"Wielkiemu Papieżowi czasów światowej tragedii, dobroczyńcy ludów, nie czyniącego różnicy między narodowościami czy religiami, jako wyraz wdzięczności - Wschód" - głosi napis na ufundowanym przez turecki rząd pomniku papieża Benedykta XV w Istambule. Benedykt XV, papież czasu wojny (pontyfikat w latach 1914-1922) z pewnością zasłużył sobie na taką pamięć swoimi wieloma inicjatywami pokojowymi i humanitarnymi, niezmierzoną dobrocią jaką okazywał skłóconym ludom walczącego świata. Dlaczego jednak jedyne tego typu uhonorowanie "apostoła pokoju" zostało postawione w muzułmańskiej Turcji i to jeszcze za życia papieża? Czemu uhonorowano Ojca Św., który interweniował u sułtana w obronie Ormian? (Którzy nie byli przecież tacy święci, jak ich ks. Isakowicz-Zaleski i Grzegorz Kucharczyk przedstawiają. Ormiańska V-ta kolumna mordowała w latach 1914-1915 tureckich i kurdyjskich cywili, jeńców i rannych żołnierzy z równym zapałem, co zdradzieckie mniejszości Polaków na jesieni 1939 r.) Okazuje się, że papież i jego dyplomacja prowadzili tuż po wojnie działania wspierające pokonaną Turcję. To dyplomatyczne i wywiadowcze wsparcie szło bardzo daleko. (Antykościelny pisarz Deschner twierdzi, że Stolica Apostolska pomagała w dostawach broni dla rodzącej się republiki tureckiej. Nie znalazłem jednak niestety potwierdzenia tego.) Tak daleko, że wdzięczni Turcy postawili papieżowi pomnik. Skąd taka sympatia wobec Turcji w Stolicy Apostolskiej? I to w czasie, gdy Turcy "sprzątali" kraj ze zdradzieckich, chrześcijańskich mniejszości?
Turcja była z w czasie wojny centrum międzynarodowych intryg i zarazem krajem, w którym losy wojny się rozstrzygnęły. To w Konstantynopolu, w 1914 r. Alexander Parvus przedstawił niemieckim tajnym służbom plan wywołania rewolucji w Rosji - plan za którym lobbował opisany w poprzedniej części serii "Pontifex" Bogdan Hutten-Czapski., adiutant Kaisera, doradca niemieckiego sztabu generalnego ds. polityki wschodniej, zaufany człowiek Watykanu w Rzeszy i zarazem syn współpracownika Mazziniego. Parvus wcześniej blisko współpracował z młodoturecką juntą, zdominowaną przez masonerię i zrobił majątek na dostawach broni dla Turcji. (Jeszcze wcześniej brał udział w prometejskiej prowokacji, czyli Krwawej Niedzieli w Petersburgu - wywołaniu Rewolucji 1905 r. Ponadto, wspólnie z Julianem Marchlewskim wydawał light novelki Stefana Żeromskiego.)
Lobbystą na rzecz Turcji i ruchu młodotureckiego, zdominowanego przez masonerię, był Giuseppe Volpi, hrabia Misraty, jeden z najpotężniejszych włoskich przemysłowców tamtych czasów, twórca festiwalu filmowego w Wenecji. Volpi był jednym z głównych finansistów ruchu faszystowskiego, de facto kontrolerem Mussoliniego w pierwszych latach jego rządów, faszystowskim gubernatorem Trypolitanii oraz ministrem finansów. (Przypominam, że ruch faszystowski lubił się odwoływać do włoskich, rewolucyjnych nacjonalistów z XIX w. - Garibaldiego i Mazziniego.) Volpi był negocjatorem pokoju z Turcją po wojnie o Trypolitanię z lat 1911-1912. Jednocześnie finansował ruch młodoturecki, a po zamachu stanu dokonanym w Istambule przez młodoturków lobbował na Zachodzie o uznanie i wsparcie dla nowego reżimu. Ruch Młodych Turków już samą nazwą odwoływał się do Młodych Włoch i Młodej Europy Mazziniego. I tutaj natrafiamy na kolejne polskie powiązania. Łącznikiem pomiędzy rodzącym się ruchem młodotureckim a włoską masonerią był garibaldczyk, dyktator Powstania Styczniowego, polski i turecki generał Marian Langiewicz, znany w Turcji jako Langi Bey. W drugiej połowie XIX w. twórcą nowoczesnych tureckich służb specjalnych był Tadeusz Oksza-Orzechowski, przedstawiciel Rządu Narodowego w Stambule podczas Powstania Styczniowego, później łącznik między rządem Turcja a Austrią i.... Stolicą Apostolską! Turecki nacjonalizm de facto stworzył Polak, Konstanty Półkozic-Borzęcki znany w Turcji jako Mustafa Dżeleledin Pasza. Jak czytamy: "Dopiero w XIX w. na romantycznej fali Turcy zaczęli dostrzegać i doceniać narodowy pierwiastek w swojej historii. Mocno przyczyniła się do tego książka „Turcy dawni i współcześni" Konstantego Borzęckiego, polskiego imigranta znanego w Turcji jako Mustafa Dżelaleddin Pasza. W swoim dziele Borzęcki wykazywał, że Turcy są szlachetnym narodem aryjskim (nazywał ich Turkoaryjczykami), który dokonał w przeszłości wielu imponujących czynów, ale podupadł w wyniku zarażenia się semicką cywilizacją islamu, która odcięła go od europejskiej myśli. Borzęcki uczył Turków dumy z przynależności do własnego narodu. Zachował się egzemplarz jego książki z naniesionymi na marginesach uwagami młodego oficera Mustafy Kemala, który później został Atatürkiem, twórcą nowoczesnej, narodowej i świeckiej Turcji. Sam Atatürk był przykładem tego, jak mocno wymieszany był turecki tygiel etniczny. Miał niebieskie oczy, a w młodości włosy w kolorze blond. Jego matkę wspominano jako kobietę przypominającą „bułgarskie Słowianki", a wywodziła się ona z jednego z koczowniczych plemion z obecnego pogranicza Turcji, Bułgarii i Grecji. W pobliżu mieszkał turkijski lud Pomaków, który dawni polscy badacze uważali za potomków polskich jeńców. Niektórzy badacze wskazują natomiast, że ze strony ojca Atatürk mógł mieć przodków wywodzących się z sekty Dönmeh, żydowskiej grupy, która w XVII w. została zmuszona do przejścia na islam, ale potajemnie praktykowała kabalistyczne rytuały. Z szeregów tej sekty wywodziło się wielu przedstawicieli ruchu młodotureckiego, który na początku XX w. próbował przemienić Turcję w nowoczesne państwo odwołujące się do tradycji turkijskiej."
Czemu Turcja była tak ważna w planach Konspiracji Prometejskiej, włoskiej mazzinistycznej masonerii oraz Stolicy Apostolskiej? Bo blokowała morską drogę dostaw do Rosji, poprzez Cieśniny. Alianci próbowali nieudolnie odblokować tę drogę podczas bitwy o Gallipoli. Droga poprzez Bałtyk była zamknięta a pozostałe szlaki transportowe miały bardzo ograniczoną przepustowość. Rosja została wykończona w I wojnie światowej przede wszystkim gospodarczo, a było to możliwe dzięki zamknięciu dla niej Cieśnin Tureckich.
Benedykt XV był wielkim przyjacielem Polski. To jego człowiek, Bogdan Hutten-Czapski był inicjatorem Aktu 5 Listopada. To rady Hutten-Czapskiego sprawiły, że Kaiser i Ludendorff zdecydowali się odbudować polską administrację, szkolnictwo i wojsko. Nieprzypadkowo do Rady Regencyjnej wszedł abp Aleksander Kakowski. W maju 1918 r. przybył do Warszawy specjalny wizytator apostolski kard. Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI. Miał on wspierać Polaków w odbudowie państwa i był przyjacielem Polski - znał m.in. Trylogię oraz "Irydiona" Słowackiego. Benedykt XV posyłając go nad Wisłę mówił mu, że Polska wkrótce powstanie z grobu jak Łazarz. Ojciec Św. korespondował również ze znanym "socjalistą, masonem, rozwodnikiem i bandytą z Bezdan" brygadierem Józefem Piłsudskim - tematem ich listów była m.in. postać św. Andrzeja Boboli. Dmowski mógł liczyć jedynie na spotkanie z kard. Gasparrim, który wyraźniej przy nim rżnął głupa (no chyba, że Dmowski konfabulował na ten temat...). Nie bez znaczenia było to, że generałem zakonu jezuitów papież uczynił polskiego arystokratę Włodzimierza Ledóchowskiego.
Stolica Apostolska nawigowała na dyplomatycznych wodach podczas Wielkiej Wojny bardzo sprawnie. Można zaryzykować twierdzenie, że gdyby Włochy pozostały przy Państwach Centralnych, to po wojnie mocarstwa zachodnie mogłyby ukarać dynastię sabaudzką przywróceniem Państwa Kościelnego. Włochy wybrały jednak Entantę. Ich ofensywa w Tyrolu załamała się po tym jak informacje o rychłym przystąpieniu Włoch do wojny przekazał Niemcom prałat von Gerlach, bliski współpracownik papieża Benedykta XV. Gerlach był później ścigany za szpiegostwo na rzecz Niemiec. Miał przekazywać ściśle tajne wiadomości Matthiasowi Erzbergerowi, przywódcy niemieckiej, katolickiej Partii Centrum. Były funkcjonariusz FBI Mark Riebling, w swojej znakomitej książce "Kościół Szpiegów", w 1918 r. Erzberger odwiedził generała jezuitów w Szwajcarii i przekazał im infromacje o szykowanej niemieckiej ofensywie "Kaiserschlacht" na Froncie Zachodnim. Informacja ta została przekazana do francuskiego sztabu generalnego poprzez jezuitę - Michela d'Herbigny - tak przynajmniej mówi powojenny niemiecki raport wywiadowczy. Erzberger został później zamordowany przez bojówkę Freikorpsu. Klęska wielkiej ofensywy z 1918 r. zdemoralizowała armię niemiecką i doprowadziła do upadku II Rzeszy. Papież Benedykt XV skomentował to: "Marcin Luter przegrał tę wojnę!". Równie brutalnie skomentował upadek cesarstwa Austro-Węgierskiego. 8 listopada 1918 r. napisał: "Nikt rozsądny nie może przy tym obstawać, by przypisywać nam (z powodu upadku Habsburgów) boleść, która nie miałaby uzasadnienia".
Ogólnie podczas pierwszej wojny światowej episkopaty wszystkich walczących państw zagrzewały zwaśnione narody do boju i prześcigały się w okazywaniu patriotyzmu. W okopach zrodziła się przyjaźń między weteranami a kapelanami, co stało się zaczynem wielkich powojennych idei. Zmienić musiała się przez to polityka państw Europy Zachodniej do Kościoła. O ile przed pierwszą wojną światową katolików bardzo szykanowano we Francji i Włoszech, to w trakcie wojny skończono z tą polityką. We Francji mogła powstać wreszcie silna prawica a naród postawił votum za zwycięstwo w postaci bazyliki na Montmartre.By dowartościować Francuzów świętą ogłoszono Joannę d'Arc Podobne procesy zaszły we Włoszech. Lud i politycy doceniali bardzo patriotyczną postawę Kościoła w trakcie wojny. Kościół rozkwitał w powojennych latach w Europie Zachodniej - ludzie zrozumieli, że liberalna demokracja była ślepą uliczką. Rodziły się nurty takie jak "klerofaszym" austriackiego kanclerza Dollfussa mające na celu naprawę błędów i wypaczeń cywilizacji zachodniej. Obok katolickiej Polski, powstała też - dzięki tajnej wojnie oraz działaniom infiltracyjnym - wolna i katolicka Irlandia. W 1912 r. "Oesterreichs Katholisches Sonntagsblatt", główna austriacka gazeta katolicka, wieszczyła, że przyszła wielka wojna europejska doprowadzi do załamania europejskiego liberalizmu. "Wcale nie szkodziłoby to Europie, gdyby raz nareszcie, gruntownie przewietrzyć panujące w niej stosunki". I tak się stało.
Flashback: Największe sekrety: Apostoł infiltracji
W 1879 r. o. d'Alzon, założyciel zakonu asumpcjonistów pisał: "Państwo rosyjskie już długo nie przetrwa. Wydaje mi się, że rosyjski kolos gotów jest doznać konwulsji, ledwie dobiegnie kresu czas tureckiej władzy w Europie, co nie może już być odległe. Na tę chwilę musimy być przygotowani. Nihiliści dokończą swego dzieła zniszczenia i na tym gruncie, wymiecionym przez burze rewolucji, my wzniesiemy prawdziwy krzyż". Tych "nihilistów" wspomagał m.in. Hutten-Czapski. Stolica Apostolska przyjęła pozytywnie wybuch rewolucji lutowej - oznaczała ona koniec szykanowania katolicyzmu w Rosji. Gdyby rewolucja nie przeszła w drugą fazę - bolszewicką, można by mówić o ogromnym sukcesie. Należy jednak pamiętać, że początek rządów bolszewików był Stolicy Apostolskiej oraz innych europejskich ośrodków władzy wielką niewiadomą. Watykan próbował więc prowadzić dialog z bolszewikami, a oni się od tego nie uchylali. Gotowi byli pójść na duże ustępstwa i starali się pokazywać swoją tolerancję. W pierwszych latach po rewolucji w Piotrogrodzie odbywały się więc publiczne procesje Bożego Ciała a w styczniu 1918 r. przewidywano powstanie biskupstw katolickich na Syberii. W Sowieckiej Rosji istniały placówki opiekuńcze finansowane przez Kościół Katolicki, w których wisiały portrety papieża.
Gdy w sierpniu 1920 r. wojska bolszewickie zbliżały się do Warszawy, nuncjusz Ratti, wielki przyjaciel Polski był obok tureckiego posła, jedynym szefem misji dyplomatycznej, który nie ewakuował się z polskiej stolicy. Miał polecenie pozostania w niej, nawet jeśli zajmą ją bolszewickie hordy. Wówczas miał nawiązać kontakt z Feliksem Dzierżyńskim - członkiem prometejskiej konspiracji stojącym na czele bolszewickiego "rządu" Polski. Dzierżyński w tym czasie siedział na plebani w Wyszkowie i wąchał pantsu swojej młodszej siostry. Towarzyszyli mu: były dowódca wyprawy wywiadowczej do Wrót Agharthy w Tuwie Feliks "Lolicon" Kon i były współpracownik Parvusa Julian Marchlewski (nie wiem, jaki miał fetysz, może lubił "pułapki"?) Jakoś proboszcza z miejscowej parafii nie rozstrzelali, ani nie wywłaszczyli, tylko sobie z nim przyjaźnie rozmawiali.... Wiele świadectw wskazuje na to, że Dzierżyński jako szef Czeka wyciągał z więzień polskich księży oraz innych naszych patriotów...
Dialog między Stolicą Apostolską a Kremlem trwał jeszcze w 1922 r. Podczas konferencji w Genui kard. Gasparii, watykański sekretarz stanu odbył bardzo serdeczną rozmowę z bolszewickim komisarzem Wacławem Worowskim. Na pożegnanie wręczył temu sowieckiemu gejowi czerwoną różę.... Mówimy o kardynale, który napisał katechizm, zachwalany obecnie przez Bractwo Św. Piusa X....
W kwietniu 1917 r. hiszpański ezoteryk Carlos Calderon zapisał w transie "13 maja będzie jednym z najszczęśliwszych dni dla dobrych dusz świata". 13 maja trzy duże portugalskie gazety "Jornal de Noticias", "O Primero de Janeiro" i "Libertade" zamieściły notkę o takiej samej treści. "Wojna i spirytualizm. Sensacyjne doniesienia". "Wczoraj otrzymaliśmy wiadomość, której treść przedrukowujemy. Porto, 11 maja 1917 r. Panowie Redaktorzy: Było anonsowane przez Duchy i różne grupy spirytystów, że w dniu 13 bieżącego miesiąca będzie podany fakt w związku z wojną, który wprawi w zdumienie wszystkich ludzi. Mam zaszczyt podpisać się. Spirytysta i dedykowany propagator prawdy Antonio", 13 maja 1917 r. trojgu pastuszkom, w portugalskiej miejscowości Fatima zaczęła się objawiać świetlista postać, która ujawniła później, że jest Matką Boską. Czas na objawienia był odpowiedni - Wielka Wojna i przeddzień rewolucji w Rosji. Miejsce jednak było niecodzienne. Portugalia była bowiem wówczas zadupiem Europy. Krajem, w którym od wojskowego zamachu stanu z 1910 r. panowała liberalna demokracja - czyli taki ustrój, w którym rządzą mafijni politycy nazywający siebie samych liberalnymi demokratami i nie chcą dopuszczać innych do władzy. W Portugalii panował wówczas głód i straszliwa bieda. Na polach Flandrii umierali portugalscy żołnierze wysłani tam przez swój głupi rząd za mglistą obietnicę udziału w rabunku niemieckich kolonii. Portugalskie władze, silnie zdominowane przez masonerię, prześladowały też katolików - czyli znaczną większość narodu. W atakach ich bojówek na kościoły zginęło więcej Portugalczyków niż na froncie. Objawienia w Fatimie budzą niepokój władz - masoński burmistrz miasteczka i szef policji grożą trojgu dzieci, że usmażą je we wrzącym oleju, jeśli nie zamilkną. 13 października 1917 r. dochodzi do Cudu Słońca - w obecności 100 tys. ludzi dochodzi do niewytłumaczalnego zjawiska. "Przy końcu spotkania Łucji i Najświętszej Maryi Panny, w chwili gdy Maryja zaczęła się unosić, a dziewczynka wykrzyknęła słowa „Popatrzcie na słońce!”, chmury się rozpierzchły odsłaniając słońce, które wyglądało jak ogromny srebrny dysk. Lśniło tak intensywnie, jak jeszcze nigdy, lecz jego blask nie oślepiał. Trwało to tylko chwilę. Ta ogromna kula zaczęła jakby „tańczyć”. Słońce było jakby gigantycznym ognistym kołem, kręcącym się szybko. Zatrzymało się na jakiś czas, zanim znów zaczęło kręcić się wokół swojej osi z oszałamiającą prędkością. Następnie zaczęło przybierać różowy kolor na krawędziach i ślizgać po niebie, wirując i rozsypując czerwone snopy płomieni. Światło to odbijało się na ziemi, na drzewach i krzewach, a także na twarzach ludzi i na ich ubraniach, przyjmując świetliste różnobarwne odcienie. Trzykrotnie ożywiona szaleńczym ruchem kula ognia zaczęła drżeć i trząść się. Wydawało się, że opadając ruchem zygzakowatym spadnie na przerażony tłum. Wszystko to trwało około dziesięciu minut. Na końcu słońce wspięło się znów wijącym ruchem do punktu, z którego zaczęło opadać, na nowo przyjmując swój spokojny wygląd i odzyskując zwykłą jasność swego światła. Cykl objawień zakończył się. Wielu ludzi zauważyło, że ich ubrania przemoknięte deszczem, od razu wyschły. Cud słońca został także zaobserwowany przez wielu świadków znajdujących się poza miejscem objawień, w promieniu około czterdziestu kilometrów."
Wielu sceptykom i liberałom obecnym na miejscu dosłownie puściły ze strachu zwieracze...
W ciągu kilku miesięcy rząd łagodzi politykę wobec Kościoła. Kilka lat później zostaje obalony w wyniku wojskowego zamachu stanu. Wojsko przekazuję władzę drowi ekonomii Antonio Salazarowi, który stawia w ciągu kilku lat portugalską gospodarkę na nogi i tworzy faszyzujący ustrój Estado Novo, który trwa w Portugalii aż do połowy lat 70-tych. Najświętsza Panienka (jeśli oczywiście przyjmujemy Jej istnienie oraz obecność podczas objawień w Fatimie) mówiąc, że depozyt wiary zostanie w Portugalii zachowany być może miała na myśli długie trwanie tamtejszego "złego, faszystowskiego" reżimu i nie dopuszczanie tam do władzy liberalnych pasożytów. Matka Boska miała też podczas tych objawień przewidzieć drugą wojnę światową i ostrzec przed "błędami Rosji". Trójka dzieci, która usłyszała od niej ten przekaz nie wiedziała wówczas nawet co to jest Rosja. Myśleli początkowo, że chodzi o Rossię, oślicę sąsiada... Przekaz jednak miał trafić nie tyle do nich, co do Stolicy Apostolskiej. Czyżby chodziło o to, by przerwać grę z bolszewikami, bo ona się nie uda?
***
W następnym odcinku cofniemy się nieco: do pontyfikatu Piusa IX, by odkryć korzenie tej rozgrywki.
A ja się wciąż zastanawiam: jak na wpisy z tej serii zareagowałby Grzegorz Braun? Przepalenia obwodów mógłby doznać również niejeden liberalny bądź postkomuszy antyklerykał. Np. taka Magdalena Środa. Niedawno narzekała w pewnej fakenewsowej gazetce, że rząd nie słucha papieża Franciszka w kwestii nachodźców. Wcześniej, przez wiele lat pierdoliła o rozdziale Kościoła od państwa i o tym, by biskupów i papieży się nie słuchać. Środa porównuje też rządy PiS z PRL lat 80-tych, co jest o tyle kuriozalne, że wówczas przecież świetnie się odnajdywała i robiła karierę bodajże w partyjnej młodzieżówce. Zachował się nawet film, na którym tłumaczy młodzieży w Jarocinie, że zamiast słuchać jakiejś dziwnej zachodniej muzyki, powinna jechać na sianokosy. No, cóż skoro wyciągnięty głęboko z d... płk. Mazguła skanduje sobie "Solidarność, Solidarność" , to albo ci ludzie za bardzo weszli w rolę w tym teatrzyku albo mają poważną schizofrenię.
***
Mój tekst o prometejskim prezydencie Trumpie wywołał ciekawą reakcję. I to po prawicowej, antykomunistycznej stronie wierzącej w narrację CNN i Johna Podesty o tym, że "Trumpa zainstalował w Białym Domu Putin" i że tylko gen. Mattis może powstrzymać Trumpa przed dealem z Rosją. (A poza tym Trump jest be, bo nie jest podręcznikowym konserwatystą, ani nawet republikaninem od urodzenia.) Autor prowadzący bloga na łamach witryny zasłużonego Wydawnictwa Podziemnego pisze m.in.:"Oglądałem warszawski odczyt Trumpa w stanie, w którym wzrastające obrzydzenie walczyło z niekłamanym zdumieniem, ale nic nie przygotowało mnie na reakcję, jaką następnie znalazłem na polskim internecie. Niejaki Foxmulder napisał np., że „w zdjęciu prezydentów Dudy i Trumpa oglądających Rejtana Matejki jest coś bardzo symbolicznego, prometejskiego…” Czy to znaczy, że Duda z Trumpem niosą ogień dla zgnębionej ludzkości? Tylko przy czym tu Reytan? Darmo szukać wyjaśnień. Autor tego bełkotu, przedstawia się jako „głos radykalnego centrum” i „pacyficznych atlantystów”, co oczywiście pozbawione jest jakiegokolwiek sensu, poza dziecięcą uciechą w gromadzeniu sprzeczności. Nie wątpię, że Foxmulder znał kiedyś pobożną grzesznicę, która na rok przed urodzeniem zmarła, trzymając w ręku kwadratowe kółko. Trump, to w oczach autora „proimetejski [tak w oryginale] prezydent z turbosłowiańską [znowu: tak w oryginale!] żoną i córką”, który, jak przystało Odynowi i Wotanowi, obłapiał Walkirie, gdzie popadło."
No cóż, autor tej riposty pewnie uważa, że ironia to "królestwo zamieszkiwane przez Irokezów". Nie dziwi mnie więc to, że bierze zabawę konwencją śmiertelnie poważnie a przy tym nie wie czym był np. Ruch Prometejski i czym jest fenomem turbosłowiański. "Nie wątpię, że Foxmulder znał kiedyś pobożną grzesznicę" - no, takich nie brakuje. Jedna moja mocno zboczona dobra znajoma (fizycznie trochę w typie Megyn Kelly) pięknie się modliła pod figurą Matki Boskiej Fatimskiej... Zresztą historią zna wiele przypadków "pobożnych grzesznic" - np. wielokrotną morderczynię św. Olgę. Ale złośliwości na bok, bo autor raczy nas bardzo wysublimowaną analizą strategiczną, np.:
"Trump jest jak Putin i oczywiście z nim mu będzie najłatwiej się dogadać, ale to wcale nie znaczy, że się dogadają, bo tacy ludzie także najłatwiej popadają w konflikt. " (Czyli autor nieświadomie potwierdził tezę jaką głoszę od dawna i jaką głosi m.in. Władimir Bukowski - Trump może być największym wrogiem karzełka Putina-Hujły.)
"Głównym osiągnięciem generała Mattisa w ostatnich miesiącach, jest stworzenie kurdyjskiej enklawy w Syrii przy aktywnej pomocy amerykańskich jednostek specjalnych, a także przekonanie liderów Arabii Saudyjskiej, że muszą bronić swego stanu posiadania." (Tak jakby bez gen. Mattisa Saudowie nie mieli zamiaru "bronić swego stanu posiadania".)
"W moim głębokim przekonaniu, sowieci wpływali na wybory amerykańskie wielokrotnie w przeszłości, ale robili to w sposób subtelny i często przeciwny powszechnym oczekiwaniom. Klasycznym tego przykładem jest wybór Ronalda Reagana w roku 1980. Moim zdaniem, Kreml potrzebował wówczas autentycznego antykomunisty w Białym Domu, by móc uwiarygodnić przygotowywane przedstawienie pt. „upadek komunizmu”. " (Czyli Kreml jest wszechmocny i nie próbujcie się nawet przeciwko niemu buntować, bo zrobił nawet Reagana prezydentem.)
No, cóż wygląda na to, że moje tezy nie są aż takie szalone... W każdym bądź razie dziękuję za słowa krytyki. Rozważę je w sercu i umieszczę na blogu banner: "Reagan - kandydat Kremla".
Czemu Turcja była tak ważna w planach Konspiracji Prometejskiej, włoskiej mazzinistycznej masonerii oraz Stolicy Apostolskiej? Bo blokowała morską drogę dostaw do Rosji, poprzez Cieśniny. Alianci próbowali nieudolnie odblokować tę drogę podczas bitwy o Gallipoli. Droga poprzez Bałtyk była zamknięta a pozostałe szlaki transportowe miały bardzo ograniczoną przepustowość. Rosja została wykończona w I wojnie światowej przede wszystkim gospodarczo, a było to możliwe dzięki zamknięciu dla niej Cieśnin Tureckich.
Benedykt XV był wielkim przyjacielem Polski. To jego człowiek, Bogdan Hutten-Czapski był inicjatorem Aktu 5 Listopada. To rady Hutten-Czapskiego sprawiły, że Kaiser i Ludendorff zdecydowali się odbudować polską administrację, szkolnictwo i wojsko. Nieprzypadkowo do Rady Regencyjnej wszedł abp Aleksander Kakowski. W maju 1918 r. przybył do Warszawy specjalny wizytator apostolski kard. Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI. Miał on wspierać Polaków w odbudowie państwa i był przyjacielem Polski - znał m.in. Trylogię oraz "Irydiona" Słowackiego. Benedykt XV posyłając go nad Wisłę mówił mu, że Polska wkrótce powstanie z grobu jak Łazarz. Ojciec Św. korespondował również ze znanym "socjalistą, masonem, rozwodnikiem i bandytą z Bezdan" brygadierem Józefem Piłsudskim - tematem ich listów była m.in. postać św. Andrzeja Boboli. Dmowski mógł liczyć jedynie na spotkanie z kard. Gasparrim, który wyraźniej przy nim rżnął głupa (no chyba, że Dmowski konfabulował na ten temat...). Nie bez znaczenia było to, że generałem zakonu jezuitów papież uczynił polskiego arystokratę Włodzimierza Ledóchowskiego.
Stolica Apostolska nawigowała na dyplomatycznych wodach podczas Wielkiej Wojny bardzo sprawnie. Można zaryzykować twierdzenie, że gdyby Włochy pozostały przy Państwach Centralnych, to po wojnie mocarstwa zachodnie mogłyby ukarać dynastię sabaudzką przywróceniem Państwa Kościelnego. Włochy wybrały jednak Entantę. Ich ofensywa w Tyrolu załamała się po tym jak informacje o rychłym przystąpieniu Włoch do wojny przekazał Niemcom prałat von Gerlach, bliski współpracownik papieża Benedykta XV. Gerlach był później ścigany za szpiegostwo na rzecz Niemiec. Miał przekazywać ściśle tajne wiadomości Matthiasowi Erzbergerowi, przywódcy niemieckiej, katolickiej Partii Centrum. Były funkcjonariusz FBI Mark Riebling, w swojej znakomitej książce "Kościół Szpiegów", w 1918 r. Erzberger odwiedził generała jezuitów w Szwajcarii i przekazał im infromacje o szykowanej niemieckiej ofensywie "Kaiserschlacht" na Froncie Zachodnim. Informacja ta została przekazana do francuskiego sztabu generalnego poprzez jezuitę - Michela d'Herbigny - tak przynajmniej mówi powojenny niemiecki raport wywiadowczy. Erzberger został później zamordowany przez bojówkę Freikorpsu. Klęska wielkiej ofensywy z 1918 r. zdemoralizowała armię niemiecką i doprowadziła do upadku II Rzeszy. Papież Benedykt XV skomentował to: "Marcin Luter przegrał tę wojnę!". Równie brutalnie skomentował upadek cesarstwa Austro-Węgierskiego. 8 listopada 1918 r. napisał: "Nikt rozsądny nie może przy tym obstawać, by przypisywać nam (z powodu upadku Habsburgów) boleść, która nie miałaby uzasadnienia".
Ogólnie podczas pierwszej wojny światowej episkopaty wszystkich walczących państw zagrzewały zwaśnione narody do boju i prześcigały się w okazywaniu patriotyzmu. W okopach zrodziła się przyjaźń między weteranami a kapelanami, co stało się zaczynem wielkich powojennych idei. Zmienić musiała się przez to polityka państw Europy Zachodniej do Kościoła. O ile przed pierwszą wojną światową katolików bardzo szykanowano we Francji i Włoszech, to w trakcie wojny skończono z tą polityką. We Francji mogła powstać wreszcie silna prawica a naród postawił votum za zwycięstwo w postaci bazyliki na Montmartre.By dowartościować Francuzów świętą ogłoszono Joannę d'Arc Podobne procesy zaszły we Włoszech. Lud i politycy doceniali bardzo patriotyczną postawę Kościoła w trakcie wojny. Kościół rozkwitał w powojennych latach w Europie Zachodniej - ludzie zrozumieli, że liberalna demokracja była ślepą uliczką. Rodziły się nurty takie jak "klerofaszym" austriackiego kanclerza Dollfussa mające na celu naprawę błędów i wypaczeń cywilizacji zachodniej. Obok katolickiej Polski, powstała też - dzięki tajnej wojnie oraz działaniom infiltracyjnym - wolna i katolicka Irlandia. W 1912 r. "Oesterreichs Katholisches Sonntagsblatt", główna austriacka gazeta katolicka, wieszczyła, że przyszła wielka wojna europejska doprowadzi do załamania europejskiego liberalizmu. "Wcale nie szkodziłoby to Europie, gdyby raz nareszcie, gruntownie przewietrzyć panujące w niej stosunki". I tak się stało.
Flashback: Największe sekrety: Apostoł infiltracji
W 1879 r. o. d'Alzon, założyciel zakonu asumpcjonistów pisał: "Państwo rosyjskie już długo nie przetrwa. Wydaje mi się, że rosyjski kolos gotów jest doznać konwulsji, ledwie dobiegnie kresu czas tureckiej władzy w Europie, co nie może już być odległe. Na tę chwilę musimy być przygotowani. Nihiliści dokończą swego dzieła zniszczenia i na tym gruncie, wymiecionym przez burze rewolucji, my wzniesiemy prawdziwy krzyż". Tych "nihilistów" wspomagał m.in. Hutten-Czapski. Stolica Apostolska przyjęła pozytywnie wybuch rewolucji lutowej - oznaczała ona koniec szykanowania katolicyzmu w Rosji. Gdyby rewolucja nie przeszła w drugą fazę - bolszewicką, można by mówić o ogromnym sukcesie. Należy jednak pamiętać, że początek rządów bolszewików był Stolicy Apostolskiej oraz innych europejskich ośrodków władzy wielką niewiadomą. Watykan próbował więc prowadzić dialog z bolszewikami, a oni się od tego nie uchylali. Gotowi byli pójść na duże ustępstwa i starali się pokazywać swoją tolerancję. W pierwszych latach po rewolucji w Piotrogrodzie odbywały się więc publiczne procesje Bożego Ciała a w styczniu 1918 r. przewidywano powstanie biskupstw katolickich na Syberii. W Sowieckiej Rosji istniały placówki opiekuńcze finansowane przez Kościół Katolicki, w których wisiały portrety papieża.
Gdy w sierpniu 1920 r. wojska bolszewickie zbliżały się do Warszawy, nuncjusz Ratti, wielki przyjaciel Polski był obok tureckiego posła, jedynym szefem misji dyplomatycznej, który nie ewakuował się z polskiej stolicy. Miał polecenie pozostania w niej, nawet jeśli zajmą ją bolszewickie hordy. Wówczas miał nawiązać kontakt z Feliksem Dzierżyńskim - członkiem prometejskiej konspiracji stojącym na czele bolszewickiego "rządu" Polski. Dzierżyński w tym czasie siedział na plebani w Wyszkowie i wąchał pantsu swojej młodszej siostry. Towarzyszyli mu: były dowódca wyprawy wywiadowczej do Wrót Agharthy w Tuwie Feliks "Lolicon" Kon i były współpracownik Parvusa Julian Marchlewski (nie wiem, jaki miał fetysz, może lubił "pułapki"?) Jakoś proboszcza z miejscowej parafii nie rozstrzelali, ani nie wywłaszczyli, tylko sobie z nim przyjaźnie rozmawiali.... Wiele świadectw wskazuje na to, że Dzierżyński jako szef Czeka wyciągał z więzień polskich księży oraz innych naszych patriotów...
Dialog między Stolicą Apostolską a Kremlem trwał jeszcze w 1922 r. Podczas konferencji w Genui kard. Gasparii, watykański sekretarz stanu odbył bardzo serdeczną rozmowę z bolszewickim komisarzem Wacławem Worowskim. Na pożegnanie wręczył temu sowieckiemu gejowi czerwoną różę.... Mówimy o kardynale, który napisał katechizm, zachwalany obecnie przez Bractwo Św. Piusa X....
W kwietniu 1917 r. hiszpański ezoteryk Carlos Calderon zapisał w transie "13 maja będzie jednym z najszczęśliwszych dni dla dobrych dusz świata". 13 maja trzy duże portugalskie gazety "Jornal de Noticias", "O Primero de Janeiro" i "Libertade" zamieściły notkę o takiej samej treści. "Wojna i spirytualizm. Sensacyjne doniesienia". "Wczoraj otrzymaliśmy wiadomość, której treść przedrukowujemy. Porto, 11 maja 1917 r. Panowie Redaktorzy: Było anonsowane przez Duchy i różne grupy spirytystów, że w dniu 13 bieżącego miesiąca będzie podany fakt w związku z wojną, który wprawi w zdumienie wszystkich ludzi. Mam zaszczyt podpisać się. Spirytysta i dedykowany propagator prawdy Antonio", 13 maja 1917 r. trojgu pastuszkom, w portugalskiej miejscowości Fatima zaczęła się objawiać świetlista postać, która ujawniła później, że jest Matką Boską. Czas na objawienia był odpowiedni - Wielka Wojna i przeddzień rewolucji w Rosji. Miejsce jednak było niecodzienne. Portugalia była bowiem wówczas zadupiem Europy. Krajem, w którym od wojskowego zamachu stanu z 1910 r. panowała liberalna demokracja - czyli taki ustrój, w którym rządzą mafijni politycy nazywający siebie samych liberalnymi demokratami i nie chcą dopuszczać innych do władzy. W Portugalii panował wówczas głód i straszliwa bieda. Na polach Flandrii umierali portugalscy żołnierze wysłani tam przez swój głupi rząd za mglistą obietnicę udziału w rabunku niemieckich kolonii. Portugalskie władze, silnie zdominowane przez masonerię, prześladowały też katolików - czyli znaczną większość narodu. W atakach ich bojówek na kościoły zginęło więcej Portugalczyków niż na froncie. Objawienia w Fatimie budzą niepokój władz - masoński burmistrz miasteczka i szef policji grożą trojgu dzieci, że usmażą je we wrzącym oleju, jeśli nie zamilkną. 13 października 1917 r. dochodzi do Cudu Słońca - w obecności 100 tys. ludzi dochodzi do niewytłumaczalnego zjawiska. "Przy końcu spotkania Łucji i Najświętszej Maryi Panny, w chwili gdy Maryja zaczęła się unosić, a dziewczynka wykrzyknęła słowa „Popatrzcie na słońce!”, chmury się rozpierzchły odsłaniając słońce, które wyglądało jak ogromny srebrny dysk. Lśniło tak intensywnie, jak jeszcze nigdy, lecz jego blask nie oślepiał. Trwało to tylko chwilę. Ta ogromna kula zaczęła jakby „tańczyć”. Słońce było jakby gigantycznym ognistym kołem, kręcącym się szybko. Zatrzymało się na jakiś czas, zanim znów zaczęło kręcić się wokół swojej osi z oszałamiającą prędkością. Następnie zaczęło przybierać różowy kolor na krawędziach i ślizgać po niebie, wirując i rozsypując czerwone snopy płomieni. Światło to odbijało się na ziemi, na drzewach i krzewach, a także na twarzach ludzi i na ich ubraniach, przyjmując świetliste różnobarwne odcienie. Trzykrotnie ożywiona szaleńczym ruchem kula ognia zaczęła drżeć i trząść się. Wydawało się, że opadając ruchem zygzakowatym spadnie na przerażony tłum. Wszystko to trwało około dziesięciu minut. Na końcu słońce wspięło się znów wijącym ruchem do punktu, z którego zaczęło opadać, na nowo przyjmując swój spokojny wygląd i odzyskując zwykłą jasność swego światła. Cykl objawień zakończył się. Wielu ludzi zauważyło, że ich ubrania przemoknięte deszczem, od razu wyschły. Cud słońca został także zaobserwowany przez wielu świadków znajdujących się poza miejscem objawień, w promieniu około czterdziestu kilometrów."
Wielu sceptykom i liberałom obecnym na miejscu dosłownie puściły ze strachu zwieracze...
W ciągu kilku miesięcy rząd łagodzi politykę wobec Kościoła. Kilka lat później zostaje obalony w wyniku wojskowego zamachu stanu. Wojsko przekazuję władzę drowi ekonomii Antonio Salazarowi, który stawia w ciągu kilku lat portugalską gospodarkę na nogi i tworzy faszyzujący ustrój Estado Novo, który trwa w Portugalii aż do połowy lat 70-tych. Najświętsza Panienka (jeśli oczywiście przyjmujemy Jej istnienie oraz obecność podczas objawień w Fatimie) mówiąc, że depozyt wiary zostanie w Portugalii zachowany być może miała na myśli długie trwanie tamtejszego "złego, faszystowskiego" reżimu i nie dopuszczanie tam do władzy liberalnych pasożytów. Matka Boska miała też podczas tych objawień przewidzieć drugą wojnę światową i ostrzec przed "błędami Rosji". Trójka dzieci, która usłyszała od niej ten przekaz nie wiedziała wówczas nawet co to jest Rosja. Myśleli początkowo, że chodzi o Rossię, oślicę sąsiada... Przekaz jednak miał trafić nie tyle do nich, co do Stolicy Apostolskiej. Czyżby chodziło o to, by przerwać grę z bolszewikami, bo ona się nie uda?
***
W następnym odcinku cofniemy się nieco: do pontyfikatu Piusa IX, by odkryć korzenie tej rozgrywki.
A ja się wciąż zastanawiam: jak na wpisy z tej serii zareagowałby Grzegorz Braun? Przepalenia obwodów mógłby doznać również niejeden liberalny bądź postkomuszy antyklerykał. Np. taka Magdalena Środa. Niedawno narzekała w pewnej fakenewsowej gazetce, że rząd nie słucha papieża Franciszka w kwestii nachodźców. Wcześniej, przez wiele lat pierdoliła o rozdziale Kościoła od państwa i o tym, by biskupów i papieży się nie słuchać. Środa porównuje też rządy PiS z PRL lat 80-tych, co jest o tyle kuriozalne, że wówczas przecież świetnie się odnajdywała i robiła karierę bodajże w partyjnej młodzieżówce. Zachował się nawet film, na którym tłumaczy młodzieży w Jarocinie, że zamiast słuchać jakiejś dziwnej zachodniej muzyki, powinna jechać na sianokosy. No, cóż skoro wyciągnięty głęboko z d... płk. Mazguła skanduje sobie "Solidarność, Solidarność" , to albo ci ludzie za bardzo weszli w rolę w tym teatrzyku albo mają poważną schizofrenię.
***
Mój tekst o prometejskim prezydencie Trumpie wywołał ciekawą reakcję. I to po prawicowej, antykomunistycznej stronie wierzącej w narrację CNN i Johna Podesty o tym, że "Trumpa zainstalował w Białym Domu Putin" i że tylko gen. Mattis może powstrzymać Trumpa przed dealem z Rosją. (A poza tym Trump jest be, bo nie jest podręcznikowym konserwatystą, ani nawet republikaninem od urodzenia.) Autor prowadzący bloga na łamach witryny zasłużonego Wydawnictwa Podziemnego pisze m.in.:"Oglądałem warszawski odczyt Trumpa w stanie, w którym wzrastające obrzydzenie walczyło z niekłamanym zdumieniem, ale nic nie przygotowało mnie na reakcję, jaką następnie znalazłem na polskim internecie. Niejaki Foxmulder napisał np., że „w zdjęciu prezydentów Dudy i Trumpa oglądających Rejtana Matejki jest coś bardzo symbolicznego, prometejskiego…” Czy to znaczy, że Duda z Trumpem niosą ogień dla zgnębionej ludzkości? Tylko przy czym tu Reytan? Darmo szukać wyjaśnień. Autor tego bełkotu, przedstawia się jako „głos radykalnego centrum” i „pacyficznych atlantystów”, co oczywiście pozbawione jest jakiegokolwiek sensu, poza dziecięcą uciechą w gromadzeniu sprzeczności. Nie wątpię, że Foxmulder znał kiedyś pobożną grzesznicę, która na rok przed urodzeniem zmarła, trzymając w ręku kwadratowe kółko. Trump, to w oczach autora „proimetejski [tak w oryginale] prezydent z turbosłowiańską [znowu: tak w oryginale!] żoną i córką”, który, jak przystało Odynowi i Wotanowi, obłapiał Walkirie, gdzie popadło."
No cóż, autor tej riposty pewnie uważa, że ironia to "królestwo zamieszkiwane przez Irokezów". Nie dziwi mnie więc to, że bierze zabawę konwencją śmiertelnie poważnie a przy tym nie wie czym był np. Ruch Prometejski i czym jest fenomem turbosłowiański. "Nie wątpię, że Foxmulder znał kiedyś pobożną grzesznicę" - no, takich nie brakuje. Jedna moja mocno zboczona dobra znajoma (fizycznie trochę w typie Megyn Kelly) pięknie się modliła pod figurą Matki Boskiej Fatimskiej... Zresztą historią zna wiele przypadków "pobożnych grzesznic" - np. wielokrotną morderczynię św. Olgę. Ale złośliwości na bok, bo autor raczy nas bardzo wysublimowaną analizą strategiczną, np.:
"Trump jest jak Putin i oczywiście z nim mu będzie najłatwiej się dogadać, ale to wcale nie znaczy, że się dogadają, bo tacy ludzie także najłatwiej popadają w konflikt. " (Czyli autor nieświadomie potwierdził tezę jaką głoszę od dawna i jaką głosi m.in. Władimir Bukowski - Trump może być największym wrogiem karzełka Putina-Hujły.)
"Głównym osiągnięciem generała Mattisa w ostatnich miesiącach, jest stworzenie kurdyjskiej enklawy w Syrii przy aktywnej pomocy amerykańskich jednostek specjalnych, a także przekonanie liderów Arabii Saudyjskiej, że muszą bronić swego stanu posiadania." (Tak jakby bez gen. Mattisa Saudowie nie mieli zamiaru "bronić swego stanu posiadania".)
"W moim głębokim przekonaniu, sowieci wpływali na wybory amerykańskie wielokrotnie w przeszłości, ale robili to w sposób subtelny i często przeciwny powszechnym oczekiwaniom. Klasycznym tego przykładem jest wybór Ronalda Reagana w roku 1980. Moim zdaniem, Kreml potrzebował wówczas autentycznego antykomunisty w Białym Domu, by móc uwiarygodnić przygotowywane przedstawienie pt. „upadek komunizmu”. " (Czyli Kreml jest wszechmocny i nie próbujcie się nawet przeciwko niemu buntować, bo zrobił nawet Reagana prezydentem.)
No, cóż wygląda na to, że moje tezy nie są aż takie szalone... W każdym bądź razie dziękuję za słowa krytyki. Rozważę je w sercu i umieszczę na blogu banner: "Reagan - kandydat Kremla".
Raegan jako agent Kremla zrobił mi dzień.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie,
OdpowiedzUsuńProszę o wybaczenie. Nie dostrzegłem ironii w Pańskim artykule o Trumpie. Jeżeli rzeczywiście uważa go Pan za półgłówka z gębą kretyna, który nie potrafi sklecić dwóch zdań po angielsku, udaje konserwatystę kiedy mu wygodnie, nie ma pojęcia o ekonomii i nie ma żadnej strategii w polityce zagranicznej, to rzecz jasna się zgadzamy. W takim razie, to wyłącznie moja wina, że nie zrozumiałem Pańskiego wywodu.
Przyznaję bez skruchy, że nie wiem, co to jest „fenomen turbosłowiański”, ale też wiedzieć nie chcę. Domyślam się teraz, że zaliczenie takiego moralnego i intelektualnego zera, jak Trump, do Prometejczyków, miało być w zamierzeniu ironiczne. Znowu mogę tylko prosić Szanownego Pana o wybaczenie. Zbyt wysoko cenię intencje, które legły u podstaw Ruchu Prometejskiego, żeby mi mogło w głowie postać jakiekolwiek połączenie prezydenta prlu bis i Trumpa - z Prometejczykami.
Na koniec muszę Pana poprawić: mój artykuł o Trumpie, nie był w żadnym wypadku „ripostą” na Pański tekst. O Panu jest w nim raczej niewiele. Będę niezmiernie wdzięczny, jeżeli wskaże mi Pan miejsce, gdzie napisałem, że Ronald Reagan, największy prezydent USA w XX wieku, był kandydatem, albo agentem, jak zechciał powyżej napisać p. Pietraszczyk, Kremla.
Muszę także nieśmiało zaprotestować: nie należę do żadnej „strony”, a już na pewno nie do tej, w której są CNN i John Podesta. Nie należę do żadnej „prawicy, wierzącej w narrację”, bo to byłoby nie na poziomie. Wierzyć trzeba tylko w Boga Ojca Wszechmogącego. A w dyskursie politycznym – trzeba myśleć.
Szanowny Panie Michale Bąkowski,
UsuńSkoro Pana zdaniem Trump to półgłówek z gębą kretyna, który nie potrafi sklecić dwóch zdań po angielsku, to jakim cudem zmiótł w prawyborach Jeba Busha, Marka Rubio, senatora Teda Cruza tudzież tuzin innych republikańskich kandydatów nie będących półgłówkami? Jakim cudem pokonał polityczną wyjadaczkę i mistrzynię intryg Hillary Clinton, mając przeciwko sobie całe mainstreamowe media, wielki biznes i CIA?
Uważa Pan, że Trumpowi Rosja pomogła w wygraniu wyborów. Niby jak? Zamaskowała tak skutecznie stan Wisconsin, że Hillary Clinton nie odwiedzała, go w trakcie kampanii?
Proszę wybaczyć, ale bajeczka o "półgłówku" Trumpie zainstalowanym w Białym Domu przez Putina obraża inteligencję każdego, kto cokolwiek wie o amerykańskim systemie polityczno-społecznym.
A o Reaganie pisał Pan: ""W moim głębokim przekonaniu, sowieci wpływali na wybory amerykańskie wielokrotnie w przeszłości, ale robili to w sposób subtelny i często przeciwny powszechnym oczekiwaniom. Klasycznym tego przykładem jest wybór Ronalda Reagana w roku 1980. Moim zdaniem, Kreml potrzebował wówczas autentycznego antykomunisty w Białym Domu, by móc uwiarygodnić przygotowywane przedstawienie pt. „upadek komunizmu”." Może rosyjscy hakerzy umieścili te słowa w Pańskim tekście?
Szanowny Panie,
UsuńObawiam się, że może znowu nie zrozumiałem ironii. Pan sobie drwi, prawda? Kamień z serca, bo przez nanosekundę dopuściłem myśl, że może uznał Pan inteligencję za warunek konieczny wygrania demokratycznych wyborów. W amerykańskiej demokracji, w odpowiednich warunkach, wybrany może być koń, albo latarnia (zresztą, nie tylko w Ameryce, wszędzie). O inteligencji człowieka można na ogół wnioskować na podstawie tego, co mówi i co robi. W moim artykule nie zajmowałem się analizą wypowiedzi prezydenta, bo to kompletny bełkot. Natomiast pisałem o jego czynach. "Po czynach ich, poznacie ich."
Niech Pan koniecznie przytoczy bajeczkę o zainstalowaniu Trumpa przez Putina, bo u mnie jej Pan nie przeczytał. Mógł Pan przeczytać zdanie odwrotne. Czyżby znowu ironia? A może po prostu trzeba czytać uważniej.
Z przytoczonego fragmentu o prezydencie Reaganie znowu nie wynika nic, co zechciał mi Pan imputować. Czyżby kraina Irokezów była bezludną wyspą, na której witają nas chmary ludzi?
"Irydion" oczywiście autorstwa Krasińskiego (a jak jesteśmy w temacie papiestwa, to przypominam, że w tym dniu gdy rozszalała tłuszcza żądała "Chrystusa konstytucyjnego" i wieszania księży a Mickiewicz szarpał Piusa IX za rękaw bełkocząc o sojuszu kościoła i demokracji to Krasiński pomógł papieżowi w ucieczce do Gaety)
UsuńPomijając uwagi bibliograficzne, to chciałbym wyrazić szacunek dla obu autorów za ich dorobek i... pogardę dla demokracji. Wydaje mi się, że pan Bąkowski nie docenia aktywizacji partii komunistycznej w walce przeciwko Trumpowi, natomiast pan Kozieł nawet jeśli ma rację co do szczerości intencji Trumpa to amerykańskie elity zdążą nas jeszcze kilka razy sprzedać po zakończeniu jego kadencji a nawet jeszcze w czasie jej trwania. Natomiast chciałbym dodać jeszcze jeden wątek, bo po to się wtrącam do tej dyskusji. Otóż James Rothstein policjant zajmujący się przemytem ludzi, w swoim liście otwartym o karaniu pedofilii pisał o postaci Roya Cohna (z którym przeprowadził rozmowę). Cohn przyznał się, że przeprowadzał dla CIA operację szantażu polityków. Trump to oczywiście podopieczny Cohna i stąd prawdopodobnie jego wiedza o tym procederze a więc i aluzje w trakcie kampanii wyborczej. Wiedza ta nie przeszkodziła mu w popieraniu wcześniej Clintonów. Rozsądniej jest wybrać wersję pesymistyczną, więc nie oszukujmy się - Trump rozgrywa sentymenty skierowane przeciwko pedofilom/Clintonom/Rosji. Z politycznego punktu widzenia obojętne są przyczyny jego zachowania (choć byłoby wspaniale gdyby był ostatnim sprawiedliwym), ale istotne jest czy faktycznie ma zamiar coś zrobić z Podestą/Clintonami/Rosją. Oczywiście gwałtowne ruchy polityczne w demokracji są karane a mocne słowa nagradzane dlatego wątpię w poważne zmiany.
Szanowny Panie Anonimowy,
UsuńNie mam żadnych wątpliwości, że komuniści są zmobilizowani przeciw Trumpowi, pisałem o tym wprost. On jest tak okropnie antagonizujący, że jest jak dar z niebios dla bolszewii, stworzą prędko nowy "front antyfaszystowski" czy inne tego rodzaju czastuszki. Ale "wróg naszych wrogów, nie jest naszym przyjacielem".
Nie bardzo rozumiem Pańskie słowa co do szczerości intencji Trumpa. W jaki sposób można to ocenić? Już Akwinata wykazał, że intencje są znane tylko Panu Bogu, nie mogą więc być podstawą oceny aktu. Nawet podmiot czynu, nie musi być świadom swych intencji. W wypadku Trumpa, mamy do czynienia z człowiekiem pozbawionym wszelkigo wstydu: powie jedno, a potem zrobi na odwrót, a kiedy mu wykazać sprzeczność, to z miedzianym czołem będzie utrzymywał, że to nieprawda.
Roy Cohn, to kolejna postać spod ciemnej gwiazdy i wieloletni guru Trumpa. Ma Pan bez wątpienia rację, że bezpieczniej nie ufać jednemu słowu takich ludzi - pisałem o tym obszerniej u siebie.
"Nie bardzo rozumiem Pańskie słowa co do szczerości intencji Trumpa. W jaki sposób można to ocenić? " Otóż to, nie sposób tego ocenić ale mają one podstawowe znaczenie.
UsuńBez bicia powiem, że Summa Theologiae nie czytałem ale wydaje mi się, że ma znaczenie (również z moralnego punktu widzenia) czy intencją Trumpa jest mówić o problemach, żeby zyskać pozycję polityczną i ewentualnie coś zrobić (jeśli to poprawi jego pozycję polityczną), czy też jest właśnie ostatnim sprawiedliwym. Jeśli jest ostatnim sprawiedliwym i sprawiedliwość jest jedną z jego intencji, to istnieje szansa, że pójdzie on na frontalne starcie. Oczywiście wykluczam najbardziej pesymistyczny scenariusz zakładający, że sam jest częścią pedofilskiej kliki, choć oczywiście do innych klik należy.
Szanowny Panie Bąkowski,
UsuńCieszę się, że zaczął Pan się odcinać od idiotycznej teoryjki o tym, że Rosja pomogła Trumpowi wygrać wybory.
Twierdzi Pan, że to nie inteligencja decyduje o wyniku wyborów. Pisze Pan, że nawet latarnia mogłaby wygrać takie wybory. No dobrze, skoro to takie łatwe, to czemu Hillary przegrała, pomimo olbrzymiego wsparcia mediów jakie dostała? Czemu Jeb Bush nie zdobył nominacji mimo ogromnych środków jakie wydał na kampanię?
"Natomiast pisałem o jego czynach. "Po czynach ich, poznacie ich." - czyny przemawiają zdecydowanie na jego korzyść. Kluczowe nominacje, nowy wyścig zbrojeń, wysyłanie wojska do Europy Środkowo-Wschodniej i przede wszystkim brak jakichkolwiek ulg dla Rosji.
A poza tym, może Bóg też pracuje dla Rosjan? Przez ostatnie kilkaset lat na bardzo wiele im pozwalał. A Trump mówił przecież w warszawskim przemówieniu "My chcemy Boga!" :)
Drogi Panie Anonimowy (to brzmi równie idiotycznie, jak wypowiedzi Trumpa),
UsuńIntencje mają znaczenie, ale pytanie, w jaki sposób je określić? Jeżeli potknę się o wystawioną stopę, to mógł być przyzpadek, albo ktoś mi podstawił nogę, ale jest przecież równie możliwe, że moją intencją było wszczęcie awantury, więc specjalnie się potknąłem. Jak to ocenić?
W jaki sposób można nazwać Trumpa "ostatnim sprawiedliwym"? To jest człowiek pozbawiony jakiegokolwiek kośćca moralnego, jak np. wskazuje przytoczona przeze mnie historia z polskimi robotnikami. To jest klasyczny amerykański pragmatysta, dla którego utylitarna kalkulacja jest jedyną busolą. Kiedy mu potrzeba wspomnieć sprawiedliwość, to jej uzyje, ale wiązanie z nim nadziei jest historyczną i polityczną ślepotą.
Drogi Panie Foxmulder,
UsuńNiezbadane są wyroki Boże. Zdawałoby się, że autor pracy o Bendykcie XV powinien to rozumieć, ale domyślam się, że znowu nie pojąłem ironii.
Nie muszę "odcinać się" od niczego. Odcinać muszą się tylko przywiązani. Gdyby zechciał Pan przeczytać uważniej, co napisałem, zamiast wyrywać ułamki pojedynczych zdań z kontekstu, to być może dotarłoby do Pana, że ingerencja sowiecka w amerykański proces wyborczy jest udowodniona, ale z tego nie wynika moim zdaniem, że Trump jest kukiełką w czyichkolwiek rękach.
Czy to byłoby mniej więcej jasne? Prawdę mówiąc, watpię.
"to być może dotarłoby do Pana, że ingerencja sowiecka w amerykański proces wyborczy jest udowodniona" - no właśnie chodzi o to, że na nią BRAK DOWODÓW, co przyznali m.in. admirał James Clapper, dyrektor narodowego wywiadu USA za czasów Obamy, czy też demokratyczny kongresmen Adam Schiff, z komisji ds. służb specjalnych, zaangażowany w dochodzenie dotyczące rzekomej rosyjskiej interwencji.
UsuńMaszyn wyborczych nie zhakowano. Maile DNC zostały wykradzione nie przez rosyjskich hakerów, tylko przez Setha Richa, działacza Partii Demokratycznej, którego później za to zamordowano. Maile Podesty zostały wykradzione prawdopodobnie przez frakcję w NSA przeciwną Clintonom.
Jeśli Rosja ingerowała w wybory - to wyłącznie po stronie Hillary Clinton. Na co wskazuje m.in. prowokacja z Natalią Weselnicką, pracownicą firmy Fusion GPS powiązanej z Partią Demokratyczną.
Ps. Teksty Alekandra Ściosa, artykuły z "Washington Post", tudzież inne szumy pudeł rezonansowych Johna Brennana, Johna Podesty i George'a Sorosa dowodami nie są.
UsuńDrogi Panie,
UsuńNie wiem, czy zdaje Pan sobie sprawę, że George Soros jest lewakiem spod ciemnej gwiazdy. Nie? Zapewne na bezludnych wyspach z pacyficznego Atlantyku o tym nie mówią. Proponuję, żeby (zamiast kryć się za wątpliwej jakości pseudo-autorytetami) przeczytał Pan dobrze udokumentowany artykuł Andrzeja Dajewskiego pt. Wszystko jest połączone (w cyberprzestrzeni i wokół) http://wydawnictwopodziemne.com/category/cykle/wojna-w-cyberprzestrzeni/
Jeżeli będzie Pan miał jakieś pytania na temat jakości tych dowodów, to proszę je zwrócić do p. Dajewskiego, bo on prześledził sprawę szczegółowo.
Chciałbym jeszcze podnieść pewną generalną trudność: otóż celem dyskusji jest (moim zdaniem) nie przebijanie piłeczki, ale próba dotarcia do jakiejś prawdy. Od kilku dni odnoszę wrażenie, że przypisuje mi Pan poglądy, które zna Pan skądinąd - a już na pewno nie ode mnie - a które niezwykle łatwo odeprzeć. Dla przykładu, o jakiej "Rosji" Pan mówi?? Rosja upadła prawie 100 lat temu pod ciosami bolszewickich gangsterów, by nigdy się nie podnieść. Trudno mi doprawdy uwierzyć, żeby nazywał Pan sowiety pod władzą Putina - Rosją! Że pozwolę sobie zacytować z żyjącego klasyka, "Teksty Alekandra Ściosa, artykuły z "Washington Post", tudzież inne szumy pudeł rezonansowych Johna Brennana, Johna Podesty i George'a Sorosa dowodami nie są."
Z chęcia zaproponuję Panu poważną wymianę zdań - w dowolnym formacie, na dowolnych warunkach, na Pańskim blogu, bądź na witrynie Wydawnictwa Podziemnego - na temat Trumpa (czy zresztą jakikolwiek inny temat).
Pozostaję z szacunkiem
Z Jabłonowskiego nie ma się co śmiać, wprawdzie oszołom, ale ciężkie chwile przeżywa po wypłynięciu grzeszków ojca na światło dzienne, nie ma co dokładać.
Usuń"Trudno mi doprawdy uwierzyć, żeby nazywał Pan sowiety pod władzą Putina - Rosją!"- Tak Bąkowski? To co to jest za państwo jak nie Rosja? Rzekomo tamta przedrewolucyjna Rosja to była taka fajna, taka chrześcijańska i w ogóle? Ten wspaniały stan zniszczyła dopiero rewolucja przywieziona z tego złego, zgniłego Zachodu? A Francja to się skończyła w 1789 czy wcześniej jak Childerykowi III ogolili łeb? Kisnę z tych wielkich konserwatystów, reakcjonistów itp.
Górnoślązak
P.S. Nie płakałem po Romanowach.
Szanowny Panie Michale Bąkowski,
UsuńDyskusji o Trumpie mogę się podjąć, ale niestety nie mogę zagwarantować w 100 proc. że to zrobię. Główną przeszkodą jest brak czasu. Tak się składa, że zarabiam na życie pisaniem. I pisze codziennie bardzo dużo. W tym również na tematy poruszane w naszej dyskusji.
Wątków w sprawie rzekomej ingerencji w amerykańskie wybory jest bardzo dużo - część z nich już podważałem. Na tym blogu, na Fejsie, w innych miejscach. Mogę Panu dostarczyć linków do historii podważających oficjalną wersję, tyle że będzie miał Pan parę miesięcy lektury.
Czas jest jednak w moim przypadku jedynym ograniczeniem.
Na początek odsyłam Pana do kilku moich wpisów z ostatnich miesięcy:
http://foxmulder2.blogspot.com/2017/06/trump-jest-ostatnio-czesto-porownywany.html
http://foxmulder2.blogspot.com/2017/03/vault7-czyli-to-nsa-zdemaskowaa-podeste.html
http://foxmulder2.blogspot.com/2017/02/po-kim-jong-namie-i-po-generale-flynnie.html
http://foxmulder2.blogspot.com/2017/01/peegate-czyli-jak-strollowano.html
Pisze Pan: "Nie wiem, czy zdaje Pan sobie sprawę, że George Soros jest lewakiem spod ciemnej gwiazdy. Nie? " - Ależ oczywiście. I to on odpowiada za sporą część narracji o rosyjskiej ingerencji na korzyść Trumpa a także za wspólne z Rosją oraz pewnymi kręgami w Departamencie Stanu i CIA destabilizowanie państw naszego regionu, chcących wybić się na niezależność od czerwono-różowej osi (liberalnych złodziei z Zachodu z postsowieckimi złodziejami z Rosji.) O tym, że Soros i Putin grają do tej samej bramki pisałem już tutaj wielokrotnie, np.:
http://foxmulder2.blogspot.com/2017/06/hydra-przeciw-miedzymorzu-i-trumpowi.html
Pisali też, dużo szczegółowiej ode mnie tacy autorzy jak np. Pan Agnosiewicz:
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10124
No i oczywiście, Soros jest jednym z darczyńców dla Instytutu Johna McCaina. McCain jest zaś szantażowany tym, że kolaborował w niewoli w Hanoi. (Polecam odwiedzić muzeum więzienia Hanoi Hilton - tam mocno go fetują.)
"Dla przykładu, o jakiej "Rosji" Pan mówi?? Rosja upadła prawie 100 lat temu pod ciosami bolszewickich gangsterów, by nigdy się nie podnieść." - podziela Pan pogląd Józefa Mackiewicza na ten temat, który sam kiedyś wyznawałem. Oczywiście spora część bolszewickich gangsterów miała obce pochodzenie ale za czasów Stalina ZSRR zaczął się przepotrzwarzać w mutację dawnego rosyjskiego imperium. Po 1991 r. powstała nowa Rosja będąca hybrydą sowiecko-narodową. Polecam Panu tę książkę:
http://www.studioemka.com.pl/index.php?page=p&id=566
Dużo mówi o tej hybrydzie.
Z poważaniem, do następnego wpisu
Drogi Panie,
UsuńBardzo dziękuję za polecenia, ale rzecz jasna, dyskusja nie może polegać na tym, żebyśmy się przerzucali poleceniami do naszych własnych artykułów. Ja też mógłbym odesłać Pana do rozlicznych wątków podejmowanych od 10 lat na witrynie Wydawnictwa Podziemnego, np. "Dzisiejsza "Rosja"", albo "Świat na haku i pod kluczem", bądź całych debat, jak ta z Jeffem Nyquistem, pt. "Trójkątna konstelacja", która głównie toczyła się wokół rozumienia sowietów. A jednak nie będę tego robił. Tak jak Pan nie ma czasu, podobnie ja nie zamierzam czytać prlowskich autorów na temat sowietów, bo w tym jest jakaś głęboka sprzeczność.
Ponieważ jednak ode mnie wyszła propozycja, to nie uchylę się i przeczytam Pańskie artykuły na temat Trumpa. Jeżeli mnie Pan przekona, to radość będzie po mojej stronie, bo nie ma to jak przestać głupstwa gadać. Ale jeżeli nie, to bez radości, powiem wprost, z czym nie mogę się zgodzić, i dam Panu znać.
Dodam tylko, że słowa o Sorosu były z mojej strony wypowiedziane ironicznie, bo niby gdzie mnie do Sorosa? To lewak, gdy cała ta dzisiejsza prawica jest na lewo ode mnie.
Kłaniam się nisko
PS. Pan najwyraźniej zna tow. Górnoślązaka, więc może zechce go Pan posłać na kurs historii dla przedszkolaków? Mnie oczywiście nie przeszkadza, jeżeli towarzysz chce się ośmieszać. Nie wiem zresztą, nie bywam w prlu, może tak właśnie teraz uczą historii w prlowskich przedszkolach na Śląsku?
Proszę wybaczyć lub nie ale opinie typu ''cała ta dzisiejsza prawica jest na lewo ode mnie'' może wypowiadać jedynie nabzdyczony bałwan, stanowi Pan chodzącą parodię reakcjonisty oderwanego w groteskowy sposób od rzeczywistości jak ten wydawca superkonserwatywnego pisma, który indagowany przez znajomego aby wrzucił w sieć artykuły zaczerpnięte zeń w pdf odsyłał go do jedynego egzemplarza w Bibliotece Narodowej - kto do cholery będzie tłukł się do stolycy tylko po to by przeczytać parę tekstów w czytelni ?! Na własne życzenie dokonujecie samozaorania zamykając się w getcie umysłowych onanistów trudniąc jałowym brandzlowaniem się dyskusjami o ''postulatach społecznych i gospodarczych XIX-wiecznej reakcji (fueros, podział stanowy, agraryzm, neofeudalizm, gildie i cechy) w świecie, w którym rolnictwo zatrudnia margines ludności, panuje ustawiczna mobilność terytorialna i klasowa, szybko giną i powstają nowe zawody, a większość z nich nie wiąże się z żadnym głębszym poczuciem grupowej przynależności, koniecznym dla modelu korporacjonistycznego'' jak trafnie spostrzegł Roch Witczak, monarchista przecież :
Usuńhttp://myslkonserwatywna.pl/witczak-od-techniki-do-gnozy-konserwatyzm-w-dobie-transhumanizmu-i-przemian-technologicznych/
- zakładając oczywiście, że to wszystko na serio a ''Michał Bąkowski'' nie jest li tylko jakowymś symulatorem hiperkonserwatysty powołanym przez znudzonego programistę na ten przykład. Nawet jeśli jako zdeklarowanemu reakcjoniście bliżej mi do Pańskiego a nie gospodarza bloga czy Górnoślązaka zapatrywania na Rosję czy Francję nie zmienia to w niczym faktu, że mamy do czynienia wciąż z realnymi bytami państwowymi o takowych nazwach z którymi to liczyć się musi każdy kto nie uprawia fikcji życia w wysokim zamku biorąc dawno przebrzmiałe sprawy i fikcje za rzeczywistość - to iż jak słusznie spostrzegł Baudelaire zamach stanu dokonany przez bratanka Bonapartego udowodnił iż pierwszy lepszy kto opanuje telegraf i drukarnie [ a dziś powiedzielibyśmy media społecznościowe i banki ] może rządzić wielkim narodem nie przeczy temu, że tacy jak on do dziś stety czy nie decydują o losie takich Bąkowskich cokolwiek by oni na ten temat sądzili i jakie to mniemanie o sobie nie posiadali. Pomijam już, że każdy uczciwy monarchista musi przyznać, że rewolucyjna bestia poczęła się w gnijących trzewiach ancien regime'u a Ludwik XVI utracił ostatecznie prawo do sprawowania władzy gubiąc przy tym królestwo, gdy nie podjął decyzji by wydać rozkaz swym gwardzistom strzelania do zbuntowanego motłochu jak należało, to samo tyczy przegniłej do cna imperii ostatnich Romanowych, którego to tajne policje i władcze elity hodowały wręcz swych własnych katów i wszelką swołocz. Chciałem jeszcze coś dodać widzę jednak, że wchodzenie z Panem w jakieś głębsze polemiki nie ma najmniejszego sensu czego dowodem powyższa wymiana zdań a więc pozostaje mi jedynie życzyć dalszego śnienia na jawie.
...i na litość Boską jak bardzo trzeba być zaślepionym aby nie dostrzegać, że na tle galerii pacynek pokroju Makarona czy Makreli Trump, owszem bucowaty i komiksowy wręcz, prezentuje się jednak jak na prawdziwego męża stanu przystało, no ale jaki kraj taki figurant. Obecny prezydent USA jest awatarem części ichniego ''głębokiego państwa'', którego interes jak widać pokrywa się w dużym stopniu z naszym, niedostrzeganie tego dyskwalifikuje Pana już na starcie, fakt ten dotyczy też każdego współczesnego polityka z Putinem czy Xi włącznie, wątpię zresztą by kiedykolwiek istniał w pełni samowładny monarcha, nawet Groźny czy Fryc o ''królu słońce'' nie wspominając musieli liczyć się ze współczesnymi sobie grupami interesów absolutyzm zaś pozostał bardziej postulatem niż realnością, najlepszym dowodem rozpaczliwa szamotanina ostatniego władcy Francji by ratować finanse monarchii jaka w końcu doprowadziła ją do spektakularnej katastrofy [ przy okazji przeczy to popularnemu postponowaniu RzPlitej do której upadku rzekomo przyczynił się brak rozbudowanego aparatu państwowego i silnej armii, żabojadom jak widać nic to nie pomogło, wręcz przeciwnie ]. Czy się to Panu podoba czy nie przyszło nam żyć w czasach niejawnych rządów oligarchii do ukrycia której konieczne jest utrzymywanie póki co jeszcze, być może niedługo już, kosztownej demokratycznej fasady stąd i potrzeba takich szołmenów jak Trump, nie jestem nim zachwycony ale jeśli do wyboru mam tępą i opętaną przy tym wiedźmę albo spedalonego fircyka bez charakteru jakiemu ktoś zrobił krzywdę czyniąc nominalnym przywódcą tego co zostało z Francji nie waham się ani chwili przedkładając nad nich cwanego i grubo ciosanego komiwojażera z którym wszakże idzie się dogadać konkretnie. Postponowanie zaś jako ''bełkotu'' najlepszego bodaj przemówienia, przynajmniej jeśli idzie o merytoryczną wagę poruszanych w nim kwestii, z wygłoszonych przez amerykańskich prezydentów odwiedzających nasz kraj a na które to nie zdobyłaby się na pewno żadna z europrostytutek wyklucza Pana poza obręb sensownej polemiki. Dobranoc więc, śpij dalej ''mały książę'':)))
UsuńW zasadzie Hehelmut napisał już to co i ja bym napisał, ale zrobił to niestety w sposób nadmiernie kulturalny i bardzo zawoalowany. Ja bym po prostu jebnął prostu z mostu, no ale to ja :P .
Usuń@Foxie
Masz za Swoje i wcale mi Cię nie żal :) . Pod Twoją poprzednią publikacją, napisałem Ci abyś komentarze ubeckich troli usuwał, no ale Ty oczywiście musiałeś wejść z nimi w dyskusję. Teraz przynajmniej zrozumiałeś, że to strata czasu. :)
W całym ferworze dyskusji umknął niemal wszystkim temat przewodni. Masz ciekawy styl pisania, w związku z czym z zainteresowaniem przeczytałem coś co normalnie omijam szerokim łukiem. Przyznaję, że to jednak ciekawa historia.
Serdecznie dziękuję! Byłbym zdziwiony, gdyby nie oskarżano mnie o bycie "ubeckim trollem". Kiedy ateńska tłuszcza odparła aplauzem na wypowiedź polityka imieniem Fokion, wyraził zdumienie: czyżbym powiedział coś niesłusznego?? Doprawdy, prawdziwym zaskoczeniem byłaby dla mnie reakcja przeciwna, a zatem, jeszcze raz, serdeczne dzięki: musiałem powiedzieć coś słusznego.
UsuńIntryguje mnie pewna sprzeczność w wypowiedzi p. Chehelmuta. Jeżeli bowiem moja wypowiedź nie zasługuje na polemikę, to po co Pan ją podejmuje? Nie zwracałem się do Pana, więc dlaczego? Z Foxmulderem natomiast, jak już pisałem powyżej, chętnie podejmę dyskusję, ale muszę najpierw przeczytać zadane lektury.
Już się nie ośmieszajcie po internetach Bąkowski. I zmieńcie styl na mniej pompatyczny.
OdpowiedzUsuńGórnoślązak
Tak nam (trzymajmy się liczby mnogiej) wyrąbał Górnoślązak z wyrąbanego chodnika. Pozostanę, jeżeli Górnoślązak pozwoli, proszę Górnoślązaka, przy własnym stylu. Jeżeli mnie on ośmiesza w oczach członków polskiego związku piłki ręcznej, to dla mnie tylko zaszczyt. Dlaczegoś bliższe mi jest pisanie po polsku, niż po polskiemu. Taki pompatyczny feblik.
Usuń@ Górnoślązak
UsuńCoś czuję, że mamy godnego następcę hrabiego Jędrzeja Zdzisława Stefana etc. Jabłońskiego :)
No, hrabicz Jabolowy był de best i bardzo nam tego pajaca brakuje xxxxD
UsuńZ przyczyn podanych na priva wstrzymam się od obszerniejszych komentarzy do tego niezwykle ciekawego wpisu, stąd na razie parę cytatów z pasującego tu jak ulał artykułu Ludwika Hassa o kluczowym udziale masonerii w przystąpieniu Włoch do Ententy i dojściu faszystów do władzy :
OdpowiedzUsuń''Ograniczenie kierunków politycznych, których członkowie należeli do lóż Wielkiego Wschodu, przyczyniło się do zwiększenia jego spoistości wewnętrznej i umożliwiało mu aktywniejsze włączenie się do życia politycznego. Po wybuchu I wojny światowej stał się on głównym inicjatorem akcji na rzecz udziału Włoch w konflikcie po stronie Ententy, najbardziej prężną i silną organizacją obozu interwencjonistów. Natomiast Wielka Loża zajęła stanowisko powściągliwe. W ten sposób w obliczu neutralności socjalistów [...] Wielki Wschód znalazł się w sojuszu z nacjonalistami, a także po jednej stronie barykady ze swoim niedawnym zaciętym przeciwnikiem z Ankony Benito Mussolinim, który z pozycji skrajnie socjalistycznych i antymilitarystycznych w październiku 1914 r. definitywne przeszedł na stronę interwencjonistów. Odtąd urasta Wielki Wschód do rangi powszechnie uznawanej, niemal oficjalnej instytucji życia publicznego kraju. Po ogłoszeniu mobilizacji powołał w wielu jednostkach wojskowych loże pułkowe, przez cały czas wojny brał udział w podtrzymywaniu na duchu ludności i armii, zwłaszcza w momentach krytycznych; mówcy wolnomularscy wyjeżdżali do wojska na froncie. Za pomoc moralną okazaną po klęsce pod Caporetto w październiku 1917 r. król Wiktor Emanuel III dziękował w telegramie wielkiemu mistrzowi. W dniach zwycięstwa 1918 r. król, premier Orlando i generalissimus Armanda Vittorio Diaz ponownie telegrafowali doń z wyrazami uznania dla wojennego wysiłku wolnomularstwa. Z podobnym telegramem zwrócił się do Wielkiej Loży głównodowodzący marynarką admirał Paolo Thaon di Revel. Wraz z zawieszeniem broni stanęła na porządku dziennym sprawa międzynarodowego uznania prawa Włoch do terytoriów w Alpach i na wybrzeżu Adriatyku. Wielki Wschód szybko przyjął w swój skład dotąd podległą Budapesztowi lożę „Sirius” we Fiume. Miało to unaocznić wolnomularstwu innych państw, że owo miasto jest włoskie i przez to zasugerować kierunek decyzji o jego losach. [...]
c.d. :
OdpowiedzUsuń''W gorących dyskusjach, jakie toczyły się w paryskiej loży „Fraternité des Peuples” z udziałem wolnomularzy z wielu państw, na temat nowego uporządkowania Europy i świata, włoskich praw do Dalmacji bronił gorąco przyszły działacz faszystowski Alessandro Dudan, przyjęty do wolnomularstwa jeszcze w 1910 r. w loży „Sokrates” w Wiedniu, gdzie był dziennikarzem. Jednym z inspiratorów zajęcia Fiume przez ochotników włoskich pod dowództwem Gabriele d’Annunzio („akcja Ronchi” 12 września 1919) był Wielki Wschód i osobiście jego wielki mistrz, adwokat Domizio Torrigiani. W owej wyprawie za jego wiedzą i zgodą brali udział wolnomularze-ochotnicy. Obediencja ta oraz Wielka Loża wykorzystały następnie swoje kontakty wolnomularskie w USA, Anglii i Francji dla uzasadnienia tej akcji i podkreślenia prawa Włoch do miasta Fiume. [...] Torrigiani zarządził 22 września 1919 r., by grupa ochotników-wolnomularzy oficjalnie przekazała d ’Annunzio pozdrowienie włoskiego wolnomularstwa , ten zaś pierwszy egzemplarz statutu Regencji Fiumeńskiej przesłał Tarrigianiemu. [...] Wielki Wschód jako ponadpartyjna instytucja radykalnej burżuazji upatrywał teraz swoje naczelne zadanie w zorganizowaniu odporu wobec fali rewolucyjnej. Grupa jego członków mediolańskich ― według świadectwa współczesnych publicystów wolnomularskich i oświadczenia wielkiego mistrza ― utworzyła pierwsze fascio i dostarczała środków na jego utrzymanie. W miarę jak ruch ten się rozwijał wstępowali doń wolnomularze i za zgodą Wielkiego Wschodu, zajmowali w nim kierownicze stanowiska. Tak np. wolnomularz i zagorzały republikanin Aurelio Padovani odegrał rolę w przygotowaniu kongresu faszystów w Neapolu w 1922 r. Jednym z dowódców oddziałów faszystowskich, które 31 października 1922 triumfalnie wkroczyły do Rzymu był gorliwy członek loży, gen. Luigi Capello“. Kierowany przez Torriganiego Wielki Wschód usiłował sprawować kontrolę nad organizacją faszystowską przy pomocy wolnomularzy-faszystów. Okólnikiem z 22 grudnia 1921 r. przypomniał im, że powinni zwracać uwagę, by ich zachowanie się w ugrupowaniu politycznym pozostawało w zgodzie z zasadami uznawanymi przez wolnomularstwo za słuszne.''
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Przeglad_Historyczny/Przeglad_Historyczny-r1975-t66-n1/Przeglad_Historyczny-r1975-t66-n1-s104-114/Przeglad_Historyczny-r1975-t66-n1-s104-114.pdf
Trump to faszystoski uzurpator wsadzony do białego doma przes Kaczora. Ma za zadanie rosfalenie tam tesz Trybunalu Konsytutcyjnego!!!! Demokracja umiera!!! Geje som mordowani!!!
OdpowiedzUsuń