Argumentem za pozostawaniem Putina-Hujły u władzy może być też to, że zastąpią go ludzie o wiele bardziej niebezpieczni. Hujło zdaje się zrozumiał, że Rosja jest wciąż zbyt słaba ekonomicznie na realizację wielkiego planu budowy Russkiego Mira. Nie zdołał opanować ukraińskich fabryk zbrojeniowych potrzebnych do wielkiej modernizacji sił zbrojnych FR. Putin jako człowiek służb jest ostrożny. Jego styl działania to: prowokacja, badanie reakcji, wypuszczanie balonów próbnych, zmyłki, brutalny atak a później rżnięcie głupa. Widzieliśmy to w Gruzji, na Ukrainie i w Smoleńsku. Widzimy to teraz w Syrii. Pójście na wojnę nuklearną z NATO to nie na jego nerwy. Pozostają mu więc wojny hybrydowe, konflikty na mniejszą skalę i prowokacje, które mogą przekształcić się w gorącą wojnę.
Taka postawa wywołuje jednak niezadowolenie wśród małpoludów z armii i floty oraz z GRU. Znajomy miał okazję rozmawiać jakiś czas temu z oficerami rosyjskiej floty. Mówili otwartym tekstem: jesteśmy przygotowani do wojny i chcemy wojny. "Pojebany pułkownik" Girkin vel Striełkow (Jak mówi Kołomojski: "Girkin to Żyd!") zupełnie bezkarnie mówi, że Putin straci władzę, jeśli odda Donbas Ukrainie i zostanie rozstrzelany jak car Mikołaj II . W USA gdy jakiś uliczny świr wzywa do zabicia prezydenta, odwiedzają go agenci Secret Service. W autorytarnej Rosji taki Girkin może sobie swobodnie wysuwać takie groźby. Musi więc mieć możnych protektorów.
Być może jeden z tych protektorów niedawno odszedł na łono Lenina - szef GRU gen. Siergun. Jak wiadomo, ludzie GRU w Donbasie strzelali do ludzi FSB. Czyżby więc rosyjska interwencja w Syrii miała przede wszystkim za zadanie przeniesienie tych oszołomów na jakieś pustynne zadupie z dala od Rosji? Czy dlatego Obama tak ochoczo zgodził się, by Putin wysłał tam swoje wojska? Czyżby Zachód bał się, że Putin zostanie obalony przez wojskowych?
W latach 1992-2016 zmarło w Rosji 42 generałów . Tylko 3 z nich śmiercią naturalną. Jak czytamy: "Aż 14 z nich zastrzeliło się lub zostało zastrzelonych, 2 powiesiło się, 2 wyskoczyło przez okno, 1 wpadł pod pociąg, 2 zginęło w katastrofach lotniczych (jeden w śmigłowcu, a drugi w pasażerskim Boeingu prawdopodobnie celowo strąconym przez rosyjskie służby pod Permem), 7 zginęło w wypadkach drogowych, 1 został spalony w samochodzie, 2 otruto, 1 zginął w trakcie działań bojowych, 7 zmarło nagle na zawał lub w niewyjaśnionych okolicznościach i tylko 3 zmarło bez wątpienia w sposób naturalny – ze starości lub po długiej chorobie.
(...)
Rządy Władimira Putina rozpoczęły się od śmierci Szefa Zarządu GRU generała-majora Szałajewa, który zginął w wypadku samochodowym 7 sierpnia 1999 r. na dzień przed objęciem urzędu przez nowego prezydenta. Potem jednak przez kolejne dwa lata nie zginął żaden generał i tylko jeden admirał – Ugriumow, dyrektorFSB ds. terroryzmu na Kaukazie zmarł w Czeczenii – jakoby na serce.
Za to w 2002 r. – po zakończeniu II wojny czeczeńskiej – zmarło w ciągu roku od razu 9 generałów! Jednym z nich był popularny generał Aleksander Lebied, związany z oligarchą Borisem Bieriezowskim, który zginął w katastrofie śmigłowca.
Po wojnie w Gruzji w 2008 r. zmarło od razu 5 generałów, chociaż przez 5 wcześniejszych lat nie umarł ani jeden!
W 2010 r. – po kwietniowej Katastrofie Smoleńskiej – na jesieni zginęło od razu 4 generałów i podpułkownik wywiadu, w tym 3 zginęło zaledwie w ciągu 3 dni. W następnym roku zginęło 2 kolejnych generałów.
Warto przyjrzeć się kto konkretnie zginął na jesieni „po Smoleńsku”: wiceszef GRU generał Iwanow – nagle zniknął w czasie wizyty w Syrii, trupa znaleziono 16 sierpnia nad morzem. Szef Zarządu Wywiadu Wojsk MSW Czewrizow (odpowiedzialny za operacje specjalne) – strzelił sobie w głowę w Moskwie 4 października 2010 r. Kilka dni później we własnym garażu w Moskwie zastrzelił się też podpułkownik FSB Boris Smirnow.
28 października 2010 r. generał-lejtnant Dubrow wpada pod pociąg w rejonie Bałaszichskim pod Moskwą. 30 października w centrum Moskwy znaleziono martwego generała-lejtnanta Debaszwili i tego samego dnia generał-lejtnant Szamanow ma wypadek samochodowy w Tule.
Tych trzech generałów nie można jednak wiązać ze Smoleńskiem. Łączyło ich co innego – ostro i otwarcie występowali przeciwko Putinowi i ówczesnemu ministrowi obrony Serdiukowowi), podobnie jak generał-pułkownik Aczałow, który zmarł 23 czerwca 2011 r.
26 sierpnia 2011 r. generał-major Moriew – szef FSB w Obwodzie Twerskim (sąsiadujący ze Smoleńskim) został znaleziony martwy w swoim gabinecie z kulą w głowie. Kolejno od kuli ginie generał-lejtnant Szebarszin (były szef Putina w KGB), a były minister obrony generał Graczow umiera w 2012 r. na nieznaną chorobę lub zostaje otruty.
Następnie – aż do inwazji na Krym – mamy dwa lata względnego spokoju – powiesił się tylko we własnej łazience szef Akademii Sztabu Generalnego, generał Bondariew (19.04.2013).
W 2014 r. – w trakcie i po zakończeniu rosyjskiej inwazji na Krym – w ciągu roku samobójstwo (?) popełniło od razu 6 generałów, w tym najpierw – w ciągu miesiąca – dwóch admirałów. 5 z nich się zastrzeliło, a jeden wyskoczył przez okno.
W nocy 3 stycznia 2014 r. w swoim mieszkaniu w Petersburgu zastrzelił się wiceadmirał Ustimienko, były zastępca dowódcy rosyjskiej Floty Północnej.
7 lutego 2014 r. strzelił sobie w głowę kontradmirał Apanasienko. Zmarł kilka dni później.
18 marca 2014 r. zastrzelił się emerytowany generał-major Saplin.
8 czerwca 2014 r. w Moskwie zastrzelił się generał-major Gudkow.
16 czerwca 2014 r. wyskoczył przez okno z 6 piętra w czasie przesłuchiwania go przez Komitet Śledczy generał-major policji Kolesnikow, wiceszef Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Ekonomicznego i Zwalczania Korupcji MSW. Szczegółowych okoliczności samobójstwa nie ujawniono.
21 lipca 2014 r. strzelił sobie w głowę we własnym gabinecie generał-major Miszanin dowodzący armią w Obwodzie Niżegorodzkim.
W 2015 r. w okresie walk w Donbasie i wojny w Syrii – zmarło kolejnych 3 generałów (jeden się zastrzelił, jeden się powiesił, a jeden „miał zawał”).".
(koniec cytatu)
To każe spojrzeć na nowo również na "katastrofę" Boeinga 737 linii Aerofłot nad Permem w 2008 r., w której zginął generał-oszołom Troszew. Jak czytamy:
"Do zdarzenia doszło 14 września 2008 r. Należący do kompanii „Aerofłot” Boeing 737 leciał z Moskwy do Permu. Wśród pasażerów byli m.in. doradca prezydenta Rosji – generał Giennadij Troszew oraz Aleksandr Trofimow, powszechnie uważany za szefa mafii na Powołżu i w Czuwaszji. Samolot runął 11 km przed lotniskiem w Permie. Zginęli wszyscy na pokładzie – 82 pasażerów i 6 członków załogi.
Według oficjalnej wersji śledztwa podanej przez rosyjski Komitet Lotniczy MAK, „osławiony” później m.in. sfałszowaniem śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej, przyczyną wypadku był błąd nietrzeźwych rosyjskich pilotów.
To kłamstwo – twierdzi Anton Myrzin, który przez lata gromadził wszystkie dostępne materiały śledztwa, rozmawiał z wieloma świadkami tej katastrofy oraz z rodzinami ofiar.
„Na tej podstawie doszedłem do wniosku, że samolot został strącony przez rosyjskie służby specjalne w celu zlikwidowania ambitnego generała Troszewa”, doradcy ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa – ocenia Myrzin.
Jego zdaniem, szybko rosnące wpływy i popularność generała zaczęły bowiem niepokoić służby w otoczeniu ówczesnego premiera Władimira Putina, który szykował się już zapewne na następną prezydencką kadencję po Miedwiediewie.
Myrzin zwraca uwagę, że zarówno świadkowie zdarzenia, jak i kamery wyraźnie zarejestrowały, iż spadający samolot płonął, a na jego pokładzie doszło do kilku eksplozji, których huk wszyscy słyszeli.
Świadkowie złożyli takie zeznania w śledztwie, jednak Komitet MAK zignorował je. Twierdził, że żadnego pożaru ani wybuchów nie było, a wszystkie urządzenia samolotu pracowały sprawnie aż do momentu zderzenia z ziemią.
Rosyjskie władze niemal tuż po katastrofie – zanim jeszcze cokolwiek zbadano – kategorycznie ogłosiły, że jej przyczyną nie byłzamach terrorystyczny. Na jakiej podstawie? – pyta dziennikarz.
Zdaniem Myrzina, aby uwiarygodnić wersję o „błędzie pijanych pilotów” w oczach własnego społeczeństwa rosyjskie służby – na miesiąc przed ogłoszeniem wyników śledztwa – zainscenizowały skandal z udziałem słynnej celebrytki Kseni Sobczak na pokładzie innego samolotu linii Moskwa – Nowy Jork.
Przed startem z Moskwy Sobczak oskarżyła pilotów, że są pijani i wymusiła wymianę załogi, dzwoniąc do wysoko postawionych polityków. Skandal ten został nagłośniony przez kremlowskie media na całą Rosję. Po tym zdarzeniu zdecydowana większość społeczeństwa uwierzyła więc, że również katastrofę pod Permem spowodowali pijani piloci.
Myrzin ustalił też, że rodzina generała Troszewa otrzymała po katastrofie odszkodowanie 8-krotnie wyższe niż bliscy wszystkich pozostałych ofiar. Czy była to cena za milczenie? Co ciekawe –katastrofa, w której zginął popularny doradca prezydenta, miała miejsce w dniu urodzin Dmitrija Miedwiediewa, choć to akurat mógł być tylko przypadek."
(koniec cytatu)"Do zdarzenia doszło 14 września 2008 r. Należący do kompanii „Aerofłot” Boeing 737 leciał z Moskwy do Permu. Wśród pasażerów byli m.in. doradca prezydenta Rosji – generał Giennadij Troszew oraz Aleksandr Trofimow, powszechnie uważany za szefa mafii na Powołżu i w Czuwaszji. Samolot runął 11 km przed lotniskiem w Permie. Zginęli wszyscy na pokładzie – 82 pasażerów i 6 członków załogi.
Według oficjalnej wersji śledztwa podanej przez rosyjski Komitet Lotniczy MAK, „osławiony” później m.in. sfałszowaniem śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej, przyczyną wypadku był błąd nietrzeźwych rosyjskich pilotów.
To kłamstwo – twierdzi Anton Myrzin, który przez lata gromadził wszystkie dostępne materiały śledztwa, rozmawiał z wieloma świadkami tej katastrofy oraz z rodzinami ofiar.
„Na tej podstawie doszedłem do wniosku, że samolot został strącony przez rosyjskie służby specjalne w celu zlikwidowania ambitnego generała Troszewa”, doradcy ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa – ocenia Myrzin.
Jego zdaniem, szybko rosnące wpływy i popularność generała zaczęły bowiem niepokoić służby w otoczeniu ówczesnego premiera Władimira Putina, który szykował się już zapewne na następną prezydencką kadencję po Miedwiediewie.
Myrzin zwraca uwagę, że zarówno świadkowie zdarzenia, jak i kamery wyraźnie zarejestrowały, iż spadający samolot płonął, a na jego pokładzie doszło do kilku eksplozji, których huk wszyscy słyszeli.
Świadkowie złożyli takie zeznania w śledztwie, jednak Komitet MAK zignorował je. Twierdził, że żadnego pożaru ani wybuchów nie było, a wszystkie urządzenia samolotu pracowały sprawnie aż do momentu zderzenia z ziemią.
Rosyjskie władze niemal tuż po katastrofie – zanim jeszcze cokolwiek zbadano – kategorycznie ogłosiły, że jej przyczyną nie byłzamach terrorystyczny. Na jakiej podstawie? – pyta dziennikarz.
Zdaniem Myrzina, aby uwiarygodnić wersję o „błędzie pijanych pilotów” w oczach własnego społeczeństwa rosyjskie służby – na miesiąc przed ogłoszeniem wyników śledztwa – zainscenizowały skandal z udziałem słynnej celebrytki Kseni Sobczak na pokładzie innego samolotu linii Moskwa – Nowy Jork.
Przed startem z Moskwy Sobczak oskarżyła pilotów, że są pijani i wymusiła wymianę załogi, dzwoniąc do wysoko postawionych polityków. Skandal ten został nagłośniony przez kremlowskie media na całą Rosję. Po tym zdarzeniu zdecydowana większość społeczeństwa uwierzyła więc, że również katastrofę pod Permem spowodowali pijani piloci.
Myrzin ustalił też, że rodzina generała Troszewa otrzymała po katastrofie odszkodowanie 8-krotnie wyższe niż bliscy wszystkich pozostałych ofiar. Czy była to cena za milczenie? Co ciekawe –katastrofa, w której zginął popularny doradca prezydenta, miała miejsce w dniu urodzin Dmitrija Miedwiediewa, choć to akurat mógł być tylko przypadek."
Jak mówi anglojęzyczna Wikipedia:
"During his career as a commander in Chechnya he gained notoriety after advocating public executions of separatist fighters.[4][5] Human rights activists had accused him of tolerating rampant abuses in the war-ravaged republic.[6] Early in the war he declared that the shattered city of Grozny should never be rebuilt so as to serve as a warning against "treason to Russia's ethnic minorities".[2] He also publicly defended Yuri Budanov, who was on trial for the rape and murder of an 18-year-old Chechen woman, Elza Kungayeva."
Troszew był więc niebezpiecznym pojebem i jakby powiedziały młodociane fejsbukowe trolle "dobrze, że zdechł".
Wystarczy przejść się po moskiewskim Cmentarzu Nowodziewiczym, by przekonać się, że wśród sowieckich i rosyjskich generałów, marszałków i admirałów możemy znaleźć zaginione ogniwa ewolucji. (Ja w 2012 r. zdołałem cyknąć tam m.in. dosyć świeży grób generała Graczowa).
***
Ostatnio możemy słyszeć, że politycy tacy jak Orban, Zeman czy Fico to "konie trojańskie Putina" i że nawet PiS (po Smoleńsku!) działa w interesie rosyjskiego dyktatora. No cóż, z przyjaźnią między Putinem a Orbanem może być tak jak kiedyś z dobrymi relacjami między Erdoganem a Putinem, po których nie ma już śladu. Dużo groźniejsze jest co innego - największymi sojusznikami Putina-Hujły w Europie są przedstawiciele oligarchii rządzącej takimi krajami jak Niemcy, Francja, Holandia czy Belgia. Sterowani przez nich politycy tacy jak enerdowska dywersantka Angela Merkel czy powiązany z Gazpromem Guy Verhovstadt robią przysługi Putinowi-Hujle nie tylko na odcinku gospodarczym (Nord Stream 2) i politycznym (format normandzki), ale przede wszystkim niszczą jedność europejską i wpychają całe narody w objęcia Putina-Hujły. To co zrobili z Grecją woła o pomstę do Nieba. Wywołany przez nich kryzys imigracyjny jest dużo skuteczniejszym mechanizmem niszczenia Europy niż działania sponsorowanych przez Rosję partyjek. Merkel czy Verhovstadt chcą narzucać całej Europie swoją wersję liberalnej demokracji, polegającą na tym, że lichwiarze, skorumpowani politycy oraz bliskowschodnio-afrykańscy imigranci mogą dokonywać bezkarnie przestępstw a zwykli, biali Europejczycy mają siedzieć cicho, na nich harować i mieć wieczne poczucie winy. Taka polityka musi doprowadzić do buntu i wojny rasowej w Europie. Początek tego widzimy już w Niemczech.
***
Jak zwykle polecam lekturę mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor".
Ostatnio możemy słyszeć, że politycy tacy jak Orban, Zeman czy Fico to "konie trojańskie Putina" i że nawet PiS (po Smoleńsku!) działa w interesie rosyjskiego dyktatora. No cóż, z przyjaźnią między Putinem a Orbanem może być tak jak kiedyś z dobrymi relacjami między Erdoganem a Putinem, po których nie ma już śladu. Dużo groźniejsze jest co innego - największymi sojusznikami Putina-Hujły w Europie są przedstawiciele oligarchii rządzącej takimi krajami jak Niemcy, Francja, Holandia czy Belgia. Sterowani przez nich politycy tacy jak enerdowska dywersantka Angela Merkel czy powiązany z Gazpromem Guy Verhovstadt robią przysługi Putinowi-Hujle nie tylko na odcinku gospodarczym (Nord Stream 2) i politycznym (format normandzki), ale przede wszystkim niszczą jedność europejską i wpychają całe narody w objęcia Putina-Hujły. To co zrobili z Grecją woła o pomstę do Nieba. Wywołany przez nich kryzys imigracyjny jest dużo skuteczniejszym mechanizmem niszczenia Europy niż działania sponsorowanych przez Rosję partyjek. Merkel czy Verhovstadt chcą narzucać całej Europie swoją wersję liberalnej demokracji, polegającą na tym, że lichwiarze, skorumpowani politycy oraz bliskowschodnio-afrykańscy imigranci mogą dokonywać bezkarnie przestępstw a zwykli, biali Europejczycy mają siedzieć cicho, na nich harować i mieć wieczne poczucie winy. Taka polityka musi doprowadzić do buntu i wojny rasowej w Europie. Początek tego widzimy już w Niemczech.
***
Jak zwykle polecam lekturę mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor".
Nie zapominajmy też, że ludzie którzy obecnie rządzą Rosją są niewyobrażalnie bogaci. Mają fortuny porównywalne z bogactwem gromadzonym przez pokolenia oligarchicznych rodów zachodniej Europy, z tą różnicą, że zgromadzone błyskawicznie na drodze ordynarnego jarłyku na środkach teoretycznie budżetowych. Żal rozstawać się z taką kasą, tym bardziej że w tym rejonie świata utrata kasy i władzy to też najczęściej utrata życia.
OdpowiedzUsuńW przypadku smuty, drugi i trzeci garnitur władzo-bezpieki może się ewakuować na Zachód, ale naczalne rukowodztwo z pierwszego garnituru mogłoby tam spędzić resztę życia na pokazowych procesach ciągnących się latami. Poza tym mają też świeżo w pamięci to co się stało z Kaddafim. Bo za co w sumie ten Kaddafi został tak spektakularnie wypatroszony? Za damski chuj przecież. Cos tam niby kombinował z planami rozliczenia za ropę w złocie. Może jeszcze Ostatni Bastion Logiki Sakralnej by ich przygarnął i kto wie czy ten twór właśnie w takim celu nie jest sztucznie podtrzymywany przy życiu, z myślą o żyjących jeszcze bogatych ale zmierzchających Katechonach. No bo gdzie indziej? Mugabe by ich wydał za najnowsze Playstation, a w Bariloche dziupla już spalona.
W setną rocznicę październikowej może być kolejna, a potem dwa warianty; albo szybki rozpad, albo junta, która rozpad może opóźnić i ograniczyć jego skalę. Skoro cywilom (nazwijmy ich tak umownie) i w jakimś stopniu okcydentalistom, nie udało się rozbujać gospodarki, to tym bardziej nie zrobią tego eurazjatyckie trepy.
Wątpię tez by agresja została skierowana na zewnątrz, w każdym razie na pewno nie na początku smuty i walk frakcyjnych. Nawet jeśli za Striełkowem stoi bardzo mocna grupa trepów, to Putin ma bezpośrednio pod sobą 200 tysięcy Wojsk Wewnętrznych MSW. Podporządkował je sobie pod koniec 2014. Wśród nich są komandosi z SOBR, dywizja im. Dzierżyńskiego (ODON). Wiele wyposażonych w sprzęt kupiony za ciężkie pieniądze na Zachodzie. To nie jest jakaś przypadkowa zbieranina z kałaszami i w czapkach uszankach. Poza tym ma jeszcze cały aparat FSB i jednostki mu podporządkowane Alfa, Wympieł. Dlatego wydaje mi się, że nawet supersilne i super-umocowane trepy otwarcie nie wystąpią (co widać choćby po tym z jaką łatwością pozwalają się odjebywać), a raczej będą dolewać oliwę zza winkla, aż głodny lud wyjdzie na barykady. Potem się zacznie jak ODON i OMON ruszą pacyfikować głodnych emerytów. Grupa "patriotów" z GRU zdejmie maski, jak już posoka będzie się lała strumieniami po ulicach.
Nieciekawa jest też sytuacja demograficzna, choć fanklub Putina twierdzi, ze zahamował on zapaść, to jak się nałoży mapę przyrostu naturalnego na mapę zróżnicowania etnicznego widać, że wyludniają się etnicznie rosyjskie tereny, a boom występuje u Buriatów, Ugro-Finów, ludów tureckich i kaukaskich. Rozpiętość w dochodach, określana współczynnikiem Giniego już nieoficjalnie przekroczyła poziom Brazylii i jest wielokrotnie wyższa od tej, od której liczy się ryzyko wybuchu społecznego. Myślę, że jeszcze ten rok uda im się przeturlać, ale czuć już w powietrzu zmianę, bo ruchy które ostatnio wykonują to jest machanie łapami przez tonącego pijaka. W akcie desperacji nawet Żydów do powrotu namawiają :)
Jakoś tak czuję, że niespodzianek na mapie politycznej może być więcej. Tak forsowana latami przez UE regionalizacja, pompowanie jakiś gównianych euroregionów w celu osłabienia państw narodowych, może w wypadku wojen religijno-rasowych z nachodźcami skończyć się reanimacją takich niepodległych tworów jak Bawaria, Saksonia, Westfalia, Flandria, Burgundia, Sabaudia, Wenecja. Rozpadłaby się nie tylko UE ale G-7. Może rzeczywiście Friedman ma rację i czeka nas drugi Złoty Wiek.
...a co tam panie u Baćki za miedzą słychać? Wielki Obrotowy Katechon już zdecydował w którą stronę się obrócić? Myślę, że ta chorągiewka to najlepszy miernik tego co naprawdę dzieje się w Rosji i analiza jego ruchów robaczkowych może być bardziej użyteczna od insajderskich wrzutek niewiadomego pochodzenia.
Takie spostrzeżenia, po:
Usuń1. Co do oligarchów i ich majątków, to nie znamy ich pełnej skali bogactwa, ale jeśli już to są oni porównywani do blisko-wschodnich szejków - gdyż też bardzo szybko się ogromnie wzbogacili i chwalą się co mają. Jednak w USA i Europie też wielu bardzo bogatych osób wzbogaciło się w swoim pokoleniu (choć inaczej niż w Rosji i byłych krajach komunistycznych),z kolei co do starych bogatych rodów to podobnie też nie znamy ich majątków gdyż są one maksymalnie wyciszane. Ci post-komunistyczni oligarchowie przypominają mi neo-maharadżów z Indii i plutokratów-partyjniaków z Chin Ludowych.
2. Dyktatorzy mają jeszcze Koreę Płn. jako swój schron, oraz różne państwa blisko-wschodnie typu AS, ZEA, Katar, itd.
3. Co do populacji żydowskiej to Wołodia ma taki interes by ją do siebie przygarnąć, że raz będzie wtedy wyglądał na demokratycznego-wielo-kulturowego-tolerancyjnego obrońcę prześladowanej mniejszości (religijno-kulturowo-narodowej) (podobnie jak miało miejsce w przypadku tego wielkiego meczetu w Moskwie), po następne gdyby przybyły miliony aszkenazyjczyków z Europy i Izraela (jeszcze przed atakami islamistów w Europie, P. mówił do rosyjskojęzycznych Żydów w Izraelu by wracali do Matuszki/Tituszki Rosji) to miałby sukces rozrodczy (oprócz tych plemion co wymieniłeś są w Rosji to i też Żydzi mają większą dzietność od statystycznych Słowian), no i byłaby to rzesza osób wykształconych zarówno na zachodnich jak i radzieckich uczelniach - ten kremlowski W.P (pan władek a nie waldek/lub nie W.Pawlak) przy tym dodał w Rosji zaczyna doskwierać brak specjalistów z różnych dziedzin bo ci co się za czasów radzieckich wykształcili to później (na przełomie lat 80/90 - w dodatku za aprobatą władzy) wyjechali=głównie do Izraela, USA i zachodniej Europy (Niemicy, Francja Anglia), do tego należy wspomnieć, że jest to dość zamożna populacja więc pod tym względem też na + dla Rosji (wzbogacenie się społeczeństwa+wpływy do budżetu/rozkręcenie handlu i geszeftów).
Odkrywca
1. do listy regionalnych szowinizmów doliczyć jeszcze wypada separatyzm baskijski i głośny ostatnio kataloński, oba co ciekawe płynnie łączące nacjonalizm z mocno lewicowym, bolszewickim wręcz światopoglądem, naszemu lewactwu tak oburzającemu się na ''Polskę dla Polaków'' [ a dla kogóż ma być - dla ziemniaków ?! ] jakoś ten mariaż nie bruździ... Z drugiej Bawarom czy Saksonom akurat się nie dziwię i wspieranie tych akurat lokalnych separatyzmów jest w naszym interesie jak sądzę, to zdrowy odruch biorąc pod uwagę co wyczynia wierchuszka UE, która faktycznie zachowuje się jakby była czyjąś agenturą.
Usuń2. baćka - o to to, dobry trop, dzięki za zwrócenie uwagi bo faktycznie niezawodny barometr:)
@Odkrywca
UsuńBogactwo naftowych szejków, choć prostackie i oczojebne, to jednak trochę skapuje na zwykły lud, a jedyne co skapuje z ruskich oligarchów na zwykłych Rosjan to diermo doprawione pogardą. Wielokulturowość może być atutem tylko dla imperium i tylko w czasach prosperity, bo pokazuje mniejszościom z kim się opłaca trzymać i wiązać swoją przyszłość. Prosperita wzmacnia i tak już silne oddziaływanie kulturowe, przez które większość narzuca własne normy społeczne mniejszościom i łatwiej je asymiluje. Nawet fantomowe Imperium Brytyjskie w postaci Commonwealthu pozwala UK na zasysanie zasobów ze swojej post-imperialnej przestrzeni według potrzeby chwili, dzięki ogromnej sile oddziaływania kulturowego, wzmacnianego jeszcze gospodarką. Rosja nie jest nawet fantomowym imperium. Nie ma żadnej siły przyciągającej. Jej oddziaływanie "kulturowe" na obszarze post radzieckim kojarzy się z syfem, biedą, stagnacją, marazmem i kryminałem. Tadżykistan już dał temu wyraz i przeorientował się na Pekin: http://xportal.pl/?p=24263
Im dłużej Moskwa będzie wierzyć w to, że jest imperium, tym dłużej będzie się zachowywać jak imperium i tym boleśniejszy będzie jej zjazd. Dlatego wielokulturowość to czynnik sprzyjający jej decentralizacji i rozpadowi. Czy gdyby Szojgu dostał od 'innych szatanów' propozycję zostania dożywotnim, dziedzicznym prezydentem Republiki Wielkiej Buriacji, poszerzonej aż do Oceanu Arktycznego o Krasnojarską i Jakucką strefę czasową, nie skorzystałby? Wolałby nadal być jednym z chanów moskiewskich, czekających na jedwabną nitkę w jakieś leniwe piątkowe popołudnie, niż być Wielkim Chanem u siebie, wśród swoich, z dyskretnym ale solidnym anty-chińskim feedbackiem ze strony Waszyngtonu? Gdyby się zgodził i zapoczątkował reakcję łańcuchową na obszarze całej Syberii? Kilkanaście nowo powstałych republik Tiutiurlistanów rządzonych przez skośną nomenklaturę z Jednej Rosji, skośną część bezpieki i skośną część trepów, pokazałoby wszystkim, że długie ramię Moskwy jest kikutem sięgającym ledwo do Jekaterynburga. Nawet Cyryla Gundiajewa, ugro-fińskiego Mordwina dałoby się wykreować na duchowego przywódcę odwiecznie uciemiężonych ludów, które nie dostały nigdy szansy na własną (oczywiście demokratycznie-liberalną :) ) państwowość. Pół-Ormianin Ławrow pewnie spędzi zasłużoną emeryturę u córki w USA, absolwentki Uniwersytetu Columbia.
Próba ściągnięcia na powrót Żydów to akt rozpaczy. Może parę klanów haredim się skusi. Żydzi z Rosji (zarówno "kapelusze" jak i "ogoleni") uciekali przez ostatnie dekady licząc na to, że wreszcie na Zachodzie rozwiną skrzydła. "Techniczni" sobie poradzili i stanowią już element zachodniego krajobrazu. "Humaniści" nie za bardzo. Jakież było ich zdziwienie gdy zorientowali się, że wszystkie miejsca "biorące" i "żrące" w licznych redakcjach i NGO-sach są już pozajmowane....przez Żydów. Pałętali się przez tyle lat szukając żywiciela i teraz mają wracać z powrotem by odbudowywać kraj, z którego spieprzyli z takim trudem? To oferta atrakcyjna dla "kapeluszy", którzy rzeczywiście mają podstawy obawiać się o swoje bezpieczeństwo, choć w gwałtownie islamizującej się Rosji też im za ciepło nie będzie i dlatego preferują Ukrainę. "Ogoleni" się na to nie skuszą, a jesli nawet, to warunki jakich zażądają będą w dłuższej perspektywie nie do przyjęcia dla striełkowców i "patriotów" z GRU, którzy ideowo walczą z "żydojankeskimi satanistami z NWO". Too little, too late. To nie jest żaden finezyjny trik, tylko gest proszalnego dziada, który obawia się, że może nie podołać opłaceniu stawek lojalności wojsk wewnętrznych, sprywatyzowanych na czas zbliżającego się Ragnaroku. Mimo, że jest bardzo bogaty to wie, że w czasie Ragnaroku opłaty za wierność będą rosły szybciej niż spada dziś rubel. To wyciągnięcie łapy po sakiewkę i jednocześnie po rodzaj żywej, brodatej polisy ubezpieczeniowej na wypadek Trybunału w Hadze.
@Chehelmut
Usuńnacjonalizm baskijski i kataloński, podobnie jak nacjonalizmy celtyckie był i jest lewicowy, bo ich przeciwnicy to konserwatywne klasy posiadające. Chodzi mi raczej o to, czy kraj związkowy taki jak Niemcy może się rozpaść po szwach landów, gdyby władze centralne w Berlinie zostały uznane za trwale niezdolne do rozwiązania problemów gigantycznej inwazji? Bo to, co przyjechało w ubiegłym roku to tylko "przednia straż". Władze Bawarii (chadecy) a ostatnio także władze Nadrenii-Westfalii (socjaliści!!) już otwarcie grożą wypowiedzeniem posłuszeństwa Berlinowi.
Nie zapominajmy, że to federacja i to dość młoda. Sklejona dopiero w 1870. Dopiero w tymże roku Niemcy wyszły z rozbicia zapoczątkowanego jeszcze za wczesnych Ottonów. Przez wieki zachodnia granica Rzeczpospolitej była najspokojniejsza bo I Rzesza była rozbita na pierdylion państewek. Potem pojawiły się Prusy-Brandenburgia i się zaczęło: wojny śląskie, o sukcesję austriacką, siedmioletnia, trzy rozbiory, a jak Prusom udało się zjednoczyć Niemcy to 45 lat później wybuchła I wojna światowa a potem jej dogrywka.
Gdyby jakimś zbiegiem okoliczności inwazja Ludów Morza przyczyniła się do wyjścia Bawarii z federacji to byłoby to niesamowite szczęście dla Polski i całego naszego regionu. "Wyjęcie" Bawarii z Niemiec byłoby dla Republiki Federalnej jeszcze bardziej bolesne niż "wyjęcie" Ukrainy z Ruskiego Mira (w domyśle Federacji Rosyjskiej). Gdyby temu szczęściu dopomóc (inni szatani znad Potomacu, One-Punch Man) i wyciągnąć z Republiki Federalnej pozostałe nitki prując ją po szwach, a jeszcze wspierając północno-włoski separatyzm mielibyśmy od kanału kilońskiego po Neapol mapę jak z XI wieku.
Z ta Burgundią to przesadziłem, bo porewolucyjna Francja jednak programowo orała regionalizmy i tylko Bretończykom udało się zachować względną odrębność, ale takie gówniane państewko jak Belgia, sztuczne od samych fundamentów, rozpadłoby się na dwie części jak nic.
Kremlowski sponsoring tych regionalnych nacjonalizmów mógłby się obrócić przeciw Moskwie, bo zamiast dwóch prorosyjskich państw Nowej Osi (Niemcy i Włochy), musiałby ona kleić sojusznicze koalicje z kilkunastu o mniejszej sile rażenia politycznego i gospodarczego. Mielibyśmy Nowe Średniowiecze.
Tak szczerze, to mi wisi jak kilo kitu czy jakaś Ingrid czy inna Helga dostanie przy okazji masaż migdałków beżową cukinią i płukanie gardła somalijskim szlauchem. Nie jestem typem paladyna-trubadura i nawet mnie bawi jak semito-chamickie knagi kończą to, co zaczęły knagi kałmucko-astrachańskie w 45'. Interesuje mnie wyłącznie trwałe osłabienie Niemiec, najlepiej poprzez częściowy lub (co daj Boże!) całkowity rozpad na dawne księstwa.
O, tu muszę ostro zaoponować - jakież znowu ''klasy posiadające'' ?! No dobra, faktycznie w kraju Basków księży paradoksalnie rozwalał nie rewolucyjny reżim a Franco za poparcie dla separatystycznego szowinizmu, ale generalnie socjalizm jest właśnie tworem tychże ''klas posiadających'', kapitalistów, arystokratów i duchownych wszelkich wyznań od których roi się wśród jego przywódców, jeśli gdzie tam zaplątał się jaki proletariusz to najwyżej w drugim-trzecim rzędzie [ jak wiadomo jedyny autentyczny robociarz w przedrewolucyjnym przywództwie bolszewików Polak Malinowski, skądinąd kompletna miernota zawdzięczająca pozycję wyłącznie słusznemu pochodzeniu klasowemu i włażeniu w tyłek Leninowi, okazał się agentem Ochrany ]. W każdym razie nigdy socjalizm nie był tak naprawdę ruchem robotniczym zaś popularność lewicowych komunałów wśród rzeszy jego spracowanych zwolenników była efektem jedynie ich ignorancji, bynajmniej głupoty bo kto z tych nieszczęśników miał czas i ochotę czytać ''Kapitał'' skoro nawet zdecydowana większość lewicujących inteligentów tego nie czyniła ? [ słusznie skądinąd bo to bełkot ] Wątpię więc by akurat na tym tle powstał fenomen ichnich narodowych socjalizmów, przyczyny upatrywałbym raczej w pokrewieństwie ideowym, ostatecznie obie te ideologie narodziły się jako ruchy rewolucyjne i przez długi okres czasu w Europie emancypacja narodowa i społeczna szły z sobą w parze [ przecież ''Wiosna Ludów'' nie przypadkiem takie miano nosiła zaś Engels w publicystyce tamtego okresu otwarcie zapowiadał eksterminację w przyszłej wojnie rewolucyjnej nie tylko reakcyjnych klas i dynastii ale i całych ''ahistorycznych'' narodów ], nacjonalizm jako stronnictwo zachowawcze to stosunkowo świeży fenomen powstały dopiero pod koniec XIX-ego stulecia a i wówczas to rozejście nie było wcale kompletne czego dowodem faszyzm a przede wszystkim niemiecki nazizm później zaś tzw. antyimperialistyczne ruchy trzecioświatowe z maoizmem na czele. Zresztą to zjawisko cały czas buzowało gdzieś na obrzeżach w Europie zepchnięte na głośny ale jednak margines [ właśnie ETA, IRA itp. ] a dziś na skutek upadku dawnego porządku ponownie zdaje się wypływać na wierzch tyle, że teraz zderzy się ono ze świeższym i liczebniejszym a przez to agresywniejszym szowinizmem nachodźców, w tym także w duchu rewolucyjnego nacjonalizmu na ichnią modłę, spodziewajmy się więc najbardziej egzotycznych sojuszy i konfliktów [ już mieliśmy tego przedsmak całkiem niedawno gdy tureccy ''faszyści'' napierniczali się krwawo z kurdyjskimi ''naziolami'' na ulicach niemieckich miast ]. Nie odkryję Ameryki przewidując stąd renesans popularności Hitlera aczkolwiek zagrożenie w tym względzie płynie z zupełnie innej strony niż to przedstawiają histerycznie politpoprawne media, ostatecznie Adi jakby nie było walczył głównie z ówczesnymi mocarstwami kolonialnymi Francją i tak znienawidzoną Wlk. Brytanią przede wszystkim stąd pochodzący przeważnie z terenu byłych kolonii nachodźcy mają doń często szokująco odmienny od wciąż obowiązującego stosunek... Natomiast na Rosji nie kładłbym tak pochopnie lachy, myślę że entuzjaści jej radykalnego osłabienia o ile nie całkowitego rozbioru wręcz, których jak widzę tu nie brakuje, mogą się srogo rozczarować, wbrew temu co utrzymują autentyczne ''ruskie trolle'' nikomu z głównych rozgrywających nie zależy na zniszczeniu Rassiji a bodaj najmniej właśnie Anglosasom, owszem nie dopuszczą we własnym interesie aby mogła ona zdominować Eurazję [ co zresztą przy jej obecnym potencjale i tak nie jest już możliwe ] ale też potrzebna im jest ona do balansowania wpływów poszczególnych mocarstw na kontynencie oraz jako żandarm trzymający za pysk ''turańską dzicz'', zaś o ile jestem w stanie uwierzyć w wyjęcie przez Chińczyków ''heartlandu'' to już jeśli idzie o także kluczowy Kaukaz nie bardzo, prędzej Turcja - cóż, obaczymy jak tam magowie między sobą ustalą.
UsuńW 90% się zgadzam, ale podział na klasy to wymysł lewaków? Prekariatu też nie ma? Gwałtownego rozjazdu w dochodach po 90' też nie odnotowano? Irlandzcy i Szkoccy lojaliści to była biedota i szare myszki czy raczej obszarnicy,którzy ładowali w pupsko swoich ziomków za nadania ziemskie w południowej Anglii? Ci wszyscy Campbellowie i ich irlandzkie odpowiedniki działające jako proxy Londynu. Europejska working-class zyskała na neoliberalnych przemianach z lat 90-tych czy zmieniła się w zaćpanych i zapijaczonych chavsów, gdy właściciele fabryk, szwalni i montowni przenieśli je do Chin, Indii, Filipin itd? 50% bezrobocie wśród mlodych w krajach śródziemnomorskich to efekt tego, że nie polubili fanpejdża "zausz firme" i nie przeczytali Rothbarda?
UsuńSorewicz, ale bliżej mi do środowiska "Obywatela" (mimo, że maja paru przypałowców w swoich szeregach) niż do zapierdziałych kanap Bartyzela i Wielomskiego, czy gimbatariańskiej sekty Ozjasza. Żyjemy w rzeczywistości porewolucyjnej czy nam się to podoba czy nie i analizowane jaki nurt się z którego wykluł, wypączkował i zmutował to jest materiał na licencjacki brandzel. To wszystko prawda, że nacjonalizm, socjalizm, faszyzm, liberalizm to jajka zniesione przez Rewolucję, nie jakąś konkretną ale Rewolucje jako taką pisaną po bartyzelowsku z dużej, ale powrót do sytuacji sprzed roku 1789 jest niemożliwy. Mamy to co mamy i tym gramy.
Problem z lewicą jest taki, że nie jest jej za dużo ale za mało. Lewactwo to nie jest żadna lewica, tylko neoliberalna pedo-hipsterka sterowana przez podstarzałych hipisów z middle-class. (Juz to pisałem, że ruch hipisowski to był ruch młodzieży z klasy średniej). Traditional working class nie ma dzisiaj ŻADNEJ reprezentacji politycznej, a prekariat pada łupem populistów, tęczaków, albo (co jest zjebizmem do kwadratu) libertarian walczących o jeszcze większe przywileje dla Januszy Biznesu i jeszcze grubszą knagę w swojej dupie. Względna równowaga między posiadającymi i nie-posiadającymi została po 89' naruszona tak drastycznie, że jak nie zostanie zniwelowana to czeka nas powtórka z roku 1917. Tak się kurwa skończy ozjaszowanie, bartyzelowanie i cała ta taśmowa produkcja Jędrzejów Zdzisławów Armandów Konstantynów Witalisów Piotrów Marków Jurków Jabłońskich.
A "wielokulturowość" w Europie zawdzięczamy nie tylko XXI-wiecznym lewakom, ale też liberałom zasysającym tanią siłe roboczą z byłych kolonii jeszcze od czasów de Gaulle'a, co ładnie opisał nastojaszczy prawicowiec integralny, niejaki Alain de Benoist. Najazd Ludów Morza wali najbardziej w dupsko właśnie working-class i nawet nie dlatego, że nachodźcy są tacy "tani" i "robotni" (bo pracę mają w beżowej dupie) ale dlatego, że się ich osiedla w dzielnicach robotniczych, ktore natychmiast ulegają ghettoizacji. Robotnik nie tylko stracił "swoją" fabrykę, teraz próbuje się go wypierdolić także z "jego" chujowej czynszowej kamienicy i okroić mu benefity na rzecz przybyszów. To wszystko spycha go coraz mocnej z pozycji centro-lewicowych którym holdował przed 89' prowadząc wygodne życie, na pozycje lewicowo-populistyczno-narodowe, bo tak chujowo jak ma teraz, to miał ostatnio w czasach Dickensa.
"W każdym razie nigdy socjalizm nie był tak naprawdę ruchem robotniczym zaś popularność lewicowych komunałów wśród rzeszy jego spracowanych zwolenników była efektem jedynie ich ignorancji, bynajmniej głupoty..." - że co, proszę?? 0_0 :) Pogadaj o tym z angielskimi dokerami, rybakami, górnikami, skandynawskimi pracownikami stoczni, przetwórni rybnych, platform wiertniczych, francuskimi monterami z fabryk citroena, albo włoskimi szwaczkami z neapolitańskich manufaktur, no bo przecież w Polsce robotników nie ma. Tutaj każdy, jest potomkiem husarza, albo co najmniej żołnierza wyklętego i jak go tylko na porodówce kleszczami z pipy wyciągną to wrzeszczy na całe gardło "precz z komuno".
Sory panowie, ale ja tu widzę trochę za dużo myślenia życzeniowego. Fajnie byłoby gdyby Bawaria wybiła się na niepodległość, no ale jakie są na to szanse tak naprawdę? Separatyzmy bretoński czy korsykański chyba kompletnie wyciszone, Baskowie też dali sobie spokój i siedzą cicho, w Irlandi Płn, też nic się nie dzieje. Katalończycy najgłośniejsi, ale coś nie widać tej niepodległości. Belgia się trzyma, mimo że to rzeczywiście dziwny twór.
UsuńA co do "klas posiadających", to z kim Irlandczyk musiał się szarpać o tą swoją niepodległość? Z angielskim urzędnikiem i ziemianinem przecież. O to Kamilowi pewnie chodziło. Pełna zgoda, że w ruchach socjalistycznym robotnicy odgrywali marginalną rolę, no bo robotnik najczęściej jest za mało wyrobiony i nie ma czasu na działalność polityczną po 12 godzinach w fabryce. Lenin na utrzymaniu matki mógł se działać. Rewolucja październikowa to rewolucja dziennikarzy, inteligentów i półinteligentów. Tacy ludzie najbardziej nienawidzili starego ustroju, bo klepali w nim biedę i dostawały im się brzydkie panny, śmietankę spijali arystokraci, bankierzy, przedsiębiorcy, po prostu znienawidzona burżuazja. W PRL jak ktoś się dochrapał matury, to już mu łopata nie groziła, dyktatura inteligentów i półinteligentów, którzy bardzo o swoją kastę dbali. Choć w Czechach było inaczej. Sam robotnik to tak naprawę był i jest kapitalista, chce tylko aby ten kapitalistyczny tort był inaczej dzielony.
Górnoślązak
Robotnik, ale taki TRUE robol, nieogolony, z wydziaraną w wojsku syrenką na bicepsie, taki palący najtańsze śmierdziuchy bez banderoli, brzydzący się LBGTQWERTY, może nie za często bywa socjalistą, tylko częściej survivalistą. Żyje i rozmnaża się tam gdzie mu łatwiej i idzie za tym co mu sprzyja. "Robotnik"-kapitalista to wysoko wykwalifikowany technik np: operator CNC, a to już lower-middle-class, niebieskie kołnierzyki. To już nie robotnicy, tylko półka wyżej.
UsuńDoktrynerskie rozbijanie gówna młotkiem polegające na tym, czy robotnik prędzej sięgnie po Marksa czy Rothbarda jest pozbawione sensu, bo on po prostu, nie ma na to czasu (choć ja obstawiam, że prędzej poczytałby lewicową broszurkę, niż Misesa czy innego Midasa). On ma inne sprawy na głowie. Chodzi mi o coś CAŁKIEM INNEGO, ale w wysrywie oftopików może to być ciężko dostrzegalne.
Chodzi mi o SPOSÓB ZARZĄDZANIA STANEM TRZECIM W REPUBLICE. W Polsce to leży całkowicie, a na Zachodzie, choć mocno siadło to jest znacznie lepiej. Janusz-robotnik rozmnożył się u schyłku PRL, ale jego syn Sebastian-prekariusz ma już z tym spore problemy. Dlatego emigruje i rozmnaża się za granicą, a nawet jeśli w kraju, to nadaje dzieciom imiona typu Kewin czy Brajan bo podświadomie czuje, że będzie musiał spieprzać i często to po jakimś czasie robi. Polski stan trzeci, ma się rozmnażać w Republice Polskiej. Ma NASZEJ republice dostarczać rekruta, budowlańca, pielęgniarki, mechanika, stoczniowca i górnika, a nie cudzej republice.
Niestety w polskiej Republice stan trzeci jest ruchany w dupe tak, że go kukle swędzą...z bólu. Sebastiana-prekariusza III RP wyruchała w dupę tak, jak PRL nie wyruchał jego ojca Janusza-robotnika, a II RP nie wyruchała jego dziadka Stanisława-robotnika. Dzieje sie tak dlatego, że każda próba podniesienia "TEGO" tematu kończy się powszechną pianą na ryjach, wyzwiskami od komuchów, 25 lat po wyprowadzeniu sztandaru. "TEN" temat jest tabu i dlatego republika nie działa. Z jednego skrajnego zjebizmu w drugi skrajny zjebizm. Prawidłowo działająca republika to przeplatające się czterolatki rządów cetroprawicy i centrolewicy. Płynne przechodzenie od okresów zaciskania pasa i gorsetu, w okresy jego luzowania. Pik-Pik, Pik-Pik jak EKG zdrowego człowienia.
Janusz-robotnik nie chodzi na wybory, bo nie ma na kogo głosować. Nie ma, bo w Polsce nie ma lewicy. Jest albo neoliberalna postkomuna, albo kanapowe lewactwo mieniące sie kolorami tęczy. Sebastian-prekariusz nienawidzi wszystkich i wszystkiego. Dzięki temu odnajduje się w turbosłowiańskim nacjonalizmie.
Powtarzam raz jeszcze. Ozjaszowanie, bartyzelowanie, kelthuzowanie, misesenie i beka z mamuś na forach skończą się błyskawicznie, gdy premier V RP dr Adrian Zoidberg w 2030 roku stanie na przejściu w Słubicach z transparentem "refugees welcome". Tak będzie, ostrzegam. Razem z "Razem" dostaniemy w pakiecie cały syf z tzw. "New Left", ale wtedy już będzie za późno.
Lubię to...
UsuńWidzę, że się nie rozumiemy ujmę to więc inaczej - chętnie bym zapytał, lub też jeśli masz takową możliwość uczyń to proszę w moim imieniu, kogoś z tych ''angielskich dokerów, rybaków, górników, skandynawskich pracowników stoczni, przetwórni rybnych, platform wiertniczych, francuskich monterów z fabryk citroena, albo włoskich szwaczek z neapolitańskich manufaktur'' itd. czy któreś z nich przebrnęło przez bełkot Marksa, choćby najdrobniejszy jego tekst a idę o każdy zakład że znajomość tego gówna nie jest i nigdy nie była powszechna wśród nich a zapoznanie się z nim byłoby dla nich miażdżącym doświadczeniem bowiem dowiedzieliby się, iż Karolowi wyzysk robotnika jako taki latał koło jego owrzodzonej dupy, nie było tak iż odkrył proletariat niczym Budda doznając egzystencjalnego wstrząsu na widok ich nędzy, pan filozof sformułował swe koncepty kompletnie niezależnie od empirii, był to efekt czystego procesu dialektycznego i nic więcej. Wierz mi, spędziłem trochę czasu przy lekturze marksistowskiego badziewu i wszystko można powiedzieć o tych skurwysynach Marksie i Engelsie ale na pewno nie, że byli sentymentalni, ten pierwszy nawet posunął się do uzasadniania niewolnictwa jako kategorii ''ekonomicznie koniecznej'' bo stanowiącej wg niego podstawę rozwoju przemysłowego USA ''najbardziej postępowego kraju na świecie'' w myśl, że bez taniej dzięki niewolniczej pracy bawełny nie byłoby przemysłu itd., wprawdzie poczynił te uwagi w prywatnym liście [ do niejakiego Annienkowa bodajże w 1846 ] ale niemal dokładnie ten sam tok rozumowania rozwinął w swoim słynnym i znanym artykule o panowaniu brytyjskim w Indiach, że owszem brutalny kolonializm, okrucieństwa i ludobójstwo ale to niezbędny koszt postępu, wyrwania Hindusów z ichniego średniowiecza, tak samo jest w najczęściej cytowanym fragmencie z ''Kapitału'', gdy opisuje proces ''pierwotnej akumulacji'' i wszelkie nieprawości towarzyszące grodzeniom itd., przywołuje się go zwykle mylnie odczytując jako moralne oburzenie Marksa tymczasem jego wymowa jest inna tzn. ''niezbędny etap'' postępu, przecież bez niego nie byłoby kapitalistycznego rozwoju, który wyrwał ludzkość z ''idiotyzmu życia wiejskiego'', wegetatywnej egzystencji jaką przez pokolenia wg lewicowych szermierzy pędziła dotąd ludzka masa. To dlatego Marks z Engelsem tak szydzili i brutalnie zwalczali usiłującego zbudować oparty na humanitarnych pobudkach ''chrześcijański socjalizm'' Weitlinga, autentycznego proletariusza co znamienne - trzeba to jasno podkreślić że dla ojców założycieli socjalizmu ''naukawego'' sprawa robotników i niewątpliwej niesprawiedliwości jaką cierpieli nie była wartością jako taka lecz jedynie ze względu na jej wywrotowy potencjał wobec ówcześnie panujących w świecie porządków i to właśnie dlatego ich następcy tak łatwo ją porzucili na rzecz samozwańczego reprezentowania kobiet, homoseksualistów, murzynów i wszelkich innych mniejszości, gdy okazało się, że zwykły robotnik chce mieć godną pracę i płacę, dom, samochód etc. i w dupie ma ''rewolucję światową'' i inne mrzonki zrewoltowanych burżujów - ale by to wiedzieć trza niestety znać troszkę historię a nie popisywać się ignorancją w tej dziedzinie, tu mnie niestety rozczarowałeś.
UsuńCo do reszty podpisuję się obiema ręcami, sam poniekąd potwierdzasz moje rozpoznanie, że lewica jest niezdolna do zdyskontowania obecnego kryzysu - ''stara'' lewica która od biedy, niech już będzie, jakoś tam reprezentowała interesy proletariuszy [ choć podkreślam nigdy to nie było jej głównym celem a gdy tak zaczęło się stawać jak w przypadku ''rewizjonistów'' nieuchronnie oznaczało to odchodzenie od marksistowskiego, rewolucyjnego dziedzictwa co znamienne ] jest dziś niemożliwa wskutek niemal zaniku ''bazy'' czyli przemysłu, dużych zakładów grupujących rzesze pracowników, dziś ich dzieci i wnuki pozbawione tego są rozproszoną, zatomizowaną masą ''zbywateli'' [ uważam iż to lepsze określenie od typowej dla ksero-lewicy kalki ''prekariuszy'' ], obecna lewica ich nie przejmie bo ślepo wspiera inwazje nachodźców, którzy będą w coraz większym stopniu zabierać ''podklasie'' białych proli socjal co ustawia ich na kursie kolizyjnym wobec tamtych [ ironia losu polega na tym, że dziś największa społeczność poddanych okrutnemu wyzyskowi robotników znajduje się w kraju rządzonym przez komunistów... a nikt lepiej nie nadaje się do trzymania za mordę proli jak bolszewia, stąd globalny gang lichwiarzy, który zawarł z nimi dil powierzając rolę nadzorców wiedział dobrze co czyni ]. Z drugiej prawica, zwłaszcza narodowcy którzy jak u nas nazbyt są skrępowani libertariańskimi mrzonkami, jakich bynajmniej nie podzielam, również z tego powodu raczej nie zdyskontują kryzysu, no chyba iż dokonają niezbędnych ideologicznych przewartościowań i bodaj ten proces już się zaczął [ stąd napawa optymizmem wyjebanie korwinowego jeśli idzie o gospodarkę Mariana choć nadal jego imidż silnego ziomka działa na niektórych co mniej rozgarniętych nacboli ], tym bardziej skompromitowani przeszłością do której się odwołują i przeżarci agenturą demoliberalnych służb naziole. Jak widać sytuacja ta stanowi prawdziwe wyzwanie wobec którego odwoływanie się do dawnych, poczętych jeszcze w XIX w. podziałów nie ma już chyba najmniejszego sensu ale by zdawać sobie z tego sprawę trza tą przeszłość jako tako choćby znać. Z tego właśnie powodu śmieszą mnie umizgi ze strony niektórych ''naszych'' typu Lisicki wobec neobolszewii z ''Razem'', tu bardzo rzetelnie te mrzonki zostały zaorane :
Usuńhttp://www.nowakonfederacja.pl/razem-w-pulapce-kserolokalizmu/
Aha, tak w ogóle to Marks koncept ''walki klas'' podjebał właśnie liberałom...
Jeśli jednak moja argumentacja nie wyda ci się przekonująca i nadal będziesz niewolniczo czepiał się rzekomej autentyczności w bronieniu sprawy robotniczej przez starą lewicę odsyłam taką razą do tekstu pomieszczonego w najnowszym numerze trockistowskiego pisma ''Dalej!'' autorstwa niejakiego Borysa Kagarlickiego pt. ''Tsipras a lewica'', ostrzegam tylko, że facet gorliwie wspiera ''republiki ludowe'' w Donbasie co znamienne dla środowiska staro-nowej lewicy, niemniej znajdziesz w nim wiele miłych sercu tez np. ;
Usuń''Społeczeństwo jako całość, a tym bardziej pewne wyobrażenie jego całościowego
rozwoju, poza rzadkimi wyjątkami, przestało funkcjonować nawet w retoryce, nie mówiąc już o programach i propagandzie lewicowych organizacji. Wyobrażenie
społeczeństwa jako zbioru „mnogości”, utrwalone w książkach Antonia Negriego i
Michaela Hardta, upowszechniło się tak naprawdę również wśród tych, którzy wspominali o tym ironicznie. Obrona mniejszości, lista których wciąż rośnie, zajęła główne miejsce w porządku dnia, ostatecznie usuwając koncepcję całościowego społecznego rozwoju, będącą podwaliną ideologii „dawnej” lewicy, zarówno w komunistycznym,jak i socjaldemokratycznym jej wariancie.Tymczasem interesy społeczeństwa nie sprowadzają się do sumy interesów jego członków, a tym bardziej jego mniejszości. Stanowisko to, które ma absolutnie zasadnicze znaczenie, kluczowe dla wszystkich ruchów radykalnych „klasycznej” polityki – od jakobinów do bolszewików – jest ignorowane. [...] Dążenie do maksymalnego podziału społeczeństwa na specyficzne grupy, konkurujące między sobą mniejszości, zatomizowania ogólnej strategii kompleksowych społecznych przemian na mnóstwo niepowiązanych ze sobą zadań i „niezliczoną mnogość alternatyw”, oznacza odrzucenie praktycznej możliwości wyjścia poza granice nie tylko kapitalizmu, lecz nawet neoliberalizmu. Neoliberalizm, rozbijający i fragmentujący społeczeństwo burżuazyjne bardziej niż dzielące je klasy społeczne, stawiający interes prywatny, osobisty i grupowy nawet ponad ogólne zadania rozwoju, wynikające z natury samego społeczeństwa burżuazyjnego, odrzucający solidarność nawet w tej mierze, jaką uznawali klasycy liberalizmu od Smitha do Schumpetera, ta ideologia i praktyka jest dziś skrajnym ucieleśnieniem antyspołecznej reakcji, burzącej już każde społeczeństwo, nawet kapitalistyczne.''
- od str. 40, tamże tegoż ''Marksizm w epoce globalizacji'' str. 69 :
http://www.pismodalej.pl/wp-content/uploads/2015/03/DALEJ_48_NET2.pdf
W uzupełnieniu dlaczego mimo wielu w sumie trafnych spostrzeżeń co do zasady gra na lifting marksistowskiej starzyzny to jednak mrzonki :
''EUROPA: „Historia to opowieść o eksploatacji gniewu” – pisali Marks z Engelsem. Wspólnota ogarniętych gniewem jest dziś liczniejsza niż zwykle. W wyniku kryzysu ludzie tracą domy, pracę, pieniądze. A mimo to prawie nikt nie wychodzi na ulicę. Jak doszliśmy do tego stadium: coraz więcej zagniewanych i nic się nie dzieje?
PETER SLOTERDIJK*: Nie dzieje się nic, ponieważ gniew utracił związek z nadzieją. To dla naszej epoki najbardziej charakterystyczna zmiana. Psychopolityczny związek gniewu i nadziei decydował o dynamice polityki przez ostatnie dwa stulecia. Dzisiejszy gniew bez nadziei zmienia się w ślepą wściekłość, w głuchy resentyment, w autyzm rozgoryczenia. [...] Dziś złość jest wszechobecna, ale utraciła polityczne znaczenie i zmieniła się w neurozę właściwą cywilizacji konsumpcyjnej. Wszyscy skarżą się na wszystkich, ale nic z tego nie wynika. Rozgorączkowani aktywiści dawnych czasów byli aż nadto pewni, że teraźniejszość jest pełna śladów tego, co dopiero nadejdzie. Dzisiejsi rozczarowani są pewni, że przyszłość już nadeszła i nie ma nam nic nowego do zaoferowania. Nikt nie ma ochoty na opowieści o kolejnym zwiastowaniu. [...]
http://nowy.tezeusz.pl/blog/200925.html
Przecież ktoś na te wszystkie partie socjalistyczne i socjaldemokratyczne w zachodniej Europie głosował w okresie zimnej wojny, czyli w okresie zachodniego welfare state. One rządziły albo współrządziły przez długie lata i to właśnie w tym okresie największe masy społeczne miały poczucie że żyją w dobrobycie. Wielokrotnie, przetrawiony marksizm czy to w postaci plumkania Kautsky'ego czy innych "umiarkowanych" docierał do do tych grup społecznych jako programy partii lewicowych, na które głosowali. Prawica im śruby nie dokręcała aż do roku 89' kiedy upadło ideologiczne zagrożenie zza żelaznej kurtyny. Zagrożenie, że "brzydsza" wersja czerwonego rozleje się na słodki Zachód.
UsuńTo w takim razie "przekazuje" Ci pytania, które mi wielokrotnie zadawano mi w UK, a które padały z nieświeżych ust wyspiarskiego robola a brzmiały mniej więcej: "dlaczego kiedy my (brytole) walczyliśmy o nasze kopalnie z Thatcher, wasza robotnicza Solidarność witała ją kwiatami, obcałowywała się z nią". No i inne pytanka, które słyszałem nagminnie o wiele częściej niż pierwsze, to "dlaczego tak wielu was tu przyjechało? Dlaczego tak wielu ucieka z Polski i woli pracować od rana do wieczora u nas oprawiając ryby, wystawiając słoje na półkach w marketach skoro wszystkie gazety piszą, że jesteście krajem sukcesu? Dlaczego godzicie się na takie warunki, zaniżacie nam zarobki, podnosicie oczekiwania "góry" wobec nas, pomagacie niszczyć nasze przywileje? - Jakbyś takiemu robolowi wytłumaczył? Ja nie podołałem. Coś tam wybełkotałem o "złych banksterach" i oszustach w "białych kołnierzykach". Tak na prawdę nie wiem, czy "stara lewica" "autentycznie broniła sprawy robotniczej", ale wiem, że oni w to autentycznie wierzyli (bo tak wyczułem z rozmów), co przejawiali masowo na nią głosując i stąd ZAKŁADAM, że tak było. Zakładam, a nie twierdzę i nie musisz się naindyczać.
Oni nie musieli ani czytać ani starać się rozumieć Marksa i reszty (bo tego nawet marksiści nie rozumieją, tak jak hegliści Hegla inni fani podobnych kolesiów zostawiających po sobie tony makulatury) , wystarczyło im, że czuli się prawidłowo według nich, zagospodarowani przez partie o takiej proweniencji. Że głosowanie na takie partie przynosi im korzyść i wreszcie, że mają SWOJĄ reprezentację polityczną, że są obywatelami a nie zbywatelami. I o to mi chodziło, w moim wpisie. Dlatego to nasze dialogowane to jest typu dziad o gruszce a baba o pietruszce. Stoisz po kolana w przeszłości, zabudowany murkiem mądrych książek i oburzasz się, że ja się rzekomo oburzam, jak próbujesz mnie przekonać, że Marks i Engels byli smętnymi chujami. No to Ci wyjaśniam, że się nie oburzam, bo wiem, że byli i nie potrzebna mi do tego bibliografia krytyków, Choć chętnie poczytam w wolnej chwili. Mnie interesuje kto zagospodaruje zbywateli, kto zna DZIŚ i TERAZ skuteczny sposób na zarządzanie stanem trzecim w Republice (dowolnej) w obliczu zbliżającej się walki o zasoby ludzkie w XXI wieku. Interesuje mnie to dlatego, że codziennie kilka pełnych samolotów i kilka autokarów wywozi z mojego miasta na Zachód NASZYCH Januszy i Sebastianów. CODZIENNIE. Czy możemy sobie pozwolić na powtarzanie za ruskimi, że ludzi u nas mnogo? Nie ma już czasu na smyranie nochalem po masoreckim tekście Kapitału, po to by po raz fafnasty posłać do netu elaborat pt. "Marks był chujem odc. 18346". Trzeba zacząć wędzić kiełbasę wyborczą dla Januszy i Sebastianów bo inaczej uwędzi ją dr Zoidberg. Osobiście uważam, że najlepszą kiełbachę wędzili ordoliberałowie w powojennych Niemczech. Ale moje "uważanie" gówno znaczy i czuję, że brak autentycznej lewicy w Polsce zostanie czymś wypełniony, przeczuwam, że czymś bardzo niefajnym
No to trza było tak od razu, oszczędzilibyśmy sobie sporo tłuczenia w klawiaturę, zmienia to postać rzeczy choć dziwi mnie jednak twoja bezradność wobec pytań brytolskich proli, tak trudno było im odpowiedzieć, że to ówczesne ślepe zapatrzenie w Taczerową u nas było efektem chujowej Urbanowskiej propagandy od której rzygać się chciało i każdy przez nią postponowany z automatu nabierał cech pozytywnych nawet jeśli faktycznie był skończoną kanalią ? Że sowieciarz Jaruzel wspomagał szmatę naszym węglem i słał na górników czołgi ? Że rzekomo robotnicza władza wtedy jak i w przeszłości masakrowała strajkujących robotników ? Może jednak warto byłoby zapoznać się z ''Listem otwartym do partii' Kuronia i Modzelewskiego, gdzie z pozycji pryncypialnie lewicowych już w poł. lat 60-ych wykazywali jasno iż PRL nie tylko nie była polska co akurat mieli w chuju ale i żadną miarą ludowa a w rzeczywistości stanowiła dyktaturę partyjnej nomenklatury która za pomocą ubecji ale też i LWP sprawowała tyranię nad rzekomą ''klasą przodującą'' bezwzględnie ją wyzyskując niezgorzej od ''klas posiadających'' ? Jak widzisz nie jestem wyalienowanym ''indorkiem'', spoza muru ''mundrych kniżek'' aż nadto dostrzegam śmierdzącą rzeczywistość, wielokrotnie, wręcz obsesyjnie tu jak i na blogu pisałem o moim wkurwieniu na nasz neokolonialny status ostro besztając ślepych na to zarówno lewicowych lemingów uważających się za jakowychś ''Europejczyków'' jak i ich prawicowe odpowiedniki, mniemanych z kolei obrońców ''cywilizacji judeołacińskiej'', gdy faktycznie jesteśmy białymi negrami jak te nieszczęsne sebki i janusze o których wspomniałeś i nie ma w tym za grosz nędznej pogardy bo jak mówię to my wszyscy dzielimy ten sam los nawet jeśli nie skrobiemy bezpośrednio z nimi tych cholernych ryb czy zapierdalamy w koło otumanieni amfą na budowach sahibów. Myślę jednak, że nie jest aż tak źle, nie cała nasza prawica o lewicy już nie wspominając jest spierdolona, są na szczęście środowiska próbujące stawić czoła wyzwaniu i jakoś to intelektualnie ogarnąć bo bez tego jesteśmy skazani na działanie po omacku, mówię konkretnie o ludziach skupionych wokół ''Nowej Konfederacji'' i ogólnie Klubu Jagiellońskiego, zresztą postacie z ''Obywatela'' też tam się kręcą i dobrze, natomiast tow. Zandberg i reszta towarzystwa to tylko kolejna salonowa spierdolina po liftingu, bez złudzeń, skończy jak Sierak i jego ''kretynycy'', pamiętasz być może jak parę lat temu w ''Rzepie'' lansowano ich na jedyną prawdziwą lewicę próbując wmówić nowemu pokoleniu prawicy analogiczny kompleks jak starsze ma wobec ''Wyborczej'', dużo też bulgotano w ten deseń na rebelce, tępiłem patologię wówczas jak mogłem, dziś można się z tego śmiać choć niestety Sławciu jest pacynką wystruganą przez zbyt możnych protektorów abyśmy mogli się go tak łatwo pozbyć, niemniej. Sądzę, że wszystkie wątpliwości sobie wyjaśniliśmy i temat można zamknąć, mimo wszystko miło się dyskutowało. Pozdrawiam.
Usuń@Kamil
Usuń""dlaczego kiedy my (brytole) walczyliśmy o nasze kopalnie z Thatcher, wasza robotnicza Solidarność witała ją kwiatami, obcałowywała się z nią"."
Ale masz rozterki. A czemu się tym przejmujesz? Polakiem jesteś i patrzysz na Tathcer z punktu widzenia korzyści, jakie przynosiła TOBIE - nie im. Przecież Solidarność nie popierała walki Tatcher ze związkami, tylko z komuną/CCCP okupującą Polskę.
Trzeba było zapytać, a czemu ONI ściskali się z wujkiem Stalinem, jak nas ruchano w tyłek, na trupach naszych ojców po 1945? A może trzeba było zapytać, czemu dziś przeszkadzają im "Polscy imigranci", a w Bitwie o Anglię przeszkadzali im mniej? Więcej asertywności. Oni myślą kategoriami egoistycznymi dla swego środowiska...śmiem twierdzić NARODOWEGO..bo chyba nie opłakiwali losu francuskich związkowców, tylko "własnych"? Czemu więc ty się przejmujesz i zamiast reprezentować interesy swojego środowiska/wspólnoty, spuszczasz głowę i dukasz coś pod nosem wyobrażając sobie, że tworzycie razem wspólną klasę wobec której masz jakieś powinności?
Majkel
ps. aha, przypomniałem sobie bo to ważne : na pytanie dlaczego po ćwierć wieku ''histErycznego sukcesu'' przyjeżdżamy do nich zapierdalać za pół darmo odbierając im pracę trza było przypomnieć, że nasze komuchy dogadały się z ich kapitalistami, że oddadzą władzę w zamian za zachowanie przywilejów, udział w grabieży majątku narodowego i będą opylać im swoich białych niewolników - nie muszę sięgać daleko, mam tego doskonały przykład w regionie, czerwony skurwiel Zaraska wysyłał jeszcze za PRLu całe kontyngenty sebków i januszów na budowy socjalizmu ale i kapitalizmu już wówczas biorąc solidną prowizję od każdego niewolnika, na tym właśnie i jemu podobni prezesi spółek z kapitałem radzieckim zbijali fortunę, mówiąc wprost pieprzony Exbud został zbudowany na handlu ludźmi, te kurwy nic innego nie potrafiły i zresztą trudno się dziwić skoro szkolono ich na nadzorców, prawda ? Tyle, że dłużej już tak jechać się nie da, rabunkowa gospodarka kapitałem ludzkim doprowadziła do wyjałowienia społecznej i kulturowej gleby, właśnie zaczynamy pukać w dno od spodu, żaden z tumanów rzecz jasna nie przewidział że tak się stanie bo i jak skoro czółko za krótkie i choć to ostatni dzwonek jedyne na co ich stać to ucieczka do przodu więc niestety nie pozostało już chyba nic innego jak implozja zgniłego [nie]porządku zaś nielicznym rozsądnym budowa szalup ratunkowych i twierdz.
UsuńNo proszę, uderz w stół a nożyce tego tam - wprawdzie z ''paleoprawicą JKM'' autor ewidentnie przegiął aby mu pod tezę pasowało niemniej generalnie słusznie prawi :
Usuńhttp://www.rp.pl/Publicystyka/311229905-Koniec-lewicy-i-prawicy.html
@Chehelmut @Majkel
UsuńNiczym się nie przejmuję. Po prostu zadano mi wiele różnych pytań "zza winkla" głupich i średnio-głupich, których się nie spodziewałem, bo nie pojechałem tam debatować o polityce i historii, na dodatek z ludźmi, którzy bardzo słabo znają swoją. Jeszcze wymachiwać im przed nosem palcem pokazywalcem i używać argumentu 'ad divisionum 303', spranego jak stare gacie. Miejscowi już się śmieją, że jakby podliczyć tych wszystkich "wujków" walczących w bitwie o Anglię, na których powołują się Polacy, właśnie w takich dyskusjach, to wyszłaby z tego milionowa armia.
Tamtejsze społeczeństwo jest tak podzielone na klasy jak kasty w Indiach i oni cały świat widzą przez pryzmat klas. Kody kulturowe są tak wryte w głowiny, że natychmiast zostaje się zakwalifikowanym do jakiejś klasy, (która sama się dzieli na podklasy) pod kątem tego: kto jak się ubiera? w co? jakie fasony? jakie detale? co je? gdzie (w domu, na mieście)? jak spędza wolny czas? jaki jest ulubiony sport? jak wymawia słowa? jakich synonimów używa? w jakiej sieci marketów kupuje? czy ma psa? jakiej rasy? czy kupuje meble? Czy je dziedziczy? czy ma deskę klozetową z drewna czy z plastiku? itd... to są wszystko rzeczy, które decydują o pozycji w systemie klasowym.
Oni nie rozumieją dlaczego jak odeszła Taczerowa i wybrali sobie Blaira to zamiast lepiej zrobiło im się gorzej, bo Blair i jego koledzy z Labour zrobili New Labour. Powinno być według nich lepiej dla nich, bo "zawsze tak bywało". Ja wiem czemu im się pogorszyło i spadła wygoda życia, bo mniej więcej w tym samym czasie PZPR zmutował w SLD. Nie zauważyli neoliberalnego przestawienia zwrotnic. Teraz część z nich nie głosuje w ogóle, część na UKIP, a część na rozmemłanego gościa (rocznik 1949) wyjętego z formaliny bo chcą, żeby "było tak jak było".
Chciałem tylko zwrócić uwagę na sposób w jaki dzisiaj ta klasa społeczna jest zagospodarowywana i przez kogo. Jak żyje, myśli i czego się można po niej spodziewać. W odniesieniu też do polskiej specyfiki i jej odrębności, jak np nie tak ogromna stratyfikacja społeczna jak w UK. No i wyszło, że problem jest też natury leksykalnej, bo samo dotknięcie tego tematu kończy się gulgotem i ostrzegawczym potrząsaniem koralami. Temat dalej jest "tabu". Od pisania "prekariusz" zamiast "zbywatel" można dostać kurzajek na palcach, a przymiotniki "społeczny" i "socjalny" wywołują czyraki na ustach i wydzielanie ektoplazmy. Nie wróży to nic dobrego na przyszłość. Jeśli tak jest w lokalu z napisem "Głos Radykalnego Centrum", to do lokalu z napisem "Głos Radykalnej Prawicy" trzeba chyba wjeżdżać czołgiem, żeby o tym podyskutować.
Reasumując i kończąc, bo się nam indyczarnia robi. Wnioski, moje, z życia wzięte (i powyższej dyskusji) są takie: Klasy społeczne istnieją. Klasa robotnicza ma teraz gorzej niż przed 89'. Robotnik nie czyta Marksa, tak jak nigdy nie czytał. Głosuje na produkty lewicopodobne bo oczekuje, że mu będzie lepiej, ponieważ "zawsze tak bywało" jak na nich głosował, a chce żeby "było tak jak było". Żaden Marks, marksizm i inne -izmy nie mają z tym nic wspólnego. Traci jednak zaufanie do tego co się dziś nazywa lewicą, bo głosując na to, nie dostaje tego "czego oczekiwał" stąd nie głosuje wcale, albo jest zagospodarowywany przez inne formacje. W fakcie zagospodarowywania go przez inne formacje (ja) upatruję niezbyt ciekawe perspektywy. Nie wykluczam, że Marks napisał w tomie I rozdz. 2 str 45, akapicie trzecim od góry z lewej, że ma roboli w dupie i zależy mu tylko tym by lewicująca inteligencja, dziennikarze i artyści mieli szerszy dostęp do fruktów i cipek. Może i napisał, nie miałem nigdy Kapitału w rękach.
UsuńPozdrawiam i EOT z mojej strony
@Kamil
UsuńSpoko. Dyskutować można i trzeba! Ja nie wspominałem o bitwie o Anglię w kontekście roszczeń. Chodzi mi o obłudę i "double standards" jakie opisałeś u nich. Co oni będą Solidarności Tatcher wypominać? Jak oni tacy "workers" to mogli protestować przeciwko temu co działo się w PRL z naszymi "workers".
A dzisiejsi imigranci? My robimy tam za połowę tego co oni chcą...dla niego to strata - ale dla jego gospodarki już zysk. Ta nadwyżka(wartość rynkowa wykonanej usługi/jej koszt) zostaje w UK. Ciekawe, że jak on z kolegami chce się "zabawić" to leci do Kracowa na tani alkohol i tanie dziwki...i zostawia kasę u nas, zamiast wspomagać swoje brytyjskie "puby" i "dziwki". Robi dokładnie co nasi imigranci - arbitraż cenowy...wykorzystuje różnicę w zarobkach/kosztach w UK/PL. Tylko to miałem na myśli - ich zakłamanie i fałszywe dwulicowe argumenty. PZDR
Majkel
No nie nie mój drogi, widać jednak że nic nie skumałeś, to nie są leksykalne pierdoły - SŁOWA ZNACZĄ k... mać, przez takie nie inne ich formułowanie niosą taki nie inny sens co ma swoje konsekwencje, bywa że straszne. Dlatego np. trza tępić nowolewicowe pierdolenie o ''zmianie płci'' bo od takich z pozoru bzdurnych kwestii niepostrzeżenie zaczyna się słodka płukanka mózgowa. Nie będę ukrywał, że twój lekceważący ton lekko mnie wkurwił - to nie było żadne indyczenie się a jedynie potraktowałem cię poważnie, widzę jednak że trochę na wyrost, wszystkie te cytaty i odwołania nie były objawem puszenia się, jedynie kiedy mówimy o naprawdę zasadniczych sprawach trzeba mieć na poparcie swych tez jakieś argumenty bo mnie gówniarskie przerzucanie się wyzwiskami nie interesuje [ no chyba, że mam do czynienia z chamem, wtedy dostosowuję odpowiednio środki ]. Nigdzie nie proponowałem ci abyś brytolskim prolom tłumaczył że Marks tamto czy sramto, dostarczyłem twardego, konkretnego argumentu, powtarzam bo nie wiem jak można już jaśniej - sowieciarz Jaruzel ratował tyłek Taczerowej przysyłając jej nasz węgiel i nasyłając na górników czołgi a władza ''ludowa'' i wcześniej strajkujących robotników masakrowała : jeśli to nie zamknęłoby im gęby a ty zamiast przywołać te przykłady milczysz stojąc ze zwieszonym łbem jak mameluk to akurat tu wyjątkowo Majkel ma rację, faktycznie żenada. Podkreślam jeszcze raz, od dłuższego czasu ostro stawiam kwestię naszego neokolonialnego statusu i tępię jak mogę napuszoną ignorancję w tej dziedzinie tak lewicową jak i prawicową natomiast lewicowość nie jest na to żadnym ale to żadnym remedium bez wyjątku dostarczając fałszywych recept - jak widzę nie kumasz absolutnie zasadniczej sprawy : że istotą lewicowości od początku był i jest czysty rewolucyjny woluntaryzm wobec którego wszelkie faktyczne czy mniemane niesprawiedliwości są jedynie pretekstem, naprawdę to drugo-trzeciorzędna kwestia czy chodzi o realny wyzysk pracownika lub gnojenie ludzi z powodu rasy i płci, jak i obrona wielorybów, pederastów, czystego powietrza itd. Jasne, że tzw. zwykły człowiek ma na to wyjebane i przecież napisałem o tym niemal na początku, nie zmienia to w niczym faktu, że jeśli coś się nazywa ''ruchem robotniczym'' wcale nie oznacza, że takowym jest, i tu właśnie kryje się chyba twój podstawowy błąd, zakładasz bowiem, że proletariusze przez swoje ruchy lewicowe wywalczyli sobie prawa, tyle że z czysto socjalistycznego punktu widzenia miało to charakter zachowawczy bo nie obalało kapitalizmu a właśnie pomniejszało wywrotowy potencjał proletariuszy [ Lenin w ''szto dziełac'' pisał o tym wprost ], nigdzie też nie jest powiedziane że to była faktycznie jakaś ich zasługa, równie dobrze a po mojemu lepiej nawet założyć iż to establiszmęt poszedł na pewne drobne w gruncie rzeczy z ich perspektywy koncesje w wiadomych sobie celach np. rozciągnięciu dzięki tzw. ''opiece społecznej'' kontroli nad masami [ ostatecznie powszechny system ubezpieczeń wprowadził nie kto inny jak Bismarck a bolszewicy otwarcie wzorowali się w czasach ''komunizmu wojennego'' na rozwiązaniach niemieckiej gospodarki wojennej ], doskonale widać to na przykładzie eugeniki, u nas zwyczajnie nie miał kto tego wdrożyć, mimo iż sukinsyn Janiszewski postulował nawet powołanie ''policji higienicznej'' do sterylizowania przymusem ówczesnych ''zbywateli'' ale na szczęście kraj był nie tylko ''ciemny'' katolicki ale przede wszystkim na to zbyt biedny, Grabski zwyczajnie zlikwidował dla oszczędności całe ministerstwo zdrowia... I dlatego gdy Hitler przystąpił do ''akcji T-4'' czyli masowego mordowania wariatów i debili to u nas trzeba było robić to przymusem likwidując, zdarzało się i personel medyczny natomiast na terenie Niemiec jedynie pozwolił lekarzom zrobić coś na co już od dłuższego czasu mieli ochotę, nie byłoby to możliwe bez lata trwającego wcześniej urabiania ich mentalności w odpowiednim duchu.
UsuńDlatego tak irytujący by nie rzec dosadniej jest twój lekceważący ton i sprowadzanie wszystkiego do absurdu, że Marks coś tam w którymś akapicie pierdnął, wybacz lub nie ale to strasznie polaczkowate taka pogarda wobec intelektualnego wysiłku, dlatego właśnie w swej masie sebki i janusze skazują się na los gojów dymanych przez ''starszych i mądrzejszych'' o całkiem skretyniałych jak widać zachodnich prolach już nie mówiąc - podkreślam to jeszcze raz z całym naciskiem, słowa znaczą i przede wszystkim mają swoje konsekwencje, bywa nader często, że krwawe, przemoc symboliczna nie jest jedynie lewackim wymysłem, zanim ofiara zostanie zamordowana wpierw zwykle ktoś do obcięcia jej głowy nawołuje, zdarza się przy tym w wyszukany sposób akt mordu uzasadniając a ma to zniewalający urok zarówno dla inteligentów którzy później sprawują funkcje kierownicze wprowadzając ludobójstwo w czyn jak i prostaczków jakim kojarzy się to z onieśmielającą ich, niedostępna im ''tajemną wiedzą''. Stąd tak ważne jest aby przekłuć ten śmierdzący balon, obnażyć całą jego nicość aby pozbawić zatrutego uroku i siły rażenia dostosowując argumentację do poziomu rozmówcy : inteligenta zajebać przywołując odpowiedni cytat zaś robotnikowi wykazując rzecz na twardych konkretach, tyle - czy teraz wreszcie konie mnie słyszą ?
UsuńA to co powiedziałeś o nadal żywych wśród Brytoli podziałach społecznych bardzo interesujące, już któryś raz słyszę o zderzeniu z tym polskiego emigranta, tyle że wcale nie świadczy to o słuszności lewicowych diagnoz, powtarzam - Marks podjebał samo pojęcie klas i walki między nimi od liberałów, zresztą to on wprowadził tą retorykę do masowego obiegu wśród proletów, myślisz że oni tak sami z siebie zaczęli w ten sposób gadać ?
Aha, i jeszcze jedna zasadnicza sprawa - proszę mi nie wyjeżdżać z dywizjonem 303 bo nigdy nie zniżyłbym się do takiej żenady jak przywoływanie podobnych przykładów, tępię to jak tylko mogę bo to objaw syndromu ofiary w który nas wpierdalają za wszelką cenę, że my som prawda ''przedmurze judeochrześcijaństwa i obaczcie jak się dla was poświęcamy a wy nas zdradzacie a przecież chcemy tylko abyście nas kochali'' - mam alergię na to pieprzenie, sprawę trza stawiać krótko i jasno : popierasz czerwonych krwiopijców, którzy wyzyskiwali nas i nadal to czynią tylko się przewerbowali na kapitalistów i jeśli nie dociera do zakutego łba to dupa cicho ! Nie wiem, może to kwestia moich plebejskich korzeni, ściśle mówiąc chłopo-robotniczych [ a jak słusznie zauważył Dmowski chłopom można wiele zarzucić jednak na pewno nie , że są sentymentalni ] ale dostaję piany jak słyszę napuszone bzdety o ''honorze'', ''cywilizacji łacińskiej'' itp., jakże wiele jest prawdy w ludowej mądrości ''Panie Boże, chroń mnie od przyjaciół bo z wrogami sam sobie poradzę'' stąd wszystkim samozwańczym obrońcom takich jak niżej podpisany gromkie WYPIERDALAĆ !
UsuńWyjdę na obsesjonata ale nieźle mnie wkurwiłeś przyznaję, ja tu próbuję gadać serio jak dorośli biali ludzie a tu ktoś w odpowiedzi pozwala sobie pod moim adresem na jakieś podśmiechujki - jeszcze jeden argument, dlaczego odgrzewanie zleżałych socjalistycznych kotletów nie jest żadnym remedium na kryzys : bo stara jak i nowa lewica chrzanią, że to jakoby efekt ''braku regulacji'', gdy tymczasem wybuchł on na bodaj najbardziej ze wszystkich uregulowanym rynku nieruchomości, rząd bynajmniej nie był tu ''bierny'' ale to właśnie udzielone przezeń gwarancje umożliwiły banksterom udzielanie na tak katastrofalną skalę kredytów ''subprime'' bo kto działając na własny rachunek pożyczałby pieniądze ludziom o których z góry było wiadomo, że ich nie zwrócą ? Zarówno lewica jak i liberałowie mylą się fundamentalnie w ocenie kapitalizmu utożsamiając go z jakimś widmowym ''wolnym rynkiem'' z którym nigdy tak naprawdę nie miał on nic wspólnego, nawet w mitycznym ''dzikim'' XIX-ym wieku, gdy tymczasem kapitalistom nie zależy na konkurencji [ bodaj to sam Rockefeller miał potępić ją jako ''grzech'', znamienne ] tylko na jej zdławieniu, zapewnieniu sobie monopolu w sferze gospodarczej do tego zaś potrzebny jest im wielki rząd, który ma monopol na niezbędne ku temu środki przymusu i ich użycie gdy trzeba tak wobec niesfornych obywateli, którzy uwierzyli w wolnorynkowe mrzonki próbując kombinować coś po swojemu jak i rządom innych pomniejszych państw jakie ubrdały sobie, że faktycznie są niepodległe, także w sferze finansów i przemysłu [ stąd libertarianie nie kumają iż wielki kapitał naturalnie ciąży ku politykom naiwnie sądząc że możne te kwestie oddzielić w jakowejś anarchokapitalistycznej utopii bez granic ni rządów lub co najwyżej poprzez ''państwo minimum'', no niestety władza to zbyt potężny narkotyk aby miała się ograniczać ] . Lewicowe koncepta wzięcia za mordę banksterki przez rządy spełniłyby się tylko w wypadku, gdyby nagle cudownie stały się one ''transparentne'' jak oni ładnie bredzą - chętnie dowiedziałbym się jak niby możliwe jest ''oddolne'', faktycznie demokratyczne sprawowanie kontroli nad władzą i biznesem w skali jakiej dziś one operują - ? Bez jaj, siłą rzeczy procesy te muszą mieć charakter oligarchiczny co nie oznacza bynajmniej mameluckiego fatalizmu, można mieszać szyki skurwielom zorganizowanymi akcjami, wywierać nacisk na co bardziej świadomych członków establiszmętu aby dokonywali pewnych korekt systemowych przynajmniej, w każdym razie jak ktoś szuka prawdziwej ''oddolnej demokracji'' to niech se założy falanster, tylko później nie dziwi jak mu zrobią Waco z dupy. U nas, ważne zastrzeżenie aby uniknąć kolejnych nieporozumień, sytuacja jest o tyle klarowna że banki w przeważającej większości nie są polskie i mamy do czynienia ze zwykłą agresją ekonomiczną na nasz kraj i neokolonializmem, jeśli w ogóle uda się choć część z nich odzyskać i nie mówię tu o przejmowaniu narobionego przez banksterów syfu na nasze konto zwane bezczelnie ''repolonizacją'' ale faktycznej finansowej podmiotowości Rzeczpospolitej to będziemy se mogli pozwolić na rozważanie serio lewicowych dylematów ''transparentności'' bo póki co to takie sobie pieprzenie po próżnicy.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń...innymi słowy, bo widzę, że bez pewnej toporności się nie obędzie, chciałbym aby trzymał to wszystko tutaj za mordę nasz gang a nie jakiś inny, i to faktycznie rodzimy bo nie mówię o wynajętych lokalnych nadzorcach a wówczas dopiero będziemy mogli ''negocjować'' za pomocą pięści, noży i kamieni z chłopakami na dzielni aby rzucili chociaż jakieś ochłapy a może nawet podzielili się choć w skromnym wymiarze forsą, zawsze wtedy mimo wszystko łatwiej znaleźć wspólny język...
UsuńProblem jest taki, że ja jestem teoretykiem z praktyki, Ty praktykiem z teorii. Widzę, ze wylazł gwóźdź, wystaje, to zaraz ktoś sobie rozedrze swetru i zrobi kukiz, więc wołam: daj mi młotek!, a Ty przywozisz mi na widlaku kontener monografii dotyczących metalurgii i obróbki drewna. A co do cytatów "do zajebywania inteligentów" to przyjrzyj się dobrze temu Sloterdijkowi. Przecież on napisał dokładnie to samo co Fukuyama o "końcu historii", tylko innymi słowami. Fukuyama już się z tej tezy wycofał. Czy Sloterdijk też? Czy dalej pierdoli jak potłuczony? Uważa że koniec już nastąpił, należy się owinąć w prześcieradło i udać w stronę cmentarza. Ja myślę, że Peter ma chandrę i przedawkował czytanie samego siebie. Historia Europy to sinusoida, rzut wirującego wektora na oś czasu. Czasy rozluźniania i ściskania gorsetu. To co jest dziś przypomina mi trochę Rzym V wieku, ale bardziej lata 1900-1914, bo Nachodźcy wyglądają mi na rodzaj budzika. Fin de siecle był czasem koszmarnego nihilizmu i beznadziei. Nurzano się w absyncie, okultyzmie, burdelowaniu, pedałowaniu (a jakże!) i skończyło się to przemysłową rzezią, rewolucją, a wcześniej przetasowaniem na mapie sojuszy...
Usuń....dlatego uważam, że w bardzo bliskiej przyszłości pojawi się u Sebastiana-zbywatela, facet w czerni, błyszczących lakierkach i powie: "choć za mną, a dostaniesz pół świni, a jak będzie mało to jeszcze po ryju" i kiedy Seba weźmie do łapki flamaster, by podpisać cyrograf, usłyszy ze wschodu głos faceta w walonkach: "Nasza oferta jest lepsza. Przy nas będziesz mógł zrealizować swoją słowiańską tożsamość, a ponadto dostaniesz pół świni, a jak bedzie mało to jeszcze po ryju". Seba zacznie się zastanawiać. Skoro przez całe życie nie dostał od IIIRP nawet ćwiartki świni, a dostawał po ryju notorycznie, to zdecyduje się na INNĄ ofertę, bo......tAk dZiaŁa WoLnY rYneG!
Dlatego pytałem o pomysł na zagospodarowane Sebków bo ich turbosłowiańskie inklinacje nie wróżą nic dobrego. Sebek musi mieć w końcu coś do stracenia, a jest wbrew pozorom niskobudżetowy, bo wystarczy mu 2k na łapkę regularnie i 2 tyg wolnego w roku by mógł pojechać nad jezioro i pokazać swojej "świni" nowe tribale i świeże jaszczury NSZ na łydce (takie jak tu ma jeden z kolegów w awatarze). Szanuj Sebka swego, bo możesz mieć gorszego. Lepszy Sebek w garści, niz Specnaz na dachu. Jak nie będziesz karmił swojego Sebka to będziesz karmił cudzego....i tyle
Nie mam awersji do intelektualnego talmudyzmu, tylko po prostu nie zawsze mam na to czas (mój zawód wyuczony i wykonywany - inżynier). Nie wiem czemu, ale to co wkleiłeś z rzepy (art. koniec lewicy i prawicy) pokazało się później niż ja się wpisałem, a to chyba strzał w 10. Może cała ta nasza "debata" wygląda jak wygląda bo nie ma już prawicy i lewicy tylko komunitaryzm kontra libertarianizm. Ten model wygląda mi na prawie pasujący do obecnej Polski. Prawie bo ja bym powiedział komunitaryzm kontra lumpenliberalizm kompradorski. Właśnie się dowiedziałem, że jestem pisowskim komunitarystą. No i OK. Mogę być, podoba mi się. Zastanów się też, (w odniesieniu do tego artykułu) czy warto tak bić pianę, o przestarzałe modele, bo brzmisz jak inkwizytor. Dobrze te sprawy przetrawiłeś i nigdzie nie napisałem, że to mnie nie przekonuje. W pewnym zakresie tak, ale ja mam też doświadczenie prosto z życia i rozmów z ludźmi. W 90% się dogadamy, te 10% zostawię na własne oceny. Wolno mi?
Nie miałem zamiaru Cię wkurwiać. Jam mam taki styl pisania. Czemu tak to wszystko bierzesz personalnie, to tylko internetowe wysrywy na blogu, w dodatku ani moim, anni Twoim. Zaraz przyjdzie Gospodarz Domu i nas wypierdoli pod 5 albo 3, bo Alternatywy 4 jakie się tu zrobiły, będą mu odstraszać czytaczy i klikaczy.
UsuńTak sobie oglądam ten model Nolana ze wszystkich stron i widzę, że paradoksalnie bardziej on pasuje do Polski niż Zachodu. Nijak nie mogę się dopatrzyć okcydentalnego komunitaryzmu pozbawionego elementów islamofilnych i okołorozporkowych. Może on tam jest. Ja go nie widzę poza małymi grupkami pozasystemowych identytarystów. Albo narracja lumpenlibertariańska jest tak przytłaczająca, albo siły komunitarystyczne są dopiero w powijakach.
UsuńNa naszym poletku to widać bardzo wyraźnie, ale mam kilka wniosków (fajnych i niefajnych). Dr Zoidberg prawie na pewno nie zostanie premierem. Nie zagospodaruje proto-komunitarystów swoim programem. Nie pozwolą mu na to elementy LGBT i open society, a nie może z nich zrezygnować bo odłączy się od kroplówki. "Razem" to lewactwo sensu stricto. Ostatni wysryw Wielkiej Hipisowskiej Narracji, która się kończy. Ostatnia jej forma w postaci marksizmu kulturowego. Zoidberg ożywi tego Frankensteina tylko na moment i może nawet moment ten, właśnie minął nieodwołalnie. Marksizm jest martwy jak Marks a jego fantomowe ideologiczne truchło rozpadło się na dwa kawałki, absorbowane przez dwójkę kandydatów na Nową Wielką Narrację. Lumpenlibertarianizm absorbuje antytradycjonalizm i swobodę obyczajową, dodając je do własnej, autorskiej żądzy nieskrępowanej wolności gospodarczej i objawia się w postaci potężnej inkarnacji randyzmu, czystej doktryny lucyferiańskiej, doktryny NWO. Komunitaryzm zaś pochłania elementy socjalne, kolektywistyczne, solidarne mieszając je z własnym tradycjonalizmem, konserwatyzmem obyczajowym i etatyzmem, co niestety podśmierduje duginowską laokracją bądź w najlepszym przypadku jakąś nową inkarnacją Trzeciej Drogi, coby nie użyć słowa na 'F'.
Dlatego tak się czepiłem tych sebixów, których Ty zdajesz się trochę ignorować. Sebki są bardzo słabo zagospodarowane u nas. Poważna formacja proto-komunitarystyczna przyciąga ich w niewielkim stopniu. Oni muszą być zagospodarowani zanim nadejdzie Ragnarok, bo wtedy decyzje będą zapadać na ulicy. Jeśli nie zostaną w porę oznaczeni białą łapą żoliborskiego maga, to w kulminacyjnym momencie podpierdoli ich Matwiej Piskorskij, oznaczy gwiazdą chaosu i będzie pozamiatane na amen. Dlatego tak strasznie wkurwia mnie, że te nasze neo-Wyklęte Uruk-hai rozpełzają się na zmywaki Europy, a te które zostały tutaj są tak poniewierane. Możesz wydzielić teraz hektolitry ektoplazmy ale uważam, że tylko poprawiając im byt można dookreślić ich świadomość tak, by w godzinie próby odmówili, gdy obcy będą im proponować pół świni. Koszulkami 'Red is Bad' nie nakarmią ani siebie, ani swoich małych Kewinów i Brajanów.
Dlatego takie ważne, żeby (jak napisałeś, a z czym się w 100% zgadzam) "aby trzymał to wszystko tutaj za mordę nasz gang a nie jakiś inny, i to faktycznie rodzimy" a nie "wynajęci lokalni nadzorcy". Póki co, jestem umiarkowanie spokojny. Póki żyje Biały Płomień Tańczący na Kurhanach Wrogów, ale Biały Płomień w czerwcu kończy 67 lat i może niedługo zgasnąć....i co wtedy?
Dla kogo pozostanie śmiertelnie ważne zadanie optymalizacji zarządzania narodową gospodarką zasobów sebixowych? Dla Petrów Żydów w dupę jebanych..?...dla Kukizów popierdoleńców?...
radze przeczytac monteskiusza o duchu praw
Usuńzrozumiemy wtedy czym jest republika dlaczego postulowano dyktature proletariatu
oraz machiavellego ksiecia by zrozumiec czym bedzie sie kierowala wladza despotyczna w republice
glowne osiagniecie marksa to ukazanie czym jest kapital
i gdzie sie rodzi
wprowadzajac prace jako nosnik bogactwa
i w tym zakresie wartosc dodana jako samoreplikacje kapitalu
mozna powiedziec ze marks zdradzil tajemnice eskimoskiej alchemii bankowej
duzo w tym jest osiagniec rewolucji naukowo przemyslowej z przelomu wiekow
tu ciekawy polski akcent
marks postulowal likwidacje panstwa pruskiego i popieral aspiracje wolnosciowe polakow i powstanie panstwa polskiego
troche szerszej wiedzy nie zaszkodzi
gdy agitacja globalnej lichwy spycha prawdziwa wiedze i historie w niepamiec
Fox, piszesz m.in.:
OdpowiedzUsuń" (...) Doktor Targalski sugeruje od dawna, że niszczące dla Rosji rządy Putina-Hujły są pod tym względem dla nas korzystne - uniemożliwiają porozumienie Kremla z Zachodem, porozumienie, na którym siłą rzeczy straciłaby Polska.
Argumentem za pozostawaniem Putina-Hujły u władzy może być też to, że zastąpią go ludzie o wiele bardziej niebezpieczni. Hujło zdaje się zrozumiał, że Rosja jest wciąż zbyt słaba ekonomicznie na realizację wielkiego planu budowy Russkiego Mira. Nie zdołał opanować ukraińskich fabryk zbrojeniowych potrzebnych do wielkiej modernizacji sił zbrojnych FR. Putin jako człowiek służb jest ostrożny. Jego styl działania to: prowokacja, badanie reakcji, wypuszczanie balonów próbnych, zmyłki, brutalny atak a później rżnięcie głupa. Widzieliśmy to w Gruzji, na Ukrainie i w Smoleńsku. Widzimy to teraz w Syrii. Pójście na wojnę nuklearną z NATO to nie na jego nerwy. Pozostają mu więc wojny hybrydowe, konflikty na mniejszą skalę i prowokacje, które mogą przekształcić się w gorącą wojnę.
Taka postawa wywołuje jednak niezadowolenie wśród małpoludów z armii i floty oraz z GRU. (...)"
A może czekistowskiemu syndykatowi chodzi właśnie o wywołanie takiego wrażenia u potencjalnych ofiar dezinformacji?
Z drugiej strony, mając na uwadze to, co piszą i mówią chociażby Jeff Nyquist czy Joel Skousen, może być tak, jak referujesz.
Ale to wszystko luźne hipotezy i prognozy, nieweryfikowalne, dopóki któraś z nich się nie sprawdzi.
Treść wpisu dobrze koresponduje z niniejszym :
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=IzjUkfem0tY
- trudno zweryfikować rewelacje skoro w materiale, być może celowo tak zmanipulowanym, nie podano żadnych dowodów na przytoczone tezy. Z drugiej biografia eksperta trza przyznać dość imponująca :
https://en.wikipedia.org/wiki/Steve_Pieczenik
- tyle że specjalizacja i powiązania jednoznacznie wskazują na ichniego szpeca od ''zarządzania refleksyjnego'' stąd nie wiadomo czy niedługo zacznie głosić iż Putin, Obama i Clintonowa to annunaki dajmy na to, ch...olera wi. Zajrzałem na jego blog i widzę, że facet mocno wspiera Trumpa ostro jadąc nie tylko po jego republikańskich konkurentach :
http://pieczenik.blogspot.com/2016/01/senator-ted-cruz-vanishing-candidate.html
ale i Clintonowej :
http://pieczenik.blogspot.com/2016/01/anthony-weiner-scandal-marks-death.html
- która nawiasem podczas niedawnej prawyborczej debaty ''broniła tzw. resetu w relacjach z Rosją w pierwszej fazie prezydentury Obamy. Pytana o relacje z prezydentem Władimirem Putinem powiedziała ironicznie, że “są interesujące”, ale “oparte na wzajemnym szacunku”.'' :
http://dziennikzwiazkowy.com/ameryka/debata-demokratow-clinton-oskarza-sandersa-ze-odcina-sie-od-dorobku-obamy/
Wracając jeszcze do Pieczenika - choć sam Żyd potrafił otwarcie napisać o Obamowym przydupasie i jego bracie :
''Neither Emanuel brothers have anything in common with America; or its ethos. They are strictly the product of Diaspora Jews whose loyalty to Israel was far greater than their allegiance to this country. They were socialized to help the IDF at a time when many of us were drafted/offered to serve in the US military during many conflicts.''
http://pieczenik.blogspot.com/2016/01/chicago-mayor-rahm-emanuel-and-barack.html
Na koniec serii jego wpis wieszczący być może rychły zgon ''katechona''... :
http://pieczenik.blogspot.com/2016/01/death-becomes-putin-on-jan.html
- ?
Czy nie macie wrażenia, że rozmawiacie o ludziach, którzy może wcale nie analizują i planują tak szczegółowo jak Wy. Może po prostu chcą utrzymać się na stołkach wiedząc, że do pracy się nie nadają, że nie gryzie się ręki, która karmi, a jednocześnie muszą wykazać się przed swoimi mocodawcami więc robią co tylko potrafią (a z umiejętnościami różnie bywa) popełniając błąd za błędem i śmiejąc się kiedy czytają jak to ktoś dokładnie analizuje coś co im po prostu nie wyszło lub czego nie planowali. Mocodawcami nazywam rady nadzorcze korporacji, ludzi tak oderwanych od naszej rzeczywistości i karmionych przez swoich dyrektorów statystykami, że trudno jest nam to zrozumieć. Chodzi mi o to, że oczywiście te problemy o których piszecie występują, tylko że być może nikt nimi aż tak bardzo się nie przejmuje. Średni czas życia człowieka jest znany i mniej więcej wiadomo co może zrobić w ciągu życia - a to czy ktoś jego pracę będzie kontynuował zależy od tego czy mu się to będzie opłacało. Brzytwa Ockhama potrafi czasami rozwiązać najbardziej skomplikowane problemy - często posługując się bezlitosną matematyką - a w naszym przypadku demografią, która nie jest po stronie białego człowieka.
OdpowiedzUsuńAleż z tego właśnie powodu byłem zawsze sceptyczny co do konceptów ''rządu światowego'' co nie oznacza bynajmniej iż nie istnieją środowiska i to często bardzo wpływowe, które serio do ustanowienia go dążą ale nawet jeśli zostanie on powołany czy nawet już został to w nieunikniony sposób koncept rozbije się o przyrodzoną ludzką małość, ambicje, chciwość, żądzę władzy i dominacji, które rozsadzą go od środka wywołując nieuniknioną fakcyjność, zamiast światowego ladu będziemy mieć tylko jeszcze większy chaos a wszelkie ''ordo ex chao'' to tylko masońskie mrzonki. Parę lat temu pisałem w poście ''Piramidalna masońska bzdura'' :
Usuń''moim zdaniem wyjaśnienie jest banalniejsze co nie znaczy, że mniej budzące grozę, bynajmniej : wiele wskazuje, że rządzącym obecnie światem autentycznie odjebało od nadmiaru bogactw i władzy, chyba faktycznie uwierzyli iż są ubermenschami posiadającymi boskie wręcz możliwości kreacyjne, najwidoczniej zwykła ustawka o podział łupów i zagarnięcie jak największej liczby ludzi, terytoriów i surowców już im nie wystarcza i chcą czegoś więcej i więcej i więcej... Nie powinno to budzić zdumienia w kimś kto ma jakie takie pojęcie o mechanizmach historii i wie, że władza jest największym i jedynym prawdziwym narkotykiem wobec którego wszelkie inne są żałosnymi namiastkami dla plebsu - skoro można jednym gestem wpływać na życie tysięcy czy milionów ludzi to określenie takiego przypływu ''woli mocy'' kopem czy odlotem zbyt zajeżdża pospolitością, bez żadnej przesady bardziej pasuje tu lucyferyczna ekstaza. Rzecz jasna te żałosne satanistyczne rojenia noszą na sobie piętno ludzkiej ułomności i jako takie skazane na porażkę, prawdziwa ironia losu polega bowiem na tym iż to właśnie nasze najgłębsze pragnienia a zwłaszcza najsilniejsze z nich potęgi i nieśmiertelności są źródłem naszej śmiertelnej nędzy, w nich samych znajduje się fundamentalna sprzeczność, pęknięcie uniemożliwiające ich spełnienie, szczególnie zaś tak wybujałego i absurdalnego jak to ostatnie.''
http://stanczyk1.blogspot.com/2012/08/piramidalna-masonska-bzdura.html
- nie ma co jednak wpadać z jednej skrajności w drugą : nie jest też tak że światem rządzi przypadek i niczego nie można przewidzieć ni zaplanować, takie założenie jest jeszcze bardziej absurdalne jak totalna, paranoiczna kontrola, owszem, zawsze coś się spier... ale i sporo, naprawdę wiele można zdziałać trafnie rozpoznając pewne prawidła i realizując wedle nich swe zamiary, historia aż nadto dostarcza potwierdzających to przykładów, więc i ty nie popadaj w przesadę.
Nie twierdzę, że nie istnieją grupy interesów mające jakieś dalekosiężne plany. Myślę, że one są i realizują swoje cele krok po kroku. Jednak przypisywane tajemniczych działań jednostkom jest moim zdaniem ucieczką przed czymś o wiele bardziej groźnym - czyli "gdyby korporacja była człowiekiem byłaby psychopatą".
UsuńRównowagą dla ich sił mogą być państwa narodowe, w których urzędnicy i ich tajni współpracownicy potrafiliby działać tak aby wpływ korporacji był ograniczany do relacji państwo kupuje i wymaga. W chwili obecnej mamy sytuację w której korporacja wymaga aby państwo kupowało - bo jak nie to zwolnią pracowników, którzy wywołają strajk i niepokoje społeczne które zmienią urzędników na innych. Nie znam z historii sytuacji takiej jaka powstała w industrialnym świecie, ale historykiem nie jestem. Resztę scenariusza zapewne każdy może sobie dopowiedzieć jeśli za bazę przyjmie się dyktat korporacji (w której nie ma odpowiedzialności przed państwem). Może następnym krokiem będzie pytanie po co nam jeszcze państwo skoro i tak robi co mu zarząd korporacyjny dyktuje. Oczywiście może być potrzebne do zachowania iluzji - przynajmniej przez 2 może 3 pokolenia.
Zgoda, też uważam, że infantylne jest tłumaczenie wszystkiego motywacjami osobistymi i zwykłą chciwością, przyczyny kryzysu są głębsze i mają charakter systemowy choć nie zawężałbym ich wyłącznie do czynnika korporacyjnego, to raczej jeden z symptomów niźli sprawca. Poza tym nie za bardzo kupuję ich rzekomą ''międzynarodowość'', jak przychodzi co do czego okazuje się zwykle, że są one narzędziem polityki takich lub innych zblatowanych z nimi rządów, to iż jakaś firma produkuje podzespoły na Filipinach, Tajwanie, Rumunii czy Meksyku nie oznacza jeszcze, że reprezentuje interesy tamtejszych władz, przeważnie w grę wchodzą tu USA czy Chiny itp. mocarze.
UsuńOczywiście, że jest połączenie z państwami bo każdy w radzie nadzorczej jakiejś narodowości jest. Tylko, że kraje jak nasz nie są stroną w negocjacjach pomiędzy korporacjami tylko przedmiotem. Co do mocarzy i ich kontroli nad korporacjami - http://forsal.pl/artykuly/914713,najwieksze-banki-w-wielkiej-brytanii-nie-zaplacily-podatku-cit.html
Usuń>>Równowagą dla ich sił mogą być państwa narodowe, w których urzędnicy i ich tajni współpracownicy potrafiliby działać tak aby wpływ korporacji był ograniczany<<
Usuńw obecnych republikach brak trojpodzialu wladzy
oligarchia urzednicza jest dyktatorem absolutnym
przenika wszystkie obszary panstwa i gospodarki
i jak kazdy dyktator dba tylko o siebie a nie niewolnikow
Brak trójpodziału został wymuszony przez środowiska, które w imię "dobra wspólnego" postanowiły wszystko zmierzyć, opisać i usankcjonować prawem, którego ma pilnować armia - armia rekrutowana bez egzaminów, bez wykształcenia, bez innych perspektyw na własne życie. Zrzucanie wszystkiego na urzędników to szukanie kozła ofiarnego. Urzędników, którzy tylko pilnują prawa i interpretują je tak jak im się chce bo widzą, że konsekwencji nie ponoszą w imię dobrego imienia państwa.
UsuńProszę sobie zobaczyć jak wyglądały pozwolenia na budowę, razem z projektami w latach 30 zajmowały 6 stron. Teraz w imię "ochrony" mają po 300 stron i kosztują sporo kasy o czekaniu nie wspomnę. Myślę, że urzędnik po prostu musi dla własnego spokoju zrzucić tą całą jałową robotę na obywatela. I tak oto system zabezpieczający zniszczył to co miał zabezpieczać. Istne kuriozum
Ciekawe kiedy to się zacznie.
Usuń