sobota, 18 stycznia 2020

Phobos: Zasiewanie Idei


Ilustracja muzyczna: Arkana - Ein Sof

"Morty: W Kosmosie są węże?!
 Rick Sanchez: W Kosmosie jest dosłownie wszystko Morty!"

   "Rick & Morty"

"Tom Cruise dowiedział się, że grał w tym filmie o wampirach dopiero trzy lata później"
  "Wielka heca Bowfingera"

"Bardzo lubię sci-fi. Bo można w nim przemycić wszystko"
   Amerykanin pochodzenia kolumbijskiego, sprawiający wrażenie kolesia z tajnych służb :), którego spotkałem na Okinawie (polecił mi książkę Uspieńskiego o Gurdżijewie)

Jak już pisałem w jednym z odcinków tej serii, Panel Robertsona, czyli specjalna grupa naukowców pracujących dla CIA, postanowił w 1954 r., że wszelkie doniesienia o UFO i obcych istotach (zwłaszcza tych stanowiących zagrożenie militarne) należy przede wszystkim wyśmiewać. Robić idiotę z każdego świadka, niezależnie od tego jak byłby wiarygodny - czy był szefem wywiadu wojskowego w Rzymie w trakcie wojny, czy kanadyjskim ministrem obrony, czy legendarnym generałem sił powietrznych. Takie były oficjalne wytyczne. Mówiły one jednak również o tym, że pewne treści związane z UFO należy przemycać do popkultury. To z jednej strony umożliwiało łatwą dyskredytację każdego świadka - poprzez mówienie, że naoglądał się za dużo sci-fi. Z drugiej strony pozwalało jednak po cichu oswoić opinię publiczną z realnością istnienia obcych cywilizacji, tak by ujawnienie wiedzy o nich nie wywołało w przyszłości dużego szoku. Wytyczne te zaczęto szybko wdrażać w życie. O ile jeszcze w 1952 r., o obserwacjach UFO podczas słynnej "bitwy nad Waszyngtonem" pisała mainstreamowa prasa, to kilka lat później temat był już zepchnięty do niszowych środowisk i wspieranych przez CIA tabloidów takich jak "National Enquirer".




Swoje zrobiły też popularne w latach 50. dziwaczne filmy o kosmitach i potworach z bagien. Wśród tych dziwacznych filmów zdarzały się jednak też zaskakująco inteligentne dzieła sprawiające wrażenie inspirowanych - np. "Invasion of the body snatchers" opowiadające o opanowaniu pewnego amerykańskiego miasteczka przez upodabniających się do ludzi Obcych, rządzonych przez coś w rodzaju sztucznej inteligencji. Uznano to wówczas za metaforę pokazującą rozprzestrzenianie się komunizmu.



W latach 60-tych, wraz z imperialnymi planami budowy baz wojskowych na Księżycu, pojawił się wielki fenomen w sci-fi: serial Star Trek. Opowieść o flocie Gwiezdnej Federacji to dzieło znanego scenarzysty Gene'a Roddenberry. Wcześniej pisał on głównie scenariusze do seriali policyjnych, a akurat przed stworzeniem Star Treka kiepsko mu szło. Hollywoodzki agent zaproponował mu więc, by napisał scenariusz do serialu sci-fi. Roddenberry zaczął się więc często pojawiać na planie serialu "The Outer Limits", którego twórcą był Leslie Stevens IV.  Było to dziwne, gdyż Roddenberry miał wówczas kontrakt z wytwórnią konkurencyjną wobec tej, która zatrudniała Stevensa. Obaj panowie często się jednak wówczas spotykali i coś omawiali. Mieli też wspólnego asystenta. Część autorów uważa więc, że to Stevens zainspirował Roddenberry'ego do stworzenia Star Treka, który był niejako rozwinięciem The Outer Limits.




Kim był jednak Leslie Stevens IV? W trakcie drugiej wojny światowej kapitanem wywiadu lotnictwa armii USA. Jako że miał na koncie wcześniej napisanie kilku sztuk teatralnych (w bardzo młodym wieku!), to brał udział w operacjach wojny psychologicznej. Po wojnie miękko przeszedł do sektora prywatnego i stał się legendarnym hollywodzkim producentem, scenarzystą i reżyserem. (Miał na koncie m.in. horror "The Incubus" z Williamem Shatnerem w roli głównej. Horror nakręcony całkowicie w języku esperanto :) Warto też wspomnieć, że jego ojcem był wiceadmirał Leslie Stevens III - człowiek, z wywiadu marynarki wojennej, który w latach 30. był przydzielony do ambasady USA w Londynie, a w czasie wojny zajmował się sprawami związanymi z technologiami lotniczymi. Po wojnie był attache morskim w Moskwie. Zachowały się też dokumenty mówiące, że pracował nad tajnymi projektami wspólnie z admirałem Rico Bottą, który już w 1942 r. mógł być zaangażowany w tajne projekty dotyczące UFO (jego współpracownikiem był William Tompkins znany z poprzednich odcinków serii Phobos). Flota Federacji ze Star Treka mogła więc być oparta na pomysłach dotyczących budowy sił kosmicznych USA...



W Star Treku pojawiło się oczywiście wiele ciekawych koncepcji. W jednym z odcinków serii z lat 60. załoga Enterprise trafia na planetę, na której toczy się wojna domowa. Partyzantka przypominająca amerykańskie ochotnicze milicje walczy przeciwko totalitarnemu społeczeństwu, w którym obowiązują ubiory na modłę koreańską. W późniejszych seriach ("Nowe Pokolenie") pojawia się rasa Borgów - totalitarna, całkowicie zunifikowana, działająca jak pszczeli ul pod rządami jednej królowej. Aż nazbyt wyraźna aluzja to koncepcji mówiącej, że obca cywilizacja (stojąca za Szarakami) została pochłonięta przez sztuczną inteligencję.


Powyżej: Jeri Ryan, grała w Star Treku postać nazywaną Siedem z Dziewięciu, czyli kobietę, która została wyzwolona spod władzy Borgów. Jej mężem był bankier inwestycyjny i zarazem republikański polityk Jack Ryan.  Ubiegał się on w 2004 r. o mandat senatora z Illinois. Ujawniono jednak dokumenty z jego sprawy rozwodowej. Okazało się, że zmuszał on swoją żonę do publicznego seksu, z odcieniem sado-maso, w różnych klubach. Ryan przegrał przez to wybory a senatorem został niejaki Barrack Hussein Obama. 




Star Trek to nie jedyna wielka kreacja specjalisty od wojny psychologicznej kapitana Lesliego Stevensa IV. Współpracował on również z Glenem Larsonem, reżyserem "Battlestar Gallactica". Napisał nawet scenariusz do pilotowego odcinka tego serialu. Tak w skrócie, to o czym opowiada Battlestar Gallactica? O tym jak zbuntowana rasa cyborgów (Cylonów) kierowana przez sztuczną inteligencję dokonuje eksterminacji ludzi w odległym systemie gwiezdnym. Niedobitki gromadzą się na jednym statku i uciekają licząc na to, że odnajdą zaginioną kolonię swojego imperium - Ziemię. Po drodze okazuje się, że mieszkańcy kolonii Ziemia stworzyli wcześniej biorobotyczne wersje Cylonów wyglądające jak ludzie. I ci Cylonowie, też chcą eksterminacji naszego gatunku... To co chciano za pomocą tego serialu przekazać jest aż nazbyt widoczne... (Jako ciekawostkę dodam, że Larson umieścił w tym serialu też... dogmaty Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich, którego był wiernym. Mormonizm mówi, że Jezus mieszkał kiedyś wraz z Bogiem i Lucyferem na planecie Kolob oraz  dopuszcza istnienie innych, pomniejszych bogów, którzy brali udział w akcie stworzenia człowieka.)


Powyżej: Numer Sześć, czyli biorobot Cylon z remake'u serialu Battlestar Gallactica. W rolę tę wcieliła się kanadyjska aktorka Tricia Helfer. 


Motyw zbiorowej inteligencji próbującej eksterminować/wchłonąć naszą cywilizację pojawia się też w serialu "Dark Skies" ("Mroczne niebo") z lat 90. To produkcja w zimnowojennym klimacie w stylu pułkownika Corso! Jest tam zamach na JFK, gry z KGB, coś w stylu teorii konwergencji... I okazuje się, że Szaraki są kontrolowane przez pasożytniczych Obcych, którzy zdołali przejąć ich cywilizację.
"Mroczne niebo" zostało jednak przyćmione przez "X-Files". Czyli serial opowiadający o dwójce agentów FBI walczących przeciwko wielkiemu spiskowi globalistów sprzymierzonemu z obcą rasą dążącą do eksterminacji ludzkości i skolonizowania Ziemi (walczącą z inna obcą rasą, takim  czarnym szlamem przejmującym kontrolę nad innymi gatunkami w całej galaktyce. Tutaj macie infografikę wyjaśniającą mitologię "Archiwum X".) Ten serial zdefiniował dekadę i miał niesamowity wpływ psychologiczny na społeczeństwo. Wychowało się na nim całe pokolenie konspirologów. No, ale gimby tego chyba nie znają i ograniczają się do słuchania jakichś popierdoleńców z YouTube'a...




 Oczywiście, lata 90. przyniosły też inny hit poświęcony obcej inwazji - "Dzień niepodległości". Tam jednak walka przeciwko Obcym toczy się klasycznymi środkami militarnymi.


Siły Powietrzne USA początkowo obiecały wielkie wsparcie dla nakręcenia "Dnia Niepodległości". Żądały tylko jednej rzeczy - usunięcia wzmianek o Strefie 51. Reżyser na to się nie zgodził, więc ponoć wsparcie zostało cofnięte. A może to była tylko sztuczka marketingowa? Dwa lata przed "Dniem Niepodległości", Siły Powietrzne mocno zaangażowały się w powstanie filmu "Stargate". Udostępniły nawet na jego potrzeby jeden ze swoich ośrodków badawczych! Film zawiera silne wątki paleoastronautyczne. Amerykańscy wojskowi wyzwalają obcą planetę z rąk Obcego będącego dawnym egipskim bogiem Ra. Nie wiem czemu akurat się uwzięli na tego "Netheru", ale być może dlatego, że w czasach przedinternetowych ludzie zupełnie nie kojarzyli imion sumeryjskich bogów Annunaki...



Moim subiektywnym zdaniem mistrzostwem propagandy jest jednak inny film z lat 90. poświęcony walce przeciwko Obcym - "Starship Troopers" Paula Verhoevena (reżysera takich klasyków jak "Total Recall" i "Showgirls" oraz świetnej "Czarnej Księgi"). Opowiada on o walce ludzkości z insektoidalnymi Obcymi (dysponującymi wspólną świadomością?). Walkę tę prowadzi coś w stylu bardzo rozwiniętych trumpowskich Sił Kosmicznych. Ziemia jest tam zjednoczona, ale przy tym mocno zmilitaryzowana i tak jakby... nazistowska. Wizerunek Obcych nawiązuje tam jakby do wojennego plakatu "Żydzi, wszy, tyfus". "Dobry robal, to martwy robal!". "Starship Troopers" było jedną z wyraźnych inspiracji dla "Kapitana Bomby" :)



"Starship Troopers" oczywiście był ekranizacją książki Roberta Heinleina z 1959 roku. A kim był Heinlein? Nie tylko wybitnym pisarzem, ale również oficerem US Navy, który w latach 30. służył na lotniskowcu USS Lexington. W 1934 r. z przyczyn zdrowotnych przeszedł w stan spoczynku, ale nadal utrzymywał bardzo dobre relację z Marynarką Wojenną. W czasie drugiej wojny światowej pracował w zakładach badawczych Marynarki Wojennej w Filadelfii - razem z innym wybitnym pisarzem sci-fi/fantasy/historical fiction L. Sprague de Campem oraz.... Isaackiem Asimovem.   Poniżej macie ich wspólną fotkę z 1944 roku.



Powyżej: Zauważyliście, że kot Roberta Heinleina wygląda dokładnie tak jak kot doktora Targalskiego flerken z Kapitan Marvel?




Jeśli już jesteśmy przy znanych pisarzach sci-fi, to warto też wspomnieć o L. Ronie Hubbardzie. Hubbard  to dowódca niszczyciela w trakcie drugiej wojny światowej, człowiek tajnych służb, założyciel organizacji wywiadowczej Kościoła Scjentologicznego, okultysta zaangażowany w różne dziwne rytuały z wywoływaniem demonów (więcej szczegółów u Spiskologa). Miał też jednak na koncie książkę "Bitwa o Ziemię", o obcej okupacji naszej planety i jej odbiciu przez ruch oporu. (W latach 90. nakręcono na jej podstawie film ze scjentologiem Johnem Travoltą.) Hubbard uważał, że Kosmos jest zamieszkany przez liczne gatunki rozumne. Wyobraźnia czy też wiedza szefa organizacji wywiadowczej?

Ilustracja muzyczna: Predator Ending Credits

Jak widzimy w popkulturze inspirowano wizerunek Obcych jako wrogów ludzkości, z którymi przyjdzie nam się kiedyś zmierzyć. Motyw sztucznej inteligencji rządzącej Obcymi również wyraźnie pojawiał się w tych inspirowanych dziełach.



W poprzednim odcinku serii Phobos, pisząc o rasie podobnych do nas "nordyckich" Obcych wyraźnie walczących z inną frakcją (Szarakami/Insektoidami/Annunakami/Sztuczną inteligencją?) wspomniałem, że z doniesień "kontaktowców" wynika, że mogą oni pochodzić z układu Liry/Lutni oraz jej kolonii. Tak się akurat składa, że Carl Sagan, w powieści "Kontakt" opisał nawiązanie łączności przez Amerykanów z cywilizacją z układu Liry. Cywilizacja ta wysłała nam ciąg liczb pierwszych oraz zapis dźwiękowy przemówienia... Hitlera. A pamiętacie film "K-PAX"? Domniemany Obcy (ludzki z wyglądu), którego grał Kevin Spacey, twierdził, że pochodzi z planety K-PAX w gwiazdozbiorze... Liry.




No i oczywiście była też seria filmów "Gatunek" ostrzegających przed wiązaniem się z lasencjami z Kosmosu. Spełniała być może podobną rolę jak plakaty z drugiej wojny światowej ostrzegające przed zbytnim gadaniem przy panienkach. "Ona nie jest taka głupia!".



No cóż, a u nas tylko Grzegorz Braun mówi o Zakonie Jedi jako o "galaktycznej ubecji".... i sławi Galaktyczne Imperium  na przekór jojczeniom doktora Krajskiego o "okultyzmie" w "Gwiezdnych wojnach" :)

***

To już ostatni odcinek serii Phobos. (No chyba, że wpadnie mi do głowy jakiś pomysł na kolejne odcinki - może zostanie mi przekazany telepatycznie przez obce, nordyckie lasencje z Plejad :) Seria okazała się strzałem w dziesiątkę. Jestem naprawdę miło zaskoczony wysypem bardzo merytorycznych komentarzy pod wpisami. Widzę, że temat zainteresował nawet ludzi będących sceptykami. 

Jakie będą następne serie? Myślę o cyklu poświęconym idei depopulacji Ziemi. Idea ta zakiełkowała w głowach globalistów już ćwierć tysiąclecia temu. Warto więc opisać jak jest wdrażana. Bywalcy dawnego Forum Frondy i forum ExCathedra z pewnością z zainteresowaniem się z nią zapoznają. 

Może też sięgnę po jakąś serię dotyczącą historii Polski. Wbrew pozorom jest ogromna potrzeba, by takie cykle robić. Historyczny analfabetyzm na prawicy (i lewicy) się pogłębia. Mamy posłów będących posiadaczami jedynie (śmieciowych) matur, którzy nie potrafili nawet ukończyć (śmieciowych) studiów, którzy nas przekonują, że dosłownie wszystko jest obecnie jak "w czasach sanacji" (to czemu te barany nie siedzą w Berezie?) i że rychło przegramy wojnę z Iranem. Na jednym z portali przeczytałem niedawno, że "sanacja odpowiadała za haniebny traktat ryski". Nic nie przebije jednak artykułu na jednym z prawicowych portali w którym kilka lat temu napisano, że "Piłsudski zabił Witosa". Zmierzamy w stronę idiokracji szybciej niż nam się mogło wydawać jeszcze kilka lat temu...


24 komentarze:

  1. Jeden ze wczesnych odcinków Star Treka miał scenariusz napisany przez Davida Gerrolda. W 1973 Gerrold wydał książkę "When Harlie was One" , którą zadedykował Stevenowi Parentowi - kolesiowi, który został zabity na Cielo Drive gdy wychodził z wizyty u dozorcy (który przeżył).
    Dedykacja: "For Steven Earl Parent, with love. Sleep well old friend. You got the job done."

    Ktoś w internecie zwrócił uwagę, że dedykacja nie ma sensu - niby jaki "job done"?


    "Kim był jednak Leslie Stevens IV? W trakcie drugiej wojny światowej kapitanem wywiadu lotnictwa armii USA. (...) Miał na koncie m.in. horror "The Incubus" z Williamem Shatnerem w roli głównej. Horror nakręcony całkowicie w języku esperanto :) Warto też wspomnieć, że jego ojcem był wiceadmirał Leslie Stevens III - człowiek, z wywiadu marynarki wojennej"

    Ahhh... to dlatego grał tam Milos Milos i potem była sobie seria zgonów i aferka z prezydentem Francji i zboczonymi fotkami jego lesbijskiej żony.

    Heinlein był okultystą i znajomym Forresta Ackermana (tak jak reszta pisarzy SF). U Ackermana spotykali się ludzie ze środowiska SF i pułkownik Aquino, który założył własny sataniczny kult oskarżany o pedofilię. W ogóle pedofilia to pewien problem w środowisku pisarzy SF. Na przykład syn Asimova - David Asimov miał zarzuty o posiadanie pedo-porno (a właściwie to studia do montażu filmów wraz z filmami oczywiście). Nie został skazany bo poszedł na ugodę z prokuratorem, którym był... Robert Mueller (zaraz po ugodzie w 2001 Mueller został szefem FBI).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "(tak jak reszta pisarzy SF). " - no nie wiem, czy Ziemkiewicz też obracał się w takich klimatach :)

      "Na przykład syn Asimova " - raczej bym widział korzenie tej sprawy w dziwnych poglądach Asimova np. na homoseksualizm.

      Usuń
    2. "Historyczny analfabetyzm na prawicy (i lewicy) się pogłębia. Mamy posłów będących posiadaczami jedynie (śmieciowych) matur, którzy nie potrafili nawet ukończyć (śmieciowych) studiów, którzy nas przekonują, że dosłownie wszystko jest obecnie jak "w czasach sanacji" (to czemu te barany nie siedzą w Berezie?)" ...itd. !!!
      Dawno nie spotkałem lepszego podsumowania tego, co mamy w polskiej polityce. Jak widzę i słyszę tych zachwyconych (mądrością swojej i głupotą drugiej strony) to rozpacz mnie ogarnia, że w nikim nie znajdziesz odrobiny pokory. Nawet jak jest to "absolvent" Harwardu to nie wynosi go to nad poziom śmieciowej matury niestety..

      Usuń
  2. Ja z kolei mocno polecam "Żonę astronauty", mroczny film o początkach obcej inwazji przeprowadzanej w białych rękawiczkach. Oprócz tego niedawna "Niepamięć/Oblivion" mówi wprost o armii klonów dowodzonych przez sztuczną inteligencję, która niszczy i ograbia ziemię. Szkoda że ten film zarobił mniej pieniędzy niż zakładano, fajnie byłoby zobaczyć prequel o wojnie ludzi z tym czymś. Mogli z tego zrobić Star Warsy naszej generacji. Odnoszę wrażenie że temat walki z obcymi jest już na tyle rozpowszechniony, że wystarczy tylko przestawić wajche, pokazać to i owo, i raczej niewiele osób będzie zdziwionych.
    Dzięki za całą serię Fox, kawał dobrej roboty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zona astronauty" faktycznie swietny film.A jak ktos woli lzejsze klimaty i Kim Basinger to "Moja macocha jest kosmitka"-jest tam i "lasencja z kosmosu" i maszyny nadzorujace ludzi.

      Piotr34

      Usuń
    2. Oblivion rzeczywiście znakomity i mocno niedoceniony film. Bardzo podobał mi się też "Na krawędzi jutra". Tam sztuczna inteligencja opanowała Europę Kontynentalną.

      Usuń
    3. "Impostor: Test na człowieczeństwo" to arcydzieło podobne do filmu szpiegowskiego połączonego z "Grą" z 1997, które da się oglądać nawet jeśli nienawidzi się sf i szaraków ufoków. Także "Adwokat Diabła" jest zbliżony do sf i jego katolickiej interpretacji. "Szósty zmysł" nawiązuje do paranormalnych zdolności. "12 małp" to mistrzowsko rozegrany wątek podróży w czasie. "Resident Evil" o korporacji zawładniętej przez "obcego" wirusa. "Serenity" walka z korporacyjnym utopijnym rządem z bogatego centrum układu planet. Wszystkie te filmy można obejrzeć nie lubiąc ufoków, a bardziej teorie spiskowe. Bardziej rozrywkowy jest "Piąty element" jest także oparty na spiskowych teoriach, ale prosto z Tybetu ;) Z innych o ciekawych alternatywnych puentach "Ścigany" z 1993, "Tożsamość" z 2011, "Naciągacze" z 2003, "Władcy umysłów" z 2011 i wspomniana "Gra" z 1997.

      Usuń
  3. Różne rasy ufoków walczą... Coś jak wojna brytyjsko-francuska w Ameryce, strony konfliktu nawet uzbroiły wybrane plemiona indian w muszkiety....tylko jak na tym wyszli indianie?

    Erwin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym tu wlasnie dyskutujemy.A wyszli...jedni nogami do przodu a drudzy ciagle jeszcze istnieja i chodzi o to aby wlasnie uniknac opcji numer jeden i zalapac sie na na opcje numer dwa.Tym bardziej ze w opcji numer dwa tez sa rozne poziomy.Jezeli historia ma byc tu jakas podpowiedzia na przetrwanie to jest pare mozliwosci zmaksymalizowania szans-podawalem mozliwe strategie pod jednym z poprzednich wpisow a ze jest tego sporo wiec nie bede sie tu powtarzal jednakowoz obserwacja naszej rzeczywistosci pozwala przypuszczac iz przynajmniej czesc z tych strategi jest wdrazana w zycie wiec byc moze nie jest tak zle(tzn.jest oczywiscie zle ale niekoniecznie tragicznie)....chyba.

      Piotr34

      Usuń
    2. Tak to lecialo

      "Czyli reasumujac aby sie obronic:
      1.musi powstac scisly i szeroki globalny sojusz(ale raczej nie globalny rzad-roznice kulturowe wsrod narodow Ziemi sa zbyt na o duze)ktory kazdy narod czy grupe "kolaborujaca" z obcymi natychmiast zniszczy sankcjami a jak trzeba to i militarnie/tajnymi operacjami.
      2.Nalezy za wszelka cene dbac o utrzymanie zdrowego systemu ekonomicznego i spolecznego co zapobiegnie wewnetrzym walkom i tarcia oraz da baze przemyslowa i demograficzna w razie otwartego ataku.
      3.Nalezy takze zdemitologizowac ewentulanych "obcych"-nie moga byc postrzegani jako "powracajacy bogowie"/wyzwoliciele tlyko jako wrodzy i podstepni najezdcy "zjadajacy dzieci" i "dupczacy nasze kobiety"(tu sie swietnie nada popkultura,seriale w tv itp).
      4.Kazda probe kontaktu/handlu ze strony obcych nalezy natychmiast niszczyc w zarodku aby zapobiec przenikaniu potencjalnie szkodliwych obcych idei i produktow oraz nie pozwolic obcym zbudowac tu bazy ekonomicznej/demograficznej/sieci kontaktow(to z sukcesem zrobila Japonia i probowaly robic Chiny chocby niszczac opium-ale ZA POZNO).
      5.Mozna zagrozic zniszczeniem ziemskiego habitatu przy uzyciu broni jadrowej jesli obcy zaczna grozic otwarta inwazja(ruska taktyka spalonej ziemi czy etiopskie wycofanie sie w niezdrowe i slabo dostepne dla Europejczykow tereny).
      6.Nalezy wreszcie agresywnie reagowac na kazde dzialania obcych(nawet ponoszac gigantyczne straty)aby zapobiec stworzeniu przez nich przyczolka-jesli sa pokojowi nastawieni to i tak nie dokonaja "rewanzu" a jesli a wrodzy to po moga dojsc do wniosku ze wojna i okupacja tak agresywnej rasy im sie nie oplaci a moze i nie uda(casus Wietnamu czy Afganistanu)-eksterminacji nie nalezy sie tu obawiac-raz iz nie wyglada to na ich cel a dwa jesli sa wrodzy i "zli" i faktycznie ja planuja to beda ja probowac przeprowadzic niezaleznie od naszej rakcji i tu nasza opor moze im utrudnic zadanie az do granic niemozliwosci."

      P.S.ad 5 i 6.Ciekawe iz w tym kontekscie wrogim obcym mogloby zalezec na wzmocnieniu procesu pokojowego na Ziemi a szczegolnie na rozbrojeniu jadrowym(aby zapobiec stosowaniu przez ludzkosc taktyki spalonej ziemi)-obcy wiec mogliby pod pozorem "wznoszenia ludzkosci na wyzszy poziom" wspierac ruchu pokojowe,rozbrojeniowe itp.Jednoczesnie w takim scenariuszu zbrojacy sie na potege "szalency" mogliby byc ostatania nadzieja ludzkosci-w takim scenariuszu taka powiedmzy Zimna Wojna moglaby byc jedna wielka maskarada(sa takie teorie)"usprawiedliwajaca"(przed obcymi i wlasnymi spoleczenstwami)szalony wyscig,podobnie "dmuchanie" takich zagrozen jak "jadrowa" Korea Polnocna czy "jadrowy" Iran-ot takie zaslony dymne pozwalajace pod pretstem wewnetrznych konflitkow zbroic sie na potege.Zimna Wojna jako MASKARADA....hmmmm to ekstremalna hipoteza nawet jak dla mnie ale ktoz wie(sa tacy co przeciez tak wlasnie twierdza).

      Problem z tymi wszystkimi strategiami jest taki ze o ile moga sie one byc moze sprawdzic w przypadku obcego zagrozenia to JESLI zadnego obcego zagrozenia nie ma to moga one takze byc swietna zaslona dymna dla globalnych elit ktore pod pozorem walki z obycym zagrozeniem moga brac reszte ludzkosci pod but i kreowac globalny system totalitarny(a kazdy kto sie postawi bedzie uznany za "zdrajce ludzkosci")-zdaje sie ze niektorzy od teoria spiskowych twierdza iz wlasnie z taka sytuacja mamy do czynienia.Jak jest naprawde?

      Piotr34

      Usuń
    3. Dzięki, pomysły inspirujące. Mam jednak pewne, oczywiście hipotetyczne obawy, co do przedstawionych też.

      Jeśli weźmiemy przykład indian to we wzglednym spokoju udało się przetrwać im tylko w bardzo niesprzyjających obszarach (Arktyka). Pozostali indianie albo poszli na jakiś rodzaj ugody albo wyjechali z kart historii nogami do przodu.

      Perspektywa ewentualnej kolaboracji z którąś grupą ufoków jest mało pociągająca ale pytanie czy jest dla niej alternatywa jeśli chcemy przerwać?

      Erwin

      Usuń
    4. @erwin

      Japonia czy Etiopia z nikim nie kolaborowaly a przetrwaly,podobnie Chiny czy Iran.Mozna by tu rozne historyczne przyklady mnozyc i podawac na to ze kolaboracja sie oplaca jak i na to ze kolaboracja nic nie daje-ostateczny efekt zalezy od bardzo wielu czynnikow lacznie z sytuacja geopolityczna(a raczej kosmopolityczna w tym przypadku),samej natury obcych itp itd-nie mamy zbyt wielu informacji na ten temat.
      Wydaje mi sie jednak iz ogolny wniosek z historii jest taki ze kolaboranci dosc szybko traca swoja przydatnosc dla zdobywcow i ida na "smietnik",lepsza alternatywa wydaje sie zaciety opor zorganizowany wedle wynikajacych z historycznych doswiadczen zasad podanych przez mnie powyzej.
      Mozna by cos wiecej tu powiedziec gdybysmy znali szczegoly sytuacji(realne zamiary obcych,sytuacja pomiedzy roznymi silami itp)ale ich nie znamy.

      Piotr34

      Usuń
  4. Sorry, ale żadna super-, hiper produkcja jakiegoś tam holyłudu nie przebije "Kapitana Bomby", oczywiście w wersji bez cenzury. To jest autentyczne mistrzostwo kina s-f. :-))

    OdpowiedzUsuń
  5. W kręgach filmoznawców panuje opinia, że sposób w jaki ukazywano obcych w filmach był determinowany sytuacją geopolityczną. Tzn w momentach napięcia międzynarodowego byli to krwiożerczy kosmici (np w okresie mccarthyzmu powstałą "Inwazja porywaczy ciał" gdzie obcy podmieniający ludzi byli niejako alegorią sowieckich agentów) a okresie odprężenia kręcono filmy takie jak "ET" czy propagujący idee współpracy "Mój własny wróg".

    Natomiast szkoda, że nie znalazłeś miejsca w cyklu na sekty ufologiczne oraz na historię interwencji dezinformacyjnej służb specjalnych w środowisku ufologicznym, która miała na celu odciągnięcie uwagi od rzeczywistych fenomenów obserwowanych na niebie (które mogły być tajnymi projektami wojskowymi) i skierowanie ich na fałszywe tory, kompromitujące w ocenie opinii publicznej. Zresztą ta historia jest dość dobrze opisana pod poniższym linkiem:
    http://niniwa22.cba.pl/ufo-topsecret.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto wspomnieć jeszcze serię "Obcy" i "Predator" - wyjątkowe paszkwile ;-) które ogląda się z dużą przyjemnością.
    Obcy, nawet człowiek, z góry jest traktowany jako zagrożenie w każdym społeczeństwie, a obcy z kosmosu to już kwintesencja zła - często powiązany z religią lub grupą ludzi chcących przejąć władzę.
    I tu właśnie dochodzimy do najważniejszego wątku - władza - czyli słuchajcie nas bo po nas mogą przyjść ci "inni", po których można spodziewać się wszystkiego co najgorsze. Władza "światowa" może obawiać się jedynie obcych z innego świata.
    Ujawnienie istnienia tych "innych" może zrodzić niewygodne pytania.
    Czy wieczna wojna ma sens i czy jest gwarantem rozwoju ? Współcześnie wydaje się, że tak właśnie jest, ale rozwinięte cywilizacje zapewne prowadzą wojny na inną skalę zachowując pokój u siebie - czego i naszej cywilizacji życzę.
    Z filmów traktujących o obcych, którzy są tak bardzo rozwinięci, że patrzą na nas z litością, polecam - "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia (2008)"

    źródło: https://www.filmweb.pl/film/Dzie%C5%84%2C+w+kt%C3%B3rym+zatrzyma%C5%82a+si%C4%99+Ziemia-2008-442004

    OdpowiedzUsuń
  7. Wam też "Palacz" z X-files lrzypomina Z.Stonogę? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Idiokracja nadchodzi z prawej strony, nigdy bym się tego nie spodziewał. Jeszce 15 lat temu posiadanie prawicowych poglądów było synonimem wiedzy i inteligencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemy,wiemy-trzeba slepo i po "europejsku" podazac za tym co mowi tzw.akadamia.Co prawda akademia 10 lat temu mowila zuplenie co innego(chocby w temacie hipnozy czy akupunktury albo istnienia maszyna parowych w starozytnbosci lub wiedzy astronomicznej owych starozytnych)a za 10 lat tez pewnie po raz 156 zmieni zdanie na prawie kazdy temat(od diet cud poczynajac na mozliwosci istnienia zycia na obych planetach konczac)ale ktoz by sie tam przejmowal?Nawazniejsze ze po "europejsku" i razem z tlumem-nie trzeba sie zadna odwaga ani nieszablonowym mysleniem wykazac NIEPRAWDAZ?

      Piotr34

      Usuń
    2. Nieprawdaż drogi kolego, który jak zwykle...niewiele rozumie.
      To było odniesienie do całkowicie niestety prawdziwych słów foxa "Historyczny analfabetyzm na prawicy (i lewicy) się pogłębia", a nie tego cyklu. Do głupoty lewicy przyzwyczaiłem się od dawna. To że prawica głupieje to jednak pewna nowość. Proszę się również nie unosić własną odwaga i nieszablonowym myśleniem w temacie tego cyklu, bo tu akurat podąża pan gładko za tłumem. Niestety tzw nieszablonowe myślenie wielu myli z coraz głębszymi odjazdami. Czyż Sanaya nie jest nieszablonowy i nie idzie wbrew tak pogardzanej akademi?

      Usuń
  9. Polecam film 'ink', na pewnym etapie doswiadczenia uwazam za niezbedny w zrozumieniu fenomenu ufo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rodenbery popełnił też fantastyczny serial "Ziemia Ostatnie Starcie". Niestety serial ewoluował w zwykłą strzelankę ale pierwsze odcinki były głębokie.

    Mamy więc kontakt z humanoidalnymi obcymi, którzy przybywają na ziemię. Relacje między nimi i nami są dosyć skomplikowane. Jedni czczą ich jak bogów inni boją się i są wrogo nastawieni. Sami obcy mają też problem z określeniem swojego stosunku do nas bo istnieje frakcja, która chce nas uczyć aby wznieść naszą świadomość na wyższy level, podczas gdy konkurencyjna frakcja uważa nas za niebezpiecznych wariatów, których najlepiej się pozbyć "za naszą i waszą". Całość zanurzona w niesamowitej muzyce.

    Ktoś oglądał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam. Pierwszy sezon - wspaniały, ale po śmierci Boone'a wszystko poturlało się z górki. Być może zabrakło notatek Roddenberry'ego w szufladzie.

      Usuń
  11. Głosuję na cykl z historii Polski.

    Przemek

    OdpowiedzUsuń
  12. Dystrykt 9 - ufoki przedstawieni jako kosmiczni zdegenerowani rozbitkowie, którzy zatracili zdolność do posługiwania się swoją technologią i mieszkają w slamsach koło Johannesburga.

    Battleship: Bitwa o Ziemię. - obcy napadają za Ziemię niszcząc m.in. Hongkong, lecz zostają pokonani dzięki amerykańsko-japońskiemu braterstwu broni.

    Inwazja: Bitwa o Los Angeles. Dzielni Amerykanie wszystkich ras + imigranci, żołnierze i cywile walczą ze siejącymi śmierć i zniszczenie kosmitami. Zawsze jest nadzieja na odparcie ataku obcych.

    OdpowiedzUsuń