sobota, 27 lutego 2016

Największe sekrety: Hyperborea - Nan Madol

Ilustracja muzyczna: Phillip Lober - The Honor in Her Efforts (cholernie epickie!)





Rapa Nui - Wyspa Wielkanocna, miejsce stanowiące jedną wielką tajemnicę. Jak to się bowiem mogło stać, że ten niewielki skrawek lądu oddalony o ponad 3 tys. kilometrów od innych zamieszkanych ziem, zdołał wytworzyć cywilizację, która pozostawiła za sobą zadziwiającą spuściznę architektoniczną - blisko 900 kamiennych posągów moai?  Czemu tamtejsza ludność pochodzenia polinezyjskiego, mieszkająca w prymitywnych chatach, nagle zdobyła się na tak wielki budowlany wysiłek? Przekazy tej społeczności mówią, że została do niego zmuszona. Społeczeństwo Rapa Nui było społeczeństwem kastowym. Ludność polinezyjska, "Krótkousi" pracowała na panującą kastę "Długochych". Długousi różnili się od niej wyglądem. Byli wysocy, mieli wyraźnie bielszą skórę, prawdopodobnie rude włosy (posągi moai wieńczono wszak "rudymi kapeluszami") oraz wydłużone płatki uszu, podobne jakie spotykamy u posągów Buddy. Gdzieś na początku XVIII w. polinezyjska masa etniczna się zbuntowała przeciwko "rasie panów" i ją eksterminowała. Żadnego Długouchego więc już nie spotkamy i nie zapytamy go o jego wersję dziejów Wyspy Wielkanocnej.



Skąd się wzięli Długousi? Jak czytamy:

"Norweski biolog i etnograf z wykształcenia, a później podróżnik i żeglarz Thor Heyerdahl uważał, że istnieją kulturalne podobieństwa pomiędzy Wyspą Wielkanocną i pozostałymi wyspami Polinezji a Indianami z Ameryki Południowej, które mogły powstać za sprawą osadników przybyłych z kontynentu[4]. Świadczyć ma o tym m.in. sposób łączenia kamiennych bloków bez użycia zaprawy przy budowie platform ahu, podobieństwo legend miejscowych, polinezyjskich i południowoamerykańskich, podobieństwo wielu słów i imion bogów i bohaterów oraz słodkie ziemniaki pochodzące z kontynentu, które stanowiły podstawę diety dawnych Polinezyjczyków. Ponieważ nie ma żadnych dowodów na to, że nasiona samorzutnie pokonały taki dystans, Heyerdahl sugerował, że musiał istnieć jakiś związek pomiędzy obiema kulturami. Ponieważ świat naukowy wykluczał możliwość przepłynięcia 3600 km z Ameryki na wyspę, Heyerdahl dowiódł doświadczalnie możliwość dotarcia do wysp Polinezji z kontynentu na zrobionej z balsy tratwie Kon-Tiki. W czasie tego rejsu minął Wyspę Wielkanocną i dopłynął do Polinezji. Podróż w odwrotnym kierunku jest dużo trudniejsza ze względu na panujące na Pacyfiku wiatry i prądy morskie. Europejczycy odkryli większość wysp Polinezji płynąc z Ameryki, a rejsy w odwrotnym kierunku rozpoczęli dopiero po wejściu w użycie statków parowych."




Twórcy cywilizacji Wyspy Wielkanocnej zostawili jednak nam swoje pismo. Znane było jako rongorongo i jak czytamy: "Znaki zapisywane były systemem bustrofedon. Czytanie rozpoczynano od lewego dolnego rogu w kierunku prawego i przy każdym końcu wersu odwracano tabliczkę o 180 stopni i kontynuowano czytanie od lewej do prawej." Pismo to jest lustrzanym odbiciem... znaków pisma używanego przez cywilizację Doliny Indusu (również pisanych systemem bustrofedonu). Prof. Benon Szałek zdołał rozszyfrować rongorongo, posiłkując się językiem tamilskim. Niestety okazało się, że zachowane tabliczki zawierają jedynie teksty religijne i zero zapisków historycznych. Wciąż nie wiadomo więc w jaki sposób pismo z Doliny Indusu trafiło na odległą wyspę na Pacyfiku - położoną dokładnie po drugiej stronie Ziemi. Artefakty z podobnym pismem znaleziono jednak również na Nowej Zelandii oraz w... Danii - pokryte podobnymi znakami były dwa złote rogi tura.




Czy możliwe jest by cywilizacja Indii powiązana była w jakiś sposób z samotną wysepką na Pacyfiku? Artefakty, takie jak charakterystyczne posążki, związane z cywilizacją doliny Indusu znajdowano m.in. na Malediwach. Niektórzy badacze sugerują, że w zasięgu oddziaływania tej kultury mogła się znaleźć nawet Indonezja. Starożytni żeglarze potrafili dokonywać zadziwiających wyczynów i docierać w miejsca, o które nikt ich by nie podejrzewał. Śladem tego, że ktoś w zamierzchłych czasach "skakał po wyspach" jest ciąg megalitycznych budowli i kamiennych kręgów. Najbardziej znane z nich są megality z Tonga, ale podobne konstrukcje powstały również na "pobliskich" wyspach.Doniesienia o megalitach i kamiennych kręgach dotyczą również Australii  (pisał o nich m.in. David Hatcher Childress "Zaginionych miastach Lemurii i wysp Pacyfiku") czy Kiribati (opisywał je Erich von Deniken w "Podróży na Kiribati"). Niemal zawsze miejscowe plemiona przypisują stworzenie tych budowli bogom, smokom lub czarom. Zawsze należy odczytywać to jako przyznanie się: "Nie mamy pojęcia, kto to zbudował. Te wielkie kamienie już tu stały jak przybyliśmy na miejsce, ale sami nie bylibyśmy przenigdy czegoś takiego zbudować".



Pomiędzy Wyspą Wielkanocną a Doliną Indusu, mniej więcej w połowie drogi znajduje się miejsce nazwane "Połowa Drogi" - Nan Madol, czyli wielki kompleks megalitycznych ruin zbudowany na 92 sztucznych wyspach znany jako "Wenecja Pacyfiku". Współczesna nauka twierdzi oczywiście, że ten zespół tajemniczych budowli został zbudowany przez tubylczą ludność mikronezyjską. W sumie nie wiadomo po co zadawała sobie ona tyle trudu, nie mówiąc już o tym, że nie wiadomo, jak wzniosła te sztuczne wyspy, mury i "pałace". Zagadkę pogłębia to, że wielkie kamienie użyte do budowy kompleksu nie pochodziły z wyspy Ponape, tylko zostały przetransportowane z niewiadomego miejsca. Według oficjalnie obowiązującej tezy, przetransportowane na trzcinowych łodziach. Miejscowa ludność zarzeka się jednak, że ruiny Nan Madol to nie ich dzieło, tylko tajemniczych bogów i czarnej magii. Brzmi bardziej prawdopodobnie...



Próby eksploracji podwodnych tuneli Ponape kosztowały życie wielu nieostrożnych poszukiwaczy skarbów, podróżników i badaczy. Wokół tajemniczych ruin powstała mroczna legenda o dziwnych zgonach ludzi, którzy próbowali wydrzeć im ich tajemnice. Wśród ofiar Nan Madol miał znaleźć się niemiecki gubernator archipelagu (sprzed pierwszej wojny światowej), który popełnił samobójstwo oraz wybitny polski etnolog, powstaniec styczniowy Jan Kubary. Kubary zginął w 1896 r. na Ponape. Istnieją trzy wersje jego śmierci: zawał serca, samobójstwo i morderstwo.

Legendy mówią, że pod ruinami Nan Madol znajdują się grobowce dawnych królów, którzy zostali pochowani w platynowych trumnach. Podczas japońskich rządów mandatowych z wyspy wywożono duże ilości platyny, na co są dokumenty. Nie występuje ona jednak tam w naturze.



Platyna jest metalem piekielnie trudnym w obróbce. Topi się w temperaturze 1770 stopni Celsjusza. Czy to możliwe, by jakaś starożytna cywilizacja potrafiła ją kuć? Możliwe. Artefakty z platyny pozostawiła po sobie kultura Valvidia, która zamieszkiwała wybrzeża Ekwadoru od co najmniej 3500 lat przed Chrystusem. Kim byli przedstawiciele tej jednej z najstarszych południowoamerykańskich cywilizacji? Nie wiadomo. Oficjalna nauka przyznaje jednak, że pozostawiona przez nią ceramika jest często identyczna jak ceramika kultury Jomon , która zamieszkiwała Japonię od 14000 lat przed Chrystusem. Była to pierwsza kultura produkująca ceramikę. Uprawiała ona ryż już 12 tys. lat temu. To jej przypisuje się podwodne ruiny Yonaguni w pobliżu Wysp Ryukyu. Kultura Jomon pozostawiła też po sobie figurki dziwnych istot w hełmach i goglach.



Przedstawiciele kultury Jomon byli przodkami ludu Ainu - pierwotnych mieszkańców Japonii, zepchniętych przez późniejszych najeźdźców na wyspę Hokkaido. To naród wyjątkowy. Jak czytamy:

"Ajnowie nie byli podobni do innych grup ludności zamieszkujących Azję, a prezentowany przez nich typ antropologiczny określano mianem ajnuidalnego. Rdzenni Ajnowie należący do tego typu posiadali cechy odmiany białej z pewnymi wpływami rasy żółtej; występują też swoiste cechy antropologiczne, istniejące jedynie u Ajnów a ponadto znane jedynie ze stanowisk archeologicznych z okresu paleolitycznej Europy (m.in. silne spłaszczenie kościpiszczelowych i ramiennych), a także pewne analogie z cechami Aborygenów (m.in. budowa zębów). W rezultacie tej specyfiki w budowie, jak też odmienności języka, genealogia Ajnów do dziś pozostaje nieznana.

Ajnowie byli niewysocy (do 157 cm) i krępej budowy, o czaszce dużej i podłużnej, dobrze wysklepionej, z twarzą niską i szeroką. Ich skóra była blada, ale nie żółta, jak u sąsiadujących grup. Oczy jasnopiwne lub zielonkawe. W odróżnieniu od innych grup ludzkich Ajnowie wyróżniają się bardzo silnym owłosieniem ciała, często barwy rudej. (...) Przez R.Biasuttiego zostali zaliczeni do pnia rasowego europoidów (odgałęzienie praeuropoidów). Pod koniec XX wieku powstała koncepcja łącząca typ antropologiczny prezentowany przez lud Ajnu z odkrytym w Ameryce Północnej tzw. człowiekiem z Kennewick sprzed ok. 9,5 tys. lat.

Obecnie w wyniku wymieszania się z Japończykami Ajnów prezentujących opisywany typ antropologiczny już nie ma, a osoby przyznające się do przynależności do tego narodu wykazują przewagę cech odmiany żółtej z silnymi wpływami rasy białej."



(Możecie się przyjrzeć im np. na tych dawnych fotografiach. Takich Ainu spotykał m.in. wybitny badacz tej kultury Bronisław Piłsudski, brat Józefa, uczestnik zamachu na cara Aleksandra III, człowiek, który zginął w tajemniczych okolicznościach w Paryżu w maju 1918 r. Utonął w Sekwanie, co uznano za samobójstwo.)



Przodkowie Ainu mogli być spokrewnieni, z białymi, rudowłosymi ludźmi, których mumie są znajdywane w chińskim Sinkiangu.  Mogli być spokrewnieni też rudowłosymi Długouchymi z Wyspy Wielkanocnej oraz rudowłosymi ludźmi, których mumie odkrywane są w Peru. Hiszpańscy konkwistadorzy w swoich relacjach pisali, że inkaska arystokracja różniła się pod względem fizycznym od ludu. Miała bielszą skórę. Święte dziewice służące jednemu z bogów miały mieć skórę bielszą niż Hiszpanki oraz blond włosy. Sfery wyższe w imperium Inków posługiwały się też swoim własnym językiem totalnie różniącym się od używanego przez lud. 


Posągi z Wyspy Wielkanocnej są często porównywane ze statuami pozostawionymi przez indian Mapuche z Chile. Mapuche, w odróżnieniu od inkaskich elit nie są biali, ale różnią się pod względem rasowym od innych Indian Ameryki Płd. W ich wyższych sferach można się natknąć na osoby wyglądające zadziwiająco "europejsko". Może to być skutek mieszania się z imigrantami ze Starego Kontynentu, ale wizerunek jednego z pierwszych wodzów tego narodu wywołuje oczywiste skojarzenia - równie dobrze mógłby on przedstawiać władcę Wieletów.


XIX wieczni ezoterycy tacy jak płk Churchward i Helena Bławatska rozpropagowali teorię o zaginionym kontynencie Mu,  który miał być jednym ze źródeł światowej cywilizacji. Oboje powoływali się na rzekome przekazy źródłowe z Tybetu, Indii i Chin, na to, że na maleńkich wysepkach takich jak Rapa Nui czy Nan Madol ktoś realizował programy budowlane na ogromną skalę oraz na to, że wyspiarze z Pacyfiku - nawet z tak odległych miejsc jak Hawaje wspominają istnienie wielkiego imperium, któremu ich przodkowie składali trybut.





Geologia wykluczyła, by istnienie takiego kontynentu było możliwe. Moim zdaniem jednak, Pacyficzne Imperium istniało. Było ono wszędzie wokół - w Japonii, Indiach, Indonezji, północnej Australii, na Wyspach Salomona, na Nowej Zelandii, Tonga, Rapa Nui, w Chile, Peru i Ekwadorze. Było to imperium żeglarzy, dysponujących na tyle wysoko rozwiniętą techniką, że tubylcy brali ich za "białych bogów". Późniejsze cywilizacje: doliny Indusu, Rapa Nui, Inków, Sinkiangu, Jomon, Lechii były jego regresyjnymi resztówkami.

Po tysiącach lat "biali bogowie" wrócili na wyspy Pacyfiku. Zstąpili z nieba, mieszkali obok tubylców, od czasu do czasu karmiąc ich, lecząc i pokazując swoją magię. Gdy wojna się skończyła, odlecieli zostawiając nieco artefaktów i szczątki "smoków" i "boskich ptaków". Miejscowe plemiona zaczęły oddawać cześć trzcinowym modelom pojazdów białych bogów.



***



PAMIĘĆ GENETYCZNA. Wybitny polski, przedwojenno-emigracyjny rzeźbiarz Stanisław Szukalski  stworzył teorię historiograficzną znaną jako zermatyzm. Jak czytamy:


"Rozważania lingwistyczno-antropologiczne Stanisława Szukalskiego rozpoczęły się podczas jego pobytu w Stanach Zjednoczonych w 1940 roku. Usłyszał wówczas nadawaną przez radio wiadomość o ataku wojsk niemieckich na Danię. Amerykański korespondent znajdował się w Bohuslänie – słysząc to, Szukalski uznał, że nazwa tej miejscowości ma słowiańskie korzenie. W swoim późniejszym liście do papieża Jana Pawła II pisał, że:[1]


[...] jest to Polska nazwa, która uległa zmiękczeniu w milionach szwedzkich ust i która pierwotnie brzmiała "Bogu Slan", co dla nas Polaków znaczy "do Boga Wysłany" ”
— List otwarty do męża opatrznościowego, Jego Świątobliwości Papieża Jana Pawła II od Stacha z Warty Szukalskiego (rzeźbiarza, heretyka, Patrioty)

Następnego dnia po informacji z Bohuslänu Szukalski wypożyczył najstarsze holenderskie mapy Europy. Ich analiza skłoniła go do stwierdzenia, że na terenie Skandynawii znajdują się setki miejscowości, których nazwy wskazują na rodowód słowiański. Spostrzeżenia te zapoczątkowały jego prace nad teorią zermatyzm. (...) Szukalski był przekonany, że dawniej wszyscy ludzie mówili wspólnym językiem zbliżonym do polskiego. By to udowodnić, napisał ręcznie 42 tomy (liczące łącznie 25 tysięcy stron) i wykonał do nich około 14 tys. ilustracji. Opracował też słownik Macimowy – prajęzyka, od którego miałyby wywodzić się wszystkie języki świata.

Jego zdaniem przodkowie Polaków mieszkali na Wyspie Wielkanocnej".

Szukalski wskazywał też, że ludzkość walczy z "yetisynami" - potomkami Yeti i gwałconych przez nich ludzkich kobiet, którzy mieli być przodkami Sowietów.



W II RP mecenasem Szukalskiego był wojewoda śląski Michał Grażyński, przedstawiciel narodowo-socjalistycznego skrzydła sanacji. Płaskorzeźby autorstwa Szukalskiego znalazły się m.in. na elewacji Muzeum Śląskiego i Urzędu Wojewódzkiego. 

***

W następnym odcinku serii Hyperborea - Prometeusz, będzie o tym, czym była tytułowa Hyperborea, będzie też trochę o tronach olbrzymów, dawnych bogach i Feliksie Dzierżyńskim.

***

Zachęcam również do lektury mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor". Jej tematyka zazębia się z treściami serii Hyperborea. 

29 komentarzy:

  1. Ciekawe, ale........"Zermatyzm" rzeźbiarza polskiego Stanisława Szukalskiego możemy od razu spuścić w kiblu, by nie marnować czasu na zbyteczne rozkminy.

    [...] Amerykański korespondent znajdował się w Bohuslänie – słysząc to, Szukalski uznał, że nazwa tej miejscowości ma słowiańskie korzenie.[...] "jest to Polska nazwa, która uległa zmiękczeniu w milionach szwedzkich ust i która pierwotnie brzmiała "Bogu Slan", co dla nas Polaków znaczy "do Boga Wysłany" - ..... :))))))))

    Jedna pani (czy pan) usłyszała kiedyś w radyjku jak Madonna śpiewa swój przebój "La Isla Bonita" i tak powstała teoria jakoby Madonna śpiewała o Polaku w którym się zabujała, a który to szczęśliwiec, miałby się nazywać Stanisław Bonita.

    Bohuslän - to słowo złożone z Bohus i län.
    län - (wym. len) to jednostka administracyjnego podziału Szwecji i oznacza ni mniej ni więcej tylko land - ziemia. To stare germańskie słowo. W Danii piszą - len, w Szwecji - län, w Niemczech - Land, w UK tez land (tylko wymiawiane przez e, tak jak w Szwecji, Danii i Norwegii, bo do tych właśnie języków jest najbardziej podobny angielski (gramatycznie również) , stąd taka łatwość w jego opanowaniu wśród Skandynawów i taka tam jego (angielskiego) powszechność.

    Natomiast słowo Bohus (Bo + hus) też złożone (hus - dom, budynek (skandynawia) house (ang.) Haus (niem.) wyewoluowało przez wieki od staro-zachodnio-nordyckiego (fornvästnordiska) słowa - bágr- , we współczesny przymiotnik -besvärlig- twardy, trudny, uciążliwy. Bagr+hus, Baghahus, Baahus, Båhus - to nic innego jak twierdza - Bohus fästning zbudowana w 1308 roku za panowania Haakona V, (twierdza - fästning) czyli trudny (do zdobycia) dom, budynek. Cała tajemnica. Twierdza ta, stoi po dziś dzień, a od jej nazwy wziął swoją nazwę cały län (czyli tamtejsze województwo/hrabstwo, które samo dzieli się kommuny/gminy).

    Raptem rok uczyłem się szwedzkiego, (szybko wchodzi, jak się zna angielski) bo miałem chęć tam pojechać na jakiś czas popracować. To było 5 lat temu. Dobrze, że nie wyszło bo dziś musiałbym stamtąd spieprzać. Turystycznie byłem. Może kiedyś jeszcze pojadę. Dyplom mam uznany przez Högskoleverket. Teraz już podobno jakaś inna instytucja robi uznawanie papierów. Tak informuje jakby ktoś był chętny. Znasz angielski to szybko poznasz szwedzki. Znasz szwedzki to w 90% znasz duński=norweski......a potem już starolechicki, pali, sanskryt, rapanui, keczua i ajmara wchodzą jak z bicza strzelił.

    Do madame Bławatskiej i jej okultystycznego kółka sataniuchów-teozofów nie podchodziłbym na odległość strzału z dubeltówki. Tak samo mam z Roerichem i roerichowcami.

    Rzeźbiarze (Szukalski, Kurzeja) do dłut, malarze (Roerich) do sztalug, a takie szantrapy jak Bławatska to od razu w przerębel, jak Marzannę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to już zależy jak podejdziemy do sprawy, jeśli jak ty ''logocentrycznie'' racja leży po twojej stronie jak najbardziej [ skądinąd wzorcowa wręcz analiza, aż miło poczytać ] gdyby jednak po ''hagadowemu'' to z kolei Fox z Szukalskim kminią prawilnie. Przypomnę co kiedyś już tu pisałem a propos podobnych rozważań gospodarza bloga : kim byli starożytni Żydzi wobec imperiów Babilonu, Egiptu faraonów, Persji czy Rzymu ? Barbarzyńskim półkoczowniczym ludem kozojebów, który ubrdał sobie, że jest jakowymś ''narodem wybranym'', ich plemienne prymitywne mściwe bóstwo Jahwe jedynym Bogiem zaś zamieszkiwane przez nich jałowe, zasyfione pagórki ''ziemią świętą''. No i gdzie teraz są te wszystkie olśniewające niegdyś mocarstwa i stanowiące je ludy a gdzie Żydzi ? [ nawet uwzględniając wszystkie kontrowersje wokół kwestii na ile ci obecni są realnie potomkami biblijnych ]. Jak więc widać w historii zdarza się, iż faktycznie ''chcieć to móc'' pod warunkiem wszakże, że znajdzie się formułę, która przekuje urojenia wielkościowe na czyny, domniemani potomkowie Abrahama tego dokonali a przecież nie oni jedni do cholery, czemuż więc i my nie możemy spróbować - bo co, jesteśmy ''gojami'', bezrozumnymi bydlętami mającymi jedynie służyć swym koszernym czy aryjskim panom ? Oczywiście bliżej mi tu zdecydowanie do twego podejścia, zawsze byłem i będę zwolennikiem twardego stąpania po ziemi i trzeźwego oglądu na ile tylko pozwalają nasze ograniczone zmysły, słaby rozum i ślepe namiętności miotające nami, tym bardziej jest on nam potrzebny, niemniej z dwojga złego wolę już mieć do czynienia z narodem mitomanów niż zakompleksionych polaczków uważających się za ''europejczyków'' czy tam białorycerzy broniących samozwańczo syfilizacji judeołacińskiej przed hordami turańskiej dziczy, gdy tymczasem domniemana dziewica w obronie czci której stają nie może się już doczekać barbarzyńskiej knagi ochoczo wypinając ku niej zadek.

      Usuń
    2. Jaskrawą ilustracją tej społecznej patologii trawiącej nasz postnaród są KODeraści i zajadła nienawiść do ''PiSdzielców'' bynajmniej tylko wśród łże-elit ale i ludu co to niby ''jak lawa'' [ demokratyczne złudzenia wieszcza go zgubiły ], niestety wszystkie machinacje Sorosa czy kto tam jego rękami sypie hojnie na to groszem nie przyniosły by nigdy takiego efektu, gdyby nie padały na zryty, przeorany już odpowiednio wcześniej grunt, parę trafnych uwag o podłożu :

      ''przeprowadzałem badania wśród młodych mieszkańców dużych miast i pojawiło się w nich coś dziwnego, co nie pojawiło się w żadnych innych znanych mi badaniach tego typu w Europie czy w Stanach Zjednoczonych. (…) Negatywny autostereotyp. Kiedy zapytaliśmy ich o to, kim są Polacy, usłyszeliśmy, że to złodzieje, narzekacze, lenie i pijacy. Badania robione na próbach reprezentatywnych na wsi i w małych miastach zupełnie nie pokazywały takiego negatywnego autostereotypu” (...) „Wygląda na to, że Polacy w dużych miastach zapytani o to, kim są Polacy, nie myślą o sobie. Oni są »warszawiakami«, »ruchami miejskimi«, »liberalnymi pracownikami korporacji«, »pracownikami mediów«, »naukowcami«. A Polacy to dla nich, z grubsza mówiąc, elektorat PiS-u.''

      http://podgrzybem.blogspot.com/2016/01/portret-kod-owca.html

      - czas więc ''stanąć w prawdzie'' : nie wszystko tu da się wytłumaczyć judaszowymi srebrnikami, bólem rzyci tracących przywileje pasożytów czy nawet wynajętymi na te spędy starcami dorabiającymi sobie w ten sposób do biedaemerytur, niezbędna do zwalczenia ohydy jest prawdziwa kontrrewolucja mentalna. Rzecz jasna wolałbym zbiorowe otrzeźwienie od masowych urojeń wielkościowych, problem w tym, że zdecydowana większość nie jest do tego zdolna ni chętna, ludzie zamiast trudzić się myśleniem wolą kierować się przesądami, poddanymi modernistycznemu liftingowi zabobonami i własnym widzimisię na którym żerują hochsztaplerzy więc jak już mają i chcą łykać szit niech to będzie globalny Lechistan a nie ''mnie jest wstyd przed Europą!'', współczesne ''a co o nas pomyślą'' nowoczesnych kołtunów [ - a ch... mnie to obchodzi !'' : tak powinna brzmieć odpowiedź każdej zdrowej jednostki, ''zabij w sobie polaczka'' - winno stać się wezwaniem i maksymą dla wszystkich, którym nie odpowiada status podczłowieka jak wyżej opisanym ]. Na koniec przypomnę, że mesjanistyczni komuniści z Gromad Ludu Polskiego postulowali globalną teokrację, gdzie jedynym używanym językiem miał być polski, ''najpiękniejszy ze wszystkich'' [ a bo co ].

      Usuń
    3. No ok, ale może budujmy na czymś pewniejszym, bo globalny Lechistan jest łatwy do obśmiania i totalnej dyskredytacji. Pierwsza Rzeczpospolita przecież miała swoje chwile chwały i do tego się odwołujmy. Punkt pierwszy, rehabilitacja sarmatyzmu. Punkt drugi, w sprawie rozbiorów bardziej szkoła warszawska niż krakowska. Panowanie takiego Bolesława Chrobrego czy Kazimierza Wielkiego to też coś z czego należy czerpać. Przy czym dla moich stron bardziej Chrobry. Fox stworzył bardzo ciekawą serię wpisów, ale jak poważnie chcemy budować wspólnotę, dumę narodową, to na pewnych fundamentach. Przy czym oczywiście z glana każdego kto brzęczy coś o Ukraińcach przy okazji Jaremy albo Czarnieckiego.
      Górnoślązak

      Usuń
    4. @ Kamil T.

      No i nie zrozumiałeś przesłania. Rubryka "Pamięć genetyczna" mówi o tym, że teorie, które określamy dzisiaj jako "turbosłowiańskie" i wyśmiewamy, nie są zaimportowane z Moskwy, tylko pojawiały się w II RP i wierzyły w nie ówczesne elity. Co więcej, wiara w takie teorie była powszechna również w I RP. Nie chodzi o to, czy Ario-Słowianie-Lechici przybyli z Wyspy Wielkanocnej - ważne jest to, że w to niektórzy wierzyli.

      "Do madame Bławatskiej i jej okultystycznego kółka sataniuchów-teozofów nie podchodziłbym na odległość strzału z dubeltówki. " - ale problem w tym, że wywarli ogromny wpływ i trzeba ich teorie pokazać w nowym świetle i w kontekście, który przeczy ich ogólnemu przesłaniu.

      "Tak samo mam z Roerichem i roerichowcami. " - Roerich był sowieckim agentem.



      Usuń
    5. @Górnoślązak - popieram, pytanie tylko czy ludożerka to kupi.

      ''globalny Lechistan jest łatwy do obśmiania i totalnej dyskredytacji''

      - a to zależy, zapewniam cię, że gdybyśmy posiadali możliwości cwanych magów z Hollywood niemal wszyscy dzisiejsi szydercy jutro równie gorliwie łykaliby to jak modelka kasztany w Dubaju. Ponieważ jednak u nas bida faktycznie nie ma co się sadzić i dobrze byłoby taką razą sprokurować własny odpowiednik ''Wspaniałego stulecia'' zamiast odgrzewać PRLowskie kotlety jak medialna ekipa ''dobrej zmiany''.

      Usuń
    6. @Fox @Chehelmut

      Ahaaaa....to takie przesłanie.....tylko trochę śmieszno-straszne to jest. Skoro rzeźbiarz polski Stanisław Szukalski przez około 40 lat (od momentu zasłyszenia w radiu o "słowiańskim Bohuslänie" Bogu wysłanym, do momentu gdy wyjawił swoje wiekopomne odkrycie papieżowi Polakowi) nie zadał sobie odrobiny trudu by sprawdzić etymologię tego słowa, tylko trzymał się jak pijany płotu swojej koncepcji produkując przy okazji 42 tomy swoich "odkryć" XD. Na dodatek nie było chyba nikogo, kto by go z tych szkolnych lingwistycznych błędów wyprowadził.

      Niestety nie mogę podzielić waszego (Twojego i Chehelmuta) optymizmu co do tego by teoria taka (czy jej podobne) były użyteczne w celach dowartościowania sebixów, jako swoista antypedagogika wstydu. Zermatyzm to jest ta sama kategoria wagowa co Hipoteza Nieistniejącego Średniowiecza :) - Phantom time hypothesis......a jej (zermatyzmu) rodzime turbosłowiańskie pochodzenie ("nie zaimportowane z Moskwy") nie najlepiej świadczy, nie tylko o jej twórcy (choć artyście można wiele wybaczyć), ale przede wszystkim o jej odbiorcach, ufnych w prawdziwość tych bzdur.

      Osobiście uważam, że przed Potopem (który jest nie do podważenia, bo wszystkie mitologie świata o nim wspominają) istniała cywilizacja, może nawet kilka centrów cywilizacyjnych które uległy zniszczeniu. Nie sądzę jednak by była to cywilizacja tak zaawansowana technicznie jak chce to widzieć paleoastronautyka. Archeologowie wygrzebują z ziemi różne organiczne rzeczy (kości, szkielety, czaszki, rekonstruują domostwa i budowle), ale jakoś nie dogrzebali się nie-organicznych artefaktów technologicznych tj. fragmenty silników, jakieś mechanizmy, urządzenia, nawet 'dziadka do orzechów' nie znaleźli. Nie można zwalić wszystkiego na "atomową wojnę Bogów", która zmiotła centra cywilizacyjne zamieniając je w szkło a potem w obszary pustynne, bo musiała też istnieć infrastruktura przemysłowa (jakieś kopalnie z urządzeniami górniczymi). Przecież koncepcja, że "bogowie" opierali swój przemysł wydobywczy na małpoludach z kilofami (jak chce tego Sitchin bodajże) jest całkiem bezsensowna. Dlatego sądzę, że przedpotopowa cywilizacja była maksymalnie na poziomie cesarskiego Rzymu. Po kataklizmie nastąpił regres, tak samo jak wystąpił on po upadku Zachodniego Cesarstwa. Półwysep Apeniński osiągnął poziom zbliżony do Rzymu z V wieku jakieś 1000 lat po upadku, mniej więcej w epoce Renesansu.

      Jest jak najbardziej ZA kontynuowaniem poszukiwań tej/tych cywilizacji, ale w tym temacie jestem zgodny z @Górnoślązakiem. Po prostu nie widzę potrzeby by wsiadać od razu do slajdolotu S-1 prof. T.Alenta i szukać aryjskich turbosłowian gdzieś na Zachód od Wyspy Wielkanocnej, wśród Archipelagu Wysp Nonsensu, pomiędzy Wyspą Nikotyńców i Wyspą Sportowców XD jak postuluje to rzeźbiarz polski Stanisław Szukalski.

      Usuń
    7. Chehelmut - Przy okazji czemu masz na awatarze z tym rozbójnikiem masz uszy myszki miki;)?

      Co do starożytnych imperiów i to gdzie są teraz to istnieją państwa-sukcesorzy tamtych: Sumer/Babilon/Persja itp (Iran/Irak), Egipt, Syria (Asyria), Włochy (Rzym), Grecja, Indie, Chiny, Izrael. Ludy je tworzące zmieszały się etniczno-kulturowo-religijnie (przyjmując wiarę półksiężyca i chrześcijaństwo). Żydzi cóż są na całym świecie, ale obecnie nie jest to tylko żydowska domena bo Polacy czy czarnoskórzy też są praktycznie na całym świecie.

      Co do nowego Lechistanu to jego największym plusem byłby język Polski! - a nie francuski czy nawet angielski:). - Teza starożytnego Lechistanu nie jest w 100% (w końcu były wędrówki ludów itp. są wspólne wierzenia-zwyczaje itd.) taka zmyślona ale trzeba byłoby więcej posprawdzać więc się nie wypowiem dalej. Możliwe, że pra-Polacy współtworzyli takie imperium podobnie/razem z Hiperborejczykami (tzw Hebrajczykami).
      Odkrywca

      Usuń
    8. @ Kamil T.

      Jeszcze się nie domyśliłeś celu podawania przeze mnie takich odniesień.

      W jednym z poprzednich wpisów podałem rozwiązanie na tacy:

      "PAMIĘĆ GENETYCZNA. W Wojsku Polskim II RP prowadzono pogadanki dla żołnierzy w trakcie których mówiono im o tym, że Słowianie w starożytności zajmowali nie tylko dużą część wschodnich Niemiec i Bawarię, ale również wybrzeża Morza Północnego. Naród był głęboko przekonany, że musi odzyskać dawne słowiańskie tereny na zachodzie. Środkiem do odzyskania tych terenów była wojna."

      Sanacyjna elita brała takie dywagacje śmiertelnie poważnie. Tak jak Mussolini kwestię rzymskiej przeszłości a magowie z Ahnenerbe, Thule i Vril ezoteryczne przekazy na temat pradawnych "aryjskich" cywilizacji.

      Jak myślisz, czemu Grażyński sponsorował Szukalskiego?
      Czemu w oficjalnej ikonografii tak eksponowano swastyki?

      Bardzo mocną i szokującą hipotezę przedstawię w następnej części. Wszystko, co było dotychczas, było tylko przygrywką. Musiałem jednak tę historię opowiedzieć powoli, stopniowo i z dużą ilością dygresji. Inaczej hipoteza byłaby całkiem niezrozumiała.

      Usuń
    9. @Fox

      Domyślam się, że jeszcze jakieś karty z rękawa wysypiesz, ale ja komentuję tylko ten wybrany fragment, nie widzę jeszcze całości i wniosków końcowych z pełnej serii. Cóż mogę poradzić na to, że jak widzę tekst "rzeźbiarz polski .... cośtam cośtam" - to mam przed oczami tych dwóch, Wiadomo Których, komediantów stojących z czajniczkiem herbaty narodowej pod pomnikiem Romana. Gęba mi się sama uśmiecha :)

      Usuń
    10. @ Kamil T. (kto jest na Twoim awatarze?)
      Co do starożytnej super-cywilizacji, to najpewniej było ich kilka w różnych epokach następujących po sobie - możliwe, że czym później tzn. bliżej naszych czasów to tym bardziej były na niższym poziomie oczywiście istniejąc obok ludów prymitywnych. Sytuacja podobna jak z Mad Maxa gdzie banda dzikusów uznawała za boskich kilku wariatów mających dostęp do zasobów i pamiętających czasy dawnej (obecnej) technologicznej cywilizacji.
      Oczywiście zachowały się różne artefakty (bądź ślady ich istnienia) techniczne nieznanego pochodzenia, często też z bliżej nieokreślonych czasów i miejsca powstania, które to pseudo-oficjalnie-eksperci wyśmiewają lub krytykują na dość niskim poziomie (typu sprawa olka,bolka i lolka;-) wykpiwając lub przemilczając odkrycia oraz tezy co do ich zastosowania oraz też twórców.
      Jako przykłady takich wynalazków można podać:
      starożytny "komputer" z Antykithiry
      żarówki z Egiptu
      czy balony z Nazca - taką podał tezę Däniken, według którego twórcy tych rysunków mieli latać balonami...
      Odkrywca

      Usuń
    11. @Odkrywca

      w moim awatarze jest......no właśnie kto? :) hehehe

      Co z tego, że nad Nazca latali balonami? Żadna nowość. Powietrzne statki Xinjinsów odpierały ataki latających eskadr Mayaxatlu, zanim stało się to modne w całej Krainie Qa.

      Chodziło mi o poważniejszy sprzęt, niż balony na hel projektowane przez Tanatloca czy Ogotaja. Taki jak na przykład wimany, na jakich latała Ais oraz jej kumple Zan i Rama walcząc z inwazją Insektów i produkowanych przez nich biorobotów podczas Walki o Planetę.

      Jedyne co znaleźli Cremo z Thompsonem to jakieś kulki z rowkami, które od biedy można nazwać łożyskami, a które raczej były czymś w rodzaju miotanej broni do splątywania łapek sarenkom.

      Marnie to wygląda. No niestety.

      Usuń
    12. @ Kamil T.

      Jestem wzruszony, że posądziłeś mnie o optymizm:) Akurat nie miałem na myśli dowartościowania sebków bo do nich przemówić mogą raczej argumenty typu : lepszy wózek, więcej hajsu i ładniejsza loszka, chodziło mi bardziej o januszy a to inne plemię, coś jak Wiślanie i Polanie:) Mówiłem ogólnie o pewnej strategii a nie tym konkretnym przykładzie stąd w odpowiedzi tak tobie jak i Górnoślązakowi dałem już wyraz jakich zmian w formacji mentalnej i lansowanych wzorców bym sobie życzył, aczkolwiek zapewniam cię, że dysponując odpowiednio silnym terrorem propagandowym uzupełnionym jeszcze o jak najbardziej fizyczny możesz wmówić ludziom każdą, największą nawet brednię ryjąc banię całym pokoleniom, dobrym świadectwem jest cykl ''Autostopem na Kołymę'' na YT, który jeśli jeszcze nie widziałeś rekomenduję gorąco, zwłaszcza w ostatnich partiach świetnie ukazano żywotność postsowieckiego agitpropu wśród tamtejszej społeczności co autor przedsięwzięcia omal nie przypłacił życiem, dosłownie.

      Usuń
    13. @Kamil T.

      Im bardziej zaawansowana technicznie jest cywilizacja, tym bardziej kruche są jej artefakty. Na "History Channel" puszczano kiedyś symulację pt. bodajże "Life After Human", gdzie trwałość drapaczy chmur szacowano na 500 lat, a nośników danych typu CD, DVD czy HDD - na 50 lat.

      Oczywiście, paradokument to żaden dowód naukowy na to, ale z sufitu sobie tych ekstrapolacji nie wzięli.

      Usuń
  2. Mi tam się podobało. Zwłaszcza yetisyny. Dzieki! Sprawiłeś mi dużo radości na weekend. ;-D

    G.F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz pociągnąć wątek Bronisława Piłsudskiego i jego linii żyjącej do dziś na Dalekim Wschodzie. Skrobnij tez coś o pięknych kobietach Ajnu tu masz link http://joemonster.org/art/29123

      Ja tu widzę trop prowadzący do Jokera terroryzującego Gotham w "Nocnym Rycerzu" w scenie wysadzania szpitala. Chyba w poszukiwaniu swojego pierwiastka żeńskiego inspirował się kobietami Ajnu. Kto wie. ;-)

      G.F.

      Usuń
    2. yetisyny, mogą się przyjąć, fantastyczne

      Usuń
  3. Podobno Miyamoto Mushasi mial duzo cech Ainu/bialej rasy(w tym rude wlosy na ciele)."Yetisyny"-super.A poza tym nie ma co sie podniecac bo wspoleczesna nauka wszystko "wytlumaczyla".

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
  4. kuźwa ale jazda

    OdpowiedzUsuń
  5. Tato Ryska idac na polowanie zabral papierosy syna.
    Po godzinie ustrzelil smoka, zielonego kangura i pijanego yetisyna.
    Do domu dotarl nad ranem na pokladzie zoltej podwodnej tratwy bambusowej.

    OdpowiedzUsuń
  6. ''Żadnego Długouchego więc już nie spotkamy i nie zapytamy go o jego wersję dziejów Wyspy Wielkanocnej.''

    - w punkt ironiczne jebnięcie w politpoprawną demencję.

    Po komentarzach widzę, że większość idzie w podśmiechujki, szkoda że jakoś nikt nie zauważył prawdziwego artystycznego objawienia jakim dla mnie przynajmniej jest twórczość Szukalskiego, co by nie mówić wymagająca poważnego potraktowania. Przyznam, że stoję wobec tej estetyki bezradny, jedyne określenie, które przychodzi mi do głowy to MONSTRUALNOŚĆ tyleż fascynująca co i wzbudzająca niepokój. Nie mam pojęcia czy ten facet był geniuszem, wariatem czy satanistą a może wszystkim tym po trochu, niemniej trza przyznać, że udało mu się przekuć swoje odjeby w oryginalny kształt z którego rodzima sztuka może być naprawdę dumna [ stąd traktowanie przez nią twórczości Stacha po macoszemu jest świadectwem jej nędzy - zżynanie z Rodina mogli mu zarzucać tylko zoile-kastraci ]. Lekko mnie zatkało gdym obaczył jego ''ReMussoliniego'' :

    http://41.media.tumblr.com/2792975943a885e5c2c54bf0511e01b4/tumblr_mthbxg8eHd1sqztn9o2_r1_1280.jpg

    https://40.media.tumblr.com/d80cce0179a18b3724ef5886efd4a6fa/tumblr_mthbxg8eHd1sqztn9o1_1280.jpg

    to samo można powiedzieć o projekcie pomnika Piłsudskiego :

    http://www.antoranz.net/CURIOSA/ZBIOR2/C0211/11-QZC03002-Pilsudski.HTM

    albo poświęconego upamiętnieniu sowieckiej zbrodni w Katyniu :

    http://www.obieg.pl/wydarzenie/16911

    - istny polityczny Lovecraft ! Nie mówiąc już o ''astralnym'' Borze-Komorowskim... :

    https://bialczynski.files.wordpress.com/2009/10/szu_bor_koromowski.jpg

    '' Jego ulubionym motywem jako rzeźbiarza i rysownika był nagi umięśniony mężczyzna (w 1980 roku zaprojektował pomnik nagiego umięśnionego Jana Pawła II... Absolutny szczyt dziwności osiągnął w pomniku papieża Jana Pawła II, na którym Ojciec Święty został wyrzeźbiony jako… aztecki wojownik z klanu Orłów duszący cepem Hydrę Jałtańską.''

    https://bialczynski.wordpress.com/slowianie-w-dziejach-mitologia-slowian-i-wiara-przyrody/straznicy-wiary-slowianskiej-wiary-przyrodzoney/szczep-rogate-serce-i-swiete-kolo-czcicieli-swiatowida/

    - cóż, bogoojczyźniana w popularnym tego słowa znaczeniu sztuka to nie była na pewno:) Dziwi jednak trochę, że nie zrobił kariery w Kalifornii bo to wymarzone wręcz miejsce dla takich twórczych świrów [ jego dzieło przypomina mi i to bardzo estetykę Harry'ego Partcha ], z drugiej domyślam się, że jego idee były zbyt hardkorowe nawet dla kontrkulturowych freaków, w każdym razie wielka szkoda, że nie miał możliwości a może i ochoty odcisnąć swego piętna na tamtejszym krajobrazie bo monumentalne rzeźby Stacha idealnie wpasowałyby się w klimat panujący na Zachodnim Wybrzeżu - holyłódzkie pagody, modernistyczne zigguraty, masońskie meczety i nowobogackie wille stylizowane na świątynie Majów :

    http://waterandpower.org/museum/Early_LA_Buildings_%281925%20+%29_Page_1.html

    - fascynujące ale i nieco przerażające jest to powszechne tam łajdaczenie się stylów, można się zżymać że kicz i w ogóle ale osobiście wolę mośków z fantazją od snobów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracając do Szukalskiego - jego dzieła przypominają mi nieco współczesne ''Zmurzynienie'' Tomasza Kozaka sprzed dobrych paru lat :

    http://lokal30.pl/wp-content/gallery/tomasz-kozak/fo_kozak_zmurzynienie_rzezba_mural.jpg

    http://www.obieg.pl/rozmowy/9180

    Przy okazji pyszny ból dupy jakiejś politpoprawnego siurka że jak to tak w ogóle można postponować mitycznego Innego :

    http://www.obieg.pl/teksty/5893

    A skoro już jesteśmy w takich klimatach za współczesną inkarnację Stacha do pewnego stopnia można by uznać Jakuba Woynarowskiego :

    http://3.bp.blogspot.com/-V7G4XuvTme0/VI98dgmY1lI/AAAAAAAAASc/uDW1W0pL-w8/s1600/IMG_2225-kopia.JPG

    ''Artysta jest wielbicielem teorii spiskowych, z których zapożycza wybrane wątki, konstruując własną narrację o tajnej ikonoklastycznej loży, odpowiedzialnej za artystyczne, religijne i polityczne rewolucje w dziejach nowożytnej kultury zachodniej. Za pomocą diagramów, atlasów lub esejów wizualnych przepisuje akademicką historię sztuki. W ramach rozwijanego od 2012 roku projektu "Novus Ordo Seclorum" ("Nowy Porządek Wieków)" zestawia dorobek dawnych i nowoczesnych prądów artystycznych z wątkami alchemicznymi oraz masońskimi, przedstawiając historię w sztuce jako teorię spiskową.''

    http://culture.pl/pl/tworca/jakub-woynarowski

    Jednak aby nie powstało mylne wrażenie, że sztuka współczesna jest domeną jedynie okultystycznych świrów a tradycjonalizm mitycznej zatęchłej kruchty wystarczy wspomnieć twórczość wybitnego polskiego konceptualisty Stanisława Dróżdża, ortodoksyjnego katolika jak najbardziej :

    http://culture.pl/pl/tworca/stanislaw-drozdz

    - czy niedocenianego niestety u nas reżysera Grzegorza Królikiewicza łączącego nowoczesne formalne rozwiązania z prawilnym przekazem. Warto także zapoznać się z niezwykłymi wizualnie, wyrastającymi z medytacyjnej duchowości kwakierskiej projektami Jamesa Turrela :

    http://kulturaonline.pl/james,turrell,z,glowa,w,chmurach,tytul,artykul,16016.html

    https://vimeo.com/92427529

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawostka: gdzieś kiedyś tam na jakimś blogasku przeczytałem, że Szukalski jest jednym z ulubionych artystów zespołu Tool. Nie jestem fanem ani Szukalskiego ani Tool, ale jak się popatrzy na ich teledyski to można uwierzyć.
      Górnoślazak

      Usuń
    2. No i Leonardo DiCaprio...

      Usuń
    3. Leo DiCaprio to chyba nawet był UCZNIEM Stacha z Warty...

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy wpis, widziałam kiedyś zdjęcia z tej wyspy ale nie sądziłam jaka historia kryje się za tymi posągami

    OdpowiedzUsuń
  9. Dodaj Quetzalcoatla z legend Ameryki prekolumbijskiej, który wyorabrażany był jako pierzasty wąż lub... mężczyzna o białej skórze, jasnych włosach, zaroście i niebieskich oczach. To, zresztą zmyliło Indian, którzy pierwotnie Hiszpanów wzięli za bogów.
    Do tego Kon-Tiki będący identycznym bóstwem na Polinezji - stąd nazwa tratwy Heyerdahla (NB Heyerdahl w "Aku-Aku" pisze, że Długousi częściowo przetrwali i nadal sprawowali kierowniczą rolę na wyspie. Jego gospodarz i przewodnik, a jednocześnie miejscowy "sołtys" był "najprawdziwszym Długouchym (słowa Heyerdahla).

    :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tutaj wykład o Szukalskim prof. Lechosława Lameńskiego - autora jedynej monografii. https://www.youtube.com/watch?v=b5e41f5CDio&t=4964s

    OdpowiedzUsuń