sobota, 30 marca 2013

Wielkanoc 2013



Czytelnikom składam najserdeczniejsze życzenia miłych, wesołych i rodzinnych świąt Wielkiej Nocy.


środa, 27 marca 2013

Barbarossa II - atak na Cypr, czyli serce rosyjskich finansów


Atak na Cypr wywołał u mnie skojarzenia z dwoma wydarzeniami historycznymi: niszczeniem pirackich baz na Karaibach przez Anglików na początku XVIII w. oraz z atakiem Luftwaffe na sowieckie lotniska 22 VI 1941 r. Jak każde wydarzenie na taką skalę, finansowy dyktat UE i MFW uderzający w Cypr należy rozpatrywać wielowymiarowo. Nie będę powtarzał formułek o "zagrożonym świętym prawie własności", bo a) to już się robi nudne b) historia już wielokrotnie pokazała, że panujący i poddani często mają to "święte prawo" w d... (Mimo wszystko Miśkow świetnie to ujął: "Na Cyprze jest kontynuowana grabież ukradzionego".). Nie będę też omawiał finansowo-ekonomicznych konsekwencji tego kroku, bo robię to codziennie. Tutaj zajmę się kwestiami geopolitycznymi. Przyjrzyjmy się faktom: teraz na Cyprze jest realizowany scenariusz, który Schaeuble i Lagarde chcieli narzucić Nikozji pierwotnie - straty na depozytach wartych powyżej 100 tys. euro w Laiki i Bank of Cyprus sięgające 40 proc. Gdy Anastasiades odrzucił ten dyktat, Assmusen zadzwonił do Draghiego, by odciąć cypryjskie banki od ELA (pomocy płynnościowej z EBC). Cypryjski prezydent musiał się więc zgodzić na rozwiązanie alternatywne, o którym wiedziano, że z góry nie zostanie przyjęte przez parlament. Doszło do sztucznie wywołanego chaosu, który uzasadnił zamknięcie banków i wprowadzenie kontroli przepływu kapitału (oczywiście w tak skorumpowanym państwie jak Cypr pozostały furtki - np. cztery filie Laiki w Londynie). Gdy Cypr zaczął się dogadywać z Moskwą, EBC ponownie zagroził odcięciem od ELA wskazując, że jedynym wyjściem jest porozumienie z Eurogrupą. Ostatecznie dokonano nie tyle grabieży prywatnego kapitału, co jego zniszczenia - skupiając się na dwóch wybranych bankach. Nawet ważniejsze od tego jest wprowadzenie kontroli przepływu kapitału - oznacza to, że 31 mld dolarów należących do oligarchów, rosyjskiej mafii i postsowieckich służb zostanie tam uwięzionych, możliwe nawet na kilka lat.
W ten bezprecedensowy rajd zaangażowane były zarówno MFW, Bruksela, Frankfurt jak i Berlin. Schaeuble wydaje się tutaj być spiritus movens ("To porozumienie jest korzystniejsze dla Niemiec od pierwotnego. I myślę, że uczciwsze dla wszystkich"). Motywacje UE i EBC łatwo zrozumieć - Cypr był piracką przystanią finansową wewnątrz strefy euro. Nie miał prawa przetrwać. Takiej sytuacji nie dało się tolerować, gdyż stanowiła zagrożenie dla systemu finansowego oraz demokratycznych instytucji Wspólnoty. Ale dlaczego Niemcy zdecydowały się uderzyć w serce rosyjskich finansów? Czy tak bardzo stosunki niemiecko-rosyjskie się popsuły, że wdrożono finansowy Plan Barbarossa?
W ostatnich miesiącach Rosja dokonała szeregu bezprecedensowych uderzeń w naszym regionie, które mogły zostać odebrane przez Berlin jako wkroczenie w jego strefy wpływów. Obalenie bułgarskiego rządu, rozbicie koalicji rządzącej w Mołdawii, prześladowanie Julii Tymoszenko, infiltracja litewskiego rządu... Antoni Rybczyński w "Gazecie Polskiej" nazwał to "likwidacją kondominiów". Niemcy musieli uznać, że zostali oszukani przez Putina i zareagowali ostro bijąc kremlowski reżim po kieszeni. Teraz możemy się spodziewać rosyjskiego odwetu na Niemcach i powrotu do starych dobrych czasów. Pytanie: jak to wpłynie na Donka, który budował swoją pozycję na siedzeniu na dwóch stołkach (Angeli Dorothei Merkel, polskiej kanclerz Niemiec i Władimira Pedofilowicza Putina, szefa rosyjskiego Syndykatu)? Czy usunie go Moskwa uważając go za Niemca (w Moskwie miałem w rękach książkę, w której dali rzekomą fotkę dziadka Tuska w SS :)? Czy też usunie go Berlin uważając go za Ruska (zauważyliście, że Niemcy domagają się zwrotu wraku Tupolewa)? Czy też może niczym Martin Bormann będzie balansował między Wschodem i Zachodem i w końcu spieprzy do Argentyny z naszymi depozytami bankowymi?

Polecam tę pogadankę dra Targalskiego vel Darskiego vel Behemota vel Doktora House'a. Znajdziecie tam część odpowiedzi na te pytania. Mogę tylko powiedzieć: "Doktorze Darski!!!! Jaki Pan mądry!!!"

Ps. Jakiś gostek na swoim blogu zaczął publikować materiały dotyczące współpracy SB i Stasi pochodzące z Instytutu Gaucka. Rozwalił mnie dokument BStU 000036. W składzie esbeckiej delegacji jest tam wymieniony: Gen. Oberst (płk) Jaroslaw Gowin - Leiter der Abteilung 3 des II Departament (kierownik Wydziału 3 Departamentu II). Ale zapewne  Gowin, a zwłaszcza Jarosław Gowin to bardzo popularne nazwisko :)

niedziela, 24 marca 2013

Borys Bierezowski (1946-2013) - R.I.P.



Borys Bierezowski został znaleziony martwy w wannie w swoim domu. Rosyjski Pierwyj Kanał podał, że miał on w zeszłym tygodniu kilka (!) zawałów serca, a rzecznik Kremla skłamał mówiąc, że Bierezowski napisał na kilka dni przed śmiercią list do Putina, w którym błagał go o wybaczenie. Jurij Felsztyński sądzi, że to zabójstwo. Kilku innych przyjaciół oligarchy nie może uwierzyć w jego samobójstwo. Ale z drugiej strony trzeba przyznać, że miał on powody, by odebrać sobie życie: przegrana sprawa z Abramowiczem, rozwód, etc., ale miał też potężnego wroga na Kremlu. Bierezowski, profesor matematyki, "człowiek znikąd", który doszedł do ogromnego majątku w burzliwych latach transformacji był jednym z ludzi, którzy zapewnili Putinowi prezydenturę - by później stać się jego największym wrogiem. Przyjaźnił się z Litwinienką, wiedział bardzo dużo o kulisach wojen czeczeńskich, znał od podszewki transformację ustrojową w demoludach. Aż dziw, że żył tak długo.

Dla znających rosyjski:Borys Bieriezowski: Spis przestępstw Putina 

sobota, 23 marca 2013

Jak Secret Service prawie zastrzeliła Ahmadinedżada



Wszyscy się śmieją z profesjonalizmu agenta Secret Service, który nalał do "Bestii", super-limuzyny Obamy niewłaściwego paliwa i ją unieruchomił (Warto tutaj przypomnieć incydent z początku lat 90-tych, gdy późniejszy szef BOR-u Marian "Generał Dupa" Janicki bawił się kluczykami do papamobile, wpadły mu one do studzienki kanalizacyjnej a borowcy musieli ich tam szukać :), ale ten incydent blednie wobec zdarzenia z 2006 r. Wówczas agent Secret Service chroniący Busha omal nie zastrzelił... Ahmadinedżada. W książce Marca Ambindera i D.B. Grady'ego "Deep State: Inside the Government Secrecy Lobby"  jest zacytowane memo skierowane do prezydenta, w którym znajduje się opis tego incydentu. Doszło do niego w czasie obrad ZO ONZ. Jeden z agentów Secret Service sprawdzał shotgun wchodzących w skład wyposażenia "Bestii". W trakcie przeglądu strzelba mu wypaliła w stronę delegacji irańskiej - prezydenta Sabourdżiana vel Ahmadinedżada wchodzącego właśnie do limuzyny. Przypadkowo mogło więc dojść do wybuchu kolejnej wojny światowej :)

Netanjahu przeprasza Erdogana



Netanjahu telefonicznie przeprosił Erdogana za akcję na Mavi Marmara (operację sił specjalnych spieprzoną w wyniku prowokacji tureckich fundamentalistów wspieranych przez służby Ankary). To oczywiście wielkie zwycięstwo propagandowe tureckiego premiera, ale zostało ono odniesione przy wsparciu Obamy, który skłonił Bibiego by udał się do Canossy. Obamę irytował to, że izraelsko-turecki spór zagraża wielkiemu kontraktowi zbrojeniowemu Boeinga. Ale Turcja ma też swoje powody by go zakończyć: zagrożenie związane z Syrią, relacje handlowe (turecki eksport do państw Zatoki idzie przez Hajfę i Jordanię), konieczność współpracy technologicznej z IDF. Często tutaj krytykowałem Obamę, ale teraz muszę mu pogratulować: zrobił to co należało. W obliczu rozlewania się konfliktu syryjskiego na Liban (upadek rządu Mikatiego), należy zakończyć spory w rodzinie.

Obama jest teraz w Jordanii, a do prasy przeciekły złośliwe uwagi jordańskiego króla Abdullaha dotyczące sytuacji w regionie. Nazywa on tam Bractwo Muzułmańskie "masońskim kultem" i "wilkami w owczej skórze".


środa, 20 marca 2013

10 lat od wybuchu wojny w Iraku



Mija dziesięć lat od wybuchu wojny w Iraku. Konfliktu, którego przyczyny nadal nie znamy - nie były nią WMD (CIA celowo, z przyczyn politycznych podkręcała informacje o irackim zagrożeniu), nie były rzekome związki Saddama z al-Kaidą (projekt ataku na Iraku powstał ,na długo przed 11 IX) nie była chęć przejęcia irackiej ropy (nie trafiła ona przecież ostatecznie w ręce amerykańskich koncernów), nie była chęć zaprowadzenia demokracji w Iraku (plany wojskowych dotyczące szybkiego zwołania plemiennych zgromadzeń i przeprowadzenia wyborów zostały wyrzucone do kosza przez cywila - Paula Bremmera), nie była nią też wojna przeciwko euro (Irak był krajem odciętym od światowych rynków finansowych, który nie mógł swobodnie sprzedawać swojej ropy - powiązanie cen irackiego "czarnego złota" z euro nie miałoby więc żadnego znaczenia). Być może Irak miał posłużyć za bazę przeciw Iranowi - ale skala oporu saddamowskiej bezpieki przeciw wojskom koalicji zaskoczyła Waszyngton (a trzeba było posłuchać generała Johna Shinseki, który chciał posłać więcej wojsk do Iraku). A może chodziło bardziej o kreatywną destrukcję, mającą być elementem pewnego bardziej skomplikowanego mechanizmu? Dlaczego np. nie zaatakowano lepszego celu jakim jest Syria?  Jeszcze przez wiele lat będziemy się nad tym zastanawiać. To w każdym bądź razie był plan strategiczny, długoletni, być może mający być odwróceniem uwagi od innych ruchów lub zasłoną dymną. W sensie militarnym USA odniosły zwycięstwo, na polu nationbuilding klęskę, w sensie strategicznym największym wygranym wydaje się być Iran - ale w długim terminie nasza ocena tej operacji może się zmienić. Mimo wszystko uważam, że decyzja o uczestnictwie naszych wojsk w tej wojnie była słuszna. Pokazaliśmy wówczas, że potrafimy prowadzić niezależną politykę zagraniczną, na złość zlewaczonym idiotom z Europy Zachodniej, którzy chcieli byśmy siedzieli cicho.

wtorek, 19 marca 2013

Sny#4: Ozjasz Goldberg




Za oknem padał śnieg. Mrok już spowijał Ziemię. Kaiser Soeze siedział przy biurku w swoim gabinecie w BBN i mamrotał przyglądając się szachownicy (motyw muzyczny Paina z "Naruto"). Rano zobaczył na murach siedziby BBN wielki napis "Kaiser Soeze rozjebie się o brzozę". Czuł nadciągającą burzę i chciał się na nią przygotować :

- Ruchaczy Palikota połączymy z TW "Alkiem", Solidarną Polskę z Gowinem, PJN z PSL, a jeszcze damy tym głupkom jednomantatowe okręgi wyborcze oraz parę innych zmian umacniających naszą pozycję, które oni wezmą za reformy, wprowadzamy podwójną strukturę dowódczą w wojsku, służby koncentrujemy wokół MON... i szach! Nie, dupa nie szach! Cholera, czegoś mi brakuje w tej układance...

Podniósł oczy znad szachownicy. Od jakiś 30 minut stał przed jego biurkiem, w półmroku, wysoki, chudy, łysiejący człowiek z długimi wąsami, ubrany w czarny "gangsterski" garnitur z białym szalem. W ręku ściskał kapelusz, a pod szyją miał wielką muchę.

"Mucha, mucha... Ale nie Joanna... Skądś go kojarzę?" - rozmyślał Kaiser Soeze. W końcu rzucił: - Gebethner?

- Nie, Ozjasz...- odparł petent z lekko zmartwioną miną.

- Jaki Ozjasz? - na twarzy Kaiser Soezy malowało się wyraźne zdziwienie.

- Ozjasz Goldberg. Wielce Szanowna Ekscelencja nie pamięta? Przecież oddałem takie nieocenione usługi dla Syndykatu? - przypomniał chudy intruz. Po chwili założył kapelusz i zaczął tańczyć moonwalk śpiewając "To Ozjasz Goldberg! To Ozjasz Goldberg!" na nutę "Smooth Criminal" Michaela Jacksona. Po chwili dodał: - Może moja wokaliza przypomni Ekscelencji moją osobę.
Ozajasz Goldberg zaintonował "Boże coś Polskę" (motyw muzyczny: Korwin Krul & Saluth o/o/o/ - Ojczyznę Wolną Racz Nam Wrócić Panie)

- Aaaaaa!!! Teraz pamiętam! Ale jesteś już nam niepotrzebny. Na początku lat '90-tych twoja ideologia osłaniała uwłaszczanie się przez nas na majątku, ale już się uwłaszczyliśmy. Nie ma co prywatyzować i tylko po cichu wyprzedajemy ziemię... - wyjaśniał Kaiser Soeze.

- Ale musicie mi coś dać! KNP ma w sondażach 4 proc.! Idziemy po władzę! - protestował Ozjasz.

- A czy ty zdajesz sobie sprawę, kto te sondaże robi? Ich wyniki są brane z dupy. I nie mają znaczenia, bo i tak dosypujemy głosów do urn. Skład obecnego Sejmu ustaliłem siedząc na kiblu...

- No to czemu się nie dostałem? Napisałem przecież, że Macierewicz wysadził Tupolewa! I że Powstanie Styczniowe zrobiły Żydy i masony! Nadal wam robię propagandę, a wy tego nie doceniacie. A mógłbym pojechać do Somalii i zostać piratem - nie dawał za wygraną Ozjasz.

Kaiser Soeze westchnął zrezygnowany. - No dobra, może się załapiesz na endeka. Potrzebujemy teraz endeków, bo BND i Bruksela zaj... nam ciężką kasę na Cyprze i uderzają w nasze interesy tym swoim Trzecim Pakietem Energetycznym. Potrzebujemy więc endeków mówiących jaki jest ten straszny Traktat Lizboński, jakie straszne Żydy w Brukseli i jak dobry krześcijański władca Putin ochroni nas przed tymi strasznymi judeomasonami... - szef Syndykatu zlitował się nad Ozjaszem.

- Dobrze, będę endekiem! Piłsudski socjalista! Dmowski też, ale za Hitlera były niższe podatki! I nie pokazywali w telewizji kaleków! A ja jestem za łagodną pedofilią! I za GMO! Ru-ru-ru-rurkowce! - podniecił się Ozjasz.

- O Borze!!! - wykrzyknął Kaiser Soeze. Odpalił na swoim laptopie teledysk z YouTube'a: "Korwin, co z Ciebie wyrosło?"

Syria zbombardowała Liban



Assadowi może się i armia wykrwawia, ale znalazł siły na to, by zbombardować przygraniczną libańską miejscowość. Syryjski dyktator domaga się od prezydenta Libanu usunięcia ze stanowiska dowódcy armii libańskiej oraz położenia kresu napływu broni oraz ochotników przez libańsko-syryjską granicę do rebeliantów. Liczy na to, że Obama nie zwróci uwagi na jego groźby wobec sąsiedniego państwa. Falangiści chcą, by libański rząd wezwał międzynarodową pomoc, ale do tego nie dojdzie. Już zresztą Libańczycy pośrednio uczestniczą w syryjskiej wojnie domowej. Hezbollah ratuje Assada a dziesiątki terrorystów z tej antylibańskiej grupy wracają do kraju w plastikowych workach i są potajemnie chowani.

Bonus: Patrick Seale, autor monumentalnej biografii Hafeza Assada snuje plan podziału Syrii.  

piątek, 15 marca 2013

Kraj al-Kaidy: od Bagdadu po Golan


Nie wiem, czy to zauważyliście, ale jakiś czas temu syryjska al-Kaida załatwiła 48 assadowskich żołnierzy i 9 funkcjonariuszy bezpieki na terytorium Iraku. Izraelski wywiad wojskowy postrzega sprawę następująco: minął czas potencjalnej konfrontacji z arabskimi armiami regularnymi, zaczęła się epoka, w której głównym zagrożeniem są grupy subpaństwowe. Powstaje pas - od przedmieść Bagdadu po przedmieścia Damaszku i Wzgórza Golan, kontrolowany przez al-Kaidę. Jahbat al-Nusra umacnia się na Golanie - ostatnio wyeliminował w zasadzce dowództwo 90-tej Brygady assadowskiej armii. Rebelianci dokonali też tam bardzo ciekawych odkryć. Zlokalizowali m.in. syryjskie tunele mające ułatwić assadowskiej armii pancerny szturm na Izrael. Dodatkowo w Syrii jest 50 tys. terrorystów z Hezbollahu oraz Iranu wspierających Assada. Ta siła utrzymuje go przy życiu, gdyż jego armia jest poważnie wykrwawiona. Mimo to Assad grozi bombardowaniem Libanu, jeśli libańskie władze nadal będą patrzyły przez palce na napływ broni i ludzi do szeregów rebelianckich przez libańsko-syryjską granicę. Nowy, świecki (bo pozbawiony ortodoksów) izraelski rząd może się tylko przyglądać. Decyzje leżą nadal w rękach Obamy.

Ps. John Littell zauważył ciekawą rzecz: wpływ na poparcie Syryjczyków dla al-Kaidy ma to, że miejscowe media w czasie wojny w Iraku gloryfikowały terrorystów zabijających amerykańskich żołnierzy. Robiły z nich superbohaterów. Teraz Assad czuje ból d... tego powodu.  Przypomnę tutaj swój tekst ze stycznia 2007 r. :

"Po zamachach z 11 września 2001 roku Syryjczycy zdołali udzielić jednak Amerykanom pomocy wywiadowczej, którą agenci CIA określili jako „dużą”. Dotyczyła ona członków Bractwa Muzułmańskiego będących terrorystami z Al-Qaedy. Współpraca ta została zerwana przez USA w roku 2003. Syria chętnie udzielała informacji o Bractwie, gdyż stanowi ono od lat 60-tych najgroźniejszą siłę walczącą przeciwko partii Baath i wywołało w 1982 roku krwawo stłumione powstanie w mieście Hama. Władze USA traktują je obecnie jako możliwego partnera w przypadku zmiany reżimy w Damaszku.
Tymczasem rząd syryjski miał również bardzo dużo do ukrycia przed Amerykanami. Jak ujawniło jordańskie dochodzenie w sprawie zabójstwa dyplomaty USA Lawrence'a Foleya w Ammanie w 2002 roku, zbrodnia ta została dokonana przez grupę Abu Musaba al-Zarqawiego z syryjską pomocą. Zamach był koordynowany z Damaszku a syryjski wywiad dostarczył broni użytej do zabójstwa. Sędzia Baltazar Garzon, odpowiedzialny za rozbicie hiszpańskiej komórki Al-Qaedy w roku 2001 odkrył korespondencję szefa komórki z syryjskim wywiadem wojskowym. Niemieccy śledczy powiązali natomiast kontrolowaną przez syryjskie służby firmę Tradex z hamburską komórką Al-Qaedy. Tą samą z której wywodzili się sprawcy zamachów z 11 września...
Mimo tego prezydent Bashar Asad w trakcie wywiadu z kuwejcką gazetą Al-Anba w 2003 roku stwierdził, że nie wierzy w istnienie Al-Qaedy. A minister Mustafa Tlass w październiku 2001 roku podczas spotkania z brytyjską delegacją powiedział, że zamachy z 11 września 2001 roku były efektem „żydowskiego spisku” i że Mosad ostrzegł tysiące Żydów, by nie przychodzili do pracy w WTC...

Syria a stabilizacja Iraku
Postępowanie Syrii ma też bezpośredni wpływ na kłopoty ze stabilizacją Iraku. Wspomniałem już w tym eseju o pomocy jakiej Damaszek udzielił Zarqawiemu przy okazji zabójstwa Lawrence'a Foleya.  29 lipca 2003 roku gen. Richard Myers stwierdził, że większość obcych bojowników przedostaje się do Iraku poprzez granicę z Syrią. Co najmniej 80 ze złapanych terrorystów spędziło jakiś czas w obozach szkoleniowych w Syrii. Podczas spotkania pomiędzy generał Ricardo Sanchezem a dowódcą syryjskiej gwardii narodowej generałem Maherem Asadem na posterunku graniczny Al-Kaim, Sanchez przedstawił swojemu rozmówcy syryjskie paszporty znalezione przy zabitych i aresztowanych bojownikach. Ponadto powiedział, że wielu z nich się przyznało do odbycia szkolenia w obozach prowadzonych przez służby specjalne tego kraju.
21 sierpnia 2003 roku izraelski ambasador przy ONZ ogłosił, że ciężarówka użyta przez Zarqawiego do wysadzenia placówki ONZ w Bagdadzie pochodziła z Syrii. We wrześniu Paul Bremer podał dane, z których wynika, że na 248 złapanych obcych bojowników 123 było Syryjczykami. Ponadto większość z nich dostała się do Iraku przez Syrię. Jeden z nich zeznał, że dostał od instruktorów z Damaszku karabin maszynowy, granatnik i 10 granatów.
Włoska służba wywiadowcza DIGOS zdołała skutecznie zinfiltrować jedną z komórek organizacji Ansar al-Islam – dosyć blisko powiązanej z Zarqawim i stanowiącej jednej z głównych kanałów przerzutowych terrorystów i pieniędzy do Iraku. Zdołano nagrać rozmowę telefoniczną jednego z przywódców grupy, w której chwali się on swoimi kontaktami z syryjskim ministrem obrony gen. Mustafą Tlassem. Nazwał on syryjski rząd „prawdziwymi bohaterami” i opowiedział jak władze w Damszku skontaktowały go z przedstawicielami Hamasu i Islamskiego Jihadu.
Mimo tych wszystkich danych, niektórzy jak np. panel ekspertów Bakera-Hamiltona uważają do dzisiaj, że Syria może odegrać pozytywną rolę w Iraku. Prawda jest taka, że Bagdad i Damaszek rywalizują ze sobą od dziesiątków lat. Silny Irak jest sprzeczny z syryjską racją stanu. Tym bardziej  Irak demokratyczny. Skoro Syria niszczyła wszelkimi środkami demokratyczny Liban, który nie stanowił dla niej żadnego militarnego zagrożenia, to nietrudno zgadnąć, że będzie się starała zdestabilizować swego wschodniego sąsiada. Ważnym czynnikiem jest tutaj także wspólnota interesów z Iranem."

Zamach na Grubego Kima?



Ilustracja muzyczna: リフレクティア - MK feat. Camry -EXTENDED-

W centrum Phenianu, według południowokoreańskiego wywiadu, doszło do próby zamachu na mojego rówieśnika Kim Jong Una. W strzelaninie wzięli rzekomo udział wojskowi powiązani z generałami straconymi bądź zdymisjonowanymi w ramach ostatniej czystki - m.in. z gen. Kim Yong-cholem, tym samym gostkiem odpowiadającym za atak na południowokoreański okręt Cheonan. Gen. Kim Yong-chol został jakiś czas temu zdegradowany o dwie gwiazdki a następnie... awansowany również o dwie gwiazdki. Cały ten incydent miał wpływ na to, że Kimowie ostatnio ostro sobie pogrywają z Seulem i Waszyngtonem.
Warto przypomnieć incydent z 2004 r., gdy Kim Jong Ill wracał swoim pociągiem z Rosji. Graniczna stacja wyleciała w powietrze wkrótce po tym jak minął ją pociąg "Drogiego Przywódcy". Oficjalnie: zerwane przewody elektryczne wywołały zapłon i eksplozję saletry amonowej. Nieoficjalnie: to był zamach. Dziwnym trafem, na miejscu pojawili się wkrótce żołnierze w kombinezonach antyradiacyjnych i z licznikami Geigera. Albo więc zdetonowano tam miniaturową bombę atomową (coś podobnego jak w OKC), albo tak jak twierdzi Gordon Thomas prawdziwym celem był pociąg z syryjskimi technikami nuklearnymi przewożący m.in. materiał rozszczepialny. Mi się to kojarzy trochę z zamachem na mandżurskiego marszałka Zhang Zuolina w 1928 r., który zginął w swoim pociągu wysadzonym wraz z całą stacją. Zamachu dokonali Sowieci, ale mylnie przypisano całą akcję japońskiemu superagentowi Kenji Doiharze.  (Kurde może czas rozpocząć cykl "Krótka historia sabotażu kolejowego"?)

czwartek, 14 marca 2013

Papież Franciszek - argentyński patriota


Stawiałem na... Węgra. Kard. Petera Erdo. Bo młody jak na kardynalskie standardy, konserwatywny a przy tym "Piotr Rzymianin" (ale jak widać proroctwo św. Malachiasza to ściema:). Gdy odczytano nazwisko nowego pontifexa przesłyszałem się - "Cornholio?!?". Gdy pojawił się na balkonie zauważyłem: "Wygląda trochę jak Paweł VI!". Gdy przemówił, od razu go polubiłem. Uznałem, że ma niesamowite poczucie humoru. Pierwszy papież z Nowego Świata (choć jego bardzo europejskiej, białej części), pierwszy jezuita na czele Stolicy Apostolskiej, pierwszy Franciszek.

Początkowo, gdy usłyszałem, że jest jezuitą z Ameryki Południowej, zaniepokoiłem się. Czytałem znakomitych "Jezuitów"  o. Malachi Martina, wiem jaką negatywną ewolucję przeszedł ten szacowny zakon, wiem że był on filarem komunistycznej dywersji w Kościele w Ameryce Łacińskiej, wiem co ci sowieciarze robili w Nikaragui. Na szczęście jednak kard. Bergoglio walczył z tą zarazą. I to bardzo aktywnie. Przy okazji kampanii czarnego PR na konklawe w 2005 r. wyciągnięto mu sprawę rzekomego wsparcia dla argentyńskiej bezpieki przy porwaniu dwóch komunizujących jezuitów. Według książki Horacio Verbitsky'ego "El Silencio", w 1976 r. Bergoglio, ówczesny argentyński prowincjał Towarzystwa Jezusowego wycofał parasol ochronny zakonu nad braćmi Orland Yorio i Francisco Jalicsem. To było zielone światło dla oficerów marynarki dla porwania i likwidacji tych komunistów. (Nie łudźmy się. To nie byli żadni lewicowi idealiści. To stalinowcy tacy jak w Nikaragui czy na Kubie). Z drugiej strony jednak pomógł jednemu z dysydentów w ucieczce za granicę. Bergoglio wpisywał się wówczas w patriotyczną frakcję argentyńskiego kościoła. Jakiś czas temu na spotkaniu z weteranami wojny o Falklandy/Malwiny nie krępował się, by powiedzieć im: "Walczyliście o swoje". Choć zirytował prezydent Cristinę Kirchner swoim ostrym sprzeciwem wobec przywilejów dla lobby gejowskiego oraz krytykował jej politykę gospodarczą, to  argentyńskie władze mają powód, by się cieszyć z jego wyboru na papieża. W trosce papieża Franciszka o biednych pobrzmiewa po prostu dawny peronizm.


W dniu wyboru, na niebie półkuli północnej pojawiła się kometa widoczna od kilku tygodni na półkuli południowej.

Ps. Tymczasowy wenezuelski prezydent Maduro twierdzi, że to Chavez podpowiedział Chrystusowi wybór kard. Bergoglio na papieża. Co na to międzynarodowa lewica? :)

Tymczasem stary jajcarz fajansiarz Sabourdżian vel Ahmadinedżad twierdzi, że Chavez powstanie z martwych i pojawi się razem z Jezusem i szyickim Ukrytym Imamem.

wtorek, 12 marca 2013

Siwicki, Lady Gaga i ucieczka przed IPN do Piekła



Niektórzy doszukują się w klipie "Alejandro" Lady Gagi symboliki związanej z Hiszpanią Franco, inni z Illuminatami, a ja sądzę, że to przepowiednia dotycząca śmierci gen. Floriana Siwickiego. Coż bowiem widzimy? Na początku chłopców przywodzących na myśl MSW gejn. Kiszczaka, później mamy pogrzeb gen. Siwickiego (nawet śnieg popaduje jak teraz). Lady Gaga - nosząc dziwne gogle symbolizuje gejn. Jaruzelskiego, a fragmenty w których jest przebrana za zakonnicę, połyka różaniec itp. nawiązują do edukacji gejn. Jaruzelskiego w gimnazjum księży Marianów (połykanie różańca, być może jest również aluzją do filmu "Drewniany różaniec" małżeństwa Petelskich - ulubionych reżyserów peerelowskiej generalicji), zaś obrazy zamieszek towarzyszące "tańcowi" chłopców Kiszczaka to przypomnienie stanu wojennego oraz Grudnia '70.

Za chwilę jacyś emeryci  resortowi, tudzież inne sieroty po ZSRR zjadą mnie za "taniec na grobach". Nie powinni się jednak oburzać: Siwicki swego czasu nabijał się ze śmierci Zdzisława Grudnia, gierkowskiego aparatczyka, który zmarł na zawał na internowaniu, bo podwładni Siwickiego i Kiszczaka nie wezwali do niego lekarza. Poza tym jest to postać, o której nie da się napisać niczego dobrego. To militarne beztalencie, które wkraczając w 1968 r. do Czechosłowacji już pierwszego dnia prosiło o wsparcie bojąc się, że nie da sobie rady z nieuzbrojonymi cywilami (i rzeczywiście wojska Siwickiego poniosły podczas operacji "Dunaj" straty w ludziach i w sprzęcie. Ciekawe z kim walczyły, skoro Czesi nie stawiali zbrojnego oporu?). To właśnie tego typu sowieckie barany miały posyłać naszych żołnierzy na rzeź w czasie III Wojny Światowej. Gen. Siwicki to również jeden z planistów stanu wojennego, a zwłaszcza operacji internowania tysięcy opozycjonistów w karnych jednostkach wojskowych. (W jednej takiej jednostce straszono takich "rezerwistów" mówiąc im: "Tam są przygotowane doły, zrobimy wam drugi Katyń".) Siwicki był od kilku lat w śpiączce, teraz uciekł  przed IPN do Piekła.

poniedziałek, 11 marca 2013

Kontyngent ONZ ucieka z Golanu + Jak Kubańczycy walczyli z Izraelem



Chorwacja podjęła mądrą decyzję o tym, by wycofać swój kontyngent ze Wzgórz Golan. Po tym jak wyszło na jaw, że USA oraz kilka państw Europy zorganizowało kanał przerzutowy postjugosłowiańskiej broni z Zagrzebia do syryjskich rebeliantów, Chorwaci stali się narażeni na ataki. Zresztą siły pokojowe na Wzgórzach Golan są w rozsypce, po tym jak rebelianci porwali (i po jakimś czasie wypuścili) 21 filipińskich żołnierzy ONZ, mamy do czynienia z ucieczką rozjemców na  tereny kontrolowane przez Izrael. Wkrótce mogą się tam zacząć poważne walki z udziałem Hezbollahu oraz izraelskich sił specjalnych.

Ps. Przy okazji Debka podała mało znany fakt historyczny: w 1974 r. po syryjskiej stronie Golanu pojawiły się oddziały pancerne z... Kuby. Kubańczycy ponieśli nawet straty w incydentach zbrojnych z udziałem Izraela. Udało mi się znaleźć potwierdzenie w "lewackim" źródle: "In Syria General López Cuba headed a tank battalion that later grew to a regiment. While the Cubans did not participate directly in combat to take back the Golan Heights, he says, "We maintained a unit in the front for a year. It was a tank squadron. There was some exchange of artillery fire. They damaged two of our tanks. We lived in a hole, in a chabola, in conditions of a military campaign. In February 1975 we returned to Cuba. They had promoted me to commander." Ten months later he left for Angola."

Ps. 2. ABW rekonstruuje listę polskich kursantów KGB i przyznaje, że ich obecność w służbach to duże zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. A Bondaryk ma ponoć kierować nową agencją kontrolującą internet podlegającą szefowi MON (czyli człowiekowi Kaiser Soeze). 

sobota, 9 marca 2013

HK XXX




Jest 9 marca, więc z okazji kolejnych urodzin prezydenta Kozieła, przedstawiamy Wam odpowiedni fragment z wiekopomnego dzieła "Sakiewicz od przodu i tyłu" autorstwa Ryszarda Tokarskiego:

"Uczestnicy posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego byli tego wieczora wyjątkowo nabuzowani. Obok ich nałogów uderzyła im do głowy propaganda sukcesu i oficjalnie obowiązująca neosanacyjna stylistyka. Prezydent Kozieł przemawiał mając w tle wielkie malowidło grupy The Krasnals przedstawiające strącenie do piekła Kaiser Soeze, BUL-a, tudzież pomniejszych przydupasów poprzedniego reżimu.
 - Nasza gospodarka niesamowicie się rozwija dzięki gazowi i ropie łupkowej - impulsom do reindustrializacji kraju - oraz naszemu przemysłowi zbrojeniowemu, którego produkty w dzisiejszym, niebezpiecznym świecie rozchodzą się jak świeże bułeczki. Sektor publiczny jest znaczącą częścią gospodarki, a mimo to złodziejstwo i marnotrawstwo ograniczyliśmy do niezbędnego minimum. Dzięki pracy mojego ulubionego resortu, a zwłaszcza Armii Rezerwowej i takim jej jednostkom jak Mobilny Szwadron Śmierci "Ulubieńcy Ludu" - cedził Kozieł z lisim uśmiechem na ustach. Ostatni fragment jego przemowy wywołał oklaski generałów w czarnych mundurach.
- Zapomniałeś wspomnieć o biopaliwach. Obsadziliśmy nimi tysiące hektarów, a szmugiel do Chin idzie szerokim strumieniem - przypomniał minister rolnictwa Maciej K. xyfka "Dagome".
- Jakbym miał wymieniać nasze sukcesy, wyszlibyśmy stąd nad ranem. Jak mawiał poseł Zawisza: "Jesteśmy zajebiści!". Ale teraz nie czas na samochwalstwo - odparł prezydent Kozieł wywołując salwę śmiechu zgromadzonych. - Jak praca na odcinku polityki historycznej? - zwrócił się do ministra kultury i oświecenia publicznego Dawida Zadury.
Zadura poprawił okulary, po czym swobodnie, bez kartki, zaczął ze szczegółami przedstawiać sprawę.
 - Wprowadzenie na listę lektur szkolnych "Pod słońcem faszyzmu" Goetla, "Przez kraj..." Ossendowskiego oraz "Strasznego gościa" Kostka-Biernackiego, w miejsce takich gniotów jak "Granica" Nałkowskiej czy "Piątego Rozbioru Polski" Henryka Pająka na pewno poprawiło kilka klepek gimbazie. Modernizujemy teraz muzeum na Westerplatte i Górze Św. Anny a także Muzeum Więzienia Mokotowskiego. Otwieramy w Ułan Bator centrum Ossendowskiego, w Jerozolimie odsłaniamy pomnik gen. Andersa, w Tokio pomnik braci Piłsudskich a w Istambule nowe centrum dokumentujące rolę Polaków w dziejach Turcji. Film na motywach "Lenina" Ossendowskiego jest w fazie montażu, robimy też film o "Ogniu", nieco w stylu "300". A tu jest wizja pomnika Bałachowców projektu Hallmana - Zadura włączył hologram z wizualizacją rzeżb  przedstawiających bałachowską konnicę przekraczającą Bug i unoszącą się nad nimi uskrzydloną boginię Nike.
- Hojnie obdarzona przez naturę...- westchnął Janek Bodakowski, wywołując śmiech zebranych.
- Nie śmiejcie się. To ważne. Sztuka musi działać na wyobraźnię. To jak "Wolność wiodąca lud na barykady" - na twarzy Kozieła  widniał zboczony uśmieszek.

Trzask! Drzwi do sali posiedzeń otworzyły się z hukiem. Stała w nich postać w mundurze marynarki wojennej upstrzonym orderami, z zawadiacko zarzuconym na plecy płaszczem. Od intruza rozlewała się aura wielkiej potęgi. Temperatura w pomieszczeniu obniżyła się o kilka stopni a obecni tam oficjele mogli przysiąc, że słyszą dźwięk anielskich trąb.
- To tajemniczy wiceadmirał "Jaszczur"!!! - zauważył jeden z generałów.
- We własnej osobie. Przybywam z Bejrutu, gdzie zabiłem mnóstwo ludzi, by Portugalia nie znalazła się w chińskich rękach! - gromko odparł intruz. (Dźwięk trąb anielskich przemienia się w melodię "Sogeking" a w wyobraźni obecnych  odtworzony zostaje film opisujący przewagi tajemniczego wiceadmirała "Jaszczura").
- Tajemniczy wiceadmirale "Jaszczurze"!!! Jesteśmy ci wdzięczni, za wszystkie akcje specjalne, które dla nas przeprowadziłeś od brzegów Antarktydy po dzielnice uciech Bangkoku!!! O jak Ojczyzna może ci to wynagrodzić! Daję ci kolejny order Virtuti Militari i Krzyż Tajnych Operacji za akcję w Bejrucie! - prezydent Kozieł wziął ordery z poduszki podsuniętej mu przez szefa jego kancelarii Łukasza Kowalskiego i udekorował nimi tajemniczego wiceadmirała "Jaszczura". On z kolei zasalutował, podziękował i zaproponował prezydentowi tabakę. - Najlepsza kaszubska. Chcesz trochę?
- Spoko. Oj, rozsypałem.
- Bo nie masz tak jak my Kaszubi naturalnego wgłębienia w dłoni...
- Hmmm.... hmmm.... - do rozmowy wtrącił się sędziwy, ubrany w biały garnitur doradca prezydenta dr. Darski . Ściskając w rękach mosiężną główkę laski z kości słoniowej rzucił : - Skoro tu już jesteś, to może byś nieco popsuł szyki Chińczykom na somalijskich wodach? Trzeba ich uderzyć po kieszeni.
- O doktorze Darski jaki ty jesteś mądry!!! Co bym, bez ciebie zrobił!!! Zajebisty pomysł!!! Rozpoczynamy Wielką Erę Piracką!!! - wykrzyknął Kozieł.
Przez salę przetoczył się wesoły szmer.
- Aye, aye Komendancie, miły wodzu mój! - zadeklarowali zgromadzeni tam generałowie i admirałowie.

Korzystając z ogólnej wesołości tajemniczy wiceadmirał "Jaszczur" przypiął jeden ze swoich orderów nadobnej minister ds. kobiet. Lekko się zarumieniła i zapytała:
- Przepraszam, ale jakie jak mam zasługi? Nie wiem nawet, co robię w tym rządzie...
- Jak to, co?! Jest pani naszą Joanną Muchą. Ma pani ładnie wyglądać, uśmiechać się i robić hand job sondażowym słupkom - złośliwie odparł dr. Darski, wywołując tym salwę śmiechu.

Atmosferę zepsuł siedzący nieco na uboczu chudy, rudy osobnik. Michał z Janek xyfka "Śledź", minister sportu nieśmiało podniósł rękę i zaprotestował przeciwko somalijskiej ekspedycji: - Ale piractwo jest sprzeczne z prawem międzynarodowym!
Gwar na sali ucichł jak na wieść o wybuchu nuklearnej wojny z Norwegią. Prezydent zmierzył go wściekłym wzrokiem:
- Co ty k... Śledziu uskuteczniasz?! Masz ty rozum i godność człowieka?! Jesteś naszym Gowinem czy co?! Zapamiętaj sobie raz na zawsze: prawo jest dla prawników! W kwietniu zrobię rekonstrukcję rządu, więc radzę ci nie rób problemów i lepiej, żebyś mi kupił na urodziny fajny prezent!
- Nie idę na twoje urodziny - stanowczo odparł Śledź.
- Co ty k... odpierdalasz kabanie!?
- Masz urodziny w Wielki Post. Powinieneś je przenieść o miesiąc...
- Czy ty jesteś k... normalny?! Za miesiąc to jest Wielkanoc i 10 kwietnia. Zawsze miałem urodziny w Wielki Post, tak jak Marszałek Piłsudski i marszałek Śmigły-Rydz imieniny.
- Tamci to były socjalisty i masoni... - bezceremonialnie odparł Śledź.
Szef bezpieki zapisał w swoim notatniku: "endeczenie" i podkreślił ten wyraz trzy razy na czerwono.
- Śledziu, pobaw się piłeczką - złośliwie rzucił szef kancelarii prezydenta Łukasz Kowalski.
- Wymiętalaj - odburknął Śledź.
- Powiedział Biedroń do Grodzkiej - nie dawał za wygraną Kowalski.
- Mam tego dość! Zabieram z partii konserwatystów! Wszystkich ośmiu!!!
- Czy ty sobie zdajesz sprawę, że parodiujesz teraz wyjście grupy Marka Jurka z PiS w 2007 r.?
- ... Stworzę partię wolnościowo-konserwatywną i wygram wybory...
- Śledziu, nie wygrasz bo zawsze fałszujemy wybory... - drażnił go Kowalski.
- ... i stworzę nowy rząd, który zakaże pornografii, socjalizmu i wprowadzi tu wreszcie cywilizację łacińską...
- Śledziu matole, twój rząd obalą kibole - na twarzy szefa kancelarii malował się złośliwy uśmiech.
Trzask!!! Drzwi do sali znowu otworzyły się z hukiem.
- To historyczne drzwi!!! Przestańcie w nie kopać debile!!! - wydarł się Kowalski.
Po chwili ugryzł się w język. W drzwiach stał abp krakowski kard. Natanek w szatach liturgicznych i z pastorałem. Uczynił znak krzyża. Dał wszystkim do pocałowania swój biskupi pierścień. I robiąc teatralną minę, gniewnie wskazał palcem na prezydenta Kozieła, następnie na ministra Śledzia, później na tajemniczego wiceadmirała "Jaszczura", potem na biuściastą minister ds. kobiet, a na końcu na obraz przedstawiający płonący wóz transmisyjny TVN. - I spytałem demona jak się nazywa. A on mi na to: ka-ra-te... - wyszeptał.
- K...!!! Rozpieprzasz drzwi i robisz takie dramatyczne miny, by powiedzieć nam coś takiego?!? Co się k... z tobą dzieje zidiociały endeku!!! - wściekał się Kowalski.
Tajemniczy wiceadmirał "Jaszczur" westchnął, ścierając z policzków łzy wzruszenia. - Taką Polskę uwielbiam..."


czwartek, 7 marca 2013

Evita Peron - kobieca wersja Chaveza?



"Wiwat rak!"
        Napisy na murach umieszczane przez argentyńską opozycję po śmierci Evity Peron

To była kobieta niezwykła i niebezpieczna. Jej charakterystyka sporządzona przez nazistowską SD trafnie wskazuje, że Eva Duarte (późniejsza Evita Peron) była niezwykle inteligentna, ambitna i przy tym bezwzględna. Tak ją już ukształtował los. Biedna dziewczyna, szykanowana w dzieciństwie za pochodzenie z nieprawego łoża, szukająca szczęścia w wielkiej metropolii - Buenos Aires, jako aktoreczka w filmach klasy B, brutalnie zgwałcona przez arystokratę, kilkakrotnie ciężko pobita przez przeciwników politycznych. Sławę zdobyła jako prowadząca w radiu społeczny program interwencyjny. Dostała tę pracę wykłócając się z szefem o podwyżkę. "Jeśli pani ma tyle gniewu w sobie, to niech pani go wyładuje przed mikrofonem" - miał jej wówczas powiedzieć pracodawca. Audycje prowadziła z pasją, zyskała ogromną sławę i kontakty w grupie młodych nacjonalistycznych oficerów patrzących z podziwem na narodowo-socjalistyczny eksperyment społeczny. To tam poznała płka Juana Perona. (Odbiła go znanej aktorce Libertad Lamarque. Kilka lat później Libertad xyfka "Pirania" publicznie ją za to spoliczkowała. Wymagało to niesamowitej odwagi. Eva Duarte była już wówczas  żoną wiceprezydenta Perona.) Nazistowskim tajnym służbom dostarczała trafne charakterystyki szych z  argentyńskiej elity wojskowej. Po wojnie przejmie ją z rąk SD... Stasi. Evita była jednak agentką dosyć niezależną - potrafiła okraść na kilkaset milionów dolarów samego Martina Bormana. Gdy w 1945 r. Juan Peron został wtrącony do więzienia przez proaliancką część argentyńskiej elity, Eva szybko i sprawnie zorganizowała kontr-zamach stanu. Pod koniec życia błagała swojego męża, by pozwolił jej uzbroić robotnicze bojówki w broń maszynową i wyrżnąć opozycję. (Dziwna to była opozycja. Komuniści, oligarchowie i arystokraci zjednoczeni przez ambasadę USA). Bojówki działały sprawnie i bez pistoletów maszynowych. Gdy w 1946 r. kandydat opozycji wybrał się w podróż wyborczą specjalnym pociągiem, ludzie Peronów ten pociąg po prostu mu spalili.
Argentyńczycy autentycznie kochali Evitę i otaczali ją nawet quasi-religijnym kultem. Po raz pierwszy w dziejach kraju, dzięki niej dano bowiem niższym warstwom społeczeństwa poczucie godności. Evita bardzo dbała o "postępowe prawodastwo", tanie budownictwo mieszkaniowe, ochronę zdrowia, edukację itp. Z własnych pieniędzy potrafiła fundować biednym dzieciom wakacje nad morzem a w swoim biurze przez wiele godzin dziennie osobiście przyjmowała interesantów, wysłuchiwała ich próśb i je spełniała. Evita założyła największą fundację charytatywną na świecie. Pieniądze płynęły do niej szerokim strumieniem - gdy jakiś przedsiębiorca nie chciał płacić, składały mu wizytę peronistowskie bojówki. (Gdy liberalna społeczność żydowska Buenos Aires nazbyt krytykował pierwszą damę, została obłożona specjalną kontrybucją, z której sfinansowano pomoc humanitarną dla... Izraela.) Fundacja nie prowadziła księgowości, gdyż Evita uznawała księgowość za "burżuazyjny wymysł".   Argentyna za jej czasów przeżywała cud gospodarczy. Źródło prosperity było dosyć oczywiste: w czasie drugiej wojny światowej kraj mocno wzbogacił się na handlu z walczącymi stronami a od 1944 r. napłynęły do niego olbrzymie kapitały zrabowane przez nazistów w całej Europie. Gdy w drugiej połowie lat '50-tych kapitał został "repatriowany" do RFN, cud się skończył.
Evita silnie oddziaływała na wyobraźnie Argentyńczyków. Szykowna kobieta, obnosząca się z drogą biżuterią była dla kobiet wzorem do naśladowania, dla mężczyzn obiektem westchnień. O jej stylu świadczy choćby to, że podczas wizyty w Hiszpanii, w środku lata chodziła w drogim futrze (I dlatego dr. Grażyna Michałowska opowiadała nam później na zajęciach, że "w Hiszpanii Franco kobiety musiały chodzić po plażach w futrach" :).



Powyżej: Evita Peron w mangowej interpretacji. Prawdziwa argentyńska pierwsza dama miała jednak mały biust, co było jej największym kompleksem. Myślała o operacji powiększenia piersi

Po jej śmierci Juan Peron zupełnie się stoczył. Związał się z 13-latką. Gdy współpracownicy zwracali mu uwagę na niestosowność tego kroku mówiąc: "Przecież ona ma 13 lat!", odpowiadał im: "I co z tego? Nie jestem przesądny". (Gdy Roman Polański to usłyszał zrobił minę jak Chopper z "One Piece" i wykrzyknął: "Naprawdę!? Niesamowite!" :). Władza wymknęła mu się z rąk a nowa junta ukryła zwłoki Evity w bezimiennym grobie we Włoszech. Zakazała nadawania dziewczynkom imienia Eva.

Ps. O poziomie polskich mediów świadczy to, że newsy o śmierci Chaveza były w wiadomościach na wszystkich kanałach upchnięte w głębi serwisu. Wiadomością dnia było zaginięcie jakiś dwóch gostków gdzieś w Himalajach, a potem ból d... Ryszarda Kalisza. W wiadomościach TVP komentował śmierć Chaveza paraprofesor Roman "Temperowałem ołówek dupą i teraz potrzebuje plastra" Kuźniar waląc niesiołowate bon moty w stylu "Chavez nic dla Wenezueli nie zrobił".


środa, 6 marca 2013

Hugo Chavez (1954-2013)



Wenezuelski dyktator Hugo Chavez zmarł po długiej i ciężkiej chorobie (tu możecie przeczytać dobrą sylwetkę zmarłego, a tu obejrzeć kilka jego klimatycznych zdjęć). A Fidel Castro nadal żyje.


Wiceprezydent Maduro twierdzi, że rak, który wykończył przywódcę był "wrogim atakiem".   Pojawiają się już teorie mówiące, że prezydent Wenezueli zmarł tak naprawdę w kubańskim szpitalu, co zatuszowano ze względu na kontrowersje związane z panoszącą się w Caracas bezpieką Castro.  Naród pogrążony w autentycznym smutku, obozowi władzy grozi rozpad, Obama zaciera ręce, a mi gostka trochę żal. Wiem, wiem, był komuchem i "strasznym dyktatorem", ale miał niewielu ludzi na sumieniu, autentycznie troszczył się o biednych, był nacjonalistą i był zabawny. Zrobił na mnie wrażenie w jednym z filmów dokumentalnych (lewackich), gdy wspominając młodość rzucił parę zdań z rozmówek angielsko-hiszpańskich. "Czy posprzątać pański pokój?", "Czy wzywał pan służbę" - "Tak nas wówczas traktowano. Jako przyszłych służących i kelnerów w USA". Chavez uśmiechnął się. Widać było w jego oczach satysfakcję. Postawił się największemu mocarstwu na swojej półkuli i przetrwał, a jego sława wśród lewactwa przyćmiła wyblakłą czerwoną gwiazdę Castro (no cóż szeroko sypnął lewactwu pieniędzmi). Mimo to założę się, że niektórzy ludzie z CIA będą za Chavezem tęsknić. Wbrew pozorom potrafili bowiem się z jego ludźmi dogadać i razem kręcić narkotykowe deale. I to być może była tajemnica przetrwania Chaveza.

wtorek, 5 marca 2013

Kobieta, która zabiła Stalina


Powyżej: tak karykaturzysta Guardiana przedstawił w 1953 r. śmierć Stalina



Ilustracja muzyczna:  Katyusha - Girls und Panzer OST

60 lat temu zabito Stalina. I był to jeden z nielicznych epizod, w których interesy kremlowskiej mafii zbiegły się z interesami narodów mających nieszczęście zamieszkiwać ZSRR. Najlepszy opis spisku na życie tyrana przedstawił Abdurachman Awtorchanow, były działacz bolszewicki pochodzenia czeczeńskiego represjonowany w 1937 r., przedstawiciel Czeczenii w proniemieckim Północnokaukaskim Komitecie Narodowym, wybitny  sowietolog, współzałożyciel Radia Swoboda. W swojej książce "Zagadka śmierci Stalina. Spisek Berii" wykorzystał m.in. relacje działaczy KPZR, którzy wchodzili w skład powołanej przez Chruszczowa tajnej komisji ds. zbadania przestępstw Berii. Z przedstawionego przez Awtorchanowa opisu wynika, że spisek realizowano poczynając od jesieni 1952 r., gdy doszło do buntu w Partii przeciwko Stalinowi oraz ograniczenia władzy sowieckiego dyktatora. To umożliwiło spiskowcom przejęcie kontroli nad ochroną "Borata" Dżugaszwilego. Gen. Własik (nomen omen) został w 1953 r. pozbawiony dowództwa ochrony. Ostrzegał wówczas: "Jeśli mnie odwołacie, Stalin nie przeżyje pół roku". Awtorchanow powołując się na relację członka specjalnej komisji śledczej KPZR podaje, że Stalina otruto podczas spotkania z Berią na daczy w Kuncewie. Ludowemu komisarzowi towarzyszyła funkcjonariuszka bezpieki, która miała przedstawić Stalinowi dokumenty dotyczące sprawy wagi państwowej. Gdy Stalin się nad nimi nachylił, funkcjonariuszka psiknęła mu w twarz gazem paraliżującym (pojemnik był wbudowany w teczkę). Dyktator stracił przytomość, a zabójczyni wstrzyknęła mu wówczas truciznę. Razem z Berią opuściła pokój zostawiając Stalina w agonii. Żołnierze ochrony znaleźli dyktatora wiele godzin później leżącego na podłodze w kałuży moczu, charczącego i ze sparaliżowaną połową ciała. Beria opóźniał wezwanie lekarzy. Gdy przyjechał na miejsce zrugał żołnierzy ochrony: "Przecież towarzysz Stalin jest tylko zmęczony! Czemu robicie panikę?!". W końcu ściągnięto do Kuncewa medyków - w przysłanej grupie zanalazła się "pielęgniarka" - ta sama zabójczyni, która wcześniej doprowadziła Stalina do agonii. Miała za zadanie dokończyć eutanazję wodza. Z misji tej dobrze się wywiązała. Jej personalia nie są znane, nie wiadomo jaki los ją spotkał. Czy została zlikwidowana tak jak jej mocodawca - Beria?

niedziela, 3 marca 2013

Baby Kaput, Rassija Kaput - czyli jak Chiny naśladują Doiharę


Ilustracja muzyczna: Joel Goldsmith - Countdown to destiny

Na rosyjskiej Syberii młode kobiety masowo umierają po zażyciu chińskiej tabletki wczesnoporonnej o finezyjnej nazwie "Baby Kaput". Ten specyfik zabija zarówno niechciane dziecko jak i nierozsądną matkę - a sprytni Chińczycy nie dość, że zabijają dwóch Ruskich za jednym "strzałem" to jeszcze na tym zarabiają. Być to tylko jedna z wielu afer związanych z legendarną jakością chińskich farmaceutyków, a być może... element programu destabilizacji. Rosja przechodzi bardzo poważny kryzys demograficzny, który już uderza w sprawność jej sił zbrojnych. Dodatkowe osłabienie i zdemoralizowanie rosyjskiego żywiołu na Syberii jest jak najbardziej w długoterminowym interesie Chin. Takie próbne działania destabilizujące to też nic nowego. Już w V wieku przed Chrystusem znakomity chiński strateg Sun Tzu pisał o konieczności wygrywania wojen bez walki orężnej - za pomocą osłabiania i destabilizowania wrogiego państwa, celowego niszczenia jego ładu społecznego. W latach '30-tych zasady Sun Tzu przetestował na Chińczykach japoński superagent Kenji Doihara zwany Lawrencem z Mandżurii. Uznał on, że łatwiej będzie pokonać Republikę Chińską za pomocą korupcji, narkotyków i zepsucia. Zamienił Mandżukuo w jeden wielki kartel narkotykowy i robił co mógł, by uzależniać Chińczyków od opium. (Wysyłane przez niego medyczne misje "humanitarne" wstrzykiwały nieświadomym wieśniakom heroinę. Rynek został też zalany papierosami z dodatkiem opium). Doihara współpracował m.in. z Mao, który w prowincji Yanan uruchomił uprawę opium na wielką skalę. Po wojnie komunistyczne Chiny ze zmiennym szczęściem wykorzystywały narkotykową strategię Doihary przeciwko USA. Nie przypadkowo, w 1970 r. po bombardowaniach Kambodży, dilerzy sprzedawali pod amerykańskimi bazami chińską heroinę w cenie nawet kilkunastu centów za działkę - czyli znacznie poniżej kosztów.


Powyżej: Oni oddali im dwie wyspy. A co Ty zrobiłeś dla Chin?

Biorąc pod uwagę, że Rosja jest teraz zalewana heroiną (na czym zarabiają również wysokiej rangi kagiebiści od Putina. Litwinienko wiązał rosyjskiego prezydenta z uzbecką mafią narkotykową), można się domyślać, że to cieszy towarzyszy z Pekinu. Nas w sumie też niby powinno: Chińczycy powoli zabijają naszego strategicznego wroga, podporządkowują go sobie gospodarczo i kolonizują - a sprzedajni Ruscy z Kremla im w tym jeszcze pomagają. Problem jednak w tym, że również nasz naród jest w fazie ostrego rozkładu. Tylko kto nas rozkłada? To już temat rzeka, szeroka jak Wołga lub Jangce.

sobota, 2 marca 2013

Tim Weiner. Wrogowie - recenzja



FBI to kolejne z wielkich dzieł Bonapartego. Charlesa J. Bonapartego - wnuka króla Westfalii,  prokuratora generalnego USA w administracji Teddy'ego Roosevelta. Bonaparte założył tą organizację na polecenie prezydenta, chcące mieć bicz na europejskich wywrotowców oraz nieuczciwych biznesmenów niszczących środowisko naturalne. Kongres nie zgodził się na powołanie FBI, ale Bonaparte olał ustawodawców i stworzył Biuro Śledcze wewnątrz struktury Departamentu Sprawiedliwości. Duszę amerykańskiej tajnej policji nadał jednak dopiero jej najdłużej urzędujący szef - J. Edgar Hoover, człowiek który zaczął ścigać szpiegów i wywrotowców dla Departamentu Sprawiedliwości w 1917 r., stanął na czele Biura Śledczego w 1924 r.  i przetrwał na tym stanowisku aż do swojej śmierci w 1972 r. O nim opowiada znakomita książka Tima Weinera "Wrogowie". Po jej przeczytaniu stwierdziłem: J. Edgar Hoover wielkim Amerykaninem był, ale pod koniec życia spieprzył sprawę.


Widzimy Hoovera organizującego słynne rajdy Palmera w latach '20-tych, ścigającego wczesne komórki Kominternu, układającego sobie życie z FDR, szpiegującego nazistów w Ameryce Południowej, dającego amunicję do polowania na sowieckich szpiegów w USA w latach '40-tych i '50-tych, skutecznie infiltrującego CPUSA i Ku Klux Klan, prowadzącego operację Cointelpro i spalającego się w nieoczekiwanym starciu z Białym Domem Nixona. Poznajemy szczegóły sprawy Morisa Childesa (wiceszefa CPUSA, który był szpiegiem FBI na Kremlu i w Pekinie), zniszczenia senatora McCarthy'ego (gdy zaczął przyglądać się sowieckiej infiltracji CIA), związków dra Martina Luthera Kinga z Sowietami, dominikańskiej rozgrywki administracji JFK i LBJ, a także afery Watergate. Obserwujemy też rywalizację Hoovera z innymi służbami. Szef FBI szczególnie nie lubił Billa Donovana - szefa OSS. Znienawidzili się, gdy Donowan był w latach '20-tych przełożonym Hoovera w Departamencie Sprawiedliwości. Hoover w czasach wojny słusznie zarzucał Donovanowi rażącą niekompetencję i prosowieckie sympatie. Donovan odgryzał się rozpowszechniając plotki o homoseksualizmie Hoovera (według Weinera nie mające żadnych podstaw). Przyczyną upadku Hoovera była również jego rywalizacja z innymi służbami - brak chęci koordynowania z nimi działań i wpadnięcie w panikę po wyjściu na jaw sprawy Cointelpro. Hoover zakazał wtedy stosować podsłuchów w walce z wywrotowcami, co rozwścieczyło Biały Dom i sprawiło, że kontakty Nixona i Hoovera, wcześniej bardzo serdeczne, mocno się ochłodziły w ostatnich miesiącach życia szefa FBI. To uprawdopodobnia teorię, że Hoover został otruty (pewien Kubańczyk pracujący dla CIA twierdził, że włamał się do jego domu i umieścił truciznę w paście do zębów). Śmierć Hoovera doprowadziła do ostrej walki o władzę w FBI - w końcu wiceszef Biura Mark Felt zorganizował przecieki w sprawie Watergate (o czym Nixon doskonale zdawał sobie sprawę).

Książka Weinera kończy historię FBI na czasach współczesnych. Ma jednak jeden poważny mankament. Dzieje ostatnich 30 lat agencji są tam przedstawione dosyć zdawkowo. Ale trudno się temu dziwić - pewne sprawy wciąż są tajne.