sobota, 11 stycznia 2020

Irańskie państwo z kartonu


"Jak rozumiem, zgodnie z zapowiedziami panów Brauna, Michalkiewicza, Szewko, Bosaka zwłaszcza, już Państwo jesteście w okopach pod Teheranem, zdobywając stolicę Persji dla Amerykanów" - wyzłośliwiał się doktor Targalski (Nya!). Wyzłośliwiał się słusznie, bo "wielcy geopolityczni eksperci" znów się potężnie zbłaźnili.

Iran jak na razie ograniczył swoją zemstę do symbolicznego ataku rakietowego na dwie amerykańskie bazy w Iraku.  Pokazał, że jego rakiety stały się  celne,  ale zadbał o to, by nikt w tym ataku nie zginął. Ostrzegł Amerykanów, poprzez jedną z europejskich ambasad, na trzy godziny wcześniej, że atak nastąpi. Irańczycy mieli też nadzieję, że Amerykanie wychwycą ich komunikację radiową opisującą przygotowania do ataku. Iranowi bardzo mocno bowiem zależało, by Amerykanie nie ponieśli strat. Reżim w Teheranie obawiał się, że gdy zginie jakiś Amerykanin, to Trump naprawdę zdecyduje się na bombardowanie 52 irańskich celów. Wzmianka amerykańskiego prezydent o "miejscach ważnych dla irańskiej kultury" na pewno dotyczyła "świętego miasta" Kom, czyli "szyickiego Watykanu". Trump poprzez ambasadę Szwajcarii w Teheranie wysłał im wcześniej ostrzeżenie, by nie eskalowali konfliktu.  Irańczycy woleli więc nie ryzykować. Na potrzeby wewnętrznej propagandy powiedzieli, że zabili 80 amerykańskich żołnierzy a ruskie trolle dodatkowo kolportowały wyciągnięte z ich zrytych przez Kadyrowa odbytów fake newsy o "zabiciu dowódcy Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku".  

To nie oznacza, że Iran nie zaatakuje już amerykańskich celów. Zapewne nie zrobi tego jednak bezpośrednio. Tylko poprzez Hezbollah, Hutich czy irackie milicje. Irańczycy są w pełni gotowi, by walczyć z "Wielkim Szatanem" - pod warunkiem, że wpierdol od Amerykanów oraz Izraelczyków będą dostawać jakieś arabskie marionetki.

Jak na razie w ramach "zemsty" za śmierć generała Sulejmaniego zginęła ponad setka Irańczyków. Na pogrzebie tego kolesia zostało zadeptanych na śmierć co najmniej 56 Irańczyków. (Biorąc pod uwagę, że na takie spędy propagandowe masowo wozi się setki tysięcy ludzi z wszystkich szkół i zakładów pracy z obrębu wielu kilometrów - szczerze współczuje rodzinom ofiar niekompetencji irańskich sił bezpieczeństwa, które nie potrafiły zabezpieczyć takiej imprezy masowej.) Ponad setka Irańczyków (obywateli Iranu oraz innych państw, np. Kanady) zginęła w samolocie linii Ukraine International zestrzelonym w okolicach Teheranu. 

Jeszcze wczoraj niektórzy eksperci przekonywali, że tego zestrzelenia może nie dokonał Iran, tylko np. ISIS lub Mudżahedini Ludowi... Dzisiaj Irańczycy oficjalnie się przyznali, że to wina ich obrony przeciwlotniczej. - Wolałbym zginąć, niż być świadkiem takiego wypadku - powiedział dowódca sił obrony powietrznej Korpusu Strażników Rewolucji.  Iran wcześniej przyznał się do tego zestrzelenia w sposób nieoficjalny: gdy w dniu tej tragedii powiedział, że nie wyda czarnych skrzynek Boeingowi, bo są "uszkodzone" (mniej więcej to samo Rosja zrobiła po Smoleńsku).

To rodzi oczywiście pytania o stan wyszkolenia żołnierzy irańskiej obrony przeciwlotniczej. Przypomnijmy, że zestrzelony samolot nie wleciał w irańską przestrzeń powietrzną, tylko wystartował z międzynarodowego portu lotniczego w Teheranie a kontrola lotów była z nim cały czas w kontakcie! W samolocie pasażerskim działał transponder, pozwalający łatwo go zidentyfikować. Samolot przelatywał też w korytarzu powietrznym, który musiał być znany obronie przeciwlotniczej. Niektórzy specjaliści twierdzą więc, że nie było możliwości "przypadkowego" zestrzelenia tego samolotu - no chyba, że Iran w rzeczywistości posiada o wiele gorsze systemy obrony powietrznej niż się chwali. Po tym incydencie irańscy decydenci musieli zrozumieć, że w przypadku prawdziwej wojny z USA nie mieliby szans na obronę swojej przestrzeni powietrznej.



Zadajmy sobie pytanie: czy irańskie przywództwo rzeczywiście chciało mścić się za Sulejmaniego? A co jeśli samo wystawiło go Amerykanom na strzał? 

Sulejmani był takim irańskim Reinhardem Heydrichem. Heydrich został wykończony co prawda przez czeskich komandosów z SOE, ale wielu ludzi z niemieckich tajnych służb - zapewne również Himmler - ucieszyło się z tego zamachu. Gostek uzyskał bowiem zbyt dużą władzę i przeszkadzał im w ich grach. 


Zapewne uznano generała Sulejmaniego za niebezpiecznego pojeba. A gostek był przecież do tego baronem narkotykowym - kontrolował rzekę narkotyków szmuglowanych przez Korpus Strażników Rewolucji i Hezbollah. Według Guo Wenguia, chińskiego miliardera (powiązanego z wywiadem wojskowym ChRL) ukrywającego się w USA, Soleimani kontrolował też Bank Kunlun, rozliczający chińsko-irańskie transakcje naftowe. Miał dwa luksusowe mieszkania w Hongkongu. Teraz pewnie ktoś z irańskich władz położył łapy na jego kasie.


Czy mamy więc do czynienia z teorią konwergencji w mniejszej skali? Przypomnijmy kilka faktów: CIA pomogła Chomeiniemu obalić szacha (równolegle ze służbami sowieckimi), w latach 80-tych dostarczała Iranowi broń, przymknęła oczy na zabójstwo Billa Buckleya, szefa stacji CIA w Bejrucie, na zamachy na bejrucką ambasadę USA i koszary marines, na zamach na lot Pan Am 103 i TWA 800. Administracja Busha obaliła Saddama - największego wroga irańskiego reżimu - i osadziła w jego miejsce irańską agenturę. Administracja Obamy dała Iranowi złapać oddech, znosząc sankcję i odblokowując ponad 100 mld dolarów, które trafiły do budżetu republiki islamskiej. Iran nie ma więc żadnego powodu by nienawidzić "Wielkiego Szatana". Bo sam jest jego kreacją.

Po Sulejmanim najbardziej płakali przedstawiciele demokratycznego establiszmentu.  Nie uważali go bynajmniej za wroga. Zapewne skrycie liczyli na to, że zrobi Trumpowi Benghazi w Bagdadzie w roku wyborczym. Ale się przeliczyli. 

W Polsce Sulejmaniego opłakiwała neokomunistyczna lewica (rozdział religii od państwa jej jakoś w przypadku Iranu nie przeszkadza) oraz dupoprawica. W jednym szeregu stanęli obok siebie Biedroń i Winnicki. Głośno jojczyli, że zbliża się III Wojna Światowa, że zaraz irańskie rakiety pewnie spadną na Polskę i że trzeba kupić cukier i zbiec do piwnicy. No cóż, jak zauważył pewien twitterowy mędrzec, Ozjasz Goldberg-Mikke przed Sylwestrem rzucał w psa petardami, by go przyzwyczaić do huku. Zapomniał jednak rzucać petardami w niektórych polityków Konfederacji: bo po kilku strzałach na Bliskim Wschodzie siedzieli w kącie, wyli ze strachu i lali pod siebie.

***

Dzisiaj bonusowo dwa wpisy - za chwilę pojawi się przygotowany wcześniej wpis z serii Phobos :)

8 komentarzy:

  1. To jest fakt, że Winnicki czy Bosak się nieco ośmieszyli tym swoim panikarstwem w związku ze sprawą Iranu. To źle wróży, jeśli pozujący na wytrawnych realistów młodzi politycy mają tak emocjonalny stosunek do incydentów w zasadzie. Co by było w przypadku prawdziwej wojny? Chcieliby wyjść z NATO?
    Inną zupełnie sprawą jest stosunek Polaków do Iranu czy Irańczyków i nie podobają mi się propagandowe próby obrzydzania Polakom Iranu, tak jakby w związku z naszym sojuszem z USA trzeba przerabiać Polaków jak jakieś bydło. Sprawa jest jasna, USA to sojusznik, Iran nie (ale też nie wróg) i tyle.
    W kwestiach kulturowych jest czymś absurdalnym być jak USA po jednej stronie z sunnicką Arabią (czyli najobrzydliwszym państwem na świecie) przeciwko szyickiemu-indoeuropejskiemu Iranowi. Jeśli uznajemy cały islam za wrogą stronę to logicznym jest szerzyć w nim podziały i wspierać raczej słabszą stronę, a więc szyitów. Po drugie, jeśli porównamy islam do chrześcijaństwa, to sunnici są podobniejsi do protestantów, a szyici do katolików. Saudyjscy wahabici to wręcz odpowiednik purytanów, zlikwidowali groby potomków proroka by uniemożliwić szyitom ich "bałwochwalcze" pielgrzymki. I pomyśleć, że Ameryka uzbraja Saudów po zęby za pieniądze z ropy, czyli przypadek który pozwala tym koczownikom nic nie robić, tylko liczyć miliardy.
    Marjan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w Polsce najbardziej obrzydzają ludziom Iran, ci politycy i publicyści, co jojczą, że już zaraz Iran się akurat na nas strasznie zemści, uderzy w nas rakietami itp. Mimo tego jojczenia specjalnej niechęci do Irańczyków u nas nie widać.

      Usuń
  2. A tak Iran zapewniał, że to nie oni rozwalili ten samolot...
    Niestety przez to, że USA nie strąciły tych pocisków oraz nie wykonali akcji odwetowych, tak jak można było się domyślać pro-rosyjsko-irańska propaganda w Polsce przedstawia teraz Trumpa jako błazna, szaleńca i tchórza, a Iran dzięki Rosji jest "Strong!".
    Odkrywca

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, nawet profesorzy mówią, że muszą używać Windowsa (a nie Linuxa), gdyż są w sojuszu z USA, a jak Microsoft przekazał 60tys. patentów Linuxowi i jego fundacjom i zaczął bronić prawnikami każdego użytkownika Linuxa (gdyż to niewątpliwie hobby i religia Amerykanów - geeks, nerds and so on), to dalej używają Windowsa ;). Stąd nawet jeśli Rosja będzie przegrywać na wszystkich frontach, większość polskich elit z PRL dalej uparcie będzie wierzyć w jej zwycięstwo. Iran jest też pewnie takim dogmatem polskiej tradycyjnej wiary, nie mówiąc o Pol Pocie słodkim towarzyszu i jego szkole francuskiej, Bilderbergu, orderach uznania z Zachodu i innych pozorowanych sukcesach, a tak naprawdę sprzedawaniu Polski w niewolę jak Iranu (wyprzedaż, brak produkcji, tylko konsumpcja). Nie wiem, co nas czeka jak wygrają najuczciwsi politycy europejscy rodem z Pacanowa, bo innej orientacji, czy innej pozorowanej nowoczesności. M

    OdpowiedzUsuń
  4. Wychodzi na to, że przestrzeń powietrzna Iranu jest od dłuższego czasu penetrowana jak dziwka w burdelu.

    https://nationalinterest.org/blog/buzz/mon-israeli-f-35s-could-be-flying-over-iran%E2%80%94without-tehran-even-knowing-77051

    OdpowiedzUsuń
  5. W kwestii tego ataku na amerykańskie bazy, to słuchałem dr Bartosiaka i stwierdził on, iż USA blado wypadły. Może nikt nie zginął w tym ataku, ale i nie przechwycili żadnej rakiety. To faktycznie niepokojące.
    Po raz drugi muszę odwołać to co pisałem o wojnie z Iranem. Trump bardzo mnie zaskakuje i to w sumie pozytywnie. Za wszelką cenę nie garnie się do wojny i jemu należy się pokojowa nagroda nobla, a nie obambie, ale z drugiej strony to obciach aby przyjmować taką lewacką antynagrodę.
    Odnośnie zestrzelonego samolotu, to chyba nikt z odrobiną mózgu nie miał wątpliwości co się stało ?

    OdpowiedzUsuń
  6. @Chehelmut
    Czytałem Twój ostatni wpis i wylewa się z niego bezradność i mentalne opadniecie rąk. Mam złą informację. Ne pocieszę Cię, bo mam tak samo. Najgorsze, że nie da się nic zrobić. Od początku miałem wątpliwości co do juniora i jak widać słuszne. Trzeba mu jednak przyznać, że choć nie jest ekonomistą to sytuację gospodarczą bardzo poprawił. Odnośnie przeniesienia amerykańskiego biznesu z Chin do Polski to tak bardzo bym się tym nie irytował, bo mam wrażenie, że żadna propozycja ze strony Amerykanów nie leży na stole. To co najwyżej wstępne sondowane i do konkretów daleko. Poza tym pamiętaj, że kończy się kadencja Trumpa. A co jeśli nie wygra, a jego fotel zajmie liberał ?
    Powiedzmy sobie jasno. Przyszłość rysuje się w ciemnych barwach i być może o niepodległości Polski w przyszłości nie ma co marzyć.
    Pytanie pod czyją okupacją wolelibyśmy być ? Ja na pewno nie pod chińską, niemiecką ani ruską. Tylko czy na pewno okupacja amerykańska będzie taka fajna ?
    Ten pomysł z Nową Zelandią jest zajebisty. Myślę o tym od kilku lat. Niestety ich władze to również liberalni lewacy.
    Jedyna co mogłoby nas ocalić to stworzenie własnej partii i dokładne przetrzepanie wszystkich chętnych jak robił to Kukiz, tyle że on to nieco spartolił. Pozostaje kwestia tego jak to sfinansować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciemny to jest Kukiz (przyszłość zależy jest zmienna i nie należy bawić się w jej przewidywanie, tylko być przygotowanym), jak można nie widzieć, że to podwójny agent (zawsze po stronie większej siły - komitety wyborcze byle nie PIS) i zupełna padaka w polityce (teraz po "swojej" stronie). Czy ktokolwiek mógłby mi wytłumaczyć, co takiego on zrobił poza wetowaniem 500 lub więcej ustaw, że go jeszcze miło wspominacie? Oczywiście odciąga głosy, ale od wszystkich partii po trochu. M

    OdpowiedzUsuń