James Lyons - czterogwiazdkowy amerykański admirał w stanie spoczynku
przedstawił nową, ciekawą teorię dotyczącą incydentu w Bengazi. Jego teza: terrorystom chodziło o porwanie ambasadora, wzięcie go na zakładnika i zorganizowanie wymiany. Na dwa tygodnie przed atakiem na amerykański konsulat w Bengazi egipski prezydent Morsi oraz przywódca al-Kaidy al-Zawahiri wielokrotnie wzywają do wypuszczenia "Ślepego Szejka" Omara Abdula Rahmana z więzenia. To prawdopodobnie właśnie na niego miał zostać wymieniony ambasador Stevens. Według Lyonsa transakcja ta miała już zgodę... administracji Obamy. Stąd wzięły się rozkazy zakazujące marines interweniować w trakcie ataku. Całe porwanie miało być zainscenizowanym zdarzeniem. Terrorystyczna milicja odpowiedzialna za ochronę konsulatu miała postrzelać trochę w powietrze, złapać ambasadora i bez strat szybko się ultonić. Później tuż przed wyborami dokonano by wymiany uwalniając zakładnika a słupki sondażowe Obamy poszybowałyby w górę. Powstał jednak nieoczekiwany problem: dwóch Navy Seals: Glen Doherty i Tyron Woods na własną rękę rzuciło się ambasadorowi na ratunek zadając zaskoczonym terrorystom duże straty. Resztę tej historii już znamy...
czy z tego wynika, że Obama jest zdrajcą? tzw. zdradził swoich żołnierzy - Doherty'ego i Wood'sa?
OdpowiedzUsuńZadajmy pytanie od innej strony. Czemu co jakiś czas ochrona Obamy go ośmiesza?
OdpowiedzUsuń