyznac iz ich wybrancy tez maja swoje za uszami.Elektorat PO to ludzi zaslepieni ktorzy nigdy nie wychodza ze swojej banki informacyjnej a w rozmowie sa bardzo agresywni i na ogol bez argumentow-to sa bardzo niebezpieczni ludzie i az szkoda to mowic bo mamy demokracje ale nalezaloby ich jakos reedkuowac(niczym ofiary sekty)bo inaczej oni kiedys rozwala to panstwo.

      Piotr34

      Usuń
    5. Anon+Piotr
      Elektorat PO (albo raczej po prostu lewicy) to bez wątpienia sekta. Groźna sekta, która realnie zagraża istnieniu państwa i życiu Polaków.
      Reedukować ich ? Nie wiem czy to wykonalne. Trudno powiedzieć co z nimi zrobić, ale coś trzeba i to radykalnie, gdyż oni stanowią poważne niebezpieczeństwo, a tego nie można tolerować.

      Usuń
    6. @Piotr34
      > i na ogol bez argumentow

      Nie, nie maja argumentow.
      Rozmowa wyglada mniej wiecej tak:
      - Powiedz, dlaczego tak nie lubisz PiS-u?
      - To pisiory, kurduple, kaczory, moherowe berety …
      - Może jakieś konkrety. Co ci się nie podoba np. w ich polityce zagranicznej, wewnętrznej, podatkowej, przeprowadzanych reformach, ustawach, etc. i dlaczego?
      Nastąpiła głęboka cisza, potem znowu podobna śpiewka:
      - Zrozum wreszcie, że to zwykle pisiory.

      Chociaz raz sie spotkalem z uargumentowana opinia na temat poprzedniej wladzy - ze "sie nie wpie...lali".

      I wtedy doszlo do mnie, ze ludzie ktorzy dzialaja na pograniczu prawa albo wrecz kreca wałki beda stali murem za PeŁo.
      W tym przypadku rowniez nie ma szans na jakakolwiek dyskusje (ale z zupelnie innych powodow).

      Usuń
    7. Niska płaca minimalna niebywale ułatwiała wałki: pracownikowi na papierze płacono minimalną, podatki i ZUS płacono od minimalnej, a reszta była do podziału pod stołem. Pracodawca był zadowolony, pracownik dobrze zarabiał, urzędy udawały, że wszystko w porządku, i też im coś skapywało. Oczywiście nikt z beneficjentów nie będzie się chwalił, czemu zagłosuje na po. A niskiej emeryturze winne będą pisiory

      Usuń
    8. Stary tekst jeszcze z czasow poprzedniej wladzy:

      Wiecie dlaczego Tusk odwiedzil tereny popowodziowe?
      Bo ktos mu powiedzial, ze sa tam wały do zrobienia.

      Usuń
    9. @all

      Moim zdaniem(i sadze iz tu sie zgodzimy) elektorat PO dzieli sie na dwie grupy.Pierwsza to ci co wlasnie krzycza "bo to sa pisiory"-to sa ludzie kompletnie zaslepieni i oglupieni tzw.proeuropejskoscia.To najczesciej budzetowka(urzednicy,nauczyciele itp)-ludzie ktorzy w zyciu pracy nawet raz nie zmienili a zagranice do ktorej aspiruja znaja tylko z TV i tlyko co niektorzy z wypadow do Egiptu i Turcji.Druga grupa(liderujaca)jest cwansza-to ci mowia ze "poprzednia wladza sie ...nie wpi...lala"-to w zdecydowanej wiekszosci rozni zlodzieje,managment roznych korpo i janusze.
      Prwadziwie zabojcza kombiminacja i moim najwiekszym zarzutem wobec PIS jest to iz nie probowal tych grup rozbic a probowal przekupywac co i tak sie nie udalo(chocby nauczyciele).A metoda reedukacji jest prosta-ci ludzie musza sie zmierzyc z tymi samymi problemami co reszta spolecznstwa i poniesc konsekwencje swoich decyzji-krotkow mowiac na bruk i szukac nowej roboty bo jak nie to lodowka pusta-i ZADNYCH przywilejow typu wczesniejsza emerytura itp(powtarzam PIS robi GIGANTYCZNY blad probujac ich przekupic zamiast kazac im sie zmierzyc z konsekwencjami wlasnej glupoty).Jakby co niektorzy z nich spelnili wreszcie swoje "grozby" i weymigrowali to tez nie bylaby to zadna strata.

      Piotr34

      Usuń
    10. Anonimowy: Robienie wałów na terenach popowodziowych to jak musztarda po obiedzie :P

      Anon

      Usuń
  4. Mieli 8 lat na przeprowadzenie zmian i teraz im się przypomniało, że dowództwo jest złe!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobre pytanie. Widocznie pewne rzeczy "wyszły w praniu"

      Usuń
  5. Mnie za to ciekawi jakie było po 89r stanowisko Amerykanów do ludzi typu Koziej w polskiej armii i ogólnie IIIRP. Z jednej strony wiadomo że jakiś tam "hołd lenny" Amerykanom złożyli, agenci się przewerbowali, itp... Z drugiej strony, jak pokazuje przykład Kozieja, złogi PRL-owskie cały czas pamiętały o swoich rosyjskich korzeniach i robiły krecią robotę. Czas Resetu Obamy był wyjątkowy, rozumiem że wtedy pozwalano hasać Ruskim, ale poza tym okresem to nie rozumiem czemu Amerykanie nie naciskali na pozbycie się takich ludzi? Chyba jednak nie traktowali nas zbyt poważnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed przyjęciem nas do NATO nakazali wyczyścić WSI - i stąd operacja bodajże "Gwiazda" i zatrzymania paru kolesi z tej służby zbyt otwarcie współpracujących z rosyjskimi służbami.

      Usuń
    2. Amerykanom musiały pasować koncepcje uzawodowienia i zmniejszenia armii. Zawodową armią łatwiej dowodzić i wysłać np. na misję zagraniczną. Koziej mógł uchodzić za eksperta, który z niejednego pieca chleb jadł, wykładał na uniwersytecie, udział wywiadów w tv, taki był ładny, amerykański. Tacy ludzie byli wbrew pozorom mocno zależni od US, które nalegały na pokojową transformacje, a nie prawicowa kontrrewolucję po 1989r.

      Bruck

      Usuń
  6. Ruski kastracie eksperymencie upowski daleko Łysy od Moskwy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie dziwne wrażenie, że teraz fsb i gru poszukują Anonimowego Proroka

      Usuń
    2. @SilentiumUniversi

      > Mam takie dziwne wrażenie, że teraz fsb i gru poszukują Anonimowego Proroka

      :DDD

      Usuń
  7. Łysy spadł z rowerka..... XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PMC Grupa Chopina23 sierpnia 2023 11:27

      Razem z Utkinem, po wagnerze

      Usuń
    2. Krąży też plotka, że wcale niekoniecznie, bo mógł sfingować swoją śmierć

      Usuń