Pamiętacie jak kilka tygodni temu Erdogan pod byle pretekstem wsadził do aresztu Ekrema Imamoglu, burmistrza Istambułu i zarazem lidera opozycji? Wcześniej, również pod byle pretekstem, anulowano dyplom uniwersytecki Imamoglu, formalnie uniemożliwiając mu start w wyborach prezydenckich. Wielu libków szczerze wówczas roniło łzy z powodu działań tureckiego reżimu.
Pamiętacie też pewnie, że na Białorusi przez ostatnie dwie dekady wielokrotnie, pod różnymi pretekstami, uniemożliwiano różnym kandydatom start w wyborach. Często stawiano im zarzuty kryminalne w zmontowanych sprawach. Słusznie się z tego powodu oburzaliśmy wraz z libkami.
Jak więc oceniać to, do czego doszło niedawno we Francji? Pod byle pretekstem uniemożliwiono tam start w wyborach prezydenckich przywódczyni opozycji - Marine Le Pen. "Jak możesz pisać, że pod byle pretekstem?! Słusznie ją przecież skazali za malwersacje!" - odezwą się libki. Przypomnę im więc, że Imamoglu i wielu białoruskich opozycjonistów ma również sprawy właśnie za "malwersacje". Na czym polegał ten straszliwy przekręt dokonany przez Le Pen? Na tym, że zatrudniała swojego asystenta partyjnego jako asystenta w Parlamencie Europejskim. To samo robią chyba wszyscy francuscy eurodeputowani, a karę w tak bzdurnej sprawie dostała tylko Le Pen. Francuski establiszment zastosował więc białoruskie metody wobec liderki opozycji. (Zróbcie eksperyment myślowy: w miejsce "Francji" wpiszcie "Białoruś", a w miejsce "Le Pen", "Cichanowska".) "Jak możesz porównywać kraj taki jak Francja z Białorusią i Turcją?! Tam nie siedzą masowo więźniowie polityczni za kratami!" - no cóż, Łukaszenka i Erdogan też na początku swoich rządów prowadzili stosunkowo łagodną politykę wewnętrzną. (Liczba osób które zginęły w dziwnych okolicznościach za rządów Łukaszenki jest w zasadzie krótsza od liczby dziwnych zgonów za pierwszego Tusska.) "Fox, rzuciło ci się już totalnie na mózg! Jak możesz bronić Le Pen, która jest związana z Rosją!?" - odpowiedzą libki. No cóż, Łukaszenka również oskarża białoruskich opozycjonistów o związki z innymi państwami - USA, Wielką Brytanią czy Polską. Tak samo Erdogan powiązał Imamoglu z kurdyjskimi terrorystami. Powiązać zawsze można każdego z każdym. Tomasz Piątek pisał np. że amerykańskie koncerny zbrojeniowe "są związane z Rosją" :) Przed aferą we Francji, mieliśmy skandal w Rumunii z anulowaniem pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii. Upolityczniony Trybunał Konstytucyjny, na podstawie raportu jakiś jełopów ze służb, orzekł, że opozycyjny kandydat Calin Georgescu dostał wsparcie z Rosji w postaci reklam na TikToku. Później okazało się, że owe reklamy były wykupione przez rządzącą Partię Narodowo-Liberalną, która pompując Georgescu. chciała w ten sposób osłabić innego prawicowego kandydata. Gdyby w UE rzeczywiście panowała demokracja, to powinno być megaskandalem. Eurockucki cieszą się jednak z tego, co się wydarzyło w Rumunii i wskazują, że to scenariusz do zastosowania w innych krajach UE - choćby w Niemczech.
Czy więc w Unii Europejskiej mamy demokrację? Eurockucki twierdzą, że tak. Mamy demokrację, ale walczącą. Tak samo jak za komuny mieliśmy formalnie "demokrację ludową". Do tego dziwacznego ustroju dużo bardziej pasuje nazwa: dupokracja srająca.
Owa pseudodemokracja przede wszystkim nienawidzi wolności słowa. Grozi więc amerykańskim portalom społecznościowym, że nałoży na nie wielomiliardowe kary bądź je zablokuje, jeśli będą pozwalali ludziom swobodnie się wypowiadać. W tradycyjnych mediach również ma panować jednolity przekaz - więc we Francji zamknięto popularną prawicową telewizję C8. W Niemczech BKA, czyli federalna policja kryminalna, zrobiła najście na dom kolesia, który napisał, że jedna z polityczek Zielonych jest "gruba".
No, ale może w zamian za te ograniczenia wolności politycznych i wolności słowa, dupokracja srająca coś zapewnia obywatelom? Może zapewnia im bezpieczeństwo? Francja akurat posiada broń jądrową, ale poza tym jej armia jest tak słaba, że nie mogła sobie poradzić z bandami Subsaharyjczyków w Sahelu. O innych państwach Europy Zachodniej nie warto nawet wspominać, bo ich armie są jeszcze słabsze. Państwa te nie są w stanie bronić się przeciwko większemu zagrożeniu zewnętrznego. Do tego ich granice są dziurawe. Bezpieczeństwo wewnętrzne? Dzięki masowej imigracji prymitywów z Trzeciego Świata, zachodnioeuropejskie miasta zamieniają się w trzecioświatowe shithole. Strach posyłać dzieci do syfnych szkół publicznych. A może jednak dupokracja srająca zapewnia poddanym dobrobyt? Większość państw Europy Zachodniej jest obecnie stosunkowo zamożna dlatego, że do bogactwa doszła w przeszłości, ale ostatnie dwie dekady oznaczały stagnację czy nawet regres w ich rozwoju. Wystarczy spojrzeć choćby na statystyki PKB per capita. Najbogatsze spośród większych gospodarek UE mają ten wskaźnik na poziomie najbiedniejszych amerykańskich stanów. UE jest zapóźniona technologicznie i pod względem rozwoju rynków finansowych. Przoduje jedynie w produkowaniu regulacji. Do tego w ostatnich latach zarzynała gospodarki państw członkowskich Zielonym Ładem i podobnymi fanaberiami. Dupokracja srająca zapewnia dobrobyt jedynie: oligarchom, pasożytniczym politykom i Subsaharyjczykom, którzy z chat ulepionych z bawolego gówna przenieśli się do podparyskich bloków. Wygląda na to, że dla rdzennej ludności przeznacza ona tylko jeden scenariusz: nic nie będziesz posiadał, wszystko będziesz wynajmował, będziesz jadł sojową papkę z robakami i będziesz szczęśliwy. Dupokracja srająca nie jest w stanie nawet zapewnić poddanym rozrywki. Jako rozrywkę widzi ona głównie: produkcje "woke" w stylu "Adolescence", gównianą sztukę nowoczesną i gejparady. Jeśli nie jesteś gejem lub transem, to nawet twoje życie seksualne ma być nudne i sztampowe.
Dupokracja srająca jest więc ustrojem straszliwie lamerskim: nie zapewnia zwykłym ludziom żadnych korzyści, a generuje ogromne koszty i ogranicza ich wolność. To również reżim straszliwie nieefektywny, który upodabnia UE do RWPG i Układu Warszawskiego.
Czy USA będą więc chciały bronić takiego parszywego sojusznika?
No cóż, w swojej historii wspierały one kraje o najróżniejszych ustrojach. Od monarchii niewolniczych (Etiopia), poprzez monarchie islamskie (Arabia Saudyjska), faszyzujące dyktatury (Hiszpania Franco) po stalinowski ZSRR i maoistowskie Chiny. Za Cartera Amerykanie wspierali nawet Czerwonych Khmerów Pol Pota. Są więc często w stanie przymknąć oko na kwestię praw człowieka.
Oczywiście zdarzają im się mesjanistyczne odchyły - zwykle za rządów demokratów. W imię demokracji szkodzili choćby rządowi Republiki Chińskiej w czasach wojny. Zabili 200 tys. ludzi w Hiroszimie i Nagasaki, byle tylko nie zgodzić się na japoński warunek zachowania instytucji cesarstwa - warunek, który później przyjęli. Tak samo administracja Bidena wydała 200 mln USD poprzez USAID by ryć pod sojuszniczym pisowskim rządem, bo był "zbyt konserwatywny" i niezbyt pasował do wizji, w której Niemcy mieli wziąć odpowiedzialność za Europę.
Ogólnie jednak sojusznik musi być pożyteczny. Saudowie co prawda dosłownie srają na prawa kobiet i ćwiartują dysydentów w swoich ambasadach, ale ogólnie są cholernie użyteczni dla USA. A Eurocucki z mikroskopijnymi armiami?
W tym kontekście należy też widzieć wojnę handlową rozpętaną przez Trumpa.
Nie łudzę się - wiem, że libkowscy debile będą w tym wpisie czytać co trzecie zdanie (pomijając trudniejsze słowa) i nie zrozumieją, o co mi chodzi. Zaznaczę jednak, że: nie popieram wojny handlowej, ale będę tłumaczył o co w niej chodzi.
W długim terminie wojna handlowa może przynieść część oczekiwanych przez obecną administrację skutków: zmienić architekturę łańcuchów dostaw i doprowadzić do Porozumienia Mar-a-Lago, czyli do osłabienia dolara i spadku rentowności obligacji.
W krótkim terminie światu grozi jednak kryzys, być może porównywalny z tym z 2008 r., ale mniejszy od tego z 2020 r.
"Ojeju! Olaboga! Kryzys! Upadek dolara!" - odezwą się ludzie biorący wiedzę ekonomiczną z filmików różnych youtubowych zjebów. Przypomnę więc, że kryzys kryzysowi nierówny, a recesja depresji. Recesja to normalna część cyklu koniunkturalnego i nie należy jej utożsamiać z totalnym załamaniem gospodarki. Recesję da się też łagodzić środkami fiskalnymi i monetarnymi. Jak na razie zapowiada się scenariusz recesji w USA wynoszącej dwa kwartały.
Start wojny handlowej zaplanowano zgodnie z kalendarzem wyborczym. W tym roku nie ma w USA żadnych wyborów federalnych, w przyszłym są uzupełniające do Kongresu. Uznano też, że bezpieczniej jest dokonać takiego "kontrolowanego wyburzania" teraz - gdy gospodarka nadal jest silna (o czym świadczą choćby ostatnie dane z rynku pracy) a na giełdach niedawno ustanawiano rekordy - niż później.
Wszyscy patrzą na zwałki na giełdach, a mało kto przygląda się rynkowi obligacji. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek spadła wczoraj do 3,88 proc. Chodzi o to, by spadła jeszcze niżej. Tymczasem wbrew całemu zamieszaniu wokół DOGE, amerykańskie wydatki rządowe wcale nie spadają. Rosną w podobnym tempie jak za administracji Bidena. A Trump szykuje dużą obniżkę podatków. Może też powysyła Amerykanom czeki stymulacyjne, z pieniędzy zaoszczędzonych przez DOGE. Kampania przeciwko Homofobii nie dostanie wypłaty z USAID, bo pieniądze mające iść na grant trafią do jakiś rednecków z Apallachów, którzy kupią sobie za nie nowe strzelby do polowań na kryptydy :) Będziemy mieć więc stymulację fiskalną w USA, do której wcześniej czy później powinien przyłączyć się Fed. Słyszymy oczywiście, że cła "to podatek nałożony na konsumentów" i że "podsycą inflację". Za pierwszej kadencji Trumpa podwyżki ceł miały znikomy wpływ na ceny - teraz będą miały większe znaczenie, ale trzeba pamiętać również o dwóch siłach dezinflacyjnych. Ropa tanieje, a wraz ze spadkiem jej cen powinny spaść koszty wszystkiego, co jest transportowane samochodami i okrętami. To co, nie zostanie sprzedane na rynkach eksportowych, zostanie przekierowane na rynek krajowy, co będzie prowadziło do ograniczenia wzrostów cen lub nawet ich spadków.
Yanis Varoufakis zwrócił uwagę, że głupotą będzie odpowiadać na cła Trumpa podwyżkami swoich ceł. UE posiada bowiem dużą nadwyżkę w handlu z USA. Będzie więc bardziej tracić na eskalacji handlowej. Zdaniem Varoufakisa dużo lepszym rozwiązaniem jest pobudzanie popytu krajowego za pomocą stymulacji fiskalnej. Tyle, że ten scenariusz jest w Unii trudny do zrealizowania. W jej największej gospodarce - Niemczech - co prawda poluzowano sado-masochistyczny hamulec fiskalny nałożony przez Merkel - ale zrobiono to na pół gwizdka. 500 mld euro dodatkowych wydatków na infrastrukturę ma być rozpisane na 10 lat, z czego 100 mld euro ma iść na zielone szaleństwa zarzynające gospodarkę. Wszystkie kraje UE są objęte unijnymi regułami fiskalnymi przewidującymi, że deficyt finansów publicznych nie może przekraczać 3 proc. PKB, a dług publiczny nie może wynosić więcej niż 60 proc. PKB. Te reguły są wzięte totalnie z dupy i nie mają żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Przez ostatnie dwie dekady skutecznie ograniczały one rozwój gospodarczy UE, uniemożliwiając ekspansję fiskalną potrzebną choćby do modernizacji infrastruktury i pobudzenia popytu wewnętrznego. Obecnie wszelkie próby ekspansji fiskalnej mogą być podobnie żałosne jak program KPO podczas pandemii - Komisja Europejska łaskawie pożyczy pieniądze jeśli wydacie je na głupoty, których ona chce, ale przy okazji musicie zgodzić się na szereg głupich warunków. Dodatkowo łagodzenie skutków kryzysu będzie ograniczane przez silne euro, uderzające w konkurencyjność eksportu. Ponadto do Europy zostanie przekierowane morze chińskiego taniego badziewia, które nie trafi do USA. Albo więc będziemy mieć wojnę handlową UE z Chinami (i katastrofę niemieckiego eksportu) albo deflację w Europie.
Trump pokazał właśnie co sądzi o Eurocuckach. Dając Wielkiej Brytanii (do której też ma zastrzeżenia) cła 10 proc., a Unii 20 proc., wynagrodził Brytyjczyków za brexit. Moim zdaniem popełnił jednak błąd nakładając podwyższone cła na UE już teraz. Mógł poczekać. I powiedzieć: podwyższam wam cła, gdyż łamiecie zasady demokracji we Francji, Rumunii i w Polsce.
***
W blogu o recenzjach pojawiło się kilka nowych książek: "Nie patrz martwym w oczy", "Wielka wojna Izraela", "Manifestacje warszawskie 1916-1939". "Wojsko Polskie 1939. Organizacja i wyposażenie".