Ilustracja muzyczna: Selena Gomez - Feel Me
"Donald Trump został ponownie wybrany na prezydenta 7 listopada 2018 r. Dwa lata przed tym jak zostały oddane jakiekolwiek głosy" - tak zaczyna się książka lewicowego dziennikarza śledczego Grega Palasta "How Trump Stole 2020". Sięgnąłem po nią z zaciekawieniem, ale też z dużym sceptycyzmem. Mimo pewnych zastrzeżeń do tej książki, wynikających ze skrzywionej optyki politycznej jej autora, uznałem, że lektura była warta poświęconego na nią czasu. Po jej przeczytaniu doszedłem do dwóch wniosków: 1) Aleksander Łukaszenka to straszny amator stosujący prostackie, sowieckie techniki fałszowania wyborów 2) Jest nadzieja dla Ameryki i dla świata. Biden może nie zostać prezydentem, nawet jeśli wygra wybory w kluczowych stanach. Już to się zresztą zdarzało w historii USA.
Palast zasłynął badając nieprawidłowości wokół wyborów prezydenckich na Florydzie w 2000 r. Wówczas tamtejsza sekretarz stanu Katherine Harris ogłosiła, że Bush wygrał w tym stanie 537 głosami z Alem Gorem (takim pajacem, co brał pieniądze od Chińczyków, a po skończeniu kariery politycznej zarabiał na życie strasząc, że do 2012 r. stopnieją lodowce w Arktyce). Palast dostał dwa dyski komputerowe z biur Harris z listą 97 tys. osób, które jej urzędnicy wycieli wcześniej ze spisu wyborców. Wycięto ich oficjalnie dlatego, że ci wyborcy byli więźniami lub byłymi więźniami. Zweryfikowano tę listę nazwisko po nazwisku, i okazało się, że żadna z osób usuniętych nie należała do tej kategorii. Niemal wszystkie były zaś Czarne, czyli należały do żelaznego elektoratu demokratów (znajdowały się na ich "plantacji"). Jak by wyglądał wynik wyborów na Florydzie, gdyby Harris nie przeprowadziła tej czystki? Sąd Najwyższy przerwał wówczas ponowne przeliczanie głosów. Doszło jednak do niezależnego przeliczania tych głosów, które zostały odrzucone przez maszyny. I zależnie od zastosowanych kryteriów uznawania głosów za nieważne, w niektórych recountach to Gore zwyciężał na Florydzie i co za tym idzie w wyborach prezydenckich w USA. Gore jednak nie chciał się już bić o prezydenturę.
Przebieg wyborów w USA zależy od stanów, a konkretnie od ich sekretarzy stanu, którzy są politycznymi nominatami. I chętnie oni korzystają ze swoich uprawnień. Tak było choćby w przypadku republikanina Briana Kempa, który w 2018 r. będąc sekretarzem stanu w Georgii startował w wyborach na gubernatora. Jego biuro usunęło wcześniej ze spisu wyborców 665,7 tys. osób, czyli jedną ósmą mieszkańców stanu. Kemp wygrał wybory z kandydatką demokratów Stacey Abrams, czarną lewaczką, zdobywając 50,2 proc. głosów. Abrams domagała się recountu, ale została olana przez własną partię. Kemp bardzo sprytnie zabezpieczył się bowiem prawnie. Wyborcy byli usuwani z list pod pretekstem, że nie mieszkają już w tym stanie. Co prawda dane podatkowe i wszystko inne potwierdzało, że przytłaczająca większość z nich nadal mieszkała w Georgii, ale nie głosowali oni w dwóch poprzednich wyborach. Każdy z nich dostał oficjalne pismo z upomnieniem, by się zgłosili do rejestracji wyborców. Pismo było jednak tak napisane, że trudno z niego było cokolwiek zrozumieć i mnóstwo ofiar systemu edukacji wyrzucało je do kosza myśląc, że to spam. Kemp zastosował po prostu wyborczy test na inteligencję :)
Czystka przeprowadzona przez Kempa była też w pełni legalna. W czerwcu 2018 r. Sąd Najwyższy orzekł bowiem w sprawie Husted v. APRI, że takie metody są dozwolone. Wspomniany w tytule tej sprawy John Husted, to republikański sekretarz stanu z Ohio. Przed wyborami z 2016 r. usunął ze spisu wyborców 426,8 tys. ludzi, a po reelekcji Obamy z 2012 r. jeszcze pół miliona. Usuwał ich nawet jeśli odbierali od poczty listy polecone dotyczące rejestracje wyborców W ten sposób usunięto z rejestrów np. 10 proc. mieszkańców murzyńskich dzielnic Cincinnati a tylko 4 proc. wyborców na przedmieściach. Sąd Najwyższy nie dopatrzył się w tym jednak niczego podejrzanego. Ohio to oczywiście kluczowy "swing state", w którym w 2008 i 2012 r. wygrał Obama a w 2016 r. Trump.
Podobne czystki w rejestrach wyborców były przeprowadzane też w kilku innych kluczowych stanach/ Np. w Wisconsin usunięto z rejestrów 232,6 tys. wyborców. Trump wygrał tam w 2016 r. 22,8 tys. głosów. W 2018 r. republikański gubernator Scott Walker przegrał tam jednak wybory z demokratą. Demokratyczne władze stanu nakazały przywrócić tych wyborców do rejestrów. W styczniu 2020 r. sąd, orzekając w sprawie pozwu jednego z think-tanków przeciwko władzom stanowym, nakazał jednak ponownie ich usunąć z rejestru.
Kreatywny był też Kris Kobach, były sekretarz stanu w Kentucky. Kobach stworzył system Crosscheck teoretycznie pozwalający na wykrywanie osób, które wielokrotnie głosują w różnych stanach. Pozwolił on na skreślenie z rejestrów 1,1 mln wyborców w 26 stanach. W swoim stanie na jego podstawie wyeliminował ze spisów 20 tys. wyborców. Za podwójne głosowanie skazano jednak tylko 9 z nich - byli oni debilami, którzy "źle zrozumieli prawa wyborcze". Kobach stworzył bardzo ostry system weryfikacji praw do głosowania, który skopiowali republikanie w innych stanach. Osoby, co do których są "wątpliwości" muszą dostarczać swoje paszporty (a niewielu Amerykanów je ma) lub certyfikaty urodzenia (tu problem mają starsi, biedniejsi i ci którzy urodzili się w innych stanach).Usuwanie wrogiego elektoratu ze spisu wyborców to stosunkowo bezpieczna metoda manipulacji wyborczych. Dlatego, że nie da się udowodnić w sądzie, że usunięto wyborców, chcących głosować na konkretnego kandydata. Wybory są wszak tajne. Zawsze też można odrzucić wniosek o dopisanie do spisu wyborców (tak jak w przypadku 100 tys. Afroamerykanów w Karolinie Północnej). Np. dlatego, że podpis jest niewyraźny a jak wiadomo czarni często mają dziwne imiona np. "Tyrondidnotingwrung!". Pamiętacie jak w 2012 r. różni eksperci snuli prognozy mówiące, że republikanie nigdy już nie wygrają wyborów w USA, bo Białych jest coraz mniej a mniejszości coraz więcej? Jak widać znaleziono na to sposób.
A co zrobić jeśli wyborca przychodzi do lokalu wyborczego i odkrywa tam, że nie ma go w spisie? Wówczas pani z komisji go uspokaja, że zostanie wpisany na tymczasową listę wyborców. Z uśmiechem na ustach wręcza mu kartę do głosowania z odpowiednią pieczątką. Zadowolony wyborca głosuje na Hillary i idzie do domu myśląc, że "pokonamy złego Orange Mana". Jego głos nie jest jednak liczony! Bo zgodnie z prawem nie musi być. To tylko głos tymczasowy.
Ale nawet te głosy, które oddano zgodnie z wszelkimi procedurami, też nie muszą być policzone. Stało się tak np. w 2016 r. w Michigan. Trump wygrał w tym stanie 10,7 tys. głosów. 75,4 tys. głosów w Detroit nie zostało tam jednak policzonych! A nie zostało policzonych bo niemal jednocześnie popsuło się tam 87 maszyn skanujących głosy! Przypomnijmy: Detroit to shithole, z którego w ostatnich dziesięcioleciach uciekli niemal wszyscy Biali a miejscowi Afroamerykanie od lat tam wybierają demokratów, którzy dbają o to, by czarni nadal służyli im "na plantacji". Z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że głosy miejscowych meneli kupione przez demokratów za butelkę wódki lub działkę cracku poszłyby na Hillary. Ale stanowy republikański prokurator generalny orzekł później, że ta dziwna awaria 87 maszyn do liczenia głosów nie była w żaden sposób podejrzana i że "liczba głosów wchodzących do maszyny nie musi się zgadzać z liczbą głosów policzonych".
Z wyliczeń Grega Palasta wynika, że w wyborach z 2016 r. co najmniej 5,87 mln głosów zostało oddanych, ale nie policzonych. Były to głównie tymczasowe głosy. Dodatkowo co najmniej 1,98 mln wyborców zablokowano możliwość oddania głosu.
Wszystko wskazuje na to, że tegoroczne wybory będą wyjątkowe pod względem bezczelności przekrętów. Ot na przykład w Pennsylwanii stanowy Sąd Najwyższy orzekł niedawno, że nie będą liczone tzw. "nagie głosy". O co chodzi? By oddać głos korespondencyjnie należy włożyć kartę do głosowania do koperty oznaczonej jako "oficjalna koperta wyborcza". A następnie włożyć ją do drugiej koperty. Głosy bez pierwszej koperty liczone są jako "nagie głosy". A przynajmniej były liczone w prawyborach i wyborach lokalnych z 2019 r. Teraz jednak nie będą, a mowa o około 100 tys. głosów w swing state.
Oczywiście demokraci też sięgają po swoje przekręty. Ostatnio odkryto, że doszło do odrzucenia przez jednego ze stanowych podwykonawców części głosów wojskowych wysłanych pocztą (mowa o małej liczbie głosów). Mike Bloomberg zapłacił zaś grzywny za 32 tys. byłych więźniów z Florydy, by mogli zagłosować - co jest oczywistym kupowaniem głosów. Trump cały czas snuje narrację mówiącą, że dojdzie do masowych fałszerstw w głosowaniu pocztowym. Ale demokraci nagle zaczęli namawiać wyborców do głosowania w lokalach, bo obawiają się, że mogą zostać wyd... podczas głosowania pocztowego przez republikańskich sekretarzy stanu i sądy. (Oczywiście największym sojusznikiem demokratów są totalitarno-liberalne giganty technologiczne starające się ograniczać "wrogą prawicową propagandę"). Republikanie spodziewają się więc podważania wyniku wyborów przez demokratów, a sztab Bidena szykuje na taką możliwość. Hillary mu niedawno radziła, by pod żadnym pozorem nie uznawał swojej klęski wyborczej. Jej słowa potwierdzają, że sondaże wyborcze można potłuc o kant dupy...
Ilustracja muzyczna: Justin Timberlake - Cry me a river
Tak się akurat składa, że kampania Bidena jest pozbawiona energii. Jej lewicowi krytycy wskazują, że skupia się ona bardziej na przekonywaniu rozczarowanych do Trumpa republikanów niż na mobilizowaniu demokratów. Biden olewa całkowicie latynoski elektorat, bo jego sztabowcy wymyślili sobie, że "czarni mu wystarczą". Kampania Trumpa w tym czasie intensywnie pracuje nad pozyskaniem Latynosów. Trump jeździ z wiecu na wiec, wywołując entuzjazm swoich fanów, Biden ogłasza, że dzień się dla niego skończył i musi odpocząć o 9:20 rano! Mówi też, że na covida zmarło 200 mln Amerykanów i macha do pustego pasa startowego. Z kilkunastu kandydatów w prawyborach demokraci wybrali tego z największą demencją. A do tego mocno umoczonego w różne szwindle. Wyszedł niedawno raport jednej z komisji Kongresu poświęcony jego związkom z ukraińską spółką Burisma. Jest w nim mowa o powiązaniach jego syna z biznesmenami związanymi z chińskimi tajnymi służbami, o 3,5 mln USD jakie Hunter Biden dostał od Eleny Baturiny,wdowy po merze Moskwy i zarazem znanym mafiozie Juriju Łużkowie i o tym, że Hunter wysłał tysiące dolarów kobiecie powiązanej z wschodnioeuropejską siatką prostytucji. Hunter to ten geniusz, co musi płacić alimenty striptizerce, której zrobił dziecko.
Republikanie mają dodatkowo farta, że niedawno zmarła sędzina Sądu Najwyższego Ruth Bader Ginsburg. Trump dzisiaj mianował w jej miejsce Amy Coney Barrett, konserwatywną katoliczkę z Chicago. (A w grze była też antykomunistyczna Kubanka z Florydy.) Senat ma ją "błyskawicznie" zatwierdzić. Trump mówi otwarcie, że ma ona zasiadać w Sądzie Najwyższym już 3 listopada, by rozpatrywać protesty wyborcze.
Na wypadek protestów wyborczych przygotowuje się też Mark Zuckerberg, którego demokraci i "big tech" otwarcie oskarżają o "zdradę" i pomoc w wyborczym zwycięstwie Trumpa w 2016 r. A dokładnie to przygotowuje się na scenariusz ograniczenia przepływu informacji w trakcie powyborczych zamieszek. I robi to wspólnie z WOJSKOWYMI planistami. W medialnej narracji Pentagon obawia się, że Trump wykorzysta wojsko do tłumienia zamieszek (ha ha!). Ale bez tej interwencji się nie objedzie. Wielkie miasta trzeba będzie odbić z rąk "anarchii". No chyba, że Antifiarze/BLM przegrają konfrontację z redneckami i milicjami. W swing states rośnie legalna sprzedaż broni i amunicji przed wyborami... Jared Kushner powiedział Bobowi Woodwardowi w książce "Rage", że o ile początkowo 80 proc. ludzi w administracji chciało ocalić świat przed Trumpem a 20 proc. ocalać świat razem z Trumpem, to obecnie te proporcje są odwrotne. Moim zdaniem koleś wie, co mówi.
Więc głowa do góry. Wygląda na to, że Trump jest na drodze do reelekcji. Ale kto będzie rządził Ameryką okaże się dopiero po wyborach.
Prawicowcy, zamiast czytać jakieś głupoty o monarchistycznych ciotach z Francji czy klasykę myśli LGBTariańskiej, uczcie się jak budować własne Głębokie Państwo! Jako Polacy mamy w tym tradycję - ale oczywiście dupoprawica ją odrzuca, bo się naczytała głupot Sommera, Suchodolskiego czy innych Janków Bodakowskich...
Dokładnie to samo pomyślałem w czasie lektury, co padło w konkluzji - ''kadry są najważniejsze'' mówiąc ''klasykiem''. Dopóty nasza zliberalizowana do szczętu dupoprawica będzie programowo wroga ''urzędasom'' i państwu jako takiemu, skazana będzie na słusznie zasłużony przegrywizm polityczny. Nauka z tego taka, że należy mieć wystarczającą liczbę swoich kumatych ludzi na kluczowych stanowiskach, niezbyt efektownych, ale to oni odwalają właściwie główną robotę, pracując na lidera. To jak z sekcją rytmiczną o której mówił kiedyś Zappa, że najlepszy gitarzysta gówno za przeproszeniem zrobi, jak nie będzie miał za plecami znakomitego perkusisty i niedocenianego w rocku porządnego basu, pal licho jeszcze gdy idzie o odgrywanie prostych kawałków, ale gdy przychodzi do rockowej improwizacji, zupełnie innej niż w jazzie, bo opartej na polirytmiach i mocnym podbiciu ''stopy'', wychodzi szydło z wora. B. dobry edukacyjny wpis, powinni przeczytać go wszyscy co równie naiwnie gloryfikują USA, jak i je negują bazując jedynie na zestawie stereotypowych haseł.
OdpowiedzUsuń''Tyrondidnotingwrung!'' - obśmiałem się jak norka, nomen omen.
Trafne podsumowanie. Kadry decydują o wszystkim. Urzędniczy kościec. Wycinać tamtych, wsadzać swoich na ich miejsce.
UsuńJa od dawna pokazuje dupoprawicy przykład Erdogana. Oni oczywiście mówią: "to straszny islamista, który Kurdów morduje!". Ale zakute łby nie rozumieją mechanizmu, za pomocą którego wykosił stare Głębokie Państwo i zbudował własne. Banda analfabetów!
Po co angażować w to zaraz tureckiego sułtana, ich proste umysły nie ogarną tak obcych nam wzorców, można przytoczyć im znacznie bliższy przykład co na temat wartości organizacji w kontekście KOD-u mówił Sławek Neumann:). Narodowcy akurat w przeciwieństwie do kucerzy są tego świadomi, stąd pewnie dlatego umieścili rzeczony fragment z jego taśm na swym kanale:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=m71HKkDc7Rk
...skądinąd wzmianka o Krisie Kobachu pojawia się w opublikowanej na dniach rozmowie Krupy z twórcą antyimigracyjnego portalu amerykańskiego Vdare, konkretnie tu:
Usuńhttps://youtu.be/ETcs5QBiQIU?t=665
Wygląda, że to taka ''nadzieja białych'', i stąd ostro tępiona przez post-bushowskie złogi w establiszmencie Republikanów. B. ciekawy wątek tamże z ustawą proimigracyjną z poł. lat 60-ych, kolejny dowód, że tzw. ''kontrkultura'' była zaprowadzoną odgórnie rewolucją, a nie żadnym tam ''spontanicznym'' buntem młodzieży, rewoltą ''zniewolonych'' czarnych etc. Z drugiej jeśli prawdą jest, iż Trump cieszy się zdecydowaną przewagą poparcia wśród najliczniej napływających do USA Latynosów [ ostatnie szacunki mówią o 60% przy jakichś 25% dla Bidena ] znaczy to, że jak zwykle rewolucja przyniosła zupełnie odmienne od zamierzonych skutki, świetnie. Uwalanie w spisach murzyńskich wyborców to jedno, nie można jednak odpuścić i tej bodaj najbardziej ze wszystkich zlewaczonej i roszczeniowej społeczności, ciekawym jakie wyniki przyniesie forsowany przez czarnych konserwatystów jak Candace Owens ''Blexit''. Jeśli Trumpowi uda się zyskać choćby 15, może nawet 20% poparcia wśród nich to będzie naprawdę ewenement, bo dotąd liczba głosów oddawanych przez ''afromurzynów'' na prawicowego kandydata oscylowała zwykle w granicach błędu statystycznego. Uczciwie jednak należy przyznać, że nie mieli też za bardzo wyboru, skoro Republikanie w ofercie mieli takich dupków jak Mitt Romney, który podczas swej kampanii parę lat temu z pogardą wyrażał się o ''leniwych czarnuchach'', a teraz hipokryta sam chadza na marsze BLM, aż szkoda że mu tam nie spuścili wp*lu, temu białasowi akurat by się należało:
https://www.good.is/mitt-romney-marches-black-lives-matter
Trump ma za to realne widoki na dokonanie tu przynajmniej poważnego wyłomu, z drugiej wygląda, że pod wpływem zięcia i reszty ''bezobjawowych konserwatystów'' ze swego otoczenia raczej kiepsko sie za to zabrał, tak przynajmniej sądzą na wspomnianym wyżej Vdare:
https://vdare.com/articles/javanka-s-stupid-platinum-plan-for-blacks-won-t-work-trump-should-propose-gold-plan-for-all-americans-populist-economics-and-immigration-patriotism
No i pytanie co z ''Azjatoamerykanami'', konkretnie ilu Chinoamerykanów da się nabrać na neoimperializm postkomuszej CHRL, a także czy Hindoamerykanie łykną, że Skamala Devi jest faktycznie ''ich''. Na szczęście tym ostatnim naraziła się besztając rząd narodowców w Delhi za twardą postawę wobec Kaszmiru, zwolennikom Trumpa wystarczy więc nieustannie to przypominać, delikatnie sugerując między wierszami, iż jako ''afrohinduski'' mieszaniec nie zasługuje na zaufanie.
W ogóle tegoroczne wybory prezydenckie za oceanem wyraźnie okazują, że USA czekają zasadnicze zmiany ze względu na coraz bardziej dostrzegalne przełamanie dotychczasowej dominacji WASPów i europejskich Żydów, ich postępującą marginalizację przy wciąż większościowym udziale w społeczeństwie na rzecz najliczniej napływających tam Latynosów, oraz zyskujących dynamicznie na znaczeniu Azjatów. Dlatego mam trochę pretensję do Trumpa, że ustawił swoje hasło wyborcze nieco zbyt reaktywnie ''America great again'', gdy tymczasem lepiej byłoby wytrącić progresywistom broń z ręki postulując nie powrót, lecz zmianę kraju. Wszakże nie powielając w nieco tylko złagodzonej postaci programy lewackiego oszołomstwa zarażone globalistyczną nienawiścią do własnego kraju, lecz po to aby dotąd pominięte czy zmarginalizowane grupy społeczne realnie włączyć w amerykański projekt. Przecież to właśnie wyniosło do władzy Trumpa, który zwyciężył dzięki głosom rzeczywiście wykluczonej, bo ekonomicznie białej biedoty z ''pasa rdzy'' na Środkowym Zachodzie, na której dotąd żerowała tamtejsza lewica, ale porzuciła gdy tylko atrakcyjniejsze dla niej stało się wielkomiejskie pedalstwo. Należałoby poszerzyć więc ofertę o białych katolików, traktowanych z pogardą, a bywało w przeszłości, że i prawdziwą nienawiścią przez WASPów, czarnych konserwatystów, Latynosów, co bardziej kumate kobiety, do których dociera, że tzw. ''feminizm'' jest perfidną pułapką wymierzoną nade wszystko w ich żywotne interesy, ba nawet zapomnianych bodaj przez wszystkich indiańskich autochtonów, których temat najrzadziej, jeśli w ogóle pojawia się w amerykańskiej dyspucie publicznej. O ile dochowa się przy tym wierności pewnym pryncypiom wcale nie musi skończyć się to mdłym, ''bezobjawowym konserwatyzmem'', weźmy choćby przykład tych nieszczęsnych Indian, raz że można by polepszyć ich byt proponując likwidację anachronicznej, kuriozalnej zupełnie struktury ''rezerwatów'', przypominając przy tym, że historii Dzikiego Zachodu nie da się sprowadzić li tylko do wzajemnych rzezi i walk z białymi osadnikami, te związki były bardziej skomplikowane i konfliktowi towarzyszyła nieraz osmoza kulturowa dająca intrygujące, a dziwaczne z perspektywy Europejczyka efekty, by wymienić choćby szamańskie amulety, dzięki którym ''prorok'' mormonizmu Joseph Smith miał przetłumaczyć Księgi Mormona ze ''staroegipskiego reformowanego'':))). W każdym razie powrotu do dawnej postaci Okcydentu nie ma, i nie powinniśmy histeryzować z powodu marginalizacji rasy białej w samej USA, biorąc pod uwagę jak wielu jej przedstawicieli dziś stanowi prawdziwą dzicz, nie ustępującą w zbydlęceniu najgorszej murzyńskiej hołocie. Na tym zresztą polega min. anachroniczność konceptów Konecznego, który bazował na nieuchronnym konflikcie między cywilizacjami, ale nie przyszło mu do łba jako skażonemu obłąkaną ideą jego epoki czyli tzw. ''postępem'', że za sto lat główny konflikt będzie przebiegał raczej między jakąkolwiek cywilizacją, obojętnie ''turańską'' czy łacińską, a neobarbarzyństwem. Kiedyś tu wrzucałem relacje na YT z walk ulicznych w Portland bodajże, między amerykańskimi patriotami z Proud Boys a tamtejszą Antifą, i co uderzające wśród pierwszych choć oczywiście dominowali nadal biali, znaczącą liczbę stanowili jednak także Latynosi, Azjaci, nawet wcale liczni czarni, tymczasem wśród lewactwa niemal same białasy. Akurat oglądałem wczoraj jak zawsze świetny komentarz Paula J. Watsona sprzed dwóch lat już będzie, pod wymownym tytułem ''Portland is a sh*thole'', uprzedzam niezły hardkor, warto jednak obejrzeć, aby wyleczyć się z nostalgii za ''białą Ameryką'':
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=aSw79yRnDVs
...skądinąd zaczynam się obawiać, że zachodzi między nami jaka ''synergia mentalna'', bo akurat w świeżym wpisie omawiam niepowtarzalną szansę jaką zyskali dzięki starczemu uporowi prezesa kuce, by przestać wreszcie kucać. Może wyjdą wreszcie z politycznej piwnicy, nauczą się konkretnej pracy organizacyjnej i dzięki temu wyzwolą z korwinowego stulejarstwa jakim nasączył ich starszy pan, przynajmniej co bardziej ogarnięci nabiorą szacunku dla służby publicznej, jak i pracy biurokraty i funkcjonariusza państwowego, bez której nie sposób efektownie rządzić. Jeśli ich liberalizm, a już libertarianizm na pewno nie stanie się czysto deklaratywny, i nadal będą pierdolić, że ''państwo złodzieje, a podatki kradzież, wolny rynek uber alles!'' uj z tego za przeproszeniem będzie. Obaczymy, a przydałaby się jaka nie tyle nawet stricte prawicowa, co zwyczajnie broniąca normalności siła polityczna w kraju, gdy pod światłym przewodem prezesa PiS obrał kurs na ''zielony konserwatyzm'', czyli prosto w przepaść, na to jednak jak rzekłem kuce muszą przestać wreszcie kucać, zaś narodowcy wyzbyć się swego prześmierdłego rusofilstwa, trzymam za to kciuki.
OdpowiedzUsuńKuce musiałyby przedstawić pozytywny program reformy tych elementów aparatu państwowego (instytucji, procedur itp.), które faktycznie skądinąd są szkodliwe dla tzw. zwykłych obywateli, ale i dla... państwa jako takiego (jak piszesz u siebie na blogu, anarchizują państwo).
UsuńNarodowcy musieliby nie tylko pozbyć się agentury i jej wpływów (tu wracamy do naszej dyskusji poniżej i mamy kolejny czynnik - dziedzictwo "endekomuny" i "endekoesbecji"), rusofilstwa i sowietofilstwa, ale też talmudystycznego podejścia do spuścizny Dmowskiego i innych twórców myśli nacjonalistycznej. No i - last but not least - rasizmu i szowinizmu, które niestety są w tym środowisku obecne. I to nie w postaci dowcipów o Murzynach i Żydach, które od biedy można wyfaflunić po litrach wódy, ale dość spójnej postawy.
Szkoda, że nie udała się zupełnie inicjatywa w postaci Ruchu 11 Listopada - moim zdaniem, abstrahując zupełnie od przynależności denominacyjnej większości jego frontmenów (co mnie nie przeszkadza, o ile nie próbują mnie nawrócić z zapałem 70-letnich babć-jehówek), nie mieli głupich koncepcji, zwłaszcza Marian Kowalski.
Jeżeli to prawda, z tymi proceduralnymi fałszerstwami i skalą idącą w setki tysięcy czy miliony; to jest to zupełna klęska 'rule of law', co to za demokracja komstytucyjna?
OdpowiedzUsuńNie lepiej by było po prostu poprawką do Konstytucji wydłużyć kadencję prezydenta do 7 lat, jak jest w normalnych krajach? Cofnąć też limit 2 kadencji, durną poprawkę z czasów H. Trumana.
Pozory . Jakby bez ich zachowania wyglądało "niesienie demokracji" w krajach mających pecha wejść w drogę politycznym interesom USA ? Teatr i tradycje jak gusła odprawiane przez chińczyków przy Mauzoleum Mao .
UsuńCoyote
W normalnych krajach siedmioletnia kadencja? W których? We Francji?
Usuń@ Fox,
Usuńobecnie z liczących się krajów, to we Włoszech prezydent ma 7-letnią kadencję, we Francji miał przed reformą konstytucyjną parę lat temu, w Polsce konst. kwietniowej czy Niemczech międzywojennych.
Z resztą, pierwsze nowożytne republiki miały dożywotnie głowy państw (włoscy dożowie, naczelnicy Niderlandów, dwaj protektorzy Anglii), jeszcze taki Alexander Hamilton postulował, by w USA prezydent był wybierany bezterminowo.
No i z normalnych krajów, jeszcze w Irlandii czy Izraelu ciągle jest 7-letnia kadencja prezydenta.
UsuńJak można wycinać wyborców ? Niezły cyrk lub burdel (jak kto woli).
OdpowiedzUsuńW swej naiwności sądziłem, iż tylko u nas możliwe są przewały wyborcze (i na Białorusi of kors). Trzeba się zestarzeć aby zrozumieć podstawy. To co u nas odpierdala lewactwo od lat (czyli dla jasności : SLD, PSL, UW, PO czy obecnie Hołownia und kamrates) to nic innego jak wzorce czerpane ze stanów.
Pisiory raczej nie fałszują wyborów, choć kto wie czy nie zaczną, skoro przechodzą z prawa do liberalnego centrum. W USA jak widać, obie strony grają nieczysto, ale trudno mieć o to pretensje do Republikanów. Sam twierdzę to samo, że z bandytami nie można grać czysto.
W kwestii wyborów w USA, polecam teksty Jacka K. Matysiaka, który publikuje je na blogu Matki Kurki. Facet mieszka w Kalifornii i z bliska widzi co się tam odjebuje, a przy tym lewactwa nie lubi. Nie komentuję tam niestety, gdyż przed laty, Matka Kurka dał mi bana na komentarze, za komentarz, który mu się nie spodobał. Po raz drugi na pewno się tam nie zarejestruję . Taki już kurwa jestem :) .
PS
@Chehelmut
Jak zwykle jesteś w formie. Właśnie kończę czytać Twój najnowszy wpis na blogu. Moja diagnoza ? Tacy jak my są w kropce. Po zdradzie JK i Pisu nie ma na kogo głosować, a z drugiej strony nie można pozwolić sobie na olanie wyborów, bo gdy do władzy dojdą komuchy z PO, to zaorają wszystko tak, że po raz kolejny nie przegrają już nigdy. Dobrze, że kolejne wybory dopiero za 3 lata, bo jest czas poobserwować wszystko i ułożyć sobie to w głowie na nowo.
Już Nixon robiła wałki wyborcze (z listami wyborców) podczas swojej pierwszej kampanii wyborczej do Kongresu.
UsuńOdkrywca
Gratuluję zbanowania przez MK :)
UsuńI co ten Jacek K. Matysiak pisze? Czy coś, czego nie wiemy?
@Fox
UsuńTen JK.Matysik pisze sążniste wypowiedzi i najlepiej samemu je przeczytać. Pisze coś czego ja nie wiem, a Ty pewnie wiesz ;p
No to i ja się pochwalę banem od MK...A miałem kiedyś człowieka za przyzwoitego.
Usuń@Fox
OdpowiedzUsuńNaprawde uwazasz ze jakas banda starych oligarchow-pedofili i ich przydupasow-skorumpowanych urzedasow to jest "prawicowe Glebokie Panstwo"?No to "gratuluje".
Ma racje oczywiscie Chehelmut iz panstwo nalezy "przejac" ale nie z takimi typami bo to tylko zastepowanie dzumy cholera...co wlasnie obserwujemy na przykladzie lewaczenia PISu.
Piotr34
A gdzie widzisz tych starych oligarchów-pedofili?
Usuń@Foxmulder
OdpowiedzUsuńW USA "zbuszowanie" najbliższych wyborów nie pomoże, jeśli się Antify, BLM-ów czy innej komunistycznej agentury nie weźmie krótko za pysk, przy pomocy wojska, Gwardii Narodowej czy też pododdziałów specjalnych innych resortów siłowych, przy wsparciu milicji obywatelskich.
''Tyrondidnotingwrung!'' Whut da fuck?! Is it God damn muthafuckin real?! Wiedziałem, że Murz... Afroamerykanów można rozpoznać po nazwiskach, ale coś takiego?
@ Chehelmut
Taka ciekawostka - w środowiskach kucowych jest też wielu ćpunów, tzn. osób funkcjonujących w subkulturach, które sankcjonują mniej lub bardziej zrytualizowane regularne palenie marihuany, haszyszu czy też przyjmowanie halucynogenów. (kurła, zabrzmiałem jak jakiś typ z wydziału antynarkotykowego policji albo ekspert z SB :D).
Co do narodowców nie mogę pojąć jednej rzeczy: jak tego typu integralni konserwatyści i nacjonaliści popierają reżimy, które przemysłowo mordują nienarodzone dzieci, jakim cudem - mimo deklaratywnego nieraz antykomunizmu - popierają reżimy będące kontynuacją ZSRS, konkretnie Federację Rosyjską ze swoim czekistowskim neobolszewizmem (i ChRL z komunizmem otwartym w koncowej fazie ichniego NEP-u)? Widzę, że dużo się zajmujesz sprawami, powiedzmy, metapolitycznymi na swoim blogu, więc może mi to wyjaśnisz.
Dużo jest wśród narodowców i kucy regresizmu, ale nie jest to typowe tylko dla nich. Dużo jest tam ludzi negujących osiągnięcia współczesnej nauki, techniki i medycyny zwłaszcza, np. antyszczepionkowców, co nieraz prowadzi wprost do New Age'u...
Trafna obserwacja co do ponadnormatywnej w stosunku do reszty społeczeństwa liczby ćpunów wśród kucerzy, sam słyszałem od osoby dobrze osadzonej w tym środowisku, więc nie sądzę aby to była jedynie plotka, że Berkovitz ponoć jest miłośnikiem takowych specyfików. Jest to sądzę dość proste do wyjaśnienia, dragi w przeciwieństwie do alko [ oczywiście nie mówię o chlaniu do oporu aż widać ''białe myszki'' ] zmieniają świadomość, halucynacje jak wiadomo bywają niesłychanie ''realistyczne'', stąd po czymś takim naprawdę można uwierzyć w realność wolnorynkowej utopii i inszych akapowych konceptów, wtedy ''nie ma nic niemożliwego''. Z fascynacją narodowców [ nie wszystkich! ] postkomunistycznymi reżimami to również wbrew pozorom niezbyt skomplikowana kwestia: zwyczajnie próżnię ideologiczną po upadku komuny wypełnił tam zwykle imperialny szowinizm o agresywnym, militarystycznym zabarwieniu. Wprawdzie zachodzi fundamentalna sprzeczność między ponadnarodowym z zasady imperializmem, a czystym nacjonalizmem, i stąd np. wielu radykalnych narodowców w Rosji jest nastawiona tak antyputinowsko, niemniej większość zwolenników jak w każdej zresztą ideologii nie wchodzi aż w takie niuanse poprzestając na prostych hasłach, cóż takie uroki uprawiania polityki masowej. Nieco osobny przypadek stanowi była Jugosławia, Targalski w jednym z ''kocich tygli'' dobrze opisał w kontrze do dyrdymałów Michalkiewicza jak się tam rzeczy miały, konkretnie jak po wygaśnięciu wiary w komunizm, a następnie ''socjalizm z ludzką twarzą'' w wydaniu jugolskim, wreszcie śmierci Tity, którego autorytet pozostał już jedynym czynnikiem spajającym reżim, poszczególne kliki partyjne post-komunistów by usamodzielnić się i znaleźć nową legitymizację swych rządów, poczęły odwoływać się do lokalnych nacjonalizmów, w tamtych warunkach ściśle do tego powiązanych z religią, integralnie wręcz w przypadku zwłaszcza muzułmańskich Boszniaków. Osobny temat stanowią tzw. ''ruchy trzecioświatowe'' z których największym jest maoizm, łączące komunizm z postulatami nacjonalistycznymi, a często wręcz rasistowskimi - tu jednak otwiera się tak szerokie pole tematyczne, że wymaga to osobnego wpisu, więc nie będę tym spamował Foxowi bloga, postaram się za to poświęcić właśnie jeden z kolejnych postów.
Usuń@ Che
Usuń1. Ale temat popularności pochodnych konopii indyjskich i (jakkolwiek w mniejszym stopniu) halucynogenów wśród wszelkiej maści kolibów, libertarian itp. znam niejako z autopsji, chociaż nie będę teraz sypał sensacjami z życia jakichś obecnych figur Konfy, to raz ;):D. Dwa, dawno się z "ukąszenia libertariańskiego" wyleczyłem, także pod wpływem karczych i kopów w dupę od tzw. życia, no i poszerzenia świadomości co do natury tych, z którymi chcieli robić interesy cadykowie libertarianizmu (a niektórzy z nich do nich przynależeli, np. Karl Hess był jednym z niewielu białych członków Czarnych Panter). I coś jest na rzeczy z wpływem tych właśnie substancji na koncepcje polityczne, ba, metapolityczne (gdyż te narkotyki zmieniają percepcję świata na magiczno-życzeniową). Podobnie zresztą było w przypadku hipiserki i ogółem, tzw. pokolenia '68.
2. Słusznie wymieniasz ten czynnik ("próżnię ideologiczną po upadku komuny wypełnił tam zwykle imperialny szowinizm o agresywnym, militarystycznym zabarwieniu."), ale dochodzi też dezinformacja strategiczna czekistowskiego reżimu (który w te klocki jest po prostu rewelacyjny). Swoją drogą - o czym pisałem wielokrotnie u siebie na blogu i w komentarzach, także u Foxa - tzw. postkomunizm jest de facto kolejną formą ewolucji komunizmu, tyle, że nieposługującą się jakąś spójną i jednolitą ideologią, tak jak poprzednik, przy czym komunizm należy tu rozumieć jako teorię władzy, gdzie wąska struktura panuje nad społeczeństwem, zamienionym w - jak byś to określił - zsowietyzowaną "biomasę".
3. Nacjonał-komunizm, maoizm, terceryzm. Komunizm i post/neokomunizm niezwykle łatwo przyjmuje oblicze nacjonalistyczne, czy wręcz rasistowskie, jeśli jest to zgodne z interesami władzy komunistycznej. Nie bez przyczyn Hitler, który swoją drogą, wcale nie był taki głupi, za jakiego się go zwykło uważać, miał po wygranej generała Franco w Hiszpanii żałować, że poparł Caudillo, zamiast tzw. republikanów, ponieważ wg niego (Hitlera) "z socjalistów międzynarodowych łatwo da się zrobić socjalistów narodowych." A co do wykorzystywania przez komunistów religii - czy wiesz coś, jakoby Andropow, widząc skutki przymusowej ateizacji, miał zaproponować wprowadzenie w ZSRS... islamu jako religii państwowej?
@Jaszczur27 września 2020 11:13
Usuńponieważ sympatyzuję z narodowcami, a miewam łatkę "antyszczepionkowcy", czuję się uprawniony do odpowiedzi. Nie jestem żadnym przeciwnikiem szczepionek. Jestem przeciwnikiem PRZYMUSU szczepień.
Jezus, Maria, każdy może odrzucić szczepienia nie wstępując do New Age, armia POsłusznych i wyselekcjonowanych jest jaka jest, każdy widzi, nie życzę tego nikomu, a szczególnie ruchowi społecznemu popierającemu PIS i jego misie. Ale swoją drogą to uspokaja troli już było i nie ma co więcej dodawać ;)
OdpowiedzUsuńWyniki w stylu 50/50 są co najmniej dziwne już na dzień dobry.
OdpowiedzUsuńNatomiast co do USA, jeśli tam faktycznie trzeba wybory skręcać to sytuacja jest znacznie gorsza niż widać, a czerwoni zaszli za daleko aby można było jeszcze coś zmienić bez zdecydowanych kroków. A ponieważ na takie kroki się nie zanosi to wszystko pewnie będzie iść dalej jak po sznurku w greckiej tragedii, różnica tylko w tempie.
To by też pośrednio potwierdzało moją obawę, że walka o hegemonię może być już rozstrzygnięta - niestety ze wszystkimi przykrymi konsekwencjami również dla nas.
abc
a skąd wiesz, że na takie kroki się nie zanosi? Właśnie się zanosi. Będą mieć mini wojnę domową po wyborach. Noc oczyszczenia
UsuńTego oczywiście nie wiem i chciałbym się mylić, ale taki wniosek mi się nasuwa patrząc na całokształt - że jest już za późno i masa krytyczna czerwonych została przekroczona na kluczowych polach. Gdyby jednak faktycznie zanosiło się na czyszczenie to trzymam kciuki, teraz inaczej niż "mini wojną" załatwić tego się nie da.
UsuńNo i ciekawe czy chiński smok jakoś się przygotował na taki wariant rozwoju wydarzeń.
abc
@Fox und Alles
UsuńTaki fajny artykuł, takiego jednego fajnego gościa, oficera DIA, "do pieriemyszlenia":
https://jrnyquist.blog/2020/09/16/americas-13th-vendemaire/
Na Zuckerberga to ja bym specjalnie nie liczył bo tu może chodzić jedynie o to aby kontrolowany chaos nie przerodził się w niebezpieczny również dla "elity" chaos niekontrolowany.
OdpowiedzUsuńabc
->republikaninie nie wygrają wyborów bo biali stają się mniejszością
OdpowiedzUsuń->latynosi zaczynają identyfikować się jako biali i głosować na republikanów
->Biden olewa latynosów
XD XD XD
Było wiele znanych oszustw wyborczych w USA albo zabójstw zbyt popularnych zagrażających establishmentowi kandydatów. Przypomina mi się jak Truman wygrał z T.E. Dewey 1948 roku.
OdpowiedzUsuńSondaże dawały T.E. Dewey tak znaczącą przewagę, że zaprzestał kampanii na wiele tygodni przed wyborami taki był pewny swego. A i tak wygrał Truman. W tedy to głębokie państwo naprawdę przegięło i nic się nikomu nie stało. To jest tzw. "stabilna demokracja" Wygrywa ta część elity, która nie zagrozi "Status Quo", czyli wielkiemu biznesowi
Chciałem wam polecić kanał na youtube myślę, że warto go sobie przeglądnąć, są tam interesujące nas informacje:
https://www.youtube.com/channel/UCbjKHQiRPX-AdBwC6i5nrPA
Jak wyglądają wybory w USA to obejrzcie sobie Gangi Nowego Jorku i sceny głosowania na kandydatów w wyborach miejskich.
OdpowiedzUsuń