sobota, 15 czerwca 2013

Największe sekrety: Wrześniowa mgła - cz.4. Bracia Słowianie

"Łączy nas jedno: użyjemy wszystkich środków, by chronić swą dumę"
                              Kuchiki Byakuya, "Bleach"

Openining: Angel Beats Opening combined version



Wydarzenia 17 i 18 września 1939 r. były przez wiele lat zafałszowane - i takie pozostają również dzisiaj. Tuszowano nie tylko prawdziwe okoliczności sowieckiej inwazji i francuskiej zdrady, ale również przeprowadzonego zamachu stanu. Wmawiano nam więc dość długo, że marszałek Śmigły-Rydz nie wiedział w jakim charakterze wkracza sowiecka armia do Polski i w związku z tym w swojej ogólnej dyrektywie z 17 września zakazał z Sowietami walczyć. Co prawda w niektórych miejscach Sowieci przekraczali naszą granicę z polskimi flagami na czołgach, udając sojuszników, ale już o godz. 6.00 17 IX września marszałkowi raportowano, że były to tylko wojenne bolszewickie fortele. Od rana wysyłane są do naszych wojsk na Kresach szczegółowe rozkazy wyznaczające im konkretne zadania w walce z Sowietami. Ogólna dyrektywa powstała późnym popołudniem, po konsultacjach marszałka z prezydentem, ministrami i sojuszniczymi misjami dyplomatycznymi. Przypomnijmy tekst tego dokumentu: ""Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się  bronić przed Niemcami - bez zmian. Miasta do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii." (Francuscy dyplomaci chcieli do niej dołączyć fragment: "Charakter wystąpienia sowieckiego wyjaśnia się na drodze dyplomatycznej". Polskie władze stanowczo zaprotestowały jednak przeciwko temu fałszowi.). Sens tego dokumentu brzmiał: "Gra skończona. Żadnych akcji ofensywnych przeciwko Sowietom - bo nie mamy już szans. Można jednak walczyć w samoobronie i przebijać sobie drogę na południe. Macie wolną rękę jak tam się dostać." Tekstu oryginalnego dyrektywy ogólnej nie ma, wiadomo jednak, że krążyła w kilku wersjach - na pewno jednak nie zakazywano w niej walki z Sowietami. Gen. Stachiewicz nawet po wydaniu dyrektywy wydzwaniał zaś do dowódców poszczególnych oddziałów podając im szczegółowe rozkazy.




(Czemu więc polski rząd popełnił fatalny błąd nie wypowiadając wojny ZSRR? Żadnego błędu nie było. Wojny Niemcom też nie wypowiedzieliśmy. Zgodnie z prawem międzynarodowym strona napadnięta nie musi wypowiadać wojny napastnikowi. Przemówienie prezydenta Mościckiego oraz szereg aktów urzędowych polskich władz z tamtych dni jednoznacznie nazywał sowiecki postępek agresją. Sztab Naczelnego Wodza 21 września określił nawet Sowietów jako głównego wroga. Szczegółowo pisze o tym m.in. Konstantynowicz. ""Dnia 17 września 1939. Telefonogram do Konsulatu R.P. w Czerniowcach. Natychmiast nadać depeszę claris następującej treści do Paryza, Londynu, Rzymu, Waszyngtonu, Tokio, Bukaresztu: 'W dniu dzisiejszym wojska sowieckie dokonały agresji przeciwko Polsce przekraczając granicę w szeregu punktów znacznymi oddziałami. Polskie oddziały stawiły opór zbrojny. Wobec przewagi sił prowadzą walkę odwrotową. Założyliśmy w Moskwie protest. Działanie to jest klasycznym przykładem agresji.' Beck")

Dyrektywa ogólna zostaje nadana radiowo, otwartym tekstem 17 września o godz. 21, gdy Naczelny Wódz wyjechał ze sztabu. Jednakże część polskich dowódców już kilka godzin wcześniej powołuje się na tajemnicze rozkazy ze Sztabu Naczelnego Wodza rzekomo nakazujące im "z Sowietami nie walczyć" a nawet, by Sowietów traktować jako sojuszników. Jednym z tych dowódców był płk Jan Skorobohaty-Jakubowski, dowódca GO "Dubno". 17 września o godz. 15 mówi kilku tysiącom swoich żołnierzy, że dostał rozkazy, by z Sowietami nie walczyć. Następnie zarządza odwrót do granicy - dziwnym trafem, mając otwartą w miarę bezpieczną drogę na południowy zachód prowadzi ich na południowy wschód, naprzeciw nacierających Sowietów. Na przedzie jadą bez ubezpieczenia ciężarówki z oficerami, wpadają w zasadzkę, ginie kilkadziesiąt osób, reszta grupy zostaje poddana bolszewikom. Płk Skorobohaty-Jakubowski rozpływa się w powietrzu i wypływa w Paryżu, w 1940 r. gen. Sikorski mianuje go swoim pierwszym Delegatem Rządu na Kraj, a po latach prezydent Wałęsa odznacza go pośmiertnie Orderem Orła Białego.



Już o 8.00 rano z tajemniczego źródła rozkaz "z Sowietami" nie walczyć dostaje gen. Mieczysław Smorawiński, dowódca zgrupowania we Włodzimierzu Wołyńskim. O 12.45 rozkazuje on swoim wojskom; "Żadnej walki nie przyjmować. Ja o zamiarach Rosji nic nie wiem, nie możemy posądzić ZSSR o agresję". Gen. Smorawiński został rozstrzelany w Katyniu, więc nie zdołał później wyjaśnić co go skłoniło do takich przemyśleń...

Gdy Sowieci podchodzą pod Lwów, miasto zostaje im poddane, mimo możliwości dalszej obrony przez jego komendanta gen. Władysława Langnera. Po podpisaniu dokumentów kapitulacyjnych gen. Langner mówi: ""Z Niemcami prowadzimy wojnę. Miasto biło się z nimi przez 10 dni. Oni, Germanie, wrogowie całej Słowiańszczyzny. Wy jesteście Słowianie...". Bracia Słowianie zapraszają go do Moskwy na rozmowy związane z "formalnościami kapitulacyjnymi". 20 listopada gen. Langner całkiem swobodnie przekracza jednak granicę z Rumunią i udaje się do Francji, gdzie nikt mu nie zadaje "zbędnych pytań", mimo jego dziwnego postępowania w czasie obrony miasta przed Niemcami. U Konstantynowicza czytamy: ""W ogniu walk 16 września zadziwia postawa generała Langnera, który dnia 16 września nie stoczył żadnych walk pod Lwowem. Langner   tego dnia nie zgodził się też na pomoc artyleryjską dla Maczka, mimo że szwadrony Maczka miały dnia 16 września kontakt z siłami  Sosnkowskiego w Janowie Lwowskim. A przecież Niemcy 16 września "mieli skąpo amunicji" i głodowali pod Lwowem!"



Ciekawe rzeczy się działy wówczas również w Warszawie. 17 września, jak podaje dr Baliszewski: "O godz. 18.20 w ręce płk. Lipińskiego trafiła depesza, którą gen. Rómmel nakazał wysłać przez radio do Wacława Grzybowskiego, ambasadora RP w Moskwie. „Nakazałem wojska sowieckie wkraczające w granice Polski traktować jako wojska sprzymierzone” – napisał w depeszy. Pod depeszą dopisano: „Prosimy wszystkich, którzy tę wiadomość usłyszą, zakomunikować ją najbliższej władzy wojskowej polskiej”. Płk Lipiński, co oczywiste, natychmiast wstrzymał wysłanie depeszy. Na pytanie skierowane do dowództwa armii: „Co to wszystko ma znaczyć i od kiedy to dowódca armii decyduje o sprawach wojny i pokoju?!" od pułkowników Arciszewskiego i Pragłowskiego otrzymał wyjaśnienie, że „ponieważ nie ma rządu, bo uciekł z kraju, a Moskale zajmują wschód, trzeba stworzyć rząd, który by Polskę reprezentował i prowadził wojnę z jednym tylko przeciwnikiem. Właśnie rząd taki w Warszawie się tworzy”. Historyk Jerzy Łojek, który próbował zbadać te tajemnicze zdarzenia, w swej pomnikowej pracy o agresji 17 września 1939 r. zapisał, że „już o godzinie 10 dnia 17 września (a więc na wiele godzin przed nadaniem przez Naczelne Dowództwo w Kołomyi „dyrektywy ogólnej" w sprawie niestawiania oporu Armii Czerwonej) wysłannik dowodzącego obroną Warszawy gen. Rómmla odbył konferencję z… jednym z członków ambasady ZSSR, a na podstawie oświadczeń tegoż dyplomaty gen. Rómmel wydał rozkaz do wojsk polskich (jak się wydaje – wszystkich), by nie bić się z bolszewikami”. (...)W swoich wspomnieniach Rómmel ujawnił informacje uzyskane przez jego trzech wysłanników (płk. Piaseckiego oraz majorów Wernica i Młoszewskiego) od jakiegoś nieznanego z nazwiska urzędnika ambasady sowieckiej w Warszawie. „Osobiście wyraził pogląd, że Polska nie ma powodów obawiać się ZSRR i że jego zdaniem akcja rządu radzieckiego w żadnym wypadku nie jest przejawem wrogości w stosunku do Polski (…) W końcu zapytał, czy wiadomy jest nam fakt, że marszałek Śmigły Rydz nie jest już wodzem naczelnym, a jest nim gen. Sikorski, i że cały nasz rząd przeszedł granicę rumuńską, a z nim razem też marszałek Śmigły. Na pytanie moich oficerów o źródło tych wiadomości, pracownik ambasady dał odpowiedź wymijającą" – notował Rómmel. Jeśli gen. Rómmel w tej sprawie nie mija się z prawdą, to mamy niepojętą zagadkę. Skąd Sowieci na kilkanaście godzin przed przekroczeniem rumuńskiej granicy wiedzieli, że marszałek Rydz-Śmigły jednak ją przekroczy, skoro on sam wahał się do ostatniej chwili? I skąd mogli wiedzieć na dwa tygodnie przed zdarzeniem, że to gen. Sikorski 30 września stanie na czele rządu i wojska polskiego?
Jak wiadomo, w oblężonej Warszawie do zamachu stanu nie doszło. Czarną nocą, jak pisze Lipiński, przy Rakowieckiej w sztabie gen. Rómmla doszło do tajemniczego, dramatycznego posiedzenia niedoszłego gabinetu. Zabrał głos przewidywany na ministerstwo spraw wewnętrznych Starzyński, który, „klnąc strasznie", przedstawiał generałowi „niemożność decydowania przez niego spraw polityki zagranicznej państwa bez porozumienia z rządem, który mógł tymczasem inną powziąć decyzję. Powstanie anarchia”. Głos zabrał także płk Lipiński, który wyjaśniał: „Obawy, że Niemcy stworzą rząd, są nieistotne. Obowiązkiem natomiast jest bić się z każdym wrogiem, który na nas idzie, nie zaś decydować, kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem”. Kiedy płk Arciszewski próbował replikować, że „honor nakazuje nam bić się z Niemcami, a z dwoma naraz bić się nie możemy, więc jednego musimy uznać za sprzymierzeńca, panie pułkowniku – skoczyłem na niego – zanotował Lipiński. – Honor, to nie kiełbasa, nie jest podzielny, honor jest tylko jeden!”. Przypominam, że według pierwotnych ustaleń niemiecko-sowieckich, granica ich stref wpływów miała przebiegać na Wiśle, więc część Warszawy znalazłaby się w rękach sowieckich. Gen. Rómmel prawdopodobnie o tym wiedział. Od niego dowiedzieli się inni, więc dlatego w rozmowach kapitulacyjnych naciskaliśmy na to, by jako pierwsze poddawały się Niemcom polskie wojska z Pragi.

Do niektórych jednostek mityczny rozkaz "z Sowietami nie walczyć" dotarł jeszcze przed sowiecką inwazją. I tak do niektórych strażnic KOP w nocy z 16 na 17 września ktoś dzwonił mówiąc, że za kilka godzin wkroczą Sowieci i by ich traktować jako sojuszników. 16 września w Tarnopolu władze cywilne miasta ogłaszały, że następnego dnia wkroczy do miasta armia sowiecka i by ją traktować jak sojuszniczą. Nieco wcześniej przebywał tam gen. Sikorski i konferował z cywilnymi władzami miasta.

Ilustracja muzyczna: Soundscape to Ardor



Powróćmy na chwilę do wątku lwowskiego. Skąd sowieccy dyplomaci wiedzieli, że gen. Sikorski, człowiek wówczas będący od lat na politycznym uboczu, zostanie nowym premierem? Może to kwestia wiedzy o pewnym lwowskim spotkaniu. 11 września we Lwowie miał być obecny niejaki Iwan Sierow z NKWD - tak, ten sam. Ponoć chodził w mundurze polskiego pułkownika.  " "Na porannym, w dniu 11 września, zebraniu uczestniczyli Karol Popiel, gen. broni Józef Haller, gen. M. Kukiel, redaktor Zygmunt Nowakowski (brat Tempki, szefa Stronnictwa Pracy na Śląsku). Był prezes Adam Kułakowski, pulkownik Boguslawski i gen. Lucjan Zeligowski. Już 11 wrzesnia 1939 roku Zygmunt Tempka vel Nowakowski widział też w gronie nowej wladzy gen. dyw. Sosnkowskiego." Na razie spiskowcy boją się występować otwarcie. Gen. Sikorski jeździ jednak w tę i z powrotem po Galicji Wschodniej konferując z różnymi ludźmi, a jego współpracownik Stanisław Stroński (wyjątkowo ohydna postać - wymyślił teorię, że to gen. Weygand faktycznie dowodził w Bitwie Warszawskiej 1920 r. a później sterował nagonką przeciwko prezydentowi Narutowiczowi. Co ciekawe, jednocześnie był masonem "Wielkiego Wschodu" i propagował antymasońskie teorie spiskowe.) 12 września jest już w Rumunii i gdzie wspólnie z Francuzami i obsadą naszej ambasady w Bukareszcie przygotowuje pułapkę mającą uniemożliwić ewentualną ewakuację rządu (Francuski ambasador w Warszawie Leon Noel już 9 września namawia nasz rząd, by jak najszybciej ewakuował się przez Rumunię do Francji. Marszałek Phillipe Petaine wysyła Śmigłemu-Rydzowi przyjacielskie ostrzeżenie przed zastawioną pułapką.) 19 września Stroński publicznie wyraża radość z samobójstwa starosty lwowskiego Biłyka. Biłyk był namawiany przez Sikorskiego do przyłączenia się do spisku.



13 września marszałek Śmigły-Rydz nakazuje bronić Lwowa i Przemyśla jako odosobnionych punktów oporu. Wszystkie siły mają iść na Przedmoście. Rozkaz ten jest sabotowany przez gen. Sosnkowskiego, który forsuje swoją koncepcję skupienia jak największych sił wokół Lwowa. Znowu Konstantynowicz: ""Marszałek Rydz - Śmigły od nocy 15 / 16 września dowodzi bezpośrednio Przedmościem Rumuńskim, a to wobec odmowy przez Sosnkowskiego wykonania manewru na południowy - wschód (już dnia 13 września). Dnia 15 września 1939 roku tabory Armii "Karpaty" skierowane z Sadowej Wiszni dotarły na Przedmoście Rumuńskie i przyniosły alarmujące wieści o nie wykonaniu rozkazów przez generała Kazimierza Sosnkowskiego. Mimo tego - atakując z Przedmościa Rumuńskiego - dnia 16 września odbijamy Stary Sambor i uderzamy na Horodyszcze. Sosnkowski po południu 16 września w leśniczówce Jaryna nie wystawia znaków dla polskiego lotnictwa,  przez co kolejne nasze samoloty (m.in. z 31 Esk. Rozpoznawczej, 26 Eskadry Obserwacyjnej, 23 Esk. Obserw. (15 września), 113 Eskadry Myśliwskiej (też już 15 września ) nie mogą  mu przekazać ostatecznych rozkazów Marszałka ("Naczelny Wódz usiłował rozkazem lotniczym ściągnąć siły gen. Sosnkowskiego przez Stryj na Dniestr, co okazało się niewykonalne"). Wg Jerzego Pawlaka ("Polskie eskadry ...") Sosnkowski ma "stałą i regularną" łączność ze Lwowem za pomocą "lwowskiej jednostki lotniczej" dnia 15 i 16 września." Być może gen. Sosnkowski po prostu uważał koncepcję obrony wokół Lwowa za lepszą, być może robił to konsultacjach z gen. Sikorskim. Do Lwowa, wbrew rozkazom Naczelnego Wodza, zmierza również  gen. Piskor, dowódca Armii "Lublin". Być może ich zachowanie jest tylko skutkiem występowania zjawiska znanego jako "mgła wojny", a być może taka postać jak gen. Sosnkowski była potrzebna spiskowcom do podbudowania ich autorytetu wewnątrz armii... (Zastanawiające jest w tym kontekście, że organizujący antypiłsudczykowskie czystki gen. Sikorski uczynił gen. Sosnkowskiego dowódcą ZWZ.)

Czy opozycja podjęła się więc wobec Sowietów gry, która sparaliżowała nasz wysiłek obronny na Kresach. Pewna teoria (nie moja, ale uznawana przeze mnie za sensowną), mówi że: a) we wrześniu 1939 r. doszło do dwóch zamachów stanu - nieudanego gen. Rómmla i udanego zorganizowanego przez gen. Sikorskiego i ośrodek lwowski b) spiskowcy ze Lwowa otrzymali zapewnienie, że Sowieci wejdą do Polski jako sojusznicy c) spiskowcy starali się zgromadzić jak największe siły we Lwowie i okolicach łamiąc rozkazy Naczelnego Wodza dotyczące ewakuacji na Przedmoście d) spiskowcy liczyli na to, że polskie wojska zostaną internowane przez Sowietów a potem w ZSRR powstanie nowa armia polska do walki przeciwko Niemcom. W tym scenariuszu doszłoby również do zawarcia sojuszu anglo-francusko-polsko-sowieckiego. e) w każdym z wariantów rozwoju sytuacji dotychczasowe polskie władze miały wpaść w "rumuńską pułapkę" - zostać tam internowane i uciszone na zawsze.

Czemu sądzę, że chadecki ośrodek skupiony wokół gen. Sikorskiego i Frontu Morges (z doczepionymi piłsudczykami o niespełnionych ambicjach, ziejącymi niechęcią do marszałka Śmigłego-Rydza) zaangażował się w taką fatalną grę? Polecam zapoznać się z polityką gen. Sikorskiego wobec ZSRR, aż do wiosny 1943 r. Sikorski dopuścił się wówczas wielu zaniedbań jeśli chodzi o egzekwowanie polskich interesów wobec ZSRR. Z jego wypowiedzi maluje się obraz człowieka zafascynowanego "potęgą" wojskową ZSRR, Stalinem jako "silnym przywódcą" a przede wszystkim realizującego za wszelką cenę oficjalną linię churchillowsko-edenowską wobec ZSRR. (Polecam poczytać Poboga-Malinowskiego). W 1940 r., po przybyciu do Wielkiej Brytanii konferował np. z sowieckim agentem Stefanem Litauerem na temat stworzenia wojska polskiego w ZSRR - w czasie, gdy Sowieci byli jeszcze oficjalnie sojusznikami Hitlera! Czy mógł robić to wcześniej?

We wrześniu 1939 r. kluczowe dla niego były jednak francuskie sugestie. "Rumuńska pułapka" na Drugiego Marszałka, prezydenta i rząd została zastawiona we współpracy z Francuzami. W spisku brał udział m.in. gen. Faury, szef francuskiej misji wojskowej w Polsce. Gen. Sikorski od wczesnych lat '20-tych do klęski Francji w 1940 r. pracował dla francuskich tajnych służb a gen. Faury był prawdopodobnie jednym z jego oficerów prowadzących. W otoczeniu gen. Faury znajdowali się zaś sowieccy agenci. (Proponuje się przyjrzeć również ambasadorowi Leonowi Noelowi, który trafił do Warszawy z placówki w Pradze gdzie m.in. kontaktował się z polską opozycją.) Nie zwalajmy jednak sprawy na kilku "kretów". Dla III Republiki Polska była niejako zastępczym sojusznikiem na Wschodzie. Zastępczym wobec Rosji. Kolejne francuskie rządy starały się, by pozyskać sowieckiego sojusznika i wtłoczyć Polskę w jakiś "pakt obronny" z Sowdepią. W maju 1935 r. w drodze do Moskwy zatrzymał się w Warszawie francuski premier Pierre Laval (tak, ten późniejszy premier rządu Vichy). Chciał namawiać umierającego Marszałka Piłsudskiego do wielostronnego sojuszu wojskowego z Sowietami. "Stalin?! Dobrego sobie wybrał kompana" - żachnął się Marszałek i odmówił spotkania z Lavalem. W 1939 r. Francja nie tylko haniebnie nie wywiązała się ze zobowiązań sojuszniczych wobec nas i oddała się mrzonce iluzorycznego sojuszu ze Stalinem. Od 1940 r. płaci za tę mrzonkę utratą statusu wielkiego mocarstwa.

Nie powinno nas dziwić, że we francuskim spisku przeciwko Naczelnemu Wodzowi znalazło się tak wiele prominentnych nazwisk znanych z naszej hagiograficznej historiozofii. No, cóż taka już specyfika przejmowania władzy. Juliusz Cezar został zasztyletowany przez przedstawicieli najświetniejszych rodów senatorskich. Napoleona zdradzili jego marszałkowie. O spiskach przeciwko totalitarnym wodzom takim jak Hitler, Stalin czy Mussolini nie będę już nawet przypominał. Silna władza zawsze wywołuje opozycję i drażni urażone ambicję. II RP dysponowała znakomitym wywiadem. Wydarzenia z IX 1939 r. wskazują jednak, że zabrakło nam równie silnej struktury kontrwywiadowczej. Takiej jak amerykańskie FBI bądź (idąc w stronę totalitarną) japońska Kampetai. Być może przedwrześniowa ekipa była zbyt miękka wobec opozycji (od Chorwatów kiedyś usłyszałem: "Pavelić was too soft" :) a także potencjalnych zdrajców z własnych szeregów. Znaleźliśmy się w pół kroku między demokracją a własną wersją totalitaryzmu. Na demokrację nie mogliśmy sobie pozwolić ze względu na nasze trudne położenie. Stan przejściowy okazał się zaś bardzo niebezpieczny dla ludzi ze szczytów władzy. Być może gdybyśmy dysponowali własnym Kampetai na czele z gen. Bułakiem-Bałachowiczem, wojewodą Grażyńskim czy płk Kostkiem-Biernackim, wiele strat dałoby się zminimalizować.



Prawdziwą historię kampanii wrześniowo-październikowej 1939 r. pokryto grubą warstwą dezinformacji. Przedstawiano ją przez lata jako łańcuch jakiś bezładnych starć i niezrozumiałych decyzji. Wielu uczestników tamtych wydarzeń, mogących rzucić na nie światło, skutecznie uciszono. Inni milczeli ze względu na własny interes. Struktury wprawione w ruch przez Drugiego Marszałka jednak działały, biorąc udział w następnych latach w tajnej wojnie. Zamach stanu gen. Sikorskiego z września 1939 r. uruchomił "serię niefortunnych zdarzeń", do kulminacji których doszło 4 lipca 1943 r. na Gibraltarze. O czym kiedyś napiszę w ramach cyklu "Największe sekrety". :)

Ending: Letters from Iwo Jima Theme

50 komentarzy:


  1. Czyli Sikorski kret? Myślałem, że jedynie nadęty bufon o ambicjach Piłsudskiego, ale bez jego charyzmy i talentu.

    Miodzio :) Czekamy na wątek z 4 lipca 1943 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpowiem że tezą główną filmu z IPN jest to że: "Polacy zamiast dogadanie sie ze Stalinem i oddanie ziem za Bugiem w zamian posiadanie wolnej Polski WYBRALI POWSTANIE WARSZAWSKIE jako sposób na odzyskanie niepodległości." W podpisie pod filmem jest że nie Warszawskie tylko POWSTANIE POWSZECHNE. Kurde weźcie mnie ocuccie. RETINGER MÓGŁ PRZYJEŻDZAĆ PO CO INNEGO. Coś co wcześniej wydawało mi się niejasne że Retinger musiał być w Polsce na wypadek gdyby Hitler zginał w zamachu i zaczeły sie rokowania z Niemcami/Sovietami. I tylko to miało by sens. Mówię to niejako w ciemno i bez dowodów.

      Usuń
  2. Składając do kupy 4 części "Wrześniowej mgły" wysnuć można jeden wniosek:
    Polska mentalność przez lata nic się nie zmieniła.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Składając do kupy 4 części "Wrześniowej mgły" wysnuć można jeden wniosek:..

    Żadna mentalność, jedynie zbyt dużo agentów, polska od czasów rozbiorów ma tylko problem z agentami i własną tożsamością. Tylko ci mordowali agentów obcych uzyskiwali stabilność.

    Polski problem jest taki że jesteśmy zbyt safandulaści, ale to nie jest cecha narodu, ale cecha miejsca. To nie skały Italii, to nie przeludnione Niemcy, nie zimna Rosja, to nie ponura Skandynawia ale miłe miejsce w zasadzie z dość miłymi ludźmi którzy na trzeźwo są spokojni i pokojowi gdzie wszystko rośnie i daje żreć wiec jakby co to po co się wtrącać. Nie umiemy siebie obronić, do tego inteligencja nie wyciąga wniosków tylko przyjmuje manipulacje agentury jako wykładnie rzeczywistości: pęd do powstań (chyba wszystkie powstania to ciężka i tytaniczna praca agentów), kłótnie, brak dogadania (a to jest tylu agentów ze się sami nie mogą dogadać bo nie mają wspólnych interesów). Dzięki za ten cykl, uważam że powinno to wydać się w dobrze sformatowanej krótkiej książce gdzie fakty i szczegóły nie przysłonią idei jaką niesie bo to doskonale tłumaczy dlaczego jest jak jest. Znów zostaliśmy rozegrani z zewnątrz i to nie powinno nas wreszcie dziwić. I potwierdza to moje wcześniejsze domysły że nie da się bez szubienic zaprowadzić tutaj porządku. To nie jest kraina geograficzna dla demokracji. Demokracje mogą sobie istnieć na wyspach, półwyspach a nie na kluczowym terenie który jest stołem bilardowym mocarstw nie tylko sąsiednich. Najgorsze co robią Polacy to przyjmowanie jako własne opowiadane historie z punktu widzenia Niemiec, Rosji "socjalizm jest wspaniały, wszystko co wasze niech będzie nasze i oddajmy to etatystom a my sobie z etatystami już poradzimy", Żydów (Boga nie ma... ale Waszego), Anglii (ho ho wolny rynek, demokracja, ateizm) i łażenie z pustymi ideami po świecie na którym działa zupełnie inna grawitacja niż gdzie indziej. Stąd potrzebne są z jednej silne ośrodki polskiej myśli które będą wypuszczać ludzi mających wiedzę i potencjał organizacyjny i będą grawitacyjnym punktem ciężkości dla ludzi aktywnych a z drugiej strony ośrodki patriotyczne typu "Sokół" które urodzą kadrę "rycerską". Inaczej będziemy dalej karleć. Co nie jest jeszcze samo w sobie takie złe, złe jest to że karlejemy za darmo i z uciechą i przed o wiele mniej licznym przeciwnikiem i to własnie powoduje że jest tutaj wrażenie jakbyśmy się nie mogli dogadać. Nie chcemy się dogadać, nie mamy wiedzy, nie mamy siły, a połowa co zarabiamy jest 1/100 tego co "kradną" nam inni a my sie zachwycamy że to takie fajoskie. "Kradną" w cudzysłowie gdyż jedynie realizują potencjał którego my nie chcemy, chcieliśmy realizować, problem jest jedynie w tym że oni mają pomoc ze strony swoich państw w przeciwieństwie do nas. I nawet teraz jak czujemy ze cos jest nie tak i idziemy do przodu coś odebrać co zabrano to nikt nie wie co zabrano, kto zabrał, w jaki sposób i jak dalej działać. Idealny stan do podmanipulowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "pęd do powstań (chyba wszystkie powstania to ciężka i tytaniczna praca agentów)"

      Z tego wynika, iż uległość i oddanie się zaborcy/agresorowi to tytaniczna praca patriotów. Dopiero teraz rozumiem geniusz Tuska, Sikorskiego a wcześniej Bieruta!

      Usuń
    2. Zakładasz ironię. Ale w zasadzie jesteś blisko. Tusk, Sikorski i Bierut to nie są agenci ale narzędzia które uległy namowom agentów i to o ich ciężkiej pracy mówię, bez pieniędzy i organizacji zewnętrznej nie było by ani Tuska ani Bieruta ani Sikorskiego. I takie osoby są zawsze, bo w każdym kraju jest mizerota umysłowa o przebujałych ambicjach która jest na tyle rozsądna że wie że sama nic nie osiągnie i musi handlować. Rolą patriotów jest co jakiś czas powiesić (och raz na 100 lat) paru ale razem z agentami. A rolą patriotów główną jest namawiać i przygotowywać organizacyjnie w krajach sąsiednich ichnich Tusków, Bierutów, Sikorskich. I przez nich realizować własne interesy.

      Usuń
  4. Z tego co rozumie Sikorski zapłacił za swoją politykę na Gibraltarze?
    Napisz coś o zdradzie Napoleona przez Marszałków?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ zdrada Napoleona przez jego marszałków w 1814 r. to dobrze opisany fakt historyczny - choćby przejście Bernadotte'a na stronę Szwecji (za obietnicę tronu), oddanie Paryża po tylko symbolicznej walce przez marszałka Marmonta, kapitulanckie postawy reszty...

      Usuń
    2. Jasne, ale dlaczego tak robili to już inna sprawa? Czemu mieli dość swojego Cesarza i poparli rojalistów?
      Nie wszystkim obiecano korony za zdradę?!

      Usuń
    3. Mieli po prostu dość walki. Zdołali się wzbogacić i nie chcieli już narażać majątków.

      Usuń
  5. @ "Na porannym, w dniu 11 września, zebraniu uczestniczyli Karol Popiel, gen. broni Józef Haller, gen. M. Kukiel, redaktor Zygmunt Nowakowski (brat Tempki, szefa Stronnictwa Pracy na Śląsku). Był prezes Adam Kułakowski, pulkownik Boguslawski i gen. Lucjan Zeligowski..."


    czyli wracamy do twardej teorii spiskowej: rola "Wielkiego Wschódu".... szczegóły tu http://www.lenczewski.com.pl/szef.html, do tego nieoceniony Przyjaciel Przyjaciół - Retinger.
    "„Już zresztą w lutym (o ile się nie mylę, 23 lutego) 1939 odbyło się w mieszkaniu prof. [Stefana Antoniego] Glasera zebranie poufne większej części ministrów późniejszego rządu paryskiego, lecz bez gen. [Władysława] Sikorskiego, na którym to zebraniu referat wygłosił przybyły z Londynu do Warszawy [Józef] Retinger. Tematem była przyszła wojna. Tezą Retingera było: Wojna będzie jeszcze w tym roku. Nie pójdzie ona, jak wielu myślało, w kierunku południowym (kolonie angielskie), lecz na wschód, przeciw Polsce. Anglia da pieniądze, żołnierza i broń, ale pod warunkiem, że Polska pozbędzie się rządu ozonowego. [...]"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe. Jak lukniesz na wątek Arnhenm - w dziale Największe Sekrety - to kolejny element układanki wpadnie na swoje miejsce.

      Usuń
    2. Ja polecam do kompletu dzienniki M. Dąbrowskiej. Świetnie oddają klimat intelektualny, jak ich nazwał FOX w jednym z wpisów - WETERANÓW WIELKIEJ WOJNY. Z przykrością należy stwierdzić, że Marszałek (nie pamiętam który biskup napisał o nim, że największa tragedią Piłsudskiego jest to, że nie został rozpoznany jako konserwatysta:) oparł swe zaplecze na liberalnych intelektualistach mających powiązania z Francją. Niestety osoby typu Sławek były wyjątkiem od reguły. Ja nie rozumiem mechanizmu kto kogo przyciągał?
      Co do Rettingera nie zapomnę ochów nad tą szumowiną pracownika naukowego z Uniwersytetu Wrocławskiego. Mój atak i jeszcze jednej osoby ripostujący brednie o Rettingerze skończył się bulwersacją ex cathedra:):):)

      Usuń
    3. Ciekawe, że Rettingera mocno wybielał... Bogdan Poręba w swoim filmie "Katastrofa w Gibraltarze".

      Usuń
    4. Dzięki za to info, ciekawy wątek...

      Usuń
  6. Nie myśl że tam nie byłem... ;))) Ja nie jestem dobrym szperaczem faktów, ale rola Retingera w polityce polskiej w czasie II w. jest kluczowa do zrozumienia kto jest kim i dlaczego jest jak jest. Stąd np Sikorskiego nie uznaję za jakiegoś agenta ale za po części faceta który mimowolnie pełnił rolę manekina bo wszedł w taką rolę jak i Tusk, na ile świadomą, nie wiem zresztą to nie ma znaczenia, zadowalanie się byle czym jest na rękę wszystkim dookoła. Niemniej wyprowadzenie armii Andersa z ZSRR jest nie do przecenienia. Stąd Sikorski nie miał interesów aby cokolwiek tłumaczyć racjonalnie ruchów wojsk Kampanii Wrześniowej, wręcz przeciwnie stąd przyklepywał niejako narrację niemiecką, sowiecką bo sam nie pełnił w tym najlepszej z ról zresztą byłą to świadoma kalkulacja.I rola Anglii nabiera znów innego wymiaru jako głównego rozgrywającego, dlatego Francja nie zgadzała się od razu na te nieszczęsne gwarancje dla Polski. A więc kierunek na wschód miał odwrócić kierunek na kolonie angielskie co było ogólnym przekonaniem? Pierwszy raz o tym przekonaniu słyszę. Wygląda coraz bardziej na to że do dzisiaj Polska nie rozpoznała głównego przeciwnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "A więc kierunek na wschód miał odwrócić kierunek na kolonie angielskie co było ogólnym przekonaniem? Pierwszy raz o tym przekonaniu słyszę. "

      Ja też. Może dlatego, że Niemcy nie planowały w 1939 r. wojny z Wielką Brytanią i ataku na brytyjskie kolonie. Rettinger pewnie więc organizując swój wykład dla opozycji wstawiał kit. Ale na czyje zlecenie? Churchilla? Wielkiego Wzwodu Francji? Sowietów?

      Dersu Uzała

      Usuń
    2. @Dersu Uzała

      "Kuzynek Diabła" Rettinger był masonem i osobistym agentem Churchila. Ohydna postać.

      @obly

      Twój komentarz "Żadna mentalność(...)" aż mnie poruszył. Ja Ciebie rozumiem. Fox odwalił kawał dobrej roboty i lepiej tego co zrobił podsumować się nie da. CO do Twojej diagnozy...Wypiję teraz za pamięć Xięcia Xawerego Franciszka Druckiego-Lubeckiego. Niech jego Duch się odrodzi. Najlepiej z reinkarnacjami Krwawego Feliksa i Bułak-Bałachowicza u boku.

      Shape_shifter

      Usuń
  7. Moczulski - ten od KPN-u - dość dobrze opisał zamach stanu, jego kulisy i przebieg w "Wojnie Obronnej 1939".

    Swoją droga ciekawe na co liczyli ci którzy szli na układy ze ZSRR?! Przecież to ludzie urodzeni i wychowani pod zaborami, po wojnie 1920, widzieli jak wyglądała bolszewicka rewolucja, mieli świadomość zbrodni na Polakach którzy pozostali po drugiej stronie granicy. Nie wiedzieli że Rosji i wszelkim jej skundlonym postaciom nie można i nie wolno ufać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pytanie do psychologów. Bo jak wytłumaczyć to, że gen. Mossor, który w 1943 r. widział doły katyńskie i snuł plany antysowieckiego porozumienia z Niemcami, w PRL brał udział w niszczeniu podziemia.

      Usuń
    2. Też tego nie kumam zupełnie i to nie były jednostkowe przypadki! Niezależne zresztą od opcji politycznej vide: S. Grabski kierował ewakuacją Lwowa w 1945... jego znajomi twierdzili, że zwariował.
      KrissKross

      Usuń
    3. Stanisław Grabski działał na rzecz Rosji już w czasie I wojny światowej - wręczał carskiemu generałowi szablę zdobywcy Lwowa - a w 1923 r. wzywał do zawarcia sojuszu polsko-sowieckiego, wcześniej zahaczył o negocjacje ryskie i podburzanie Ukraińców przeciwko Polsce. W jego przypadku mieliśmy do czynienia z żelazną konsekwencją.

      Usuń
    4. a) orientacja ruchu narodowego w czasie IWŚ rzecz znana, znowu argument typu "Piłsudski agentem austriackim był"
      b) Grabski był głównym architektem traktatu ryskiego - czy uważasz ze końcowy efekt byl niekorzystny dla Polski?
      c) gdzie podburzał Ukraińców, na łamach lwowskiego "Słowa"?
      Ja nie jestem fanem braci Grabskich ale proszę cię Fox bez marksistowskiego pitolożenia...

      KrissKross

      Usuń
    5. "orientacja ruchu narodowego w czasie IWŚ rzecz znana" - więc nie powinny Cię dziwić późniejsze sympatie Grabskiego.

      "czy uważasz ze końcowy efekt byl niekorzystny dla Polski" - tak. Grabski przehandlował tam Mińsk za złoto, którego nie dostaliśmy.

      "gdzie podburzał Ukraińców" - pozbawiając pracy setki ukraińskich nauczycieli i czyniąc z nich antypolskich frustratów

      Usuń
    6. "Setki ukraińskich nauczycieli" nie kpij sobie FOX... Ani to nie była setka, a nauczyciele ale chyba od nienawiści do panów-lachów. Dziwne im dalej od Kresów tym bardziej kocha się tych biednych, chrześcijańskich(sic!) ukraińców czy niewdzięcznych litwinów. Nadal pitolożysz...
      KrissKross

      Usuń
    7. @KrissKross

      Masz rację. Stanisław Grabski (nie mylić z jego bratem Władysławem) był masonem który doprowadził do Zdrady Ryskiej. Opuszczenie atamana Petlury zasiało ziarno które po Wielkim Głodzie doprowadziło do narodzin UPA. Szkoda, wielka szkoda że marszałek Piłsudzki nie kazał udusić tego gada.

      S_S

      Usuń
  8. Właśnie wróciłem z Francji:) Żywo przeczytałem cz.3i4. W czwartej ładnie wszystko pogrupowałeś FOX...
    Moje wnioski:
    a) zawsze mnie zastanawiało zestawienie opinii o Sosnkowskim jako o dowódcy o "szerokich horyzontach" ale "braku doświadczenia w dowodzeniu" i ZAWSZE NAGLE pojawiają się achy i echy nad II obroną Lwowa. W tym kontekście teraz mnie zastanawia jaki właściwie rozkaz wydał Okulickiemu w 1944...
    b) Obly ma rację tu rozgrywali Brytole (przypuszczam, ze Beck był ich) a nie Francuzi, którzy nieudolnie próbują ratować ład z Wersalu łudząc się, że przekabacą Stalina na swoją stronę. Wszyscy wiedzieli, że Francuzi nie zaatakują Niemiec w 1939 ani w 1940.
    c) bardzo mnie cieszy, że mimowolnie potwierdzasz słabość rządów sanacji opartych na kolesiostwie bardzo przypominających PO -wystarczy porównać co się dzieje jak okręt tonie:)
    KrissKross

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " jaki właściwie rozkaz wydał Okulickiemu w 1944... " - a to już zostało dokładnie opisane przez Poboga-Malinowskiego. To były wytyczne zakazujące akcji powstańczej.

      "bardzo mnie cieszy, że mimowolnie potwierdzasz słabość rządów sanacji opartych na kolesiostwie bardzo przypominających PO" - opartych na frontowych przyjaźniach. Zresztą nie przesadzajmy z tym kolesiostwem - sanacja potrafiła zasymilować "ludzi z innej bajki" takich jak gen. Anders, Rómmel, kresowi konserwatyści a nawet część endeków.

      Usuń
    2. Właśnie to są jedynie domysły, bo Sosnkowski rozmawiał z Okulickim w cztery oczy. Wieczorkiewicz twierdzi, że wydał rozkaz zakazujący. Inne relacje są takie, że Sosnkowski był za a nawet przeciw.
      KrissKross

      Usuń
    3. Jeszcze raz odsyłam do Poboga-Malinowskiego, "Najnowsza historia polityczna Polski 1864-1945" t. III, strony nie pamiętam. Rewelacje Wieczorkiewicza w świetle podanych przez Poboga informacji nie są niczym powalającym, a "inne relacje" możemy potłuc o kant d..., bo przeczą im dokumenty. Nie rozumiem, czemu "historycy" są tak leniwi, że nie chce im się przekartkować wydanej 50 lat temu pracy...

      Usuń
    4. Wieczorkiewicz raczej zwracał uwagę na dwie inne rzeczy: Anders i Okulicki (Niedzwiadek) byli wcześniej przesłuchiwani na Łubiance i ze główne decyzje jednego i drugiego w grubych docelowych sprawach uchodziły za korzystne w kontekście organizacji władzy radzieckiej w Polsce po wojnie. Pierwszy wygubił sporo Polaków pod Monte Cassino choć bitwa ta w kontescie przerwania frontu w innym miejscu nie miała takiego az znaczenia jak się mówi a drugi usilnie doprowadzał i doprowadził do wybuchu PW mimo sprzeciwów i przewagi frakcji "rozsądnej wiekszości". Nie to że zarzuca się otwarcie współpracę, ale że to warto zbadać te akurat wątki i to pamiętając iż wyprowadzenie 120 tys Polaków z ZSRR było mega ratunkiem i trudno mieć do Andersa mieć pretensje po wojnie.

      Usuń
    5. P-M to był ELEMENTARZ. Natomiast nie znamy treści rozkazu jaki wydał Sosnkowski Okulickiemu. Są jedynie pewne domysły i przekazy z drugiej ręki. Trzeba pamiętać tez, że Sosnkowski nie był idiotą i pogląd z pewnością jego ewoluował. Ja przychylam się do tezy, że w lipcu był zdecydowanie przeciw.
      P.S Walę z pamięci ale Okulicki chyba nie był więziony na Łuboance ale we Lwowie.
      KrissKross

      Usuń
    6. "Okulicki chyba nie był więziony na Łuboance ale we Lwowie" - błąd. Był więziony na Łubiance i to dwukrotnie.

      "P-M to był ELEMENTARZ." - elementarz mający łącznie (3 tomy) blisko 2 tys. stron??? Czy rozmawiamy o tej samej książce?

      "Natomiast nie znamy treści rozkazu jaki wydał Sosnkowski Okulickiemu." - znamy za to sześć rozkazów jakie NW przekazywał wówczas Kwaterze Głównej AK.

      "Ja przychylam się do tezy, że w lipcu był zdecydowanie przeciw." - to jest przecież oczywistość...

      "Pierwszy wygubił sporo Polaków pod Monte Cassino" - twierdzenie, że robił to na zlecenie Sowietów to absurd.

      "a drugi usilnie doprowadzał i doprowadził do wybuchu PW mimo sprzeciwów i przewagi frakcji "rozsądnej wiekszości". - akurat ta "rozsądna większość" wówczas nie istniała.

      Usuń
    7. "Pierwszy wygubił sporo Polaków pod Monte Cassino" - twierdzenie, że robił to na zlecenie Sowietów to absurd." - to mniej więcej zdanie Wieczorkiewicza jako teza badawcza, wygląda na absurd, niemniej również podchodzę do tego ostrożnie, sovieci nie byli nigdy przyczyną wszystkiego, to jasne.

      "a drugi usilnie doprowadzał i doprowadził do wybuchu PW mimo sprzeciwów i przewagi frakcji "rozsądnej wiekszości". - akurat ta "rozsądna większość" wówczas nie istniała. - z opisów głosowań nad PW wynikało iż zwolenników było mniej jak przeciwników, za byli Monter i Niedzwiadek, trzech było chyba przeciw, ale pisze z pamięci - mogę coś mieszać, na ostatnim głosowaniu jeden z tych co byli przeciw się spóźnił, poza tym Monter wcześniej spalił swoich chłopaków, skłamał o czołgach rosyjskich, poza tym Niemcy wezwali mieszkańców do budowy okopów na które to własnie nie zgłosili się chłopaki Montera i obawiano się aresztowań i chyba bardziej się zakropkowali niż podjęli świadomą przemyślaną decyzję. Trzeba wtedy było mieć jaja aby tego powstania nie przegłosować. Tym bardziej że komuchy zarzekali się że to oni takie powstanie zorganizują. Jak dla mnie coś się posypało wcześniej że dopuszczono w ogóle do jakiś głosowań w Komendzie Głównej AK. To powinien być jasny rozkaz rządu który by odpowiadał za osłonę polityczną Powstania. Takowego nie było. I znów na kilka dni przed PW Retinger spada do Anglii. http://www.powstanie.pl/?ktory=34&class=textD jak powiedziałem ja nie mam tez których się trzymam, wszystko jest zbyt dziurawe. Mi to pasuje i to powtórze jeszcze raz, gdyby była jeszcze jedna jakaś gruba tajna akcja prowadzona przez Angoli czesciowo przeciw Sovietom, która nie wypaliła. Być może się powtórzę ale wszystko było by rozsądne gdyby zamach w Wilczym Szańcu się udał. Tylko wtedy pojawiły by się jakieś nowe okoliczności i PW miało szanse. Po drugie ja nie zakładam prostych zdrad. Wystarczy ustąpienie w jednej kwestii i to nieświadomie. Wystarczy czasem mówić tylko to co ktoś chce usłyszeć.

      Usuń
    8. "P-M to był ELEMENTARZ." - elementarz mający łącznie (3 tomy) blisko 2 tys. stron??? Czy rozmawiamy o tej samej książce?
      Proszę cie Fox... 2tyśstr to niegdyś średnio miał zestaw lektur do zaliczenia na jeden egzamin...
      "Natomiast nie znamy treści rozkazu jaki wydał Sosnkowski Okulickiemu." - znamy za to sześć rozkazów jakie NW przekazywał wówczas Kwaterze Głównej AK.

      Ja o Okulickim i rozmowie w 4oczy a Ty swoje...

      Usuń
    9. A ja wciąż nie otrzymałem od Pana odpowiedzi na pytanie czemu przed wojną takie zagłębie endeków jak Poznań kojarzono z homoseksualizmem...

      Dersu Uzała

      Usuń
    10. Źródła misiu... Nie podasz, bo takich nie masz. Przenosisz współczesne pedalstwo-lewactwo made in Koszalin z poznańskich term w przeszłość, szukając kontynuacji. Jeśli chcesz szukać pedalstwa w IIRP radziłbym posłużyć się kluczem "im blizej do Turcji":):):) Czyli tam gdzie katolicyzm był powierzchowny a królowały duby smalone. Ostatnio jak bylem w Wielkopolsce na prowincji to jegomość zbeształ przechodnia, że splunął na chodnik, zaś fakt był wytykany palcami głośno przez sąsiadów a ty mi tu o pedalstwie... Nie zmyślaj lub nie przykładaj swej brudnej, osranej azjatyckiej miarki do siebie- chadziaju -flejtuchu

      Usuń
    11. "Źródła misiu"

      Używanie słowa "misiu" jest skrajnym pedalstwem :) Tak się możesz zwracać do abp Paedzia, Kulczyka, Krollopa czy chórzysty z Poznańskich Słowików. Ale już jak chcesz źródeł, to przypomnę moje poprzednie pytanie:

      Skąd się wzięła przedwojenna żurawiejka: "Po Poznaniu dupą szasta, to z 15-tki pederasta" znana również w wersji "Kto po mieście dupą szasta? Z poznańskiego pederasta"? Była ona ilustrowana żartobliwym obrazkiem o homoseksualnym podtekście:

      http://www.dobroni.pl/fotka,zurawiejki-kawalerii-polskiej-ii-rzeczpospolitej-cd,52935

      "Ostatnio jak bylem w Wielkopolsce na prowincji to jegomość zbeształ przechodnia, że splunął na chodnik, zaś fakt był wytykany palcami głośno przez sąsiadów a ty mi tu o pedalstwie"

      Hrabia Waldorff z Wielkopolski też był wielkim estetą, człowiekiem kulturalnym i do tego narodowym radykałem, ale jednocześnie był gejem... Jedno z drugim się nie kłóci :)

      "nie przykładaj swej brudnej, osranej azjatyckiej miarki do siebie- chadziaju -flejtuchu"

      No nie ładnie, czuć u Pana bardzo pruską pogardę wobec "słowiańskiego, azjatyckiego bydła". Dziadek służył w jednym oddziale z Tuskiem?

      Dersu Uzała


      Usuń
    12. @ Dersu

      KrissKross tak nienawidzi sodomii że aż wie co pedalstwo-lewactwo w poznańskich termach wyczynia. Uważaj, jeszcze Ci kwiaty wyśle :)

      S_S

      Usuń
    13. W dupę sobie wsadź te żurawiejki pisane z zemsty, bo żal ściskał po ukraińsku dupę, że poznańczycy mieli buty a ich kobiety nic nie robią a ciągle się myją. Przecież to nie do pomyślenia w azji bo tam baby ostatni raz włosy myły przed ślubem a stary rano lał wodę do kubka, nabierał w usta, pryskał łapy i przecierał oczy. Też masz kąpiel na Wielkanoc? Schody też pierwszy raz widziałeś w Wielkopolsce jak większość legionowych bosych antków?

      Usuń
    14. Słowiańszczyzna to Polacy, Czesi, Słowacy, Chorwaci a nie jakaś tam skośna dzicz stepowa. Przymilanie się do dzikusów skończyło się w 43 wiadomo jak, to nawet nie niewdzięczność jak u Litwinów, to po prostu azjatycka zawiść.

      Usuń
    15. "W dupę sobie wsadź" - tak się oburzasz na sugestię o sodomii, a dajesz praktyczne rady w tym zakresie :)))))

      " bo żal ściskał po ukraińsku dupę" - nie wiem, co Ci z tą Ukrainą tak odbiło. Nigdzie przecież nie sugerowałem, że mam przodków z tych terenów. Zaczytałeś się w tekstach ks. Isakowicza-Zalewskiego czy co?

      "Przecież to nie do pomyślenia w azji" - nie lubi się Azjatów? Czyżby duch kajzera Wilhelma nadal szlajał się po poznańskim zamku i deklamował "Huńską Mowę" do żołnierzy jadących do Chin?

      "Schody też pierwszy raz widziałeś w Wielkopolsce" - na pewno można u Was często zobaczyć pociągi wjeżdżające w tunele...

      Dersu Uzała

      Usuń
    16. "Schody też pierwszy raz widziałeś w Wielkopolsce" - na pewno można u Was często zobaczyć pociągi wjeżdżające w tunele...

      Naród pod bronią. J.Kęsik tam jest więcej takich kwiatków.

      Ale nadal nie wiesz o co kaman. Wzorzec wielkopolski był lansowany w wolnej IIRP jako typowo polski w odróżnieniu od zażydzonej Galicji i kresów pn-wsch czy zruszczonej kongresówki. I ochoczo przyjmowany niezależnie od opcji politycznej, czy regionu. To tutaj zjeżdżano np. na Uniwersytet taka była moda, taka Francja-elegancja. Identycznie jak z Lwowem wcześniej. I było to słuszne! Na wzór wielkopolski Pilecki zakłada spółdzielnię mleczarską na Białorusi (nb. był sąsiadem Rydza). To był słuszny trend powrotu do Polski jako przedmurza Zachodu w przeciwieństwie do lansowanego przez komunistów "wschodniactwa" będącego kontynuacją carskiej rusyfikacji tylko w innym wydaniu.

      Usuń
  9. "c) bardzo mnie cieszy, że mimowolnie potwierdzasz słabość rządów sanacji opartych na kolesiostwie bardzo przypominających PO -wystarczy porównać co się dzieje jak okręt tonie:) "

    Pozwolę się wtrącić. Powyższe porównanie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. PO to zbieranina sprzedawczyków i nieudaczników. Jedynym spoiwem ich łączącym jest "chęć zarobienia i dojenia". Sanacja to nie była bandycka zbieranina, tylko grupa związanych ze sobą w boju ludzi. Znali się i sobie ufali - jak widać, w tamtych czasach trudno było komuś ufać. Problemem sanacji było natomiast to, że łączył ich Piłsudski, a po jego śmierci obóz się podzielił i rozsypał. Z całym szacunkiem do Śmigłego - ale nie miał nawet odrobiny charyzmy i posłuchu, jaki miał Piłsudski. Nie było spoiwa, które by ich łączyło - ten brak uwidocznił się w kryzysowej sytuacji WWII.

    Jeśli chodzi o kolesiostwo i cwaniactwo ala PO to tutaj bardziej by się nadawał właśnie Sikorski. Proszę poczytać o jego przekrętach w wojsku i postawie. Sikorski to mściwy, pozbawiony talentów nadęty bufon. Sanację łączyło koleżeństwo z boju - a NDecję tajne struktury. Notabene - tworzone na wzór "masońskich" stopni wtajemniczenia itd. Ale to temat na oddzielny artykuł i mam nadzieję, że Fox zajmie się kiedyś wątkiem "masońskim" w szeregach NDecji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do "grupy związanych ze sobą ludzi w boju" nasuwa mnie się kolejne porównanie SOLIDARNOŚĆ i jej losy -byli Kaczyńscy, Morawiecki, Gwiazda i cała reszta bubków z NZS, itp. Oczywiście gdybym żył przed wojną byłbym endekiem a la Wasiutyński i tego nie ukrywam. Dziś te podziały są bez znaczenia ale warto wszystko rozgrzebać, bo diabeł tkwi w szczegółach i będziemy mogli uniknąć błędów per analogiam.
      KrissKross

      Usuń
    2. " mam nadzieję, że Fox zajmie się kiedyś wątkiem "masońskim" w szeregach NDecji." - ależ już się zajmowałem, na starym blogu. http://foxmulder.blox.pl/2008/11/EndecjaMasoneria.html

      Smaczny cytacik z Zygmunta Balickiego:
      ""Ale nie zamarł jeszcze stary okrzyk Wolnych Mularzy, którzy ze sztyletami, utkwionymi w niebo, wołają: Nekam Adonai! - zemsta ci, Boże! Kiedy godzina wybije i my podniesiemy ten okrzyk na polskiej ziemi i my obejmiemy nim wszystko, co ten świat zawarł w sobie łez i błota, ucisku i niedoli""

      Zabawne, że dzisiaj endecy starają się przedstawiać jako megaultramontanie :)

      Usuń
    3. Cytacik smaczny Foxie :) Zawsze mnie dziwiło, skąd NDecja miała tak dobre "struktury tajemne" w swych organizacjach. Stopnie wtajemniczenia itd.

      A czy coś odnośnie zachowania i przekrętów Sikorskiego w armii znajdę na blogu?

      Usuń
    4. A to było bardziej o przekrętach Zagórskiego i Rozwadowskiego - we wpisie Uderzenie w (pra)Syndykat

      Usuń
    5. W tym wypadku (cytat z Balickiego) stosujecie chwyty a la Myszka Mikke, że Piłsudski jest be, bo socjalista był. Dzieje ruchu narodowego są dość dobrze zbadane i opisane ewolucja idei również. Jakby wyciągnąć na ruszt wczesnego Popławskiego to niektórzy by się popłakali:) Idzie o to aby przedstawić sprawę uczciwie.
      KrissKross

      Usuń
  10. Kriss - ja mam wrażenie, że jest inaczej. Że dzieje ruchu narodowego nie są tak dobrze zbadane. Pamiętaj, że to były struktury tajne. Nawet w ONR istniało "kilka kręgów" wtajemniczenia. Mnie w tym kontekście ciągle interesuje np. na jaką skalę (i od kiedy) udało się rosjanom spenetrować ruch narodowy w IIRP, wykorzystując sprzyjającą, pro-rosyjską orientację ND. Ruch narodowy zdaje się do dziś mieć problemy z rosją. W deklaracji nowo powstającego RN trudno odnaleźć choćby wzmiankę o Rosji - za to o Brukseli jest.

    PS. Dzięki Fox.

    MAT(tak będę się podpisywał)

    OdpowiedzUsuń