sobota, 5 maja 2012
Korea Północna: idiotyzm czy groźba zamachu?
Powyższe obrazki (od 0:25 powieszenie kukły prezydenta Korei Południowej Lee Myung Baka, szczucie jej psem, wleczenie za transporterem, przejechanie i ukamienowanie) można by potraktować jako kolejny przykład skrajnego zidiocenia północnokoreańskich watażków (marionetek Pekinu), gdyby nie długa tradycja północnokoreańskich działań terrorystycznych wymierzonych w seulski rząd - choćby zamach w Rangunie w 1983 r., w którym zabito siedmiu członków rządu południowokoreańskiego, ale główny cel prezydent Chun Doo-hwan ocalał. W grudniu utworzono w KRLD nową jednostkę specjalną mającą za zadanie "dekapitację" seulskich władz. Gruby Kim ver. 2.0 stara się pokazać, po spektakularnie nieudanym teście rakietowym, że wciąż jest zdolny ugryźć. Kraj mu się jednak sypie. Połowa budżetu na ten rok została już wydana na jego urodziny i rocznicę urodzin Grubego Kima ver. 1.0, więc będzie wysyłał zagranicę robotników do pracy niewolniczej, by zarobić trochę dewiz. Jednym z odbiorców niewolników będzie putinowska Rosja, czyli kraj podobnie "cywilizowany".
"Jednym z odbiorców niewolników będzie putinowska Rosja, czyli kraj podobnie "cywilizowany".
OdpowiedzUsuń" - no bez przesady.
O Czechach jakoś nie wspomniałeś. Pepiki też są "podobnie" cywilizowani?
Nie kumam aluzji...
UsuńTo, że całkiem sporo państw, w tym te w UE mają na swym terytorium niewolników z Korei, którzy mieszkają odizolowani, pracują odizolowani i zabiera im się część poborów. A wszystko zgodnie z unijnym prawem
Usuńbadbluck13
UsuńOni nie są trzymani w izolacji. Widziałem jak to wyglądało w Polsce. Pracowali na budowie w Warszawie. Wykonawcą dużego budynku była (chyba w 2003r) firma Dorbud. Korzystała z usług firmy prowadzonej przez ambasadę Korei Płn. i wynajmującej robotników z Korei Półn. Ludzie ci byli używani do prostych prac fizycznych, typu murowanie wewnątrz, noszenie materiałów itp. Każdy dostawał do ręki od swojego pracodawcy około 1000zł (minimalna byłą wtedy coś ok. 600-700). Oprócz tego przyjeżdżał do nich katering z obiadami. Mogli po pracy wychodzić (mieszkali w kontenerach na terenie budowy). Tyle że jakby któremuś strzeliło pójść na policję i zgłosić się po azyl rodzina w Korei zostałaby rozstrzelana. Żaden obóz, po prostu egzekucja.
To był jeden z warunków wyjazdu do Polski - mieć rodzinę, drugi - odbyć 10lat służby w wojsku.
Wiem że wykonawca miał ich w pewnym momencie dosyć, bo kradli co tylko mogli. Materiały, narzędzia, kable, okradali innych wykonawców. Mojemu pracownikowi na bezczela zwinęli kabel siłowy za 300zł. Po prostu na chwilę go zostawił, jak to robi się na dużych budowach. Normalnie nikt takich rzeczy nie kradnie, nie okradają się podwykonawcy, bo wszyscy tak samo pracują, ale oni tego nie rozumieli.
A do Polski już nie wysyła? Działa kiedyś (w 2004 jeszcze na pewno tak) w Polsce firma budowlana ambasady koreańskiej, nie pamiętam nazwy. Genko albo jakoś podobnie. Wynajmowała tysiące robotników dużym firmom budowlanym.
OdpowiedzUsuńW Stoczni Gdanskiej tez ich pare lat temu zatrudniali za zdaje sie 10 euro miesiecznie.Wstyd i zenada-ale nie ma sie co dziwic-kazdy kto troche zna standardy panujace w cywilizowanych krajach wie ze IIIRP to dziki kraj.
UsuńPiotr34
Z innej beczki
OdpowiedzUsuńhttp://www.rp.pl/artykul/70215,870624-Ahmadinezad-traci-w-wyborach.html