piątek, 24 lipca 2015

Największe sekrety: Inferno - Piekielnie Dobry Lokaj


Ilustracja muzyczna: Nigra Clavem - Kuroshitsuji OST



To był niesamowity wyczyn. 120 kolonialnych strzelców i 12 francuskich oficerów dowodzonych przez majora Jean-Baptiste Marchanda w 14 miesięcy przebyło drogę od Brazzaville do położonego nad Nilem sudańskiego fortu Faszoda. Wyprawa ta była zaznaczeniem praw Francji do pasa afrykańskiej ziemi położonej między Atlantykiem a Oceanem Indyjskim, wejściem w geopolityczną próżnię wywołaną powstaniem państwa mahdystów w Sudanie.




Na nieszczęście dla Francuzów Brytyjczycy dokonali wówczas podobnie niesamowitego wyczynu. Dzięki doskonałej logistyce armia egipska dowodzona przez sirdara, generała Horatio Kitchenera w zadziwiająco krótkim czasie przebyła sudańską pustynię i rozgromiła pod Omdurmanem armię regionalnej potęgi - mahdystów, by następnie skierować się ku Faszodzie. Na miejscu sirdar napotkał na siły Marchanda. Mimo obopólnej konsternacji, potraktował Francuza bardzo kurtuazyjnie. Obie strony trwały jednak przy swoim obstając przy tym, że zapomniana przez Allaha Faszoda jest częścią ich imperiów kolonialnych. Po kilku tygodniach intensywnych negocjacji Francuzi ustąpili. Tzw. incydent z Faszody  jednak momentem, w którym między obiema wrogimi potęgami mogło dojść do gorącej wojny. W Londynie panowała wojenna gorączka, Royal Navy przygotowywała się do uderzenia na francuskie eskadry na Morzu Śródziemnym i w koloniach.



Wszystko zdołano jednak załagodzić dzięki postawie Theophile'a Delcasse, nowego francuskiego ministra spraw zagranicznych, który wykorzystał incycent w Faszodzie do rozgraniczenia stref wpływów w koloniach między Wielką Brytanią a Francją a później stał się architektem Entente Cordiale, które połączyło Paryż i Londyn w antyniemieckim sojuszu i wepchnęło świat na drogę do pierwszej wojny światowej. Dziwnym trafem to również Delcasse, jako minister ds. kolonii odpowiadał za projekt Francuskiej Afryki Równikowej, którego częścią była wyprawa majora Marchanda.



Entente Cordiale jeszcze w latach 90-tych XIX w. wydawało się czystym political fiction. Wielka Brytania swojego największego wroga upatrywała we Francji, z którą wygrywała rywalizację kolonialną. To flota francuska była głównym zagrożeniem dla Royal Navy. Przeciwnikiem dla Brytyjczyków była również Rosja - po 1871 r. państwo utrzymujące świetne relacje z Francją,  a od 1893 r. będące z nią w luźnym sojuszu. Poprzednik Delcasse'a w fotelu ministra spraw zagranicznych Gabriel Hanotaux był wrogiem Londynu, który zacieśniał stosunki z Rosją a jednocześnie ocieplał stosunki z Niemcami. Niemieckie MSZ wielokrotnie dawało Francuzom do zrozumienia, że Rzesza jest gotowa połączyć siły z Francją w rozgrywce kolonialnej przeciwko Brytyjczykom, nawet gdyby to oznaczało wojnę. 



Niemcy do tej wojny się przygotowywali. Obłąkany admirał Tirpiz przekonał Kajzera i cały naród niemiecki do rzucenia wyzwania brytyjskiej potędze morskiej. Jego programy zbrojeniowe były z góry pomyślane jako prowokacja wobec Brytyjczyków. Kolonie były tylko pretekstem - Niemcy dopłacały do swojego pobytu na Nowej Gwinei czy na afrykańskich pustkowiach, kolonie nie przynosiły im żadnych korzyści gospodarczych i w razie wojny były łatwe do odcięcia. Rozwijającym się dzięki protekcjonizmowi i aktywnej polityce przemysłowej państwa Niemcom chodziło o panowanie nad światowymi szlakami handlowymi i możliwość zduszenia Wielkiej Brytanii blokadą w przypadku sporu gospodarczego.






W Rosji protekcjonizm i aktywna polityka przemysłowa prowadzona przez ministra finansów Siergieja Witte przełożyły się na boom gospodarczy. Witte dążył do przyjaznych stosunków Rosji z Niemcami i kierował rosyjską ekspansję na Daleki Wschód. Przekupując Li Hongzhanga, ministra w chińskim rządzie uzyskał dla Rosji kontrolę nad eksterytorialną Koleją Wschodniochińską  (kontrakt podobny do jamalskiego) przebiegającą przez Mandżurię. Zapowiadało się, że Rosja zdominuje północne Chiny i Koreę.

Zarysowywał się bardzo niebezpieczny dla Wielkiej Brytanii blok geopolityczny: Francja-Niemcy-Rosja. Jego powstaniu paradoskalnie zapobiegł incydent w Faszodzie. Francuzi nagle uznali, że nie ma sensu prowadzić z Brytyjczykami wojny o jakieś odległe, pustynne zadupie. Zauważyli, że mają wroga na swojej wschodniej granicy. Dlaczego Niemcy, postrzegane jako potencjalny sojusznik, nagle stały się wrogiem? Był to skutek odgrzania afery Dreyfusa, która nie tylko rozpaliła podziały polityczne we Francji ale też wywołała poczucie zagrożenia niemieckim szpiegostwem. Tak się akurat zdarzyło, że nagły nawrót tej afery nastąpił w trakcie incydentu w Faszodzie. 




Alfred Dreyfus, porucznik artylerii, Alzatczyk pochodzenia żydowskiego, został skazany za szpiegostwo na rzecz Niemiec i zesłany do ciężkiego więzienia na Diabelskiej Wyspie. Po kilku latach okazało się, że skazano go na podstawie sfabrykowanych dowodów a jego oskarżyciele kierowali się antysemityzmem. Oficerowie kontrwywiadu, którzy zmontowali sprawę Dreyfusa chronili mającego powiązania z wpływowymi generałami majora Ferdinanda Walsina Esterhazy'ego.To Esterhazy był niemieckim szpiegiem, który skierował podejrzenia na Dreyfusa.Tyle mówi oficjalna historiografia.



W tej aferze kryje się jednak drugie dno. Esterhazy był bowiem najprawdopodobniej podwójnym agentem, który miał karmić Niemców dezinformacją. Przekazywał on niemieckiemu attache wojskowemu w Paryżu Maximilianowi von Schwartzkopfen głównie mało wartościowe informacje - z wyjątkiem dokumentów dotyczących francuskiego moździerza 120 mm. Moździerz ten był projektem zarzuconym przez niemiecką armię, ale przekazanie dokumentów na jego temat wprowadziło Niemców w ślepą uliczkę. Gdy oni tracili czas kopiując kiepskie rozwiązania, Francuzi przygotowali rewelacyjną armatę 75 mm wz. 1897 
Niemiecki attache podejrzewał, że Esterhazy jest dezinformatorem. I podejrzewał też, że francuskie służby czytają jego dokumenty (robiła to sprzątaczka z ambasady). Sprawdził więc swoją teorię zostawiając na biurku dokument z nazwiskiem i adresem Esterhazy'ego wyraźnie wskazujący go jako źródło tajnych informacji. Uznał, że jeśli Esterhazy nie zostanie aresztowany, to jest on dezinformatorem, jeśli zaś trafi do aresztu to przekazywane przez niego informacje były prawdziwe. Nie wziął pod uwagę tego, że jakiś czas wcześniej zmienił się szef francuskich wojskowych służb specjalnych a poprzednik nie wdrożył go w operację dezinformacyjną. Esterhazy został więc aresztowany za szpiegostwo.



Na podwójnym dnie tej afery się jednak nie kończy. Miała ona bowiem dno potrójne. Esterhazy, czyli człowiek, który sfabrykował dowody przeciwko Dreyfusowi, dorabiał sobie jako spekulant giełdowy. Gdy interesy mu nie poszły dobrze i znalazł się na krawędzi bankructwa, z pomocą przyszli mu Rotszyldowie - rodzina będąca częścią brytyjskiego establiszmentu. Z Rotszyldami skontaktował go Zadoc Kahn, główny rabin Francji, medium i podobnie jak Esterhazy i Dreyfus Alzatczyk. Jednocześnie Esterhazy utrzymywał dobre relacje z kierownictwem "La Libre Parole", czołowej antysemickiej gazety Francji. To on karmił ją przeciekami. Za pomocą "La Libre Parole" podgrzewał antysemickie i przy okazji antyniemieckie  nastroje po wybuchu afery Dreyfusa. (Można było wówczas w tym pisemku przeczytać artykuły w stylu "Żydy to zdrajcy, bo służą Niemcom").



Kampania propagandowa związana z aferą Dreyfusa wywołała silne antyniemieckie nastroje we Francji, przyczyniła się do upadku ministra Hanotaux i złagodzenia incydentu w Faszodzie. Otworzyła drogę do wymierzonego w Niemcy porozumienia Wielkiej Brytanii i Francji. Pękła tworzona oś geopolityczna Paryż-Berlin-Moskwa. Kilka lat później plany dalekowschodniej ekspansji realizowane przez Wittego legły w gruzach dzięki wojnie rosyjsko-japońskiej, wojny w której japoński wysiłek wojenny był finansowany przez brytyjskie i amerykańskie banki. Do tego doszła destabilizująca Rosję Rewolucja 1905 r. Władze w Petersburgu przeorientowały ekspansję ze wschodu na zachód. Ambasador Koziełł-Poklewski namówił Wittego do samobójczego sojuszu Rosji z Wielką Brytanią i Francją. Resztę tej historii znamy...

***
Osobom złaknionym szczegółów polecam odpowiednie fragmenty znakomitej książki "Dreadnought" Roberta Massie, "Służb specjalnych" Rogera Faligota i Remi Kaufera a także "Century of War" Williama Engdhala. Przy okazji można też zajrzeć do mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor".  I w wersji papierowej  i jako ebook.

***
 Ciekawostka erotyczna: w domach, które odwiedzał marszałek Horatio Kitchener pokojówki barykadowały się na noc w swoich pokojach. Sirdar był bowiem znany z tego, że uwielbia anala i ma fetysz pokojówki. Nic mi nie wiadomo, by kocie uszka były wtedy znane...

***

Następny odcinek serii Inferno - Allah en nebi,  będzie mówił o  prawdziwym powodzie wybuchu pierwszej wojny światowej. Seria Inferno to brakujący element, który pozwoli połączyć serie Wrześniowa Mgła, Zanim zapadła Mgła, Steamroller i Archanioł. Enjoy!




sobota, 18 lipca 2015

Hajlująca Elżbieta II-ga

Ilustracja muzyczna: Krone - Guilty Crown OST

Brytyjski "The Sun" ujawnił film, na którym w 1934 r.  Edward VIII i królowa matka uczą młodą Elżbietę II i jej siostrę Małgorzatę hajlowania. Mniej więcej wtedy Stany Zjednoczone i Polska rozpoczynały działania mające na celu wmanewrowanie proniemieckiej Wielkiej Brytanii w wojnę z hitlerowskimi Niemcami oraz zniszczenie brytyjskiego imperium kolonialnego.



Pisałem o tym dokładnie w jednym z odcinków serii Największe Sekrety: Zanim zapadła Mgła - Cud domu windsorskiego. Odniosę się do tego też w nowej serii Inferno.


czwartek, 16 lipca 2015

Ajatollahowie powinni być wdzięczni USA


"Nie widzę różnicy między Arabami, Żydami i tymi obściskującymi drzewami ciotami z "Avatara"" - powiedział na filmie "Dyktator" weteran amerykańskich służb robiący za szefa ochrony hotelu goszczącego generała admirała Alladeena. W podobną konfuzję wpadło teraz wielu obserwatorów sytuacji na Bliskim Wschodzie. Gdy czołowy sponsor terroryzmu, czyli Islamska Republika Iranu awansowała do grona sojuszników USA zwanych przez ajatollahów Wielkim Szatanem, wszyscy zadają sobie pytania: to kto teraz jest zły a kto dobry? Różne Flalangi i inne gejowskie organizacje od lat kibicujące "irańskiemu oporowi przeciwko atlantyzmowi i syjonizmowi" mają teraz zagwozdkę, czy Teheran się sprzedał. Gdyby zdawali sobie sprawę z tego, że administracja Cartera pomogła obalić Szacha i dojść do władzy Chomeiniemu, gdyby wiedzieli, że każda kolejna amerykańska ekipa rządząca Iranowi pobłażała, a niektóre z nich nawet Irańczyków zbroiły (Reagan), byliby mniej zdziwieni.


Powyżej: Prawdziwy nacjonalistyczny przywódca zmieniający swój kraj w regionalną potęgę



Powyżej: Marionetka mocarstw niszcząca potencjał gospodarczy, intelektualny i kulturowy swojego kraju


Persowie to wszak naród handlowy i zdawali sobie sprawę, że jak sankcje jeszcze trochę potrwają to ich gospodarka się zawali i dojdzie do wielkiego wybuchu społecznego. Iran z trudem radzi sobie z prowadzeniem kilku regionalnych wojen (ot, np. w Syrii stracił trzech generałów, w tym swojego regionalnego dowódcę). Nie stać go więc było na to, by mieć jeszcze na głowie problem w postaci Ameryki. Zresztą Obama im de facto pozwala na zbudowanie broni jądrowej, więc czemu z tej oferty nie skorzystać?

Najważniejsze pytanie brzmi teraz: co zrobi koalicja izraelsko-saudyjska? Czy jest równie bezsilna jak rząd Tsiprasa?

***

Ciekawostka: w 2008 r. izraelscy komandosi marynarki wojennej zastrzelili w mieście Tartus gen. Mohammeda Sleimana, jednego z najbliższych doradców dyktatora Baszara Assada. To był pierwszy przypadek, by izraelskie tajne służby/siły specjalne likwidowaly rządowego oficjela.

***

Co do sytuacji w Grecji popieram to, co mówi Varoufakis. Co do sytuacji na Ukrainie podzielam diagnozę Prawego Sektora. Oburzajcie się :)

***

Trochę ostatnio (przez Grecję i inne ciekawe rozrywki) miałem mniej czasu na uzupełnianie bloga, ale może dzięki temu i kilku ciekawym lekturom wpadłem na pomysł nowej serii Największych Sekretów: Inferno. Opowieść zaczynająca się w Faszodzie w 1898 r. a kończąca się na Kryzysie Sueskim z 1956 r. W planach jest również epizod dotyczący wojny siedmioletniej z XVIII w. i korzeni Stanów Zjednoczonych. Zatytułowany on będzie "Pasożyt". Poza tym muszę zrealizować jeden odcinek Snów (osoba, która będzie tam sportretowana bardzo mnie o to prosi). Odcinek ten będzie w klimacie programu Grzegorza Brauna, czyli: "Cycki. Cipka. Strzelnica". Jeśłi uzbroicie się w cierpliwość, to po raz kolejny będziecie czytać z wypiekami na twarzy :)


sobota, 11 lipca 2015

Polski Gniew: W dupie będzie Ukraina

Obóz grubej kreski przegrywa w Polsce bitwę o pamięć. Nie udało mu się narzucić młodemu pokoleniu swoich autorytetów. Dla aktywnej części młodzieży bohaterami są Żołnierze Wyklęci, powstańscy warszawscy i rotmistrz Pilecki. Nieaktywna politycznie część młodego pokolenia ma zaś kazania Michnika, Passenta, Halla czy Engelgarda głęboko w d... i jeśli np. jakoś kojarzy Władysława Bartoszewskiego, to wyłącznie z komiksu "Przygody profesora w Auszwic". To, że wygrywamy z postubecją bitwę o pamięć nie powinno jednak wprawiać nas w triumfalizm. W tej bitwie czeka na nas bowiem wiele zasadzek - sytuacji, w której emocje Polaków są rozgrywane przez obce potęgi. Ot, weźmy np. narrację w sprawie Wołynia.

Ilustracja muzyczna:  On my own - Tokyo Ghoul OST

To dobrze, że wydobyto z odmętów niepamięci bestialstwa ukraińskich faszystów. To dobrze, że przywrócono pamięć o 100-300 tys. Polaków zabitych w barbarzyński sposób tylko za to, że byli Polakami. To dobrze, że przypominamy o polskiej przeszłości Wołynia i Małopolski Wschodniej. Nigdy nie powinniśmy zapomnieć o tym co się zdarzyło na tych terenach w latach 1939-1947. Pamiętać to również powinni Ukraińcy, by potrafili zbudować dobre relacje z Polakami. Złem i straszną głupotą jest jednak stawianie znaku równości między współczesnymi, niedoinformowanymi historycznie ukraińskimi patriotami a banderowcami z przeszłości. Głupotą jest również pomijanie kontekstu ludobójstwa na Kresach i czynienie z "banderowców" głównych, historycznych wrogów Polski. Ludobójstwo nie byłoby tam możliwe, gdyby nie Niemcy oraz Sowieci. Ludobójstwo ukraińskie blednie przy tym pod względem skali z ludobójstwem sowieckim i niemieckim. Wysuwając je na pierwszy plan i pozwalając, by Wołyń przesłonił nam sowieckie deportacje czy Rzeź Woli, robimy prezent Niemcom i Rosjanom.

Źle również, że przedstawiamy ofiary wołyńskiego ludobójstwa jak owce idące na rzeź i nie potrafiące się bronić przed UPA. Powinniśmy przypominać zarówno o skutecznej obronie części kresowych bastionów polskości jak i o naszych akcjach odwetowych - przypadkach Polskiego Gniewu kierowanego przeciwko Ukraińcom. W tego typu akcjach mogło zginąć nawet 10 tys. ukraińskich "sąsiadów".



Czasem dokonywane były one przez polskich ocaleńców z masakr dokonywanych przez UPA. Często miały charakter polowania na ukraińskich chłopów szabrujących polskie gospodarstwa - o takich bezwzględnych i koniecznych działaniach w wykonaniu bojowców Tajnej Armii Polskiej pisał m.in. Józef Mackiewicz w "Nie trzeba głośno mówić". Ale były też akcje bardziej zoorganizowane - dokonywało ich polskie podziemie: AK, WiN, NSZ, NZW, BCh (do najsłynniejszych ataków odwetowych należały masakry w: Wierzchowinach, Piskorowicach, Pawłokomie  i Sahryniu). Dokonywali ich Polacy służący w niemieckich mundurach, w policyjnym Schutzmannschafts Batallion 202, o których pięknie pisał Piotr Zychowicz w "Opcji niemieckiej" pokazując ich jako bohaterskich obrońców i mścicieli polskiej ludności. Ukraińcom nieźle dawali się też we znaki Polacy masowo służący w wołyńskich Istriebitielnych Batalionach NKWD. Ich też swego czasu Zychowicz opisywał jak bohaterów:


Powyżej: oddział Istriebitielnych sił NKWD złożony z dawnych żołnierzy AK, w poniemieckich mundurach.

"W większości przypadków złożone z Polaków Istriebitielnyje Bataliony były formowane za pomocą poboru. Do IB zgłaszało się również wielu ochotników. W nielicznych przypadkach, gdy lokalne oddziały AK przetrwały akcję "Burza", bataliony tworzono, opierając się na ich strukturach. Na stronę Sowietów przechodziły całe plutony lub kompanie. Od oficerów po kucharzy polowych i sanitariuszy. Tak było między innymi w Kołomyi, gdzie na układ z bolszewikami poszło tamtejsze kierownictwo AK. Oddział polskiego podziemia został przemianowany na Istriebitielnyj Batalion, podporządkowany Sowietom i skoszarowany w budynku przedwojennego 49. Huculskiego Pułku Piechoty. Nad bramą wejściową do koszar umieszczono nawet napis "Wojsko Polskie".

- Umowa była prosta. AK zobowiązała się do zaprzestania wszelkich działań wymierzonych w Sowiety, a bolszewicy pozwolili nam zachować broń i bronić ludności cywilnej przed Ukraińcami. To była transakcja wiązana. Oni nie mieli ludzi, żeby panować nad sytuacją na zapleczu frontu, a my chcieliśmy położyć kres rzeziom naszych rodaków - opowiada członek oddziału z Kołomyi Bolesław Mieczkowski, który obecnie mieszka w Warszawie i przewodniczy organizacji skupiającej weteranów batalionów.

(...) Według Tomasza Balbusa - wrocławskiego badacza, który kilka lat temu napisał szkic na temat batalionów w "Biuletynie IPN" (nr 6/2002) - jednym z motywów, którymi kierowali się ich polscy członkowie, była żądza zemsty za ukraińskie zbrodnie. Dlatego zdarzały się przypadki upokarzania, bicia, a nawet zabijania schwytanych Ukraińców. Polskie IB miały również dokonywać odwetowych pacyfikacji ukraińskich wiosek.

Na przykład dowodzeni przez Sowietów członkowie polskiego batalionu z Nadwórnej 28 sierpnia 1944 roku mieli wziąć udział w spaleniu 300 gospodarstw we wsi Grabowiec. 85 Ukraińców miało zostać zabitych, a kolejnych 70 aresztowanych. Poza tym, jak dowodzi historyk IPN Polacy z batalionów, doskonale znający ludzi i topografię terenu, używani byli do rozpracowywania i niszczenia struktur ukraińskiego podziemia niepodległościowego."




Aktów Polskiego Gniewu przeciwko Ukraińcom dokonywali również funkcjonariusze MO (np, masakr w Rudzie Różanieckiej i w Wojtkowej) i żołnierze LWP. Z relacji które słyszałem o walkach w Bieszczadach, wynika, że po wkroczeniu do ukraińskiej wsi często zachowywali się oni jak amerykańscy żołnierze na filmie "Pluton". Zresztą w walce przeciwko ukraińskim faszystom podziały między Podziemiem i "władzą ludową" bywały płynne. Świadczy o tym np. przypadek Romana Kisiela ps. "Sęp", "Korfanty", dowódcy oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa. Jak czytamy o nim:

"Brał udział w kampanii wrześniowej, po niej do 1942 prowadził sklep w Orłach. Od tego roku ukrywał się, organizując struktury SL „Roch” w powiecie przemyskim. Utworzył też miejscową Straż Chłopską, przekształconą później w Bataliony Chłopskie, w których został komendantem obwodu przemyskiego w stopniu podporucznika. 18 maja 1944 podpisał umowę scaleniowa z Armią Krajową, zobowiązując się przekazać pod komendę AK cztery plutony liczące 214 ludzi, jednak oddział ten pozostał nadal pod jego komendą. W BCh został awansowany do stopnia majora, jednak nie uznano mu tego stopnia. Po wyzwoleniu w lecie 1944 organizował w powiecie przemyskim Straż Obywatelską oraz sieć posterunków Milicji Obywatelskiej, obsadzając je swoimi ludźmi (głównie w gminach Krzywcza, Dubiecko i Orzechowce). We wrześniu 1944 zagrożony aresztowaniem przez NKWD, przeszedł do konspiracji, przyłączając swoje oddziały do Ludowej Straży Bezpieczeństwa. Ujawnił się 14 lipca 1945, wstąpił do SL, niedługo potem przeszedł do PSL. 29 kwietnia 1946 został aresztowany przez funkcjonariuszy PUBP w Przemyślu. Podpisał zobowiązanie do współpracy (której później nie podjął) i został wypuszczony w czerwcu 1946, pomimo że w czasie śledztwa uzyskano informacje o jego udziale w wielu zbrodniach na ludności ukraińskiej. Został powtórnie aresztowany 7 października 1947 wraz z żoną i szwagrem za przynależność do WiN, ale w następnym roku śledztwo umorzono. We wrześniu 1947 został powtórnie zwerbowany do współpracy przez WUBP we Wrocławiu, zdecydował się jednak ukrywać w rodzinnych stronach. W 1950 rozpoczął formowanie organizacji podziemnej Polskie Powstańcze Siły Zbrojne, która przetrwała do 1952, kiedy go powtórnie ujęto. W 1953 został skazany przez Okręgowy Sąd Wojskowy w Rzeszowie na karę śmierci, którą zamieniono na 15 lat więzienia. Został wypuszczony warunkowo w 1956. Po wyjściu z więzienia rozpoczął działalność w ZBoWiD i ZSL, a w 1965 podjął współpracę z SB pod pseudonimem Roman. Oddziały dowodzone przez „Sępa” są oskarżane o wiele mordów na ukraińskiej ludności cywilnej, m.in. w Małkowicach (138 osób), Bachowie i Brzusce (69 osób), Skopowie (67 osób), Bachowie (54 osoby)[1], Korytnikach (53 osoby), Trójczycach (28 osób), Woli Krzywieckiej (27 osób), Słonnem (16 osób), Ujkowicach (15 osób), Olszanach (11 osób), Dubiecku (8 osób), Kosztowej (5 osób)[2]."

Bohater czy zbrodniarz i oportunista?

Relacje z polskich akcji odwetowych są trudne do znalezienia. No cóż, z przyczyn propagandowych je wyciszano a uczestnicy się nimi nie chwalili. Do wyjątków należą wspomnienia Stefana Dąbskiego "Egzekutor". Pisał on:



"Nasze operacje zbliżone były w swojej jakości do ukraińskich, z tą tylko różnicą, że wybieraliśmy wioski, w których przeważała ludność polska, bo w ten sposób było nam łatwiej wykończyć Ukraińców. Nie było w tych akcjach żadnej litości, żadnego pardonu. Nie mogłem też narzekać na swoich towarzyszy broni. Szczególnie "Twardy", który miał osobiste porachunki z Ukraińcami, przechodził samego siebie.Gdy wchodziliśmy do ukraińskiego domu, nasz "Wilusko" dostawał dosłownie szału. Zbudowany jak dobrze rozwinięty goryl, gdy tylko zobaczył Ukraińców, oczy wychodziły mu na wierzch, z otwartych ust zaczynała mu kapać ślina i robił wrażenie człowieka, który dostał obłędu. Ja z "Luisem" przeważnie obstawialiśmy drzwi i okna, natomiast półprzytomny "Twardy", stary nożownik z lwowskich Pasiek, rzucał się na skamieniałych ze strachu Ukraińców i krajał ich na kawałki. Z niesłychaną wprawą rozpruwał im brzuchy lub podrzynał gardła, aż krew tryskała po ścianach. Silny niesamowicie, często zamiast noża używał zwykłej ławy stołowej, którą gruchotał czaszki, jakby to były makówki.
Pewnego razu zebraliśmy trzy rodziny ukraińskie w jednym domu i "Twardy" postanowił wykończyć je "na wesoło". Założył sobie znaleziony na półce kapelusz i wziąwszy leżące na stole skrzypce, zaczął przygrywać na nich Ukraińcom. Podzielił ich na cztery grupy i przy dźwiękach muzyki kazał im śpiewać na głosy: "Tu pagórek, tam dolina, w dupie będzie Ukraina …". I pod groźbą trzymanego przeze mnie pistoletu śpiewały biedne kacapy, aż szyby w oknach drżały, łudząc się, że nasza brać partyzancka będzie miała więcej sumienia od nich samych. Niestety, była to ich ostatnia piosenka na tym padole. Po skończonym koncercie "Twardy" tak się żywo wziął do pracy, że obaj z "Luisem" uciekliśmy do sieni, ażeby też nas czasem przez pomyłkę nie zarąbał."

A tak potraktowano pewną ładną ukraińską dziewczynę:

"Ponieważ była bardzo młoda i bardzo ładna, „Twardy” zadecydował, że najlepszą karą za jej ukraińskie pochodzenie będzie, gdy wszyscy trzej dopuścimy się na niej gwałtu. (…) Jednak na samym gwałcie się nie skończyło i choć „Twardy” rzeczywiście darował jej życie, to przedtem przyciągnął ją nagą do kuchni i rozgrzawszy do czerwoności pogrzebacz, na goły tyłeczek takie jej smary sprawił, że aż czerwone pręgi zaczęły się pokazywać. I w takim stanie, zupełnie nagą, wyrzucił biedną dziewczynę na dwór. Ratując ostatkiem sił swoje życie, w śniegu po kolana, w trzaskający mróz pobiegła do sąsiadów”.




Konflikt na polskich Kresach nie był jednak tylko pasmem polsko-ukraińskiej nienawiści. UPA i polskie podziemie potrafiły się wspólnie porozumieć przeciwko wspólnemu wrogowi Sowietom. Wspólnie dokonały m.in. brawurowego rajdu na Hrubieszów.  Jak czytamy:  "Wiosną 1945 WiN i UPA zawiesiły broń. Polskie podziemie poakowskie zawarło z Ukraińcami wiele lokalnych sojuszy, skierowanych przeciw wspólnemu wrogowi – komunistom. Przeprowadzono kilka wspólnych akcji zbrojnych. Atakowano siedziby NKWD i UB, a także m.in. pociągi i stacje kolejowe.Najsłynniejszą i największą operacją był atak na Hrubieszów. Plan akcji, ówczesny dowódca UPA w Polsce, płk Myrosław Onyszkiewicz ps. „Orest” otrzymał od dowództwa WiN w kwietniu 1946 roku."

Witold Stanisław Michałowski wspominał, że w domu jego byłej żony pochodzącej z Bieszczad, w pierwszych powojennych latach na wielkanocnym śniadaniu spotykali się bracia: jeden z WiN, drugi z MO, trzeci i czwarty z OUN/UPA. Mieli wspólnego ojca, pochodzili jednak z dwóch jego małżeństw.

***

Do poczytania oczywiście moja powieść: "Vril. Pułkownik Dowbor".  I w wersji papierowej  i jako ebook.


sobota, 4 lipca 2015

Państwo Islamskie i państwa teoretyczne - rola w amerykańskiej strategii

W czasie gdy polskie media zajmują się samobójstwem chłopca w rurkach i reakcją gimbazy na jego zgon, na Synaju doszlo do największej bitwy od czasu wojny Yom Kippur. Egipscy żołnierze, czołgi, śmigłowce i samoloty vs bojownicy Państwa Islamskiego. Egipskie władze donoszą, że na terrorystach z ISIS zdobyto nowoczesną, zapewne świeżo dostarczoną rosyjską broń.   Egipskich socjalistycznych wojskowych trudno podejrzewać o rusofobię, więc pewnie mają powód, by rzucać takie podejrzenia na Kreml.


Ilustracja muzyczna:  Mad Max: Fury Road - OST - Flamethrower Guitar - Junkie XL


Jak już wielokrotnie wspominałem Państwo Islamskie powstało i się rozrasta, bo z różnych i często sprzecznych powodów wspiera je wiele regionalnych sił: postsaddamowska bezpieka, Assad, tureckie tajne służby, sponsorzy z Kataru i Arabii Saudyjskiej, Rosja a nawet BBC.   Ulgowo traktuje ISIS również administracja Obamy. Ot dokonała trochę symbolicznych nalotów, ale zablokowała arabski (!) plan uzbrojenia Kurdów, odmawiając przetransportowania im broni. Pora więc zadać pytanie w co grają USA? Widzę trzy możliwe odpowiedzi:

1) Ameryka wycofuje się z Bliskiego Wschodu i chce zostawić go czterem szachującym się wzajemnie regionalnym potęgom: Iranowi, Arabii Saudyjskiej, Turcji, Izraelowi. Zniszczenie potęgi Iraku wzmocniło Iran. Powstanie Państwa Islamskiego nie pozwalala jednak Iranowi na pełną kontrolę geopolitycznego korytarza idącego poprzez Irak i Syrię do Libanu oraz Morza Śródziemnego.

2) Wspólna walka przeciwko Państwu Islamskiemu ma zbliżyć USA oraz Iran. Bez wspólnego wroga porozumienie strategiczne między Waszyngtonem i Teheranem byłoby o wiele trudniejsze do zawarcia. Porozumienie to pozwoli uniezależnić Azję Środkową od Rosji i Chin. (Oczywiście w Teheranie istnieje silna zideologizowana, apokaliptyczno-szyicka frakcja śniąca o "postamerykańskim świecie". Jeśli ona wygra, porozumienie nie będzie możliwe.)



3) Przy okazji działań Państwa Islamskiego robi się czarny PR przeciwko Saudom - na nich zrzucając winę za okrucieństwa popełniane przez Daesh. Tak się akurat składa, że Arabia Saudyjska ma obecnie zbieżne interesy z Izraelem (który jest konsekwentnie osłabiany strategicznie przez Amerykanów). Kuma się też z Pakistanem (kolejny oszukany amerykański sojusznik), który kuma się z Chinami. Obawiam się też, że nie chodzi tu tylko o geopolityczny zwrot.  Amerykanie mogą chcieć dokonać zwykłego skoku na olbrzymie bogactwo jakie zgromadzili Saudowie. To w ich stylu.

***

Jeśli macie przeczytać tylko jeden artykuł dotyczący tego, co naprawdę dzieje się w Grecji - przeczytajcie tekst w dzisiejszym "Plusie Minusie" o Greckim Państwie Teoretycznym. Grecja została zniszczona najpierw przez oligarchów, później przez MFW i Brukselę. Grecy wybrali Syrizę w ramach antyoligarchicznego buntu, który mam nadzieję, że się powiedzie. (Wiem, wiem Syriza ma moskiewskie powiązania. Ale Orban też ma i jest jakoś przez naszą prawicę chwalony. Ja przyjąłem następującą zasadę: piszę jak jest. Gdy Orban i Syriza nadskakują Kremlowi - piszę o tym i potępiam ich za to, gdy Orban i Syriza stawiają opór Berlinowi i MFW - piszę o tym i chwalę ich za to. Poza tym zauważcie, że do rządu Syrizy z sympatią podchodzą Amerykanie. Do redukcji długu Grecji wzywa zarówno oficjalna administracja jak i taki ekonomiczny hitman jak prof. Jeffrey Sachs. Tsipras spotykał się wcześniej w USA ze współpracownikami Sorosa.)

***

Obecny świat przypomina do pewnego stopnia wizję Orwella z "Roku 1984". Oceania (USA), zerwała reset z Rosją (Eurazja)  i mierzy się z Chinami (Wschód Azja). Z jedną istotną różnicą: projekt Eurazja został zablokowany w dwóch miejscach: na Ukrainie (-azja) i w Grecji (Eur-). Grecja to wielka kompromitacja Niemieckiej Europy i początek rozpadu projektu zjednoczenia kontynentu. Kryzys z uchodźcami, napędzający głosy europejskim populistom będzie kolejną klęską Eury-, zwłaszcza że pomiędzy setkami tysięcy uchodźców dotrze do Europy mała armia gotowa zabijać kogo popadnie. Ukraina to natomiast kompromitacja Russkiego Mira i katalizator procesów dezintegracyjnych na obszarze byłego ZSRR.

Baj de łej: Zastanawialiście się czemu, pomimo tego, że minęło 70 lat od zakończenia drugiej wojny światowej, pomimo końca Zimnej Wojny, pomimo wszystkich redukcji wydatków wojskowych i zmian priorytetów, Amerykanie wciąż trzymają swoje wojska w Niemczech, Włoszech i Japonii?

***



Do poczytania oczywiście moja powieść: "Vril. Pułkownik Dowbor".  I w wersji papierowej  i jako ebook.