sobota, 29 marca 2025

Akceleracjonista Trump? A co robią demokraci?

 


Maciek, autor fajnego bloga Zapiski Czynione po Drodze, wskazuje, że cała ta afera z wyciekiem "tajnych planów" ataku na Hutich była ustawką. Ja nie jestem tego pewny, ale są pewne intrygujące elementy tej historii. Po pierwsze, nie było na tym chatroomie żadnych "tajnych planów". Była luźna rozmowa z informacjami, których Iran nie zdołałby wykorzystać na czas. Po drugie, ten cały Goldberg nie był osobą przypadkową. Dziennikarz "The Atlantic" slużył wcześniej w izraelskiej armii, czy raczej wojskowej bezpiece - pilnował więźniów i nawet tuszował skandal z ich torturowaniem. Tyle jeśli chodzi o bohaterów libków...

Kluczowy w całej sprawie był przekaz - "Europa powinna nam wynagrodzić to, że walczymy o bezpieczeństwo jej głównego szlaku żeglugowego". Czyli ciąg dalszy przygotowań do Porozumienia z Mar-a-Lago - to akurat opinia nie moja, a analityków Rabobanku. Dodatkowo to wiadomość dla Iranu. Tak się akurat złożyło, że akurat na wyspę Diego Garcia zleciało się mnóstwo bombowców B-2. A Iran kilka dni później przekazał Amerykanom, że jest gotowy do nieformalnych rozmów.

W rozmowach z Ruskimi oczywiście impas. Ruscy domagają się, by najmniejszemu ich ustępstwu towarzyszyło znoszenie sankcji. Tyle, że sankcje są w dużo większym stopniu niż od USA zależne od Europy. A Eurocucki nie zamierzają ich znosić, bo dzięki nim Ruscy sprzedają im swoją ropę i gaz po taniości, kamuflując je jako surowce z Kazachstanu i Azerbejdżanu. Jednocześnie Amerykanie mocno naciskają, by zawrzeć pokój do 20 kwietnia. Czemu im jednak tak zależy na tym 20 kwietnia? Czyżby po tym terminie zamierzali mocniej docisnąć Iran czy najechać Meksyk?





Trump jest brzydki, Trump jest zły, Trump ma strasznie wielkie kły...

Ten Król Boomerów jest chyba nieświadomym akceleracjonistą dążącym do przyspieszenia upadku liberalnego ładu zachodniego  - do czego podpuszczają go technokratyczni zwolennicy Mrocznego Oświecenia :)

OK. A co z tym robią demokraci?






Jak dotąd wyżywają się (a raczej wyżywa się psychiatryczno-antifiarsko-transowa część ich elektoratu) na Teslach. I przerzucają swoją kasę do Szwajcarii. A poza tym nic. Nawet nie zorganizowali fiskalnego "zamknięcia rządu", gdy mieli okazję. Ekipa Trumpa rozpieprzyła im USAID i wiele innych zabawek, a ci siedzą cicho i zbierają cięgi od swojego elektoratu. Tylko 27 proc. wyborców postrzega ich partię pozytywnie. Co Trump ma na tych pajaców, że siedzą tak spokojnie? I co z listą klientów Epsteina?



Jeśli teraz jojczycie z powodu Trumpa, to pamiętajcie, że nie zdobyłby on drugiej kadencji, gdyby nie demokraci. Wystawili w walce o prezydenturę totalną kretynkę, która wzięła sobie jako kandydata na wiceprezydenta jeszcze większego debila - "Tamponowego Tima". I dziwili się, że przy okazji stracili też Senat oraz Izbę Reprezentantów? Wcześniej spieprzyli robotę nie potrafiąc Trumpa wsadzić do więzienia w zmontowanych przez siebie sprawach. A gdy to im się nie udało, wykorzystali jakiś sojowych cucków do przeprowadzenia zamachów na Pomarańczową Bestię. I gdzie ta sprawna Partia Demokratyczna z czasów Clintonów, która załatwiała sprawy za pomocą seryjnych samobójców? O demokratach z czasów Lyndona Johnsona już nawet nie wspomnę...

Wygląda na to, że demokratów zniszczyło DEI - zastępowanie rozsądnych białych mężczyzn przez różnego rodzaju niekompetentnych przedstawicieli mniejszości rasowych. Kiedyś wśród demokratów byli związkowcy, kryptorasiści oraz przeciwnicy aborcji. Wszystkich pogoniono, by zrobić miejsce dla feministek, stereotypowych głupich Shaniq z getta, sojowych cucków, wściekłych antifiarzy, kryptoislamistów, transów i wynajętych aktoreczek takich jak Alexandria Ocasio-Cortez. Woodrow Wilson zdecydowanie byłby dzisiaj rasistowskim, netowym alt-rightowcem...

Okazję do wyciągnięcia kasy od fanów zwęszył już natomiast Bernie "Podziel się ze mną swoją kanapką" Sanders. Organizuje wiece "Zwalczaj oligarchię". Zabawne, bo koleś jest finansowany przez przemysł farmaceutyczny . Ale cóż, może koleś potrzebuje kasy na kolejną rezydencję...






sobota, 22 marca 2025

Kemet: Megastruktura pod piramidami

 



Zespół włoskich naukowców  dokonał niedawno największego odkrycia w dziejach archeologii. Za pomocą technologii radarowej SAR (nazywanej też tomografią doplerowską) przebadali oni Piramidę Chefrena na Płaskowyżu Gizy. Nie tylko znaleźli dzięki temu pięć ukrytych komnat w tej piramidzie, ale również odkryli struktury znajdujące się pod piramidą. Okazało się, że jest tam osiem cylindrycznych, pustych w środku szybów idących 648 metrów w dół. Każdy z nich był okolony czymś w rodzaju spiralnej klatki schodowej. Szyby łączą się z ogromnymi, prostopadłościennymi strukturami znajdującymi się pod trzema głównymi piramidami. Struktury te schodzą na głębokość 2 km. Geometryczne kształty tych megastruktur wykluczają ich pochodzenie naturalne. To nie są jaskinie, to obiekty wydrążone w skale.



Wstępny raport na ten temat możecie znaleźć tutaj, a tutaj poprzedni raport z tomografi doplerowskiej Piramidy Chefrena w 2022 r. 

Akademickie mendy na razie albo udają, że tego odkrycia nie było, albo twierdzą, że "to niemożliwe, bo niemożliwe". Trudno bowiem wyobrazić sobie budowę takich megastruktur nawet z użyciem współczesnej technologii. (Najgłębsze kopalnie dochodzą co prawda do 4 km w głąb Ziemi, ale już te o głębokości 2 km są uznawane za bardzo głębokie.) 

Rodzi się więc pytanie: Do jakich celów zbudowano te struktury? Czy to były schrony na wypadek Wielkiego Potopu, w których ukryto też dawne kroniki oraz technologie? Czy to były instalacje, które sprawiały, że kompleks w Gizie był wielką elektrownią lub "Gwiazdą Śmierci"? Pewne jest jedno: megastruktury pod Płaskowyżem Gizy zostały zbudowane przez bardzo zaawansowaną cywilizację, która według oficjalnej historiografii nigdy nie powinna istnieć.

Osoby chcące zadać mi naiwne pytania odsyłam do poprzednich odcinków serii Kemet:

Eksperyment zaczął się w Sakkarze



Mapa Nieba (MUST READ!!!)


***

Tymczasem po jojczeniu, że Trump chce rozmawiać z "Putinem" zaczęło się jojczenie, że Trump nie porozumiał się z "Putinem" w sprawie rozejmu. Ja tu nie widzę żadnego powodu do jojczenia. To bardzo dobrze, że do porozumienia nie doszło. Niech Rassija sobie jeszcze tak przez kilka tygodni pogrywa z USA, to obecny reset skończy się zanim się zaczął. Przypominam, że Obamie zajęło aż 6 lat zrozumienie, że Rosja go oszukuje na resecie. Po 20 kwietnia przekonamy się, jak mocno Król Boomerów Trump straci cierpliwość wobec Rassiji.

Eurocucki planują natomiast "samobójstwo ze strachu przed śmiercią". Czyli chcą wypchnąć Amerykanów z Europy (rozkręcając przy tym gigantyczne jojczenie na "zdradę USA") i w  perspektywie 5-10 lat zastąpić amerykańskie zdolności w Europie. Na pewno będą mieć obsuwy czasowe w realizacji tego planu, więc w ciągu następnych 10 lat zachodnioeuropejskie zdolności wojskowe nadal będą rozgrzebane - zwłaszcza jeśli przemysł nadal będzie tłamszony Zielonym Ładem. Brak zdolności obronnych będzie skłaniał Berlin, Paryż i Brukselę do nowego resetu z Rosją. Wspólna armia (według projektu Manfreda Webera posiadająca wspólnego szefa sztabu - co oznaczałoby powrót do czasów, w których Polnische Wermacht podlegał Ludendorffowi) wykorzystywana byłaby najwyżej do mieszania się w konflikty pomiędzy Subsaharyjczykami w Afryce lub do interwencji przeciwko państwom UE prowadzącym politykę gospodarczą/imigracyjną/zagraniczną wewnętrzną sprzeczną z wykładnią eurocucków. Chociaż interwencje wojskowe nie będą potrzebne, bo dużo łatwiej będzie spacyfikować niezależną politykę krajów członkowskich za pomocą euro i mechanizmów płynnościowych EBC  - tak jak to w zeszłej dekadzie zrobiono z Grecją czy Włochami. Tak to bywa, gdy suwerenne państwa pozbawia się władzy kreacji pieniądza. No ale zakompleksione Janusze same się w te pułapkę wepchną, bo "euro to przynależność do elitarnego klubu" a poza tym banknoty euro są ładne...

sobota, 15 marca 2025

Wszyscy się zes...

 



Przez Polskę/Weischslegau/Kraj Priwislański przetoczyła się ogromna fala płaczu, jojczenia i bóldupienia. Fala nie widziana od lat. Libki razem z cuckoldowską prawicą szykowały się już do obrony linii Wisły przed wrogiem z Ameryki i szukania stonki zrzucanej na pola z imperialistycznych samolotów. Bowiem "Trump zdradził Ukrainę" i "zawarł sojusz z Rosją". Co bardziej oburzone silniczki skomalały, byśmy w ramach obrony przez Putinem pozbyli się amerykańskiej broni i "deportowali amerykańskich żołnierzy z Polski". Wzmożenie sięgało zenitu, aż tu... wszyscy się zesrali.

Ukraina szybko porozumiała się z USA podczas rozmów w saudyjskiej Dżuddzie. Wstrzymanie dostaw sprzętu na Ukrainę potrwało zaledwie kilka dni. Tak samo było ponoć z wstrzymaniem wymiany danych wywiadowczych, choć tutaj mogliśmy mieć do czynienia z teatrzykiem. Prezydencki wysłannik Steve Witkoff,stwierdził bowiem, że USA nigdy nie wstrzymały dostarczania Ukrainie informacji obronnych o znaczeniu defensywnym!

Po tym jak Ukraina zgodziła się na 30-dniowy rozejm, piłka znalazła się po stronie Rosji. Ona odpowiedziała serią warunków, które nie mają szansy na realizację. Trump zaczął więc stopniowo zaostrzać sankcje i czekać, aż Putin pozytywnie odpowie na gałązkę oliwną. Można oczekiwać, że z czasem irytacja Trumpa będzie rosła. Rozejm obecnie dużo mocniej przydałby się Ukrainie niż Rosji - na konsolidację obrony i wzmocnienie sił. (O tym mówi choćby gen. Komornicki.) Mówiłem, że tak będzie - trzeba się było mnie słuchać, a nie wyciągniętych z d... peerelowskich ekspertów w rodzaju Romcia Kuźniara. (Gdy 15 lat temu Kuźniar protestował przeciwko tarczy antyrakietowej wymyśliłem reklamę: Romcio z wielkim kondonem na głowie i napis: "Romanie! Załóż tarczę antyrakietową!" :).


Tymczasem Europę Zachodnią opanowało wzmożenie wokół "autonomii strategicznej". Eurocucki napinają się niczym przed I wojną światową, że poradzą sobie bez USA z prowadzeniem wojen. Problem jednak w tym, że przez ostatnie 30 zdewastowały swoje siły zbrojne i nie mają kogo ani czego wysłać do boju. Taka Francja może w ciągu tygodnia do miesiąca przerzucić na flankę wschodnią NATO najwyżej półtorej brygady zlepionej z różnych rodzajów wojsk. Nie poradzili sobie z Subsaharyjczykami w kilku krajach afrykańskich, to jak mają sobie poradzić z Ruskimi? Rheinmetall może w porywach wyprodukować do 50 czołgów rocznie. Pewnie teraz zwiększy produkcję, bo przejmie część fabryk Volkswagena - zarzynanego przez kretyńską politykę ekologiczną. Cała to wzmożenie o autonomii strategicznej i europejskiej unii obronnej ma służyć więc głównie ratowaniu gospodarki niemieckiej. Eurokraci podchodzą jednak do problemu od d... strony. Nie dotykają jego przyczyny, którą jest totalnie kretyńska polityka ekologiczna, różne Zielone Łady i ETSy prowadzące do dewastacji europejskiego przemysłu, rolnictwa i standardu życia Europejczyków. Wielkim paradoksem jest to, że unijne przepisy ekologiczne uchylono w kwestii odstrzału wilków, po tym jak wilk zjadł ulubionego kucyka von der Leyen (xxxxDDDD), a w sprawach dużo poważniejszych te kretynizmy są utrzymywane. No bo przecież, "Planeta płonie!".

(Według TSUE, prawo unijne stoi wyżej niż polskie, według Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe - prawo niemieckie stoi nad unijnym. Z praktyki wiadomo jednak, że nad prawem niemieckim stoi jednak prawo szariackie - więc powinniśmy je wykorzystywać w sporach z TSUE jako ostateczną instancję :)

Z drugiej strony, gdy Tussk rzucił wrzutkę o tym, że od przyszłego roku zostaną przeszkoleni wojskowo "wszyscy dorośli mężczyźni w Polsce", przez Polskę przetoczyła się fala strachu, oburzenia i jojczenia. Ostatecznie okazało się, że będzie realizowany program dobrowolnych szkoleń rozpoczęty jeszcze przez ministra Błaszczaka. Rosja dostała jednak wyraźny sygnał, że Polacy nie mają zamiaru bronić swojego kraju. A przecież konfiarska młodzież mogła zareagować na deklarację Tusska zupełnie odwrotnie - "Super! Wreszcie dadzą nam broń! Będzie dzień sznura! Wystrzelamy lewaków jak na Utoyi! Zrobimy im drugie Chile!". Tussk ze strachu wycofałby się z pomysłu szkoleń wojskowych, a wszyscy dostaliby sygnał, że Polacy to banda skrajnie prawicowych świrów, których palce świerzbią, by sobie postrzelać do żywych celów :) Przyznać muszę jednak, że Polaczków - zwłaszcza Konfiarskich i wyznawców rabina Brauna - wiele łączy z ortodoksyjnymi żydami z Izraela. Tamtejsi haredim również uchylają się od poboru wojskowego, co grozi upadkiem rządu Netanjahu. Rebe Braun największym sabatajskim cadykiem jest!

Wzmożenie mieliśmy również wokół Syrii, gdzie "dżihadyści mordują krześcijan!". Niezwykle pobudzony poseł Tarczyński wrzucał na X-a wykonane nie wiadomo kiedy i gdzie fotki zwłok z Bliskiego Wschodu twierdząc, że to mordowani chrześcijanie. A skąd wiedział, że to nie alawici, druzowie, szyici, sunnici lub jezydzi? Izrael wspólnie z Iranem zjednoczyły się w oburzeniu: "Jak tak można zabijać niewinnych cywilów! Ci syryjscy dżihadyści to barbarzyńcy!". 



Akurat, gdy trwało to wzmożenie doszło do porozumienia nowych syryjskich władz, zdominowanych przez "dżihadystów" z HTS z Kurdami z SDF/YPG/PKK. (Wcześniej kurdyjski przywódca Ocalan wezwał PKK do złożenia broni i pogodzenia się z Turcją.) Rząd z Damaszku porozumiał się również z Druzami z Suwajdy. Izrael dostał prawdziwy powód do bóldupienia. "Nie, nie możecie porozumieć się z Druzami i Kurdami! To mieli być nasi sojusznicy!". 48-godzinna rebelia assadowców miała zapewne na celu storpedowanie tych porozumień. Pewnie również uruchomiono agenturę wewnątrz HTS. Według danych organizacji humanitarnej SNHR w całej rebelii assadowskiej zginęło: 172 syryjskich żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa nowego rządu, 211 cywilów zabitych przez assadowcó i 420 cywilów oraz wziętych do niewoli assadowców zabitych przez siły rządowe, z czego 39 dzieci, 49 kobiet i 47 członków personelu medycznego. Żołnierze, którzy robili sobie fotki ze zwłokami rozstrzelanych trafili do aresztów wojskowych.

Wzmożenia nie mieliśmy niestety wokół aresztowania byłego prezydenta Filipin Rodrigo Duterte. Marcosowie wysłali go do Hagi. To oczywiście totalne kurestwo. Duterte został wybrany na prezydenta po to, by wykańczał dilerów narkotykowych i bandziorów. I robił to. I Filipińczycy byli bardzo zadowoleni, że to robi. A teraz będą go sądzić za to, że zabijał dilerów i bandziorów. Międzynarodowy Trybunał Karny do likwidacji! Rodrigo Duterte did nothing wrong!



Tymczasem w Rumunii lokaje eurocucków z dawnej Securitate rozbiły czy raczej zmontowały rosyjską próbę zamachu stanu, na którego czele miał stać 101-letni generał Radu Theodoru. Theodoru rozpoczął służbę w królewskim rumuńskim lotnictwie wojskowym w 1942 r. Później służył w komunistycznym wojsku, a po 1989 r. wpółzakładał z różnymi trepami i resortowcami agenturalną partyjkę Wielka Rumunia. Ponoć jest rewizjonistą holokaustu i ceni Stalina za to, że był on antysyjonistą. Dziadzio jest cztery lata starszy od Traczyk-Stawskiej, a mimo to został mózgiem straszliwego spisku przeciwko eurocuckom i dupokracji... To tak jakby w Polsce przy okazji wyborów prezydenckich zmontować taki spisek z udziałem jakiegoś ostatniego towarzysza walk partyzanckich Moczara... 

sobota, 8 marca 2025

Wszystko będzie odwrócone?

 


Mam dla antytrumpowych libków teorię: wszystkim steruje nie tyle Putin i FSB/SWR/GRU tylko mongolscy szamani, których moskiewski przywódca się słucha podejmując decyzje. Stąd próba odwrócenia sojuszów i budowania porozumienia amerykańsko-rosyjskiego przeciwko ChRL. Nie jest żadną tajemnicą, że mongolskim szamanom zależy na oderwaniu Mongolii Wewnętrznej, Xinjangu i Tybetu od Chin. A można to się stać jedynie w wyniku III wojny światowej, w trakcie której USA i Rosja będą walczyć przeciwko ChRL. Libki pomyślcie o tym :)

A na poważnie: "odwrócony Kissinger" nie może się udać. Z jednego prostego powodu. Gdy w 1972 r. Nixon spotykał się z Mao w Pekinie, ChRL od ponad dekady była mocno skłócona z ZSRR. Oba kraje stoczyły nawet małą wojnę nad rzeką Ussuri. Obecnie natomiast nie ma żadnych oznak rozluźnienia sojuszu rosyjsko-chińskiego. Chiny mogą irytować się na nieskuteczność działań Rosji, ale nadal ją wspierają, o czym świadczy choćby obecność chińskich żołnierzy - rzekomych "ochotników" - w Donbasie, czy wspólne akcje w rodzaju sabotaży kabli podmorskich na Bałtyku.

Według Generała SWR, kremlowskie Politbiuro nabrało ostatnio wątpliwości, co do porozumienia z USA. Zwątpiło w sprawczość USA - którym nie udało się wymusić rozejmu na Zełenskim - i w to, czy Trump posiada jakikolwiek plan. Propozycje dzielenia stref wpływów w Europie miały wręcz wzbudzić nieufność, że USA chcą podpuścić Rosję do zrobienia czegoś głupiego. Nawet antynatowskie wypowiedzi Trumpa zostały odebrane z podejrzliwością, jako zapowiedź przejścia do modelu relacji, w którym USA będą miały bardziej hegemoniczną pozycję w Europie.

Mieliśmy też ostatnio dwie ciekawe wrzutki. Pierwszą z nich jest przeciek o tym, że USA mogą przenieść swoje wojska z krajów Europy zaniedbujących swoją obronność, do tych, które płacą odpowiednio dużo na zbrojenia. Czy na przykład z Niemiec do Polski. To oczywiście świetna wiadomość dla nas, a Kremlowi na pewno się nie spodoba. To wpisuje się też w zapowiedzi Trumpa ze spotkania z prezydentem Dudą. Drugą wrzutką są wczorajsze słowa Trumpa, że może zaostrzyć sankcje na Rosję.

To, że Ukraina w ostatnich dniach znalazła się chwilowo w dupie jest skutkiem działań karzełka-kokainisty Zełenskiego. Mógł spokojnie poczekać, aż rozmowy USA z Rosją się załamią. A postanowił pajacować. Do jego dotychczasowego zachowania pasuje przysłowie: głaszcz chama to cię kopnie, kop chama, to będzie cię głaskał. 




Watch on TikTok


 Eurocucki zobowiązały się, że wreszcie zaczną się poważnie zbroić. Von der Leyen łaskawie pozwoliła państwom UE zwiększyć wydatki na ten cel o łącznie 800 mld euro - które nie będą się liczyć do procedury nadmiernego deficytu. 150 mld euro (co to jest!) łaskawie pożyczy na warunkach równie skomplikowanych jak w KPO. Skala zaniedbań do odrobienia jest ogromna, sposób finansowania jest jednym wielkim bullshitem, a Rheinmetall produkuje po 50 Leopardów rocznie. Norwegia swoją partię 54 czołgów ma dostawać ratami, w latach 2026-2031. 50 czołgów to na frontach Ukrainy jest tracone w mniej niż tydzień. Można by oczywiście rozbudować moce przemysłowe - ale nie wówczas, gdy jednocześnie wdraża się kretyński Zielony Ład i krępuje przemysł milionem debilnych regulacji ekologicznych, a wysokie ceny prądu sprawiają, że wszelka produkcja jest nieopłacalna. Europa nie będzie w stanie się obronić, jeśli nie zrezygnuje z ETS, Zielonego Ładu i podobnych idiotyzmów.

Tussk zapowiada "przeszkolenie wojskowe wszystkich dorosłych mężczyzn". Obiecywał też 60 tys. kwoty wolnej od podatku i wiele innych rzeczy. Czas na wymyślenie systemu tych szkoleń dał sobie do końca roku. W polskim necie słychać jednak wzburzenie. "A czemu przeszkoleniem nie będą też objęte kobiety?", "A czemu mam ginąć za Ukrainę?". Ten wkurw młodych mężczyzn może być pożyteczny - uderzy w poparcie dla Czaskowskiego. O przywróceniu poboru przebąkują też Niemcy, więc w necie pojawiła się teoria spiskowa mówiąca, że eurocucki chcą poboru po to, by wysłać buntujących się białych mężczyzn na front. No cóż, w czasie I wojny światowej ówczesne euro-monarcho-cucki kiepsko na tym wyszły. Frontowe doświadczenia zmieniły poczciwych, wierzących w swe rządy Europejczyków w faszystów, nazistów i bolszewików. Może i tym razem będzie podobnie.

Ja mam jednak rozwiązanie salomonowe (morelowe). Wysyłajmy na front nachodźców przypływających do Europy. Są młodzi, energia aż ich rozpiera, potrafią się posługiwać nożami i maczetami, więc mogą się wykazać w okopach pod Toreckiem. Nawiązując do tradycji można co drugiemu dać po starym Mosinie (a koledze magazynek do Mosina) i przegnać ich po polu minowym, nie zapominając o tym, by umieścić za nimi oddziały zaporowe. Ci, co przeżyją taki szturm, zostaną bohaterami. Da im się worek orderów, rentę weterana, mieszkanie a białe liberalne kobiety chętnie podziękują im za ich służbę. No i Netflix nakręci o nich serial - nie będzie nawet musiał zmieniać im koloru skóry.

Pomysł ten już od dawna realizują Rosjanie, chętnie wcielając czarne mięso armatnie do swoich szeregów. Zdarza się, że owi Czarno-Ruscy są przez swoich białych, śniadych i żółtych towarzyszy broni wiązani i wykorzystywani jako przynęty na ukraińskie drony.



Ciekawie, by było gdyby wojna na Ukrainie stała się konfliktem toczonym przez Subsaharyjczyków. Niektóre państwa afrykańskie mogłyby wręcz zwęszyć biznes w dostarczaniu obu stronom na front żołnierzy-niewolników. Później rosyjscy i ukraińscy oligarchowie (czy raczej amerykańskie firmy zarządzające aktywami, które będą inwestować w Rosji i na Ukrainie) mogliby wykorzystać zdemobilizowanych Subsaharyjczyków do zbierania bawełny na plantacjach w Eurazji. I jeszcze w raportach korporacyjnych doliczyliby sobie z tego powodu punkty ESG, za zastosowanie DEI. 

Mamy dzisiaj Dzień Kobiet. W Polsce jest on ostatnio obchodzony głównie za pomocą zalewu złośliwych wpisów i memów wypominającym Polkom nadmierną miłość do nachodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki (co mocno kontrastuje z ich niechęcią do Ukrainek). Ja się natomiast zastanawiam czemu wśród kobiet jest tak wiele masochistek. Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało. Lubię masochistki. Są zabawne.







sobota, 1 marca 2025

Zagadka ocenzurowanej książki + Kretyn Zełenski

 


Jakiś czas temu przeczytałem książkę Ewy Kurek "Zapory żołnierzy wyklęci". Lektura miejscami bardzo ciekawa, ale dosyć nierówna - wszak to zbiór wspomnień starszych ludzi, ostatnich weteranów oddziałów Hieronima Dekutowskiego "Zapory". Jedni z nich opowiadali swoje historie w sposób barwny i zajmujący, inni mieli problemy z tkaniem narracji. (Być może nie chcieli o pewnych rzeczach mówić, być może uznawali, że nie mają nic ciekawego do powiedzenia...) Co jakiś czas w książce tej można było jednak natrafić na intrygującą adnotację mówiącą, że w danym miejscu znajdował się fragment ocenzurowany wyrokiem Sądu Najwyższego. Owa adnotacja pojawiała się w miejscach, gdy w relacjach pojawiały się wzmianki o Władysławie Sile-Nowickim. Do ocenzurowania książki doszło w wyniku sprawy sądowej jaką wdowa  po Sile-Nowickim i jego córki wydały Ewie Kurek. Poczuły się one bowiem obrażone tym w jaki sposób w książce "Zaporczycy" przedstawiono Władysława Siłę-Nowickiego. Przypomnijmy: "Zapory żołnierzy wyklęci" to inna książka niż "Zaporczycy", to zbiór relacji, pozbawionych komentarza Ewy Kurek. Autorka przytaczała te relacje dosłownie, nie ingerując w ich treść. Ocenzurowane fragmenty pojawiły się w wielu relacjach weteranów oddziałów "Zapory". Wielu z nich z jakoś powodu źle postrzegało Siłę-Nowickiego. Dzięki wyrokowi Sądu Najwyższego nie możemy się już dowiedzieć, co dokładnie mu oni zarzucali. 



Wyrok ten był o tyle absurdalny, że ocenzurował tylko część fragmentów stawiających Siłę-Nowickiego w złym świetle. Zachowały się wzmianki weteranów w stylu: "tacy wspaniali ludzie jak "Zapora" zginęli, a tacy jak Siła-Nowicki przeżyli" lub "wyjechałbym z Polski przez Gdańsk, ale na pewno nie z Siłą-Nowickim". Dużo dawała do myślenia relacja Aleksandra Głowackiego "Wisły", zastępcy "Zapory". Opowiedział on m.in. o tym, że po tym gdy się ujawnił i chciał sobie spokojnie żyć, przyszedł do niego Siła-Nowicki i usilnie go namawiał, by razem z "Zaporą" próbował przedostać się na Zachód. "Koniecznie musi pan jechać!". Jak wiadomo, grupa która razem z "Zaporą" próbowała przejść granicę z Czechosłowacją została złapana, w wyniku ubeckiej prowokacji. Według oficjalnej wersji, próbę tę spacyfikowano w wyniku działania trzech agentów UB, ale sprawa ta sprawiała wrażenie od początku do końca zorganizowanej przez Resort.  Siła-Nowicki był tym, który współorganizował ten wyjazd. Był też w grupie zaporczyków, którzy próbowali uciec z więzienia i zostali złapani. Uniknął kary śmierci, po wstawiła się za nim Zofia Dzierżyńska, jako za krewnym "Żelaznego Feliksa". Ewa Kurek ponoć wskazała w sądzie, że Siła-Nowicki przyznał się podczas procesu do współpracy z UB od 1945 roku. Było to ponoć w stenogramie z procesu zaporczyków. Sąd Najwyższy w III RP uznał jednak, że to przyznanie to skutek... błędu stenotypistki, która źle zapisała słowa Siły-Nowickiego. Co ciekawe, Siła-Nowicki został po raz pierwszy aresztowany przez NKWD w 1945 r. i wówczas wyszedł z aresztu powołując się na pokrewieństwo z Dzierżyńskim.

Władysław-Siła Nowicki wyszedł z więzienia w 1956 r. i po rehabilitacji został "legendą polskiej palestry". Bronił wszelkiego rodzaju opozycjonistów, był doradcą Episkopatu i NSZZ "Solidarność". W 1988 r. przekazał gejnerałowi Kiszczakowi poufny list od Wałęsy, w którym przywódca Solidarności wyraził zgodę na rozpoczęcie negocjacji o zmianie ustroju. W wydanej przez IPN broszurze sławiącej Siłę-Nowickiego możemy natomiast przeczytać, że:

"Po 1989 r. niejednokrotnie bronił swoich przeciwników politycznych. Podjął m.in. decyzję, która zaskoczyła wielu działaczy i zwolenników opozycji antykomunistycznej – obrony byłego wiceministra spraw wewnętrznych gen. Władysława Ciastonia, oskarżonego o współudział w morderstwie ks. Jerzego Popiełuszki. Podjęcie się tej sprawy przez mecenasa spotkało się z nieprzychylną reakcją wielu jego dotychczasowych współpracowników. Tłumaczył swoją decyzję, pytając retorycznie: „To komuniści pozwalali mnie jako adwokatowi bronić ludzi, którzy walczyli z nimi, a wy – moi towarzysze walki – nie pozwalacie mi bronić człowieka, którego wina nie została jeszcze ustalona?”."

No cóż, adwokaci często bronią różnych drani...

Siła-Nowicki bronił też sprawców osławionej zbrodni połanieckiej  z 1976 r. Była to sprawa związana wielopokoleniowym konfliktem dwóch wiejskich rodzin, mającym korzenie w czasach utrwalania "władzy ludowej". Zbrodnią był mord na ciężarnej kobiecie, jej młodym mężu i na 12-latku, których zatłuczono kluczami do wymiany kół i dodatkowo rozjechano autobusem. Ofiary wywabiono z kościoła w trakcie pasterki, a dziesiątkom świadków kazano składać "magiczną" przysięgę milczenia. Mecenas Siła-Nowicki bronił przed sądem zabójców i zarzucono mu później nieetyczne zachowanie: miał zastraszać świadków.

Obecnie jest on przedstawiany jako autorytet moralny i prawdziwy bohater walk o wolność Polski. Tak jak wcześniej Jan Nowak-Jeziorański czy Wiesław Chrzanowski. Kim był w istocie? Chciałbym wyrobić sobie na ten temat pogląd, ale niestety "nadzwyczajna sędziowska kasta" mi to uniemożliwiła cenzurując fragmenty książek na wniosek jego rodziny...

***

A na Dzień Żołnierzy Wyklętych możecie obejrzeć film dokumentalny, do którego mój znajomy pisał scenariusz:



***

Nie miałem dzisiaj czasu na pisanie sążnistego wpisu, więc tylko krótko odniosę się do wczorajszej katastrofy dyplomatycznej:




Zełenski miał za zadanie: udać się do Waszyngtonu, podpisać umowę (która w złagodzonej wersji była dosyć korzystna dla Ukrainy i która była JEDYNYM obecnie sposobem na zakotwiczenie amerykańskich interesów na Ukrainie), zrobić sobie parę fotek z Trumpem, grzecznie mu potakiwać podczas trumpowskiego słowotoku, zjeść z nim kolację, wrócić do Europy i spokojnie czekać, aż załamią się negocjacje pomiędzy USA a Rosją (z powodu rosnącego apetytu Rosji).


Powszechnie wiadomo, że Trump jest wariatem. Zełenski doskonale to wiedział, zwłaszcza, że się z nim spotykał. I mimo to, nie tylko próbował wymusić na Trumpie decyzje strategiczne za pomocą szantażu moralnego, ale również zaczął go pouczać przed kamerami. Czy poczuł się nagle tak jak Starmer czy Macron? Nawet oni rozmawiali z Trumpem w sposób bardzo ostrożny i starali się mu przypodobać. Zełenski nie był jednak w pozycji prezydenta Francji czy premiera Wielkiej Brytanii. Był w pozycji petenta, którego przetrwanie zależy od dalszego wsparcia USA.

Czy Zełenskiemu puściły nerwy? Nie. On jest aktorem. On doskonale wie, jak kontrolować emocje. To część jego zawodu. Przed spotkaniem z Trumpem, republikański senator Lindsey Graham mówił mu: nie daj się sprowokować, bądź grzeczny. I co zrobił Zełenski? Dokładnie coś odwrotnego. Dokładnie to samo, co wcześniej wobec Polski. Teraz Graham - neokonserwatysta o mocno antyrosyjskich poglądach twierdzi, że Zełenski powinien zrezygnować z prezydentury. Bo Amerykanie nie mają już zamiaru z nim rozmawiać.

Rubio powiedział, że to co widzieliśmy w Białym Domu, to tylko zakończenie. Poprzednie 10 dni negocjacji z Zełenskim były ponoć dużo gorsze. 

Ukraiński prezydent został więc prawdopodobnie podpuszczony przez Niemców, Eurocucków i demokratów, by postawić się Trumpowi. Powiedzieli mu, że dostanie hojną pomoc z Europy. Skutek będzie jednak taki, że Amerykanie swoją pomoc odetną, Eurocucki swojej nie dostarczą, Ukraina dostanie w d..., a Eurocucki będą grały na wypchnięcie USA z Europy i na.... nowy reset z Rosją. 

Z drugiej strony frontu też jednak ciekawie się dzieje. Rassija zaproponowała USA złoża metali ziem rzadkich oraz innych kopalin w Donbasie. Wreszcie więc wiemy, po co Moskowia straciła masę ludzi i sprzętu w ramach "Specjalnej Operacji Wojskowej": po to, by oddać bogactwa mineralne Donbasu Amerykanom! Rosyjscy uczestnicy specoperacji mają prawo poczuć się wydymani jak Rusell Bentley.