Gdybym był Amerykaninem, to na pewno głosowałbym na Donalda Trumpa. Jako Polak mam co prawda zastrzeżenia do jego koncepcji polityki zagranicznej USA, ale też dużo sympatii za to jak uderza w polityczną poprawność w USA. Jego zwycięstwo będzie ciosem dla liberalnego establiszmentu ze Wschodniego Wybrzeża i Kalifornii - a to w długim terminie oznacza silną i bardziej aktywną Amerykę. Amerykę zwycięską.
Trump przypomina mi gubernatora Hueya Longa, o którym pisałem w serii Steamroller. Mam nadzieję, że go nie zastrzelą przed wyborami. Bo odstrzelić go medialnie po prostu się nie da. Jego słowa o czasowym zakazie wpuszczania muzułmanów do USA zaszkodziły mu w minimalnym stopniu. Wśród wielu wyborców zostały nawet przyjęte z entuzjazmem.
Brytyjski establiszment dokonał więc wrzutki: przypomniał, że w 1995 r. Trump był gwiazdą zbiórki datków na irlandzkich republikanów zorganizowanej w Nowym Jorku przez organizację Przyjaciele Sinn Fein. Trump spotkał się z przywódcą Sinn Fein Gerrym Adamsem, który określił Trumpa jako "kartę atutową" (Trump card) jego partii. Kilka miesięcy później Provisional IRA dokonała krwawego zamachu bombowego w finansowej dzielnicy Londynu Canary Wharf.
Głównym źródłem wsparcia finansowego dla Sinn Fein jest amerykański biznes i diaspora irlandzka w USA. FBI nie robi nic by zatrzymać ten napływ kapitału. I dobrze. USA prowadzą w ten sposób swoją tajną wojnę ze swoimi dawnymi kolonizatorami. A irlandzka konspiracja jest w tej wojnie sojusznikiem Waszyngtonu, tak jak polska konspiracja była sojusznikiem USA na początku XX w. w spisku mającym zniszczenie trzech zaborczych monarchii. Trump wspierając finansowo Sinn Fein (samo wejście na kolację z Adamsem łączyło się z datkiem na rzecz partii) jedynie zapunktował w moich oczach.
***
Zachęcam do czytania mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor". Może być ona dobrym prezentem świątecznym!
A w przygotowaniu oczywiście następne części serii Hyperborea.
Wrzutka z Trumpem niuniającym się z polityczną reprezentacją IRA to taka sama prehistoria jak zdjęcia małej hajlującej Elżbietki II. Takie puszczanie bąków na rodzinnym zjeździe. Kolejność dziobania w anglosferze została ustalona podczas kryzysu sueskiego i przypieczętowana działaniami USA w kwestii rozmontowania Imperium Brytyjskiego, potem jego neokolonialnego przejęcia już po demontażu i na trochę bardziej teatralnych zasadach. Jaka "tajna wojna z dawnymi kolonizatorami"? Skończyła się ona jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku pełnym zwycięstwem USA. Brytyjczykom nawet kadłubowy Commonwealth się już sypie. W Australii rośnie w siłę grupa optująca za ogłoszeniem republiki. Nowa Zelandia szykuje się do zmiany flagi i wywalenia z niej Union Jacka. Kanada już od dawna 51 stanem USA. W Szkocji musieli zpeeselowić referendum a i tak sprawa następnego pewnie za kilka lat. Z Indiami i Pakistanem to mogą co najwyżej w krykieta popykać.UK ostatecznie straciło przywództwo w anglosferze i już go nie odzyska.Tam już nie ma nawet za bardzo kogo dyscyplinować. Farage'a? Bez jaj. Jedna populistyczna one-man party to żaden przeciwnik. Nawet jak bierze kasę z Kremla i czyta bajki Dugina. Podskakującym przedstawicielom brytyjskiej upper-class można w każdej chwili wyciągnąć jakieś zabawy z dziećmi w nagie gwiazdy filmowe, co z resztą wypływa co jakiś czas. Stawiałbym nawet, ze UK jest w gorszej sytuacji politycznej niż Francja. Po prostu ma związane sznurówki. W którą stronę nie pogra to będzie leżeć. Żadnego Brexitu też nie będzie.
OdpowiedzUsuńJakie zaplecze ma Trump? Byłby w stanie stworzyć sprawnie działającą administrację, złożoną choćby z dobrze opłacanych najemników politycznych? Stać go, żyje jak elita Noworuskich, nawet gust ten sam. Wydaje się jednak że jest on człowiekiem "motzno spoza", a pamiętamy że wszyscy ostatni prezydenci to ludzie "rodzinnie resortowi".
Obawiam się, że czeka nas 4 lata rządów psychicznej lesbijki co w wymiarze polityczno-społecznym chyba będzie kontynuacją polityki robionej przez PC do-gooders ze szkoły Gramsciego. Jeszcze więcej gender, feminizmu, imigracji, tolerancji. Czyli gnicia ciąg dalszy.
Polityczny babiniec może się jeszcze niedługo powiększyć o dwie LePenki. Merkel co prawda już schodzi ze sceny i na pocieszenie dostała laurkę od TIME, ale już na zapleczu mamy kolejnego tomboya głodnego władzy, Frauke Petry liderująca Alternatywie fir Dojczland. Zdaje się że Norwegią też rządzi jakaś prawilna chubby-walkiria. Czyżby to podświadomy strach przed gangbangiem salafickich knag spowodował taką aktywność obywatelską tych pań? W temacie EU brakuje mi sensownego forkastera. No i co z chincykami? Trzymają się motzno? Jebną ten Je2bny Szlak 2.0 przez włości Włodzimierza?
Kamil Tumulec
W połowie lat 90-tych - kiedy USA wchodziło jako pokojowy pośrednik do konfliktu w Irlandii Płn. - nie było jeszcze wiadomo jaka będzie rola Wielkiej Brytanii w UE. Istniała przecież bardzo silna frakcja w londyńskim City opowiadająca się za włączeniem UK do strefy euro. To zostało najpierw wyhamowane atakiem na funta w 1992 r. a później objęciem rządów przez New Labour.
UsuńIRA pełniła wówczas funkcję czynnika wpływającego na brytyjską scenę polityczną. (Wiadomo zamachy i proces pokojowy wpływały na popularność rządu.)
Nie wykluczone również, że CIA zlecała IRA uderzenia w niewygodnych ludzi z brytyjskiego establiszmentu. Enoch Powell wyjaśniał w ten sposób zamach na lorda Mountbattena, Airego Neave'a oraz Roberta Bradforda. Powoływał się przy tym na swoich informatorów ze Scotland Yardu.
Podejrzana jest też katastrofa w Mull of Kintyre
https://en.wikipedia.org/wiki/1994_Scotland_RAF_Chinook_crash
Ale czemu amerykański biznes niszczy Anglię? - Swojego najbliższego sojusznika w Europie, by go wykupić - w końcu są w lepszej pozycji gospodarczej niż Polska czy Ukraina - czyli ostateczny demontaż/cios w plecy potęgi Albionu? Czy rozchodzi się o sentymentalną zemstę i zrobienie na złość byłemu kolonizatorowi - czyli teraz sytuacja jest odwrotna jak w czasach kolonialnej Ameryki? No i jeśli tak bliskiemu sobie krajowi USA robią figę, to czy Polsce też nie robią/zrobiliby gdyby byli jeszcze bliżej Polski jak Niemicy/Rosja?
OdpowiedzUsuńOdkrywca
A coryllus twierdzi coś zupełnie odwrotnego , britania rulez
OdpowiedzUsuń@anonimowy pierwszy
OdpowiedzUsuńPoniewaz Uk wlasnie probuje cichaczem zostac sojusznikiem Chin a z USA sie "pozegnac".USA to oczywiscie nie na reke ale taka ZAWSZE byla polityka UK-UK nie ma przyjaciol ma TYLKO interesy-USA dlugo myslalo inaczej ale USA sie mylilo.
@anoninmowy drugi
Coryllus to anglofob ktory widzi Angoli w kazdej aferze od czasow Kaina i Abla.Zbyt czesto jego fobia zastepuje mu logiczna analize aby traktowac go jako cos wiecej niz zdolnego literata-nawet z ciekawymi intuicjami i paroma nowatorsko ujetymi watkami historycznymi ale ciagle tylko literata.
@Kamil Tumulec
Sytuacja UK jest zla ale nie az tak zla poniewaz znaczna czesc zachodniej finsnsjery ciagle jest w ich rekach a nie w rekach USA-choc i tu USA dominuje rzecz jasna.
@Fox
Tez bym na Trumpa glosowal.
Piotr34
@ Kamil Tumulec
OdpowiedzUsuńDodajmy jeszcze żałosne umizgi powłóczącej nogami starej raszpli królowej i reszty brytolskiego establiszmętu do chińskiego czerwonego cesarza przyjętego z iście monarszą pompą tak jakby wizytował swe kondominium.
@Piotr34
Jeśli masz rację, że powyższe może być przyczyną podsrywania przez USA Brytoli co brzmi logicznie to mamy tak jakby przej... w kontekście umizgów i wsparcia wyspiarzy dla obecnego polskiego rządu czego nie sposób pojąć bez świadomości niniejszych faktów :
''Zmiany, które w kwestii głosowania większościowego wprowadził traktat lizboński, są aż nazbyt oczywiste. Wystarczy spojrzeć na liczby. Po 2017 r. w sposób ostateczny możliwość skutecznego blokowania decyzji w Unii utraci blok państw, które nie należą do strefy euro, oraz blok państw z Europy Środkowo-Wschodniej, które przystąpiły do Unii w 2004 i 2007 r.
Perspektywa tej właśnie nieuchronnej zmiany jest dzisiaj jedną z głównych sprężyn polityki Davida Camerona zmierzającej do renegocjacji pozycji Wielkiej Brytanii w UE. Już w 2012 r., kiedy pojawił się pomysł stworzenia dla państw euro unii bankowej, Londyn zorientował się, że w ten sposób państwa wspólnej waluty mogą zbudować mechanizm, dzięki któremu wbrew np. Wielkiej Brytanii będą mogły narzucać wszystkim państwom UE nowe regulacje dotyczące funkcjonowania rynków finansowych. Cameron przeprowadził wówczas batalię, w wyniku której Londyn uzyskał rozwiązania uniemożliwiające podejmowanie decyzji w sprawie zasad funkcjonowania rynków finansowych bez udziału państw spoza strefy euro.''
http://www.teologiapolityczna.pl/marek-a-cichocki-klopoty-berlina-walka-londynu-szansa-polski/
To by tłumaczyło pozornie zaaskakującą wściekłą nagonkę na PiS ze strony niektórych hamerykańskich mediów, sucz Appelbaum dyrygująca na zlecenie zapewne tą małpią orkiestrą jest zbyt mocno ustawiona aby mym zdaniem chodziło jedynie o prywatną wojenkę o męża-figuranta, ostatecznie USA byle komu nie powierzyłyby reprezentowania ich interesów u Bilderberga.
''Też bym na Trumpa głosował.''
- a ja bynajmniej i przyznam, na samą myśl o starciu w finale Clintonowej z Trupem cierpnie mi skóra, byłby to jaskrawy dowód upadku i degrengolady USA. Zgadzam się z Kamilem, niestety prawdopodobnie czekają nas globalne rządy psychopatycznej lesby czyli pogłębienie najgorszych patologii polityki administracji Obamy, którą przecież w istotnym stopniu kształtowała zachowującej się jak słoń w składzie porcelany a więc jeszcze więcej parad równości, dżender itp. w takich krajach jak Ukraina, Mołdawia czy choćby u nas o państwach w Afryce i Azji już nie wspominając, które doprawdy mają znacznie poważniejsze problemy niż ból rzyci paru kochających inaczej panów i pań. Wprawdzie Targal pisał, że to lepiej bo i faktycznie wiedźma ma jaja w przeciwieństwie do Buraka, cóż z tego skoro jej niewątpliwa siła i zdecydowanie będzie służyć złej sprawie. Jednak ten pajac Trump nie jest żadną alternatywą, oczywiście wiem, że Foxowi podoba się bo jest proizraelski aż do bólu d... natomiast dziwi to jednak w kontekście umizgów tegoż do Putina, aczkolwiek rzeczywiście sprawia wrażenie iż mógłby się z nim dogadać tyle, że to nie jest komplement... [ no i kolejny rudy, wredny Donek, nie ufam mu ].
"Foxowi podoba się bo jest proizraelski aż do bólu d..." - akurat nie. Trump powiedział bogatym Żydkom z LA, że nie potrzebuje ich pieniędzy. A teraz zadeklarował, że do Izraela pojedzie dopiero kiedy zostanie prezydentem. Wcześniej mówił, że nie są szczerzy w wysiłkach pokojowych. To, że nie lubi Arabów nie znaczy, że automatycznie lubi Żydów.
Usuń- ale przecież dobrze wiesz, że lobby proizraelskie a żydowskie w USA to nie to samo [ błąd utożsamiania ich nagminnie popełniany przez nadwiślańską endecję-ubecję ]. Wprawdzie Żydzi z oczywistych powodów nadają ton temu pierwszemu ale trzyma się ono głównie głosami [para]chrześcijańskich syjonistów i mniejszościowej frakcji proizraelskiej lewicy/liberałów bo i takowi istnieją. Jak słusznie skądinąd zauważył twój guru Targal ze 3/4 USmańskich jewrejów konsekwentnie oddaje głos na Demokratów, którzy generalnie są nieco bardziej zdystansowani wobec Izraela i skłonni uwzględniać racje muzułmanów a Clintonówa w szczególności odkąd Saudyjka strzela jej minetę zaś szejkowie hojnie łożą na kampanię, wprawdzie biorąc pod uwagę cichą sztamę między AS a Syjonem jedno nie musi drugiemu przeczyć, niemniej. Że truizm przypomnę opcja narodowa nigdy nie była jedyną wśród Żydów, wprawdzie dominowała przez ostatnie parę dekad ale chyba ten czas zdaje się właśnie kończyć, dowodem choćby usilne zaangażowanie w obronę porozumienia z Iranem Kerry'ego vel Kohna.
UsuńAkurat religijna prawica proizraelska jest za Carsonem oraz innymi "klasycznymi" republikanami. Nie słyszałem jakoś u Trumpa żadnej proizraelskiej wypowiedzi. A ta "Saudyjka" od Clintonowej to nie Saudyjka tylko Pakistanka - Huma Abedin.
UsuńW takim razie twoja gazeta kłamie :
Usuńhttp://www.rp.pl/Wybory-prezydenckie-w-USA/312039900-Trump-Kocham-Izrael-jade-tam.html
- nie wie lewica co czyni prawica... Ale gwoli sprawiedliwości :
http://www.rp.pl/Swiat/151209284-Izrael-nie-chce-wizyty-Trumpa.html
Rzeczywiście, pomyliłem się co do pochodzenia cipkoliza, nie zmienia to w niczym zasadniczego faktu, że to muzułmanka - co prawda nie wiem jak to jest w tym kontekście z jej prawowiernością, może jednak dostała na to odpowiednią fatwę ?
Jak powiadam rzadko oglądam tv ze względu na higienę psychiczną ale kiedyś będąc w odwiedzinach u znajomych widziałem fragment dziennika, gdzie akurat leciał fragment wystąpienia Trumpa, który ostro atakował porozumienie z Iranem, coś tam było o ''zdradzie'' czy że ''Izrael został rzucony na pastwę'', w każdym razie taki był sens jego wypowiedzi.
Usuńhttp://forward.com/news/breaking-news/318770/trumps-strong-jewish-ties/
https://www.youtube.com/watch?v=tm5Je73bYOY
http://www.jns.org/latest-articles/2015/6/28/when-it-comes-to-israel-donald-trump-says-he-is-no-apprentice
- wystarczyło kliknąć, powyższe to tylko pierwsze z brzegu linki, które wyskoczyły, jak widać ewidentnie nie są to strony typu ''stop syjonizmowi''. To chyba zamyka temat.
ps.
Usuńże nie miałem omamów :
http://www.breitbart.com/big-government/2015/09/09/trump-israel-will-not-survive-with-iran-nuclear-deal-in-place/
http://www.newyorker.com/news/news-desk/trumps-bluster-on-iran
- przyznaję bez bicia iż z tej strony Teda Cruza nie znałem i przez to znacznie ochłodłem w stosunku do niego.
W każdym razie przy wariancie starcia Hilarzyca-Donald na Kremlu spokojnie mogą otwierać szampana bez względu kto ostatecznie weźmie górę - czarownica swoją idiotyczną polityką sama poda się na tacy Putinowi pozwalając mu odstawiać dalej teatrzyk ''katechona'' i ''konserwatysty'' [ u nas choćby prof. Anna Raźny utrzymuje, że postkomuniści i prawosławni schizmatycy są ostatnią redutą ''cywilizacji judeołacińskiej'', z drugiej skoro dla neokoszerwatystów mogą nimi być zeświecczeni protestanci i żydzi zza oceanu to w sumie why not ], z kolei jak słusznie zauważył Kamil Trump sprawia wrażenie gościa, który podobnie jak Seagal świetnie odnalazłby się na daczy kremlowskiego satrapy, to ten sam sznyt. W kontrze i dla otrzeźwienia polecam amerykańskie korespondencje Zyzaka na temat prawyborów, sporo trafnych mym zdaniem spostrzeżeń nawet jeśli nie podzielam jego zachwytów nad Carly Fioriną, jak dla mnie optymalnym kandydatem jest Ted Cruz :
OdpowiedzUsuń''Niepokoją choćby opinie Trumpa dotyczące zachowania Rosji na arenie międzynarodowej. Trump lubi podkreślać, że Władimir Putin, w przeciwieństwie do Obamy, jest „szanowanym” liderem. Jest „szanowany” i „lubiany” także u siebie w kraju, czego dowodzą sondaże… „Każdy polityk w naszym kraju chciałby mieć 80% poparcia społecznego” – mówi Trump. Dodajmy, że chciałby także mieć własne ośrodki badań opinii publicznej, media, policję i parlament. Trump od dawna zapraszał Putina do Syrii, aby pomógł zwalczać Państwo Islamskie. Kiedy Putin już przybył i rozpoczął swą misję wpierw od niesienia pomocy kurczącemu się terytorium Al-asada, Trump jest przekonany, że wkrótce Putin pomoże zwalczać także ekstremistów… Wyborcom pachnie to naiwnością George’a Busha i Baracka Obamy, bo przeciętny, przedsiębiorczy Amerykanin zastanawia się jednak, jaki Rosja ma interes, że komuś pomaga. Nieco bardziej oczytany Amerykanin wie zaś, że Rosja, wcześniej ZSRS, od zawsze starały się usadowić w basenie Morza Śródziemnego, a jeszcze bardziej zaznajomiony z geopolityką obywatel zauważy, że obecność Rosji, nigdzie i nikomu nie gwarantuje stabilności, i Rosję trudno, kiedy już wejdzie, wyprosić.''
http://nowa.gazetaobywatelska.info/materials/5612c4fe16499d110bd4ed53
''Jeśli idzie o poglądy polityczne, źródłem kontrowersji znowuż jest sam Trump. Wcale nie ze względu na ich treść czy formę. Kandydatów republikańskich jest poza nim szesnastu. Jeśli oni złoszczą się na Trumpa to również z obawy, że po przegranej biznesmena w równym wyścigu prawyborczym, ten pogrzebie ich własne szanse. Trump irytuje ich nie dlatego, że jest spoza klasy politycznej, ale dlatego, że przez dekady należał do klasy lobbystów. W praktyce jego lobbing polegał na finansowaniu kampanii wyborczych, kongresmenów, senatorów i urzędników niższego szczebla, by osiągać przeróżne biznesowe cele. [...] „On te wybory może wygrać, ma dwucyfrową przewagę” – mówi Mariusz Kolonko. Twierdzi, że podczas debaty prawyborczej w Cleveland „Rand Paul go atakował, ludzie go [Paula – P. Z.] nie lubili, to było poniżej krytyki”. Oglądaliśmy więc dwie różne debaty. Ja w trakcie pojedynku słyszałem wielkie niezadowolenie dużej części publiczności, wręcz jej wrogość, ale względem Trumpa. Buczano niemal każdorazowo, gdy odpowiadając – na jednakowo dla wszystkich kandydatów niewygodne pytania dotykające przeszłości – lawirował. [...] Biznesmen był przez lata członkiem Partii Demokratycznej. W 2001 r. „wypisał się” z GOP i przeszedł do obozu demokratów. W 2009 r. „wypisał się” z Partii Demokratycznej i wpisał się do obozu republikanów. Trump finansował polityków obydwu głównych partii. Łożył pieniądze na kampanie Busha i McCaina, jak i Teda Kennedy’ego i Johna Kerry’ego. Zmieniał poglądy w kwestiach zasadniczych, takich, jak np. aborcja albo zaostrzał je w takich jak bezpieczeństwo narodowe i stosunki międzynarodowe. [...] „Mówiłem Państwu, Polsce potrzeba dyktatora, ale Ameryce potrzeba tego dyktatora też i Donald Trump w mojej ocenie takim kandydatem jak najbardziej jest” – mówi Mariusz Kolonko. Wątpię, żeby Ameryka potrzebowała kolejnego Obamy, tyle że starszego i z farbowanymi włosami. Obama i Trump tylko pozornie reprezentują dwa bieguny polityczne. Obama dorastał politycznie w świecie monopolu marksistowskiego, Trump w świecie monopolu deweloperskiego. Obaj stosują populizm i metody politycznej decepcji. Obama wyniósł je z twórczości Saula Alinsky’ego, Trump z równie bezwzględnego „świata wielkiego biznesu”.''
OdpowiedzUsuńhttp://nowa.gazetaobywatelska.info/materials/55efe9623f487e5c5b0bce50
- czyli kręt, cynik, oszust - jak powiadam kolejny rudy wredny Donek tyle że z amerykańskim rozmachem i bezczelną hucpą, bez peryferyjnego kompleksu lokaja.
I na koniec ogólniejsza refleksja, jakże paradoksalna a trafna :
''Scena kandydatów republikańskich odzwierciedla amerykańskie społeczeństwo, scena demokratyczna – dla mnie przynajmniej – białe, amerykańskie elity. Pośród kandydatów republikańskich znajdziesz znakomitych mówców i sprawnych polityków; milionera i dorobkiewicza, katolika, agnostyka, protestanta, a nawet pastora; socjal-konserwatystę i libertarianina; Latynosa, kobietę i Murzyna oraz jednego co najmniej farbowanego republikanina.
Wśród kandydatów demokratycznych widzę jednostki, którzy uzurpują sobie prawo do roli redystrybutora publicznych pieniędzy. Hillary Clinton należy się ona, jako reprezentantce Wall Street i liberalnych elit opiniotwórczo-politycznych, Benowi Sandersowi, jako wyznawcy ideologii „demokratycznego-socjalizmu” i realizatorowi „sprawiedliwości społecznej”. Sanders lubi powtarzać, że „niemoralne” jest rozwarstwienie społeczne, „niemoralne” są niskie płace, „niemoralne” jest to i tamto. USA potrzebują reformatora i przywódcy, nie zaś obrońcę moralności, czy – jak Clinton – osobę, której urząd się po prostu należy. ''
http://nowa.gazetaobywatelska.info/materials/563271b817a628ee0ad5e71e
W USA wygra DONALD Trump a w Polsce za kilka lat powróci w glorii chwały DONALD Tusk. Nadchodzi nieubłaganie światowa era Donaldów.
OdpowiedzUsuńHe he.. Straszno-śmieszna wizja ataku rudych klonów, armii maszerujących cyborgów z napisem 'Donald'' na piersi stworzonej przez szalonego Kaczora czy raczej człapiącą po laboratorium kaczkę-dziwaczkę.
UsuńŚmiej sie śmiej dalej , nie ma przypadków są tylko znaki tołazysze. Mały donald z półwyspu heartlandu poda dłoń wielkiemu Donaldowi z krainy lewiatana. Kolejnych Donaldów szukajcie i miejcie oczy otwarte.
Usuń@Chehelmut
OdpowiedzUsuńPolska tez juz wkrotce zacznie skrecac w strone Chin-o ile juz tego nie zaczelismy robic.Zreszta to sluszny ruch-dla anglosasow i ich ciaglych resetow z Rosja trzeba miec alternatywe.
piotr34
A ja miałem wrażenie że Polski "chiński skręt" to klasyczne wprowadzenie "konia trojańskiego USA" tak samo jak to było z junia.
OdpowiedzUsuń- ? Chodzi aby o podsranie Niemców i poniekąd Rosji abyśmy wraz z Brytolami ''wyjęli'' im Chińcyków ?
Usuń@Chechelmut @Piotr34
OdpowiedzUsuńw kwestii brytyjskiej:
Październikowa wizytacja Wysp przez czerwonego cesarza odbyła się rzeczywiście z bezprecedensową pompą i trwała aż 4 dni. W dodatku poprzedziły ją dwa ważne wydarzenia: akces UK do chińskiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych i majowe aż 5-dniowe turnee kanclerza Osborna po chińskich metropoliach i giełdach gdzie ponoć podpisał po drodze 59 "projektów współpracy" na kwotę 12,7 mld dolarów.
Ale mimo tego nadal uważam, że chodzi wyłącznie o pieniądze, a nie roszady na Wielkiej Szachownicy. Siedli, policzyli i wyszło im, że obu stronom się to opłaci, tym bardziej że Osborne się dobrze przygotował do wizyty i nie grał roli apostoła prawoczłowieczyzmu wymachując palcem pokazywalcem przed żółtymi nosami swoich gospodarzy, jak to robią zawsze głąby z UE czy USA.
Jaki interes miałoby UK w zaistnieniu świata z Pax Sinica? Spójrzmy na mapę z Państwem Środka po środku. A co to za mała zielona plamka w lewym górnym rogu? Przecież pozycja UK w niemal geograficznym centrum świata Pax Americana jest setki razy bardziej korzystna. Przypominam też, że w pierwszej dekadzie XXI wieku zwolniło się miejsce Pierwszego Pasera Europy. Szwajcarzy dostali niespodziewanego ataku cnoty uczciwości i na skinienie palcem wydawali europejskim rządom listy proskrypcyjne tłustych kotów ciułaczy-przewalaczy głównie z niepokalanych Niemiec i przeczystej Skandynawii aż się Max Weber w trumnie posiniaczył. Dziś centrum Londynu to nowy lepszy Zurych i Genewa w jednym. Gdzie lokują swoją kasę szejkowie i oligarchowie z arabskich, azjatyckich i słowiańskich satrapii? Gdzie parkują złote lambo ich synowie? W czyich rękach są dziś ogromne areały ziemi w Szkocji, tysiące nieruchomości w Anglii? Dodajmy do tego City, Canary Wharf i mamy nową lepszą Szwajcarię z atomówkami. Zaryzykują to wszystko za cenę krótkoterminowego zysku w obozie chińskim?
Nie wierzę w żaden polityczny pivot UK w stronę Chin. It's all about money. Co to za ofertę miałby złożyć Brytyjczykom chiński wannabe hegemon? Propozycja w stylu wujka Adiego: wy morza i Nowy Świat, a my Kontynent, Afrykę i Antypody które już teraz do nas bardziej ciągną. Co to za deal? A co z Macinderem i jego Heartlandem i Rimlandem? Stary zmęczony życiem Lewiatan poświęci się już tylko swojemu hobby - okultystycznej pedofilii i będzie czekał aż Behemot załatwi go na amen w okolicach 2100 roku? Teoria z tej samej półki co książę William- żydoreptilianin z plemienia Dana, w roli Antychrysta.
UK ma założonego politycznego nelsona bardzo motzno. Może sobie pograć w monopoly z Chincykami ale politycznie poruszać się tylko w obszarze zakreślonym przez USA. Oczywiście teatr być musi jak peruki u sędziów, ale wagą udzielanych przez nich gwarancji politycznych to mogą przejmować się jedynie mieszkańcy Malty, Gibraltaru i Falklandów. Nawet gdyby USA się posypało i nelson by się poluzował nie zdążyliby wskoczyć ponownie w swoje stare imperialne buty. Są na to za starzy, zbyt zdegenerowani. Po prostu za krótcy i jakby to skazał Lev Gumofilcev - ich moment pasjonarny minął. Mogą od czasu do czasu rzucić jakimś pięknoduchom sakiewkę krzycząc "łapcie przyjaciele", ale tylko wtedy gdy będą mogli coś zyskać i prawie na pewno, zgodnie z odwieczną wyspiarską Tradycją, będzie chodziło o popsucie czegoś niż zbudowanie.
Special Relationship między USA i UK będzie trwał nadal. Nad prawidłowym ułożeniem amerykańskiego żołądzia na brytyjskiej prostacie czuwać będą Pielgrzymi z Pilgrims Society jako już od 100 lat czuwają.
Kamil Tumulec
Ale przeciez ja nigdzie nie twierdzilem ze chodzi o cos innego jak TYLKO o pieniadze.Rzecz w tym ze trzeba pamietac ze w UK polityka NIE ISTNIEJE,istnieja TYLKO intersy-wszyscy ciagle o tym zapominaja,nawet USA.NIe Pax Sinica ale wlasnie "Nowa,lepsza Szwajcaria z atomowkami" podczas nowej Zimnej Wojny to jest to co chce UK ugrac-nie wiecej(i nic mniej).Parafrazujac-UK nie robi polityki,UK robi interesy(zreszta slusznie zauwazasz ze na polityke sa juz zbyt "starzy").
Usuńpiotr34
w kwestii amerykańskiej
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie Chehelmuta. Wybór między Trumpem a Clinton nie wróży nic dobrego. Uważam, że Republikanie przegrali teoretycznie wygrane wybory. Nawet jeśli Trump się przeczołga bo jakieś dziurkacze się popsują, albo paru elektorów weźmie grube koperty to czeka nas 4 lata quasi-konserwatywnego bergoglenia w Białym Domu, a potem 8 lat rządów Demokratów.
W przypadku zwycięstwa Clinton będziemy mieć to co dziś. Pochód zmiennopłciowych Kardaszjanów wiodących wytatuowany, lumberseksualny lud na barykady hedonizmu i jakośtobędzizmu. Jeśli nie będzie (a raczej na pewno nie będzie) spektakularnych efektów na froncie walki z islamem i kryzysem ekonomicznym, to szeregi Katechona z Kremla będą rosnąć.
Odchodzący Obama zostanie oceniony sprawiedliwie dopiero za kilkanaście lat. Przypisze mu się zasługi ludzi, którzy go prowadzili dość sprawnie w drugiej kadencji (deal z Iranem, draka na Ukrainie). Oba te numery to raczej podłożenie pierdzącej poduszki, ale krótkoterminowo kupił trochę cennego czasu.
Obawiam się jednak, że ten czas zostanie na Zachodzie zmarnowany. Nawet jeśli za 4-8 lat pojawi się wyczekiwany republikański The Chosen One, w niebieskiej pidżamce, z bozarem pod pachą i pip-boyem na przegubie może być o wiele trudniej odrobić zaniedbania. 4 lata to długo a 8 lat to prawie wieczność. Wkurw bezsilności u kresowych junior-partnerów oblewanych transgenderowym ejakulatem atlantyckiego "postępu", będzie wzbierał jak ropa w czyraku i mogą się wydarzyć rzeczy o których nie śniło się filozofom.
Kamil Tumulec
Że zapytam - prowadzisz jakiegoś bloga ? Jeśli nie, załóż koniecznie bo masz nie tylko trafne spostrzeżenia ale i świetny styl, zdania ''Pochód zmiennopłciowych Kardaszjanów wiodących wytatuowany, lumberseksualny lud na barykady hedonizmu i jakośtobędzizmu.'' czy ''Nad prawidłowym ułożeniem amerykańskiego żołądzia na brytyjskiej prostacie czuwać będą Pielgrzymi z Pilgrims Society jako już od 100 lat czuwają.'' są epifaniczne rzekłbym a już przy ''księciu Williamie-żydoreptilianie'' omal się nie popłakałem. Się wie tylko nie ma co się nastawiać na kosmiczną ilość wejść jeśli nie jesteś szafiarką czy specjalistą od stawiania tarota lub błyskawicznej kuracji odchudzającej poprzez wysranie wnętrzności, cóż albo ilość albo jakość, wprawdzie Fox nie może chyba narzekać i zasługuje na swoją pozycję ale to raczej wyjątek potwierdzający regułę, zresztą i tak będziesz miał stałych, pewnych czytelników z różnych ajencji bezpieczeństwa zewnętrznego, którzy zapewne i tu zaglądają stąd nieodmiennie pozdrawiam ''prasę i dziennikarzy''.
UsuńPartia Republikańska się zgrała a Trump jest po prostu nowym Teddym Rooseveltem - gostkiem, który proponuje powrót do staroświeckiego populizmu. Ma wśród republikanów najlepsze wyniki sondażowe wśród latynosów i czarnych. To kandydat zdolny do zjednoczenia Ameryki. I dlatego uważam, że wygra z Hillarzycą. Chyba, że go zastrzelą...
UsuńProblem w tym że bycie nowym misiem Rooseveltem pewnie odbije się nie zbyt miło dla tego kawałka Europy jak to drzewiej bywało.
UsuńChehelmut...mniej więcej tak tylko obawiam się że inni biorąc przykład z historii tego "konia trojańskiego" zwyczajnie spalą.
W końcu nowy Rosevelt musi mieć dobry powód by po raz trzeci ruszyć ratować świat.
chunia będzie
- wśród Latynosów ? No proszę, jak to punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - po drugiej stronie muru w tym wypadku :)
Usuńps. z doopy aczkolwiek nieco a propos - znajomy właśnie mi podesłał, kapitalne ! :
OdpowiedzUsuńhttp://memy.pl/mem/30969/Sredniowiecze
@Chehelmut
OdpowiedzUsuńNie bloguję. Nie mam czasu, a w ogóle to zamierzam trochę zbastować z netem. Dużo czytam, rzadko się odzywam. Interesuje mnie geopolityka, teoria cywilizacji, zagadki historii, religie, wierzenia, mafie, służby i loże, ale im więcej czytam, im więcej danych gromadzę tym większy mam mętlik. Coraz więcej danych i coraz większy chaos informacyjny. Wiadomości ważne wymieszane są z paranoicznymi wysrywami a dekodowanie tego całego syfu i odsiewanie szumów zaczyna mnie już męczyć. Co jakiś czas wyskakują "czarne łabędzie" które burzą mi fragment rzeczywistości, który uważałem w swoim mniemaniu za w miarę dobrze przeze mnie ogarnięty. Tak się kręcę w kółko. Na razie trzymam się (jak widać powyżej) klasycznych założeń geopolityki a Mackinder jest moim prorokiem. Dlatego na spokojnie przyjmuję różne Majdany w krasz-zonie Heartlandu czy inwazje beżowo-brązowych Ludków Morza. Jednak dynamika zdarzeń całkowicie uniemożliwia tworzenie sensownych prognoz. Czekam na klincz hegemona i pretendenta. Cokolwiek z niego wyniknie będzie chyba lepsze od tego pierdyliona proxy-war. Przecież to się można dwubiegunówki jakiej nabawić od analizowania tej internetowej bieżączki.
Lepsza dobra książka np: Systemy myślenia ludów wschodu - Hajime Nakamury. To powinni czytać do poduszki wszyscy czekający aż Wielki Żółty Brat pogoni żydopedoreptilojankesów z Wielikiej Slavii czy tam Lechii (nie wiem co tam teraz obowiązuje za dogmat). Czytać ze zrozumieniem oczywiście.... bo dla mnie jest jasne, że ruch w stronę Orientu skończy się najpewniej ściąganiem stąd jarłyku przez acefała, bezgłowego nosiciela krzyża, sierpa i młota, ukoronowanego wieczną swastyką słońca.
W koronkową akcję "wyjmowania Chincyków" w stylu Kissingera jakoś nie bardzo wierzę. Przeczy temu spinanie pośladków na zachodnim Pacyfiku. Poza tym nic dwa razy się nie zdarza.
Kamil Tumulec
Mam niepokojące wrażenie jakbym czytał własne alter ego :) Zresztą podobnej frustracji dałem tu akurat całkiem niedawno wyraz, oprócz kwestii syryjskiej dorzuciłbym jeszcze ściśle z nią skorelowaną chryję z przychodźcami i głupawkę powstałą z zachodzenia w głowę nad jej przyczynami od której można było dostać wsobnego oczopląsu, w końcu miałem serdecznie dość bycia na własne poniekąd życzenie ofiarą wojny informacyjnej na której nie bierze się jeńców, czułem się jak dojrzewające dziecko rozwodzącej się gejowskiej pary, nie chciałem już być dymany... Dlatego dla higieny psychicznej warto się czasem nieco odmóżdżyć [ no, bez przesady oczywizda ] np. podśmiechujkami z les comedy family jak w moim ostatnim wpisie, polecam także praktykę małego podsrywu, yntelektualną partyzantkę wobec narzucanych odgórnie dyskursów jaką zastosowałem w poprzednim ''narodowoerytrejskim'' po to choćby aby wyjść poza zaprogramowanie na fiksację na pro-islam i kontrę wobec niego, generalnie szczurza taktyka rycia głębinowego - innego sposobu na wydostanie się z matni póki co nie widzę. Geopolityka owszem także jest odtrutką dla gejopolityki stąd gdzie mogę lansuję te wszystkie Bartosiaki, Lubiny i Pyffele aczkolwiek plackiem nie padam starając się zdrowy dystans trzymać, niemniej przyznaję wprowadza to jaki taki porządek w obecny chaos i przy okazji język dorosłych ludzi do publicznego dyskursu, gdzie dotąd królowali mali szu żonglujący totalnie zgraną kartą prawoczłowieczyzmu i demokracji, która jest stety czy nie ''skurwiałą szmatą oblepioną spermą'', że zacytuję klasyka [ tym bardziej wyciągane z lamusa przez spedaloną gówniażerię z xxxportalu nazi-bolszewickie alternatywy i lepione z nich duginowskie klechdy kremlowskiego szamana mamroczącego nad kotłem kretyńskie zaklęcia o czwartej teorii-V-ej Rzeszy-szóstej skrobance itd. ].
UsuńZ tego co piszesz wynika, że czas odkurzyć sobie witkacowskie ''Nienasycenie''... [ a może nawet i sięgnąć w końcu po Micińską ''Nietotę'' czy ''Xiędza Fausta'' choć się akurat boję tu, że polegnę ]. I tak nas już trują murti-bingiem, o ile mi wiadomo dopierdalaczowe świństwo płynie głównie stamtąd, testują na durnych białasach, którzy sami je sobie ordynują, tylko czemu akurat na nas ta zemsta za wojny opiumowe, ''pro-atlantyzmem'' podpisaliśmy na siebie wyrok śmierci ? Dzięki za rekomendację, zapowiada się rewelacyjnie nie tyle nawet ze względu na tematykę, bo większość zagadnień jest znana co zestawieniem ich wszystkich w przejrzystą syntezę na jaką mi wygląda. Aczkolwiek nieśmiało zaoponuję, że choć daleki jestem od modnego obecnie obwiniania cywilizacji zachodniej o wszelkie zło i bliskich demencji zachwytów nad orientem, niemniej gwoli sprawiedliwości trza przyznać iż komunonaziolizm to dar dla świata przez Zachód wysrany. Owszem, przyjął się świetnie głównie poza nim i są tacy co twierdzą iż nie bez przyczyny jednak ja należę raczej do zwolenników tezy, że to rozpad ichnich tradycji stworzył po temu warunki a nie one same. Inaczej jak wytłumaczyć choćby szaleństwa maoizmu z paroksyzmem rewolucji kulturalnej na czele, która była totalnym zaprzeczeniem wymienianych przez Nakamurę właściwych chińskiej tradycji ''przywiązywania wagi do minionych wydarzeń'', ''szacunku dla hierarchii'' i ''formalizmu w zachowaniu'' etc., prawdziwą eksplozją młodzieńczej buty, chamstwa i agresji dyrygowaną aby było straszno-śmieszniej przez obleśnego starca ogniskującego seksualną histerię hunwejbińskich groupies. Wymownym dowodem spustoszenia także wszystkie zrujnowane klasztory buddyjskie od Mongolii przez Tybet po Kambodżę czy skurwiały dosłownie tajski ''ludowy'' buddyzm - więc to raczej nie w obcej tradycji problem a jej braku, próżni po niej wypełnianej zmutowanymi na ichnią modłę pop-artefaktami lub upiornymi meta-mutacjami typu sekty Moona sprokurowanej jak wiele z jej podobnych przez Lucyfer wie jakie bezpieki czy groteskowego ''bastionu logiki sakralnej'' w Kimlandii.
Usuń...no i czy jarłyk a renta kolonialna to znowu taka wielka różnica syfilizacyjna ?
Usuń