sobota, 23 czerwca 2012

Turecki myśliwiec zestrzelony nad Syrią - czyli bezpieka przykrywa swoją wpadkę

Prezydent Abdullah Gul, twierdzi, że zestrzelenie tureckiego myśliwca F4 w pobliżu Latakii "nie może być zignorowane". I nie zostanie zignorowane. Turcja nie wykorzysta go jednak (przynajmniej na razie) jako casus belli. Turcy działają w inny sposób i poza tym nie mają zgody administracji Obamy na wojnę. Ankara jest już spiritus movens tajnej wojny przeciwko Assadowi i można oczekiwać, że dokona eskalacji kampanii destabilizacyjnej. Gotowa do akcji jest również Arabia Saudyjska. Zgodziła się ona opłacać żołd żołnierzy Wolnej Armii Syryjskiej. Jak wiadomo: klient płaci, klient wymaga.



 Samo zestrzelenie tureckiego myśliwca było zresztą elementem wymiany ciosów w tej wojnie. Według mediów Hezbollahu F4 został wprowadzony w pułapkę. Assad mścił się w ten sposób za spektakularną dezercję płka al-Hamadeh, który uciekł Migiem-21 do Jordanii. Reżim w Damaszku podejrzewa tureckie służby o ułatwienie mu ucieczki a w następstwie całej afery uziemiono syryjskie lotnictwo. (Tak gwałtowna odpowiedź na dezercję może dziwić. Zwłaszcza, że to nie pierwszy przypadek zerwania z reżimem wysokiego rangą oficera. Warto jednak pamiętać, że klan Assadów jest mocno związany emocjonalnie z syryjskim lotnictwem, a zwłaszcza z działającą w tych wojskach bezpieką. To wywiad sił powietrznych jest najbardziej wpływową służbą specjalną reżimu. W przypadku dezercji płka al-Hamadeh zaliczył spektakularną klęskę, którą chciał szybko zmazać.)

7 komentarzy:

  1. Najistotniejsze w tym jest to, że syryjska OPL najwyraźniej działa, a to oznacza, że rozkład wojska nie jest bynajmniej całkowity...
    (Komu jest potrzebny MiG-21?)

    mmm777

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlasnie na Debce bylo info ze to Rosjanie zestrzelili ten mysliwiec.Jesli to tak to Turcja sobie moze co najwyzej posmarkac w rekaw.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? Rosjanie to też ludzie. Też ich da się zabić. Historyczne przykłady wskazują nawet, że można to robić z ich armią na masową skalę :)

      Usuń
  3. Szef rządu, który kupuje – przepłacając - zagraniczną rafinerię, by zrobić Rosji na złość, wiedząc przy tym, że to rosyjskie firmy dostarczają jej ropę:
    a) jest antyrosyjski,
    b) jest idiotą,
    c) jest antyrosyjskim idiotą,
    d) jest kolejnym polskim patriotą – ofiarą Rosji.

    @Fox...
    Którą odpowiedź wybierasz?

    mmm777

    OdpowiedzUsuń
  4. odpowiedź a). Zakup Możejek tłumaczono oficjalnie ochroną Orlenu i Lotosu przed zalewem taniego paliwa z Litwy. Nie chodziło więc o to, by rafineria pracowała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tja, a gdzie miał być ten zalew taniego paliwa? Chyba nie w PL, bo po drodze jest granica, a na granicy celnicy?

    Bo ci, którzy w tym interesie brali udział mówią coś innego :)
    `Wejście Orlenu na Litwę od początku było błędem. Igor Chalupec, ówczesny prezes Orlenu, przekonywał w 2006 roku, że transakcja jest korzystna, ponieważ Polska po akwizycji litewskiej rafinerii stanie się istotnym odbiorcą rosyjskiej ropy. To miało nam gwarantować, że Moskwa nie wstrzyma dostaw.'


    Twierdzenie, że to nie miało działać - jest najwyraźniej późniejsze od zakupu, a konkretnie to chyba powstało po tym jak rurociąg się *zatkał*, a Litwini rozebrali tory. ;)


    Drogi Foxie, żebyśmy się rozumieli - ja absolutnie nic nie mam przeciwko temu by Polska dołożyła Rosji. Ale - k* m* - to ma być zrobione tak, by za to Rosja zapłaciła, a nie Polska..


    mmm777

    OdpowiedzUsuń
  6. BTW

    Foxie, tak w ogóle to polecam ci ten temat. Sprawa jest wybitnie śmierdzaca, popierali ją bardzo różni ludzie (np. Kwaśniewski, zgadłbys?). Mam wrażenie, że istnieje podejrzenie, że tutejszych tubylców napuścił na to amerykański sojusznik, tylko że sojusznik zapomniał pokryć koszty...

    (Czegoś mi się przypominają angielskie gwarancje w '39...)

    mmm777

    OdpowiedzUsuń