Ilustracja muzyczna: Thirty Seconds To Mars - The Kill
Na początku 1945 NKWD wysłało do Budapesztu dwie specjalne grupy funkcjonariuszy. Jedna miała aresztować Raoula Wallenberga, szwedzkiego dyplomatę i przemysłowca wsławionego uratowaniem przed nazistami setek Żydów. Wallenberg musiał trafić na Łubiankę, bo był w czasie wojny pośrednikiem w tajnych próbach nawiązania pokoju przez Sowietów z Niemcami (Według oficjalnej, sowieckiej wersji Wallenberg został otruty na Łubiance w 1947 r. Wielu ludzi widziało go jednak później żywego - ostatnie relacje pochodzą z lat '80-tych. Czemu KGB miałaby go tak długo trzymać? Jedną z osób biorących udział w jego aresztowaniu był ponoć gen. Leonid Breżniew). Druga grupa specjalna miała aresztować Polaka - płka dypl dra Marian Steifera.
Kim był płk Steifer? Istnym człowiekiem renesansu. Szachistą biorącym udział w międzynarodowych zawodach (wygrał z Capoblancą!), zdolnym piłkarzem, oficerem, który w 1920 r. "ocalił Lwów" a w maju 1926 r. uratował życie gen. Sosnkowskiemu próbującemu popełnić samobójstwo. Po kampanii wrześniowo-październikowej 1939 r. ten piłsudczykowski oficer był nieformalnym liderem polskiego środowiska wojskowego na Węgrzech. Dzięki jego przyjaźni z ministrem obrony krajowej gen. Barthą, polscy wojskowi przebywający w kraju Madziarów cieszyli się dużymi swobodami. Płk Steifer był też bohaterem dosyć niejasnej afery: został oskarżony o prowadzenie tajnych negocjacji pokojowych z Niemcami w Budapeszcie. Jak pisze dr Baliszewski:
"Wszyscy, którzy znaleźli się w orbicie tej tajemnicy, zostali zobowiązani do milczenia pod groźbą śmierci. A choć milczeli, i tak większość z nich nie dożyła końca wojny. I najpewniej nigdy nie dowiedzielibyśmy się, o co chodziło w tzw. sprawie płk. Steifera, gdyby nie pewien do dzisiaj niewytłumaczalny wypadek. W marcu 1942 r. na Dworcu Południowym w Budapeszcie jakiś człowiek rzucił się czy może po prostu wpadł pod pociąg. Mógł to być wypadek, mogło być samobójstwo. Trwała wojna. Ludzie często stawali się ofiarami głębokiej depresji, tęsknoty czy rozpaczy. W tej śmierci było jednak coś dziwnego i niepokojącego. Bo człowiek ten nie miał przy sobie nic, co pozwoliłoby go zidentyfikować. Miał nowy garnitur, nową bieliznę, po raz pierwszy założone obuwie, nieużywaną chusteczkę do nosa, a nawet skarpetki. Nie miał nawet okruszka w kieszeni, jednego choćby źdźbła tytoniu. I tylko w wewnętrznej kieszeni marynarki węgierska policja znalazła złożony we czworo, napisany w obcym języku dokument.
Śledczy ustalili, że ofiarą wypadku był polski oficer z 53. Pułku Piechoty w Stryju major Władysław Załuski, jednoznacznie związany na Węgrzech z obozem piłsudczyków. Ustalili również, że tajemniczy dokument był odpisem wyroku Obywatelskiego Sądu Honorowego w Budapeszcie w sprawie płk. dypl. Mariana Jana Steifera w związku z jego próbą „tworzenia rządu polskiego w porozumieniu z Niemcami". Nikt nie zdołał wyjaśnić prawdziwych okoliczności śmierci majora Załuskiego. (...)
W pierwszych dniach maja 1941 r. porucznik Wojska Polskiego Kazimierz Morvay, syn Węgra i Polki, urodzony i wychowany na Węgrzech, który we wrześniu 1939 r. walczył w polskim mundurze, a w 1941 r. pełnił służbę adiutanta w sekretariacie szefa XXI Oddziału Honwedów, przypadkowo usłyszał, jak kpt. Kormendy meldował płk Balo: „Pułkownik Steifer prosi o przyjęcie przez ministra obrony narodowej gen. Barthę w sprawie utworzenia rządu polskiego współpracującego z Niemcami". Dopiero po złożeniu meldunku kpt. Komendy zorientował się, że ktoś niepowołany usłyszał jego tajną treść. „Jeśli to, co usłyszałeś, wyniesiesz na zewnątrz – ostrzegł Morvaya – będzie z tobą kiepsko”. Por. Morvay, który czuł się bardziej Polakiem niż Węgrem, uznał jednak za swój obowiązek powiadomić, jak to sam ujął, władze podziemne. W Budapeszcie w podziemiu działali zwolennicy gen. Sikorskiego i ich właśnie powiadomił Morvay o skandalicznej treści meldunku. Tak doszło do powołania Sądu Obywatelskiego i najbardziej tajnej rozprawy w historii ostatniej wojny.
Płk. Steifera oskarżali ludzie Sikorskiego: dr Stanisław Bardzik-Lubelski, zastępca delegata Rządu Polski na Węgrzech, i mec. Adolf Witkowski, zastępca delegata ministra skarbu. Bronił go zapalony piłsudczyk mjr Stefan Benedykt. Skład sądu stanowili Adam Opoka Loewenstein z PPS i sędzia Wacław Słoniński ze Stronnictwa Narodowego. Przewodniczył gen. Jan Kołłątaj- Srzednicki. Po pięciu dniach rozprawy i przesłuchaniu stron oraz polskich i węgierskich świadków: „Sąd nie znalazł dowodów, jakoby jakakolwiek grupa obywateli dążyła do współpracy z Niemcami, ale płk dypl. dr inż. Marian Steifer źle zasłużył się Ojczyźnie". Winny czy niewinny? Były rozmowy z Niemcami czy nie? Wyrok sądu zdaje się niczego nie wyjaśniać. Cóż to bowiem znaczy, że płk Steifer źle zasłużył się ojczyźnie? I czym, skoro żadnych rozmów z Niemcami nie było? A może jednak były?
W połowie lat 80. udało mi się dotrzeć do prywatnych dokumentów Steifera. W liście do rodziny w kraju z 18 kwietnia 1941 r. pułkownik pisał: „Już kilkakrotnie robiono mi ze strony węgierskiej, i to od różnych osób, propozycje, ażebym przy pośrednictwie mego dawnego kolegi z wojny światowej poszedł na układ z gospodarzem i na współpracę. Rzekomo byłoby to chętnie przyjęte, bo on nie ma żadnego kandydata na objęcie dawnego, choć bardzo zmniejszonego mieszkania, a ma mu na tem szczególnie zależeć. Jako argument za tem wysuwają, że jednak lepiej choć cośkolwiek z mebli uratować, a zwłaszcza idzie o dzieci, które teraz cierpią najwięcej. Jak się Ty na to zapatrujesz? Z tego mogłaby być i wielka rzecz albo też i wielka hańba". "
Tajne negocjacje w Budapeszcie odbyły się w maju 1941 r. Wiosną 1941 r. w Budapeszcie nagle umiera na "zawał serca" płk Zygmunt Wenda, były wicemarszałek Sejmu, oficer ds. specjalnych poruczeń Naczelnego Wodza. Krążyły później pogłoski, że tworzył Legion Polski na Węgrzech, który miał wkrótce wkroczyć do Polski. Oczywiście naiwnością byłoby sądzić, że za całą aferą stał tylko mało znany, choć niezmiernie zasłużony, płk Steifer czy też płk Wenda. Może pewną wskazówką jest to, że Steifer, skądinąd oficer Oddziału II SG, brał udział w sprowadzeniu na Węgry marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. Drugi Marszałek w grudniu 1940 r. w brawurowy sposób uciekł z rumuńskiego internowania i rozpoczął działalność w podziemiu. Ten okres jego życia został pięknie opisany przez Cezarego Leżeńskiego w jego "Kwaterze 139" (Szczególnie mi się spodobał w tej opowieści wątek zakochanej w Drugim Marszałku ognistej węgierskiej hrabiny Karoline Marenzi:). Niestety w tym opisie wciąż jest dużo białych plam. Jak pisze dr. Baliszewski:
"Pewne jest tylko to, że gdy kilka miesięcy później, w październiku 1941 r., marszałek Śmigły udawał się w swą ostatnią drogę do Polski, w Budapeszcie żegnali go regent, admirał Miklós Horthy, minister gen. Károly Bartha i płk dypl. dr Marian Steifer."
Po drugiej stronie Karpat, w Polsce na dworcu kolejowym witał z kolei marszałka Śmigłego inż Stefan Witkowski, dowódca "Muszkieterów", najlepszej organizacji wywiadowczej II wojny światowej. Witkowski to zdolny naukowiec pracujący m.in. nad takimi zagadnieniami jak "darmowa energia" czy "promienie śmierci", człowiek wielu twarzy i kontaktów. Jak czytamy o jego siatce:
"Oto w pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji, gdy Związek Walki
Zbrojnej (ZWZ) uczył się dopiero zasad konspiracji, Muszkieterowie już wysyłali
z Polski meldunki do Paryża. Tym jednak, co miało stać się ich dumą, była
komórka oznaczona kryptonimem 29, czyli tzw. wywiad głęboki, wnikanie w szeregi
wroga. Witkowskiemu udało się umieścić swoich ludzi w całej okupowanej Europie,
a co najważniejsze - w Rzeszy. Jego agentka znalazła się w sztabie admirała
Canarisa, szefa Abwehry, niemieckiego wywiadu wojskowego. Agenci pracowali w
ministerstwie spraw zagranicznych, a nawet w kwaterze głównej Hitlera. Rezultaty
ich pracy dla brytyjskiego wywiadu (a nie znamy wszystkich, bo Brytyjczycy jak
dotąd nie ujawnili polskich meldunków wywiadowczych) trudno przecenić.
To Muszkieterowie dostarczyli plany portu w Hamburgu z zaznaczonymi
stanowiskami okrętów Kriegsmarine, dzięki czemu RAF mógł przeprowadzić
precyzyjne bombardowania. Muszkieterowie zdobyli też i przekazali do Londynu
plany konstrukcyjne niemieckich łodzi podwodnych. Z ich źródła pochodzą pierwsze
meldunki o koncentracji wojsk niemieckich nad granicami Belgii i Holandii.
Zapowiadali również uderzenie na Rosję. Na rok przed założeniem Treblinki agenci
Muszkieterów ujawnili ludobójcze zamiary Rzeszy. Odnotowywali najmniejsze ruchy
wojsk niemieckich w Polsce i zbrodnie okupanta. Witkowski zorganizował znakomitą
łączność z Budapesztem, montując w międzynarodowych pociągach skrytki, w których
były przewożone meldunki, prasa i serwis fotograficzny.
Główną przyczyną sukcesu wywiadu Witkowskiego była klasa jego agentów.
Wciągnął do organizacji przedstawicieli najznakomitszych polskich rodzin
arystokratycznych, którzy dzięki koligacjom z arystokracją europejską mogli
liczyć na pomoc w niemal każdym zakątku okupowanej Europy. Do najbliższych
współpracowników doktora Z., jak nazywano Witkowskiego, należała oprócz
wspomnianej już hrabiny Teresy Łubieńskiej, hrabina Klementyna Mańkowska z domu
księżna Czarkowska-Golejewska, hrabiowie Plater-Zyberk, Sobański, Wielopolski,
Czetwertyński, członkowie rodzin Dembińskich, Skarbków, Grocholskich, Odrowążów.
Aby pojąć wagę tych kontaktów, wystarczy przywołać jeden z modelowych przykładów
współpracy rodzinnej: podczas gdy jeden z braci E. służył w Muszkieterach, drugi
- von E. - był generałem SS.
Powyżej: Krystyna Skarbek, jedna z agentek Muszkieterów
Pełną wiedzę na temat rodzinnych powiązań i kontaktów swoich agentów miał w
organizacji jedynie Witkowski. Muszkieterowie w swoich raportach nazwiska
zastępowali kryptonimami liczbowymi, a podstawową ich zasadą było milczenie o
własnej pracy. Przykładem konspiracji wewnętrznej była praktyka składania
meldunków przez francuskiego agenta Muszkieterów w konfesjonale jednego z
paryskich kościołów. Nie miał pojęcia, komu "spowiadał się" co tydzień i nawet
po wojnie nie udało się tego ustalić. Muszkieterowie byli też jedyną formacją
wywiadowczą w Europie, penetrującą stalinowską Rosję. I to zarówno przed, jak i
po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej.
Kim byli mocodawcy Stefana Witkowskiego? Czy byli nimi Brytyjczycy, którzy
straciwszy swoje siatki na Wschodzie, odbudowywali je rękami Muszkieterów? Czy
może Watykan, wspierający polskich agentów nie tylko modlitwą i poświęconymi
przez Ojca Świętego Piusa XII różańcami, ale także sporymi funduszami? Faktem
jest, że patronką Muszkieterów była Matka Boska Jazłowiecka, której ryngrafy i
obrazki znajdują się do dzisiaj w każdym muszkieterskim domu."
To Muszkieterowie już w 1940 r. odkryli zbrodnię katyńską i powiadomili o niej rząd Sikorskiego. Ich meldunek został olany. Na przełomie 1940 r. i 1941 r. organizacja rozpoczyna antysowiecką współpracę wywiadowczą z Niemcami. Muszkieterowie organizują też w październiku 1941 r. przerzut Drugiego Marszałka do okupowanej Polski. Śmigły-Rydz mieszka w Warszawie, przy ul. Sandomierskiej 18, u wdowy po gen. Maxymowiczu-Raczyńskim (byłym dowódcy wojsk pancernych, który zmarł w 1938 r. w berlińskim metrze na "zawał serca"). Również w październiku 1941 r. były premier Leon Kozłowski, były sowiecki więzień (stracił oko podczas brutalnego przesłuchania na Łubiance) przekracza niemiecko-sowiecką linię frontu i udaje się przez Warszawę do Berlina. W listopadzie spotyka się w Warszawie z Drugim Marszałkiem. I znowu Baliszewski:
"Do tego tajnego spotkania doszło w rejonie ulic Kopernika i Tamki. Relacjonuje ten fakt rotmistrz Czesław Szadkowski, szef ochrony osobistej Śmigłego w Warszawie, i Józef Lebedowicz, szef wydziału prezydialnego Obozu Polski Walczącej, organizacji powołanej do życia przez Śmigłego. Być może kiedyś potwierdzi się fakt obecności na tym spotkaniu grupy polskich aktywistów, a więc polityków opowiadających się za współpracą z Niemcami - z księciem Januszem Radziwiłłem, posłem Edwardem Kleszczyńskim i przedstawicielami polskiego episkopatu."
Mniej więcej w tym samym czasie, w drugą stronę udaje się misja Muszkieterów do gen. Andersa. Przewodzi jej rtm. Szadkowski. Jak czytamy u wiadomego autora:
"18 stycznia generał Anders wydał bankiet na cześć polskich oficerów przybyłych z kraju. Toastom nie było końca. Święcono polską odwagę, gratulowano patriotyzmu. W uznaniu zasług Szadkowski mianowany został zastępcą dowódcy pocztu przybocznego gen. Andersa. Chwilę później wybuchł skandal.
"18 stycznia generał Anders wydał bankiet na cześć polskich oficerów przybyłych z kraju. Toastom nie było końca. Święcono polską odwagę, gratulowano patriotyzmu. W uznaniu zasług Szadkowski mianowany został zastępcą dowódcy pocztu przybocznego gen. Andersa. Chwilę później wybuchł skandal.
Nagle, jak zapisał w swojej relacji rtm. Szadkowski, "generał Okulicki
zapytał o Śmigłego. Padały różne odpowiedzi. Jedni twierdzili, że jest w
Budapeszcie, inni, że w Ankarze. Wszyscy patrzyli pytająco na mnie. Ja
nachyliłem się do Andersa i cicho powiedziałem: To, co mam do przekazania,
przeznaczone jest wyłącznie dla Pana Generała. Proszę o rozmowę na osobności.
Gdy do niej niebawem doszło, powiedziałem: Śmigły jest w Warszawie i razem z
legionistami szykują zamach na Sikorskiego. Dodałem, że gen. Grot-Rowecki bez
wiedzy i zgody Naczelnego Wodza mianował szefem sztabu ZWZ płk. Tadeusza
Pełczyńskiego, lecz Warszawa trzyma to w najściślejszej tajemnicy".
Anders był, jak relacjonuje rotmistrz, "wstrząśnięty i zaskoczony". Nie
miał powodu wątpić w słowa tego, który mu je przekazał. Szadkowski dowodził
ochroną osobistą Śmigłego i nie odstępował go na krok - trudno było wyobrazić
sobie bardziej wiarygodnego świadka."
Ilustracja muzyczna: Thomas Bergersen - Heart
Po odkryciu tego zdarzenia przez Sowietów, trzeba zatuszować sprawę. Z Londynu do Warszawy i Buzułuku idą rozkazy od gen. Sikorskiego nakazujące uśmiercenie Leona Kozłowskiego, rtm. Szadkowskiego, inż Witkowskiego i marszałka Śmigłego-Rydza. Wyroku na rotmistrzu nie wykonano, premier Kozłowski też był poza zasięgiem (zginął w maju 1944 r. - oficjalnie w wyniku nalotu bombowego, nieoficjalnie na "zawał serca"). Gen. "Grot" odmówił wykonania wyroku na Witkowskim i Drugim Marszałku. Witkowski zostaje jednak zastrzelony na ul. Wareckiej we wrześniu 1942 r. przez oddział likwidacyjny AK. Drugi Marszałek, według oficjalnej wersji, umiera w nocy z 1 na 2 grudnia 1941 r. na "angina pectoris" i zostaje pochowany na Powązkach w Kwaterze 139 (polecam udanie się na jego grób, nawet jeśli jest on tylko symboliczny).
Według wersji dra Baliszewskiego, dopuszczanej również przez dra Gałęzowskiego, Śmigły-Rydz zostaje porwany i uwięziony. Tam odnawia mu się gruźlica. Zostaje przeniesiony do sanatorium w Otwocku, gdzie umiera prawdopodobnie 3 sierpnia 1942 r. Jak podaje dr Baliszewski: "Pozostawił po sobie jeszcze jeden skarb - pamiętnik, w którym zapisywał swoje myśli, spostrzeżenia i oceny osób, z którymi się stykał. - W ostatnim
stadium choroby bardzo cierpiał, dusił się, nie mógł mówić. Pamiętnik to była
jego jedyna forma komunikacji ze światem - dodaje Baliszewski.Pewnego
jesiennego dnia 1943 roku do drzwi mieszkania Marty Rydz zapukał Eugeniusz
Ejgin, oficer z kancelarii Śmigłego-Rydza. Zgodnie z ostatnim życzeniem
swego
dowódcy przywiózł jego przedśmiertne zapiski. ". Marta Rydz, wdowa po marszałku zostaje zabita w 1951 r. we Francji. Jej ciało
poćwiartowano. Pamiętnika męża - dokumentu, który wywróciłby całą naszą wiedzę o
drugiej wojnie światowej nigdy nie znaleziono. W tajemniczych okolicznościach
giną po wojnie również agenci Muszkieterów, np. Krystyna Skarbek - pierwowzór
Vesper Lynd z "Casiono Royale".
Czy doszło więc na jesieni 1941 r. do próby zamachu stanu i stworzenia w
Polsce rządu, który ułożyłby stosunki z Niemcami? Za tym przemawia logika. Na
jesieni 1941 r. wojska niemieckie stały już pod Moskwą i wydawało się, że lada
chwila ZSRR upadnie. Fakt tych negocjacji potwierdził zresztą sam gen. Sikorski!
Baliszewski: " A jednak w Warszawie końca 1941 r. coś się działo. Wystarczy
sięgnąć do listu gen. Władysława Sikorskiego do ambasadora w Moskwie Stanisława
Kota z 26/27 marca 1942 r.: "Zgodnie z raportem, który otrzymałem 20 stycznia,
Naród Polski mimo okrutnych prześladowań odpowiedział stanowczo odmownie na
wezwanie do udziału w krucjacie przeciw bolszewikom, co było połączone z
poważnymi koncesjami na rzecz Polski". Jakimi koncesjami? Czyje wezwanie? Do
kogo skierowane? Dokument na to nie odpowiada. Wiadomo jednak, że kilka dni
wcześniej, 24 marca 1942 r., w rozmowie z prezydentem Rooseveltem Sikorski
stwierdził: "... tak niedawno, bo zaledwie 20 stycznia, wszystkie polityczne
partie Polski zadeklarowały swoją jednomyślną decyzję nieulegania sugestiom
niemieckim i nieuczestniczenia Polski w jakiejkolwiek formie w kampanii
antyrosyjskiej, w zamian za co Polacy mieli obiecane przywrócenie normalnych
warunków na terytorium polskim (...) Choć do powstania proniemieckiego rządu
kolaboracyjnego nie doszło, to jednak w Warszawie w listopadzie 1941 r.
formowany był gabinet. Ktoś, jak wynika z relacji pani Władysławy Namysłowskiej,
rozdzielał nominacje rządowe, skoro jej mąż, prokurator Józef Namysłowski,
blisko związany wówczas z Rydzem-Śmigłym, otrzymał nominację na wojewodę
pomorskiego.".
Przywrócenie normalnych warunków na terytorium polskim. Wojewoda pomorski.
W maju 1941 r., w tym czasie, gdy w Budapeszcie toczą się tajne
polsko-niemieckie rozmowy, z misją pokojową do Anglii, za wiedzą i z
błogosławieństwem Hitlera, udaje się Rudolf Hess. Jego samolot rozbija się w
Szkocji, Hess trafia do Tower, a jego brytyjscy partnerzy polityczni (frakcja
związana z królem Jerzym VI) zostają skompromitowani. Hess opowiedział potem swojemu synowi Wolfowi Rudigerowi Hessowi,
szczegóły swoje misji pokojowej. Przewidywała ona odwrót przez Niemcy ze
wszystkich jak dotąd okupowanych terytorium. Czyli także z Polski i polskiego
Pomorza. To dlatego Drugi Marszałek mógł wyznaczać na jesieni 1941 r. nowego
wojewodę pomorskiego. Rudolf Hess "popełnia samobójstwo" w więzieniu w Spandau
17 sierpnia 1987 r. Schorowany starzec, który nie potrafi sam sobie ukroić
kromki chleba zawiązuje skomplikowany węzeł i się wiesza. Akurat gdy Gorbaczow
sugeruje jego zwolnienie z więzienia... Hess i Marta Rydz musieli zginąć, by nie
wyszła na jaw prawda o wojennych planach Zjednoczonej Europy. Planach, których
ujawnienie kosztowałoby kariery wielu ludzi...
Ps. Próba porozumienia z Niemcami przez polskie siły polityczne została podjęta już
w 1940 r. W obliczu klęski Francji, pisarz Stanisław Cat-Mackiewicz spłodził
tzw. memoriał z Liburne. Ofertę dla Niemców: utworzenia polskiego rządu
kolaboracyjnego. Jak czytamy: " Inicjatorem propozycji był płk Jan Kowalewski,
przed wojną szef sztabu w Obozie Zjednoczenia Narodowego (OZON). Podpisali je:
Stanisław Cat-Mackiewicz, wybitny publicysta II RP, znany germanofil i
antykomunista; Ignacy Matuszewski, jeden z czołowych piłsudczyków; Tadeusz
Bielecki, po śmierci Dmowskiego przywódca Stronnictwa Narodowego; Jerzy
Zdziechowski, polityk narodowo-demokratyczny i wiceprezes Centralnego Związku
Przemysłu, Górnictwa, Handlu i Finansów (tzw. Lewiatana); Emeryk Hutten-Czapski,
poseł na sejm z ramienia BBWR i przewodniczący Związku Ziemian; Jerzy Kurcjusz,
działacz ONR-ABC, i Stanisław Strzetelski, na emigracji we Francji zastępca
przewodniczącego polskiego Związku Dziennikarzy. Według posła niemieckiego w
Lizbonie memorandum poparł, ale go nie podpisał, także Jan Szembek, w latach
1932-1939 zastępca ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, a na emigracji
zagorzały przeciwnik rządu Sikorskiego."
"Rudolf Hess "popełnia samobójstwo" w więzieniu w Spandau 17 sierpnia 1987 r. Schorowany starzec, który nie potrafi sam sobie ukroić kromki chleba zawiązuje skomplikowany węzeł i się wiesza. Akurat gdy Gorbaczow sugeruje jego zwolnienie z więzienia."
OdpowiedzUsuńHessa pewnie od dawna wtedy nie było w Europie. Zginął sobowtór...
Ale paranoja! Jakbym czytał wypociny Davida Icke'a o okupacji Ziemi przez reptilian. Autor bloga poskładał do kupy wszystkie "dziwne" fakty, które mają oczywiście "określony" sens. Jednakowoż nie doszedł do sedna sprawy, czyli Zakonu Syjonu rządzonego przez dwumetrowe jaszczury z kosmosu. Autorze, więcej odwagi w myśleniu!
OdpowiedzUsuńNiezła próba profesorze Nałęcz, ale nas Pan nie nabierze :)
UsuńDersu Uzała
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń@AAnonimowy - porównanie z Icke'm i reductio ad absurdum bez podania jakichkolwiek merytorycznych powodów jest jednym z najbardziej czerstwych zagrań godnych niedouczonego ubola. Jeśli przyłapałeś Foxa na wypisywaniu durnot to mu to rzetelnie wykaż - albo spierdalaj. Sorry ale nie mam cierpliwości do tumanów wyśmiewających ''teorie spiskowe'', zwłaszcza w naszym kraju jest to szczególnie kuriozalne - a czym były rozbiory jak nie ''tajnymi zmowami'' ? Dwie wojny światowe czy rewolucje pewnie też wybuchły całkiem ''spontanicznie'', podobnie z Katyniem i akcją AB [ akurat niemal w tym samym czasie, co za przypadek ! ] czy ludobójstwem na Żydach i oczywiście różne tajne konferencje nie miały z tym nic wspólnego, wywiady i służby specjalne nie istnieją a pakt Ribbentrop-Mołotow jest zwyczajną niemożliwością zaś każdy kto sądzi inaczej ten kiep i wariat wierzący w kosmitów ! Wiesz co - nie zabijaj się, cierp dalej.
UsuńAle się uhahałem, "foxmulder" zwolennik sojuszu z III Rzeszą i jednocześnie "wielkiego Izraela". To tak na poważnie? :))))
OdpowiedzUsuńJesteś ograniczony umysłowo, czy nie nauczyli Cię czytać ze zrozumieniem?
UsuńChyba ten gostek jest ograniczony umysłowo, bo nawet nie potrafi się podpisać pod swoimi wypocinami...
UsuńZatem III Rzesza planowała założyć Europäische Union, która zdominowałaby świat? Dlaczego? Polityka okupacyjna w Polsce (i nie tylko) okazywała się nieskuteczna? Niemieckie elity dostrzegały, że z ZSRR i USA/SZA Niemcy same sobie nie poradzą?
OdpowiedzUsuńZ nieco innej beczki: kojarzę, że Francja miała zostać odtworzona po zwycięstwie Niemiac jako "centrum turystyczno-rozrywkowe". Czy to prawda, czy raczej miała być autonomicznym trybikiem w machinie EU?
Widać byli tam również światlejsi ludzie, którzy wiedzieli, że polityka oparta na rabunkowej gospodarce terenów okupowanych nie ma przyszłości - nie gwarantuje powstania 1000 letniej Rzeszy. Widzieli przyszłość raczej w europejskiej federacji rządzonej de facto przez niemiecki kapitał. Rolę Francji jako centrum "kulturalno-rozrywkowego" wyznaczał Goebbels, jak miało być ostatecznie nie wiadomo. Pewne jest jednak, że bank centralny EWG miał się znajdować w Berlinie a nie we Frankfurcie.
UsuńFoxie, nie przesadzaj!
OdpowiedzUsuń`W tajemniczych okolicznościach giną po wojnie również agenci Muszkieterów, np. Krystyna Skarbek' - a co jest tajemniczego w jej śmierci?
BTW
W dawnych czasach mówiono, że sojusz z Hitlerem był pozbawiony sensu ponieważ nawet gdyby Niemcy pokonały ZSRR to i tak by się skończyły pod amerykańskimi bombami atomowymi.
Jakoś teraz ten wariant historii nie jest modny, ciekawe dlaczego...
mmm777
W dawnych czasach to znaczy kiedy? :) Przecież to Niemcy byli o krok od zrobienia atomówki...gdyby nie "norwedzy", to Niemcy miałyby atomówkę wcześniej niż USA i Londyn by padł...a zaraz po tym podpisano by pokój z aliantami. Nie to żebym bronił niemiec, ale trzymajmy się faktów.
UsuńNiemcy nie musiały wcale prowadzić wojny z USA. To Hitler wypowiedział wojnę Amerykanom po Pearl Harbour.
UsuńKluczem do zrozumienia jest wyjaśnienie jakie siły wyciągnęły OSŁA DARDANELSKIEGO z niebytu i to w roli polityka ANTYNIEMIECKIEGO(sic!). W pamiętnikach Erenburga jest zapis, że Komintern uważał Hitlera za agenta brytyjskiego. Komu zależało na wojnie w takim układzie sił??? Odpowiedź jest oczywista. WYMOWNA jest wspólna deklaracja liderów piłsudczykowskich z endeckimi jako wynik stanowiska PROPOLSKIEGO.
OdpowiedzUsuńTe siły, które go poratowały finansowo przed licytacją jego pałacyku.
UsuńRewelacyjny wpis ale teraz to mi (anonim + Fox) wbiliście gwoździa w łep. Osioł dardanelski to Churchil, jak mniemam? Bracia Berry to dopiero po wojnie. Z drugiej strony z niebytu wyciągnął go ten cholerny walijski czerwony cap Lloyd George. No i jeśli za wszystkim stoją Walijczycy to ja chyba zacznę ćpać. P. K. D. dragi pomogły w poszerzeniu świadomości, może i mi pomogą? ;]
UsuńPierwsza w nocy, nic juz nei rozumiem. Idę spać.
shape_shifter
- ale może coś konkretniej tak dla niewtajemniczonych ? Domyślam się, że osieł dardanelski to Churchill ale cała reszta łącznie z niemal zlicytowanym pałacykiem jest dla mnie - i pewnie nie tylko - nieprzejrzysta.
UsuńTutaj znalazłem taką ciekawostkę (wybaczcie pronaziolskie źródło):
Usuńhttp://www.ihr.org/jhr/v07/v07p498_Okeefe.html
"Irving then revealed further details of Churchill's financing by the Czechs, as well as the facts of Churchill's financial rescue by a wealthy banker of Austro-Jewish origins, Sir Henry Strakosch, who, in Irving's words, emerged "out of the woodwork of the City of London, that great pure international financial institution." When Churchill was bankrupted overnight in the American stock market crash of 1937-1938, it was Strakosch who was instrumental in setting up the central banks of South Africa and India, who bought up all Churchill's debts. When Strakosch died in 1943, the details of his will, published in the London Times, included a bequest of £20,000 to the then Prime Minister, eliminating the entire debt."
" WYMOWNA jest wspólna deklaracja liderów piłsudczykowskich z endeckimi jako wynik stanowiska PROPOLSKIEGO."
UsuńO której wspólnej deklaracji mówimy, gdyż chyba się zgubiłem? Można coś więcej?
Panowie tak więc mamy poważny problem historyczny w którym Polska odgrywa kluczową rolę.
OdpowiedzUsuńNiemcy( IG FARBEN) byli o krol od zdominowania świata, w czym im przeszkodzil Anglosasi.
Pytanie historyczne jest takie, czy dobrze się stało, że nie było soujuszu z Niemcami? I czy lepiej, że jest tak jak dzisiaj?!
O śmierci Krystyny Skarbek było niedawno u coryllusa. No jeśli nie ma tam nic nadzwyczajnego to ja wysiadam. http://coryllus.salon24.pl/514558,jak-napisac-najlepszy-reportaz-na-swiecie
OdpowiedzUsuńP.
Aby te kalkulacje były bardziej logiczne , trzeba sięgnąc do lat 30 tych. W 1936 Goering został odznaczony najwyższym polskim odznaczeniem Orła Białego. Bylismy dogadani z Niemcami. Zamiast my w Moskwie oni w Wrszawie siedzieli. Beck podjął decyzję, która zaprowadziła nas gdze jestesmy teraz.
OdpowiedzUsuń1936 r. to też negocjacje Kandelaki-Nicolai - o podziale Europy między Niemców a Sowiety. Sytuacja była bardziej złożona...
Usuń