Andrew Breitbart, amerykański publicysta polityczny, twórca strony breitbart.com, jeden z filarów ruchu Tea Party, człowiek, który zdemaskował kongresmena Weinera zmarł kilka dni temu na zawał serca. Jego sylwetkę przybliżył polskim czytelnikom Łukasz Czajka na swoim blogu. Tak się akurat złożyło, że przed śmiercią Breitbart zapowiedział, że opublikuje filmy przedstawiające młodego Obamę spotykającego się na studiach z lewackimi terrorystami z grupy Weathermen. Miał je opublikować 1 marca.
Czym była grupa Weathermen? Aktywną w latach '70-tych bandą szalonych maoistów marzących o tym, by USA były okupowane przez wojska sowieckie, chińskie, kubańskie i północnowietnamskie (dosłownie). Ich najsłynniejszą akcją było podłożenie bomby w Pentagonie. Oczywiście ciężko pracujący Amerykanie nie lubią takich ludzi, a Obama nie chce by w kampanii wyborczej łączono go z lewackimi terrorystami. Czy to jednak oznacza, że Obama to komunistyczny "agent-śpioch" jak sugerował Breibart? Moim zdaniem, wręcz przeciwnie. Obama spotykał się z tymi terrorystami w ramach obowiązków służbowych. Podobnie jak w ramach obowiązków służbowych jeździł na pogranicze afgańsko-pakistańskie w latach '80-tych. A w ramach swoich obowiązków służbowych finansował go na studiach pewien saudyjski miliarder. W ramach obowiązków służbowych ktoś też wyczyścił akta Obamy z młodości. Dlaczego? Obama to agent CIA, podobnie jak jego ojciec, ojczym (indonezyjski pułkownik masakrujący komunistów!), matka i dziadkowie ze strony matki. Ujawnienie tego faktu oznaczałoby, że Obama straciłby całkowicie poparcie amerykańskiej lewicy i przegrałby wybory.
A co do zawału serca Breitbarta: na filmie poniżej macie wyprodukowany przez CIA pistolet wywołujący takie zawały. To technologia z lat '60-tych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz