wtorek, 28 lutego 2012

Wikileaks: Perełki z maili Stratforu


Wikileaks ujawnił maile Stratforu. Wśród rewelacji znalazły się m.in.:  wynurzenia izraelskiego agenta, że Izrael nie zaatakuje Iranu, bo już w 2011 r. zniszczył na ziemi irańską infrastrukturę nuklearną (w ramach ataku komandosów współdziałających z kurdyjskimi terrorystami), informacje o tym, że pakistańska armia oraz ISI były w stałym kontakcie z bin Ladenem w Abottabadzie, opowieści prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej Jurija Czajki o walkach frakcyjnych na Kremlu i wyznania rosyjskich lobbystów o tym jak wpływają na Zachód za pomocą koncernów, Ehud Barak cieszący się z wybuchu w irańskim arsenale, informacje o tym, że senator John McCain był namawiany do podważenia konstytucyjności wyboru Obamy ( ale odrzucił te sugestie) i wreszcie Stratfor działający przeciwko ofiarom katastrofy w Bhopalu. 

Ale największe wrażenie na mnie zrobił mail opisujący jak liberalni demokraci z Nowego Jorku postrzegają Obamę:

"The billionaire (who also funds ACORN) is greatly disappointed over Obama’s “weakness and wimpyness” towards China… She believes Biden is weasel and Obama is a pussy… The liberal factions in DC think Obama is being a pussy.“
 

USA: Jak sfałszować prawybory



Przewidywałem, że Ron Paul zostanie zatopiony. I stało się - republikański establiszment gra na Romneya, dopuszczając się nawet fałszerstw w prawyborach.

niedziela, 26 lutego 2012

Syria: Obama nie chce iść na całość, bo liczy na porozumienie z Iranem


Pisałem już, że koniunktura do obalenia Assada jest wręcz niesamowita. Obama jednak zwleka ze względu na nadzieję porozumienia się z Chameneim. Wobec tego USA będą starały się ustanowić jedynie  strefę zakazu lotów nad częścią Syrii. Taki ograniczony plan wywołuje jednak wściekłość Saudów. Oni chcieliby bombardowania pałacu prezydenckiego w Damaszu i likwidacji Assada (do czego moim zdaniem powinno dojść). Paradoksalnie, z pomocą syryjskiej rebelii może przyjść Ahmadinedżad. Jeżeli wraz ze swoją wojenną frakcją zdoła zasabotować negocjacje Obama-Chamenei. Jak najlepiej dokonać sabotażu? Tak jak zwykle - za pomocą ataku terrorystycznego. Ale tym razem musi on być udany i przynieść mnóstwo ofiar, by Obama nie miał innego wyboru jak tylko uderzyć w irańskie interesy.

sobota, 25 lutego 2012

Dyktator - nowy film Sachy Barona Cohena



Coś mi się widzi, że Falanga będzie protestować przed kinami... ;)

Syria: preludium interwencji?



Czerwony Krzyż ewakuuje część rannych z Homs. Ponoć USA, Wielka Brytania i Turcja zagroziły Assadowi, że ich samoloty są gotowe, by zbombardować jego wojska - i zrobią to jeśli nie pozwoli na stworzenie "humanitarnego" korytarza. Arabska prasa donosi, że USA wraz z sojusznikami ustanowią strefę zakazu lotów nad częścią Syrii. Źródła w arabskich i tureckich służbach wskazują natomiast, że do wojny dojdzie w marcu. Przy okazji podają nieco informacji o roli jaką w obaleniu Assada odgrywa Liban: rebeliantów wspierają (m.in. organizując szmugiel broni) przywódca sunnitów Saad Harriri, przywódca chrześcijańskiej Falangi Samir Geagea i.... Walid Jumblatt, feudalno-socjalistyczny przywódca Druzów (który już wielokrotnie zmieniał strony). Tak więc libański obóz niepodległościowy mści się na Assadzie. I słusznie. Koniunktura jest niesamowita i grzechem byłoby jej nie wykorzystać. Do obalenia Assadu wzywa zarówno Hillary Clinton, władcy Arabii Saudyjskiej jak i... Hamas. Machina progandowa się rozgrzewa: Departament Stanu ostrzega przed syryjskimi Broniami Masowej Zagłady (sic!).

czwartek, 23 lutego 2012

Syria: gotowi do interwencji?



W piątek w Tunisie zbierają się wysłannicy 80 państw na konferencji "Przyjaciele Syrii". Administracja Obamy będzie badała tam nastroje państw Bliskiego Wschodu wobec konfrontacji w Syrii. Jak można się spodziewać, Arabia Saudyjska, Katar i emiraty opowiedzą się za usunięciem Assada i będą w stanie finansować taką operację. Pretekst się znajdzie. ONZ oskarża assadowski reżim o zbrodnie przeciwko ludzkości. Do Homs wjeżdżają czołgi.. Śmierć Marie Colvin i Remi Olchika wygląda natomiast na precyzyjny atak wymierzony w dziennikarzy, uznawanych przez Damaszek za zachodnich szpiegów: w budynek trafiły dwie rakiety. Utajnioną kryjówkę dziennikarzy prawdopodobnie z rosyjską pomocą (walka elektroniczna). Do interwencji gotowe są USA, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Turcja. Pytanie tylko, czy wystarczy zdecydowania u Obamy.

środa, 22 lutego 2012

Zabawny komentarz o sprawie płka Przybyła



Kiedyś Borat Komorajew mówił, że z powodu seksafery w Samoobronie piszą o nas nawet na Jamajce. Sprawę płka Przybyła komentują jednak nawet afroziomale ze Stanów :)

Dać Chameneiemu szansę?



Niepostrzeżenie Iran ześlizgnął się centymetr bliżej do przepaści. MAEA oficjalnie przyznała, że współpraca z tym krajem to fiasko. Irańczycy blokują jej dostęp do obiektów i jednocześnie pajacują mówiąc o uderzeniu wyprzedzającym na Izrael. Tak się akurat składa, że dyplomatyczny kryzys nałożył się na okres przedwyborczy, więc Teheran chce sprawiać wrażenie nieugiętego. Chamenei jednocześnie jednak puszcza oko do Obamy mówiąc, że broń nuklearna jest "niepotrzebna, szkodliwa i niebezpieczna". Na wszelki wypadek jednak prace nad wzbogaceniem uranu idą pełną parą. Chamenei może jednak przedobrzyć w swojej rozgrywce - Obama, tak jak kiedyś Carter, potrzebuje gestu dobrej woli ze strony Irańczyków. Bez niego nici będą z negocjacji a w najgorszym przypadku Iran może spotkać to samo, co Irak w 1998 r. Chyba, że jakaś frakcja w Teheranie gra na republikanów, tak jak w 1980 r. ...

niedziela, 19 lutego 2012

Krótka historia sabotażu lotniczego - cz. 14: CASA, 2008



Ewa Błasik w wywiadzie dla "Naszego Dziennika":

"Do końca życia będę się domagać powołania międzynarodowej komisji do zbadania dwóch katastrof: Tu-154M i CASY.

Dlaczego powinno się wznowić badanie przyczyn katastrofy CASY z 2008 roku?

- Bo to jest coś nieprawdopodobnego, że gdy po II wojnie światowej doszedł do władzy pierwszy prawdziwie niepodległościowy generał - jakim był mój mąż - który chciał dobra polskich Sił Powietrznych, nagle spadają dwa samoloty z tak ważnymi osobami na pokładzie. W CASIE zginęli w większości uczniowie mojego męża, jak na ironię losu, wracali z konferencji dotyczącej bezpieczeństwa lotów. To nie tylko moje zdanie, ale całego środowiska pilotów nie przekonują przyczyny katastrofy CASY podane przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych, twierdzą, że do dziś nie wiemy, dlaczego CASA spadła. Jeżeli jej katastrofę badali tacy eksperci, jak panowie z komisji Millera, którzy tak pochopnie rozpoznali rzekomo głos mojego męża w Moskwie, to proszę się nie dziwić, że nie wiemy, co się tam faktycznie stało. Być może w białych rękawiczkach zlikwidowano nam świetnych pilotów pod Mirosławcem, a pod Smoleńskiem zgładzono elitę, która chciała dobra Polski."

O katastrofie samolotu CASA pod Mirosławcem pisałem już na starym blogu. Sprawa jest rzeczywiście tajemnicza.  Do dzisiaj nikt nie wyjaśnił kluczowego faktu: tego, że CZARNA SKRZYNKA PRZESTAŁA DZIAŁAĆ NA 14 SEKUND PRZED UDERZENIEM MASZYNY W ZIEMIĘ. Tego nie wyjaśniają tezy o błędzie pilota, oblodzeniu skrzydła czy złej pracy kontrolerów lotów. Ekipa wyjaśniająca ten "wypadek" - podobna jak w Smoleńsku, tyle że bez Edmunda Klicha i Jerzego Millera. W tle śmierdzący na kilometr, wielki kontrakt na zakup samolotów CASA, zawarty w trybie bez przetargowym przez MON w czasach Borata Komorajewa.  Szczegóły tej sprawy opisuje m.in. Aleksander Ścios:

"Prawdopodobnie doszło do sfałszowania nagrań prowadzonych pomiędzy załogą samolotu a wieżą. Wśród nagrań były również rozmowy telefoniczne prowadzone przez służbowe telefony stacjonarne na terenie portu lotniczego. Prof. Stefan Grocholewski z Politechniki Poznańskiej badając na zlecenie prokuratury treść tych rozmów zauważył, że fragment dialogu pomiędzy dwoma oficerami został zarejestrowany w dwóch różnych miejscach. Ekspert nie wykluczył manipulacji przy nagraniach, jednak nie mógł tego stwierdzić ze stuprocentową pewnością, ponieważ prokuratura do badań przekazała mu kopie, a nie oryginał zapisów. Zakwestionowany fragment dotyczył m.in. liczby ofiar i wynikało z niego, że rozmówcy nie wiedzieli, ile osób zginęło. Prokuratura nie zajęła się tym wątkiem, a autor ekspertyzy zmarł 25 marca 2010 r., w pół roku po jej sporządzeniu.

Milczenie po katastrofie

 Wielokrotnie wracano uwagę na istotne podobieństwa katastrofy w Mirosławcu i okoliczności towarzyszących tragedii smoleńskiej. Jednym ze wspólnych elementów może być kwestia nagłego zdarzenia – awarii, do której miało dojść jeszcze nad ziemią. W Tu - 154 urządzenia pokładowe zarejestrowały dwa potężne wstrząsy i następującą po nich awarię systemu zasilania samolotu, w przypadku CASY mieliśmy do czynienia z gwałtownym przerwaniem zapisu czarnych skrzynek w momencie, gdy samolot znajdował się 329 stóp (czyli ok. 100 metrów) nad ziemią. Dane na ten temat pochodzą z wykresu pracy silników i sterów CASY i zostały umieszczone w jednym z załączników do upublicznionego przez armię raportu. Wynika z niego, że na 14 sekund przed rozbiciem samolotu załoga wyłączyła autopilota i przeszła na sterowanie ręczne. W tym czasie żaden z pilotów i nawigator nie nawiązali kontaktu z wieżą kontrolną we Mirosławcu.. Wypowiadający się na ten temat piloci przypuszczali, że w kabinie musiało dojść do nagłej awarii, na tyle niespodziewanej, że załoga nie miała czasu poinformować o tym kontrolerów.
(...)
Andrzej Smyczyński, brat tragicznie zmarłego pilota samolotu CASA kpt. Michała Smyczyńskiego, próbował na własną rękę dociec prawdy. Opowiadał, że już po ujawnieniu raportu na ulicy pod jego domem zaczepiło go dwóch mężczyzn. Podjechali czarnym mercedesem z zasłoniętymi numerami rejestracyjnymi. Kierowca samochodu ostrzegł Smyczyńskiego: „Zostaw, gnoju, sprawę Mirosławca, bo jesteś na to za cienki. Wiemy dokładnie, gdzie mieszkasz, co robisz, z kim pracujesz, z kim się spotykasz. Jest to na razie prośba od wysoko postawionych panów w mundurach”. Na pożegnanie pokazał Smyczyńskiemu kaburę i wykonał ruch dłonią, jakby do niego wystrzelił."
Dodam, że w przypadku katastrofy CAS-y mieliśmy do czynienia z podobnymi wrzutkami jak w przypadku Smoleńska - m.in. o pijanym generale siedzącym za sterami samolotu. Na koniec, więc rzućcie okiem na filmik, który wkleiłem poniżej. Przypomnijmy sobie gęby sowieckich agentów wpływu.

sobota, 18 lutego 2012

Kto podstawia nogę Obamie i Chameneiemu?

Jednym z podstawowych błędów przy analizowaniu polityki międzynarodowej jest przyjęcie założenia, że polityka zagraniczna prowadzona przez poszczególne państwa jest jednolita. W praktyce rzadko tak się zdarza. Albo mamy różne ośrodki władzy prowadzące własną politykę zagraniczną, czasem sprzeczną  (np. Polska od listopada 2007 r. do kwietnia 2010 r.), lub różne grupy w establiszmencie danego kraju, które prowadzą własną politykę (w rożnych okresach: USA, Niemcy, Rosja, Chiny, Japonia a nawet Stolica Apostolska). Bez uwzględnienia tego czynnika, nie zrozumiemy anomalii takich jak np. ostatnia seria dziwnych zdarzeń wokół Iranu i Izraela. Spróbujmy więc połączyć poszczególne punkty:

Kuwejcka prasa donosi o spisku na życie izraelskiego ministra obrony Ehuda Baraka, podczas jego wizyty w Singapurze. Izraelskie władze gwałtownie zaprzeczają, że taki spisek miał miejsce. Reakcje Izraela na incydenty terrorystyczne w New Dehli i w Tbilisi również są zadziwiająco słabe. Jednocześnie Ehud Barak wycofuje się ze słów, że irański program nuklearny przekroczył "point of no return". Dennis Ross, doradca innego Baracka - Obamy, publikuje w "NY Timesie" artykuł pod tytułem "Iran jest gotowy rozmawiać". Przecieki mówią, że rozmowy już trwają. Obamie nie zależy na wojnie z Iranem (zwłaszcza przed wyborami), ale na jego przyciśnięciu i zmuszeniu do ustępstw. Z tego powodu Amerykanie nakazują Izraelowi siedzieć cicho.



Mimo, że trwają rozmowy dochodzi do nieudanych prób ataków na izraelskie cele: najpierw na Chabad w Bangkoku, później na Chabad i ambasadę w Azerbejdżanie, potem na Chabad w Bariloche (centrum nazistowskiej emigracji w Argentynie)  następnie na attache wojskowych w New Dehli i w Tbilisi oraz do wpadki terrorystów w Bangkoku. (Co ciekawe indyjskie służby RAW potraktowały ostatnio Chabad jako ekspozyturę izraelskiego wywiadu. Wcześniej zrobiły tak już służby pakistańskie - dokonując masakry w ośrodku Chabad w Mumbaju). Celami są we wszystkich tych przypadkach nie przypadkowi cywile, ale osoby traktowane przez islamskie służby specjalne jako funkcjonariusze izraelskich służb (gdyby założyć, zgodnie z tezami endeków, że "Żydy same się wysadziły" logiczniejsze byłyby ataki na izraelskich turystów - przekaz takiej prowokacji w mediach byłby mocniejszy. Atakowanie KONKRETNYCH funkcjonariuszy Mossadu i Amanu odpada z wielu przyczyn - wywołałoby zbyt wielkie komplikacje wewnątrz izraelskich służb specjalnych) . Zamachy w New Dehli i Tbilisi były nieudolną kopią ataków na irańskich naukowców dokonywanych w ostatnich latach. Tuż przed atakami w Indiach i Gruzji mieliśmy niesamowite nasilenie przecieków z amerykańskich służb do mediów mówiących, że za zamachami w Teheranie stoi Izrael i że Iran szuka za nie zemsty. Po tych atakach, brytyjskie służby zaczęły puszczać przecieki, że Iran sprzymierzył się z al-Kaidą (która walczy przeciwko Irańczykom w Syrii...) i zamierza dokonać megazamachu podczas olimpiady w Londynie. 

Tymczasem bardzo ciekawe rzeczy dzieją się wewnątrz Iranu. Chamenei szykuje się do odstrzału prezydenta Sabourdżiana vel Ahmadinedżada, który ma zostać zlinczowany pod zarzutami korupcji, złego kierowania gospodarką, odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego i... uprawiania czarów przez jego najbliższego współpracownika. Doszło już nawet do tego, że blokowane są strony internetowe sympatyzujące z Ahmadinedżadem.



Izraelskie służby ustaliły, że za zamachami w New Dehli i Tbilisi nie stoi ani irańskie Ministerstwo Wywiadu, ani Korpus Strażników Rewolucji. Kto więc dokonuje takich prowokacji? Wykluczam oficjalne czynniki w USA, Izraelu i Iranie. Dopuszczam jednak czynniki nieoficjalne bądź w Teheranie, bądź w Waszyngtonie. Jednym zależy na podstawieniu nogi Chamenejemu, drugim na podstawieniu nogi Obamie. Kadry jak widać decydują o wszystkim.

Ps. Polecam tekst Geralda Celente, amerykańskiego badacza trendów (kiedyś przeprowadzałem z nim wywiad - naprawdę łebski facet) dotyczący irańskiego kryzysu. Wskazuje on w nim, że jeśli rzeczywiście irański program nuklearny jest pokojowy (w co nikt nie wierzy), to Irańczycy wybrali złą i niebezpieczną technologię opartą na uranie. Lepsze dla nich byłby reaktory oparte na thorze, które chcą budować m.in. Chiny, Indie i Brazylia.

czwartek, 16 lutego 2012

Rassija biez Putina!



Nadesłany przez wiernego czytelnika (nie wiem do końca z jaką intencją...), przykład putinowskiej, przedwyborczej, apokaliptycznej propagandy. Reżim straszy nie tylko złodziejskimi liberałami, Czeczenami, Amerykanami, japońskimi imperialistami i NATO ale również rosyjskimi nacjonalistami i Chińczykami. Najlepsze fragmenty: 2014 r. Gruzja organizuje olimpiadę w Soczi. We Władywostoku lądują japońskie siły pokojowe. (A wcześniej korpus NATO zajmuje Kal...eee.... Koenigsberg) :) A wszystko to się stanie, jeśli Ruscy, mimo fałszerstw wyborczych nie zdołają wybrać tego kagiebisty, gangstera i "przyjaciela dzieci" swoim starym-nowym carem. :)

wtorek, 14 lutego 2012

Wale tynki 2012

Pomysł, by "święto zakochanych" przypadało w środku zimy (gdy za oknami mróz, a wszystkim cieknie z nosa) jest kretyński. Może się sprawdzić w Australii, czy w Ameryce Płd., ale nie w Europie. O komercyjnej tandecie, którą próbuje nam się wtrynić z tej okazji już nie warto nawet wspominać. Rozumiem neopogan chcących wrócić do tradycji Święta Kupały - obchodzonego w czerwcu, gdy można postawić sobie Światowida nad rzeczką i urządzić orgiewkę (jak powiedział mi pewien Islandczyk - neopoganizm to fajna religia, bo dużo się w niej pije :). Ponieważ jestem nie tylko psychopatą ekscytującym się zamachami terrorystycznymi, zabójstwami politycznymi, zamachami stanu i wojnami, ale mam również coś z duszy artysty z przełomu XIX i XX w., to pomyślałem sobie jednak, że warto by wrzucić w ten dzień parę nastrojowych piosenek, a nuż kobieca a także zboczona część moich czytelników to doceni. :)

Na początek, w ramach ocieplania wizerunku armii ChRL (naszych przyszłych okupantów), wokalistka Alan (na filmie w mundurze). Jest Tybetanką, która przeniosła się do Japonii - zapewne nie chcąc być konkubiną jakiegoś chińskiego pana feudalnego komunistycznego generała. Jej kariera rozwija się więc w Wolnym Świecie, z dala od chińskiej cenzury.





Przenieśmy się na chwilę na drugą, południową stronę Pacyfiku. To wokalistka, której nie trzeba przedstawiać. 25 lat na scenie, i im starsza tym lepsza. Nasze gwiazdki mogą co najwyżej przed nią bić pokłony. O ile Steve Vai gwałci gitary swoimi palcami, to ona rozprawicza mikrofon...



Partackie zamachy w Bangkoku, New Dehli i w Tbilisi


Kadry decydują o wszystkim - mówił Lenin i miał rację. Ja z kolei mówię, że od czasu likwidacji Imada Mugniyeh Irańczycy nie potrafią przeprowadzić porządnego zamachu. W Bangkoku irański terrorysta-idiota stracił nogi, bo granat odbił mu się od celu. W Tbilisi i w New Dehli doszło zaś do "minimalistycznych" zamachów na izraelskie cele. W partacki sposób podłożono bomby pod samochodami dyplomatów. Rezultat: jedna osoba ranna (żona attache wojskowego, która w porę się zorientowała, że podłożono pod jej samochód bombę). Co się stało? Imad Mugniyeh skombinowałby wielką ciężarówkę wypełnioną materiałami wybuchowymi w stylu bejruckim i wysadziłby izraelskie ambasady razem z całymi kwartałami ulic. Inna sprawa, że Izrael też wychodzi z formy - dla Menachema Begina takie ataki byłby już casus belli dla starannie przygotowanej wojny mającej kształtować strategiczne otoczenie Izraela.

A tymczasem Assad wypuścił z więzienia Abu Musaba al-Suri, jednego z planistów zamachów w Londynie i w Madrycie. Kazał mu przeprowadzić serię zamachów w Wielkiej Brytanii. Ale ten terrorysta jakoś mu zniknął a al-Kaida oficjalnie poparła rebelię. Dziwi mnie, że jak dotąd syryjscy żołnierze nie są rozwalani przez IED...

A Brytyjczycy wypuszczają Abu Kutadę (nazwisko jak w "Kapitanie Bombie"...), dawnego współpracownika bin Ladena. Ciekawe, czy kazali mu przeprowadzić zamachy w Syrii, a on im teraz zniknie...

poniedziałek, 13 lutego 2012

Żelazna Dama i Airy Neave



Po obejrzeniu filmu "Żelazna Dama" mam mieszane uczucia. Nie podobało mi się, że nad okresem rządów Margaret Thatcher jedynie się w nim prześlizgnięto, nie mówiąc co było ich esencją. Zamiast tego mamy opowieść o starej, zdemenciałej pani gadającej z duchem swojego męża... Na plus mogę zaliczyć jednak pokazanie charakteru Thatcher jako odnowicielki mocarstwowości Wielkiej Brytanii, pokazanie jej młodych lat (była wówczas przeurocza :), miłej i rezolutnej blondynki mówiącej bez pardonu, to co myśli. Ucieszyło mnie też pokazanie tam kilku mało znanych wątków - m.in. przypomnienie Airego Neave'a mentora Margaret Thatcher, człowieka bez którego nie zostałaby nigdy premierem (widzimy go na trailerze powyżej).



Neaves został wysadzony w powietrze w swoim samochodzie w 1979 r. (przy wyjeździe z parkingu brytyjskiego parlamentu!) przez terrorystów z małej, komunizującej organizacji Irish National Liberation Army (INLA) - czyli grupy najprawdopodobniej kontrolowanej przez KGB. Neave był wojującym antykomunistą, jednym z nielicznych polityków na Zachodzie, którzy głośno mówili o sprawie Katynia (Neave zasiadał w komitecie budowy Pomnika Katyńskiego w Londynie) a także człowiekiem, który tropił sowiecką infiltrację brytyjskich służb wywiadowczych.

sobota, 11 lutego 2012

Krótka historia sabotażu lotniczego - cz. 13: Niedoszły zamach na Szesnastu 1945


Procesu Szesnastu miało nie być. Sowieckie służby zamierzały rozwiązać sprawę w bardziej "klasyczny" sposób. Oddajmy głos Grzegorzowi Braunowi:

"kiedy samolot unoszący część spośród już aresztowanych, choć nie w pełni jeszcze pojmujących, co jest grane, Polaków leciał na wschód, zaszły pewne charakterystyczne komplikacje, które tak oto zapamiętał jeden z pasażerów: Po kilku godzinach lotu – mgła, śnieg. Jeszcze po pewnym czasie z kabiny pilota wyszedł jeden z majorów i podszedł do (…) kapitana: „Znajetiet Moskwa nas nie prinimajet”, po czym pilot machnął ręką i wrócił [do kabiny]. Po pewnym czasie przyszedł znowu, wziął mapę lotnisk, patrzył na nią przez chwilę, potem zmiął i i wściekłością rzucił no ziemię. Wyszedł. Po pewnym czasie znów przyszedł zdenerwowany i powiedział stłumionym głosem do kapitana: „Benzyny nie ma, lotniska nas nie przyjmują, koniec”. Wtedy kapitan odsunąwszy ze słowami „Adajdi” majora, który z nim rozmawiał – wszedł do kabiny, pilota odsunął energicznie, złapał za kierownicę i zaczął walić ku ziemi, i bez kapotażu, równo wylądował w polu, w śniegach. Było to tak wspaniałe, że Polacy, którzy zrozumieli, że dla „politycznej” katastrofy poświęcono również czterech bolszewików, naprawdę szczerze bili lotnikowi brawo.

Cytuję za książką Piotra Kołakowskiego zatytułowaną Pretorianie Stalina. Sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945 (Warszawa 2010). Autor tego jakże pożytecznego i jakże dziś na czasie opracowania jakoś nie potrzebuje raportu żadnej spec-komisji, by zauważyć: Najprawdopodobniej Polacy mieli zginąć w katastrofie lotniczej i tylko sprawność pilota, niewtajemniczonego w zamiary NKGB, zawdzięczali życie. Tak więc, mało brakowało, a nie byłoby nawet żadnego pokazowego procesu „szesnastu” – ot, po prostu w okolicy Iwanowo-Wozniesieńska w moskowskoj obłasti nastąpiłaby zwyczajna „katastrofa”, o jaką w rosyjskich warunkach klimatycznych tak przecież łatwo. I „cały demokratyczny świat” podszedłby do takiego przykrego incydentu z pełnym zrozumieniem, by nie rzec: z kompletną obojętnością. "

piątek, 10 lutego 2012

Czy Gladio uratuje Europę?

Kryzys w strefie euro jest nie tylko kryzysem ekonomicznym, ale również ustrojowym. Demokratycznie wybrane rządy tracą władzę na rzecz technokratów wybranych przez zagranicę. Możliwe jednak, że proces ten będzie przebiegał również w nieco inny sposób.



Niedawno grupa portugalskich oficerów wściekłych na cięcia fiskalne zagroziła, że wypowie posłuszeństwo rządowi. Jak podają mainstreamowe media: 
"Otelo Saraiva de Carvalho, legendarny przywódca portugalskiej rewolucji goździków z 1974 r., powiedział, że obecnie istnieją znacznie większe przesłanki do przeprowadzenia kolejnego zamachu stanu, niż wtedy, gdy obalano reżim salazarystów.

W ocenie de Carvalho duże niezadowolenie w armii sprzyja zamachowi stanu. – W praktyce nie jest on trudny do przeprowadzenia. Wystarczy 800-osobowa grupa żołnierzy, aby dokonać tego, co udało nam się w 1974 r. – powiedział przywódca rewolucji goździków."

Kilka dni później, na szczycie eurogrupy, niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble obiecał portugalskiemu ministrowi finansów Vitorowi Gasparowi, że zostaną złagodzone warunki pomocowe dla Portugalii. "Tylko o tym sza, bo chcemy zmusić Grecję do większych wyrzeczeń".



 Wygląda więc na to, że największym błędem byłego greckiego premiera Jeoriosa Papandreou, była wymiana  kilkunastu dowódców sił zbrojnych przed jednym z unijnych szczytów. Groźba upadku demokracji w jednym z krajów Unii Europejskiej (realna groźba, a nie orbanowska panika) może być narzędziem nacisku na Berlin, Paryż i Brukselę. Kryzys gospodarczy i wojna na Bliskim Wschodzie będą takim ruchom wojska sprzyjać. Ciekawe czy u nas gen. Koziej zrzuci maskę zdemenciałego dziadzia i pokaże, że jest prawdziwym Kaiser Soze?



***
Mamy obecnie na świecie falę rewolucji i przewrotów, którą można śmiało porównać do zdarzeń z lat 1846-49. Przyczyny buntów są różne (na polskim gruncie: obrona Krzyża, kibolska rewolta, Marsz Niepodległości, protesty w sprawie ACTA), ale ich istotą jest protest przeciwko różnym elementom globalnego systemu, który odchodzi w przeszłość. Do czego to nas przywiedzie? Być może do powtórki z lat '30-tych (to by mi się nawet podobało...), być może do zwyczajnego autorytaryzmu, nie wykluczone również, że zabawa się szybko znudzi "wkurzonym społeczeństwom" (moim zdaniem sytuacja nie dojrzała jeszcze do Rewolucji) - ale czeka nas jeszcze kilka ciekawych lat.

czwartek, 9 lutego 2012

Syria First!

Assadowska armia kontynuuje morderczy ostrzał Homs (porównywany przez liberalne media izraelskie do działań Rosjan w Czeczenii). Assad jeszcze nie załapał, że to może być jego Lusitania. A Departament Stanu USA ostrzega, że Waszyngton może doprowadzić do "militaryzacji" rozwiązania tego konfliktu. Pentagon ostentacyjnie ogłasza, że rozpoczyna "wewnętrzny przegląd" pod kątem możliwej interwencji w Syrii. Brytyjskie i katarskie siły specjalne już jednak działają na miejscu, na początek szkoląc i pomagając logistycznie rebeliantom. (Tureckie siły specjalne i libijska al-Kaida pewnie też się angażują). Syryjska opozycja zakłada "bezpieczne domy" w Damaszku. W Trypolisie mieliśmy ten sam modus operandi.



W Izraelu psychoza wojenna wśród obcych dyplomatów. Uaktualniają plany ewakuacji i składają zamówienia na maski przeciwgazowe. Międzynarodowe sieci telewizyjne bookują miejsca na dachach w Tel Awiwie, na wypadek gdyby przyszło im relacjonować ataki rakietowe Hezbollahu, wojnę z Syrią lub Iranem.

A w Iranie dzieje się rzecz bardzo ciekawa. Mahmud Sabourdżian vel Ahmadinedżad, największy jajcarz-fajansiarz Bliskiego Wschodu został wezwany przed parlament, by go tam zlinoczowali za złą politykę gospodarczą (a tak naprawdę za odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne).

A tak przy okazji: drona Amerykanom zhakowali nie Irańczycy, ale ekipa przysłana z Pekinu.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Chrześcijanie a syryjska rewolucja



Do egipskiej rewolucji podchodziłem i nadal podchodzę krytycznie.

Do libijskiej rewolucji podszedłem rezerwą, dopóki w sprawę nie włączyło się NATO.

Do syryjskiej rewolucji podchodzę entuzjastycznie, ku zgrozie zarówno przedstawicieli prawicy jak i lewicy. Kilka miesięcy temu wzywałem: teraz jest najlepszy moment, by zbombardować Syrię. Zdania nie zmieniam. Argumenty podawałem już wielokrotnie. Pora odnieść się do najpoważniejszego kontrargumentu: twierdzeń, że syryjska rewolucja doprowadzi do zagłady miejscowych chrześcijan.

W "Nowej Myśli Prywislańskiej" ukazał się ostatnio wywiad z siostrzyczką libańskiego pochodzenia, głoszącą właśnie taką tezę. Osoba rozmówczyni jest jednak dla mnie podejrzana, choćby ze względu na takie kuriozalne twierdzenia  : "Kiedy wybuchła wojna w Libanie, mieliśmy obawy, że po wkroczeniu do tego kraju Syryjczyków, sytuacja chrześcijan się pogorszy. Na szczęście jednak to nie nastąpiło." To, że siostrzyczka nie dostrzega tego, że to właśnie Syria podgrzewała wojnę domową w Libanie oznacza, że jest ona albo TW assadowskiej bezpieki, albo jest związana politycznie z "chrześcijańskimi" grupami kolaboracyjnymi takimi jak partia gen. Aouna czy też klan Franjiyeh. Zdecydowana większość libańskich chrześcijan nienawidzi bowiem syryjskiego reżimu i popiera rewolucję. Wystarczy spojrzeć na ich media. Maronici w Libanie już od dawna są w sojuszu z sunnitami. Poparcie libańskiego aliansu maronicko-sunnickiego dla Wolnej Armii Syryjskiej jest tak duże, że assadowskie służby przygotowały ostatnio nieudany zamach na centralę libańskiego wywiadu a na celowniku mają takich chrześcijańskich polityków jak Samir Geagea. W samej Syrii - o ile chrześcijańskie elity starają się być neturalne - to chrześciajańska ulica walczy przeciwko Assadowi. Tak mówi m.in. George Sabra, rzecznik Narodowej Rady Syryjskiej (liberalno-demokratycznej organizacji konkurencyjnej dla Wolnej Armii Syryjskiej). I trudno się tej ulicy dziwić. Jeśli do twojej dzielnicy wpadają alawickie zbiry i strzelają do przypadkowych ludzi, to czy można darzyć Assada taką miłością jak siostrzyczka z "Nowej Myśli Prywislańskiej"?


Transparent mówi" "Sunnita, Alawita, Chrześcijanin, Druz... Jestem Syryjczykiem"

Załóżmy jednak, że po obaleniu władzy Assada syryjskich chrześcijan czeka rzeź. Czy w związku z tym powinniśmy popierać syryjski reżim jako "protektora chrześcijan"? Nie, nie, i jeszcze raz nie!!! Nie wolno nam kierować się względami religijnymi w polityce zagranicznej. Za Wazów prowadzenie polityki zagranicznej zgodnie z ciasnymi konfesyjnymi zapatrywaniami bardzo zaszkodziło Koronie i Litwie (niepotrzebne wojny ze Szwecją, utrata okazji do zajęcia carskiego tronu przez królewicza Władysława, prowokowanie ciemnego i sfanatyzowanego prawosławnego żywiołu...).
Dla nas, Polaków dużo ważniejsze od losu chrześcijan i innych syryjskich mniejszości jest to, że syryjska rewolucja prowadzi do popsucia obamowskiego resetu, popsuje stosunki amerykańsko-rosyjskie, sprawi, że Waszyngton znowu rozejrzy się za sojusznikami przeciwko osi Moskwa-Pekin-Teheran-Damaszek (co może prowadzić do amerykańskiej "dywersji" w naszym świecie politycznym - np. ujawnienia kompromatów na obecną ekipę). Jeżeli Delta Force i Specnaz będą strzelały do siebie nawzajem na ulicach Damaszku, to będzie dla nas CUDOWNA WIADOMOŚĆ. Tak samo CUDOWNE jest to, że na Bliskim Wschodzie palone są rosyjskie i chińskie flagi. Sojusz, które pierwszą oznaką była rewolucja w Tunezji może być dla świata równie brzemienny w skutki jak zbliżenie amerykańsko-chińskie za Nixona.



Parafrazując Jana Zamoyskiego: Dałbym sobie odciąć rękę za to, by nasi bracia muzułmanie przestali się wysadzać w powietrze i podrzynać niewinnym ludziom gardła. Dałbym sobie jednak odciąć drugą rękę, by robili to w Rosji znacznie częściej, niż dotychczas.

***
Ostatnio jakiś debil zarzucił mi, że piszę tego bloga za pieniądze Waszyngtonu. Zabawne. W odróżnieniu od wielu frustratów z różnych Falang czy Lewic Bez Cenzury mam stałą i pracę i nie narzekam na zarobki. Nikt nie musi mi płacić za pisanie tego bloga. Czemu więc poświęcam mu czas? Z tego samego powodu, dla którego Cat-Mackiewicz i Studnicki lata temu pisali swoje broszurki.

niedziela, 5 lutego 2012

Krótka historia sabotażu lotniczego - cz. 12 : Ron Brown, 1996 rok



Amerykański sekretarz handlu Ron Brown zginął, wraz z 34 innymi osobami (głównie urzędnikami swojego departamentu oraz przedstawicielami sektora prywatnego) 3 kwietnia 1996 r. w katastrofie lotniczej samolotu USAF CT-43 w pobliżu Dubrownika. Jego samolot rozbił się we mgle, podczas podchodzenia do lądowania, o górskie zbocze. Oficjalna przyczyna katastrofy: błąd pilota, błąd obsługi naziemnej, nieprawidłowa procedura sprowadzania samolotu. Nieoficjalnie jednak amerykańskie służby zachowały się w Dubrowniku bardziej bezczelnie niż rosyjskie w Smoleńsku...

Europejskie media donosiły w dniu tego "wypadku" o znalezieniu czarnych skrzynek. Szybko jednak US Marine Corps ogłosił, że skrzynek nie znaleziono, gdyż ten samolot nie był wyposażony w takie urządzenia (!), co wydaje się absurdalne - zważywszy, że wcześniej maszyna ta przewoziła m.in. pierwszą damę Hillary Clinton. Amerykański "spiskolog" Nicholas Guerino opublikował później bardzo dobrze udokumentowany raport wskazujący na to, że samolot Browna został skierowany na zbocze góry w wyniku nieprawidłowego naprowadzania z ziemi (wysyłania fałszywego sygnału radiolatarnii). Taśmy z wieży kontroli lotów zniknęły. Niko Jerkuić, odpowiedzialny na lotnisku Cilipi z radiolatarnie popełnił samobójstwo strzelając sobie w pierś z shotguna. Samobójstwo popełnił również jeden z kontrolerów lotów. Podczas sekcji zwłok Browna patologowie znaleźli ranę w czaszce "przypominającą ranę postrzałową". Shelly Kelly, stewardessa z Sił Powietrznych USA, która zajmowała miejsce w "ogonie" samolotu, odniosła tylko stosunkowo lekkie obrażenia i była w stanie samodzielnie wejść do helikoptera ratowniczego. Zmarła jednak w szpitalu "z upływu krwii". Sekcja zwłok wykazała, że trzy godziny po katastrofie, na jej ciele, tuż obok jednej z głównych arterii pojawiła się duża rana.

Ron Brown po powrocie z Chorwacji miał umówioną rozmowę z prokuratorami dotyczącą skandalu znanego jako Chinagate, czyli umieszczeniu przez prezydenta Billa Clintona w Departamencie Handlu (na stanowisku przyznającym władzę decydowania o tym, jakie technologie mogą być eksportowane do ChRL) Johna Huanga, biznesmena podejrzewanego o kontakty ze służbami specjalnymi ChRL a przy okazji osoby hojnie łożącej pieniądze na kampanię demokratów. Ron Brown był w 1992 r. przewodniczącym Narodowego Komitetu Demokratów i doskonale znał tajniki finansowania kampanii prezydenckiej Clintona.

W 1996 r. zginęło w tajemniczych okolicznościach jeszcze dwóch pracowników Departament Handlu: Charles Meissner, zastępca sekretarza ds.  międzynarodowej polityki gospodarczej, osoba która przyczyniła się do ponownego otrzymania certyfikatu bezpieczeństwa narodowego przez Huanga, zginął w katastrofie awionetki. Barbara Wise, współpracowniczka Huanga z Departamentu Handlu, została znaleziona martwa w swoim biurze 29 listopada 1996 r. Była półnaga i posiniaczona. Tego samego dnia, prezydent Clinton niespodziewanie wyjechał z Camp David (gdzie spędzał urlop) do Waszyngtonu "po tomik poezji".

W czasach rządów Clintona powstawały listy osób związanych z prezydentem, które zginęły w tajemniczych okolicznościach. Pod tym linkiem macie najpełniejszą wersję takiego zestawienia: 86 osób, z czego część w katastrofach lotniczych. (Dla odmiany: powstawały też listy śmierci Busha). Nawet jeśli przyczyny zgonów tych ludzi był najzwyczajniejsze, to i tak lektura jest ciekawa.

Ostrzeżenie syryjskiego generała i Specnaz w Syrii



Generał Mustafa al-Sheikh, najwyższy rangą syryjski oficer, który przeszedł na stronę rebelii (wcześniej służył w wywiadzie wojskowym) twierdzi, że assadowska armia może się rozpaść już w lutym. Powód? Sunniccy oficerowie albo zostali rozstrzelani, albo uciekli do rebeliantów, albo zostali odstawieni na boczny tor przez Assada - a w ich miejsce promowani alawici "z awansu społecznego". Plagą assadowskich sił zbrojnych są dezercje, upadek dyscypliny i brak części zamiennych do pojazdów. Generał al-Sheikh ocenia gotowość bojową sprzętu na 40 proc. a personelu na około 30 proc.  Boi się on jednak, że upadek Assada wywoła "reakcję nuklearną" na Bliskim Wschodzie i chce, by w Syrii zainterweniowała międzynarodowa koalicja, która wprowadziłaby porządek.



Widząc słabość armii syryjskiej, Putin jest gotowy iść z "internacjonalistyczną pomocą". Oddziały Specnazu są w gotowości, by w razie czego zostać przerzucone do Syrii i wziąć udział w obronie Damaszku. Fajnie będzie jeśli al-Kaida zestrzeli przewożące ich transportowce :)

A na internetowej aukcji wystawiono skrwawioną koszulę Kaddafiego i jego pierścień. Ktoś chętny? Ja czekam na inne aukcje...

sobota, 4 lutego 2012

Syryjski Raczak? + Kierunek: Iran! + Assad ssie



Masakra w Homs: ponad 300 Syryjczyków zabitych w ostrzale artyleryjskim. Assad zaprzecza, że to dzieło jego ludzi, ale nikt mu nie wierzy - rebelianci nie mają przecież artylerii. Może to być niego czymś, co było dla Karadżicia masakra na targu w Sarajewie lub dla Miloszewicza masakra w Raczaku (sfabrykowana przez CIA i UCK). Doskonały pretekst do interwencji. Amerykańskie słuzby uznały przecież, że rebelia nie będzie w stanie samodzielnie obalić Assada - pomoc Iranu, Rosji i Chin może przetrwać "rzeźnikowi Syrii" 2012 r. Interwencja od dawna jest w grze, ale jak na razie natowsko-sunnicka koalicja wstrzymywała się z pójściem na całość - kombinowano z zamachem stanu przeciwko Assadowi. Jeden z generałów przyczaił się, aż najbardziej lojalne jednostki zostaną wysłane na północ, by w tym czasie zająć stolicę. Ale tajemnicy nie udało się zachować i Assad tydzień temu w panice ściągał swoje ulubione dywizje z powrotem do Damaszku.

***
Iran poczuł się zbyt pewnie, więc nadeszła pora, by go trochę utemperować i zmusić do rozmów. Panetta mówi, że Izrael może zaatakować Iran w kwietniu, maju lub czerwcu. USA ostrzegają przy tym Teheran, że sami go zbombardują, jeżeli Irańczycy będą się bronić przeciwko atakowi Izraela. Na omańskiej wyspie Mesirah (położonej w pobliżu cieśniny Ormuz) oraz na jemeńskiej Sokotrze koncentrują się wojska USA (Sokotrę udostępnił Amerykanom Saleh w zamian za zgodę na wyjazd na terapię antyrakową do USA). Saudyjska armia skoncentrowała się natomiast wokół pól naftowych, rozmieszczając tam też wyrzutnie Patriotów. Na saudyjskich lotniskach amerykańskie, brytyjskie i francuskie myśliwce. W Izraelu największe od lat manewry wojsk powietrznodesantowych. Gen. Kochavi, szef Amanu idzie w paniczne tony mówiąc o 200 tys. rakiet wycelowanych w Izrael. Twierdzi też, że Iran de facto ma już bombę - tylko musi ją złożyć i pracuje nad rakietami międzykontynentalnymi mogącymi ugodzić w USA. Santorum straszy, że Irańczycy zrzucą bombę atomową na Missouri :) To, co prawda propaganda wojenna, ale wcale nie taka głupia. Broń jądrowa to technologia z lat 40-tych, którą Amerykanom wykradli Sowieci, by potem przekazać ją Mao, od Chińczyków dostała ją Korea Północna, a od Kima kupił ją Iran. To, że Irańczykom tak wolno idzie wdrażanie gotowej technologii to już inna sprawa...



***

Niektórzy ludzie pytają mnie się, czemu tak nie lubię Assada? Po pierwsze, to wierny sojusznik Rosji, Chin i Iranu - a z takimi powinno robić się to samo, co z Kaddafim i Nadżibullahem. Po drugie, doskonale wiem, co jego ludzie robili w Libanie (film dokumentalny telewizji al-Arabiya o zabójstwie premiera Harririego zapowiada się ciekawie). Po trzecie, w najnowszym Biuletynie IPN (11/12 2011) jest ciekawy artykuł o reakcjach państw bloku sowieckiego na "karnawał Solidarności" i stan wojenny. Przytaczane są tam m.in. depesze z ambasady PRL w Damaszku, z których wynika, że starszy Assad (Hafez, ojciec obecnego prezydenta) non stop opieprzał peerelowskich dyplomatów za to, że nie zrobiono polskiej opozycji niepodległościowej takiej masakry jak on zrobił swojej opozycji w mieście Hama (do 30 tys. osób zabitych - reżim użył tam m.in. gazów bojowych).

A poniżej element humorystyczny: proassadowska demonstracja w Warszawie. Polecam szczególnie teksty wypowiadane przez ubecko wyglądającego pana w okolicach 2 minuty. :)

czwartek, 2 lutego 2012

Szymborska - najlepsze jej wiersze były socrealistyczne

Wbrew opinii polonistycznego, krakowskiego mainstreamu, uważam, że jedyną wartościową częścią dorobku Wisławy Wisłockiej Szymborskiej są jej socrealistyczne wiersze. Np.:

Lenin

Że w bój poprowadził krzywdzonych,
że trwałość zwycięstwu nadał,
dla nadchodzących epok
stawiając mocny fundament -
grób, w którym leży ten
nowego człowieczeństwa Adam,
wieńczony będzie kwiatami
z nieznanych dziś jeszcze planet.



Czyli nasza noblistka umiejętnie łączyła socrealizm ze science-fiction :)

A poniższy wiersz powinien stać się deklaracją ideową Falangi. Opowiada o tym jak amerykański "pułkownik-wesołek" (ten gostek z horroru "Armia Boga"?) wykłuł północnokoreańskiemu chłopcu (Kim Jong Illowi?) oczy:

Z Korei

Wykłuto chłopcu oczy. Wykłuto oczy.
Bo te oczy były gniewne i skośne.
- Niech mu będzie we dnie jak w nocy -
sam pułkownik śmiał się najgłośniej,
sam oprawcy dolara w garść włożył,
potem włosy odgarnął od czoła,
żeby widzieć, jak chłopiec odchodził
rozglądając się rękami dokoła

W maju w czterdziestym piątym
nazbyt wcześnie pożegnałam nienawiść
umieszczając ją pośród pamiątek
czasu grozy, gwałtu, niesławy.
Dzisiaj znowu się do niej sposobię.
Jest i będzie mi jej żar potrzebny.
A zawdzięczam ją również i tobie -
pułkowniku, wesołku haniebny.



Wisława Szymborska pewnie teraz w Zaświatach rozmawia teraz o poezji z Wielkim Językoznawcą.