sobota, 16 października 2021

11: KSA

 


Ilustracja muzyczna: Wheatus - Teenage Dirtbag


Agent specjalny John O'Neil został nazwany najgorliwszym tropicielem bin Ladena i zapłacił za to najwyższą cenę. Zaczęło się w 1998 r., gdy przybył do Arabii Saudyjskiej prowadzić śledztwo w sprawie zamachów na ambasady w Kenii i w Tanzanii. Lekko się zdenerwował, gdy dowiedział się, że główni świadkowie zostali ścięci bez przesłuchania. Ale to nic. To tylko taki lokalny zwyczaj...

Po zamachu na ,,USS Cole” przybył do Jemenu na czele grupy 200 agentów FBI. Tym razem już nie miejscowe procedury prawa karnego były jego największym zmartwieniem. Śledztwo było bowiem sabotowane przez nieustannie jątrzącą i wznoszącą biurokratyczne przeszkody amerykańską ambasador Barbarę Bodine. Bardzo szybko cała ta grupa agentów wróciła do kraju. O’Neil dostał zakaz wjazdu do Jemenu. Przy okazji odkrył dowody tajnych negocjacji pomiędzy USA a Talibami dotyczących budowy rurociągu przez Afganistan oraz dowody sabotowania przez Al.-Qaedę tego przedsięwzięcia. Kiedyś prywatnie stwierdził, że Biały Dom dokonuje obstrukcji śledztwa przeciwko Saudyjczykom, że robi to z powodu interesów naftowych a Arabia Saudyjska jest centrum tej układanki.

    Tymczasem, gdy przygotowywał się do walki o intratną posadę w NSC, 19 VIII 2001 r. w ,,New York Timesie” ukazał się artykuł opisujący jak to w VII 2000 r. zgubił on walizkę z tajnymi dokumentami. Owszem zgubił, ale po godzinie odnalazł ją nienaruszoną. W każdym bądź razie o pracy w NSC nie miał już co marzyć.


   22 VIII 2001 r. opuścił FBI. Kolega załatwił mu nową pracę – szefa ochrony w WTC. Jego pierwszym dniem na nowym stanowisku był 10 IX 2001r. Następnego dnia zginął w gruzach amerykańskiego snu.

Jak wiemy Osama bin Laden był poddanym króla Arabii Saudyjskiej. Podobnie jak 15 z 19 porywaczy z 11 września. To rodziło wiele pytań dotyczących relacji tych ludzi z rządem saudyjskim. Oficjalnie byli terrorystami działającymi przeciwko królestwu, ale...


W latach 80-tych Osama bin Laden był uznawany za protegowanego księcia Turki bin Faisala -  szefa saudyjskiego wywiadu w latach 1979-2001. Dziwnym trafem książę Turki zrezygnował ze stanowiska szefa bezpieki dokładnie na 10 dni przed zamachami z 11 września. Został później saudyjskim ambasadorem w Waszyngtonie i w Londynie.

Mała dygresja: Michael Riconoscuito był przez pewien czas kultową postacią w środowisku tropicieli spisków. Ten ekspert zbrojeniowy pracował min.: nad legendarnym programem komputerowym ,,Promis”, genetycznie zmodyfikowaną bronią biologiczną i bombami paliwowo-tlenowymi. Uczestniczył w wielu aferach wywiadowczych i w końcu trafił do więzienia za rzekome posiadanie narkotyków. Twierdzi on, że w 1984 r.  wraz z Ralphem Olbergiem z CIA oraz Tedem Gundersonem – byłym szefem biura FBI w Los Angeles a później tropicielem ,pedofili-satanistów, spotkał się w z Osamą bin Ladenem występującym pod pseudonimem Tim Osman. Omawiali kwestię dostaw Stingerów i co można zrobić, by rakiety te nie działały na amerykańskie samoloty. Tim Osman został oprowadzony po bazach armii USA i Białym Domu. Riconoscuito w 1998 r. ostrzegał z więziennej celi przed zamachami na amerykańskie ambasady weWschodniej Afryce.  Wystosował też ostrzeżenie przed zamachami terrorystycznymi w 2001 roku. Jakimś cudem do jego więziennej celi docierały ściśle tajne informacje...



W 1991 r. Osama przeniósł się z Arabii Saudyjskiej do Sudanu. Po kilku latach coś Sudańczykom  zaczęło się  nie podobać w Al.-Qaedzie. Być może obawiali się amerykańskiej inwazji. W każdym bądź razie w 1996 r. zaproponowali administracji Clintona wydanie Osamy bin Ladena i kierownictwa Al.-Qaedy. Negocjacje toczyły się w III  1996 r. W ich trakcie przedstawiciele USA stwierdzili, że nie chcą bin Ladena, gdyż nie mają dowodów, by go skazać. Zgodzili się natomiast, by Osama został wydalony do jakiegokolwiek kraju trzeciego poza ... Somalią. Sudańczycy zasugerowali, że w ich kraju bin Laden jest już poddany obserwacji i można go będzie łatwiej kontrolować. Administracja Clintona zażądała jednak wydalenia go z Sudanu .Tak więc 18 V 1996 roku bin Laden wraz ze 150 ludźmi opuścił Sudan na pokładzie C-130. Zarówno Amerykanie jak i brytyjska MI-6 nie chciały też przyjąć od Sudańczyków tysięcy stron dokumentów dotyczących Al.-Qaedy. Sytuacja była co najmniej dziwna – USA wypuściły poważnego terrorystę, podczas gdy Delta Force łapało i przywoziło z workami na głowach pomniejszych narkotykowych baronów. W VI 1996 r. poddał się amerykanom Jamal Al.-Fadi, wysoko postawiony agent Al.-Qaedy od początku jej istnienia do 1995 roku. Przez specjalistów od terroryzmu został on nazwany ,,kamieniem z Rosety” służącym do poznania struktury siatki bin Ladena. Przekazał on Amerykanom największe jej sekrety i starał się uświadomić im niebezpieczeństwo. Mimo to zdaje się, że że nikt nie brał bin Ladena poważnie...

Według Grega Palasta w V 1996 r. w paryskim hotelu Rotale Moceau doszło do spotkania wysoko postawionych Saudyjczyków z przedstawicielami Al.-Qaedy. Dyskutowano tam o pomocy finansowej dla organizacji. W spotkaniu mieli brać udział min.: Khalid bin Mafuz i Adnan Kashogii – handlarz bronią, będący jedną z kluczowych postaci w ,,Iran-Contra”. Pomoc finansowa bardzo pomogła Al.-Qaedzie – to właśnie  w 1996 r. Osama bin Laden dokonuje wielkiej konsolidacji różnych muzułmańskich grupek z jego organizacją.

      W latach 1995-2001 wielu przedstawicieli saudyjskiej elity wybierało się do Kandaharu, gdzie Talibowie urządzali dla nich myśliwskie wyprawy. Książę Turki bin Faisal był amatorem takich polowań. W ich trakcie dochodziło do ważnych rozmów. 


Tymczasem Osama rozgościł się w Afganistanie, gdzie władze objęli Talibowie. Znał teren, miał koneksje wśród miejscowych, nikt go nie niepokoił, szkolił spokojnie terrorystów. Zaczął jednak irytować przywódcę talibów Mułę Omara. Nie wiemy, co dokładnie robił, ale wkurzyło to Omara do tego stopnia, że w VI 1998 r. miał zawrzeć układ z księciem Turki bin Faisalem. Układ ten sprowadzał się do wydania Saudyjczykom Osamy bin Ladena. Aż tu nagle: bum! Krwawe zamachy na ambasady amerykańskie w Nairobi i w Daar es Saalam, przed którymi notabene ostrzegał siedzący w więzieniu Michael Riconscuito, a których to ostrzeżeń odpowiednie służby nie chciały słuchać... 20 VIII 1998 r. na Afganistan spadają rakiety Cruise. Z 6 obozów szkoleniowych 4 zostały trafione z czego tylko 1 był związany z Osamą bin Ladenem. Zginęło kilku agentów pakistańskiego wywiadu oraz kilku zupełnie przypadkowych ludzi. Większość z tych obozów od dłuższego czasu była zresztą pusta. USA po raz pierwszy dokonały nalotu lotniczego przeciwko jednej osobie prywatnej. To spowodowało, że Osama bin Laden stał się bohaterem ludowym na Bliskim Wschodzie. Agenci CIA rozprowadzali wśród miejscowej ludności podobizny bin Ladena mające ułatwić jego identyfikację a które de facto wykreowały go na islamskiego idola. Telewizja Al.-Jazeera z kolei lansowała na okrągło jego przesłania. Umowa Omar-Turki nie doszła do skutku.

    W zamachy na ambasady zamieszany był pułkownik Ali Mohammed, oficer egipskiego wywiadu wojskowego i przez pewien czas instruktor w Fort Bragg. W 1994 roku został on zatrzymany w Kanadzie i wypuszczony na prośbę rządu USA. Jak się okazało był amerykańskim agentem i zarazem do 1998 roku szefem ochrony bin Ladena. Mimo posiadania takiego wspaniałego agenta Amerykanie nie próbowali zlikwidować ani schwytać szefa Al.-Qaedy. Gdy w 1999 r. Madelaine Allbright spytała szefa połączonych sztabów i miłośnika Czerwonych Chin w jednej osobie gen. Sheltona, czy Delta Force nie mogą zabić bin Ladena, Shelton wyśmiał ten pomysł i nazwał rozwiązaniem ,,rodem z Hollywood”. Od 1998 do I 2001 r.  na Oceanie Indyjskim była stale zakotwiczona łódź podwodna, gotowa w każdej chwili wystrzelić pociski Cruise w stronę bin Ladena. Od VIII do IX 2000 r. po Afganistanie latały bezzałogowe samoloty Predator inwigilujące szefa Al.-Qaedy. Clinton ze zdumieniem oglądał zbliżenia Osamy bin Ladena spacerującego po ulicach afgańskich miast. Już wtedy istniała wersja Predatora uzbrojona w rakiety.

     W XII 1997 r. agent CIA Robert Baer dowiedział się, że katarski minister spraw wewnetrznych Abdallah al-Thani gości i ochrania Khalida Szejka Mohameda, jednego z przywódców al-Kaidy. Agencja nic nie zrobiła w tej sprawie, al-Thaniemu nic się nie stało, Mohamed bez problemów opuścił Katar a informator Baera został porwany z ulicy. CIA nic tez nie zrobiła, gdy miała możliwość pojmania w Sudanie w 1998 r. Mahmmeda Atefa – szefa operacji Al.-Qaedy.

        Osama bin Laden pojawił się na amerykańskiej liście sponsorów terroryzmu dopiero w 1996 roku. Jego Al.-Qaeda na liście organizacji terrorystycznych Departamentu Stanu dopiero w 1998 roku. Na liście 10 najbardziej poszukiwanych przez FBI Osama bin Laden pojawił się dopiero 7 VI 1999 roku. W tym samym roku utworzono w FBI komórkę zajmującą się bin Ladenem. Liczyła ona od 17 do 19 osób. Więcej agentów FBI kierowała choćby przeciwko antyaborcyjnym radykałom.



W V 2001 roku gen. Colin Powell, ówczesny amerykański sekretarz stanu, przekazał Talibom 43 mln USD "pomocy dla rolnictwa". W III 2001 r. odwiedził USA specjalny wysłannik Talibów Rahatullah Hashimi. Przywiózł ze soba pięknie utkany dywan w prezencie dla prezydenta Busha. Proponował Amerykanom wydanie bin Ladena.  Tak przynajmniej twierdzi Leila Helms, córka byłego dyrektora CIA robiąca PR dla Talibów (!). W VI dowódca Sojuszu Północnego komendant Masud przekazuje Amerykanom swoje dane wywiadowcze dotyczące al-Kaidy i radzi podjąć przeciw niej natychmiastowe działania. Wcześniej wraca z Afganistanu agentka DIA Julie Sierrs. Jej raport dotyczący planowanego zamachu na Ahmeda Szacha Masuda zostaje skonfiskowany. Nikt nie chce wysłuchać jej ostrzeżeń. 9 IX 2001 r. lubiący media komendant Masud udziela wywiadu 2 arabskim ,,dziennikarzom”. Jeden z nich ma w kamerze bombę...

Niektóre kręgi w rządzie USA powoływały się na domniemane spotkanie w Pradze pomiedzy Mohamedem Attą a agentem irackiego wywiadu. Tymczasem o wiele ważniejsze dla śledztwa w sprawie 11 IX mogłoby się okazać spotkanie w Dubaiu. Po raz pierwszy sprawę tę opisało ,,Le Figaro”. Według tej gazety w dniach od 4-11 VII 2001 r. Osama bin Laden przebywał w amerykańskim szpitalu wojskowym w Abu Dhabi w związku z odbytą tam operacją nerek. Leczył go dr. Callaway, który miał mu też udzielac pomocy medycznej w 1994 i 1996 r. W szpitalu bin Ladena odwiedziła rodzina, wielu wysoko postawionych Saudyjczyków ( w tym książę Turki bin Faisal) oraz agent CIA Larry Mitchell. Mitchell miał się spotkać z Osamą 12 VII. 15 VII złożył raport w siedzibie CIA w Langley. ,,Le Figaro” wzięło te informacje najprawdopodobniej od francuskiego wywiadu.





Częściowo odtajnione dokumenty FBI wskazują, że pomocy dwóm porywaczom z 11 września udzielił jeden z pracowników ambasady saudyjskiej w Waszyngtonie. Wspomnianym dyplomatą był najprawdopodobniej Mussaed Ahmed al-Jarah. Przekazał dwóm porywaczom pieniądze i pomógł im wynająć mieszkanie. Współdziałał on przy wspieraniu al-Kaidy z Omarem al-Bayoumim, agentem saudyjskiego wywiadu. Wiele wskazuje, że pieniądze przekazane porywaczom pochodziły od księcia Bandara.



Książę Bandar był saudyjskim ambasadorem w Waszyngtonie w latach 1983-2005, a później m.in. szefem saudyjskiego wywiadu w latach 2012-2014. Jest uznawany za człowieka mocno zwesternizowanego i za przyjaciela rodziny Bushów. Przylgnął nawet do niego przydomek "Bandar Bush".


W dniu 11 IX 2001 r., rankiem odbywało się w Waszyngtonie przyjęcie zorganizowane przez firmę inwestycyjną Carlyle Group. Był na nim obecny Bush Sr. jak również brat Osamy- Shafig bin Laden. W chwili gdy samoloty rozbijały się o wieże WTC, stali oni wszyscy przed telewizorem. Prezesem grupy był wówczas Frank Carlucci – były wysoki ranga oficer CIA i sekretarz obrony w latach 1987-1989. Innym poważnym udziałowcem był przełożony Carluciego z CIA – George Herbert Walker Bush. We władzach spółki zajmował też ważną pozycję James Baker III – sekretarz stanu za rządów Busha Sr. W 2001 roku ważnymi udziałowcami byli też bin Ladenowie. (Sprzedali później swoje udziały pod wpływem prasowej nagonki.) Wiemy o dwóch wizytach Busha Sr. w  rodowej siedzibie bin Ladenów w Arabii Saudyjskiej w 1998 i w 2000 r. Starszy Bush dementował fakt drugiej wizyty, ale jakiś złośliwiec znalazł notkę od bin Ladenów z podziękowaniami za odwiedziny i alibi szlag trafił.

W czasie, gdy gruz po wieżach WTC jeszcze się dopalał a całe lotnictwo cywilne było ,,uziemione”, pozwolono wylecieć ze Stanów krewnym Osamy bin Ladena i innym tajemniczym Saudyjczykom. W dniach od 13 do 19 IX 2001 przewożono ich do Teksasu – stamtąd wylatywali do Waszyngtonu a później za granicę. 13 IX w Tampie na Florydzie z hangaru należącego do korporacji zbrojeniowej Raytheon (której pracownicy znajdowali się dziwnym trafem na liście mailingowej Mohameda Atty) wytoczył się odrzutowiec Lear, który zabrał na pokład saudyjskiego księcia, wzbił się w powietrze – mimo zakazu lotów i wylądował w Lexington w Kentucky, gdzie książę maił swoje stajnie. Po krótkim pobycie w tym miejscu Saudyjczyk odleciał do swej ojczyzny.

Cofnijmy się jednak o kilka lat...




26 II 1993 roku na parkingu  WTC eksplodowała wypełniona materiałami wybuchowymi ciężarówka. 6 osób zginęło, około 1000 było rannych. Terroryści planowali wysadzić w powietrze jeden z głównych filarów wspomagających konstrukcję budynku, tak by jedna z wież przewróciła się na drugą. I udałoby się to im, gdyby nie popełnili błędu w obliczeniach i w związku z tym zaparkowali w innym miejscu.  Szybko aresztowano podejrzanych. Przywódcą komórki był ślepy szejk Omar Abdul Rahman – Egipcjanin zamieszany w zabójstwo prezydenta Sadata w 1981 r. Kilka lat wcześniej pomagał CIA werbować Mudżahedinów do Afganistanu. Przybył swobodnie do USA, mimo że otwarcie głosił swe zamiary: obalenie rządów Egiptu i Stanów Zjednoczonych. W III 1990 r. w ambasadzie amerykańskiej w Chartumie agent CIA udający urzędnika konsularnego przyznał mu wizę turystyczną. Gdy przebywał już w Stanach w XI 1991 r. z powodu uchybienia proceduralnego odebrano mu wizę. Mimo to pół roku później INS nagrodził go zieloną kartą. Stało się tak pomimo ostrzeżeń wywiadu egipskiego, który przekazał Amerykanom wszelkie możliwe informacje o Rahmanie. W XI 1992 r. w Egipcie powiązani ze ślepym szejkiem terroryści ostrzelali z karabinów maszynowych autokar pełen turystów. Na imigracyjnym nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.


     Dla Rahmana to było za mało. Postanowił uderzyć w Stanach Zjednoczonych. 5 XI 1990 r. Egipcjanin El Sayid Nosair zastrzelił w Nowym Jorku skrajnie prawicowego żydowskiego bojówkarza – rabina Meiera Kahane. (Który kiedyś skonfrontował się na schodach siedziby ONZ z G.H. Bushem oskarżając go o prosowieckość.)  FBI uznało, że Nosair działał sam, mimo że informator widział go 2 dni wcześniej jak rozmawiał z Rahmanem. Adwokata Nosairowi zapewnił Osama bin Laden. W czasie śledztwa zabezpieczono wiele dokumentów opisujących strukturę nowojorskiej komórki, organizacje Al.-Qaedy i plany zamachu na WTC. Dokumenty te przetłumaczono dopiero po 3 latach. Aresztowano wielu ludzi zamieszanych później w pierwszy zamach na WTC, ale jak przyznał anonimowy informator z FBI : ,,Kazano nam ich wypuścić.” Dodał też, że ślepy szejk cieszył się w USA taką protekcją, gdyż był w USA ,,pod sztandarem bezpieczeństwa narodowego, Departamentu Stanu, CIA i NSA.”

    1 IX 1992 r. przybyło do Nowego Jorku dwóch agentów Al.-Qaedy – Ramzi Yousef i Ahmed Ajaj. Ajaj został aresztowany na lotnisku, gdyż w jego walizce znaleziono: fałszywe paszporty i dowody tożsamości, kartkę z poradami jak oszukać INS, 4 notesy z przepisami na bomby, 6 podręczników budowy bomb, 4 kasety wideo poświęcone broni i zaawansowany podręcznik zwiadu. Został oskarżony tylko o posiadanie fałszywego paszportu i trafił do więzienia na 6 miesiecy. Mimo to w celi nadal się kontaktował z Ramzim Yousefem – bratankiem Khalida Szejka Mohammeda, uważanym za głównego organizatora pierwszego zamachu na WTC. Gazeta ,,Village Voice” podała w 1993 r., że Ajaj był informatorem Mossadu. Co ciekawe Yousef był podejrzewany z kolei o bycie informatorem wywiadu irackiego. Dokumenty znalezione przy Ajaju przetłumaczono dopiero 3 lata później. I w dodatku błędnie. Jedna z publikacji nosiła tytuł ,,Al.-Qaeda” co przetłumaczono jako ,,Główna zasada.”

      Najciekawsza jest jednak historia Emada Salema. Był on sierżantem armii egipskiej i informatorem FBI w nowojorskiej komórce Al.-Qaedy. Poinformował FBI o planie wysadzenia WTC. Co więcej zaproponował im, że zamieni materiał wybuchowy na nieszkodliwy proszek. FBI nie była zainteresowana tą propozycją. Jak widać już przy okazji pierwszego zamachu na WTC działały pewne mroczne siły pilnujące, by zamach się udał. Jednakże okazał się on klapą. Ramzi Yousef stanął przed amerykańskim sądem. Gdy przewożono go śmigłowcem nad Nowym Jorkiem, spojrzał na wieże WTC i powiedział: ,,Następnym razem to będzie bardziej precyzyjne.”

***

W następnym odcinku serii "11": pakistańskie disco.

***

Seria 11 nie jest poświęcona "hologramom uderzającym w WTC" i "widmowym samolotom". Technikalia zostawiam innym. Tutaj zajmuję się kwestią o wiele ważniejszą: wewnętrznemu wrogowi w USA. 

Przez ostatnie kilka lat przekonywano nas, że tym wewnętrznym wrogiem jest Trump i jego zwolennicy. Trump działający w porozumieniu z Rosją. Jako przykład niebezpiecznych rosyjskich związków amerykańskiego prezydenta wskazywano to, że Paul Manafort - wynajęty przez niego ekspert od prowadzenia kampanii wyborczych - robił wspólne interesy na Ukranie z niejakim Konstantinem Kilimnikiem. Kilimnik był przedstawiany jako agent GRU. Nie da się oczywiście wykluczyć, że nim nie był, ale oznaczałoby to wówczas, że zinfiltorwana została nie tylko kampania Trumpa, ale też amerykańskie służby wywiadowcze. Okazuje się bowiem, że Kilimnik - były amerykański żołnierz! - był cenionym źródłem informacji dla ambasady USA w Kijowie. Blisko współpracował też z Międzynarodowym Instytutem Republikańskim związanym m.in. z senatorem Johnem McCainem. Kilimnik był więc amerykańskim agentem w Rosji i na Ukrainie. Związki z amerykańskimi lub sojuszniczymi służbami wywiadowczymi mają niemal wszyscy, których te same służby wskazywały jako uczestników "Russiagate". Łącznie z Olegiem Deripaską, który pomagał FBI wyciągać jej agentów z Iranu. 

(Notka dla rosyjskich trolli: Putin eta predatiel)

A teraz ciekawostka o obecnej ekipie w Białym Domu: W 1994 r. na adres senatora Joe Bidena przyszedł krótki list, w którym znalazło się sformułowanie: "Senatorze Biden, jest Pan zdrajcą". List został podpisany przez Johna F. Kennedy'ego Jra - prezydenckiego syna, który zginął w "katastrofie" lotniczej w 1999 r. Oczywiście prawdziwość tego podpisu jest kwestionowana.

***
Bill Clinton w szpitalu w związku z sepsą, której nabawił się w "kontekście urologicznym". Ciekawe jak się jej nabawił? Pamiętajmy, że nikt nie ma takiej wiedzy o Hillary jak on. 

***

Myślę, że scenariusz znany z filmu "Matrix" ominie ludzkość. Bo po prostu Timmermans wraz z kolegami globalistami wyłączy prąd swoim pakietem Fit for 55 i podobnymi programami przymusowej obniżki standardu życia. Obca sztuczna inteligencja straci w ten sposób szansę na opanowanie Ziemi. Bo nie może działać bez prądu. Szach mat! :)


25 komentarzy:

  1. "Agent specjalny John O'Neil został nazwany najgorliwszym tropicielem bin Ladena i zapłacił za to najwyższą cenę."

    Ale miał też dziwne powiązania z knajpą Elaine's:
    https://www.nytimes.com/2001/09/23/nyregion/john-o-neill-is-dead-at-49-trade-center-security-chief.html
    "O’Neill was soon on intimate terms with movie stars, politicians, and journalists—what some of his detractors called “the Elaine’s crowd.” In the spring of 1998, one of O’Neill’s New York friends, a producer at ABC News named Christopher Isham, arranged an interview for a network reporter, John Miller, with Osama bin Laden. Miller’s narration contained information to the effect that one of bin Laden’s aides was cooperating with the F.B.I. The leak of that detail created, in Isham’s words, “a firestorm in the bureau.” O’Neill, because of his friendship with Isham and Miller, was suspected of providing the information, and an internal investigation was launched. The matter died down after the newsmen denied that O’Neill was their informant and volunteered to take polygraphs."

    John Miller po zrobieniu wywiadu z Bin Ladenem jako dziennikarz zaczął pracować później dla NYPD (zastępca ds. wywiadu i kontrterroryzmu) i FBI. Jego ojcem chrzestnym był Frank Costello czyli szef mafijnej rodziny Genovese (powiązanej od co najmniej 1943 z bezpieką).

    "W spotkaniu mieli brać udział min.: Khalid bin Mafuz i Adnan Kashogii – handlarz bronią, będący jedną z kluczowych postaci w ,,Iran-Contra”. Pomoc finansowa bardzo pomogła Al.-Qaedzie – to właśnie w 1996 r. Osama bin Laden dokonuje wielkiej konsolidacji różnych muzułmańskich grupek z jego organizacją."

    Adnan Khashoggi to wujek dziennikarza Jamala Khashoggi. Jamal znał bin Ladena ze studiów w Jeddah (czyli zdaje się od lat 80'). W biografii bin Ladena Michael Scheuer podaje info, że Jamal był też doradcą księcia Turkiego (czyli szefa saudyjskiej bezpieki). W 2018 Jamal został pocięty żywcem w Turcji przez saudyjskich bezpieczniaków. Co ciekawe istnieje też filmik z jakiejś konferencji prasowej gdzie Jamal wyjaśnia, że historie o 40 żydach, którzy nie przyszli do pracy w WTC w dzień zamachu są całkowicie nieprawdziwe więc dlatego odmówił ich publikacji (co ciekawe izraelski Haaretz puścił tą informację wraz z historią, że przed zamachami ostrzegała firma Odigo).

    "Gdy przebywał już w Stanach w XI 1991 r. z powodu uchybienia proceduralnego odebrano mu wizę. Mimo to pół roku później INS nagrodził go zieloną kartą. Stało się tak pomimo ostrzeżeń wywiadu egipskiego, który przekazał Amerykanom wszelkie możliwe informacje o Rahmanie."

    Prezydent Mubarak twierdził w rozmowie z prasą, że Rahman był opłacany przez CIA, ale później "sprostowano" tą informację:
    https://www.nytimes.com/1993/05/31/world/egyptian-paper-says-it-misquoted-mubarak-on-sheik-and-the-cia.html
    Rahman dostał też wizy w latach 1987-90 dzięki/pomimo oficerom CIA:
    https://www.nytimes.com/1993/07/22/nyregion/cia-officers-played-role-in-sheik-visas.html

    "Egipcjanin El Sayid Nosair zastrzelił w Nowym Jorku skrajnie prawicowego żydowskiego bojówkarza – rabina Meiera Kahane."
    Za co został uniewinniony bo nikt ze świadków w synagodze nie widział jak Nosair strzela. Jedyne co świadkowie widzieli to dymiący rewolwer w ręce Nosaira. Zgodnie ze swoją "logiką" sąd skazał Nosaira jedynie za nielegalne posiadanie broni. Kuzyn Nosaira to Ibrahim Elgabrowny z siatki ślepego szejka Rahmana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Gazeta ,,Village Voice” podała w 1993 r., że Ajaj był informatorem Mossadu."

      Co sądzisz o tej informacji i co sądzisz o powiązaniach całej siatki Rahmana z kolesiem (czy też kobietą) co się nazywał Josie Hadas:
      https://www.washingtonpost.com/archive/politics/1993/03/05/man-charged-in-trade-center-bombing-rented-van-leads-police-to-suspect/320e3a11-bc37-44b2-95b2-781b170b3f0e/
      https://www.nytimes.com/1993/04/01/nyregion/missing-suspect-charged-in-trade-center-bombing.html

      Gazeta z Emiratów Arabskich Khaleej Times podawała, że Hadas był Izraelczykiem.

      Co sądzisz o książce Richard Labeviere - Dollars for Terror. The US and Islam z 2000 roku gdzie Labeviere oskarża CIA o kontrolowanie Al-Kaidy i podaje dużo ciekawych ale nieweryfikowalnych informacji
      (z tego co pamiętam to było też tam o arabskich szejkach na francuskiej riwierze co z kolei pokrywa się pod względem kilku nazwisk z siatką seksualnego szantażu gdzie się pojawia Wojciech Fibak i o ile pamiętam boski Roman Polański - taka moja obserwacja)

      Usuń
    2. Tutaj znalazłem pisownie nazwiska tej postaci jako "Jodie Hadas".

      https://books.google.pl/books?id=L8lbeluSUmEC&pg=PA7&lpg=PA7&dq=jodie+hadas&source=bl&ots=4ysmOw-Umk&sig=ACfU3U2ommgfpABKadqc1BA7T-teNKCVZw&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwj2nNunqdHzAhUWyYsKHeYWB-4Q6AF6BAgUEAM#v=onepage&q=jodie%20hadas&f=false

      Imię sugeruje wyraźnie kobietę i to już zasiedziałą w USA. Nazwisko może być zarówno palestyńskie jak i sefardyjskie. Niewiele poza tym można o niej znaleźć, więc pewnie i nazwisko nie musi być prawdziwe.

      Książki Labeviere'a nie czytałem, ale arabscy szejkowie na francuskiej riwierze, to nic nowego. Wystarczy zajrzeć choćby do "Dziewczyn z Dubaju" :)

      Dobrze, że przytoczyłeś okoliczności zabójstwa rabina Meiera Kahane. Bo wynika z tego, że z jakiegoś powodu odstrzeliły go amerykańskie służby.

      Jego syn został najprawdopodobniej wystawiony przez Shabak (Shin Beth) palestyńskiej jednostce specjalnej Force 17, która zabiła go w zasadzce na drodze w 2000 r.

      https://en.wikipedia.org/wiki/Binyamin_Ze%27ev_Kahane

      Irvowi Rubinowi, kolejnemu szefowi amerykańskiej kahanistycznej JDL zorganizowano "samobójstwo" w więzieniu w 2002 r.:

      https://en.wikipedia.org/wiki/Irv_Rubin

      Jego zastępca Earl Krugel został zabity w więzieniu w 2005 r.

      https://en.wikipedia.org/wiki/Earl_Krugel

      Ari Rubin, syn Irvinga Rubina, "popełnił samobójstwo" w 2012 r.:

      https://www.jta.org/2012/08/17/united-states/jdl-vice-chairmans-suicide-continues-chain-of-violent-deaths

      Usuń
  2. Niniejszy wpis przypomniał mi jak Max Golonko wyśmiewał ''teorie spiskowe'' na temat zamachu na WTC - a wiadomo, co odstawia teraz ''mistrz białej kreski'', no więc kto w końcu okazał się ''szurem''? Natomiast powiązania biznesowo-bezpieczniackie starego Busha i bin Ladenów przypomniały mi własne odkrycie przysłowiowej Ameryki, i to dosłowne tzn. nie pojmie tego kraju i jego polityki nikt, kto nie zrozumie, że powstał on jako luźna federacja korporacji handlowych przedzierzgniętych w quasi-suwerenne państwa, które z czasem zyskały niepodległość, a statuty tychże spółek stały się wzorcami ich politycznych konstytucji. Innymi słowy nie ma bodaj lepszego dowodu na ścisły związek między wielkim kapitałem a państwem i ekonomią a polityką jak związek byłych kolonii brytyjskich przemianowanych na USA i to od swego zarania. Purytańskie handełesy wzorujące się na żydowskich innym będą wciskać kity o ''swobodzie handlu'' i takich tam, ale każdemu frajerowi traktującemu serio te frazesy jaki podejmie próbę konkurowania na ich terenie bezwzględnie złamią kark, to tylko u nas chyba tylko jeszcze durne naiwne kuce serio traktują wolnorynkowy ''szit''. Jeśli ktoś sądzi zaś jak Korwin, że współczesna Rosja jest dla tego alternatywą, mam dlań przykrą wiadomość: konkurent stanowczo u nas przecenianego Dugina, jeden z naczelnych kremlowskich ''polittechnologów'' Władisław Surkow, jako zdeklarowany liberał głosi, że Kreml ma być jak współczesna kapitalistyczna korporacja dążąca do celu za pomocą wszelkich dostępnych metod, od przekupstwa i szantażu, poprzez skrytobójstwa a na otwartej agresji militarnej kończąc. Sam realizuje ten program współorganizując zajęcie przez Rosję Krymu i rebelię w Donbasie - w związku z tym ostatnim pomnę ból zadu nazi-gejów z xxxportalu ze względu na przeprowadzoną z rozkazu Surkowa pokazową egzekucję niejakiego ''Batmana''. Miejscowa żulia spośród której Moskwa rekrutowała swych ''powstańców'' zaczęła kozaczyć, kombinując jak tu sobie wykroić mały hetmanat formalnie tylko podlegający Rosji właściwej. No to Surkow dostał ''licencję na zabijanie'' i nasłał ekipę profesjonalnych zabójców z ruskich specsłużb, którzy spalili żywcem pociskiem termobarycznym lokalnego watażkę, tak dla przykładu. Prywatna Rosgwardia Putina zaś dzierży monopol na wystawianie licencji ochroniarskich w kraju i sama świadczy takowe komercyjne ''usługi'', trudno bodaj o lepszy przykład prywatyzacji państwa rosyjskiego. Biorąc powyższe tłumaczy to sztamę, jaką globalistyczne elity amerykańskie mają z putinowskim reżimem, na czele z Kissingerem jak wiadomo dobrym kumplem kremlowskiego satrapy - zwyczajnie dobrze się rozumieją, jak to między liberałami u władzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. A propos - wspomniany w kontekście sprawy Klimnika amerykański Instytut Republikański był współsponsorem imprezy Czaskosky'ego com opisywał dopiero co, a wcześniej współpracował z nim Adamowicz, więc nie ma czym się tu specjalnie chwalić. Poza tym ludzie z najbliższego otoczenia McCaine'a kolportowali brednie o Trumpie ''szpionie'', do tej szajki należy też żona prowadząca Zdradzia, powielająca smoleńską dezinformację Kremla o ''ląduj dziadu'', stąd nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Aha, i do tekstu wkradła się drobna pomyłka, w niczym nie podważająca zasadności całego wywodu, ale dla porządku warto rzecz sprostować - Laili Helms robiąca za ''Ostachowicza talibów'' to nie córka, lecz bratanica byłego szefa CIA, i to nie jako córka brata, lecz żona bratanka więc to trochę skomplikowane, mogło się pomylić. Nawiasem w jednym z artykułów o niej podają, że ''wujek Dick'' mający ją ponoć za szaloną, ''nieumyślnie'' wywołał wcześniej islamistyczną rewolucję w Iranie, która obaliła jego ''przyjaciela'' szacha:):

    https://www.villagevoice.com/2001/06/12/the-accidental-operative/

    https://en.wikipedia.org/wiki/Laili_Helms

    http://www.rawa.org/american.htm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za cenną korektę wpisu, poszerzającą naszą wiedzę. Gratuluję też Twojego najnowszego wpisu

      Usuń
    2. @Chehelmut
      Napisałeś w ostatniej notce na blogu: [...] "Nie sposób też pojąć filosemickiego obłędu Anglosasów bez fundamentalnego dla nich pod każdym niemal względem dziedzictwa purytańskiego protestantyzmu, jakie odcisnęło niezatarte do dziś wbrew pozorom piętno na ich umysłowości. idt[...]" - całkowicie błędny wniosek. To nie purytańskie dziedzictwo odpowiada za "filosemicki obłęd". Jest dokładnie odwrotnie. To dziedzictwo, to jedno ze źródeł amerykańskiego antysemityzmu. Purytanie (czy to partykularni/reformowani baptyści angielscy, czy szkoccy prezbiterianie) byli kalwinistami. Eschatologicznie stali na stanowisku Teologii Przymierza/Zastąpienia. Ta teologia głosi, że Kościół (rozumiany po protestancku jako ogół nowo-nawróconych z łaski przez wiarę) zastępuje Izrael w przymierzu z Bogiem i dziedziczy obietnice dane Izraelowi, stając się niejako Nowym Izraelem, a Żydzi to bogobójcy i przegrywy. W USA do końca lat 60-tych Żyd miał problemy z wynajęciem pokoju hotelowego bo był zaliczane do "colored people". Ku Klux Klan tępił Żydów na równi z katolikami. Cały Bible Belt był srogo antysemicki do końca XIX wieku, a nawet dłużej.

      Za filosemicki obłęd w USA odpowiada Dyspensacjonalizm, teologia konkurencyjna wobec purytańskiej (kalwińskiej) Teologii Przymierza. Początki dyspensacjonalizmu sięgają lat 30-tych XIX wieku, a swoje już uformowane źródło mają w małej arminiańskiej sekcie Braci Plymuckich* z Wielkiej Brytanii pod przywództwem Johna Nelsona Darby'ego. Według tej teologii Kościół to niejako plan "B" w bożej ekonomii zabawienia. Jest co prawda "Oblubienicą Chrystusa", ale Izrael to jest firma i Bóg żadną miarą z niej nie zrezygnował. Mesjasz miał przyjść 2 (a nawet 3 razy). Pierwszy raz by zapoczątkować Kościół, po odrzuceniu przez Żydow i ukrzyżowaniu. Drugi raz to "przyjście na obłoki", tzw. pochwycenie Kościoła (wzięcie żywcem do nieba Oblubienicy na wesele, czyli wszystkich wiernych żyjących oraz pierwsze zmartwychwstanie wiernych już martwych). Wraz z "pochwyceniem Kościoła" znika z Ziemi KATECHON (słuchaj Wielomski dokładnie!), bo Katechonem jest Duch Święty zamieszkujacy w ciele Oblubienicy Chrystusowej. A jak znika Katechon to co się dzieje?...No właśnie! Ujawnia się Antychryst i zaczyna się Wielki Ucisk (tribulatio), a uwaga Boga zostaje ponownie skierowana na Izrael i "resztkę" Żydów, która w trakcie trwania Ucisku uświadamia sobie prawdziwą tożsamość Antychrysta. Trzecie i ostatnie przyjście Mesjasza wraz z Oblubienicą, w dzień wylania gniewu Pańskiego kończy rządy Antychrysta i zapoczątkowuje 1000-letnie królestwo z Królem-Mesjaszem. Obietnica dana Izraelowi wypełnia się dosłownie. Dlatego Dyspensacjonalizm jest eschatologicznie pre-trybulacjonizmem milenarystycznym.

      Dyspensacjonalizm trafił do USA wraz z Braćmi Plymuckimi i wyszedł szerzej poza granice tej hermetycznej sekty dopiero w 1909 roku, po opublikowaniu Scofield Reference Bible, Biblii Króla Jakuba z komentarzami Cyrusa Ingersona Scofielda. Potem już tylko "marsz przez zbory" a'la Gramsci, aż do dziś.
      Współcześni amerykańscy pastorzy tradycji purytańskiej (reformowani baptyści tj. John Piper, Paul Washer, prezbiterianie (zm. 2017 - R.C Sproul) są (byli) zwolennikami Teologii Zastąpienia, ale to nie jest reguła, bo regułą zwłaszcza w dzisiejszych czasach jest "cherry picking". Taki np. John MacArthur, wpływowy pastor reformowany z Kalifornii jest jednocześnie dyspensacjonalistą.
      *jako ciekawostkę dodam, że w rodzinie Braci Plymuckich "o zaostrzonym rygorze" (Exclusive Brethren) urodził się i wychował znany nam z zupełnie innej działaności artystyczno-estradowej niejaki Aleister Crowley)
      ~inż. Sobieryba

      Usuń
    3. "zaliczane do "colored people" - nie mógł być do nich zaliczany ponieważ termin kolorowi ludzie w USA jest synonimem Czarnych oraz Mulatów.
      W USA antysemityzm jest zjawiskiem które się nasiliło się mocno pod koniec XIX wieku razem z imigracją masową żydowskiej biedoty (która w dodatku była naturalnie podatna na komunistyczną propagandę) oraz konkurencji biznesowej z europy środkowej czy wschodniej.
      "Cały Bible Belt był srogo antysemicki do końca XIX wieku, a nawet dłużej." -
      Historycznie antysemityzm był najmocniejszy w regionie Górnego Środkowego Zachódu oraz Wschodniego Północnego Wybrzeża i to właśnie tam Żydzi mieli czasami problemy z wynajęciem pokoju czy kupnem domu - oczywiście na jednym amerykańskim filmie pokazano, że taka miejscowość jest na południu co nie odpowiadało rzeczywistości. Klan także zmienił się pod tym względzie w latach 20 XX wieku kiedy zaczął mocno skręcać w stronę antysemityzmu (z kilku powodów min. przez mocną lewicowość żydowskich imigrantów czy trudy z ich pełną asymilacją) a później połączył się ideologicznie z hitlerowcami. Ale tak nie było na Południu od początku, czego nie chce dostrzec wielu dzisiejszych skrajnych zwolenników Konfederatów którzy chcieliby by było jak dawniej na Południu.
      Odkrywca

      Usuń
    4. @Odkrywca
      Słuszne odkrycie. Żydzi nie są kolorowi tylko barwy wystygłej kapucziny, a niektórzy nawet różowiutcy jak Gal Gadot. Pozostaje ci jeszcze odkryć jaki związek ma to co napisałeś z tezą, że purytańskie dziedzictwo USA odpowiada za filosemicki obłęd Anglosasów. Chętnie poczytam. Przypominam, że ostatnie enklawy purytańskiego dziedzictwa to ewangelikalne zbory reformowanych baptystów oraz Presbyterian Church in America (PCA) - nie mylić z Presbyterian Church (USA), z którego pozostały już moralne zgliszcza po tym jak w 2014 zalegalizował jednopłciowe "małżeństwa".
      ~inż. Sobieryba

      Usuń
    5. Cóż ci kalwiniści w USA są historycznie najsilniejsi w tych regionach co wymieniłem, środkowa północ i północno-wschodnie wybrzeże. Choć w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat mocno się zadomowili na południu, które tradycyjnie nie było aż tak religijne () jak północ ale w porównaniu z nią dużo bardziej zainteresowane sprawami rasowymi niż wyznaniowymi. W końcu to na północy powstał protestancki ruch abolicjonistyczny jednak też tam był większy antysemityzm niż na południu. Teraz sytuacja trochę się odwróciła, choć i tak najwięcej ataków i bojkotów Żydów i Izraela jest w stanach liberalnych/demokratycznych (Nowy Jork, Kalifornia, Pensylwania) a nie południowych.
      Pierwszym najsłynniejszym anty-judaistom i religijnym fanatykiem (który gnębił nawet mocniej inne wyznania) w historii USA był syn kalwińskiego duchownego Peter Stuyvesant, dyrektor kupieckiej i religijnej Kolonii Holenderskiej na wschodnim wybrzeżu.
      Z drugiej strony Kwakrzy którzy byli skrajnym odłamem Purytan (choć jako rozłamowcy byli przez nich traktowani jako sekciarze) byli mocno filosemiccy (na swój względny sposób), ale w przeciwieństwie do wielu tradycyjnych protestantów którzy popierają mocno państwo Izrael ale nie są tak bardzo pro-żydowscy ci są dużo bardziej umiarkowanie (są pacyfistami) pro-syjonistyczni. Inna sprawa, że Kwakrem był prezydent Richard Nixon.
      Odkrywca

      Usuń
    6. @Odkrywca
      Ano właśnie. Widać więc, że teza jakoby purytańskie (kalwińskie) dziedzictwo USA było źródłem filosemityzmu Amerykanów jest tezą wyjętą z dupy. Ten filosemityzm, objawiający się w postaci chrześcijanskiego syjonizmu i bezwarunkowego poparcia dla Izraela ma zupełnie inne źrodła. Inni ludzie, inne czasy, inne uzasadnienie teologiczne, bo politycznego uzasadnienia to nie ma żadnego. W interesie USA byłoby trzymać z Arabami czy Iranem (czy nawet dwoma tymi ośrodkami jednocześnie).

      Purytańska obsesja z czasow kolonizacji to jakaś forma narcyzmu-hebraizmu, miłości własnej, wynikającej z postrzegania siebie jako Nowych Izraelitów (stąd nadawanie dzieciom biblijnych imion, nazywanie swoich osad i miasteczek biblijnymi nazwami), żyjących w Nowym Jeruzalem (USA). Potomkowie purytanów (czy to genetyczni, czy ideowi) mieli spory ból w konfrontacji z dyspensacjonalizmem. Nagle okazało się, że jednak nie są Nowymi Lepszymi Żydami, a po 1948 roku, to nawet nie mieszkają w już w Nowym Jeruzalem. Jedyne na co im może oferowac dyspensacjonalizm to stanowisko Vice-Żyda w 1000-letnim królestwie Mesjasza-Króla, rządzącego literalnie z Jerozolimy żelazną rózgą. Na dodatek ta eschatologia ma swoje korzenie w arminiańskiej sekcie... a co gorliwi kalwiniści, to nawet upatrują jej źródła w dywersji jezuickiej.

      Kalwinizm jest co do zasady anty-wszystko (nienawidzi zwłaszcza arminian i katolików), a już szczególnie nienawistny jest ten zespolony z materiałem genetycznym z Niderlandów, więc takie nazwiska jak Stuyvesant, czy 32 prezio USA (potomek Claesa Maartenszena van Rosenvelta) na liście żydo-sceptyków wcale nie powinny dziwić. Do pakietu można jeszcze dorzucić Burów z RPA i ich stosunek do otoczenia w kontekście zjawiska hiperkalwinizmu, ale nie ma się co rozpisywać, bo to każdy może sobie doczytać.

      PS. Kwakrzy to świry, ale jeszcze bardziej odjechany był odłam Kwakrów zwany Szejkersami (dzisiaj na wymarciu). Mogliby spokojnie przybijać piątki z prawosławnymi skopcami.
      ~inż. Sobieryba

      Usuń
  4. "Seria 11 nie jest poświęcona "hologramom uderzającym w WTC" i "widmowym samolotom". Technikalia zostawiam innym."
    I OK, rozumiem to. Z Twojego tekstu wynika, że służby USA wspomagały, szkoliły i chroniły islamskich terrorystów, a w przypadku Bin Ladena nawet legendowały.
    Polak, który pamięta komunę i ma trochę oleju w głowie dobrze wie na czym to polega i jak wygląda.
    Rzekomi opozycjoniści wspierający peło, to właśnie opozycjoniści zalegendowani. Kolejna legenda opozycji czyli Michnik. W latach 70-tych był zmęczony PRL-em i wyjechał do Paryża. Normalna historia z tamtych lat. Każdy kto był zmęczony peerelem mógł bez problemu wyjechać do Francji, Niemiec, Szwecji, Australii czy gdzie tam chciał.
    Michnik pojechał do Paryża i tam spotykał się z opozycją na emigracji, wzbudzając ich zaufanie. Był w tym Paryżu kilka miesięcy bodajże. Nie pracował tam, więc nie miał kasy na hotele. Gdzie nocował ? I tu kolejna normalna historia z tamtych lat. Nocował w polskiej ambasadzie. PRL był tak przyjacielski, że gotów był przenocować przez kilka miesięcy każdego Polaka, który wyjechał z Polski Ludowej.
    Opowiadał o tym Otokieł :

    https://www.youtube.com/watch?v=ElUiwdScTzo

    Opisałeś Fox przypadki osób, które stawiały opór służbom i próbowały wyjaśnić pewne sprawy czy śledztwa. Każdy kto obejrzał trochę tego typu filmów czy seriali, dobrze wie, że ze służbami się nie zadziera. Każdy kto to robi, szybko ginie. Działa zasada : fikasz-znikasz.
    Pamiętam historię sprzed 10 lat. Słynny wyciek ropy z platformy BP na Morzu Karaibskim. BP aby było taniej, postanowił zatopić tę ropę pływającą po powierzchni przy użyciu substancji chemicznej o nazwie "Cortex" lub jakoś podobnie, bo nie pamiętam dokładnie, a nie mogę tej nazwy znaleźć teraz w sieci. Być może BP posprzątał też i zasoby netu. Tą akcję BP wspierał Obama.
    I tu pojawił się ekspert od ropy, który był doradcą kilku poprzednich prezydentów. Facet był wiekowy, bo był już na emeryturze. Mówił, że nie można tego tak zrobić, bo może to zakłócić Golfsztrom oraz zaburzyć ekologię dna morza. Dosyć mocno protestował i próbował nawet swoich dojść i układów. Nie zwojował za wiele, bo ... nagle dostał zawału, siedząc we własnym jacuzzi.
    I tak to działa na każdym szczeblu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Michnika - jak czytałem książkę Graczyka, to widać było w niej jaki on był uprzywilejowany w PRL. W latach 60-tych jako licealista czytał emigracyjne publikacje, do których ja docierałem dopiero na studiach.

      Usuń
  5. Co do tego co było pisane jakiś czas temu u Foxa...

    Szanowny Antonówka nie wiem czy coś jak to nazwałeś ,, przehandlowano '' podczas uwalania Szydło ale to by było jeszcze pół biedy. Handel bowiem sugeruje coś- za -coś. Ja się obawiam że nadstawiono jak zawsze dupy za friko.

    Piszesz że ,, ...odbić PiS z rąk Ordo Luris niebezpiecznej dla Polski i Polaków skrajnej sekty która przejęła wierchuszkę władzy w PL. Jak to z sektami bywa pewnie za sznurki ciągnie sztazi albo inne FSB. Niestety sekta ta ma tyle wspólnego z naukami Chrystusa co III rzesza z Cesarstwem Rzymskim... ''.

    Widzę że nie tylko Pikaczu ma jakiś osobisty problem do Ordo Iuris.

    Twoim zdaniem ,, obecny PiS '' spod igły Pana Morawieckiego jest pod wpływem OI ? He he he... a gdzie to niby zobaczyć ?

    Jeśli pozwolisz to sparafrazuję Ciebie -
    TAK ! Odbić PiS należy z rąk skrajnej sekty. TAK ! z rąk sekty niebezpiecznej dla Polski i Polaków. TAK ! z rąk tej która ukradkiem przejęła wierchuszkę władzy nad Wisłą i TAK ! sekty której działania wbrew propagandowym bajkom w perspektywie długoterminowej wzmacniają Rosję i Putina oraz Niemcy i Merkel oraz ich wpływy na obszar Europy Centralnej. A sektą tą jest Pan Mateusz Morawiecki i jego zaplecze ,, bezpartyjnych ekspertów ''.

    Piszesz Antonówka iż Ordo ma tyle wspólnego z naukami Chrystusa co Rzesza Hitlera z Cesarstwem Rzymskim. No to podziel się ze mną jakie są te PRAWDZIWE NAUKI CHRYSTUSA hmmm ? Chętnie je poznam :)

    Ogarnęła Cię spora konsternacja na moje stwierdzenie iż ,,...Ja przykładowo jestem Katolikiem i co Ja mam wspólnego budować wraz z niekatolikami ?...''

    Jako odpowiedź ślesz mi zdanie iż Ci przykro że ktoś może jeszcze pojmować w ten sposób katolicyzm. A jak niby miałbym pojmować ? To że Polacy zostali duchowo zgwałceni to nie oznacza że Ja mam się przęgać w ten korowód. Czy to się komuś podoba czy nie istnieje jedna prawda obiektywna oraz uniwersalna. A jeśli jej ponoć nie ma to oznacza że nie ma żadnej. Nie jest bowiem możliwe istnienie kilku prawd jednocześnie. Jedyne co może istnieć w formie mnogiej to perspektywa z której prawdę oglądamy.

    I co tu ma do rzeczy niby jakiś ,, kato talibański ordung luris '' ? Uwierz Mi że Ty jeszcze nie wiesz co to znaczy KatoTaliban... A ze swoich tez nie mam zamiaru się wycofywać. Będąc katolikiem realnym a nie deklaratywnym nie da się nic zbudować z innymi ludźmi , z niekatolikami. Nic co miałoby stanowić fundament i rdzeń matrycy tożsamościowej Państwa i Narodu - ich żywotnej esencji. A jeśli Ty mylisz te pojęcia z doraźnym i warunkowym współżyciem społecznym i koegzystencją które jak najbardziej wchodzą w grę to wybacz Antonówka ale wyraźniej tego rozgraniczyć raczej nie zdołam.

    Również Pozdrawiam. AZARIASZ.

    OdpowiedzUsuń
  6. " Z Twojego tekstu wynika, że służby USA wspomagały, szkoliły i chroniły islamskich terrorystów, a w przypadku Bin Ladena nawet legendowały."
    Ciśnie się pytanie:dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpisy z tej serii czytam jak bajki :)
    Swoją drogą to coraz bardziej bajkowy masz ten blog, idziesz chyba drogą ZezowategoZorro :) Nawet Pleban Zenobiusz się już pojawił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, co Ci się nie podoba? Uważasz, że samoloty, które uderzyły w WTC nie istniały tudzież nie istniały wieże WTC?

      Nie porównuj mnie z ZezowatymZorro - bo tamten koleś pokazał kim jest przy okazji konfliktu w Donbasie.

      Usuń
    2. Czy ja napisałem, że mi się nie podoba? Jestem jak dziecko - lubię bajki :)

      Jak zostało rozwalone WTC po prostu nie wiem, tym bardziej nigdy nie dojdziemy kto za tym stał, zbyt dużo fałszywych tropów.

      Twoje podejście do szczepień i pandemii zmieniło moją optykę.

      ZZ w pewnym momencie zmienił front tak bardzo, że zapytałem, czy się przewerbował, za co dostałem u niego permabana :)

      Usuń
    3. Bo czytam. Ale od dłuższego czasu tylko komentarze. Na bajki jestem już za stary a blog żeczywiście podupadł.

      Usuń
  8. Fox, napisz coś kiedyś o ataku Izraela na USS Liberty i powściągliwej do granic hańby reakcji USA

    mb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypominałeś mi, że mam o tym książkę, po którą powinienem sięgnąć. Bo w tekstach internetowych poświęconych temu atakowi jest zbyt dużo dziur. Przede wszystkim motyw - co Izrael chciał tym osiągnąć? Przecież atak na Synaj i na Golan miał nieformalną akceptację USA.

      Usuń
  9. Zły to rok dla jastrzębi ,spoczywaj w pokoju przyjacielu Polski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz o Collinie Powellu? Będzie o nim mowa w następnym odcinku.

      Usuń
    2. W takim razie byle do soboty. Let's go Brandon.

      Usuń
  10. Tak nie zapomnijmy też generała Donalda Ramsfelda wielcy przyjaciele Polski

    OdpowiedzUsuń