Ilustracja muzyczna: Zack Hemsey – The Runner
Stalinowi wydawało się, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Wszystko toczyło się niemal według planu. Niemcy ugrzęzły w konflikcie z mocarstwami zachodnimi a ZSRR szykował się do tego, by zadać im zdradziecki cios w plecy. Błyskawicznymi uderzeniami dobić Finlandię, zająć pola naftowe Rumunii, przebić się stamtąd na Węgry i do Austrii, przewalić się przez Polskę na Berlin i Pragę, dojść aż do atlantyckiego wybrzeża Francji. Przewaga w ludziach i sprzęcie oraz element zaskoczenia przemawiały za sukcesem. Hitler zaatakował jednak wcześniej Stalina i pokrzyżował ten plan. Sowieckie wojska nie przygotowane do obrony bezładnie się błąkały po zachodniej części ZSRR, na lotniskach porzucono tysiące samolotów a ogromne składy gromadzonego przez lata materiału wojennego wpadły w ręce Niemców. – Wszystko przesraliśmy – skomentował to Stalin. Jak jednak do tego doszło? Czemu Rzesza zdołała tak bardzo zaskoczyć Sowietów? Gdzie podział się „znakomity”, „owiany legendami” sowiecki wywiad?
Rosyjski historyk Władimir Karpow napisał: „Prawdziwą zbrodnią, za którą należałoby rozstrzelać Berię zaraz na początku wojny, była dezinformacja, jakiej się dopuścił w odniesieniu do zamiarów i sił hitlerowskich Niemiec. Oficjalnie Beria nie był niemieckim szpiegiem, ale przysługi, jakie oddał Niemcom i krzywda, jaką wyrządził naszej armii, są równe temu, co mogłaby przynieść wielka organizacja szpiegostwa i sabotażu”. Nie ma w tym przesady. Beria rozpoczął rządy w NKWD od odwołania i aresztowania sporej części zagranicznych rezydentów. Wielu z nich rozstrzelano. Podobne czystki zostały przeprowadzone w GRU. W kluczowych ambasadach zabrakło attache wojskowych. W Berlinie nie było rezydenta aż do września 1939 r. Z dwóch funkcjonariuszy NKWD w ambasadzie, jeden nie znał niemieckiego. Później rezydentem został mianowany znany z niekompetencji Ajmak Kobułow. Rezydentura w Londynie została zlikwidowana w lutym 1940 r. i reaktywowana dopiero pod koniec roku. Przerwano kontakty z siatką z Cambridge a szczególnie kazano ich unikać z Kimem Philbym. Aż do 1944 r. ciążyły na tym sowieckim superszpiegu podejrzenia, że zaprzedał się Brytyjczykom i Niemcom. (Bajeczkami są więc teorie mówiące, że Philby zorganizował zamach na Gibraltarze.) Richard Sorge, sowiecki superszpieg w Japonii, nagle stał się w oczach centrali zdrajcą, którego starano się ściągnąć do Moskwy i rozstrzelać. Jego meldunki dotyczące niemieckich przygotowań do wojny z ZSRR, w tym ten mówiący, że atak nastąpi 22 czerwca 1941 r., ignorowano. Siatka Czerwonej Orkiestry w Niemczech została w potraktowana w lekceważący sposób. Beria zabronił Kobułowowi kontaktowania się z jej szefem Arvidem Harnackiem. Siatce kazano się skupić przede wszystkim na zapewnieniu bezpieczeństwa sowieckim placówkom dyplomatycznym (!) i zbieraniu informacji dotyczących niemieckiej opozycji. Storpedowano plan wykradzenia z sejfu Goeringa tajnych dokumentów dotyczących przygotowań do wojny z Sowietami. Raporty dotyczące niemieckich planów militarnych albo trafiały do kosza w centrali na Łubiance, albo były przeinaczane i w ocenzurowanej wersji przedstawiane Stalinowi, który na jednym z takich meldunków dopisał: „Tow. Mierkułow. Możecie odesłać swoje źródło w sztabie generalnym niemieckiego lotnictwa do dupy. To nie źródło, to dezinformator. J. St.”. Dezinformacja była skuteczna, gdyż do końcówki 1943 r. sowiecki wywiad cywilny nie posiadał własnej służby analitycznej a najważniejsze, syntetyczne raporty sytuacyjne przekazywane Stalinowi kompilowało najwyższe kierownictwo. Jeden z agentów o pseudonimie „Carmen” pisał do centrali: „Dlaczego nikt nie reaguje na moje apele? Co się dzieje? Żądam, aby moje komunikaty były przekazywane najwyższej władzy”. Beria zanotował 21 czerwca 1941 r. w jednym z dokumentów: „Ostatnimi czasy wielu pracowników kadrowych dopuszcza się skrajnych prowokacji i sieją panikę. Agenci „Sokół”, „Carmen” i „Wierny”, winni systematycznej dezinformacji, powinni zgnić w obozach jako wspólnicy międzynarodowych prowokatorów pragnących poróżnić nas z Niemcami. Inni agenci powinni otrzymać poważne ostrzeżenie.” Tego samego dnia sowieckie ambasador w Berlinie Diekanozow, bliski współpracownik Berii, pisał: „I. Achmedow otrzymał od naszego agenta informację, według której jutro, w niedzielę 22 czerwca, Niemcy zaatakują ZSRR. Powiedziałem mu, a także jego przełożonemu Kobułowowi, żeby nie zwracali uwagi na podobne bujdy, i poradziłem naszym dyplomatom, żeby wybrali się jutro na piknik”.
Podobna polityka była kontynuowana po 22 czerwca. Centrala nakazała rezydentowi w Berlinie skontaktować się z Harnackiem, choć wiadomo było, że ambasada była otoczona a jej pracownicy pilnowani przez Gestapo. Siatce Czerwonej Orkiestry w Berlinie przekazano wadliwy sprzęt radiowy i nie podano częstotliwości, na której będzie nadawać Moskwa. Siatka Leopolda Treppera w Belgii w ogóle nie dostała radiostacji. Nakazano połączenie siatek NKGB i GRU, co przyczyniło się do ich wpadki. Radiotelegrafiści z Brukseli nadawali całymi godzinami i zostali łatwo namierzeni w grudniu 1941 r. Nie zniszczyli szyfrów, a w jednej z przechwyconych wiadomości Abwehra znalazła nazwiska i adresy wszystkich członków Czerwonej Orkiestry w Berlinie. Jeden z radiotelegrafistów siatki zmuszony przez Niemców do współpracy umieścił w depeszach umówione sygnały mówiące centrali, że siatka została rozbita. Zostały one zignorowane a centrala podała w jednej z depeszy nazwisko Willy Lehmanna, sowieckiego agenta w centrali Gestapo. W 1945 r. ci agenci Czerwonej Orkiestry, którzy przeżyli, zostali wsadzeni za kraty na Łubiance. Kontrastuje to z podejściem Berii do jego osobistych siatek zagranicznych – niemal wszyscy jego agenci i agentki z tej grupy przetrwali wojnę bez szwanku. Igor Kiedrow, funkcjonariusz wywiadu zagranicznego, napisał na początku 1939 r. raport alarmujący, że Beria niszczy siatki wywiadu w Niemczech. Został aresztowany. Jego ojciec M.S. Kiedrow, ten sam który w 1921 r. odkrył związki Berii z Musawatem, w kwietniu 1939 r. interweniował w tej sprawie u prokuratora Andrieja Wyszyńskiego. Powiedział mu, że wrogowie ludu przeniknęli na szczyty władzy. Napisał na kartce ich nazwiska: „Beria” i „Mierkułow”. Były mieńszewik, autor nakazu aresztowania Lenina, Wyszyński powiedział o tym Berii. Starszy Kiedrow został aresztowany. Stalin chciał go zachować przy życiu, ale Beria potajemnie go rozstrzelał w 1941 r. Wcześniej wykończył jego syna.
Beria pozwalał również Niemcom na działania rozpoznawcze w ZSRR. W marcu 1940 r. wydał rozkaz, by nie strzelać do niemieckich samolotów rozpoznawczych naruszających sowiecką przestrzeń powietrzną. Pozwolił też, by po ZSRR jeździły niemieckie ekipy poszukujące grobów wojennych.
Tego że niemiecki atak nastąpi, domyślano się jednak na Kremlu. Stalin uważał jednak, że ma wystarczająco dużo czasu, by uderzyć pierwszy. Początkowo planowano atak na 1942 r. Po upadku Francji prace jednak gwałtownie przyspieszono i przesunięto datę najprawdopodobniej na sierpień 1941 r. W kwietniu 1941 r. zdecydowano o tym, że ofensywa nastąpi jeszcze wcześniej, być może na początku lipca. (W kwietniu doszło do ataku Niemiec na Jugosławię, który został sprowokowany przez zamach stanu w Belgradzie dokonany wspólnymi siłami przez… sowieckie, brytyjskie i amerykańskie tajne służby. Te ostatnie reprezentował William „Dziki Bill” Donovan, późniejszy szef OSS, który tak mocno zachwalał NKWD i wyrażał nadzieję, że USA też będą miały taką tajną służbę.)
Według rosyjskiego autora Marka Sołonina, wojna miała zacząć się od prowokacji – zbombardowania Grodna przez sowieckie samoloty pomalowane w niemieckie barwy. Do prowokacji miało dojść po południu 22 czerwca 1941 r. ! Siły sowieckie w tym rejonie nie za bardzo wiedziały rankiem tego dnia, czy ich pozycje są bombardowane przez swoich czy przez „faszystów”. Osoby z dowództwa lotnictwa i obrony przeciwlotniczej tej armii zostały w ciągu kilku dni zlikwidowane przez NKWD. Wcześniej doszło do kolejnej fali czystek w wojsku. W maju i czerwcu aresztowano m.in.: dowódcę sił powietrznych Rygaczowa, dowódcę obrony przeciwlotniczej Sterna i dowódcę Bałtyckiego Okręgu Wojskowego Łoktionowa. Czystki były kontynuowane również po 22 czerwca, co wprowadzało dodatkowy chaos w systemie dowodzenia.
Sowiecka armia załamała się błyskawicznie. Jej klęska została dobrze odmalowana w książkach takich autorów jak Władimir Bieszanow, Mark Sołonin czy Wiktor Suworow. Jej przyczyną był przede wszystkim gwałtowny upadek morale, na który nałożyło się fatalne dowodzenie, brak doktryny obronnej i słabe wyszkolenie. Armia Czerwona okazała się być bezgłową masą pozbawioną chęci do walki. Sowieccy sołdaci masowo się poddawali, uciekali z pola bitwy i porzucali sprzęt. Jeden z gruzińskich oficerów służący w oddziałach rozpoznawczych przy niemieckiej Grupie Armii Północ wspominał następującą scenę z czerwca 1941 r. : niemiecka kolumna ciągnęła się aż po horyzont. Równolegle do niej posuwała się w drugą stronę tak samo długa kolumna sowieckich żołnierzy. Uzbrojonych żołnierzy, którymi Niemcy się specjalnie nie przejmowali. Gruzin zapytał sołdatów: – Gdzie idziecie chłopcy?! Odpowiedzieli mu: – Nie wiesz, gdzie można złożyć broń? Ludność cywilna również traktowała Niemców jak wyzwolicieli.
Pod koniec czerwca Stalin się załamał (lub udawał, że przechodzi załamanie). Szczerbakow, szef Sowinformbiura, zwany Sowieckim Goebbelsem (przy okazji pierwszy żydożerca ZSRR) rzucił hasło, by zastąpić Wodza Mołotowem. Politbiuro nie było jednak na to gotowe. Obawiano się, że bez Stalina chaos się pogłębi. Skończyło się na tym, że zmuszono Stalina do podzielenia się władzą. Powstał Państwowy Komitet Obrony, który do końca wojny był kolektywnym ciałem rządzącym ZSRR. Nie powstrzymało to jednak kolejnych klęsk militarnych Sowietów. We wrześniu Stalin zaczął wysyłać sowieckie rezerwy złota do USA i błagał Amerykanów, by przysłali do niego swoją armię, by broniła ZSRR. Obiecywał, że będzie ona podlegać całkowicie amerykańskiemu dowództwu. Snuto plany stworzenia sowieckiego rządu emigracyjnego w Ameryce i bano się tego, że Waszyngton może uznać emigracyjny rząd Kierieńskiego.
Sytuacja wyglądała beznadziejnie. Na początku października Niemcy ruszyli na Moskwę i łamali kolejne rubieże sowieckiego oporu. 7 października na obrzeżach Moskwy nie było już sowieckich żołnierzy. Wkrótce potem rozpoczęto minowanie budynków w mieście. Na ulicach wzniesiono barykady. Ewakuacja urzędów przybrała paniczne oblicze. 16 października w mieście rozpoczęły się zamieszki. Plądrowano sklepy i partyjne lokale. Publicznie palono komunistyczne książki i legitymacje partyjne. Niszczono portrety i popiersia przywódców. Na rogatkach miasta robotnicza milicja kontrolowała samochody i zatrzymywała partyjnych dygnitarzy. Zaatakowany przez robotników został m.in. Anastas Mikojan. Pisał o tych dniach: „Bardzo szybko rozkład materialny przeniósł się na obyczaje. (…) Młode dziewczęta oddawały się wielbicielom. (…) Mężczyźni byli zszokowani perwersyjnymi decyzjami dziewcząt i ich nieukrywanym cynizmem. (…) Służba zdrowia również poszła w rozsypkę. W szpitalu przestano zajmować się chorymi.” Marszałek Żukow radził poddać Moskwę a 16 października miał zostać ewakuowany Stalin. Beria przekonywał wszystkich, by opuścić miasto. Jemu wyznaczono zadanie pozostania na miejscu i stworzenia rządu kolaboracyjnego. I wtedy nastąpił niespodziewany przełom.
Stalin udał się do obdarzonej zdolnościami parapsychicznymi niewidomej staruszki Matriony Moskiewskiej. Ona pacnęła go pięścią w czoło i powiedziała mu: „Czerwony kogut zadziobie czarnego. Wygrana będzie po twojej stronie. Nie opuszczaj Moskwy”. Postanowił zostać. W Moskwie wprowadzono stan wyjątkowy a do miasta szybko sprowadzono dodatkowe siły, które wystarczyły do odrzucenia wyczerpanych niemieckich wojsk spod stolicy. Oddziały idące na front były błogosławione kopią ikony Matki Boskiej Kazańskiej. W 1942 r. pod Stalingradem, w sporej części muzułmańskie wojska, były błogosławione czaszką Tamerlana. Gdyby wojna się przedłużyła a Armia Czerwona w jeszcze większym stopniu utraciła swój etnicznie słowiański komponent, błogosławiono by ją pewnie relikwiami Buddy…
Druga szansa na zniszczenie ZSRR pojawiła się w 1942 r. Marszałek Bagramian doprowadził do zagłady dwóch frontów pod Charkowem. Niemieckie wojska ruszyły na Kaukaz, by zdobyć azerskie złoża ropy w Baku. Spanikowany marszałek Budionny przekonywał: „Zostawmy w cholerę te mandarynkowe sady Abchazji! Po co nam ich bronić?”.
W tym czasie Beria poprzez swoje gruzińskie siatki w Berlinie i Paryżu prowadził ożywioną wymianę z Niemcami. Obiecywał, że w zamian za niepodległość Gruzji podda Rzeszy cały Kaukaz. Jednocześnie wziął się za własne porządki. W Gruzji wypuszczono na wolność więźniów politycznych, powstały rady narodowe a na ulicach Tbilisi słychać było, że ze strony Niemców nie należy się niczego obawiać, bo Hitler chce zjednoczyć cały Kaukaz. Utworzono kaukaskie narodowe jednostki wojskowe w Armii Czerwonej, w których rugowano język rosyjski. Gdy dowódca 46. Armii gen. Sergackow chciał przesunąć dywizje strzelców górskich z nad południowej granicy na kaukaskie przełęcze, został spoliczkowany przez Berię, który powiedział mu: – Chcesz wydać Batumi Turkom?! Sergackow został wkrótce potem zastąpiony znajomym Berii gen. Leslidze. Przełęcze obsadziły gruzińskie jednostki, które we wrześniu 1942 r. oddały je bez walki Niemcom. Przygotowywano w Tbilisi rząd kolaboracyjny z prof. Konstantinem Gamsachurdią na czele. W sierpniu wybuchło w Czeczenii powstanie, za którym oficjalnie stała Narodowo-Socjalistyczna Partia Braci Kaukaskich. Sultan Albogaczew, szef czeczeńsko-inguskiej NKWD pisał wówczas do dowódcy powstania Tierłojewa, że rozpoczął walkę zbyt wcześnie i radzil mu się dobrze ukryć. Pisał, że dla niepoznaki każe spalić jego dom i aresztować rodzinę. Spora część czeczeńsko-inguskiego NKWD, w tym kierownik wydziału ds. walki z „bandytyzmem” przeszła na stronę powstańców.
Niemcy jednak po raz kolejny w historii okazali się totalnymi kretynami. Wstrzymali ofensywę na południe, choć mieli otwartą drogę do Baku i Tbilisi. Nie ogłosili niepodległości państw Kaukazu. Siły, które mogli z powodzeniem wykorzystać do uderzenia na Baku, wysłali na Stalingrad – choć wystarczyłoby przejść jedynie do obrony na tym odcinku przed ewentualną sowiecką kontrofensywą. Jak powiedział pewien Anglik: „Nienawiść prowadzi do wojny, a wy Niemcy wszystkie wojny przegrywacie”.
***
Z nowszy rzeczy: znalazła się taśma z 2000 r., na której chiński biznesmen Johny Chung opowiada jak nielegalnie finansował kampanię Clintona. Kasa pochodziła oczywiście od chińskich tajnych służb. Taśma była ubezpieczeniem na życie. Chung obawiał się losu Rona Browna oraz innych zlikwidowanych świadków. W przypadku Clintonów dowody na powiązania z komunistycznymi tajnymi służbami są dużo mocniejsze od dossier CIA poświęconego rzekomym związkom Trumpa z Rosją. A jakoś nie słychać, że Clintonowie to chińscy agenci.
I wychodzi na to, że John Podesta jednak GMD – na co wskazuje to dziwne video. Ale skoro CNN mówi, że Pizzagate to fake news, to musi być fake news…