Ilustracja muzyczna: KI Theory - Enjoy the Silence
Eksplorując temat relacji polsko-sowieckich w dwudziestoleciu międzywojennym sięgnąłem po książkę Marka Świerczka "Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka operacja dezinformacyjna "Trust" 1921-1927". Przeczytałem ją z dużym zainteresowaniem, gdyż autor przytacza w niej olbrzymią liczbę mało znanych faktów i w ciekawy sposób je analizuje. Oczywiście reprezentuje on model "linearny" postrzegania tajnej historii mówiący, że były sobie złe i przebiegłe sowieckie tajne służby oraz ślepe i głupie służby świata zachodniego, które dały im się łatwo infiltrować i dezinformować. I takie wrażenie daje narracja Świerczka poświęcona "Trustowi". Pokazuje on, że Oddział II przed zamachem majowym był instytucją niedofinansowaną, posiadającą wielkie braki kadrowe i rządzoną przez dyletantów będących WROGAMI Piłsudskiego (Oddział II inwigilował wówczas Marszałka i jego otoczenie) a w totalitarnych realiach ZSRR nie miał szans na prowadzenie klasycznej pracy wywiadowczej przeciwko Sowietom. Dał się więc złapać na lep dezinformacji w ramach "Trustu" - tajnej operacji sowieckiej, w ramach której Czeka/GPU/OGPU stworzyła lipną organizację monarchistyczną i przedstawiła ją jako ośmiornicę oplatającą bolszewicką Rosję. Sowieci za pośrednictwem Trustu sączyli na Zachód dezinformację mówiącą, że ZSRR, dzięki silnej opozycji wewnętrznej przechodzi przemiany i nie należy szykować przeciwko Sowietom interwencji zbrojnej. Oddział II odegrał w tej historii rolę służby, która przekazała wirusa Trustu wywiadom Francji i Wielkiej Brytanii. Byliśmy więc de facto pomocnikami Dzierżyńskiego w tej aferze. Tak obiecująca operacja została jednak w nieoczekiwany sposób zakończona - główny prowokator, posługujący się pseudonimem Edward Opperput - uciekł w 1927 r. do Finlandii a tam opowiedział o szczegółach prowokacji. Następnie uciekł znów do Rosji.
Tyle oficjalnej narracji. A jak było naprawdę? Świerczek zwraca uwagę na to, że historię Trustu znamy głównie z dwóch źródeł: zeznań Opperputa (będących w części dezinformacją), późniejszych propagandowych publikacji KGB (również będących dezinformacją) oraz nielicznych opracowań funkcjonariuszy naszych służb. Sprawa ma więc wciąż wiele poważnych "dziur".
Świerczek przedstawia Trust na sposób klasyczny, jako wielki sukces sowieckich służb. Tylko co one de facto osiągnęły? Ich wygraną miało być przede wszystkim przyjęcie przez Zachód narracji o ZSRR przechodzącym pokojową ewolucję i rezygnacji z interwencji przeciwko Sowietom. Problem jednak w tym, że ta narracja jest fałszywa. Żadne państwo nie planowało bowiem w latach 20-tych interwencji przeciwko ZSRR. Europa podnosiła się po wojnie, Stany poszły w izolacjonizm, Japonia uznała, że nie zdoła połknąć Syberii... Sam ZSRR był wówczas zbyt słaby, by wszczynać wojny. Zachodni kapitaliści bili się natomiast o dostęp do rynku sowieckiego. Trust sprzedawał więc narrację, która była bardzo wygodna dla wszystkich.
Świerczek niejako przeczy dogmatowi o udanej dezinformacji Trustu przypominając, że w 1927 r. nagle załamały się stosunki brytyjsko-sowieckie. Brytyjska policja dokonała wówczas rajdu na Arcos, czyli jedną z sowieckich organizacji przykrycia w Wielkiej Brytanii, zdobywając dowody na wsparcie sowieckich tajnych służb dla radykalnych związków zawodowych i innych wywrotowców. Do serii wpadek wywiadu sowieckiego doszło też w: Polsce, Francji, Szwajcarii, Austrii, Turcji i w Chinach. Według Świerczka, m.in. to skłoniło Sowietów do widowiskowego zamknięcia operacji "Trust". Świerczek nie analizuje jednak, jak na koniec tej operacji mogła wpłynąć śmierć Dzierżyńskiego.
Funkcjonuje mit mówiący, że na prowokatorskiej działalności Trustu poznał się marszałek Piłsudski, po tym gdy mu dostarczono lipne sowieckie plany mobilizacyjne. Tak naprawdę, to analitycy Oddziału II szybko dostrzegli, że dostarczony im plan mobilizacyjny to fałszywka i skarcili za to prowokatorów Trustu. Oni odpowiedzieli, że sami zostali wprowadzeni w błąd przez swoje źródło. Do informacji z Trustu jak widać nie podchodziliśmy bezkrytycznie.
Nie ulega wątpliwości, że największą ofiarą Trustu była rosyjska emigracja monarchistyczna. Jej przedstawiciele często w kontaktach z "wysłannikami konspiracji z Rosji" zachowywali się jak ludzie skrajnie naiwni, wręcz upośledzeni umysłowo. No cóż, o poziomie białogwardyjskich kadr świadczy choćby to, że w czasie gdy armia Denikina ewakuowała się z Noworosyjska, to jej przedstawiciele grozili Polsce "konsekwencjami" za decyzję o zburzeniu prawosławnego soboru na Placu Saskim w Warszawie. O ile jednak zachowania monarchistycznych emigrantów można łatwo wytłumaczyć ich ciężką głupotą i alkoholizmem, to jak wyjaśnić to, że na lep ordynarnej prowokacji dał się złapać Borys Sawinkow, weteran antycarskiej, socjalistycznej konspiracji? Świerczek przytacza opinię chorążego Władysław Michniewicza, jednego z funkcjonariuszy Oddziału II, który przejrzał Trust. Michniewicz uważał, że Sawinkow przeszedł na stronę Sowietów.
W ramach Trustu zwabiono do ZSRR i zabito również brytyjskiego superagenta Sidneya Reilly'ego. Problem w tym, że ten superagent był drobnym oszustem, szpiegowskim nieudacznikiem i wariatem, który czasem podawał się za Jezusa Chrystusa. W 1918 r. dał się już Dzierżyńskiemu wplątać w prowokację z łotewskim puczem na Kremlu. Angażowanie go przez brytyjskie służby do kontaktów z Trustem zakrawało na ciężki idiotyzm decydentów z MI6.
O tym jak grubymi nićmi była szyta sowiecka prowokacja może świadczyć to, kogo wyznaczono jako łącznika Trustu początkowo z estońskimi a później z polskimi tajnymi służbami. Emisariuszem "podziemnej rosyjskiej organizacji monarchistycznej" został człowiek ostentacyjnie posługujący się pseudonimem "Polak"! Do tego, choć posługiwał się paszportem z rosyjskim nazwiskiem, to mówił po rosyjsku z wyraźnym polskim akcentem. Tym człowiekiem był porucznik Wiktor Steckiewicz - były szef siatki POW w Piotrogrodzie! Steckiewicz został aresztowany przez Czeka w 1920 r. i po tym jak porozmawiał z nim sam Feliks Dzierżyński, przeszedł na służbę Czeka wraz z całą swoją siatką. Były więzień Czeka, polski szpieg, został wysokiej rangi funkcjonariuszem tej służby i architektem operacji "Trust". W warunkach bolszewickiej paranoi, do czegoś takiego nie powinno nigdy dojść.
Steckiewicz zainicjował "Trust" spotykając się w Tallinie z Wiktorem Drymmerem, oficerem Oddziału II i pomocnikiem polskiego attache wojskowego. Drymmer był wcześniej szefem POW w Siedlcach i dobrze znał się ze Steckiewiczem z tej organizacji. Sam to później przyznał w swoich wspomnieniach, opisując jak w 1929 r. Steckiewicz zagadał do niego w teatrze w Moskwie wspominając byłego przełożonego z POW. Świerczek przytomnie zauważa, że to olbrzymia anomalia. Sowieci posłali bowiem na spotkanie z Drymmerem jego znajomego udającego wysłannika rosyjskiej organizacji monarchistycznej. To groziło całkowitą plajtą tajnej operacji już na wstępie. Drymmer jednak oficjalnie udaje, że nie zna Steckiewicza i rekomenduje zwierzchnikom kontakty z Trustem. Świerczek stawia więc tezę, że Drymmer pracował dla sowieckich tajnych służb. Ale moim zdaniem to wszystkiego nie tłumaczy. Jak to bowiem się stało, że Dzierżyński tak zaufał Steckiewiczowi, by prowadził on supertajną operację? Było też ryzyko, że Steckiewicz zostanie przypadkowo rozpoznany przez jakiegoś innego polskiego oficera. I co wtedy?
Drymmer miał zresztą talent do dziwnych spotkań. W Moskwie przypadkiem natknął się na ulicy na pułkownika Wiktora Witkowskiego-Marczewskiego - innego oficera POW, którzy przeszedł na stronę Sowietów i został drugim z głównych architektów Trustu. Witkowski-Marczewski pokazał wówczas Drymmerowi... zdjęcie Piłsudskiego. Coś za dużo tych przypadków...
Sprawa robi się jeszcze dziwniejsza, gdy przyjrzymy się pracy funkcjonariuszy Oddziału II oddelegowanych do Moskwy jako łącznicy z Trustem. Trzech z nich - w tym Michniewicz - zostało odwołanych po paru miesiącach do Warszawy, bo nabrali podejrzeń dotyczących Trustu. Szybko się orientowali, że cała sprawa to lipa a w ZSRR nie ma żadnej monarchistycznej ośmiornicy prowadzącej na wpół jawną działalność. Czwarty z tych łączników - rotmistrz Niedziński - wysyłał do Warszawy straszliwie naiwne raporty dotyczące Trustu. I przebywał w Moskwie najdłużej - od 1924 r. do 1927 r. A później został... szefem Wydziału "Wschód" Oddziału II! Awansowano go po tym jak już prowokacja Trust wyszła na jaw!
Ciekawym tropem podanym przez Świerczka jest to, że Oddział II dostarczał do moskiewskiej placówki kokainę, którą handlował z Trustem. Z wielu relacji wiemy, że w Czeka/GPU/OGPU był duży popyt na kokainę, która też trafiała do oficjeli z Kremla. Wątek mówiący o tym, że Oddział II zorganizował szlak narkotykowy do Moskwy jest więc bardzo interesującą sprawą wymagającą dalszych badań. Być może jacyś nasi znani generałowie zaangażowali się w ten biznes.
Michniewicz w swojej książce "Wielki bluff sowiecki" oskarża o bycie sowieckimi kretami - swojego zwierzchnika płka Michała Talikowskiego i Jerzego Niezbrzyckiego, w latach 1932-1939, szefa Wydziału "Wschód". Świerczek obala jednak te twierdzenia, sugerując, że Talikowski był po prostu nieudolny - choć są przekazy o jego sukcesach w budowie wywiadu głębokiego w ZSRR, a Niezbrzycki nie miał nic wspólnego z Trustem - poza tym, że zajmował się on później tą sprawą publicystycznie.
Zagadka Trustu pogłębia się, gdy analizujemy sprawę płka Bolesława Kontryma. Kontrym to były żołnierz II Korpusu Polskiego w Rosji, który próbując się dostać do Murmańska wpadł w łapy Sowietów. Został wcielony do Armii Czerwonej, gdzie dosłużył się stopnia kombryga, dowodził dywizją i dostał dwa Ordery Czerwonego Sztandaru. W 1922 r. nawiązał on kontakty z polskim wywiadem w Moskwie i uciekł do Polski. Świerczek przytacza jednak dokumenty mówiące, że Kontrym był w latach 1921-1922 współpracownikiem sowieckiego wywiadu wojskowego oraz poszlaki łączące go z Trustem. Wiele mówi to, że po dezercji z Armii Czerwonej nie pozbawiono go orderów i stopni wojskowych a jego brat Konstanty nadal robił karierę sowieckiego generała. Kontrym dzielnie później służył w Straży Granicznej i policji walcząc z komunistami. Był też cichociemnym, powstańcem warszawskim i żołnierzem PSZ na Zachodzie. Po powrocie do Polski, w 1948 r. został aresztowany, poddany torturom i zabity. Ubecy chcieli od niego wyciągnąć informacje o wtyczkach polskiej policji w KPP. Czyżby tylko o to im chodziło?
Historia ta robi się jeszcze dziwniejsza, gdy przyglądamy się tego jak rozliczono aferę "Trustu" w II RP. W Oddziale II powołano komisję pod kierownictwem pułkownika Ludwika Bociańskiego - człowieka o pięknej, patriotycznej biografii. W komisji zasiadał m.in. Tadeusz Schaetzel, były szef sztabu POW w Kijowie, zasłużony oficer wywiadu i dyplomata oraz Stefan Mayer - inna legenda polskiego wywiadu (człowiek, który pierwszy wyraził podejrzenia wobec Trustu). Hardkorowi piłsudczycy o nieposzlakowanej opinii. Można było się spodziewać, że totalnie zjadą kierownictwo Oddziału II z czasów durnej sejmokracji. Nic takiego się jednak nie stało. Jako jedynego winnego wpadki z Trustem wskazali... płka Ignacego Matuszewskiego, szefa Oddziału II w latach 1920-1923 r., jednego z architektów zwycięstwa w wojnie 1920 r. Zarzucono mu... zbytnią rusofilię.
Im głębiej wchodzimy w sprawę "Trustu", tym mniej ma ona sensu. Chyba, że zerwiemy z paradygmatem linearnym i przyjmiemy model "kopulujących ośmiornic", czyli spisków nakładających się na spiski. W tym modelu Oddział II był tylko wydmuszką - prawdziwa rozgrywka odbywała się kanałami nieoficjalnymi, takimi jak Drymmer-Steckiewicz. A infiltracja nie była jednostronna. Kluczem do tego jest moja seria Archanioł, a szczególnie odcinek poświęcony Dzierżyńskiemu. Przypominam: w czasie gdy Piłsudski mieszkał w Sulejówku i w Belwederze, mieszkała tam również Aldona Bułhak siostra Dzierżyńskiego, który utrzymywał z nią cały czas kontakt korespondencyjny. Była matką jednego z adiutantów Marszałka. Piłsudski był zresztą dalekim kuzynem założyciela Czeka. Dzierżyński dwukrotnie uratował życie Piłsudskiemu, torpedując plany zamachów a także pozwalał Kazimierzowi Pużakowi i matce Jadwigi Sosnkowskiej wyciągać Polaków z więzień Czeka. To dzięki niemu wyszedł z więzienia m.in. płk Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Warto więc odwrócić pytanie: kto kogo naprawdę infiltrował?
***
Do książki Świerczka jeszcze wrócę, kontynuując temat w następnym wpisie poświęconym temu jak endecy, peeselowcy, socjaliści oraz inni chujowi jak barszcz dupokraci niszczyli polską armię przed majem 1926 r.
Uprzedzając pytania o nową koalicję w Izraelu: ta postpolityczna koalicja od islamistów po żydowskich nacjonalistów ma na celu tylko odsunąć Netanjahu od władzy. Nie ma żadnej gwarancji przetrwania dłuższego niż rok. A to oznacza, że Izrael może być nadal zajęty sam sobą i resztą bliskowschodniego pierdzielnika, co dla nas jest dobrym scenariuszem.
"Oddział II dostarczał do moskiewskiej placówki kokainę"
OdpowiedzUsuńSergiusz Piasecki?
Model "kopulujących ośmiornic" xD. Brzmi jak styl walki w kung-fu.
A jedyny komentarz, który mam do całego postu to "ale jajca"! Wersja z Dzierżyńskim agentem zaczyna nabierać rumieńców.
Piasecki dostarczał to tylko przez granicę, a nie bezpośrednio do Moskwy.
UsuńCo do ostatniego akapitu, to nie trafiłeś Foks z oceną B. Netanyahu, stary lis się przeliczył i kumple z prawicy go zdradzili, bo po 15-dniowuch walkach z Arabami świetnie nadawał się do politycznego "odstrzelenia".
OdpowiedzUsuńTwój tekst o Tajwanie z Rzeczpospolitej jest za "murkiem płatniczym" i nie mogłem go przeczytać... ale pewnie sam już przuznajesz, że KPCh nie dało J. Bidenowi (a raczej - A. Blinkenowi) szansy wycofania się z nowej zimnej wojny.
A co do tego wpisu, temat ciekawy i szkoda, że nasz rodak Feliks postawił w walkach o władzę po Leninie na Stalina, zawiodła go intuicja 😃
No jasne, że KPCh tej zimnej wojny nie odpuści, bo czują się już zbyt silni. Ale Tajwan chcieliby przejąć metodami pokojowymi - poprzez Kuomintang.
UsuńA z ówczesną walką o władzę na Kremlu było tak, że być może Dzierżyński nie chciał zwycięstwa żydowskich towarzyszy
Interesujący wpis, który pozwala spojrzeć na niektóre sprawy z innej strony. Linearne podejście w historii to kompletne nieporozumienie, które jest o dziwo powtarzana przez niektórych publicystów (np. Ziemkiewicz) w celu ustawienia wydarzeń pod tezę w odpowiednim świetle (ach ta przeklęta sanacja! albo II RP była szczytem nieudolności). Tymczasem historia to każdy z każdym, przeciwko każdemu, o wszystko.Niestety ta prawda zdaje się nie docierać do naszych pseudorealistów, a nawet jeżeli to robi, to dociera w swej karykaturalnej formie jako przesłanie, że rozdziobią nas kruki, wrony itp. tj. że jesteśmy w beznadziejnej sytuacji skazani tylko na siebie, co de facto jest krecią robotą, gdzie sami podkopujemy nasze fundamenty.
OdpowiedzUsuńWątek ''mistrzów białej kreski'' bezwzględnie winien być pociągnięty, bo otwierałby wiele aspektów sprawy, przypomniał mi Sergiusza Piaseckiego, który o ile pomnę też przemytem narkotyków zdobywał informacje od czekistów. We wspomnieniach z czasów rewolucji bolszewickiej i wojny domowej w Rosji nie tylko wóda i samogon, ale i koks a dla ''koneserów'' morfina odgrywa dużą często rolę, a o tym zwykle mało się mówi, podobnie jak i ówczesnych tam przemianach obyczajowych jakie poprzedzały na parę dekad te, jakie miały miejsce na Zachodzie dopiero w czasach ''antykultury''. Przykre to ze zdradą Sawinkowa, gdyby okazało się prawdą, tylko w takim razie po co go zabijali? Chyba że Czeka uznała, iż jest zbyt groźny i nieobliczalny, by dał im się użyć w następnych ''grach operacyjnych''. Generalnie cieszy, że znajdują konkretne potwierdzenie me intuicje jedynie, bo od początku lipną wydawała mi się wizja, gdzie służby Zachodu dają się tak łatwo ogrywać Sowietom.
OdpowiedzUsuń@Chehelmut
UsuńŚwietny wykład, ten o Wietnamie i Kambodży. O Afganistanie wiedziałem, ale ta historia z Kambodżą jest mi nieznana.
Owszem, bez wątpienia masz rację, że osłabienie gospodarcze ZSRR poprzez angażowanie w zbyt kosztowne dla nich wojny, przyczyniło się w głównej mierze do tego, że projekt "komunizm" nie miał za co dalej trwać.
Dodatkową przyczyną jego upadku i przy tym lokalną, było to, że komuchy z wyższych stanowisk chcieli lepiej żyć. Oni żyli prawie na poziomie klasy średniej z zachodu, a marzyło im się bycie oligarchami.
I stąd ten upadek komuny i rozgrabienie przez komuchów majątku państw.
BTW to mnie też strasznie wkurza to pieprzenie, że Solidarność obaliła komunę. Gdyby ona miała obalić komunę to stałoby się to w 1981. To rzekome obalenie, które miało miejsce w 1989 to była ustawka. Z jednej strony stołu (choć okrągłego) siedziały komuchy, a z drugiej TW. I taka to była dyskusja.
PS. Otoka zrobił świetny wywiad o Birmie (Mianmie). Jej historii z 20 wieku.
https://www.youtube.com/watch?v=129qd8SRcXs
https://youtu.be/sJd6Ght-5b8
OdpowiedzUsuńa myślałem że pojęcie ,, Jonasz Koran Mekka '' to tylko jaja... 😫AZARIASZ.
z opisu pod filmikiem
Usuń"Tak: chrześcijanie powinni pamiętać, że Jezus Chrystus wyraźnie powiedział, że „Każde słowo Tory ma być przestrzegane”. A tam wyraźnie jest powiedziane np. że „samcołożników” (i nie tylko...) należy karać śmiercią. Kol.Grzegorz Braun, postulujący ich batożenie, jest liberałem sprzeciwiającym się Słowu Bożemu."
xD
Nie ma to jak ,, analizy kuców ''... ale to nawet gorzej niż liberałem i modernistą Spiskolog. Wszak część zboczeńców lubi sado-maso więc Grześ chce im zrobić de facto dobrze. Więc to podpada pod współgrzeszenie. 🤔 A taki ponoć trads... AZARIASZ.
UsuńOj nie, to nie z komentarzy tylko z opisu pod filmikiem, który to zamieścił sam Korwin.
UsuńJak dla mnie to świetny troll w dodatku bez zbytniego chamstwa. Ale trolle i kontrarianie nie robią kariery w polityce więc i w sumie dobrze.
On to faktycznie powiedział :) . Mam nadzieję, że to był żart z jego strony, ale podejrzewam, że on tak na poważnie.
UsuńTakiego pomieszania z poplątaniem już dawno nie widziałem.
On jest jedyny w swoim stylu i to wcale nie jest zaleta.
Z jednej strony imponująca Operacja Trust a z drugiej szara rzeczywistość. Teraz to już nie ma dnia żeby ,, sukces '' nie gonił ,, sukcesu '' nad Wisłą. Najpierw afera z NordStream II , potem afera z Pepikami , potem afera z Kołchoźnikiem z Mińska , następnie afera z LEGOlandem , potem ( co było do przewidzenia ) opadnięcie maski sorosowej Laleczki Swietłany , następnie zadyma z germańcem i próbą wycofania prawa weta w UE a teraz żenada z Dworczykiem i pozew na 5 miliardów od Australii w arbitrażu... A no i jeszcze znów orka Polski w unijnym burdlu o praworządność , kolejne procesy w TSUE i perspektywa ofensywy z Brukseli pod koniec czerwca względem ,, aborcji '' i Raportu Maticia gdzie Polska odegra znów kluczową rolę. Ale żeby cyrku nigdy dość przed nami najprawdopodobniej jaja z 4 falą covid i czekam na akcję z Izraela wszak nowa władza potrzebuje szybkiego sukcesu a na kim zrobić go lepiej niż na jedynym w swoim rodzaju na globie pochyłym drzewie ( Rzeczypospolitej ) tym bardziej że na horyzoncie jawi się idealny pretekst czyli hucpa Brauna w Jedwabnem... Mieliśmy niecałe 4 lata żeby dojść do ładu i porządku choćby wewnętrznego. Do tego w miarę , w miarę stabilnych i przychylnych sojuszników ( Trump i Orban ) oraz dość spokojną sytuację międzynarodową i finansową - gospodarczą koniunkturę. Zamiast przeć do przodu Panowie Duda , Gowin , Morawiecki i Kaczyński zaciągnęli wajhę do tyłu i wszystko wywalili do góry dupą i wycofali żeby ,, odbudować relacje zagraniczne '' z pedalską Unią które rzekomo spaliła prosta baba Szydło. No to ,, gratuluję '' im tej odbudowy opartej na byciu piniatą okładaną kijem , byciu ,, weselnym '' Wojnarem rżniętym na hajs przez dowolne lobby , rozwojem budowanym na długach i lewackich dyrektywach z Berlina , zdewastowaniu gospodarki i finansów , Bidenem w Waszyngtonie i Brzezińskim w Warszawie podsumowanej histerycznym rzucaniem się po fakcie w objęcia Erdogana i Towarzysza Xi ( tak jakby oni mieli nam robić dobrze na ładne oczy za frajer bo nas do ściany przyparto ). O pardą ! Do ściany to przyparliśmy się sami boć zamiast porządkować własną chałupę zachciało się niektórym pajacerki medialnej i obalania tego i owego u sąsiada zza płotu. Ponoć David Lloyd George powiedział kiedyś ,,...przekazać Polakom śląski przemysł to tak jakby dać małpie zegarek...''. Pan Bóg może go sobie sparafrazować iż dać Polakom dziejową szansę to i tak bezcelowe bo to wezmą i sp...... A najgorsze że dla tych PISowskich pacanów nie ma żadnej ale to żadnej realnej a nie deklaratywnej alternatywy. I to jest dopiero prawdziwy dramat tego Kraju i Narodu 😑 AZARIASZ.
OdpowiedzUsuńŚwietnie powiedziane. "Sukces goni sukces". MM miał uchodzić za specjalistę bo taki zagraniczny i wyrobiony, a tymczasem okazał się totalnym nieudacznikiem. Spierdolił wszystko co się tylko dało. Coś czuję, że niedługo odejdzie w sporej niechwale. I to jest jedyny pocieszający wniosek, w tym zalewie gówna.
UsuńTak na marginesie to nie Pis wszystko schrzanił tylko JK. Spora część przytakiwaczy z jego otoczenia również ponosi winę, choć jako przytakiwacze to jednak dużo mniejszą.
Nie ma żadnej alternatywy , ale to akurat nie jest wina Pisu. Winna jest tu spora część społeczeństwa, która głosuje na sprzedajne ku**y i daje im możliwość dalszego istnienia, przez co nie wyłania się żadna alternatywa.
Najlepszy jest Szymek. Jak to wyśmiano go w programie : "on będzie i władzą i opozycją".
Zerknij na ten link. Szymek jest od piątej minuty.
https://www.youtube.com/watch?v=xrxPUg6Vh7o&t=506s
"Czwarta fala" - gdzieś czytałem, że zaszczepieni to tak z 70-80% tych roznosicieli czwartej fali. Szeszele już w zasadzie ją mają, przy poziomie szprycowania ok 85%. Do tego ciekwy przypadek z Portugalii - zaszczepionych testowano pomimo covidpass, a PanAm podobno nie wpuszcza zaszczepionych bez osoby towarzyszącej niezaszczepionej z powodu możliwego zakrzepu w trakcie transportu.-)
OdpowiedzUsuńCzyżby korporacje szykowały się do przejęcia państw na własność? Obejrzałem Jerycho i tak sobie luźno kojarzę.-)
Nowa siła w Polsce?
http://psnlin.pl
https://youtu.be/3UBWn4btXmY
Szanowny HansKlos , ,, nowa siła w Polsce '' ??? Żarty chyba. I jeszcze ta nazwa pompatyczna - POLSKIE STOWARZYSZENIE NIEZALEŻNYCH LEKARZY I NAUKOWCÓW. Jaka nowa siła ? A co oni mają do powiedzenia nowego niż to co wałkuje od lat od rana do nocy STOP NOP ! Pani Sochy ? Kolejna kanapa okołokonfederacka jakich dziesiątki w kraju oczywiście z medialnym namaszczeniem Sommera tak jak okołopisowe kanapy mają Sakiewicza a okołopruskie Michnika błogosławieństwo. A już najlepszy cel statutowy - ,,...wolność wykonywania zawodu lekarza od narzuconych procedur...''. Lepiej od razu się nazwać Krajowym Towarzystwem Nowoczesnych Znachorów - KTNZ.
UsuńAZARIASZ.
@ HansKlos
UsuńNa Seszelach szczepienia przeprowadzano głównie chińskimi szczepionkami. O tym jakoś antyszczepionkowcy nigdy się nie zająkną. Tak jak nie powiedzą złego słowa o ruskich szczepionkach.
"a PanAm podobno nie wpuszcza zaszczepionych bez osoby towarzyszącej niezaszczepionej z powodu możliwego zakrzepu w trakcie transportu" - jakaś bzdura totalna.
Trzeba przyznać, że końcówka przebiegła zabawnie. Trzech bambusów wystawiło Brytoli na cacy. Może te angielskie chujki za mało klękały ?
OdpowiedzUsuń